Mino Raiola dementuje plotki o premii za podpis Hallanda. „Fake newsy roznoszą się szybko i daleko”

W Wielkanoc pojawiła się informacja o tym, że Mino Raiola oczekuje wysokiej premii dla siebie oraz ojca Haalanda za podpis piłkarza. Agent Norwega dementuje plotki i uważa, że to wszystko jest „fake newsem”.

Nieludzka premia

W Wielkanoc wszystkie kluby zainteresowane sprowadzeniem Haalanda zamarły. Gerard Romero z katalońskiego radia RAC1 poinformował, że Mino Raiola domaga się 20 milionów euro prowizji dla siebie oraz ojca norweskiego napastnika. Dodatkowo agent piłkarza chciałby, aby sam zawodnik zarabiał 30 milionów euro netto rocznie. Doliczając do tego koszty wykupu z Borussii Dortmund powstaje nam niebotyczna kwota.

Fake news?

Mino Raiola na swoim Twitterze odniósł się do informacji, jakie pojawiły się w ostatnim czasie w internecie. Piłkarski uważa, że wszystko jest „fake newsem, który podróżuje szybko i daleko”.

Wpis pojawił się w internecie o godzinie 1 w nocy. W tym samym czasie Gerard Romero prowadził transmisję na żywo, gdzie ujawnił rzekome wymagania finansowe włoskiego agenta. Mimo późnej pory dziennikarz postanowił zadzwonić do Raioli, który nazwał Katalończyka „szaleńcem” oraz dodał, że „to nie odpowiednia pora na takie rozmowy”, po czym się rozłączył.

ZOBACZ: Raiola wymyślił sprytny plan. Kazał czekać ojcu Haalanda pół godziny w toalecie

Kto wygra bój o Haalanda?

W zeszłym tygodniu Mino Raiola oraz ojciec Haalanda zrobili sobie małą wycieczkę po Europie. Obaj panowie odwiedzili Barcelonę, Madryt oraz spotkali się z przedstawicielami czterech angielskich klubów.

Plan na Haalanda jest bardzo prosty: rozmowy ws. transferu z pięcioma najbardziej zainteresowanymi klubami, zapoznanie z ich projektami, propozycją i podjęcie decyzji na przyszłość. To będzie długi wyścig – napisał na Twitterze Fabrizio Romano.

 

Kacper Polaczyk