Michał Żewłakow spotkał się z dziennikarzami i wyjaśnił wydarzenia z ostatnich kilku dni. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że Edward Iordanescu – póki co – będzie dalej prowadził Legię Warszawa. Żewłakow przyznał, że osobiście ręczy za rumuńskiego szkoleniowca.
Ostatnie dni w Legii Warszawa nie należały do najspokojniejszych. W niedzielę Legioniści polegli w starciu z Zagłębiem Lubin wynikiem 1:3. Po tej porażce dużo zaczęło się mówić na temat Edwarda Iordanescu. W mediach pojawiły się informacje mówiące o ewentualnej dymisji rumuńskiego szkoleniowca. Doniesienia były jednak dementowane przez samą Legię.
Zdementowane informacje
W środę Michał Żewłakow spotkał się z dziennikarzami. Dyrektor sportowy Legii Warszawa wyjaśnił wszelkie nurtujące kwestie. Żewłakow zdementował, jakoby Iordanescu podał się do dymisji. 49-latek podkreślił zaufanie do rumuńskiego szkoleniowca.
– Doszło do rozmów z trenerem, natomiast były to rozmowy, które dotyczyły omawiania tego, co się wydarzyło do tej pory, co nas czeka i co trzeba zrobić, by poprawić obecną sytuację – ujawnił Michał Żewłakow.
– Nie było żadnej dymisji. Odbyliśmy szczerą rozmowę, w której omówiliśmy różne scenariusze, które mogą się wydarzyć, ale nie muszą. Jako dyrektor sportowy mam zaufanie do trenera, ponieważ od momentu, kiedy przyszedł do klubu, a nie trafił tu w łatwym momencie, udowadniał, że potrafi sobie radzić sportowo z różnymi przeciwnościami – uzupełnił.
Odpowiedzialność
Żewłakow podkreślił, że bierze odpowiedzialność za wybór Iordanescu na stanowisko pierwszego trenera Legii. Stwierdził, że być może jest to obecnie najtrudniejszy moment sezonu.
– Jestem odpowiedzialny za wybór tego trenera i jestem gotów ponieść konsekwencje. Nie wiem, czy mogę zrobić coś więcej, ale naprawdę wierzę w tego szkoleniowca. To on przeprowadził mnie przez kilka trudnych momentów i wierzę, że przez ten – być może najtrudniejszy – moment też przejdziemy – skomentował Michał Żewłakow.
– Czy postawiliśmy trenerowi ultimatum? Nie, nie ubieramy tego w ramy czasowe czy punktowe, ponieważ spotęgowałoby to jeszcze tylko dodatkowe emocje i presję. Chcę, by od jutra było widać poprawę w grze i symptom tego, że idziemy w dobrym kierunku – uzupełnił 49-latek.
źródło: legia.net