Widzew Łódź i Raków Częstochowa zapewniły w sobotę kapitalne widowisko. „Medaliki” wyszarpały zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry. Na pomeczowej konferencji Marek Papszun ponownie odniósł się do krytyki gry swojego zespołu.
Raków nie miał łatwego życia w Łodzi. Widzew postawił trudne warunki i do 90. minuty utrzymywał się remis 2-2. Dopiero w doliczonym czasie gry piłkę do siatki skierował Jonatan Brunes i zapewnił zwycięstwo „Medalikom”.
„Głupie, płytkie, mizerne”
W ostatnim czasie sporo mówiło się, że Raków „zabija futbol”, grając w sposób defensywny. Temat powrócił na konferencji po meczu z Widzewem, za sprawą Kamila Głębockiego z czestosport.pl. Marek Papszun ostro odpowiedział dziennikarzowi.
– Nie rozumiem tej nomenklatury. Jestem chyba za stary, za głupi. Przyjęło się to w waszym światku i kibice to podłapują. Ale to tak głupie, płytkie i mizerne, że ja taką nomenklaturą bym nie operował. To jak na blokowiskach, to nie przystoi. To po prostu słabe – odpalił trener.
– Nie analizujecie meczów, nie rozbieracie ich na czynniki pierwsze. Bazujecie na jakichś screenach. Nie dostrzegacie, że czasem mecze są zamknięte. Wiem, że są brzydkie i trudne do oglądania, ale taka nomenklatura jest słaba. Nie dostrzegacie poświęcenia i pracy zawodników – kontynuował.
– Rozumiem przeciwników. Wiadomo, że najlepsze drużyny, które mają rzesze kibiców, są zainteresowane deprecjonowaniem pracy innych. To element gry. Bolało mnie, że nawet miejscowi poszli w tym kierunku. Są porządni, klasowi, merytoryczni dziennikarze. Operują faktami, a nie tylko subiektywnym odczuciem i klepaniem banałów obrażających nas i ludzi pracujących bardzo ciężko na to, żeby dorównać czołowym klubom – podsumował.