Lech Poznań rozpoczął eliminacje Ligi Mistrzów w imponującym stylu. Mistrz Polski rozgromił Breidablik Kopavogur aż 7:1. Islandzkie media nie miały wątpliwości: ich zespół praktycznie pożegnał się z marzeniami o grze w Lidze Mistrzów.
Rozstrzygnięcie już w pierwszym meczu?
Po inauguracji sezonu Ekstraklasy przyszedł czas na europejskie puchary. W drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Lech Poznań zmierzył się z Breidablikiem Kopavogur. Pierwszy mecz rozegrano we wtorek na stadionie przy Bułgarskiej i zakończył się wysokim zwycięstwem gospodarzy 7:1.
Breidablik zdołał wyrównać w 28. minucie, ale sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie po czerwonej kartce dla Viktora Oerna Margeirssona. Faul na Mikaelu Ishaku sprawił, że goście musieli kończyć mecz w osłabieniu. Lech wykorzystał przewagę w pełni, zdobywając aż siedem bramek.
Hat-trickiem popisał się Mikael Ishak, a do siatki trafiali też Antonio Milić, Joel Pereira, Leo Bengtsson i Filip Jagiełło.
Po spotkaniu pojawiły się pierwsze komentarze w islandzkich mediach. Na portalu mbl.is napisano, że Breidablik poniósł dotkliwą porażkę i prawdopodobnie zagra w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy.
Bardziej krytyczny ton przyjął serwis visir.is, który skomentował mecz słowami:
„Breidablik praktycznie odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów po rozczarowującym występie w Polsce. Wynik był remisowy do czerwonej kartki. Gospodarze strzelili następnie cztery gole przed końcem pierwszej połowy. Ostatecznie zakończyli mecz i pojedynek w drugiej połowie trzema kolejnymi golami”.
Dziennikarze zwrócili także uwagę na wyraźną przewagę Lecha.
„Lech rozpoczął dziś mecz lepiej i dobrze utrzymywał się przy piłce, podczas gdy Breidablik był nieco nerwowy, miał problemy ze znalezieniem partnerów z drużyny”.
Z kolei portal dv.is zatytułował swoją relację „Breidablik upokorzony w Polsce”, dodając, że drużyna z Islandii nie poradziła sobie z siłą polskiego mistrza.
„Wygląda na to, że Breidablik nie zagra w Lidze Mistrzów po dzisiejszym meczu z polskim klubem Lechem Poznań. Nasz zespół miał trudne zadanie w rundzie wstępnej, ale Lech ma niezwykle silny zespół i dziś okazał się zbyt dużym wyzwaniem” — oceniono.
„Musimy się uczyć gry z VAR-em”
Po meczu głos zabrał także trener gości, Halldor Arnason. Przyznał, że jego drużynie trudno było poradzić sobie po czerwonej kartce i decyzjach sędziego.
– Źle weszliśmy w mecz, choć pierwsze 30 minut nie było takie złe. Umieliśmy grać z piłką przy nodze, radziliście sobie po odbiorze piłki, wyrównaliśmy po karnym, a potem straciliśmy gola. Cały czas musimy się uczyć z gry z VAR-em, bo u nas w kraju go nie ma. Dziś cierpieliśmy grając w dziesięciu, chcieliśmy jak najlepiej poradzić sobie z tą sytuacją. Później gospodarze dostali prezent gwiazdkowy od sędziego, Lechowi nie należał się rzut karny, po którym posypała się nasza gra. Za nami trudny mecz, trudna druga połowa, jesteśmy po tym spotkaniu w ciężkiej sytuacji — powiedział szkoleniowiec.
Rewanż odbędzie się w środę o godzinie 20:30 na Islandii. Lech jest już jedną nogą w trzeciej rundzie eliminacji. Jeśli przypieczętuje awans, jego rywalem będzie zwycięzca pary Lincoln Red Imps – Crvena Zvezda Belgrad. Wiele wskazuje jednak na to, że to Serbowie będą tym rywalem. Jest to zdecydowany faworyt tego dwumeczu, a po pierwszym spotkaniu Crvena Zvezda prowadzi 1:0. Drugi mecz zagrają u siebie, co tym bardziej ułatwia im zadanie.
Źródło: Interia Sport, visir.is, mbl.is, dv.is