Zwolnienie Jerzego Brzęczka i późniejsze zatrudnienie Paulo Sousy było ciekawym doświadczeniem. Przede wszystkim dlatego, że o niczym nie wiedzieli polscy dziennikarze. Nie zdarza się to często. Jak się okazuje, Zbigniew Boniek miał nie lada frajdę podczas negocjacji z Portugalczykiem.
Przypomnijmy, że Sousę w roli nowego selekcjonera reprezentacji Polski przedstawiono w zeszły czwartek podczas konferencji prezesa PZPN. Dziennikarze z naszego podwórka zachodzili w głowę, kim może być następca Brzęczka. Żaden z nich nie trafił, a Boniek miał ubaw po pachy.
Włosi wiedzieli pierwsi
Już od zwolnienia Brzęczka pojawiały się kolejne doniesienia, kolejne nazwiska możliwych następców. Finalnie jednak żaden polski dziennikarz nie był w stanie poprawnie przewidzieć, na kogo postawi Zbigniew Boniek.
Czego nie potrafili zrobić nasi dziennikarze potrafili z kolei… włoscy. To właśnie Gianluca Di Marzio jako pierwszy poinformował, że Sousa rozmawia z PZPN-em. Co ciekawe, na Twitterze pojawiła się informacja o możliwości przejęcia kadry przez Portugalczyka, jednak eksperci z naszego kraju ją odrzucili. Jak widać niesłusznie.
Jeden dziennikarz był wyjątkowo natrętny
Jak poinformował Rafał Stec na łamach „Gazety Wyborczej” Zbigniew Boniek za murami siedziby związku był z siebie piekielnie dumny. Potrafił utrzymać w tajemnicy zarówno informacje o zwolnieniu Brzęczka, jak i o zatrudnieniu Sosusy. Nie było jednak o to łatwo. Prezes odrzucił bowiem aż 17 połączeń od jednego dziennikarza.
– Szef PZPN zdołał utrzymać pertraktacje w tajemnicy przed rodakami i rozchichrany rozpowiadał w siedzibie związku o desperackich próbach sfrustrowanego gwiazdora wielu telewizji, od którego nie odebrał telefonu 17 razy – Napisał Stec.
O kogo może chodzić? Możemy się tylko domyślać. Internauci swoje podejrzenia już rzucili i jeśli przejrzycie choćby Twittera to sami dojdziecie do tego, z kogo śmiał się Boniek.
Rafał Stec nieco o kulisach zmiany selekcjonera. pic.twitter.com/Ti32B6e99O
— zbyszko cyganiewicz (@ZbyszkoOne) January 25, 2021