Lech wypuścił z rąk zwycięstwo w Madrycie. W związku z tym spadła krytyka na Nielsa Frederiksena. Wojciech Kowalczyk nie przebierał w słowach i zarzucił trenerowi zachowanie godne hiszpańskiego agenta.
Zmiany, które rozsypały Lecha
Lech prowadził do przerwy 2:0, dlatego miał świetną szansę na historyczne zwycięstwo nad Rayo. Zespół grał pewnie, jednak po zmianie stron stracił rytm i ostatecznie przegrał 2:3.
Ostatni gol padł w samej końcówce, dlatego rozczarowanie urosło jeszcze bardziej. Wielu kibiców uważa, że Lech sam oddał mecz przez błędne decyzje z ławki.
Najmocniej skomentował to Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant nie ukrywał frustracji.
– No ludzie, jedziesz na Rayo, możesz zrobić historyczny wynik, ograć Hiszpanów na wyjeździe, jakichkolwiek, to jest historyczny wynik, a ty robisz takie zmiany, jakbyś był zakamuflowanym hiszpańskim agentem – stwierdził w Weszlo.com.
Największe emocje wywołała jednak decyzja dotycząca Kornela Lismana. Frederiksen wprowadził go w 60. minucie, a dwadzieścia dwie minuty później zdjął. Zastąpił go Robert Gumny, ponieważ uznał, że potrzebuje korekty w defensywie. Efekt okazał się odwrotny od planów.
– Cokolwiek ci do głowy nie wpadło, to się po prostu skompromitowałeś. Jeśli wpuszczasz gościa w 60. minucie, a w 82. ściągasz, to znaczy, że nie masz pojęcia, co robisz. Biegasz jak kura z odciętym łbem, zachowujesz się jakbyś pierwszy raz prowadził drużynę w piłkarskim meczu. Wstyd – grzmiał Kowalczyk.
Część kibiców zaczęła domagać się zwolnienia trenera. Kowalczyk nie popiera tej skrajnej reakcji, chociaż zwraca uwagę na powtarzalność błędów.
-Niektórzy kibice domagają się zwolnienia Frederiksena, ja jeszcze tak radykalny bym nie był, ale trener sobie nie pomaga. Zawala, zachowuje się jak junior, kiedy trenerskim juniorem od dawna nie jest – podsumował.
Lech będzie musiał szybko pozbierać się po porażce, ponieważ już w niedzielę zagra na wyjeździe z Arką Gdynia.
Źródło: weszlo.com