Kosecki z szokującym wspomnieniem z Niemiec. „Policja przetrzepała mi cały samochód”

Jakub Kosecki w programie „To jest Sport.pl”podzielił się jedną z najbardziej nietypowych sytuacji, jakie spotkały go w trakcie kariery piłkarskiej. „Kosa” powiedział o swoich doświadczeniach z czasów gry w niemieckim SV Sandhausen i konfrontacji z policją.

Wspomnienia Koseckiego z Niemiec

Jakub Kosecki grał w SV Sandhausen przez dwa sezony – najpierw w ramach wypożyczenia z Legii Warszawa, a później na stałe po transferze definitywnym. Jak wspomina, kultura dyscypliny i punktualności w niemieckim futbolu była niezwykle rygorystyczna.

– Często mówi się, że Niemcy są jak roboty. Porządek, czystość, grafik, nie można się spóźniać. (…) Tak jak w różnych klubach się spóźniałem, tak w Niemczech nigdy. Trener potrafił cię usadzić na ławce na kilka meczów za jakąś głupotę jak spóźnienie na obiad czy do autokaru. Wszystko musiało odbywać się punktualnie – relacjonował Kosecki w Sport.pl.

Pewnego ranka, jadąc na trening z Mannheim do Sandhausen, Kosecki został zatrzymany przez niemiecką policję.

– Wsiadłem wcześniej, mówię: „posłucham muzyczki”. Jadę, ograniczenie do 80 km/h, ja jechałem około 70 km/h. Przede mną w takim samym tempie jechała policja. I już myślę: „coś mi tu nie gra, zaraz będzie jakiś problem – wspominał Kosecki.

Policja zatrzymała go do kontroli, przeszukała samochód, a także wykonała testy na obecność narkotyków. Kosecki musiał zadzwonić do klubu, by poinformować o spóźnieniu. Dla własnego bezpieczeństwa robił zdjęcia i filmy na dowód sytuacji.

Mimo nietypowych okoliczności trener SV Sandhausen nie zaakceptował wyjaśnień piłkarza.

– Oczywiście się spóźniłem, wpadłem do klubu, a trener tylko spojrzał na zegarek. Przysięgam, że przez trzy mecze nie podniosłem się z ławki. Trener powiedział mi, że to ja jeżdżę samochodem i to moja wina. Jego nic nie interesowało tylko punktualność – podsumował Kosecki.

Źródło: Sport.pl