Arkadiusz Onyszko odleciał! Na jego Twitterze dzieją się ciekawe rzeczy…

Arkadiusz Onyszko coraz częściej pojawia się w internecie. Były bramkarz reprezentacji Polski broni na Twitterze Jerzego Brzęczka oraz wyznaje miłość… Krzysztofowi Stanowskiemu.

Kilka dni temu Arkadiusz Onyszko udzielił wywiadu, w którym wypowiedział się na temat Jerzego Brzęczka. Emerytowany bramkarz bronił selekcjonera reprezentacji po przegranym meczu z Holandią. Uważa, że Brzęczek wprowadza zachodnie myślenie do kadry.

Spędził w Austrii kawał życia, przesiąkł inną mentalnością. Mówi jak oni. Czyli nie skupiamy się na negatywach, wyłapujemy pozytywy. To typowe zachodnie myślenie. Moim zdaniem odpowiednie. Dla Jurka zderzenie z polską krytyką jest mocne, bo w Austrii do niej nie przywykł, (…) Niestety, ale jesteśmy narodem nastawionym na krytykę. Tylko szukamy błędów i robimy sobie z nich jaja. Zaraz są memy, hejt, jedna wielka szydera. – powiedział Onyszko dla WP Sportowe Fakty

Po wczorajszym meczu wygranym przez naszą kadrę 2-1 Arkadiusz Onyszko zamieścił na swoim profilu wpis, gdzie wszyscy hejterzy mieli przeprosić Jerzego Brzęczka za swoje wcześniejsze zachowanie.

Rano Arkadiusz Onyszko ogłosił całemu światu, że jakiś czas temu zostali z Krzysztofem Stanowskim… parą! Właściciel portalu Weszło wydawał się zdziwiony, jakby dopiero teraz się o tym dowiedział.

Zbigniew Boniek nie ma wątpliwości ws. Jóźwiaka. „Za rok poszedłby za 20-30 mln euro”

Dzisiejszego poranka na antenie RMF pojawił się Zbigniew Boniek. Prezes PZPN-u zdradził jaki klub jest bliski pozyskania Kamila Jóźwiaka.

Za nami wrześniowe zgrupowanie kadry, podczas którego rozegraliśmy dwa mecze w Lidze Narodów. Uzbieraliśmy 3 punkty na 6 możliwych, co i tak jest dobrym wynikiem, patrząc na grę, jaką prezentowaliśmy. Jednym z wygranych zgrupowania zdecydowanie jest Kamil Jóźwiak, który zagrał w obu meczach, a wczoraj był jedną z najjaśniejszych postaci na boisku.

Tuż po wczorajszym meczu piłkarz Lecha Poznań został poproszony do wywiadu. W rozmowie z Polsatem Sport wyznał, że jego głównym celem jest opuszczenie klubu z Poznania.

 Wiadomo, że otwarcie mówię, jaki mam cel i że chciałbym odejść, ale też Lech to mój klub, którego jestem wychowankiem i który wiele dla mnie zrobił. Jeśli będę musiał zostać, to nic złego się nie stanie. Będą następne okienka transferowe. Ale – tak jak mówię – moim celem jest odejść teraz. Zobaczymy, jak będzie. – mówił Jóźwiak po zakończeniu spotkania

Dziś na antenie RMF FM Zbigniew Boniek wyznał, iż 22-latek jest bliski odejścia z Lecha i podpisania kontraktu z Derby County. W kwestii odejścia do angielskiego klubu mówiło się już od kilkunastu dni.

Jutro-pojutrze Kamil Jóźwiak pójdzie prawdopodobnie do Derby County, wszystko jest przygotowane. Gdyby jeszcze rok grał w Lechu, byłyby mistrzostwa Europy, to później poszedłby za granicę za 20-30 milionów euro, a nie 4-5. Natomiast jeśli dzisiaj klub potrzebuje 4-5 milionów euro, to nie ma innej możliwości, musi zawodnika sprzedać

Poza kwestią Kamila Jóźwiaka w rozmowie został poruszony wątek obecnego stanu reprezentacji Polski. Prezes PZPN-u odniósł się do krytyki, która spadła na Jerzego Brzęczka oraz do stylu gry, jaki zaprezentowaliśmy.

Zawsze można narzekać, krytyka jest mile widziana. Wszyscy chcielibyśmy mieć reprezentację, która wygrywa mecze w pięknym stylu. To nie jest jednak problem tylko naszej kadry, ale wszystkich. Wiem, że na mistrzostwach Europy czekają nas trudne spotkania i nie mamy żadnej gwarancji, że wtedy będzie lepiej.

Polska wygrywa z Bośnią i Hercegowiną. Internauci w szoku

Reprezentacja Polski pokonała na wyjeździe Bośnię i Hercegowinę w meczu Ligi Narodów. Internauci nie są jednak do końca zadowoleni.

Pierwsze wpisy, które nie były przychylne trenerowi Jerzemu Brzęczkowi rozpoczęły się przy ogłoszeniu składu. Internauci zastanawiali się jaki sens ma występ Jacka Góralskiego od pierwszej minuty z niżej notowanym rywalem.

Później zaczął się mecz, a co za tym idzie krytyczne wpisy na temat stylu reprezentacji.

Furorę w trakcie pierwszej połowy zrobiło podanie Kamila Jóźwiaka… Niestety dla niego niecelne.

Polacy nie zgodzili się z decyzją sędziego o przyznaniu rzutu karnego dla Bośni.

Mimo niefortunnego podania, Kamil Jóźwiak otrzymał uznanie kibiców za grę w pierwszej połowie.

Karol Linetty otrzymał szansę. Trener wpuścił go jednak tylko na kilka minut… Kibice nie byli z tego faktu zadowoleni, ponieważ to za krótki okres na weryfikację.

Nie zabrakło również wpisów na temat wyniku spotkania. Niektórzy wyglądali na zaskoczonych.

Dwóch Anglików wyleciało ze zgrupowania! Złamali protokół bezpieczeństwa

Mason Greenwood i Phisl Foden opuścili zgrupowanie reprezentacji Anglii. Wszystko dlatego, że spędzili wieczór z paniami poznanymi w hotelu.

Obecnie piłkarze na zgrupowaniach strasznie się nudzą. Z powodu obostrzeń mogą wychodzić tylko na treningi, a resztę czasu czasu spędzają w hotelu. Ogrom wolnego czasu powoduje, że nie niektórzy z nich wpadają na głupie pomysły. Tak było także w przypadku Greenwooda i Fodena, którzy po wygranym meczu z Islandią spotkali w hotelu… dwie dziewczyny.

Nikt nie dowiedziałby się o całej sytuacji, gdyby nie social media. Jedna z dziewczyn opublikowała filmik na Snapchacie, a w jej głosie słychać ogromne podekscytowanie.

Zwykła niedziela razem z koleżanką. Ona zabukowała hotel, aby spotkać kogo? Masona Greenwooda, jestem bardzo, bardzo zdenerwowana – słychać na nagraniu

Wszyscy byli przekonani, że sprawa nie ujrzy światła dziennego. Zdjęcia i filmiki szybko znikają ze Snapchata, a do tego trafiły one tylko do prywatnej grupy znajomych dziewczyn z hotelu. Dziennikarze insladzkiego DV dotarli jednak bohaterek zamieszania, które bardzo żałowały swojego zachowania.

 Nie chciałyśmy wpakować ich w kłopoty. Czy znaliśmy się wcześniej? Byliśmy w kontakcie od kilku dni. Nie miałyśmy pojęcia ze złamania protokołu medycznego – powiedziała jedna z nich

Szczęsny i Piątek wylecieli z wyjściowej jedenastki, a to nie wszystko! „Zmiany będą w każdej formacji”

Jerzy Brzęczek z pewnością bardzo dobrze bawił się podczas 10-miesięcznej przerwy, gdy odpoczywał. Teraz z pewnością bawi się równie dobrze, gdy musi wybrać skład naszej reprezentacji. W porównaniu do meczu z Holandią w wyjściowej jedenastce ma dojść do kilku zmian.

Stylu nie było, wyniku również. Jerzemu Brzęczkowi zdecydowanie nie wyszedł mecz z Holandią, zresztą jak większość z dotychczas rozegranych spotkań. W Lidze Narodów nie gramy praktycznie o nic, poza cennymi punktami do rankingu FIFA, więc nadszedł czas na testowanie pozostałych zawodników, którzy do tej pory nie mieli okazji do zaprezentowania swoich umiejętności.

W mediach już od wczoraj krążą przewidywane zestawienia, w jakim może zagrać dziś reprezentacja Polski. Przejrzeliśmy wiele z nich i zestawiliśmy 11 nazwisk, które najczęściej się przewijały w polskich mediach. Zmiany ujrzymy w każdej formacji, co zresztą zapowiedział sam Jerzy Brzęczek.

Musimy być przygotowani głównie na to, co my chcemy zagrać, mając oczywiście świadomość siły Bośniaków. Mogę tylko powiedzieć, że zmiany będą w każdej formacji. – Mówił przed meczem Brzęczek

Największą zmianą wydaje się wymiana Szczęsnego na Fabiańskiego na pozycji bramkarza. Wojtek od miesięcy wydaje się stałym punktem drużyny, ale Brzęczek nadal chce testować Fabiańskiego. Zmian nie ominie również formacja defensywna. Wydaje się, że wreszcie doczekamy się występu na lewej obronie zawodnika, który jest do tego przystosowany – Bereszyńskiego zastąpi Maciej Rybus. Partnerem Kamila Glika na środku obrony ma zostać 20-letni Walukiewicz. W środku pola swoją szansę ma w końcu otrzymać Karol Linetty, a na skrzydło wróci Kamil Grosicki. W ataku Milik zastąpi Piątka.

Przewidywany skład reprezentacji Polski na dzisiejszy mecz z Bośnią i Hercegowiną:

Łukasz Fabiański – Maciej Rybus, Kamil Glik, Sebastian Walukiewicz, Tomasz Kędziora – Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki, Kamil Jóźwiak – Arkadiusz Milik

Skład naszych rywali ma wyglądać następująco:

Ibrahim Sehić – Zoran Krvzić, Ermin Bicakcić, Adnan Kovacević, Sead Kolasinac – Amer Gojak Muhamed Besić, Haris Hajradinović, Gojko Cimirot, Edin Visca – Edin Dżeko

Tak po golu Ansu Fatiego cieszyła się jego rodzina! Niesamowite… [WIDEO]

Ansu Fati w ostatnich miesiącach nie przestaje nas zaskakiwać. Tak właściwie to nie zaskakuje on tylko nas (kibiców), ale i swoich bliskich, którzy przeżywają wszystkie jego sukcesy.

Miniony sezon okazał się przełomowy dla Ansu Fatiego. Nastoletni piłkarz FC Barcelony bił rekord za rekordem w swoim klubie, a dziś pobił kolejny, tym razem na arenie międzynarodowej. Dzięki bramce przeciwko Ukrainie stał się najmłodszym strzelcem bramki w historii reprezentacji Hiszpanii. Radości z bramki nie kryła jego rodzina…

Bramka w dzisiejszym meczu to nie wszystko! Zanim wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Andrija Pyatova, to już w 2. minucie meczu wywalczył rzut karny, który później wykorzystał Sergio Ramos.

Mecz Hiszpanii z Ukrainą właśnie dobiegł końca. 17-letni Ansu Fati miał znaczący wpływ zarówno na wynik, jak i na całą grę swojego zespołu. La Furia Roja pokonała rywali 4-0.

Miquel Blázquez: Przenosiny Thiago do Barcelony są wciąż możliwe

FC Barcelona cały czas stara się o transfer Georginio Wijnalduma z Liverpoolu. Według Miquela Blázqueza wciąż realne są przenosiny Thiaco Alcantary na Camp Nou.

Od wielu tygodni łączono Thiago z odejściem z Bayernu Monachium. Wśród faworytów o podpis Hiszpana wymieniało się Liverpool oraz Manchester United.

Według mediów, Thiago Alcantara chce rozpocząć nowe wyzwanie, a tym samym opuścić Niemcy. Hiszpan zaprzeczył doniesieniom, że zapowiedział swój transfer kolegom z drużyny. Teraz najbliżej podpisania Alcantary jest Liverpool. Mimo to, The Reds wciąż nie doszli do porozumienia ze zdobywcami Ligi Mistrzów z sezonu 2019/2020.

Przeprowadzka Thiago na Anfield jest związana z potencjalnym transferem Wijnalduma do Katalonii. Gdy pierwsza sprawa się rozstrzygnie, druga będzie o krok od finalizacji. Holenderskiego pomocnika w Barcelonie bardzo chciałby nowy trener Blaugrany, Ronald Koeman.

Jaik informuje jednak Miguel Blázquez wciąż możliwy jest powrót Alcantary na Camp Nou. Wicemistrz Hiszpanii skupia się na sprowadzeniu Wijnalduma, ale jeśli sprawa się przeciągnie można rozważyć taki scenariusz. Hiszpana podobno interesuje opcja ponownej gry dla FC Barcelony.

Thiago był zawodnikiem Dumy Katalonii w latach 2005-2013. Z Katalonii do Bayernu przeniósł się za 25 milionów euro. Kontrakt Alcantary z Bayernem wygasa w czerwcu 2021 roku.

Mierzejewski w końcu zasłużył na powołanie do reprezentacji? Niesamowita bramka Polaka [WIDEO]

Adrian Mierzejewski znów dał o sobie znać! Polak popisał się niesamowitym rajdem, zwieńczonym bramką. Jego zespół odniósł zwycięstwo 2-1.

Na samym początku chcielibyśmy sprostować tytuł tekstu. Nie należymy do grupy „internetowych selekcjonerów”, którzy po jednej udanej akcji danego zawodnika robią z niego gwiazdę. Ale takimi akcjami jak ta Adrian Mierzejewski zwraca na siebie uwagę wielu polskich kibiców. Mimo wszystko nadal uważamy, że 33-latek powinien dostać okazję na pokazanie się w kadrze. Ostatni raz z orzełkiem na piersi zagrał w 2013 roku, a od tamtego czasu regularnie grał w swoich klubach, w których notował przyzwoite liczby. Nawet jeśli były to ligi nam nieznane, a często po prostu egzotyczne, to na szansę na pokazanie się, chociażby na treningu kadry, Adrian zdecydowanie zasłużył.

Na co dzień większość z nas nie śledzi ligi chińskiej, a jedynie ogranicza się do śledzenia wyników drużyn Polaków. Dziś ponownie przypomniał o sobie 33-letni Adrian Mierzejewski, który zdobył fenomenalną bramkę po samotnym rajdzie przez niemal pół boiska. Zobaczcie sami:

Dla byłego piłkarza m.in. Polonii Warszawa była to pierwsza bramka w obecnym sezonie ligi chińskiej. Dzięki temu po 7 meczach ma już na swoim koncie 3 asysty i jedną bramkę.

Chongqing Lifan (zespół Mierzejewskiego) po 9 kolejkach znajduje się na 6. miejscu na 8 drużyn w grupie „B” ligi chińskiej. Awans do fazy Play-Off uzyskają 4 drużyny z każdej grupy. Do miejsca premiowanego awansem do kolejnej fazy klub Polaka traci obecnie 5 punktów.

Błaszczykowski: Na pierwszym zgrupowaniu Borussii Niemcy żartowali z Polaków. Niemal doszło do bójki

Jakub Błaszczykowski od zawsze słynie z wielkiego przywiązania do swojej narodowości. Gracz Wisły Kraków w rozmowie z Tomaszem Sararą wypowiedział się na temat swoich początków w Borussii Dortmund.

Był skrzydłowy BVB wspominał, że w czasach jego przeprowadzki do Dortmundu, Polacy nie mieli dobrej prasy w Niemczech. Błaszczykowski przyznał, że bardzo go to bolało i irytowało.

– Gdy w 2007 roku wyjeżdżałem do Dortmundu, to nie było dobrego zdania o Polakach. Mówiło się o nas, że kradniemy, pracujemy na budowie, itd.. Mocno mnie to bolało.

Pewnego razu Jakub Błaszczykowski nie wytrzymał, gdy jeden z jego kolegów zażartował z rodaków skrzydłowego. Na pierwszym zgrupowaniu Borussii Dortmund niemal doszło do bójki.

– Podczas pierwszego zgrupowania chłopaki z zespołu żartowali przy stole. Ja byłem młody, ″ciucherny″, więc od razu pomyślałem, że co mi będą… Wyskoczyłem do nich. Że zmieniam pokój. Afera…

– Z czasem człowiek nabiera dystansu, ale też bardzo zmieniło się postrzeganie Polaków. Fajna sprawa. Skrócił się dystans między nami a Niemcami. Oczywiście, nadal są uszczypliwości, ale teraz wygląda to inaczej. Zaczynają też doceniać, że potrafimy robić wartościowe rzeczy.

W następnej części wywiadu Błaszczykowski przeszedł do opowiedzenia na temat jego relacji z Jurgenem Kloppem.

– Mam z nim kontakt do tej pory, byliśmy na jego 50. urodzinach. Była tam tylko część zawodników, więc to w dużej mierze pokazuje, jakie te kontakty były. Dziś uważam, że nasze sukcesy osiągnięte z Borussią nie były przypadkowe, także ze względu na takie małe rzeczy, na które wtedy nie zwracałem uwagi.

– Wydawało mi się, że takie relacje to coś normalnego, a potem idziesz do innego klubu i tego nie ma. Niedawno mieliśmy łączenie wideo z okazji rocznicy zdobycia mistrzostwa.

– Skończyliśmy rozmawiać, a potem jeszcze przez godzinę siedzieliśmy na kamerkach i każdy opowiadał, co u niego. Upłynęło osiem lat, a my nadal mamy o czym rozmawiać. To pokazuje, że nadajemy na wspólnych falach – zakończył 108-krotny reprezentant Polski.

Cristiano Ronaldo upomniany podczas meczu z Chorwacją! Poszło o…

W sobotni wieczór Portugalia wygrała z Chorwacją 4-1 w ramach Ligi Narodów. Całe spotkanie z trybun obejrzał Cristiano Ronaldo, który zapomniał założyć maseczkę.

Cristiano Ronaldo nie wystąpił w sobotnim meczu z Chorwacją z powodu infekcji. Zawodnika Juventusu w środę użądliła pszczoła. To małe ugryzienie wywołało u CR7 infekcję, która przerodziła się w ból całej nogi. Ronaldo jednak nie odpuścił i wspierał swoich kolegów z trybun.

Podczas spotkania kamery telewizyjne uchwyciły Cristiano Ronaldo, który był tak zafascynowany meczem, że aż zapomniał założyć maseczkę. Na pomoc ruszyła pewna pani, która podeszła do zawodnika Juventusu i poprosiła, aby zakrył usta i nos. Portugalczyk wyglądał na zdziwionego, lecz bez żadnych protestów założył maseczkę.

Wyobraź sobie, po prostu wyobraź, że musisz podejść do Cristiano Ronaldo i upomnieć go, by ubrał piep*** maseczkę – śmieją się internauci

Radosław Majecki zagra w trzeciej kolejce Ligue 1? Koronawirus w Monaco

 Według L’Équipe Radosław Majecki może zagrać od pierwszej minuty w bramce AS Monaco w ligowej potyczce przeciwko Nantes.

Klub z Księstwa poinformował, iż w zespole pojawiły się dwa pozytywne wyniki na obecność koronawirusa. Przedstawiciele drużyny nie ujawniły personaliów zakażonych członków ekipy, jednak dziennikarze L’Équipe uważają, że są to Niko Kovac oraz bramkarz Benjamin Lecomte.

Jeżeli powyższe informacje są prawdziwe, to szanse Radosława Majeckiego na grę w najbliższym spotkaniu zdecydowanie wzrosły. Polak w ostatnich dwóch kolejkach Ligue 1 przesiedział spotkania na ławce rezerwowych. To oznacza, że były golkiper Legii Warszawa jest drugim bramkarzem w zespole Niko Kovaca.

Radosław Majecki przeszedł do AS Monaco w styczniu za 7 milionów euro. Od razu po zakupie Polaka wypożyczono go do końca sezonu do Legii Warszawa. W barwach CWKS-u zagrał 58 razy.

AS Monaco zmierzy się z Nantes w kolejce Ligue 1 już 13 września o godz. 17:00.

Legia nie zatrzymuje się na rynku transferowym! Tym razem na celowniku obrońca

Nadal trwające okienko transferowe jest całkiem udane dla warszawskiej Legii, a przynajmniej jest tak na papierze. Dariusz Mioduski nie zamierza się zatrzymywać i planuje kolejne wzmocnienia.

Na papierze tegoroczne wzmocnienia Legii wyglądają naprawdę dobrze! Z drużyny nie odszedł (do tej pory) żaden kluczowy zawodnik, a przyszli tacy jak: Artur Boruc, Rafael Lopes, czy Filip Mladenović. Co prawda nie wszyscy jeszcze pokazali pełnię swoich umiejętności, lecz są to całkiem uznane nazwiska, które prędzej, czy później muszą odpalić.

Jak podaje Piotr Koźmiński z Super Expressu, Legia Warszawa ma na celowniku kolejnego piłkarza! W obliczu niewielu piłkarzy na pozycji środkowego obrońcy (m.in. kontuzja Wieteski) zarząd klubu od dłuższego czasu miał obserwować Mile Skoricia. Chorwat od wielu lat występuje w rodzimym NK Osijek. 29-latek od sezonu 2014/2015 jest podstawowym graczem swojego zespołu i przez ten czas raczej omijały go większe kontuzje.

Mile Skorić jest kapitanem swojego zespołu, a do tego jest notorycznie powołany na zgrupowania reprezentacji Chorwacji, mimo że zagrał zaledwie w 3 meczach. SE nie podaje kwoty, jaką miałaby za niego zapłacić Legia. 29-latek ma ważny kontrakt jeszcze przez 3 lata, przez co nie będzie wcale go tak łatwo zakontraktować.

Cristiano Ronaldo nie zagra z Chorwacją! Wszystko z powodu pszczoły

Już za niecałą godzinę Portugalia zmierzy się z Chorwacją w ramach Ligi Narodów. W meczu nie weźmie udział Cristiano Ronaldo, którego… użądliła pszczoła.

Cristiano Ronaldo nie wystąpi w dzisiejszym meczu przeciwko Chorwacji. Portugalczyk nie trenował od kilku dni, ponieważ w środę użądliła go pszczoła. To małe ugryzienie wywołało u zawodnika Juventusu infekcję, która przerodziła się w ból całej nogi. Obecnie Ronaldo leczy się farmakologicznie.

Wątpię, że będzie zdolny do gry. Nie trenował od kilku dni – powiedział Fernando Santos

W środę jego palec u stopy zrobił się czerwony, po tym jak został użądlony przez pszczołę. Musimy czekać, aż wróci do zdrowia. Nie wiadomo, ile potrwa leczenie infekcji – dodał szkoleniowiec Portugalczyków

Jarosław Kaczyński wypowiedział się na temat zakazu pisania o Bońku. „To przebija komunistyczną cenzurę”

Jarosław Kaczyński nie zgadza się z zakazem pisania o Zbigniewie Bońku. Prezes PiSu twierdzi, że to sprzeczne z konstytucją i przebija komunistyczną cenzurę.

Przypomnijmy, że kilka dni temu sędzia Rafał Wagner z Sądu Okręgowego w Warszawie wydał wyrok. Zgodnie z nim, dziennikarz „Gazety Polskiej” Piotr Nisztor przez rok ma zakaz dodawania treści związanych ze Zbigniewem Bońkiem.

Dziennikarz w swoich artykułach wątpił w funkcjonowanie w otoczenie prezesa PZPN. Boniek wyszedł na drogę sądową z Nisztorem. Domagał się sądowego wyroku dotyczącego zakazu publikowania treści na jego temat.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich skrytykowało decyzję sądu. Głos w tej sprawie zabrał nawet Jarosław Kaczyński. Prezes PiS nie zgadza się z decyzją sędziego Wagnera.

To w pewnych aspektach przebija komunistyczną cenzurę. Ta decyzja jest wręcz niebywała, sprzeczna z konstytucją i ze zdrowym rozsądkiem. Mamy do czynienia ze sprawą wymagającą reakcji i niebezpieczną dla wolności słowa w Polsce. Trzeba z całą mocą protestować wobec takich praktyk, bo one z demokracją nie mają nic wspólnego – powiedział Kaczyński portalowi niezalezna.pl

Szef PZPN został potraktowany jako osoba korzystająca z jakichś niebywałych przywilejów, jakby był obywatelem, któremu należą się specjalne prawa i specjalne traktowanie.

W Gazecie Polskiej zarzucano Bońkowi m.in. powiązania z SB. Wszystkie teksty utworzył Piotr Nisztor. Zbigniew Boniek po ogłoszeniu wyroku wydał oświadczenie w którym pisze:

Formą zabezpieczenia jest nałożenie na wydawców i autora publikacji zakazu rozpowszechniania precyzyjnie określonych w postanowieniach sądów tez i informacji na mój temat, m.in. co do niegospodarnego sposobu zarządzania przeze mnie związkiem oraz rzekomych powiązań mojej osoby z prześladowcami papieża Jana Pawła II oraz esbecją.

Wiceprezes PZPN broni Jerzego Brzęczka. „Graliśmy z topową drużyną”

Wiceprezes PZPN, Marek Koźmiński wypowiedział się na temat krytyki wobec Jerzego Brzęczka na portalu Sport.pl w rozmowie z Bartłomiejem Kubiakiem. Kandydat na następnego prezesa związku broni selekcjonera argumentując to trudnym rywalem.

Na początku Koźmiński wypowiedział się na temat pomeczowych słów Jerzego Brzęczka. Przypomnijmy, że były trener Wisły Płock twierdził, iż jest zadowolony po spotkaniu z Holandią.

Trudno być zadowolonym, jeśli przegrywasz spotkanie. Ale może zacznijmy od tego, że słowa selekcjonera zostały trochę wyrwane z kontekstu. On nie miał na myśli tego, że jest zadowolony z całego meczu, a z jego fragmentów, z pewnych założeń taktycznych, które realizowała drużyna. Taka była idea tej wypowiedzi.

Te słowa były trochę niefortunne, ale jeszcze raz podkreślam: one zostały źle odczytane przez media. Zbyt dosłownie. I nie, wcale teraz nie bronię selekcjonera. Znam Jurka od lat, od dawien dawna jest moim kolegą, ale nie uważam, że on potrzebuje do obrony Koźmińskiego czy kogokolwiek innego. A nie potrzebuje dlatego, że w moim odczuciu broni się sam. Jako trener. Wynikami, sukcesami. Przegrał w piątek z Holandią, ale jak spojrzymy na ostatnie osiem lat tej kadry, to przeciwnikiem Polski na takim poziomie były tylko reprezentacje Niemiec i Portugalii. Kolejnym była teraz Holandia.

W następnej części wywiadu Marek Koźmiński stwierdził, że Holandia jest zespołem ze ścisłego topu. Wiceprezes PZPN uważa, że ich kadra jest zdecydowanie lepsza od polskiej.

Uważam, że graliśmy z jedną z czterech najlepszych reprezentacji na naszym kontynencie. Niemcy, Hiszpania, Francja i właśnie Holandia – to jest w tej chwili TOP 4. Graliśmy w piątek z bardzo dobrą drużyną, byliśmy słabsi i zasłużenie przegraliśmy. Ale to też nie było takie spotkanie, w którym Holendrzy – tak po sportowemu – jechali z nami i robili, co chcieli. Zdominowali grę, a my się broniliśmy.

– Graliśmy z topową drużyną, a chyba co poniektórzy pomylili przeciwników, bo myśleli, że przylecimy do Holandii i z nią spokojnie wygramy, będziemy prowadzić grę. Tylko że ta Holandia ma siedmiu-ośmiu zawodników, którzy grają w najlepszych klubach na świecie. A my? Dla nas strata kilku zawodników, a nawet jednego, to jest bardzo dużo. Holendrzy aż tak tych ubytków nie odczuwają.