Caicedo się nie popisał. Tyle jego zdaniem wynosi odległość z Londynu do Warszawy

W czwartek Chelsea zagra w Warszawie z Legią w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Przed spotkaniem na oficjalnym profilu „The Blues” pojawił się materiał, w którym wystąpił między innymi Moises Caicedo. Kibice byli zażenowani jego występem.

Przed Legią bardzo trudne wyzwanie. Do Warszawy przyleci Chelsea, która jest zdecydowanym faworytem ćwierćfinału.

Popis wiedzy

Na oficjalnym kanale Chelsea na TikToku pojawił się materiał, w którym zawodnicy mieli oszacować odległość od Londynu do Warszawy w milach. Film pokazał jednak duże braki z wiedzy geograficznej.

Faktyczna odległość, dzieląca obie stolice, wynosi 900 mil (1450 kilometrów). Najbliżej poprawnej odpowiedzi był Jadon Sancho. Oszacował odległość na 700 mil.

Reszta była jednak dużo dalej od poprawnej odpowiedzi. Moises Caicedo uznał, że Londyn i Warszawę dzieli jedynie… 20 mil. Kibice byli dla niego bezlitośni. W komentarzach często pojawiają się wypowiedzi w stylu: „Dziękuj Bogu, że umiesz grać w piłkę”.

Barca rozbiła BVB! Lewandowski z dubletem. „Polacy rozdają karty w Katalonii” [REAKCJE]

FC Barcelona rozbiła Borussię Dortmund w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Dwie bramki dla Blaugrany zdobył Robert Lewandowski.

Za nami pierwsze ćwierćfinałowe starcie między FC Barceloną a Borussią Dortmund. Spotkanie rozgrywane w Hiszpanii zakończyło się okazałą wygraną gospodarzy aż 4:0. Dwa gole dla Barcy zdobył Robert Lewandowski. Po jednej strzelili Lamine Yamal i Raphinha.

Drużyna Hansiego Flicka grała dziś jak z nut, szczególnie w drugiej części gry. Katalończycy dziś totalnie zdominowali Borussię Dortmund. Nic więc dziwnego, że w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo pozytywnych komentarzy w ich kierunku.

Jednym z bohaterów Barcy w dzisiejszym meczu był Robert Lewandowski, autor dwóch goli. Polak został nawet wybrany MVP dzisiejszego meczu! W jego kierunku również posypało się wiele komplementów.

Tragedia bohatera Interu tuż przed meczem z Bayernem. Dlatego płakał po golu

Inter Mediolan wygrał ostatni mecz w Lidze Mistrzów z Bayernem Monachium 2-1. Bohaterem Włochów okazał się Davide Frattesi. Jak się okazało, tuż przed meczem przydarzyła mu się przykra sytuacja.

Po pierwszych meczach ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów, Inter Mediolan znajduje się w niezłej sytuacji. Wygrał pierwsze spotkanie z Bayernem Monachium (2-1). Bohaterem „Nerazzurrich” okazał się Davide Frattesi, który pojawił się na murawie w 74. minucie, a w samej końcówce strzelił decydującego gola.

Śmierć przed meczem

Bohater Interu tuż przed spotkaniem doświadczył bardzo przykrej sytuacji. Zaledwie dzień przed rywalizacją z Bayernem, odeszła babcia Frattesiego. Dlatego po strzeleniu bramki, 25-latek zalał się łzami.

– Zawsze uważałem, że moją największą siłą jest głowa. Myślałem, że nic mnie nie złamie. Ale kiedy zmierzyłem się z tym, co wydarzyło się z moją babcią, kompletnie się pogubiłem. Byłem zbyt związany emocjonalnie. To było trudne, nie byłem przygotowany, by widzieć ją w takim stanie. Myślę, że dziś miała w tym swój udział. Na pewno krzyczała na mnie z góry, bym się ogarnął – przyznał dla „Sky Sports”.

Do rewanżu między Interem a Bayernem dojdzie 16 kwietnia. Mediolańczycy nie dość, że mają zaliczkę przed drugim starciem, to będą tym razem grać na swoim terenie.

Mikel Arteta zachwycony Jakubem Kiwiorem. Co za słowa. „Wszedł i pokazał. To nie przypadek”

Arsenal rozbił we wtorek Real Madryt aż 3-0 w meczu Ligi Mistrzów. Całe spotkanie rozegrał Jakub Kiwior. Polak zebrał masę pochwał, w tym także od Mikela Artety.

We wtorek rozegrano pierwsze mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów. W jednym z nich Arsenal rozbił Real Madryt aż 3-0. „Kanonierzy” mają tym samym solidną zaliczkę przed rewanżem na Bernabeu.

„To nie przypadek”

Całe spotkanie przeciwko „Królewskim” rozegrał Jakub Kiwior. Polak wskoczył ostatnio do składu Arsenalu, w obliczu kontuzji Gabriela. Wcześniej Mikel Arteta zapierał się, że nie chce puścić defensora na wypożyczenie, bo będzie mu potrzebny.

I faktycznie, udowodnił to. Hiszpan najpierw zaufał Kiwiorowi w meczach z Fulham i Evertonem, a teraz posłał go na bój przeciwko „Królewskim”. Po ostatnim gwizdku nie szczędził mu komplementów.

– Straciliśmy prawdopodobnie naszego najlepszego obrońcę na cztery miesiące. A Jakub Kiwior wszedł i pokazał, co potrafi. To nie przypadek – powiedział Arteta.

Jakub Kiwior skomentował cudowne bramki Declana Rice’a. „Byliśmy wszyscy w szoku”

Jakub Kiwior przemówił po pokonaniu Realu Madryt w Lidze Mistrzów. Polski obrońca przyznał, że on i jego koledzy byli w szoku, gdy zobaczyli obie bramki zdobyte przez Declana Rice’a.

We wtorkowy wieczór rozegrano pierwszy mecz 1/4 finału Ligi Mistrzów między Arsenalem a Realem Madryt. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy 3:0. Dwa gole zdobył Declan Rice. Trzecią bramkę zdołał strzelić Mikel Merino. Rewanż odbędzie się za tydzień w Madrycie.

W wyjściowym składzie Arsenalu na mecz z Realem znalazł się Jakub Kiwior. Polak rozegrał pełne 90 minut. Jego występ można oceniać pozytywnie. Po meczu pojawił się przed kamerami „Canal+”, gdzie na gorąco skomentował starcie z Królewskimi.

– Dzisiaj jest się z czego cieszyć, ale czeka jeszcze drugi mecz na wyjeździe, więc jeszcze nie kończymy. Mam nadzieję, że będziemy też to kontynuować na wyjeździe – rozpoczął Jakub Kiwior.

– Przed każdym meczem mamy spore emocje. Ale dzisiaj było to bardziej odczuwalne. Fajnie było widać od samego początku, że nie narzucaliśmy sobie presji. Wiedzieliśmy bardzo dobrze z kim gramy, ale mieliśmy tę chłodną głowę i fajnie też weszliśmy w mecz. Robiliśmy swoje, aż w końcu nam się udało strzelić bramkę. Od tamtego momentu wydaje mi się, że kontrolowaliśmy cały mecz – ocenił Polak.

Ozdobą omawianego meczu były bramki zdobyte przez Declana Rice’a z rzutów wolnych. Kiwior w pomeczowym wywiadzie przyznał, że on i jego koledzy byli w szoku, gdy zobaczyli, co zrobił Anglik.

– Byliśmy wszyscy w szoku. Cudowne dwie bramki. Nie wiem, czy jakby wyszedł teraz, to by uderzył tak samo. Ale cieszę się bardzo, że strzelił takie piękne bramki w takim ciężkim meczu – skomentował Jakub Kiwior.

Arsenal przejechał się po Realu! Declan Rice zachwycił kibiców [REAKCJE]

Arsenal niespodziewanie łatwo rozprawił się z Realem Madryt w pierwszym ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów. Zachwyt u kibiców wywołał świetny występ Declana Rice’a okraszony dwiema kapitalnymi bramkami z rzutów wolnych.

Za nami pierwsze ćwierćfinałowe starcie między Arsenalem Londyn a Realem Madryt. Na Emirates Stadium górą byli gospodarze, którzy odnieśli okazałe zwycięstwo 3:0. Gole dla Arsenalu zdobyli Declar Rice (2) oraz Mikel Merino (1). Pełne 90 minut w barwach Kanonierów rozegrał Jakub Kiwior. Rewanż odbędzie się za tydzień w Madrycie.

Ozdobą omawianego spotkania były dwie kapitalne bramki Declana Rice’a. Padły one w drugiej połowie meczu. Obie po kapitalnych uderzeniach z rzutów wolnych. Tym samym został on pierwszym piłkarzem, który strzelił dwa gole z rzutów wolnych w jednym meczu fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Tak okazałego zwycięstwa Arsenalu nie spodziewali się chyba nawet najbardziej zagorzali kibice tego klubu. Kanonierzy zaskoczyli dziś wielu kibiców. Poniżej zamieszczamy część pochlebnych komentarzy skierowanych do podopiecznych Mikela Artety. Mocno oberwało się także piłkarzom Realu.

Nie ma co ukrywać, że gwiazdą dzisiejszego wieczoru był Declan Rice. Jego bramki z rzutów wolnych były kapitalne i szybko obiegły internet. W mediach pojawiło się wiele komentarzy komplementujących Anglika. Część zamieszczamy poniżej.

Brutalny atak na kibiców po meczu Ekstraklasy. Policja zatrzymała 7 kiboli z Lubina. Grozi im surowa kara

Aż siedmiu kibiców zostało zatrzymanych przez policję pod zarzutem rozboju. Grozi im nawet do 15 lat więzienia. W niedalekiej przyszłości o ich losach zdecyduje sąd.

W nocy z poniedziałku na wtorek doszło do zatrważających wydarzeń. Dwaj kibice, wracając z meczu Ekstraklasy, zostali brutalnie napadnięci. Napastnikami okazali się pseudokibice jednego z lubińskich klubów.

15 lat więzienia

Grupa kiboli miała podjechać do ofiar dwoma samochodami. Celem natomiast miały być klubowe barwy w postaci koszulek, szalików i proporczyka. Skończyło się jednak na pobiciu młodych mężczyzn oraz kradzieży ich przedmiotów osobistych.

Część z napastników miała założone kominiarki, co miało utrudnić ich identyfikację. Zaledwie kilkanaście godzin później do drzwi jednego z chuliganów zapukała policja. Sprawa poniosła się błyskawicznie. Szybko rozpoznano siedmiu napastników, a następnie dokonano ich zatrzymań.

Cała grupa usłyszała zarzut rozboju. Grozi im nawet do 15 lat pozbawienia wolności. O sprawie poinformowała w swoich mediach społecznościowych dolnośląska Policja.

Nieco wcześniej, ten sam profil, poinformował o udaremnieniu zamieszek, w których mogło wziąć nawet 300 osób. Kibole z Lubina mieli w porozumieniu z kibolami z Bydgoszczy i Bytomia, planować atak na pociąg, którym podróżowali sympatycy Miedzi Legnica.

Policji udało się ujawnić obecność kilkudziesięciu pojazdów z potencjalnymi napastnikami. Na pokładach samochodów miały znaleźć się miotacze gazu, pałki, bandaże, rękawice czy ochraniacze na zęby.

Wojciech Szczęsny blisko najlepszych w historii FC Barcelony! Brakuje mu niewiele

Wojciech Szczęsny jest wciąż niepokonany w barwach FC Barcelony. Pod tym względem jest on jednym z najlepszych zawodników w historii Barcy. Czy w najbliższym meczu przeciwko Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów zdoła poprawić swoją serię?

Kiedy Wojciech Szczęsny trafiał do Barcelony, zdecydowana większość kibiców była przekonana, że z miejsca trafi on do wyjściowego składu zespołu Hansiego Flicka. Tak się jednak nie stało. Polak musiał poczekać na swoją szansę przez kilka tygodni. Kiedy to już się stało, to Wojtek zdecydowanie nie błyszczał formą. Hansi Flick jednak uporczywie stawiał na polskiego golkipera. I to mu się opłaciło. Po kilku niezbyt udanych występach Szczęsny zaczął błyszczeć formą. Obecnie Wojtek gra na tyle dobrze, że znaczna część kibiców nie tęskni już za kontuzjowanym ter Stegenem.

OGLĄDAJ UEFA CHAMPIONS LEAGUE OD CANAL+ NA KINOWYCH EKRANACH W MULTIKINIE

Świetna seria Szczęsnego

Pierwsze występy Szczęsnego obfitowały w liczne błędy bramkarskie. To, co jednak broniło Wojtka, to fakt, że Barca z nim w składzie nie przegrywała. A seria meczów bez porażki z Polakiem w bramce trwa aż do dziś! W sumie złożyło się na to już 20 kolejnych meczów.

Szczęsny wśród najlepszych

Po ostatnim meczu w LaLiga przeciwko Betisowi (1:1) w mediach społecznościowych FC Barcelony pojawiła się grafika prezentująca zawodników z najdłuższą serią meczów bez porażki od chwili debiutu w bordowo-granatowych barwach. I tak pod tym względem Szczęsny jest już na 4. miejscu! Przed nim już tylko: Albert Celades (21 meczów bez porażki), Johan Cruyff (23), Paulinho (25) i Cesc Fabregas (30).

Szansa na poprawę wyniku

Szczęsny stanie przed szansą na poprawienie swojego wyniku już w tę środę. To właśnie tego dnia FC Barcelona podejmie u siebie Borussię Dortmund w ramach pierwszego meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to powinniśmy zobaczyć w wyjściowym składzie Barcy na to spotkanie nie tylko Wojtka, ale i Roberta Lewandowskiego.

Dzięki współpracy z CANAL+ to oraz wszystkie pozostałe spotkania w tej edycji Ligi Mistrzów UEFA możecie obejrzeć na wielkich kinowych ekranach w kinach Multikino. KUP BILET

Marciniak znów w Europie. Poprowadzi ćwierćfinał Ligi Europy

Szymon Marciniak ponownie pojawi się na europejskich boiskach. Tym razem poprowadzi ćwierćfinałowy mecz Ligi Europy pomiędzy Tottenhamem a Eintrachtem Frankfurt.

Skład sędziowski z polskim trzonem

UEFA wyznaczyła Marciniaka do sędziowania jednego z najciekawszych meczów tej fazy rozgrywek. Starcie Tottenhamu z Eintrachtem odbędzie się w czwartek.

Na boisku Polakowi będą towarzyszyć Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik jako sędziowie liniowi. Czwartym arbitrem będzie Paweł Raczkowski. W obsadzie VAR tym razem zabraknie Polaków. UEFA powierzyła to zadanie Hiszpanom: Alejandro Jose Hernandezowi Hernandezowi oraz Cesarowi Soto Grado.

Bilans z tego sezonu

Dla Szymona Marciniaka będzie to drugie spotkanie w obecnym sezonie Ligi Europy. Wcześniej prowadził mecz fazy grupowej pomiędzy Twente a Besiktasem.

W sumie w obecnym sezonie sędziował już osiem spotkań w europejskich pucharach – sześć razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, raz w eliminacjach tych rozgrywek oraz raz właśnie w Lidze Europy.

Katalończycy zachwyceni słowami Szczęsnego. „Stawia dobro drużyny ponad swoje interesy”

Wojciech Szczęsny znów pokazał klasę. Jego wypowiedź o rywalizacji z Markiem-Andre ter Stegenem poruszyła hiszpańskie media.

Wielka klasa Szczęsnego

Ter Stegen wraca do zdrowia po kontuzji kolana, której nabawił się we wrześniu. W Barcelonie mówi się, że może być gotowy na końcówkę sezonu. Jego powrót stawia pod znakiem zapytania przyszłość Szczęsnego w wyjściowym składzie.

Polak odniósł się do tej sytuacji w rozmowie z TVP Sport. Pokazał przy tym ogromną klasę i pełne zrozumienie dla drużynowej hierarchii.

– Nie będę miał absolutnie żadnego problemu, jeśli Marc wróci i to miejsce w bramce po prostu sobie weźmie. Chcę pomagać zespołowi i spisywać się jak najlepiej na boisku, ale jeśli trener uzna, że wraca kapitan zespołu i broni, to dla mnie jest to sytuacja zrozumiała – powiedział Szczęsny.

Fair play w praktyce

Katalońskie media z opóźnieniem odnotowały te słowa, ale gdy już to zrobiły, nie szczędziły Polakowi pochwał. „Mundo Deportivo” nazwało wypowiedź Szczęsnego „wielką lekcją fair play”.

– Szczęsny pozostawił decyzję w rękach Flicka. Jasno dał do zrozumienia, że stawia dobro drużyny ponad swoje własne interesy – skomentowała gazeta.

Również dziennik „Sport” docenił postawę Polaka.

– Na razie wydaje się mało prawdopodobne, żeby Flick zdecydował się na wystawienie Niemca. Szczęsny wysłał jednak pojednawczy komunikat w tej sprawie – ocenili dziennikarze.

Szczęsny do tej pory rozegrał 20 spotkań w barwach Barcelony. Nie przegrał żadnego z nich. W środę stanie między słupkami w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund.

Źródło: Mundo Deportivo, Sport, TVP Sport, Meczyki.pl

Robert Lewandowski wzorem dla gwiazdy Borussii Dortmund. „To pokazuje jego poziom. Nie musi niczego udowadniać”

W środę FC Barcelona zmierzy się z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Będzie to także okazja do rywalizacji Roberta Lewandowskiego z Serhou Guirassym. Napastnik BVB nie ukrywa, że stara się wzorować na Polaku.

Pojedynek Barcelony z Borussią będzie szczególny dla Roberta Lewandowskiego. Snajper właśnie w Dortmundzie wypłynął na szerokie wody europejskiej piłki. Na Signal Iduna Park grał w latach 2010-2014.

„Nie musi niczego udowadniać”

Po odejściu z BVB, mierzył się wielokrotnie ze swoją byłą drużyną jako piłkarz Bayernu Monachium. Teraz znowu będzie mieć ku temu okazję, ale już jako zawodnik Barcelony.

Dla Lewandowskiego będzie to także okazja na strzelenie kolejnych goli w bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Jak na razie ma ich na koncie dziewięć. O jedno trafienie więcej ma natomiast Serhou Guirassy.

Rywalizacja snajperów będzie zatem dodatkowym smaczkiem dla kibiców. Tym bardziej, że sam Guirassy przyznał, że Lewandowski jest dla niego niejako wzorem do naśladowania.

– Zdecydowanie. Szczególnie ze względu na jego regularność. Robi niesamowitą karierę. Ma 36 lat i nadal jest jednym z najlepszych napastników. To pokazuje jego poziom – ocenił Guirassy.

– Lewandowski jest świetnym piłkarzem, wszyscy o tym wiedzą. Nie musi już niczego udowadniać – dodał Gwinejczyk.

– Myślę, że sekret Lewandowskiego tkwi w ciężkiej pracy. Chodzi o poświęcenie, regenerację, odżywianie. Wszystko robi różnicę – zakończył.

Superkomputer przewidział rozstrzygnięcia w Lidze Mistrzów! To oni mają największe szanse na triumf

„Opta” podzieliła się wynikami analizy swojego „superkomputera”. Poznaliśmy ich przewidywania co do rozstrzygnięć w Lidze Mistrzów.

Obecny sezon Ligi Mistrzów zaczyna wkraczać w decydującą fazę. W grze o triumf pozostało już tylko 8 ekip. W tym tygodniu zostaną rozpoczęte rywalizacje w ćwierćfinałach. We wtorek Arsenal podejmie u siebie Real Madryt, a Bayern Monachium ugości Inter Mediolan. Z kolei w środę FC Barcelona zmierzy się na własnym obiekcie z Borussią Dortmund, a do Paryża – na mecz z PSG – przyjedzie Aston Villa.

Kto awansuje do półfinału?

Kto ma największe szanse na wygraną w ćwierćfinale i awans do półfinału? Na pomoc wraz ze swoimi wyliczeniami przychodzi nam „Opta”. Według ich przewidywań, najpewniejsza gry w półfinale może być FC Barcelona, której szansą na pokonanie Borussii Dortmund oceniane są na 78,2%. Nieznacznie mniejsze szanse na pokonanie Aston Villi daje się PSG (71,3%). Pozostałe dwie pary nie mają jednoznacznego faworyta. Mimo to większe szanse daje się Interowi Mediolan (51,5%) w starciu z Bayernem oraz Arsenalowi (50,2%) przeciwko Realowi.

Faworyci do wygrania Ligi Mistrzów

A kto ma największe szanse na wygranie całego turnieju? Zdaniem „Opty” faworytem jest FC Barcelona (23,1%). Najmniejsze szanse daje się BVB (1,5%).

Szanse na wygranie LM wg „Opty”:

  • FC Barcelona – 23,1%
  • PSG – 19,3%
  • Arsenal – 15,6%
  • Inter – 13,8%
  • Real – 12,2%
  • Bayern – 10,8%
  • Aston Villa – 3,7%
  • BVB – 1,5%

Goncalo Feio mógł wylądować w innym klubie. Polski dyrektor ujawnił kulisy negocjacji

Zanim Goncalo Feio objął stanowisko trenera Legii Warszawa, był o krok od podpisania kontraktu z bułgarskim Botewem Płowdiw. Według Artura Płatka, dyrektora sportowego tego klubu, rozmowy były bardzo zaawansowane.

Alternatywna droga przed Legią

Feio, zanim trafił do Warszawy, zbierał doświadczenie jako asystent Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa, a potem prowadził Motor Lublin. Po awansie z tym zespołem do I ligi i rozstaniu się z nim w marcu zeszłego roku szkoleniowiec miał więcej niż jedną opcję podjęcia nowej pracy.

Wkrótce po odejściu z Motoru Feio otrzymał propozycję z Bułgarii. Taką informację podawał wówczas Tomasz Włodarczyk z Meczyków. Potwierdził to Artur Płatek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

– Zadzwoniłem do niego kilka dni po zwolnieniu z Motoru. Naszemu trenerowi Dušanowi Kerkezowi kończył się kontrakt. To nie było tak, że nie byliśmy z niego zadowoleni. Byliśmy, ale właściciel szukał alternatywy w innym sposobie grania. Goncalo był w Bułgarii, na pewno w tym momencie nie miał Legii. Rozmawialiśmy o kadrze na przyszły sezon, spotkał się z właścicielem i przekonał go do swojego pomysłu – ujawnił Płatek.

Płatek przyznał, że rozmowy dotyczyły pracy od nowego sezonu. Feio był już po słowie z Botewem. Gdy pojawiła się propozycja z Legii miał jednak dylemat.

– Rozmawialiśmy z nim w kontekście lata. (…) Z Goncalo byliśmy dogadani, od nowego sezonu miał pracować w Botewie. Był w Bułgarii, kiedy zapoznawał się z ofertą Legii. Czuł się zakłopotany wobec mnie, więc mu powiedziałem wtedy: „Leć do Polski, bo takiemu klubowi się nie odmawia” – dodał dyrektor sportowy Botewu.

Dziś Goncalo Feio ma za sobą 52 spotkania w roli trenera Legii. Jego drużyna znajduje się na piątym miejscu w Ekstraklasie, ale dotarła też do finału Pucharu Polski oraz ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, gdzie zmierzy się z Chelsea.

Źródło: Przegląd Sportowy

Koulouris na oku 3 zagranicznych klubów. Haditaghi potwierdza

Pogoń Szczecin może wkrótce sprzedać swojego najlepszego napastnika. Ogromne zainteresowanie na rynku transferowym budzi Efthymis Koulouris. Grekiem zainteresowały się przynajmniej trzy znane zagraniczne kluby.

Koulouris przewodzi obecnie tabeli strzelców Ekstraklasy. W bieżącym sezonie uzbierał już 20 goli. Ostatnio zapewnił „Portowcom” zwycięstwo z GKSem Katowice (4-0), strzelając hat-tricka.

Duży zarobek

Znakomita forma 29-latka sprawiła, że zainteresowały się nim mocniejsze kluby. Według goal.com, chętne na Koulourisa są między innymi Besiktas, Torino i AEK Ateny. Zainteresowanie napastnikiem potwierdził także Alex Haditaghi.

– Ja bym ten kontrakt przedłużył z ogromną chęcią, myślę, że moi współpracownicy, Tan Kesler, trener i inne osoby myślą tak samo. To jeden z naszych liderów, wyjątkowy gracz. Urodzeni napastnicy nie trafiają się aż tak często. Zależy nam na nim, bo to nie tylko super strzelec, ale też wyjątkowa osoba – powiedział właściciel Pogoni na łamach „Goal”.

Koulouris ma kontrakt ważny do 2026 roku. Na razie nie wiadomo, czy uda się go przedłużyć. Jeśli jednak nie dojdzie do porozumienia, nadchodzące okno transferowe będzie ostatnią szansą, żeby Pogoń zarobiła na odejściu napastnika.

Dlatego Raphinha wściekł się na sędziego. Ustalono, co mu powiedział

Hiszpańskie media trąbią o wybuchu Raphinhi podczas meczu z Betisem (1-1). Brazylijczyk był wściekły na prowadzącego spotkanie, Jesusa Gila Manzano. Ujawniono, co powiedział.




FC Barcelona tylko zremisowała z Betisem (1-1) w sobotnim meczu La Ligi. Po ostatnim gwizdku Raphinha wprost wybuchł gniewem. Brazylijczyka nie był w stanie uspokoić ani Hansi Flick, ani Marc-Andre Ter Stegen.

„Nie mów mi”

Raphinha był wściekły na sędziów, którzy prowadzili mecz. Całą złość skierował z kolei na głównego arbitra, Jesusa Gila Manzano. Według katalońskiego „Sportu”, zawodnikowi chodziło przede wszystkim o słowa, jakich używał sędzia.




– Nie mów mi, żebym się zamknął! Jesteś źle wychowany! – krzyczał Raphinha.

Dziennikarze dodali także, że sytuacja nie wpłynęła negatywnie na relacje Brazylijczyka z Ter Stegenem i Flickiem. Nie poniosło się to także dalej po reszcie drużyny.