Mundial w Katarze wzbudza wielkie kontrowersje. Ich echa na pewno nie umilkną po akcji, jaką przeprowadzili gospodarze mistrzostw. Według mediów Katarczycy opłacą grupę holenderskich kibiców, w celu jak najlepszego odbioru czempionatu w mediach społecznościowych.
Zorganizowaniu mundialu akurat w Katarze sprzeciwiają się liczne grupy, działające przeciwko łamaniu praw człowieka i praw kobiet. Również kibice byli rozgoryczeni miejscem odbywania się największej piłkarskiej imprezy. Katar jest bardzo oddalonym i kosztownym krajem. Wyjazd na mundial wiąże się zatem z wielkimi kosztami oraz z dostosowaniem się do licznych reguł.
Kupieni kibice
Według mediów Katarczycy poszli jednak o krok dalej. Organizatorzy „kupili” grupę 50 holenderskich kibiców. Opłacą im lot oraz zakwaterowanie. W zamian fani „Oranje” mają się mocno zaangażować w życie mistrzostw. Założenia, jakie spełnić muszą kibice zawarto w Kodeksie Postępowania, który podpisało dwóch przedstawicieli grupy.
Głównym zadaniem, jakie postawiono kibicom było zaangażowanie w mediach społecznościowych. Posty, jakie będą wrzucać Holendrzy, mają zostać wykorzystane w celach marketingowych do promowania mundialu. Poza tym kibice mają zgłaszać obraźliwe wpisy, a także reagować i udostępniać posty komitetu organizacyjnego. Mają być także obecni na ceremonii otwarcia podczas meczu Kataru z Ekwadorem 20 listopada.
– Kamera zrobi zbliżenie na naszą ubraną na pomarańczowo grupę podczas otwarcia. Ponadto będziemy regularnie pojawiać się na placach w naszych pomarańczowych koszulkach i weźmiemy udział w kibicowskim Pucharze Świata, w którym kibice grają pięć na pięć – zdradził koordynator wyjazdu, Leon van der Wilk.
– Oczywiście jest dylemat, czy należy organizować Mistrzostwa Świata w tego rodzaju krajach, ale ten wybór został po prostu dokonany w 2010 roku. Osobiście uważam, że sport i polityka powinny pozostać rozdzielone. Dlatego po prostu jeździmy tam jako kibice – dodał.
Ze zdaniem Wilka nie zgadza się inny kibic reprezentacji Holandii.
– Jesteśmy fanami reprezentacji Holandii, ale nie tych mistrzostw świata. Pokusa, by wziąć w tym udział, była wielka. Dostajesz darmowy lot i zakwaterowanie i możesz iść na mecz otwarcia. Ale fakt, że musielibyśmy podpisać dokument z wszelkiego rodzaju zobowiązaniami i ograniczeniami, był dla nas nie do przyjęcia – stwierdził Paul Hirschler.