Podczas poniedziałkowego meczu Portugalii z Urugwajem (2-0) na murawę wtargnął niespodziewany „intruz”. Teraz wyjaśniła się jego przyszłość.
Mario Ferri, bo o nim mowa, przebiegł po boisku z tęczową flagą oraz napisami „Save Ukrainie” i „Respect for Iranian women”. Niemal od razu złapały go stadionowe służby. Pojawiły się jednak pytania, co dalej stanie się z Włochem.
Zakaz wstępu
Ferri trafił do więzienia. Nie poniesie jednak żadnych konsekwencji, dzięki interwencji Gianniego Infantino. Szef FIFA załatwił mu zwolnienie z aresztu, ale pod dwoma warunkami. Aktywista musi w trybie natychmiastowym opuścić Katar. Otrzyma także dożywotni zakaz wstępu na teren kraju.
Nie był to pierwszy wybryk Ferri’ego, znanego w internecie jako „Il Falco”. Świat pierwszy raz miał okazję go zobaczyć w 2009 roku, gdy wtargnął na murawę podczas towarzyskiego meczu Włochy – Holandia. Jego celem było wymuszenie powołania dla Antonio Cassano na mundial w RPA. Na samym turnieju także pojawił się na boisku, ale tym razem w celu wyrażenia niezadowolenia z faktu, że Włosi nie wyszli z grupy.
W 2010 roku ponownie zjawił się na murawie, ale tym razem w meczu Interu Mediolan podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Wówczas miał na sobie koszulkę z napisem „Free Sakineh”, wołając o pomoc dla irańskiej kobiety skazanej na ukamieniowanie.
Cztery lata później „Il Falco” zjawił się na mundialu w Brazylii. na turnieju wystąpił w koszulce z napisem „Save Favelas Children”.