Borussia Dortmund kolejny raz w tym sezonie zaliczyła potknięcie. BVB tylko zremisowała z FC Koeln 2-2, a w ostatnich minutach meczu punkt swojej drużynie uratował Erling Haaland. Norweg po ostatnim gwizdu sędziego nie ukrywał irytacji z gry swoich kolegów.
20-latek znowu był najważniejszym piłkarzem wśród zawodników z Signal Iduna Park. Haaland zanotował dublet i uratował Borussię przed porażką. Gola na wagę remisu strzelił bowiem dopiero w 90. minucie.
„Nienawidzę tego”
Po zakończeniu spotkania Norweg nie ukrywał zdenerwowania. Z murawy zszedł jako pierwszy. Od razu po ostatnim gwizdku ściągnął z siebie koszulkę i rzucił nią w kierunku Jorge Mere, po czym skierował się do szatni. Chwilę później snajpera nie było już na boisku. „Bild” policzył nawet, że zajęło mu to 14 sekund.
Haaland didn't look happy after the full time whistle 👀 pic.twitter.com/xNz2mVrGLi
— ESPN FC (@ESPNFC) March 20, 2021
Według niemieckiej gazety 20-latek już w przerwie był wręcz wściekły na kolegów z drużyny. Kiedy schodzili razem do szatni po pierwszych 45 minutach Haaland miał dać upust swojemu niezadowoleniu.
– Ku*wa, nienawidzę tego. Pieprzone bzdury – mówił Norweg.
Bagatelizacja
Zachowanie napastnika wywołało w Niemczech dyskusje. Do jego zachowania odniósł się także Edin Terzić, szkoleniowiec Borussii. Trener BVB nie widział w tym nic złego.
– Widać było, że jest rozczarowany, bo chciał wygrać. Wyróżniają go nie tylko umiejętności, ale też chęć wygrywania – stwierdził Niemiec.
Według mediów wybuch gniewu Haalanda może przyspieszyć jego odejście z Signal Iduna Park. Nie jest tajemnicą, że Norwegowi marzy się gra w lepszym klubie, czego dowód dał podczas sobotniego meczu z FC Koeln. Zainteresowani jego usługami jest między innymi Real Madryt. Co więcej, sam zawodnik także wyraził chęć przejścia do „Królewskich”, o czym przeczytacie TUTAJ.