Grzegorz Lato nie oszczędza Czesława Michniewicza. Były prezes PZPN stwierdził, że on zwolniłby 52-latka jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Katarze. – Ja bym się nawet pięć minut nie zastanawiał – stwierdził Lato.
Praca Michniewicza z reprezentacją została zakończona w nieprzyjemnych okolicznościach i atmosferze skandalu. Generalnie cała kadencja byłego selekcjonera była równią pochyłą.
Zwolniony na lotnisku?
Największy szum wywołała jednak „afera premiowa”, która wyszła na jaw po odpadnięciu reprezentacji Polski z mundialu. Jak się okazało kadra miała spotkać się z Mateuszem Morawieckim ws. premii za wynik na turnieju. Wszystko wydarzyło się za plecami PZPN. Grzegorz Lato uważa, że takie rzeczy nie mogą mieć miejsca.
– Gdyby wyszło na jaw, że Michniewicz zrobił spotkanie z premierem, to ja bym się nawet pięć minut nie zastanawiał. Nie wiem też, czy Michniewicz poleciałby na mistrzostwa świata. Mówiąc inaczej – to jest nie do pomyślenia. W żadnym związku nie ma tak, że selekcjoner zachowuje się, jakby to była jego prywatna drużyna. Na takim spotkaniu musi być prezes PZPN! – ocenił były prezes na łamach „Przeglądu Sportowego”.
– Tak, właśnie tak jak zrobiłem w przeszłości z Leo Beenhakkerem. Po przegranym spotkaniu ze Słowenią (0:3) w 2009 roku przyszedłem do szatni podziękować chłopakom za mecz. Chcę się przywitać z trenerem, a on się do mnie d… odwrócił! No to wie pan… A co do tematu Michniewicza – nawet jak sam ustalił coś z premierem, że będzie stosowne spotkanie, powinien pójść do prezesa PZPN, zaprosić go na nie, a tu się okazuje, że wszystko to niczym prywatna kadra Michniewicza. Nie do pomyślenia dla mnie! – dodał.
Obecnie reprezentacja Polski pozostaje bez selekcjonera. Wszystko ma się jednak zmienić w przyszłym tygodniu. Po weekendzie Cezary Kulesza ma ogłosić następcę Czesława Michniewicza. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że zostanie nim Paulo Bento.