Choć Polacy zremisowali z Węgrami na własne życzenie, a nawet otarli się o porażkę, to swoje trzy grosze do poziomu meczu dołożył sędzia. Feliks Brych prowadził czwartkowy „braterski pojedynek” dosyć niesprawiedliwie. Na łamach „Interii” swoją oceną arbitra przedstawił Łukasz Rogowski, ekspert do spraw sędziowskich.
Nie da się ukryć, że „Biało-Czerwoni” zapewnili kibicom istny rollercoaster. Od 0-2, przez 2-2 do 3-3. Mimo rażących błędów, które popełniali nasi zawodnicy (szczególnie w obronie), uwadze mediów i zwykłych widzów nie uszło „irytujące” sędziowanie.
Feliks Brych zbiera głównie pozytywne opinie za prowadzone mecze na arenie między narodowej. W czwartek pokazywał jednak niekonsekwencję przy swoich decyzjach. Co gorsza, popełniał rażące błędy na korzyść Węgrów.
Drugiej bramki nie powinno być
Według Łukasza Rogowskiego, eksperta do spraw sędziowskich portalu „Interia.pl”, Brych popełnił ogromny błąd przy drugiej akcji bramkowej dla Węgier. Wówczas faulowany był Robert Lewandowski, a chwilę później gospodarze strzelili bramkę.
– Przy bramce na 2:0 sędzia Brych przeoczył ewidentny faul na Robercie Lewandowskim, któremu walkę o piłkę uniemożliwił Attila Fiola. Węgierski obrońca złapał naszego kapitana i po prostu obalił go na ziemię. Arbiter nie odgwizdał przewinienia, mimo że w tym spotkaniu podyktował kilka podobnych fauli, a nawet niektóre lżejsze „łapanki”. Gdyby w tym spotkaniu był system VAR, to bramka dla gospodarzy z pewnością byłaby anulowana – napisał Rogowski na łamach „Interia.pl”.
Zobacz także:
Sousa ostro skrytykowany. Były kapitan reprezentacji Polski nie rozumie jego wyborów