Dramaturgia w meczu Lecha z Radomiakiem. Wychowanek Kolejorza grający dla pierwszoligowca nie trafił karnego [WIDEO]

Lech Poznań awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski po wzbudzającym emocje starciu z Radomiakiem Radom. Zwycięzców wyłoniono dopiero po serii jedenastek. Do siatki Kolejorza nie trafił wychowanek poznaniaków, który reprezentuje barwy pierwszoligowca.

0:0 w podstawowym czasie gry

Pierwszą bramkę w tym meczu kibice zobaczyli dopiero w 102. minucie. Mateusz Radecki po świetnym strzale podcinką pokonał Filipa Bednarka z rzutu karnego. W 117. minucie jedenastkę otrzymał Lech, którą na gola zamienił Tymoteusz Puchacz. Przed rzutem karnym doszło do brzydkiego zachowania piłkarzy Radomiaka.

Niesportowe zachowanie radomian

Zawodnicy Radomiaka z Miłoszem Kozakiem w roli głównej rozkopywali punkt 11. metra. W ten sposób chcieli narazić strzelca na poślizgnięcie i tym samym utrudnienie mu wykonania karnego. Karma jednak wróciła w serii jedenastek.

Wymowna reakcja Bednarka

Wynik 3:3 w karnych, decydujący strzał. Jeśli Radomiak strzeli – awansuje dalej. Do piłki podchodzi Miłosz Kozak i… pudłuje. Z mocną reakcją do strzelca biegnie Filip Bednarek, który rzekomo krzyknął do niego: „I co teraz cwaniaku?”. Później Lech trafia do siatki, Radomiak znowu pudłuje – co za tym idzie, Kolejorz awansuje do ćwierćfinału.

Historia mogła się potoczyć inaczej

Całe zdarzenie ma szerszy kontekst, bowiem Miłosz Kozak jest wychowankiem Lecha Poznań, który przeszedł z Wielkopolski do Legii Warszawa. Rozwój urodzonego w Gostyniu piłkarza nie poszedł po jego myśli, więc warszawiacy po kilku latach wypożyczania oddali go do Podbeskidzia, z którego przeszedł później do Radomiaka.

Opinię na temat zachowania Miłosza Kozaka wygłosił również Mikael Ishak, który obecnie leczy uraz.

– Mógłby ktoś podziękować piłkarzowi z nr 7 za zniszczenie punktu rzutu karnego (śmiech) – skomentował Szwed na Instagramie.