Bundesliga kłania się przed Lewandowskim. Niemcy na nowo zakochali się w Polaku

Sobotnie „Der Klassiker” było teatrem jednego aktora. Robert Lewandowski strzelił hat-tricka w starciu z Borussią Dortmund i znowu zgarnął całą sławę dla siebie. Eksperci i legendy niemieckiego sportu nie mają wątpliwości, że Polak jest w stanie przebić wyczyn Gerda Mullera z sezonu 1971/72. 32-latkowi brakuje już tylko dziewięciu bramek do zrównania się z ikoną  Bawarczyków.

BVB zdecydowanie lepiej weszła w hitowe starcie 24. kolejki Bundesligi. Już w 9. minucie za sprawą dubletu Erlinga Haalanda goście wygrywali na Allianz Arenie 2-0. W 26. minucie „Die Roten” złapali kontakt dzięki bramce Lewandowskiego, a tuż przed przerwą mieliśmy już wynik remisowy. Tym razem dublet skompletował kapitan reprezentacji Polski.

W drugiej połowie dominacja Bayernu robiła się coraz wyraźniejsza. O finalnym wyniku spotkaniu zadecydowała jednak dopiero końcówka. W 88. minucie na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Leon Goretzka, a już dwie minuty później Robert Lewandowski dołożył trzeciego gola w meczu. 32-latek kompletnie zaskoczył Marwina Hitza strzałem sprzed pola karnego.

Od bohatera Dortmundu do jego postrachu

Mecze z BVB są zawsze wyjątkowe dla „Lewego”. Napastnik grał w czarno-żółtych barwach przed przejściem do Bayernu. Od tamtej pory minęło już jednak niemal siedem lat. Polak przeszedł drogę od bohatera i jednego z najlepszych napastników w historii klubu do jego absolutnego postrachu.

Dzięki hat-trickowi w „Der Klassiker” Lewandowski stał się najskuteczniejszym piłkarzem w meczach przeciwko Borussii Dortmund. W 23 meczach z BVB snajper Bawarczyków strzelił 22 bramki licząc wszystkie rozgrywki. Do tej pory tytuł postrachu klubu z Signal Iduna Park należał do Klausa Allofsa, byłego napastnika FC Koeln czy Fortuny Dusseldorf.

„Szaleństwo”

Niemieckie media również odnotowały niesamowitą grę Lewandowskiego. Nasi zachodni sąsiedzi rozpływali się nad występem Polaka i przyznali mu najwyższe noty.

– Najlepszy w Bayernie obok Leroya Sane. Nie tylko ze względu na liczbę goli, która zbliża go do słynnego rekordu Gerda Muellera. „Lewy” oddał najwięcej strzałów ze wszystkich zawodników z pola – napisano w niemieckiej wersji portalu „Goal.com”. Serwis ocenił Polaka na „1” (klasa światowa, najlepsza możliwa ocena).

– Początkowo koledzy szukali go wysokimi piłkami, ale nie przynosiło to powodzenia. Był na miejscu, by strzelić gola na 1:2. Później na zimno wykorzystał rzut karny, a w końcówce ustalił wynik na 4:2 – stwierdzono na portalu telewizji Sky. 

– Najlepszy piłkarz świata uwielbia mecze z Borussią. Swojemu byłemu klubowi strzelił dwadzieścia goli w czternastu ligowych meczach. W lidze ma już 31 trafień. Szaleństwo. We wszystkich rozgrywkach jego bilans wynosi 37 goli. Jeszcze większe szaleństwa – rozpływał się z kolei serwis „Abendzeitung”. Tamtejsi dziennikarze także ocenili Lewandowskiego na „1”.

– W pierwszej połowie był prawie niewidoczny, ale i tak strzelił dwa gole. W drugiej połowie nie przeprowadził prawie żadnej akcji, a potem znakomitym płaskim strzałem trafił na 4:2 – podsumował występ Polaka „Sport1.de”, który również wystawił mu „jedynkę”.

Legenda nie ma wątpliwości

Sobotnie show w wykonaniu Lewandowskiego tylko podsyciło apetyty kibiców i ekspertów w kontekście pobicia rekordu Gerda Mullera. 32-latkowi brakuje już tylko dziewięciu bramek do zrównania się z niemiecką legendą pod kątem liczby bramek strzelonych w jednym sezonie Bundesligi. Dziesięć trafień wystarczy, aby „Lewy” pobił wyczyn byłego napastnika Bayernu.

Do tego ma jeszcze dziesięć spotkań. Gdyby udało mu się w każdym z nich chociaż raz trafiać do siatki rywali – pobiłby rekord. W to wierzy między innymi Lothar Matthaus. Ekspert telewizji Sky jest pewny, że Polak tego dokona.

– Jeśli piłka nożna pozostanie taka sama, a Lewandowski nie odniesie kontuzji, jestem pewny, że pobije rekord Gerda Mullera – stwierdził mistrz świata z 1990 roku.

Głos rozsądku

Sam Lewandowski tłumi jednak zapędy i nakłania do zachowania chłodnej głowy. Snajper Bawarczyków ma świadomość, że do końca rozgrywek pozostało trochę czasu i wiele się może wydarzyć. Zdaniem napastnika – jest jeszcze za wcześnie, by mówić, że cokolwiek zostało przesądzone.

– Wciąż jest dziewięć bramek, jest jeszcze za wcześnie – uspokajał w rozmowie z „ZDF”.

Co ciekawe, niemieccy dziennikarz policzyli, że Lewandowski zostałby królem strzelców w 52 poprzednich sezonach Bundesligi z aktualnym dorobkiem bramkowym. Łącznie było ich 57, więc Polak przegrałby jedynie w pięciu rywalizacjach.

Dziennikarze dodali także, że na koniec sezonu „Lewy” może mieć nawet 43 trafienia na koncie. Wszystko zależy jednak od tego czy utrzyma tendencję bramek na mecz. Aktualnie wynosi ona 1,29.