Skandal wokół zjazdu PZPN. Kulesza bagatelizuje sprawę „przyjaciela Rosji”

Zjazd PZPN w Warszawie miał być formalnością, a zakończył się politycznym nieporozumieniem. Wszystko przez obecność Jozefa Klimenta — delegata UEFA, który w przeszłości otwarcie wspierał powrót Rosjan do międzynarodowych rozgrywek. Mimo kontrowersji Słowak przemawiał do zgromadzonych działaczy. Cezary Kulesza po całym zdarzeniu odniósł się do sytuacji w wywiadzie dla TVP Sport.

Delegat UEFA, który wspierał Rosję

Jozef Kliment podczas swojego przemówienia próbował budować atmosferę pojednania i współpracy.

– Politycy budują mury, futbol buduje mosty – rozpoczął swoje wystąpienie przedstawiciel UEFA.

Na pierwszy rzut oka mogło się to wydawać standardowym przesłaniem o jednoczeniu przez sport. Problem w tym, że Kliment znany jest z prorosyjskich wypowiedzi. W przeszłości apelował o przywrócenie Rosjan do międzynarodowych rozgrywek piłkarskich, mimo agresji na Ukrainę.

– Mimo trudnej sytuacji nie przerwaliśmy współpracy z Federacją Rosyjską Piłkarską. UEFA wypełnia wszystkie swoje zobowiązania wobec RFU, a także wobec innych stowarzyszeń krajowych, w tym wsparcie finansowe. Jesteśmy zjednoczeni przez piłkę nożną i zawsze będziemy podejmować decyzje na jej korzyść – mówił wówczas.

Takie słowa wzbudziły wściekłość wśród wielu europejskich federacji, w tym również w Polsce.

Kulesza bagatelizuje sprawę

Nie powinno więc dziwić, że pojawienie się Klimenta w Warszawie natychmiast wywołało burzę. Cezary Kulesza został zapytany o obecność kontrowersyjnego Słowaka podczas zjazdu PZPN. Prezes związku odpowiedział jednak wymijająco.

– Jest taka tradycja, że UEFA wysyła swojego przedstawiciela, FIFA robi to samo. Ich też interesuje, jak to się odbywa. Zapisywał pewne rzeczy, które pewnie przedstawi prezydentowi UEFA. Drugi pan, który reprezentował FIFA, również przekaże, co się tutaj działo – powiedział w rozmowie z TVP Sport.

Na pytanie o prorosyjskie sympatie Klimenta odpowiedział krótko:

– Nie byłem w strukturach UEFA, nie byłem z tym zaznajomiony.

Były prezes Jagiellonii Białystok nie miał kontrkandydata i bez przeszkód rozpoczął drugą kadencję na stanowisku prezesa PZPN.

Źródło: TVP Sport, Przegląd Sportowy Onet

Jerzy Dudek nie ma pewności co do nowego kapitana reprezentacji Polski. „Trener musi to rozwiązać”

Przyszłość reprezentacji Polski stoi pod znakiem zapytania nie tylko w kontekście nowego selekcjonera, ale też opaski kapitańskiej. Po dymisji Michała Probierza nie wiadomo, kto poprowadzi drużynę z orzełkiem na piersi. Jerzy Dudek w rozmowie z Meczykami nie ukrywa, że ma wątpliwości co do tego, czy Piotr Zieliński powinien dalej pełnić tę funkcję.

Kapitan w trudnym momencie

Zieliński został kapitanem w burzliwych okolicznościach. W trakcie ostatniego zgrupowania Robert Lewandowski stracił opaskę po konflikcie z Michałem Probierzem. Selekcjoner pozbawił napastnika Barcelony przywileju kapitana, co doprowadziło do jego zawieszenia kariery w reprezentacji.

Lewandowski jasno zadeklarował, że nie wróci do kadry, dopóki Probierz będzie selekcjonerem. Ostatecznie jednak 52-latek sam podał się do dymisji, co ponownie otworzyło temat powrotu „Lewego” do drużyny narodowej.

Jak na razie napastnik nie ogłosił oficjalnej decyzji w tej sprawie.

Dudek o przyszłości opaski

Głos w dyskusji zabrał Jerzy Dudek. Były reprezentant nie ukrywa, że sprawa opaski powinna zostać dokładnie przemyślana przez nowego trenera.

– To jest sytuacja, którą musi rozwiązać trener. Tak jak Robert powiedział, opaska nie jest problemem. Kapitana budują nazwiska wewnątrz zespołu. Kapitan nigdy nie rządzi sam, nie postępuje sam. (…) Kapitan ma zawsze wokół siebie trzech-czterech zawodników, którzy go wspierają. Oni razem muszą się dogadywać – stwierdził Dudek na antenie Meczyków.

Co więcej, były bramkarz ma przekonania, czy Zieliński to najlepszy wybór na dłuższą metę.

– Nie wiem, czy Zieliński ma takie predyspozycje, żeby być kapitanem. Może pod nieobecność „Lewego” tak, ale teraz nie wiem, czy to jest najlepsze rozwiązanie – dodał.

Dopiero wybór nowego selekcjonera powinien przynieść odpowiedzi na pytania o skład drużyny i jej liderów. Pewne jest jedno — w reprezentacji Polski wciąż nie brakuje tematów, które wymagają uporządkowania i wyjaśnienia.

Źródło: Meczyki.pl

Nowy cel transferowy Lecha Poznań? Obrońca z Karabachu na radarze Kolejorza

Lech Poznań nie zamierza poprzestawać na jednym letnim wzmocnieniu. Po powrocie Mateusza Skrzypczaka, Kolejorz rozgląda się za kolejnym zawodnikiem, który może podnieść poziom drużyny. Jak informuje Sport24.az, mistrzowie Polski bacznie przyglądają się Toralowi Bayramovowi z Karabachu Agdam.

Wszechstronny defensor z doświadczeniem w Europie

24-letni Bayramov od kilku lat jest podstawowym zawodnikiem Karabachu. Do azerskiego giganta trafił w 2016 roku i od tamtej pory rozegrał 204 mecze, zdobył 29 bramek i zanotował 39 asyst. Co ważne, potrafi występować nie tylko na lewej obronie, ale również po prawej stronie boiska, a nawet na skrzydle.

W ostatnim sezonie defensor imponował formą ofensywną. Strzelił dziewięć goli i dorzucił 10 asyst. W dodatku wraz z Karabachem regularnie rywalizuje na europejskiej scenie — w minionych rozgrywkach zespół grał w Lidze Europy.

Reprezentant z konkretną wyceną

Bayramov jest również ważnym ogniwem reprezentacji Azerbejdżanu. Ma na koncie 33 występy w narodowych barwach, a w czerwcu zagrał w towarzyskim meczu z Łotwą.

Zainteresowanie Lecha tym zawodnikiem może nie być przypadkowe. Już wcześniej dziennikarz Fuad Alakbarov sugerował, że 24-latek ma konkretne oferty z Polski i Belgii. Teraz jednak, według informacji portalu Sport24.az, zainteresowanie Kolejorza ma być poważne.

Za Bayramova trzeba będzie najprawdopodobniej zapłacić około miliona euro. Obrońca ma ważny kontrakt z Karabachem do końca czerwca 2026 roku, dlatego klub z Azerbejdżanu nie zamierza oddawać go za bezcen. Portal transfermarkt.de wycenia 24-latka na 1,5 mln euro.

Czas na wzmocnienia przed Ligą Mistrzów

Lech Poznań już 18 lipca zainauguruje nowy sezon Ekstraklasy meczem z Cracovią. Kilka dni później mistrz Polski rozpocznie zmagania w eliminacjach do Ligi Mistrzów, gdzie zmierzy się ze zwycięzcą pary Egnatia Rrogozhine – Breidablik.

Źródło: Sport24.az, Fuad Alakbarov

Artur Szpilka przerwał mszę. Przekazał księdzu swoją intencję [WIDEO]

Artur Szpilka znowu znalazł się w centrum uwagi. Tym razem nie w oktagonie czy na ringu, a… w kościele. 36-letni fighter w trakcie niedzielnej mszy postanowił przerwać nabożeństwo i złożyć… intencję.

Z ambony prosto z serca

Szpilka nie od dziś słynie z nietuzinkowych zachowań, które często wywołują kontrowersje. Rok temu w trakcie mszy w Lesie Bielańskim promował swoją książkę. Tym razem jednak poszedł o krok dalej.

Podczas kazania wyszedł z ławki i podszedł do ambony. Przekazał coś na ucho księdzu Wojciechowi Drozdowiczowi, a chwilę później stanął przed mikrofonem.

– Michał Cieślak zdobył wczoraj mistrzostwo świata, zdobył mistrzostwo świata w wadze cruiser, też za niego zapomniałem złożyć intencji – oznajmił Szpilka z ambony.

Okazało się, że fighter zapomniał przed mszą zgłosić intencji za swojego kolegę z ringu, który właśnie odniósł życiowy sukces. Michał Cieślak w kanadyjskim Quebecu znokautował Jeana Pascala w czwartej rundzie i został tymczasowym mistrzem świata WBC wagi junior ciężkiej.

Brawa w kościele i krytyka w internecie

Proboszcz parafii, ks. Wojciech Drozdowicz, potraktował sprawę z powagą i dystansem. Przyjął intencję Szpilki i poprosił wiernych o brawa dla świeżo upieczonego mistrza. Kościół wypełniły oklaski, a całe zdarzenie uwieczniono na nagraniu, które szybko trafiło do sieci.

Z drugiej strony, nie wszystkim jednak spodobało się zachowanie byłego pięściarza. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy krytyki, dotyczące braku powagi, niestosownego ubioru Szpilki oraz ogólnej formy „wejścia” na ambonę.

MMA na pierwszym planie

Szpilka od jakiegoś czasu skupia się na karierze w MMA. Stoczył już pięć walk, z których cztery wygrał, a jedną przegrał. Co więcej, ostatnio podczas gali KSW 105 pokonał Errola Zimmermana.

Teraz jednak czas na kolejne wyzwania sportowe. Choć, jak widać, nawet w kościele potrafi zafundować kibicom niecodzienny spektakl.

Źródło: X, Meczyki.pl

PZPN rozważa zagraniczną opcję. „To dobry kandydat”

Poszukiwania nowego selekcjonera reprezentacji Polski nabierają tempa, ale wciąż brakuje konkretów. Choć prezes PZPN Cezary Kulesza oficjalnie podkreśla, że w kręgu zainteresowań są głównie polscy trenerzy, to coraz częściej pojawiają się także zagraniczne nazwiska. Jednym z nich jest Nenad Bjelica, o którym w rozmowie z „PS Onet” opowiedział chorwacki dziennikarz.

Kandydat z twardą ręką

– Jeśli wasza reprezentacja potrzebuje trenera z twardą ręką, to jest to dobry kandydat – mówi chorwacki dziennikarz Tomislav Gabelić z portalu 24sata.hr, cytowany przez Przegląd Sportowy Onet.

Bjelica to szkoleniowiec, który lubi mieć pełną kontrolę nad drużyną. Do tej pory jednak nie pracował w roli selekcjonera, co budzi pewne wątpliwości co do jego przydatności na tym stanowisku.

– Jest to trener, który lubi mieć wszystko pod kontrolą, więc w mojej opinii bardziej pasuje do pracy w klubie – zauważa Gabelić.

Polska już go zna

Polscy kibice doskonale pamiętają Bjelicę z czasów jego pracy w Lechu Poznań. Chorwat prowadził Kolejorza w latach 2016-2018. Choć nie zdobył mistrzostwa Polski, zdołał dotrzeć do finału Pucharu Polski w sezonie 2016/2017. Lech uległ wtedy Arce Gdynia 1:2, co do dziś wielu kibicom Kolejorza nie daje spokoju.

Mimo to Bjelica zostawił po sobie w Poznaniu dobre wrażenie jako trener wymagający, dobrze zorganizowany i ceniący sobie dyscyplinę.

Problemy z liderami

Wątpliwości co do kandydatury Bjelicy pojawiają się również w kontekście jego relacji z zawodnikami. Chorwacki dziennikarz przypomina, że w Dinamie Zagrzeb, mimo sukcesów, Chorwat miał kłopoty z liderami szatni.

– W Chorwacji stał się bardzo popularny, gdy kilka lat temu sięgał po mistrzostwo i puchar z Dinamem. Przebąkiwało się wtedy, że zostanie następcą Zlatko Dalicia w naszej reprezentacji. Bjelica za wszelką cenę chciał przeforsować swoje pomysły, co doprowadzało do nieporozumień między nim a liderami drużyny. Miał pewne kłopoty z zawodnikami, co było przyczyną tak szybkiego odejścia – podkreśla Gabelić.

Kulesza nie zdradza kart

Wśród potencjalnych kandydatów na selekcjonera wymienia się również Kostę Runjaicia, jednak tutaj problemem może być konieczność wypłaty odszkodowania Udinese, gdzie obecnie pracuje Niemiec.

Cezary Kulesza stara się mieszać tropy i nie zdradza konkretów. Według medialnych doniesień, nowego selekcjonera mamy poznać najpóźniej do połowy lipca.

Jedno jest pewne – czas ucieka, a we wrześniu reprezentacja Polski wraca do walki w eliminacjach mistrzostw świata.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Wychowanek Lecha coraz bliżej oficjalnego powrotu. Kolejorz wzmacnia się przed Ligą Mistrzów

Lech Poznań nie zwalnia transferowego tempa i konsekwentnie sięga po swoich wychowanków. Transfer Skrzypczaka to jednak nie koniec. Według Tomasza Włodarczyka mistrzów Polski zasili także Robert Gumny.

Powrót po latach

Jak poinformował Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl, Lech jest bardzo blisko finalizacji rozmów z Robertem Gumnym. Kontrakt 27-letniego obrońcy z niemieckim Augsburgiem wygasa z końcem czerwca. A to z kolei otwiera drogę do powrotu do Poznania na zasadzie wolnego transferu.

– W gabinetach faktycznie toczą się rozmowy na temat zakontraktowania 27-latka. Obie strony mają być na tak i “jest bardzo blisko”. Trzeba to jeszcze tylko spiąć kontraktem. Słyszymy, że już w przyszłym tygodniu sprawa może zostać oficjalnie zamknięta – napisał Tomasz Włodarczyk.

Gumny to wychowanek Kolejorza, w którego pierwszym zespole rozegrał 97 oficjalnych spotkań. Jego solidne występy w Ekstraklasie zaowocowały transferem do Augsburga, gdzie przez pięć sezonów był podstawowym graczem. Na boiskach Bundesligi wystąpił 106 razy, strzelił dwie bramki i zanotował trzy asysty.

Skrzypczak pokazał drogę

Jeszcze niedawno Lech zaskoczył kibiców, sprowadzając z Jagiellonii Białystok Mateusza Skrzypczaka. 22-latek rozwinął się w klubie z Podlasia na jednego z najlepszych stoperów Ekstraklasy, co docenił nawet selekcjoner Michał Probierz. Skrzypczak został powołany na marcowe oraz czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski i zagrał m.in. w meczach z Mołdawią i Finlandią.

To nie koniec osiągnięć wychowanka Lecha w tym sezonie. „Skrzypa” został ogłoszony obrońcą sezonu w tym sezonie Ekstraklasy.

Intensywny lipiec dla Kolejorza

Lech przygotowuje się do intensywnego początku sezonu. Ekstraklasa startuje już 18 lipca, a na inaugurację Kolejorz podejmie w Poznaniu Cracovię.

Mistrz Polski szykuje się także do eliminacji Ligi Mistrzów. W II rundzie kwalifikacyjnej zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Egnatia Rrogozhine – Breidablik. Pierwsze spotkanie zaplanowano na 22 albo 23 lipca. Rewanż odbędzie się tydzień później.

Źródło: Meczyki.pl

Kulesza ma nowy plan na kadrę? Piszczek i Błaszczykowski mają pomóc… Brzęczkowi

Według informacji Przeglądu Sportowego, Jerzy Brzęczek jest faworytem Cezarego Kuleszy do objęcia stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski. Tym razem jednak były selekcjoner nie miałby pracować w pojedynkę. Do kadry mieliby dołączyć także Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek.

Trenerski tercet z doświadczeniem

Jak podaje PS, Błaszczykowski miałby pełnić funkcję swoistego dyrektora reprezentacji. Jego zadaniem byłoby pilnowanie, by podobne konflikty jak ten między Robertem Lewandowskim a Michałem Probierzem (i częścią drużyny) nie miały już miejsca.

Z kolei Piszczek, który od kilku lat zbiera trenerskie szlify, wspierałby Brzęczka na płaszczyźnie czysto sportowej.

Plan B?

Jeśli koncepcja z Brzęczkiem nie wypali, Kulesza ma przygotowany plan awaryjny. Jak podaje PS, drugim kandydatem jest Kosta Runjaić.

Niemiec zna polskie realia, prowadził m.in. Legię Warszawa, jednak jego obecne zatrudnienie w Udinese komplikuje sprawę. PZPN musiałby zapłacić odszkodowanie, co może studzić zapał działaczy.

Decyzja w lipcu

Jak twierdzi autor informacji, Mateusz Janiak, nazwisko nowego selekcjonera powinniśmy poznać do połowy lipca. Cezary Kulesza nie zamierza podejmować decyzji pochopnie.

Źródło: Przegląd Sportowy

Marcin Bułka na celowniku klubu z Premier League. Nicea twardo negocjuje

Marcin Bułka może być kolejnym polskim bramkarzem, który trafi do Premier League. Francuska Nicea prowadzi rozmowy z jednym z klubów z Anglii, ale na razie nie zamierza ustępować w kwestii ceny za swojego golkipera.

Czas na kolejny krok?

Reprezentant Polski od dwóch lat jest kluczową postacią OGC Nice. Jego dobra postawa między słupkami sprawiła, że należy do ścisłej czołówki bramkarzy Ligue 1. Sam zawodnik uważa, że to dobry moment, by zrobić kolejny krok w karierze.

Bułka ma ważny kontrakt z francuskim klubem tylko do czerwca 2026 roku. Dlatego coraz głośniej mówi się o transferze. 24-latek nie ukrywa, że marzy o powrocie do Anglii. W przeszłości był już zawodnikiem Chelsea, choć nie zdołał się tam przebić do pierwszego składu.

Sunderland chce Polaka

Jak poinformował Fabrizio Romano, o Polaka zabiega Sunderland. Te doniesienia potwierdził portal Meczyki.pl, który podał, że rozmowy między klubami rzeczywiście się toczą.

Na razie jednak negocjacje utknęły w martwym punkcie. Nicea wycenia swojego bramkarza na około 20 milionów euro i nie zamierza z tej kwoty rezygnować. Dla Sunderlandu, który dopiero co awansował do Premier League, może to być spora przeszkoda.

Co więcej, według Meczyków żaden inny klub nie złożył jeszcze oferty zbliżonej do żądań Francuzów.

Mocny sezon w Ligue 1

W zakończonym sezonie Bułka rozegrał dla Nicei 40 oficjalnych spotkań. Ośmiokrotnie zachował czyste konto.

Źródła: Meczyki.pl, Fabrizio Romano

Puchacz szuka nowego klubu. Była oferta od uczestnika Ligi Mistrzów

Tymoteusz Puchacz znów stoi przed ważnym wyborem w swojej karierze. Polski obrońca dostał zielone światło na szukanie nowego klubu, a na stole już pojawiła się pierwsza konkretna oferta. Co ciekawe, zgłosił się po niego klub, który jeszcze niedawno rywalizował w Lidze Mistrzów.

Trudny sezon i dwa spadki

Ostatnie miesiące nie były łatwe dla Puchacza. Latem zeszłego roku dołączył do niemieckiego Holstein Kiel, ale przygoda z 2. Bundesligą nie potrwała długo. Klub zrezygnował z jego usług już zimą.

Polak szybko znalazł nowe miejsce – został wypożyczony do angielskiego Plymouth Argyle. Tam rozegrał 18 oficjalnych spotkań, zanotował jedną asystę, ale nie zdołał uchronić drużyny przed spadkiem z Championship. Holstein Kiel również nie miał powodów do radości, bo po sezonie pożegnał się z 1. Bundesligą.

Slovan chciał, ale Puchacz podziękował

Jak poinformował Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl, sytuację Polaka bacznie śledził Slovan Bratysława. Mistrz Słowacji złożył konkretną propozycję transferu. Warto przypomnieć, że Slovan w minionym sezonie rywalizował w fazie ligowej Ligi Mistrzów.

Puchacz nie zdecydował się jednak na przyjęcie tej oferty.

– Zawodnik chce poczekać na inne propozycje, licząc na bardziej atrakcyjny kierunek – ustaliły Meczyki.pl.

Temat Lecha na razie zamknięty

W ostatnich tygodniach nie brakowało plotek o możliwym powrocie Puchacza do Lecha Poznań, którego jest wychowankiem. Na ten moment jednak konkretów w tej sprawie nie ma. Wszystko wskazuje na to, że defensor poczeka na dalszy rozwój sytuacji transferowej.

Źródło: Meczyki.pl

Lech Poznań zaszaleje na wewnętrznym rynku transferowym? Kluczowy piłkarz Ekstraklasy łączony z mistrzami Polski

Afimico Pululu wzbudza coraz większe zainteresowanie na rynku transferowym. W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że snajper Jagiellonii Białystok może trafić do Lecha Poznań. Sprawę szybko jednak wyjaśnił tygodnik Piłka Nożna, który sprawdził, jak wygląda sytuacja.

Kibicowski profil wywołał lawinę

Afimico Pululu to jeden z najgorętszych nazwisk w Jagiellonii. Choć niedawno zadebiutował w reprezentacji Demokratycznej Republiki Konga, to jego przyszłość w Białymstoku pozostaje niepewna. Napastnik wzbudza zainteresowanie nie tylko w Polsce, ale również za granicą.

Turecki serwis Fotomac informował, że Pululu znalazł się na radarze Besiktasu Stambuł, co tylko podgrzało atmosferę wokół 25-latka.

Dodatkowo w polskich mediach pojawiły się spekulacje o możliwym transferze do mistrza kraju – Lecha Poznań. Informację tę jako pierwszy podał kibicowski profil JB1920, związany z Jagiellonią Białystok.

– Podajemy bardziej w ramach ciekawostki, ale mamy informację, że Lech Poznań złożył ofertę za Afimico Pululu – napisano na platformie X.

Piłka Nożna dementuje

Nie trzeba było długo czekać na sprostowanie tych informacji. Redakcja tygodnika Piłka Nożna skontaktowała się z osobami z klubu, by zweryfikować te doniesienia.

– Obecnie temat ten nie istnieje. Na ten moment Jagiellonia nie otrzymała żadnej oficjalnej propozycji od Lecha Poznań dotyczącej transferu Afimico Pululu – poinformowano w najnowszym materiale.

Nie jest tajemnicą, że Lech Poznań szuka wzmocnień w ataku przed nowym sezonem. Drużyna Nielsa Frederiksena walczyć będzie o Ligę Mistrzów, tytuł mistrza Polski i Puchar Polski.

Pululu mógłby stworzyć duet w ofensywie z kapitanem zespołu, Mikaelem Ishakiem, ale na razie takie zestawienie pozostaje w sferze spekulacji.

Przypomnijmy, że niedawno z Białegostoku do Poznania przeniósł się Mateusz Skrzypczak, który został wybrany najlepszym obrońcą minionego sezonu PKO Ekstraklasy.

Według medialnych doniesień Pululu znalazł się niedawno także na radarze francuskiego FC Nantes.

Źródło: Piłka Nożna, JB1920, Fotomac, infos-nantes.fr

Barcelona ogłosiła termin meczu na Camp Nou. Klub wraca do swojego domu

Po dwóch latach gry na Stadionie Olimpijskim, FC Barcelona oficjalnie wraca na Camp Nou. Klub poinformował, kiedy rozegrany zostanie pierwszy mecz na odnowionym stadionie.

Barcelona znowu u siebie

Legendarny stadion Camp Nou od dwóch lat przechodzi gruntowną modernizację. Przez ten czas FC Barcelona rozgrywała domowe spotkania na Stadionie Olimpijskim na wzgórzu Montjuic.

Kibice długo czekali na powrót drużyny na własny obiekt. Choć mówiło się, że pierwsze kolejki nowego sezonu La Liga „Blaugrana” spędzi na wyjazdach, to jeszcze przed ligową inauguracją dojdzie do symbolicznego meczu na Camp Nou.

Oficjalny komunikat klubu

W środę FC Barcelona opublikowała oficjalny komunikat, w którym potwierdziła datę pierwszego spotkania po powrocie na Camp Nou.

Pierwszy mecz odbędzie się 10 sierpnia i będzie to tradycyjne starcie o Puchar Gampera – poinformował klub. „Wracamy do domu” – napisali w mediach społecznościowych.

To towarzyskie starcie, który co roku kończy okres przygotowawczy Barcelony przed startem rozgrywek.

Powrót Cesca Fabregasa?

Media informują, że przeciwnikiem „Barcy” w meczu o Puchar Gampera ma być włoskie Como, ale oficjalne potwierdzenie wciąż nie padło.

Jeśli te doniesienia się potwierdzą, na Camp Nou wróci jedna z legend katalońskiego klubu – Cesc Fabregas, który obecnie jest trenerem drużyny z Serie A.

Źródło: FC Barcelona

fot. FC Barcelona

Legia dalej bez transferów. Barbero okazał się „kompletną bzdurą”, a Hagi szuka opcji

Legia Warszawa wciąż nie przeprowadziła transferu przed nadchodzącym sezonem. Trener Iordanescu zabrał na obóz ekipę bez nowych wzmocnień, co potęguje niezadowolenie wśród kibiców.

Era Iordanescu w Legii wystartowała

16 czerwca rozpoczął się nowy rozdział przy Łazienkowskiej. Edward Iordanescu oficjalnie rozpoczął pracę jako trener Legii Warszawa. Po kilku dniach treningów w Legia Training Center zespół udał się na zgrupowanie do austriackiego Leogangu.

Kibice cieszą się ze znalezionego trenera, jednak teraz mają inne zmartwienia. Niewiele dzieje bowiem w kwestii transferów do klubu z Łazienkowskiej.

Barbero jednak nie dla Legii

W ostatnich dniach hiszpańskie media informowały, że nowym napastnikiem Legii może zostać Ivan Barbero z Deportivo La Coruna. Informacje jako pierwszy podał dziennik „AS”.

– Imponujące występy Ivana wzbudziły zainteresowanie kilku klubów, a najbliżej pozyskania jego usług jest Legia. Polski klub nie widzi problemu w osiągnięciu porozumienia – informował hiszpański dziennik.

Teraz jednak temat został jednoznacznie zdementowany przez portal legia.net. Klubowe źródła określiły te doniesienia jako „kompletną bzdurę”.

W podobnym tonie sytuację skomentowało również TVP Sport, sugerując, że plotki o transferze Barbero zostały wykreowane przez lokalnych dziennikarzy w Hiszpanii.

Hiszpan w swojej karierze grał głównie w rodzimych klubach – Almerii, Osasunie Pampeluna, AD Alcorcon oraz ostatnio w Deportivo La Coruna. Jego kontrakt z obecnym zespołem obowiązuje do czerwca 2025 roku.

Co z Hagim?

Głównym tematem pozostaje możliwe pozyskanie Ianisa Hagiego, któremu wygasł kontrakt z Glasgow Rangers. Rumun współpracował już z Iordanescu w reprezentacji swojego kraju, gdzie nowy szkoleniowiec Legii pracował w latach 2022-2024.

Hagi nie ukrywa, że szuka odpowiedniego miejsca do dalszego rozwoju.

– Chcę trafić w dobre miejsce, gdzieś, gdzie mogę się rozwijać. Jestem świadomy tego, co mogę zrobić i że jeszcze nie osiągnąłem swojego maksymalnego potencjału. Chcę dojść gdzieś, gdzie będę mógł kontynuować swój rozwój. Jestem wolnym agentem. Odbieranie telefonów jest normalne, ale lepiej zapytać agentów. Jestem zrelaksowany, wiem, czego chcę od życia i czekam. Chcę grać na najwyższym poziomie i robić postępy – powiedział Hagi w rozmowie z digisport.ro, cytowany przez portal sport.pl.

Problemem może się jednak okazać jego pensja. Według Pawła Gołaszewskiego Hagi miał zarabiać w Szkocji około 1,4 mln euro rocznie.

Na razie Legia nie może się pochwalić żadnym wzmocnieniem, a czas do rozpoczęcia sezonu ucieka. 10 lipca stołeczny klub zagra u siebie z FK Aktobe w meczu pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy. Z kolei 13 lipca Legię czeka starcie z Lechem Poznań o Superpuchar Polski.

Źródło: sport.pl, digisport.ro, TVP Sport, legia.net

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.