Spora afera na linii PZPN – dziennikarz. Federacja grozi pozwem, a Żelazny odpowiada

Polski Związek Piłki Nożnej zagroził Piotrowi Żelaznemu pozwem. Sprawa wywołała spore oburzenie w całym piłkarskim środowisku. Związek odniósł się do całej sprawy, co szybko skontrował sam dziennikarz.




Spięcie na linii PZPN – Żelazny

Piotr Żelazny to dziennikarz odpowiadający za „Magazyn Kopalnia” oraz występujący na antenie Viaplay. We wrześniu napisał wpis na Twitterze wpis odnoszący się do słów Cezarego Kuleszy z RMF FM o bankietach z udziałem działaczy: „Jak ktoś pana zaprosi, to co, siedzicie tak bez niczego?”.

Ujawniono przemowę Michała Probierza z przerwy w meczu z Czechami! „Dalej szukać” [WIDEO]




– Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy? – napisał na Twitterze dziennikarz.

Federacja potępiła słowa Piotra Żelaznego. Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej nie spodobały się zwłaszcza słowa „pijani działacze”. Dziennikarz otrzymał wezwanie do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych oraz przeprosin za powyższe słowa.

Oświadczenie federacji




– Jak każda organizacja w naszym kraju mamy prawo do ochrony własnego wizerunku. Szanujemy dziennikarzy, ich prawo do krytyki i oceny naszych działań. Nie możemy jednak przejść obojętnie od wpisów i wypowiedzi, które nie noszą znamion krytyki dziennikarskiej, a są po prostu hejtem skierowanym w największy związek sportowy w naszym kraju – czytamy w oficjalnym komunikacie PZPN-u.

– Pan Piotr Żelazny w swoim wpisie, nagraniu oraz audycji opublikowanej w portalu Onet naruszył dobro organizacji, obrażając PZPN, dziesiątki tysięcy działaczy piłkarskich pracujących w tysiącach klubów, ludzi pracujących na co dzień w związku oraz wszystkich naszych partnerów. Nie ma i nie będzie naszej zgody na szkalowanie środowiska piłkarskiego – dodano.

Do komunikatu polskiej federacji odniósł się główny zainteresowany. Piotr Żelazny we wpisie na Twitterze sprostował, że nie miał na celu obrazić wszystkich pracowników Polskiego Związku Piłki Nożnej.




– Nie obraziłem tysięcy działaczy, mówiłem wprost o nawalonych dziadach, pchających się do samolotu, motywujących, łających i pouczających piłkarzy. Mówiłem oczywiście o Cezarym Kuleszy, który przyznawał wprost, że przecież tak bez niczego nie potrafi i się nie godzi. Zizizuza – odpowiedział dziennikarz.

Źródło: Twitter

Trzech piłkarzy reprezentacji Czech wyleciało ze zgrupowania. Afera u naszych sąsiadów

Reprezentacja Czech po remisie z Polską ma szanse na bezpośredni awans na EURO 2024 w Niemczech. Niedługo po meczu z Biało-Czerwonymi w ich szeregach doszło do zamieszania, przez co ze zgrupowania wyleciało trzech zawodników.




Wylecieli ze zgrupowania

Reprezentacja Czech zremisowała z Polską (1:1) na PGE Narodowym, dzięki czemu nadal mają szansę na bezpośredni awans na Mistrzostwa Europy. W ostatniej kolejce eliminacji nasi sąsiedzi zagrają z Mołdawią, która znajduje się tuż za nimi (mają dwa punkty mniej, remis da awans Czechom – przyp. red.).




Rodzice piłkarza zamieszanego w aferę alkoholową wyciągną konsekwencje wobec PZPN? „Być może skończy się oskarżeniami” [CZYTAJ]

Przed kluczowym spotkaniem doszło jednak do sporego skandalu w szeregach naszych południowych sąsiadów. Kadra Czechów „zeszczuplała” o trzech zawodników. Kadrę musieli opuścić Vladimír Coufal z West Hamu United, Jan Kuchta ze Sparty Praga oraz Jakub Brabec z Arisu Saloniki.




– Trzech zawodników kadry narodowej w sobotni wieczór zasadniczo naruszyło regulamin wewnętrzny drużyny narodowej. Jakub Brabec, Vladimír Coufal i Jan Kuchta opuścili spotkania kadry narodowej ze skutkiem natychmiastowym decyzją władz kadry narodowej – czytamy w komunikacie federacji.




Przypomnijmy, że cała trójka znalazła się w składzie na mecz z Polską. Na razie nie wiadomo, co było powodem usunięcia piłkarzy ze zgrupowania. Według nieoficjalnych doniesień zawodnicy mieli imprezować w klubie nocnym w centrum Ołomuńca.

Źródło: Ceska fotbalova reprezentace, transfery.info

Rodzice piłkarza zamieszanego w aferę alkoholową wyciągną konsekwencje wobec PZPN? „Być może skończy się oskarżeniami”

Polski Związek Piłki Nożnej może mieć problemy ze względu na usunięcie jednego z zawodników za aferę alkoholową na kadrze U-17. Rodzice piłkarza mogą domagać się wyciągnięcia konsekwencji wobec polskiej federacji. Współpracują już z kancelarią prawną.




Rodzice wyciągną konsekwencje wobec PZPN?

Przed rozpoczęciem mistrzostw świata U-17 w reprezentacji Polski czterech piłkarzy zostało przyłapanych na piciu alkoholu. Mowa o Oskarze Tomczyku, Filipie Wolskim, Janie Łabędzkim i Filipie Rózdze. Cała czwórka została usunięta ze zgrupowania, przez co musieli wrócić wcześniej do kraju.




Tak prezentuje się nasza sytuacja w barażach o Euro. Idealny scenariusz blisko spełnienia [CZYTAJ]

Wiele wskazuje na to, że sprawa może mieć dalszy ciąg. Według doniesień Tomasza Włodarczyka z portalu „Meczyki.pl” rodzice jednego z zawodników rozważają wyciągnięcie konsekwencji wobec federacji.




– To może nie być koniec zamieszania wokół afery alkoholowej w kadrze do lat 17. Być może skończy się jakimiś oskarżeniami pod adresem PZPN. Według moich informacji rodzice co najmniej jednego z piłkarzy współpracują już z kancelarią prawną i mogą domagać się wyciągnięcia konsekwencji wobec federacji za to, w jaki sposób potraktowano nieletniego – przekazał dziennikarz w programie „Pogadajmy o piłce”.




Źródło: Meczyki.pl

Kontrowersyjny ruch ze strony PZPN. Pismo sądowe trafiło do dziennikarza

PZPN za pośrednictwem swoich prawników wysłał pismo sądowe do jednego z polskich dziennikarzy. Wszystko to za sprawą wpisu na Twitterze, który miał naruszyć dobra osobiste piłkarskiej federacji.




Dziennikarz Piotr Żelazny zamieścił dziś w mediach społecznościowych wpis, w którym pochwalił się pismem, jaki ostatnio otrzymał od PZPN. Prawnik federacji we wspomnianym piśmie wezwał dziennikarza do zaprzestania dalszych naruszeń dóbr osobistych PZPN poprzez usunięcie określonego wpisu na Twitterze. Ponadto dziennikarz został wezwany do zamieszczenia na swoim profilu przeprosin w ciągu 24 godzin.







Wpis opublikowany przez Żelaznego miał godzić w dobre imię PZPN  i naruszać dobra osobiste federacji. Ów wpis pojawił się na profilu dziennikarza 12 września. Jego treść brzmiała następująco: „Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?”.




Mimo otrzymanego wezwania dziennikarz nie zamierza się do niego dostosowywać. Przekazał na Twitterze, że nawet przez myśl mu nie przeszło to, by usuwać poprzedni wpis i zamieścić przeprosiny.

Międzynarodowa federacja myśli o wprowadzeniu nowej zasady w celu ochrony sędziów. Zainspirowali się regułą z rugby

Wiele wskazuje na to, że już niedługo zostanie wprowadzony nowy przepis chroniący sędziów piłkarskich. Międzynarodowa federacja zainspirowała się pomysłem z innej dyscypliny – rugby.




Nowy przepis w piłce nożnej?

Według aktualnych przepisów gry w piłkę nożną tylko kapitanowie drużyn są uprawnieni do rozmawiania z sędziami. Próby podjęcia dyskusji przez innych zawodników powinny kończyć się napomnieniem. W ostatnich latach wygląda to jednak nieco inaczej. Do sędziów podbiegają całe zespoły, przez co federacje chcą zmniejszyć liczbę takich przypadków.

Motor Lublin podniesie ceny biletów za… przekleństwa? „Takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu” [CZYTAJ]




Na Wyspach Brytyjskich od kilku lat testują regułę zainspirowaną z innego sportu – rugby. Na szczeblu juniorskim i amatorskim sędziowie mogą nakazać zachowującemu się agresywnie zawodnikowi zejście na dziesięć minut.




Według „The Times” Brytyjczycy są bliscy zaadaptowania tej zasady również w lidze zawodowej. Wszystko przez malejący autorytet arbitrów po wprowadzeniu systemu VAR i pomyłek z nim związanym.

– Niewłaściwe zachowanie zawodników to jeden z głównych problemów w piłce nożnej. Kary czasowe sprawdziły się na amatorskim szczeblu. Piłkarz nie przejmie się żółtą kartką za powiedzenie czegoś arbitrowi, lecz mogłoby być inaczej, gdyby musiał opuścić boisko na kilka minut – przyznał dyrektor wykonawczy IFAB, Lukas Brud.

– Wszyscy wielokrotnie widzieli zmasowane ataki na sędziów. To jest niedopuszczalne. Chcemy, by rzeczywiście tylko kapitanowie mogli z nimi dyskutować. Sprawdziło się to w rugby czy koszykówce – podsumował.




Władze IFAB mają za dwa tygodnie spotkanie z przedstawicielami angielskich klubów. Wiele wskazuje na to, że wtedy zapadnie decyzja o stosowaniu wspomnianej zasady.

Źródło: The Times, Meczyki.pl

Motor Lublin podniesie ceny biletów za… przekleństwa? „Takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu”

Motor Lublin poinformował o podniesieniu cen biletów na mecze ze względu na nieodpowiednie zachowanie kibiców. – Takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu – czytamy w komunikacie.




Nietypowe działanie polskiego klubu

Gazeta Wyborcza niedawno opublikowała artykuł, w którym opisuje działanie kiboli Motoru Lublin. W trakcie meczu kibice wywiesili transparent, na którym widnieje napis o treści: „Baton, knułeś, kłamałeś, ludzi oczerniałeś. Blind fury za plecami opatentowałeś – za to z Motoru pogoniony zostałeś„.

Były piłkarz Górnika nakłaniał gangstera do napadu na dom Lewandowskich?! Szokujące słowa [CZYTAJ]




Klub poinformował, że wspomniane zachowanie fanatyków miało bezpośredni wpływ na wycofanie się jednego ze sponsorów. To oczywiście wygenerowało straty, które Motor Lublin chce nadrobić za pomocą podniesienia cen biletów.

Klub opowiedział o swoim pomyśle w oficjalnym komunikacie.




– Od najbliższego meczu za każde naruszenie w formie wulgarnych okrzyków lub transparentów, a także odpalania flar i rzucania rac na boisko cena biletu na sektorach, na których będzie dochodziło do tych karygodnych incydentów będzie podwyższana o 5 złotych na każdy kolejny mecz – czytamy w oświadczeniu.

– Jednocześnie informujemy, że takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu, co w konsekwencji może doprowadzić do wycofania się głównego inwestora z jego dalszego finansowania. Mamy nadzieję, że kibice włączą się w dbanie i troskę o nienaganny wizerunek Klubu – dodali.

Wspomniane działanie Motoru Lublin wywołało lawinę negatywnych komentarzy. Kibice stwierdzają między innymi, że to pretekst właściciela do wycofania się z finansowania zespołu.




– To oświadczenie to jakiś żart. Pan Jakubas znudził się Motorem i ewidentnie szuka sposobu, jak uciec z klubu… Najlepiej zgonić na „złych kibiców”. Ma kolegów: Mioduskiego czy Świerczewskiego i nie wie, że częścią piłki nożnej są oprawy? Że na trybunach są wulgaryzmy? – napisał jeden z fanów.

Źródło: Motor Lublin

Współpracownik Roberta Lewandowskiego o słowach byłego psychologa kadry. „Jestem zszokowany”




Kilka dni temu Damian Salwin ocenił zdolności przywódcze Roberta Lewandowskiego. Były psycholog reprezentacji Polski podważył umiejętności piłkarza FC Barcelony. Słowa Salwina zszokowały współpracownika Roberta Lewandowskiego – Tomasza Zawiślaka.




Kolega Lewandowskiego o opinii psychologa z kadencji Brzęczka

Damian Salwin negatywnie ocenił Roberta Lewandowskiego w roli lidera reprezentacji Polski. Były psycholog Biało-Czerwonych stwierdził, że piłkarz FC Barcelony posiada inny zestaw cech. Słowa te odbiły się szerokim echem w całej Polsce.

Były psycholog reprezentacji o charakterze Lewandowskiego jako lidera. „Nie widziałem czegoś takiego” [CZYTAJ]




Portal WP Sportowe Fakty zapytał współpracownika Roberta Lewandowskiego o zdanie w tej sprawie. Tomasz Zawiślak nie zamierzał się odnosić do słów byłego psychologa reprezentacji Polski. Przyznał jednak, że zdziwiło go to stwierdzenie.




– Jestem zszokowany, że psycholog publicznie wypowiada tego typu opinie o osobach, z którymi łączyła go relacja zawodowa. I tym bardziej nie zamierzam się do tych słów odnosić – powiedział Zawiślak.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Lechia Gdańsk przegrała „przymusowy” sparing. Reprezentacja Ukrainy musiała spełnić umowy handlowe

 

UEFA zmusiła reprezentację Ukrainy do rozegrania towarzyskiego meczu przeciwko Lechii Gdańsk. Nasi sąsiedzi pokonali ekipę z Trójmiasta 2:0.




Reprezentacja Ukrainy rozegrała dziwny sparing z Lechią. Nasi sąsiedzi pokonali gdańszczan 2:0 (po bramkach Pikaljonoka i Nazaryny – przyp. red.). Okazuje się, że mecz został zorganizowany z uwagi na wymogi UEFA. Co ciekawe, nikt nie mógł zasiąść na trybunach – ani kibice, ani dziennikarze.

Michał Probierz szykuje sensacyjne zmiany w składzie! Selekcjoner zaskoczy w meczu z Czechami? [CZYTAJ]

Niedługo przed spotkaniem selekcjoner Ukrainy wypowiadał się na temat tego spotkania w negatywnym tonie. Serhij Rebrow nie chciał rozgrywać tego meczu.




– Nie potrzebujemy teraz tego meczu, ale UEFA mówi nam, że musimy zagrać to spotkanie. Uważam, że ten mecz nie jest w tej chwili potrzebny, ale niestety musimy go rozegrać – powiedział, cytowany przez „przegladsportowy.onet.pl”.

Dlaczego musieli zagrać?




Ukraińcy byli zobowiązani do spełnienia umów handlowych. Mowa o zasadzie dziesięciu spotkań w roku. Do tej pory nasi sąsiedzi mieli na koncie osiem spotkań. W Trójmieście zagrali dziewiąte, a poniedziałek zmierzą się w eliminacjach EURO 2024 z Włochami.

Brak kibiców i dziennikarzy na trybunach spowodował, że ludzie chcieli obejrzeć to spotkanie z perspektywy transmisji. Niestety w mediach społecznościowych nie pojawiły się nawet bramki. Polski klub jedynie poinformował o trafieniach, składzie i zmianach.




Źródło: Przegląd Sportowy Onet

fot. Kacper Polaczyk

Czołowe kluby bliskowschodnich rozgrywek zainteresowani Skorżą. Polak może dołączyć do ligi ze światowymi gwiazdami




Polscy trenerzy mogą liczyć na zainteresowanie ze strony klubów Arabii Saudyjskiej. Według medialnych doniesień niedługo pracę w tym kraju rozpocznie Jarosław Tkocz. Okazuje się jednak, że na celowniku szejków znalazł się również Maciej Skorża.

Skorża trafi do Arabii Saudyjskiej?

Jarosław Tkocz do niedawna pracował w Koronie Kielce. Były członek sztabu Adama Nawałki najprawdopodobniej dołączy do Al-Okhdood, o czym poinformował portal Weszło. Polak zostanie tam asystentem Martina Seveli, który wcześniej trenował Zagłębie Lubin.




Były psycholog reprezentacji o charakterze Lewandowskiego jako lidera. „Nie widziałem czegoś takiego” [CZYTAJ]




Niewykluczone jednak, że miejsce w tej lidze znajdzie inny polski szkoleniowiec. Według portalu Weszło na oku czołowych klubów ligi saudyjskiej znalazł się Maciej Skorża. Przypomnijmy, że Polak wraz z końcem roku najprawdopodobniej odejdzie z Urawa Red Diamonds.

Maciej Skorża w przeszłości pracował już w Arabii Saudyjskiej. Polak był szkoleniowcem Ettifaq FC, które obecnie prowadzi Steven Gerrard.




Źródło: Weszło

Były psycholog reprezentacji o charakterze Lewandowskiego jako lidera. „Nie widziałem czegoś takiego”

Damian Salwin udzielił wywiadu portalowi „Weszło.com”. Były psycholog reprezentacji Polski dość negatywnie ocenił zdolności przywódcze Roberta Lewandowskiego.




Psycholog o charakterze „Lewego”

Robert Lewandowski od wielu lat nosi opaskę kapitańską w reprezentacji Polski. Eksperci i kibice poddają jednak w wątpliwość, czy to odpowiedni kandydat do tej roli. Niektórzy z nich uważają, że napastnik FC Barcelony nie nadaje się do przywództwa w zespole.

Władze Lecha Poznań okazują wsparcie kibicom. „Dochodzą do nas bulwersujące sygnały” [CZYTAJ]




Damian Salwin, który pracował jako psycholog reprezentacji Polski za kadencji Jerzego Brzęczka należy do tego grona. W rozmowie z portalem „Weszło.com” opowiedział o tym, jak widzi Roberta Lewandowskiego.

– Kiedy analizowałem studia przypadków byłych kapitanów reprezentacji Polski, wybrałem Kazimierza Deynę, Zbigniewa Bońka i Jerzego Brzęczka. Każdy wytworzył swój sposób wpływania na procesy grupowe w reprezentacji. Ja u Roberta nie widziałem czegoś takiego, co dawałoby mu możliwości do wpływania właśnie na procesy grupowe na boisku i poza nim. Myślę, że jeśli chodzi o lidera i kapitana, trzeba innego zestawu umiejętności, niż Robert posiada – powiedział Damian Salwin.




Były psycholog reprezentacji Polski dodał jednak, że Robert Lewandowski zmaga się ze sporą presją. Według Damiana Salwina na znoszenie takich rzeczy mogą sobie pozwolić jedynie wybitne osoby.

– Wystarczyło, że nie strzelił gola w jednym czy dwóch meczach, żeby pojawiały się opinie o „zablokowaniu Lewandowskiego”. Będąc przy nim, zrozumiałem cały ten ciężar, jaki nosi ze sobą – dodał.




Źródło: Weszło

Szokujące kulisy meczu Legia-Lech. Kibice z licznymi zarzutami wobec pracy służb

Kibice Lecha Poznań w mediach społecznościowych wyrazili swoje głębokie niezadowolenie płynące z pracy służb podczas ostatniego meczu PKO BP Ekstraklasy w Warszawie. Obecni na meczu sympatycy Kolejorza wymienili liczne czynności funkcjonariuszy, które mocno im się nie spodobało. Niektóre z zarzutów brzmią naprawdę nieciekawie.




W minioną niedzielę doszło do klasyku polskiej piłki, Legia Warszawa podejmowała na własnym stadionie Lech Poznań. Niestety, pomimo licznych zapowiedzi spotkanie to nie przyniosło wielu emocji i zakończyło się bezbramkowym remisem. Obie drużyny nie stworzyły sobie dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Mówiąc krótko – na murawie wiało nudą.




Podczas ostatniego meczu Legii z Lechem miało dojść do nieprzyjemnych sytuacji z udziałem sympatyków Kolejorza. Na Facebookowym profilu „Kibice Lecha Poznań” opisano kulisy omawianego spotkania ze strony kibiców poznańskiego klubu. Z relacji poznaniaków wynika, że służby pracujące przy tym meczu miały dopuścić się wielu kontrowersyjnych zachowań, naruszając przestrzeń osobistą kibiców.




Liczni kibice Lecha wymienili szokujące zachowania służb. Mundurowi mieli chociażby zabierać kibicom gadżety, czy też elementy ubiory w barwach Lecha. Budzące kontrowersje były także przeszukiwania poszczególnych osób. Służbowi mieli zaglądać w miejsca intymne, czy też je fizycznie dotykać. Nie obyło się także bez licznych szarpanin. Wszystko to anonimowe wyznania sympatyków Lecha opublikowane na Facebooku, część z nich przytoczyliśmy poniżej (pisownia oryginalna).

  • „W Warszawie Zabrano mnie na rewizję osobista przez dwie policjantki. Były strasznie bezczelne! Przetrzepaly mi wszystko. Bluzę chciały zabrać szalik pyrlandi i czapkę ze zgodą Lecha i ŁKS. Postawiłam się na nie… to powiedziały mi że mam być grzeczna bo inaczej to się dla mnie skończy po czym odsunęła mi kołnierzyk i od góry włożyłai rękę w piersi zaczęła mnie macać co cyckach po czym ja odepchlam że sobie nie życzę. Wlepki które miałam w kieszeni rzuciła na podłogę i powiedziała że mam wypierdalać. Po czym jak zrobiłam krok to podłożyła mi nogę. Mało brakowało bym się przewróciła zatrzymałam się na innych policjantach.”
  • „siema mam 15 lat i wczoraj policja mnie szarpala na bramkach i zagladala do bielizny nie wiem co z tym zrobice ale jak dla mnie to jest chore ze tak pietnastolatkowi robili”
  • „Wziąłem pierwszy raz Syna na mecz Legi wyjazdowy i nas k…. tak przeczpaly buty skarpetki bluzy kazali ściągać a najgorsze wkładanie łap w spodnie 16latkow”
  • „mnie również dotknęła wczorajsza sytuacja w Warszawie… Podczas kontroli, grzebali i zaglądali mi w gacie”
  • „Niestety bylem jedna z wielu osób która doświadczyła nadgorliwości smutnych panów wczoraj przed meczem…Po przejściu kontroli,w drodze na sektor zostałem nagle z boku intensywnie pociągnięty za kurtkę do boku w celu przejścia kolejnej kontroli…Tym razem kazano ściągać mi buty,oraz macano nadzwyczaj intensywnie okolice krocza,na pytanie „po co te cyrki skoro jestem już po kontroli” usłyszałem „bo k***ya tak”…”
  • „wczoraj zaliczamy łapanie za krocze i skrupulatne macanie. A przy wyjeździe z Warszawy uzycie gazu przez okno kiedy to wszyscy siedzą spokojnie w przedziale”
  • „Steward na wejściu zaglądał mi w portfel, później rewizja osobista ściąganie butów i policja która bierze mój portfel do ręki i sprawdza wszystkie przegrody”
  • „Zostałem zmuszony do ściągnięcia obuwia zaglądano do portfela zabrano mi czapkę przez policję i nie oddano do depozytu nie pozwolono mi wręcz otrzymałem słowa że będzie do odebrania u przełożonego. Po zapytaniu się policji po meczu usłyszałem że nie mam na co liczyć”.





źródło: Kibice Lecha Poznań

Ciekawe doniesienia ws. Macieja Skorży. „Lech interesował się tym, co dalej będzie robił”




Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o potencjalnym rozstaniu Macieja Skorży z Urawa Red Diamonds ze względu na sytuację rodzinną. Według doniesień Szymona Janczyka, Lech Poznań interesował się tym, co dalej będzie robił wspomniany szkoleniowiec.

Lech interesuje się losem Skorży

Szymon Janczyk w programie „Weszłopolscy” na antenie „WeszłoTV” wypowiedział się na temat Macieja Skorży i Lecha Poznań. Przypomnijmy, że kilka dni temu w zagranicznych mediach gruchnęła informacja, jakoby Polak miałby odejść z japońskiego Urawa Red Diamonds ze względu na sytuację rodzinną.




Jan Bednarek o powrocie do reprezentacji Polski. „Założyłem sobie, że muszę ciężko pracować” [CZYTAJ]

Dziennikarz „Weszło” stwierdził, że Lech Poznań zainteresował się tym, jaki będzie następny ruch szkoleniowca.

– Słyszałem, że Lech interesował się tym, co dalej będzie robił Maciej Skorża i czy jest szansa na powrót do Polski, bo odchodził z poznańskiego klubu z powodów rodzinnych. To nie była wymówka, a realny problem, który być może uniemożliwił mu pracę we wszystkich klubach – powiedział Szymon Janczyk w „Weszłopolskich”.

– Warto podkreślić, że Lech nie sondował, a tym bardziej nie negocjował, zakontraktowania Macieja Skorży w najbliższym czasie – dodano na portalu „Weszło”.





Przypomnijmy, że Maciej Skorża opuścił Lecha Poznań po sezonie 2021/2022. Wówczas Kolejorz zdobył mistrzostwo Polski. To był drugi taki tytuł Skorży z poznańskim klubem.



Źródło: Weszło

Jan Bednarek o powrocie do reprezentacji Polski. „Założyłem sobie, że muszę ciężko pracować”

Jan Bednarek był gościem na wtorkowej konferencji prasowej reprezentacji Polski. Obrońca Southampton podczas spotkania z mediami odniósł się do kilku kwestii. Wychowanek Lecha Poznań zabrał m.in. głos w sprawie braku powołania na poprzednie zgrupowanie.




Powrócił

Jan Bednarek nie otrzymał powołania na poprzednie zgrupowanie reprezentacji Polski. Teraz wychowanek Lecha Poznań znalazł się na liście ogłoszonej przez Michała Probierza. Obrońca wraz z trenerem odpowiedzieli we wtorek na pytania dziennikarzy.




– Bardzo się cieszę, że wróciłem do reprezentacji. To dla każdego Polaka wyróżnienie i duma, aby reprezentować nasze barwy. Założyłem sobie, że muszę ciężko pracować i jak najlepiej grać w klubie, aby wrócić do reprezentacji. Teraz jestem tutaj i bardzo się z tego cieszę – powiedział Jan Bednarek.

Jacek Góralski zwyzywał użytkownika, który skrytykował go za występ z Kizo [CZYTAJ]

– Brak powołania na poprzednie zgrupowanie? Rozmawialiśmy, trener do mnie zadzwonił. Dla mnie to było proste – zrozumiałem, że muszę ciężej pracować i udowodnić, że zasługuję na miejsce w kadrze. Był ból, smutek i rozczarowanie, ale myślę, że to normalne dla każdego ambitnego piłkarza. Najważniejsze jest to, że zrobiłem rachunek sumienia – dodał piłkarz Southampton.




Jan Bednarek przedstawił również swoje wnioski na temat gry reprezentacji Polski w ostatnich spotkaniach. Piłkarz angielskiego klubu uważa, że lepsza skuteczność pozwoliłaby na zwycięstwo w meczu z Mołdawią.

– Graliśmy solidnie w obronie, wysoko atakowaliśmy. Było dużo sytuacji, w których przeciwnik chciał kontratakować, a my takie zapędy dobrze broniliśmy. Ustawienie w fazie ataku było bardzo dobre, kontrola meczu również. Na pewno były to mecze, w których więcej atakowaliśmy, niż broniliśmy. Gdyby skuteczność była lepsza, to drugie spotkanie też byśmy wygrali. Teraz ważne jest skupienie się na meczu z Czechami, potrzebna jest ciężka praca i trochę szczęścia – podsumował.




Reprezentacja Polski już w piątek 17 listopada zagra mecz z Czechami. Spotkanie zaplanowano na godzinę 20:45.

Źródło: Łączy nas Piłka, Weszło

Lewandowski zakłopotany po pierwszym pytaniu na konferencji. „Trochę do końca nie rozumiem”

 

Robert Lewandowski odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Kapitan Biało-Czerwonych od początku wydarzenia wpadł w zakłopotanie.




„Lewy” miał porównać aktualną formę z przeszłością, co go zakłopotało

Robert Lewandowski nie miał okazji grać pod wodzą Michała Probierza. Przypomnijmy, że na poprzednim zgrupowaniu pauzował ze względu na kontuzję. Teraz, „Lewy” pojawił się na konferencji prasowej, gdzie odpowiedział na pytania dziennikarzy.




Lewandowski o sytuacji z Yamalem. „Za bardzo nie ma czego komentować” [CZYTAJ]

Pierwszy za mikrofon złapał dziennikarz „Weszło”, Jan Mazurek. Zapytał on Lewandowskiego o porównanie jego obecnej formy z dyspozycją z 2020 roku. Przypomnijmy, że wówczas kapitan Polaków był najlepszym piłkarzem w plebiscycie FIFA. Wiele wskazywało również na to, że wygra Złotą Piłkę, ale odwołano plebiscyt.




– Trochę do końca nie rozumiem pytania, bo tak, jak miałbym porównywać formę z listopada do września, października, to szczerze nie ma to znaczenia. Najważniejsze jest to, jak się teraz czuję i to, jak po kontuzji wróciłem szybciej, niż zakładano do gry. Wiadomo, że potrzeba trochę czasu, żeby wrócić na właściwe tory, ale w ostatnim czasie się czułem fizycznie bardzo dobrze – powiedział.




Źródło: Łączy nas Piłka

Lewandowski o sytuacji z Yamalem. „Za bardzo nie ma czego komentować”




FC Barcelona pokonała w miniony weekend Deportivo Alaves (2:1). Po meczu wiele mówiło się o Robercie Lewandowskim, który ustrzelił dublet i nie podał ręki młodszemu koledze. Polak wyjaśnił sytuację na konferencji prasowej reprezentacji Polski.

Nietypowa sytuacja z udziałem „Lewego”

Robert Lewandowski strzelił dwie bramki w meczu przeciwko Deportivo Alaves. Po meczu chwalono go za trafienia, jednak pojawiły się również głosy krytyki ze względu na brak zbicia piątki z Yamalem.

Polak odniósł się do całej sytuacji podczas konferencji prasowej organizowanej na kanale Łączy nas Piłka. Reprezentant Biało-Czerwonych wyjaśnił całe nieporozumienie, mówiąc, że między zawodnikami Barcelony nie ma złej krwi.




Afera w Radomiaku Radom! Piłkarz i dyrektor sportowy z zarzutami o manipulację przy kontroli antydopingowej [CZYTAJ]

– Za bardzo nie ma czego komentować, bo to był totalny przypadek więc jeśli chodzi o moją relację z nim, to wielokrotnie mu pomagałem, udzielałem rad, nawet w tym meczu. To, że na boisku się coś czasami powie, krzyknie, to jest normalna rzecz. Cała ta sytuacja to totalny przypadek i nie ma żadnego podtekstu czy drugiego dna – powiedział „Lewy”.




Według katalońskiej prasy między Lewandowskim a Yamalem nie ma konfliktu. Mundo Deportivo podkreśliło, że po strzelonej bramce Polak i Hiszpan rozmawiali w przyjaznej atmosferze.




Źródło: Łączy nas Piłka, Twitter