Piłkarski pojedynek na FAME MMA? Walka byłych piłkarzy Legii i Lecha

Czy wkrótce będziemy świadkami „piłkarskiej” walki na freak fightowej gali? W jednym z ostatnich wywiadów Jakub Kosecki ujawnił nazwisko byłego piłkarza, z którym chętnie by się zmierzył.




Po zakończeniu piłkarskiej kariery Jakub Kosecki zdecydował się wejść w świat freak fightów. Pierwszą walkę stoczył w lutym 2024 roku. Jego rywalem był wówczas Łukasz „Tuszol” Tuszyński. Były piłkarz m.in. Legii przegrał ten pojedynek. W miniony weekend „Kosa” miał stoczyć swój drugi pojedynek. Niestety, z powodu kontuzji nie był w stanie zmierzyć się z Mateuszem „Trombą” Trąbką.ty

Ostatnio Kosecki pojawił się w jednym z programów na łamach „sport.pl”. 34-latek wymienił potencjalnego rywala, z którym chętnie by się zmierzył. Popularny „Kosa” wskazał na Sławomira Peszko. 39-latek w ostatnim czasie był jedną z twarzy organizacji Clout MMA.

Starcie Koseckiego z Peszko miałoby wiele smaczków. Z pewnością pojedynek ten przyciągnąłby uwagę wielu piłkarskich kibiców. Wszak są to byli piłkarze Legii i Lecha. W rozmowie ze „sport.pl” Kosecki rzucił pomysł, by ten pojedynek odbył się na stadionie w Poznaniu.




– Mój wzrost, moja waga, do tego słyszałem, że Sławek bardzo dobrze się bije. Bułgarska, stadion Lecha Poznań, zróbmy to tam – skomentował Jakub Kosecki.

źródło: sport.pl

Jerzy Brzęczek wspomina pracę w reprezentacji Polski. „Z perspektywy czasu jednak to ja miałem rację”

Przed kilkoma dniami Jerzy Brzęczek udzielił wywiadu na łamach „Super Expressu”. 53-latek wrócił wspomnieniami do pracy z reprezentacją Polski.




Jerzy Brzęczek pracował w reprezentacji Polski od lipca 2018 roku do stycznia 2021 roku. Kadencja tego selekcjonera nie jest jednoznaczna do oceny. Z jednej strony, Biało-Czerwoni pod wodzą Brzęczka notowali bardzo dobre wyniki. Z drugiej jednak styl gry polskiej drużyny pozostawiał wiele do życzenia. I to właśnie ten drugi aspekt przeważył o zwolnieniu Brzęczka przez ówczesnego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka.

Ostatnio Jerzy Brzęczek udzielił krótkiego wywiadu na łamach „Super Expressu”. Były selekcjoner został zapytany o porównania, jakie czasem pojawiają się w mediach, które wychwalają grę defensywną reprezentacji Brzęczka w porównaniu z obecną drużyną narodową. 53-latek stwierdził, że w tamtym okresie to on miał rację, jeśli chodzi o sposób prowadzenie kadry narodowej. Mimo to ma on świadomość błędów, jakie popełnił.




– W piłce nożnej jest zawsze tak, że docenia się po czasie pewne rzeczy. Miałem świadomość, jaką pracę wykonałem i jak to było różnie oceniane – rozpoczął Jerzy Brzęczek.

– Myślę, że z perspektywy czasu, jednak to ja miałem rację. Z decyzjami, z tym wszystkim, co się działo. Mając świadomość błędów, jakie popełniałem – ocenił były selekcjoner.

źródło: super express

Piłkarz z Ekstraklasy ostro narozrabiał. Jechał autem 130 km/h bez uprawnień!

Lamine Diaby-Fadiga z Jagiellonii Białystok mocno narozrabiał w ostatnim czasie. Jak ujawnił Piotr Wołosik, piłkarz miał przekroczyć prędkość, prowadząc samochód bez uprawnień.

Latem Jagiellonia Białystok dokonała kilku wzmocnień. Jednym z nabytków Jagi został Lamine Diaby-Fadiga. Francuski napastnik trafił do Polski z Paris FC na zasadzie wolnego transferu. Do tej pory 23-latek jednak nie zawojował jeszcze Ekstraklasy. W barwach Jagi rozegrał 23 mecze. Strzelił zaledwie 3 gole i zanotował 1 asystę.




W ostatnim wydaniu „Misji Futbol” ciekawego odkrycia dokonał Piotr Wołosik. Dziennikarz ujawnił informację o wybryku, jakiego dopuścił się wspomniany Fadiga. Z przekazanych wieści wynika, że Francuz miał jechać samochodem przez Białystok z prędkością 130 km/h. Co więcej, piłkarz miał się tego dopuścić bez ważnego prawa jazdy! Sama sytuacja miała mieć miejsce już jakiś czas temu.




– Francuski napastnik Jagiellonii Lamine Diaby-Fadiga — jakoś bez echa to przeszło — został złapany, jak jechał w Białymstoku 130 km na godz. Został zatrzymany przez policjantów, którzy poprosili go o prawo jazdy. On stwierdził, że nie ma… – rozpoczął Piotr Wołosik.

– W ogóle udawał zaskoczonego, że coś takiego trzeba. Że w Polsce prawo jazdy? Akurat nie miał pod ręką ani polskiego, ani francuskiego i jak później służby sprawdziły, on w ogóle nie ma żadnego prawa jazdy! – ujawnił dziennikarz.

– Z tego, co się orientuję, sprawa trafiła do sądu. I polski sąd poprosił francuski wymiar sprawiedliwości, żeby ustalił, czy rzeczywiście żadnego prawa jazdy nie miał. Zobaczymy, jaki będzie finał tego. Klub bardzo ładnie to wyciszył, bo to było jakiś czas temu i nie przedostało się to do opinii publicznej. Do tego momentu – podsumował Wołosik.

źródło: Przegląd Sportowy Onet

Patryk Klimala podbija Australię! Kolejna bramka do kolekcji. Jego liczby robią wrażenie [WIDEO]

Patryk Klimala zdobył kolejną bramkę w barwach australijskiego Sydney FC. Dla 26-latka była to już 7. bramka w nowym zespole.




W styczniu 2024 roku Patryk Klimala zasilił szeregi Śląska Wrocław. Wówczas wydawało się, że ekipa Jacka Magiery zyskała solidne wzmocnienie do linii ataku. Wszak Klimala wcześniej występował w Hapoelu Beer Szewa, New York Red Bulls czy Celtiku Glasgow. Pobyt Klimali w Śląsku okazał się jednak totalną klapą. W ciągu 8 miesięcy rozegrał w pierwszej drużynie Śląska 11 spotkań. W tym czasie nie zdobył ani jednej bramki.

Po kilku miesiącach pobytu Klimali we Wrocławiu już chyba wszyscy w klubie zdali sobie sprawę, że z tej mąki chleba nie będzie. Postanowiono więc pozbyć się piłkarza. Zgłosiło się po niego Sydney FC. Australijski klub zaproponował wypożyczenie Klimali do końca sezonu, na co Śląsk przystał.

Klimala świetnie odnalazł się w nowym otoczeniu. Nie potrzebował wiele czasu na aklimatyzację. Z miejsca stał się piłkarzem podstawowego składu. Co więcej, od razu zaczął regularnie zdobywać bramki.

W niedzielny poranek (o godzinie 8 czasu polskiego) Klimala poprawił swój dorobek bramkowy. Zespół Polaka rywalizował z Central Coast Mariners. Co prawda Sydney FC poległo 1:2, jednak Patryk zdołał wpisać się na listę strzelców.




Dorobek Patryka Klimala w Sydney FC zaczyna wyglądać naprawdę okazale. Do tej pory 26-latek rozegrał dla australijskiego klubu 11 spotkań. W sumie zdobył 7 bramek i zanotował 4 asysty.

Polski klub może zostać sprzedany! W grze 20 milionów euro

Wkrótce może nastąpić zmiana właścicielska w Pogoni Szczecin. Jak informuje „goal.pl”, zainteresowany przejęciem tego klubu jest kanadyjski inwestor.




O możliwej sprzedaży Pogoni Szczecin mówi się już od kilku lat. Mimo to obecnym władzom klubu nie udało się dopiąć transakcji z żadnym z potencjalnych nabywców. Od 2011 roku prezes Pogoni jest Jarosław Mroczek. Jednocześnie jest on większościowym udziałowcem Portowców.

Wkrótce może jednak dojść do długo wyczekiwanej zmiany właścicielskiej w Pogoni. Na horyzoncie pojawił się kanadyjski inwestor, niejaki Alex Haditaghi. O szczegółach informuje Piotr Koźmiński z „goal.pl”.

Alex Haditaghi miałby przejąć Pogoń wraz z Tanem Keslerem. Ten do niedawna był wiceprezesem Hull City. Kesler miałby objąć dowodzenie nad całym projektem. Możliwe miałoby być pozostawienie w strukturach klubu obecnego prezesa, Jarosława Mroczka. Choć oczywiście już w innej, mniej znaczącej roli.

„Goal.pl” informuje, że ten temat ma wyjaśnić się w ciągi najbliższych dni. Rozmowy między obiema stronami są rzekomo bardzo zaawansowane. Kwota przejęcia Pogoni miałaby oscylować w granicach 20 milionów euro.





źródło: goal.pl

Kontuzja reprezentanta Polski. W tym roku już nie zagra

Przed kilkoma dniami Kamil Piątkowski nabawił się kolejnej kontuzji. Reprezentant Polski w tym roku już na pewno nie zagra.

Kamil Piątkowski notuje naprawdę solidny sezon w barwach RB Salzburg. Polski defensor w końcu na stałe przebił się do wyjściowego składu austriackiego zespołu. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki w tym sezonie, 24-latek ma rozegranych najwięcej minut w całej kadrze RB Salzburg. Łącznie rozegrał 26 spotkań we wszystkich klubowych rozgrywkach.




Regularna gra w klubie zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski. Kiedy Piątkowski otrzymał szansę gry, to ją wykorzystał. 24-latek zakończył rok trzema występami w drużynie narodowej. Wszystkie były całkiem solidne i wszystko wskazuje na to, że eliminacje do Mistrzostw Świata reprezentacja Polski powinna rozpocząć z Piątkowskim w składzie.

Na samym finiszu rundy jesiennej Kamil Piątkowski nabawił się niestety kontuzji. 24-latek doznał jej podczas środowego meczu przeciwko TSV Hartberg. W sobotniej rywalizacji z Rapidem Wiedeń już nie wystąpił. Klub potwierdził, że Polak doznał urazu uda, przez który będzie poza grą przez kilka najbliższych tygodni. To oznacza, że w tym roku już nie pojawi się na boisku. Przed RB już tylko 2 mecze – z PSG w Lidze Mistrzów i z Austrią Klagenfurt w lidze austriackiej.





źródło: RB

Zbigniew Boniek przejechał się po reprezentancie Polski. „On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać”

Zbigniew Boniek w ostrych słowach wypowiedział się na temat formy Jakuba Modera. – On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać – ocenił były prezes PZPN.

Kiedy Jakub Moder szturmem przebił się do pierwszej drużyny Lecha Poznań, wielu kibiców szybko zaczęło w nim widzieć przyszłość reprezentacji Polski. Po udanym okresie w Kolejorzu Moder wyjechał do Anglii, gdzie podpisał kontrakt z Brighton. Tam początek jego przygody wyglądał naprawdę obiecująco. Po kilku tygodniach stał się piłkarzem wyjściowego składu „Mew”.

Po imponującym starcie przygody w Brighton Moder nabawił się kontuzji kolana. Okazała się ona zdecydowanie bardziej poważna, niż pierwotnie zakładano. Jego przerwa w grze trwała ponad półtora roku.




Po powrocie z kontuzji Moder jest już jedynie cieniem samego siebie. Początkowo wielu ekspertów zakładało, że będzie on potrzebował czasu do powrotu do pełni formy. Minął już jednak ponad rok. 25-latek nie może liczyć na regularną grę. Kiedy jednak dostaje już jakieś szanse, to kompletnie ich nie wykorzystuje.

Na temat sytuacji Jakuba Modera na łamach „Meczyków” wypowiedział się Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN nie przebierał w słowach. Przede wszystkim zwrócił uwagę na jego słabe przygotowanie fizyczne i motoryczne.

– Mamy z nim problem. Ciągle słyszę, że jest dobry i utalentowany, ale ja tego nie widzę. Wiem, że ma potencjał, ale on nie jest w stanie go wyzwolić – skomentował Zbigniew Boniek.

– On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać. Do tego ma problemy w klubie… – uzupełnił.





źródło: Meczyków

Heroiczny bój reprezentacji Polski na MŚ. Prawie cały mecz grali w osłabieniu. Odpadli po karnych [WIDEO]

Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w Mistrzostwach Świata w piłce sześcioosobowej. Polacy odpadli w ćwierćfinale po heroicznej walce z Rumunami.




W ubiegłym tygodniu rozpoczęły się Mistrzostwa Świata Socca. W tym roku turniej rozgrywany jest w Omanie. Bierze w nim udział aż 40 drużyn, w tym reprezentacja Polski. Wielki finał zostanie rozegrany już w tę sobotę.

Reprezentacja Polski była jednym z faworytów turnieju. Od samego początku zmagań Biało-Czerwoni prezentowali się znakomicie. Przez fazę grupową przeszli jak burza, wygrywając wszystkie 4 mecze. W 1/8 finału Polacy rozgromili Egipt wynikiem 6:0. W ćwierćfinale nasi rodacy trafili na Rumunię.

Polacy byli ewidentnym faworytem meczu z Rumunią. Niestety, nasi reprezentanci utrudnili sobie życie już na samym starcie rywalizacji. Już w 4. minucie gry czerwoną kartkę za uderzenie rywala łokciem otrzymał Bartłomiej Piórkowski. To oznaczało, że przez pozostałą część meczu Polacy będą grać 5 na 6. Przypomnijmy, że w tej odmianie piłki gra się 2 połowy po 20 minut.

Rumuni szybko wykorzystali grę w przewadze i już w 8. minucie strzelili gola na 1:0. Niespodziewanie w 13. minucie gry Polacy doprowadzili do wyrównania. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił. Na początku drugiej połowy Polacy dzielnie się bronili. Niestety, Rumuni strzelili gola na 2:1 w 33. minucie, a w 39. minucie podwyższyli prowadzenie na 3:1. Wówczas już niemal każdy sądził, że jest już po meczu. Nagle wydarzyło się coś niesamowitego. W doliczonym czasie gry dwa gole zdobył Norbert Jaszczak. Obie bramki padły w ciągu niespełna minuty! Sędzia odgwizdał koniec regulaminowego czasu gry przy wyniku 3:3.




Remis 3:3 oznaczał bezpośrednie przejście do serii rzutów karnych. Ta była rozgrywana w „amerykańskim” stylu, tzn. nie były to klasyczne rzuty karne, a sytuacje sam na sam z bramkarzem. Niestety, Polacy wyglądali, jakby kompletnie nie mieli pomysłu na pokonanie bramkarza rywali. I to ostatecznie Rumunia odniosła zwycięstwo i awansowała do półfinału Mistrzostw Świata 6-tek.


fot. Polska Federacja Socca

Tego jeszcze nie grali. Trener miał złamać rękę piłkarzowi podczas siłowania się

Do absurdalnej sytuacji doszło ostatnio w Sandecji Nowy Sącz. Na podsumowującej sezon imprezie trener pierwszego zespołu Sandecji miał złamać rękę swojemu podopiecznemu, donosi „Dobry Tygodnik Sądecki”.




W ostatnich latach Sandecja Nowy Sącz zaliczyła solidny upadek. Jeszcze kilka sezonów temu klub ten występował w Ekstraklasie. Obecnie Sandecja rywalizuje na poziomie 3. ligi.

Obecny sezon w wykonaniu Sandecji wygląda całkiem nieźle. Po 18 kolejkach nowosądeczanie są liderem III Ligi. Runda jesienna już się zakończyła. Zatem Sandecja spędzi całą zimę na fotelu lidera.

We wtorek Sandecja rozegrała ostatni mecz w rundzie jesiennej. Na pożegnanie 2024 roku drużyna z Nowego Sącza przegrała z Puszczą Niepołomice 0:1 w Pucharze Polski.

Jak donosi portal „dts24.pl”, po meczu z Puszczą w Nowym Sączu odbyło się zakończenie sezonu. Piłkarze i działacze Sandecji spotkali się w jednym z hoteli. Podczas świętowania jesiennych wyników doszło jednak do nieoczekiwanej sytuacji. Zdaniem redakcji „dts24.pl” kapitan zespołu, Kamil Słaby, miał doznać pęknięcia ręki w dwóch miejscach.




Jak doszło do rzekomego złamania ręki Kamila Słabego? „Dobry Tygodnik Sądecki” donosi, że przyczyną było siłowanie się na rękę z trenerem Sandecji, Łukaszem Mierzejewskim. Zawodnik miał trafić na SOR. Na tym szczegóły się kończą. Klub nie zabrał oficjalnego stanowiska w tej sprawie.


źródło: dts24.pl

Władze Omonii reagują na komentarz Mariusza Stępińskiego. „Kilka jego wypowiedzi było niefortunnych”

Komentarz Mariusza Stępińskiego do zeszłotygodniowego zachowania kibiców Omonii Nikozja odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na Cyprze. Do wypowiedzi polskiego piłkarza odniósł się rzecznik prasowy Omonii.

Przez ostatni tydzień polskie media żyły tematem transparentu wywieszonego przez kibiców Omonii Nikozja przed meczem przeciwko Legii Warszawa w Lidze Konferencji. Widniał na nim kontrowersyjny zapis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”. Polacy szybko to wychwycili i rozpętała się niemała burza.




Działania kibiców swojego klubu skomentował Mariusz Stępiński. Piłkarz Omonii otwarcie skrytykował pomysł wywieszenia tak skandalicznego transparentu. – Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – skomentował Stępiński.

Krytyczny komentarz Stępińskiego mocno nie spodobał się kibicom Omonii. Na jednym z fanowskich portali ukazał się komunikat sympatyków tego klubu. Część oświadczenia brzmiała następująco: „Panie Stępiński proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek”.

Do komentarza Stępińskiego odniósł się także rzecznik prasowy Omonii. W oświadczeniu klubu rzecznik stwierdził, że kilka wypowiedzi Stępińskiego w udzielonym przez niego wywiadzie było niefortunnych. Przekazał także, że klub nie wiedział o tym, że taki transparent zostanie w ogóle wywieszony.

– Jeśli chodzi o transparent, złożyliśmy oświadczenie, w którym podkreśliliśmy, że nie wiedzieliśmy, że będzie on wywieszony. Na spotkaniu z UEFA, w dniu meczu, został zaprezentowany inny baner, który uzyskał odpowiednią zgodę Federacji Europejskiej – przekazał rzecznik prasowy Omonii.

– Jeśli chodzi o wypowiedzi Stepińskiego. Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów, zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju, mimo że nie otrzymał on niezbędnej zgody klubu na udzielenie wywiadu. Z przykrością zauważamy jednak, że kilka jego wypowiedzi w całym wywiadzie, nie tylko w tej kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych. Nie chcemy publicznie wchodzić w szczegóły dotyczące tego, gdzie się zgadzamy, a gdzie nie. Jest to kwestia, którą zajmiemy się wewnętrznie – skomentował rzecznik cypryjskiego klubu.





źródło: Omonia

Cypryjczycy odpowiadają na słowa Mariusza Stępińskiego. „Proszę nie uczyć kibiców Omonii historii”

Kibice Omonii Nikozja odpowiedzieli na ostatni wywiad Mariusza Stępińskiego. Cypryjczykom mocno nie spodobała się ostatnia wypowiedź polskiego zawodnika.




W ubiegły czwartek Legia Warszawa rywalizowała z Omonią Nikozja w rozgrywkach Ligi Konferencji. W polskich mediach zrobiło się szczególnie głośno na temat tego meczu ze względu na transparent wywieszony przez kibiców cypryjskiego klubu. Widniał na nim napis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.

Do zachowania swoich kibiców odniósł się w wywiadzie dla „Goal.pl” Mariusz Stępiński. Napastnik Omonii potępił to, do czego doszło. – Taki transparent nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – skomentował Stępiński.

Do słów Stępińskiego odnieśli się także kibice Omonii. Na portalu „omonoia24.com” pojawił się komentarz w tej sprawie. Cypryjczycy nie tylko skrytykowali słowa Stępińskiego, ale także zwrócili się do władz klubu w celu zajęcia się tą sprawą.

Ujmiemy to tak dosadnie, jak to tylko możliwe. Panie Stępiński proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek. Podobnie jak wszystkim zagranicznym zawodnikom, którzy noszą koniczynkę na piersi. Zastanawiamy się, od kogo otrzymał pan pozwolenie na takie wypowiedzi. Wzywamy władze Omonii do zajęcia się tą sprawą skomentowali kibice Omonii Nikozja.





źródło: kanal sportowy, omonoia24.com

Przepychanka prezesów Cracovii i Wisły. „Cracovia rośnie, ale Wisła rośnie jeszcze bardziej”

We wtorek na kanale Tomasza Ćwiąkały w serwisie YouTube pojawił się wywiad z prezesem Cracovii, Mateuszem Dróżdżem. W rozmowie poruszono m.in. wątek rywalizacji Cracovii i Wisły. Do jednej z wypowiedzi Dróżdża ustosunkował się Jarosław Królewski, prezes Wisły Kraków.




W wywiadzie z Tomaszem Ćwiąkałą prezes Cracovii, Mateusz Dróżdż, poruszył temat rywalizacji z Wisłą Kraków. Stwierdził, że przez nieobecność Wisły w Ekstraklasie Cracovia zabiera kibiców, którzy mogliby być potencjalnie po drugiej stronie. Dodał, że Wisła w Ekstraklasie byłaby większym wyzwaniem dla Cracovii. Co ciekawe, Dróżdż podkreślił, że miejsce Wisły jest w Ekstraklasie. Prezes Cracovii zwrócił także uwagę na to, że Cracovia goni Wisłę w kwestii przychodów, frekwencji, sponsorów.

– W tym roku, jeśli chodzi o sponsorów czy frekwencję, nie oszukujmy się – zabieramy potencjalnych kibiców, którzy mogliby być po drugiej stronie. Jest drużyna w I Lidze (Wisła – przyp. red.) i jest drużyna w Ekstraklasie (Cracovia – przyp. red.). Jeśli chodzi o Wisłę, to na tym etapie budowie Cracovii ta Wisła w Ekstraklasie byłaby dla mnie o wiele większym wyzwaniem, co by rzutowalo na Cracovię – skomentował Mateusz Dróżdż.

– Miejsce Wisły jest w Ekstraklasie – stwierdził prezes Cracovii.

– Ja chcę doprowadzić do takiej sytuacji… I już to się dzieje w kwestii przychodów, sponsorów, frekwencji, że my tę Wisłę gonimy. I dogonimy w pewnym momencie – podsumował Dróżdż.

Do powyższych słów odniósł się Jarosław Królewski. Prezes Wisły Kraków wypunktował swojego rywala, odnosząc się do konkretnych danych. I tak według informacji posiadanych przez Królewskiego Wisła odnotowała większy wzrost przychodów w ciągu ostatniego roku niż Cracovia. Podobnie jeśli chodzi o wskaźnik wzrostu frekwencji rok do roku. Zdaniem Królewskiego Wisła ma przewagę nad Cracovią także w kwestii przychodów offline i online oraz w zakresie ekspozycji medialnej. Podsumował swój wywód słowami: „W skrócie. Cracovia rośnie, ale Wisła rośnie jeszcze bardziej.”




„Kilka faktów:

1. Wzrost przychodów w 1 lidze Wisły rok do roku za zeszły sezon jest zdecydowanie wyższy niż wzrost przychodów Cracovii w ESA

2. Wzrost średniej frekwencji w 1 lidze Wisły rok do roku za zeszły sezon jest zdecydowanie wyższy niż wzrost średniej frekwencji Cracovii w ESA

3. Wisła dominuje zarówno jeśli chodzi o przychody jak i wzrost przychodów z kanałów online i offline w sprzedaży. Nie tylko w wartościach bezwzględnych ale również w procentowym ujęciu.

4. Wisła dominuje w zakresie ekspozycji medialnej jako największy klub w Krakowie – również w zakresie wpływu na gospodarkę regionu.

5. W skrócie. Progres rozumiany jako DELTA (marketingowo/sprzedazowo/medialny) w kontekście przyszłości i rozumiany jako tempo wzrostu jest znacząco wyższy niż w przypadku Cracovii. Co oznacza, że przewaga Wisły Kraków będzie rosnąć nawet w 1 lidze. Dogonienie z punktu widzenia matematyki klubu z #r22, może mieć miejsce w momencie gdy Wisła zaniecha wszelkiej swojej aktywności a i wówczas może trwać przy obecnych wskaźnikach ponad 7-10 lat aby liczby były choć trochę zbliżone. Paradoksalnie brak sukcesów sportowych jednoczy wiślackie środowiska i pozytywny wkurw wpływa mobilizująco na nasze aktywności 🙂

W skrócie. Cracovia rośnie, ale Wisła rośnie jeszcze bardziej.”