Reprezentacja Polski zmieni swój „dom”? „Liczy się czynnik ekonomiczny”

Czy reprezentacja Polski zmieni miejsce rozgrywania spotkań domowych? To pozostaje kwestią otwartą. Jak mówi sekretarz PZPN, jednym z kluczowych elementów jest czynnik ekonomiczny.

Stadion Narodowy został wybudowany na potrzeby organizacji EURO 2012. Pierwszy oficjalny mecz na tym obiekcie rozegrano 29 lutego 2012 roku. Wówczas reprezentacja Polski zmierzyła się w towarzyskim meczu z reprezentacją Portugalii. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

Od tamtej pory Stadion Narodowy stał się swoistym domem reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni rozgrywają tam większość swoich domowych meczów i tylko okazjonalnie grają na innych obiektach w Polsce. Ostatnie spotkanie rozgrywane przez reprezentację Polski poza Warszawą miało miejsce w czerwcu 2022 roku, wówczas Polacy mierzyli się we Wrocławiu z Walią w Lodze Narodów. Od tamtej pory Biało-Czerwoni rozegrali 14 kolejnych spotkań na Stadionie Narodowym.

W ostatnim czasie w mediach kilkukrotnie poruszany był temat nie najlepszej atmosfery podczas meczów reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym. Jednym z proponowanych rozwiązań było przeniesienie meczów na inny obiekt. Wszak w naszym kraju mamy wiele innych pięknych obiektów. Byłby to także ukłon w stronę Polaków mieszkających z dala od stolicy.

Czy reprezentacja Polski wkrótce zmieni swój „dom”? . W tym temacie na łamach „Interii” wypowiedział się sekretarz PZPN, Łukasz Wachowski. Wyjaśnił on powody, dla których reprezentacja rozgrywa swoje mecze właśnie w Warszawie. Jak jednak przyznał, wkrótce coś w tym temacie może ulec zmianie.

– Wbrew przyjętym opiniom: nie jest tak, że reprezentacja musi do końca świata grać w Warszawie. Wybór Stadionu Narodowego warunkowany jest jednak kilkoma kluczowymi czynnikami. Nieformalnym domem kadry jest hotel DoubleTree by Hilton na Wawrze, gdzie drużyna mieszka i śpi podczas zgrupowań. Pojemność Narodowego to ponad 58 tysięcy, obiekt jest doskonale przystosowany pod względem udogodnień: lóż, tzw. hospitality, stref silver i gold. Ma to niebagatelne znaczenie, gdy gramy eliminacje MŚ czy ME. Są to mecze największego priorytetu i stadion wypełnia się co do krzesełka. W Lidze Narodów rywalizujemy w Dywizji A z przeciwnikami z najwyższej półki: Portugalia, Chorwacja, Szkocja, wcześniej Włochy, Holandia, Belgia czy Walia. Nigdy nie było nawet najmniejszych wątpliwości, że bilety się sprzedadzą, więc liczy się również czynnik ekonomiczny – na meczach w Warszawie zarabia się największe pieniądze. Koszty spotkań na Stadionie Narodowym są do tego na akceptowalnym poziomie – skomentował Łukasz Wachowski.

– A co dalej? Zastanawiamy się. Czynnik ekonomiczny, czyli cena w ewentualnej nowej umowie jest ważną sprawą, bo nie zamierzamy podwyższać cen biletów. Te przy okazji występów reprezentacji utrzymują się na stabilnym poziomie – uzupełnił.

– Podkreślam jednak, że sytuacja może ulec zmianie. Nie wiem, czy w perspektywie eliminacji MŚ, czy nawet już przy okazji potencjalnego meczu barażowego w Lidze Narodów – dodał.

Źródło: Interia

Ciona show na konferencji prasowej! Zacytował… Alberta Einsteina [WIDEO]

Podczas niedzielnej konferencji prasowej zawrzało między Łukaszem Cioną a Michałem Probierzem. Dyskusja między panami trwała kilka dobrych minut. A została ona rozpoczęta przez Cionę poprzez zacytowanie Alberta Einsteina.




Za nami konferencja prasowa reprezentacji Polski przed poniedziałkowym meczem ze Szkocją. Niedzielne spotkanie przedstawicieli reprezentacji z polskimi dziennikarzami było wyjątkowo ciekawe. Poruszonych została kilka nietypowych tematów jak m.in. problem ze zmianą Karola Świderskiego, zdjęcia Zielińskiego i Zalewskiego z Ronaldo czy też „afera” spodenkowa Marcina Bułki.

Podczas konferencji doszło do niespodziewanej wymiany zdań. Brali w niej udział Michał Probierz i Łukasz Ciona. Dziennikarz wyraził swoje niezadowolenie z obranego stylu gry przez selekcjonera. Ciona rzucił takimi stwierdzeniami jak „zamknięta, oblężona twierdza”. Dodatkowo zarzucił on Probierzowi, że ten jest ostatnio bardzo nerwowy podczas rozmów o stylu gry reprezentacji. Kilkuminutowa wymiana zdań między panami znajduje się na wideo poniżej.




Dramat w meczu Holandia-Węgry. Na ławce rezerwowych potrzebna była pomoc [WIDEO]

Mecz Holandia-Węgry w Lidze Narodów musiał zostać przerwany. Na ławce rezerwowych doszło do niebezpiecznej sytuacji. Potrzebna była pomoc medyczna.




O godzinie 20:45 rozpoczął się mecz Dywizji A Ligi Narodów między Holandią a Węgrami. Niestety, już w 7. minucie gra musiała zostać przerwana. Powodem była konieczność udzielenia pomocy medycznej jednej z osób na ławce rezerwowych reprezentacji Węgier. Po kilku minutach mecz został wznowiony.

W 7. minucie gry sędzia przerwał spotkanie. Kamery natychmiast skierowały się w stronę ławki rezerwowych reprezentacji Węgier. Widzowie mogli zaobserwować, jak jedna z osób najprawdopodobniej straciła przytomność i zaczęła się trząść. Wokół niej natychmiast otoczyła się liczna grupa innych osób.

Początkowo nie było wiadomo, który z Węgrów zasłabł. Węgierska federacja potwierdziła już jednak, o kogo chodziło. Tą osobą był Adam Szalai. Były reprezentant Węgier, a obecnie członek sztabu drużyny narodowej, czuje się już lepiej. Jest przytomny, a jego stan jest stabilny. Został jednak przetransportowany karetką do szpitala.




Jacek Bąk ostro o robieniu sobie zdjęć z Cristiano Ronaldo. „Czy my naprawdę nie mamy w sobie za grosz honoru?”

Jacek Bąk w mocnych słowach skomentował zachowanie Nicoli Zalewskiego i Piotra Zielińskiego po piątkowym meczu z Portugalią. Byłemu reprezentantowi Polski mocno nie spodobało się to, że polscy piłkarze robili sobie zdjęcia z Cristiano Ronaldo.




Piątkowy mecz z Portugalią zakończył się dla reprezentacji Polski kompromitacją. Biało-Czerwoni odnieśli sromotną porażkę wynikiem aż 1:5. Tym samym Polakom pozostała już tylko bitwa o utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Najbliższy mecz ze Szkocją zadecyduje o tym, czy Polacy spadną bezpośrednio do Dywizji B, czy może powalczą o utrzymanie w barażach.

Niedługo po zakończeniu meczu z Portugalią media społecznościowe obiegło nagranie z udziałem reprezentantów Polski. Gdzieś na korytarzu portugalskiego stadionu Nicola Zalewski i Piotr Zieliński dopadli Cristiano Ronaldo. Polacy poprosili legendarnego piłkarza o zdjęcie. To spotkało się z nie najlepszym odbiorem wśród polskiej społeczności. Choć pojawiły się także komentarze broniące Zalewskiego i Zielińskiego.

Zachowanie Zalewskiego i Zielińskiego niezwykle krytycznie skomentował Jacek Bąk na łamach „WP Sportowe Fakty”. Były reprezentant Polski stwierdził, że za jego czasów takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia. Szczególnie po tak wysokiej porażce.

– Wychodzimy przed autokar i robimy sobie zdjęcia. To nie jest moja bajka. Kiedyś były inne czasy. Dostajemy 1:5 i ja mam prosić Ronaldo o zdjęcie? Czy my naprawdę nie mamy w sobie za grosz honoru? Dziś najważniejsze są media społecznościowe i lepszy jest ten, który jako pierwszy wrzuci sobie zdjęcie z Ronaldo? Nie tędy droga. Zróbmy najpierw coś na tym boisku. Dobrze, że ja już nie gram w piłkę, bo po takim meczu byłoby dużo problemów w szatni. Jest to dla mnie nie do przyjęcia – skomentował Jacek Bąk.




W dalszej części swojej wypowiedzi Jacek Bąk stwierdził, że w teraz powinien zareagować na tę sytuację Michał Probierz. Bąk zażartował, że w całej te sytuacji brakowało, aby Probierz wymienił się na marynarki z Roberto Martinezem.

– Powiedzmy to mocno. Trener Probierz niech też zareaguje. Brakowało tylko, żeby on zrobił sobie zdjęcie z Ronaldo. Albo może wymienił się na marynarki z Roberto Martinezem. Chyba nie nadaję się do tych czasów. Jest to przykre. Ja chyba jestem z trochę innej gliny ulepiony. Dzisiejszy świat niestety taki jest. Jak my mamy wygrywać mecze, skoro takie wyniki po nas spływają? – ocenił Bąk.

źródło: WP Sportowe Fakty

Wojciech Jagoda show! „Michał Probierz przypomina rozkapryszonego bachora”

Wojciech Jagoda odpalił się w trakcie programu na antenie „WeszłoTV”. Dziennikarz „Canal+” nie brał jeńców i w mocnych słowach skomentował wczorajszy występ reprezentacji Polski.

Za nami niezwykle smutny wieczór dla kibiców reprezentacji Polski. W piątek Biało-Czerwoni mierzyli się na wyjeździe z reprezentacją Portugalii w ramach Ligi Narodów. Pomimo przyzwoitej pierwszej połowy, Polacy zostali rozgromieni przez rywali. Portugalczycy nie mieli dla nas litości i w drugiej połowie wpakowali 5 bramek naszej reprezentacji. Ostatecznie mecz zakończył się klęską podopiecznych Michała Probierza 1:5. Honorową bramkę dla naszej reprezentacji zdobył debiutant, Dominik Marczuk.




Po wczorajszym meczu w mediach pojawiło się wiele krytycznych słów na temat występu reprezentacji Polski. Dziś swoje „trzy grosze” dorzucił Wojciech Jagoda. Dziennikarz „Canal+” na antenie „WeszłoTV” dosłownie przejechał się po drużynie Michała Probierza. Najbardziej oberwało się samemu selekcjonerowi, a także prezesowi Kuleszy. Poniżej cytujemy najmocniejsze wypowiedzi Jagody.

„Probierz się zmienił, ale nigdy nie powinien był zostać selekcjonerem. Ja bym go zwolnił 20 września 2023 roku, bo wtedy został zatrudniony”

„Ja od reprezentacji M. Probierza nie oczekuję absolutnie nic. Gdy prezesem związku został C. Kulesza, było wiadomo, że selekcjonerem prędzej czy później zostanie Probierz. Panowie dostali szansę od losu, żeby się razem powygłupiać, no to się wygłupiają”

„Michał Probierz przypomina rozkapryszonego bachora, któremu rodzice na wszystko pozwalają. Nawet jak coś zepsuje, to mówią: „ale fajnie!”. Rodzicem tego bachora jest w tym przypadku prezes Kulesza. Obaj panowie się świetnie bawią”

„Jest jedna osoba, którą Michał Probierz naprawdę zbudował jako selekcjoner. I to być może nawet w europejskiej skali. Tą osobą jest producent tych naprawdę eleganckich garniturów.”




Nie zabrakło także wypowiedzi humorystycznych. Wojciech Jagoda nazwał Bartosza Bereszyńskiego „Sigmą”. Dziennikarz nawiązał w ten sposób do relatywnie udanego występu polskiego obrońcy.

„Bereszyński wyglądał wczoraj – jak to mówią młodzi – jak sigma.”

źródło: Weszło

Jakub Kwiatkowski ostro o zamieszaniu ze Świderskim. „Kolega, który mnie zastąpił, nie dopilnował tego”

Jakub Kwiatkowski na antenie „Kanału Sportowego” skomentował zamieszanie związane z niedoszłą zmianą Karola Świderskiego. – Prawdopodobnie kolega, który mnie zastąpił, nie dopilnował tego – ocenił były team manager reprezentacji Polski.




W trakcie meczu Portugalia-Polska doszło do niezwykle kuriozalnej sytuacji. W drugiej połowie meczu Michał Probierz chciał wpuścić na boisko Karola Świderskiego. Do zmiany ostatecznie nie doszło. Powód? Brak 27-latka w protokole meczowym. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Głos w tym temacie zabrał Jakub Kwiatkowski. Były team manager na łamach „Kanału Sportowego” przedstawił swoją perspektywę na tę sytuację. Jego zdaniem musiał zostać tu popełniony błąd ludzki.




– Wygląda na to, że został popełniony olbrzymi błąd. Nie chcę tutaj nikogo wskazywać palcem, ale sam to robiłem przez kilka lat – rozpoczął Kuba Kwiatkowski.

– Wygląda na to, że został popełniony techniczny błąd. Oczywiście, można sprawdzać, czy to nie była jakaś awaria systemu, ale no nie wydaje mi się, bo ja się nigdy z tym nie spotkałem w mojej pracy z reprezentacją – skomentował były team manager reprezentacji Polski.

– Robi to zawsze team manager, kierownik drużyny. Więc najprawdopodobniej mój kolega, który mnie zastąpił, nie dopilnował tego. Bardzo mu tego na pewno współczuję, bo jeżeli jest to błąd ludzki, to nie chciałbym być dziś w jego skórze – podsumował Kwiatkowski.

Polska niemal powtórzyła wyczyn Legii. Probierz chciał wpuścić na boisko nieuprawnionego zawodnika [WIDEO]

W drugiej połowie mecz Portugalia-Polska doszło do bardzo nietypowej sytuacji. Michał Probierz chciał wpuścić na boisko Karola Świderskiego. Ostatecznie 27-latek nie wszedł na boisko, gdyż… nie został on uwzględniony w kadrze meczowej na to spotkanie.

Reprezentacja Polski wyjątkowo dobrze weszła w dzisiejszy mecz z Portugalią. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0. Co więcej, to Polacy zdawali się być stroną przeważającą. W drugiej połowie wydarzyło się coś niesamowitego. Polacy stracili w ciągu 45 minut aż 5 bramek. Honor Biało-Czerwonych uratował Dominik Marczuk, który strzelił dla naszej reprezentacji jedyną bramkę. Końcowy wynik to 5:1 dla reprezentacji Portugalii.




W drugiej połowie meczu na boisku miał pojawić się Karol Świderski. Kamery zarejestrowały, jak 27-latek ustawił się już przy linii bocznej, by wejść na boisko. Sędzia techniczny nie pozwolił jednak na wpuszczenia Świderskiego na plac gry. Po kilku chwilach zawodnik wrócił na swoje miejsce i ostatecznie nie wziął czynnego udziału w dzisiejszym meczu.

Zmiana Karola Świderskiego ewidentnie była przygotowana przez selekcjonera. Dlaczego do niej nie doszło? Wszystko wskazuje na to, że Świderski nie został zgłoszony do kadry meczowej na to spotkanie.




Niemiecki klub opuszcza Twittera. Wyraz sprzeciwu wobec działań Elona Muska

FC St. Pauli podjęło decyzję o opuszczenia platformy społecznościowej X (dawniej Twitter). W skrócie – władzom niemieckiego klubu nie spodobały się zmiany wprowadzane przez Elona Muska, które – ich zdaniem – silnie ingerują w politykę.

W czwartek FC St. Pauli ogłosił niespotykaną do tej pory decyzję. Niemiecki klub postanowił zaprzestać publikacji materiałów na platformie X (dawniej Twitter). Główne konto tego klubu zebrało ponad 250 tysięcy obserwujących. Jednocześnie klub poinformował o przenosinach na BlueSky. Serwis ten ma być konkurencją dla X. Interfejs BlueSky jest łudząco podobny do tego, co oferuje X.

Jaki był powód odejścia FC St. Pauli z Twittera? Władzom niemieckiego klubu nie spodobały się zmiany, do jakich ostatnimi czasy doszło na portalu. Ich zdaniem X stał się generatorem hejtu i może mieć wpływ na przebieg najbliższych wyborów w Niemczech.

– Ogłaszając powody odejścia, klub stwierdził, że właściciel Elon Musk zamienił przestrzeń debaty w maszynę hejtu, który może wpłynąć na niemiecką kampanię wyborczą do parlamentu – przekazało FC St. Pauli.

W dalszej części oświadczenia FC St. Pauli kontynuuje krytykę działań Elona Muska. Klubowi nie podoba się to, w jaką stronę poszedł Twitter, po jego przejęciu przez Muska.




Od czasu przejęcia Twittera, Musk przekształcił X w maszynę nienawiści. Rasizm i teorie spiskowe mogą się tam rozprzestrzeniać bez kontroli. Obelgi i groźby są rzadko karane i są określane jako wolność słowaczytamy dalej w komunikacie klubu.

Idąc dalej. FC St. Pauli wskazuje także na podłoże polityczne wprowadzanych zmian na platformie. Za przykład podano ostatnie wybory w USA. Trump mianował Muska na przedstawiciela jednego z nowych departamentów w amerykańskim rządzie. Niemiecki klub pisze, że Musk wykorzystywał swoją platformę do promocji kandydatury Donalda Trumpa w minionych wyborach. Władze FC St. Pauli zakładają, że Musk może chcieć ingerować w najbliższe wybory w Niemczech.




Szymon Marciniak niemal spóźnił się na hit Ekstraklasy. Wszystko przez zasadzkę policji

Niewiele zabrakło, a Szymon Marciniak spóźniłby się na hitowy mecz Lech Poznań – Legia Warszawa. Wszystko za sprawą policji, która urządziła zasadzkę na podejrzanego, który przewoził materiały wybuchowe.

W miniony weekend miał miejsce hit Ekstraklasy. Lech Poznań podejmował u siebie Legię Warszawa. Spotkanie zakończyło się okazałym zwycięstwem gospodarzy. Końcowy wynik to aż 5:2 na korzyść poznańskiego Lecha.

Opóźnienie Marciniaka

Tuż przed rozpoczęciem wspomnianego meczu media informowały o możliwym spóźnieniu się Szymona Marciniaka. Ostatecznie Polski arbiter, który prowadził mecz Lech-Legia, dotarł do Poznania w odpowiednim czasie.

Korek

Marciniak dojechał do Poznania na ostatni moment. Kulisy odsłoniła redakcja „Przeglądu Sportowego Onet”. Jak się okazuje, arbiter dotarł na poznański stadion zaledwie 40 minut przed rozpoczęciem meczu. A wszystko to z powodu korku, w którym utknął 43-latek.




Udana zasadzka policji

Jak informuje „Przegląd Sportowy Onet”, Szymon Marciniak utknął w niedzielę w korku, który miał miejsce na autostradzie pod Słupcą w Wielkopolsce. Korek był spowodowany akcją policji. A dokładniej rzecz biorąc – Centralne Biuro Śledcze Policji przygotowało zasadzkę na podejrzaną osobę jadącą w stronę Poznania. Służbom udało się zatrzymać podejrzanego, u którego znaleziono cztery paczki ładunków wybuchowych wraz z zapalnikami oraz pistolet z amunicją.

– Policja swoimi kanałami ustaliła, co ten człowiek będzie przewozić. Przygotowała zasadzkę, śledziła go m.in. przy użyciu drona. Okazało się, że w torbie podróżnej w jego samochodzie znaleziono cztery paczki ładunków wybuchowych. Ważyły ponad kilogram. Trwają badania, co to dokładnie za substancje. Do tego miał zapalniki do ładunków, pistolet z amunicją oraz amunicję myśliwską – czytamy na „Przegląd Sportowy Onet”.

źródło: Przegląd Sportowy Onet




Puchacz wspomina okres w Unionie Berlin. „Uważam, że byłem traktowany niesprawiedliwie”

Tymoteusz Puchacz wrócił wspomnieniami do czasu gry w Unionie Berlin. Reprezentant Polski przyznał, że jego zdaniem w tamtym okresie był najlepszym zawodnikiem na swojej pozycji w klubie. Uważa, że był niesprawiedliwie traktowany.

Kariera Tymoteusza Puchacza po wyjeździe z Polski z pewnością nie ułożyła się tak, jakby chciał tego on sam. W 2021 roku zamienił Lech Poznań na Union Berlin. Tam doszczętnie przepadł, praktycznie nie otrzymywał żadnych szans gry od trenera. W kolejnych sezonach był wypożyczany do takich klubów jak: Trabzonspor, Panathinaikos i FC Kaiserslautern. Latem tego roku zdecydował się w końcu definitywnie opuścić Union i zasilił szeregi Holstein Kiel.




Przygoda Puchacza w Unionie nie potoczyła się najlepiej. Przez 3 sezony rozegrał zaledwie 1 mecz w Bundeslidze. Jedyne szanse jakie otrzymywał, to były to mecze w europejskich pucharach i Pucharze Niemiec. We wszystkich rozgrywkach było to łącznie zaledwie 10 spotkań. Puchacz spędził w Unionie dwie pełne rundy. Pozostały czas jako piłkarz tego klubu spędził na wypożyczeniach.

Teraz Puchacz wrócił do okresu spędzonego w Unionie. Jak przyznał na antenie „Viaplay”. w tamtym czasie czuł się najlepszym piłkarzem na swojej pozycji w Unionie. Mimo wszystko nie żałuje, że zdecydował się na transfer do Uniony, gdyż dzięki temu, mógł przeżyć piękne chwile na wypożyczeniach w innych klubach.

– Nie wiem, dlaczego tam nie dostawałem więcej szans. Uważam, że byłem traktowany niesprawiedliwie. Tylko jakie to ma teraz znaczenie, co ja uważam, skoro było, jak było – ocenił Tymoteusz Puchacz.

– Ja jestem lepszym piłkarzem niż Giesselmann. I byłem wtedy lepszym piłkarzem niż Giesselman, ale nie grałem. Ja uważam też, że nie zawsze jest tak, że najlepsi piłkarze grają. Często jest tak, że piłkarze, którzy mają jakieś aspekty, które pasują danemu trenerowi, to oni grają – przyznał Puchacz.

– Ja nigdy nie będę żałował żadnych z moich decyzji. Na dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem. Jestem reprezentantem Polski, gram w Bundeslidze – podsumował 25-latek.


źródło: Viaplay




Popis ignorancji piłkarza Lecha Poznań. Nie wie, o co chodzi z 11 listopada

Adriel Ba Loua zamieścił absurdalny wpis na Instagramie. Piłkarz Lecha Poznań pochwalił się swoją niewiedzą, pytając, o co chodzi z dniem 11 listopada.




Dziś ma miejsce ważny dzień dla Polski. 11 listopada obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości. To właśnie tego dnia 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. W tym roku świętujemy 106. rocznicę odzyskania niepodległości.

Przy okazji tego święta ogromną głupotą popisał się piłkarz Lecha Poznań, Adriel Ba Loua. Iworyjczyk otwarcie przyznał, iż nie wie, co wiąże się z datą 11 listopada w Polsce. Zamieścił wpis na Instagramie z podpisem „11.11. czy to coś znaczy?”. Jak na ponad 3 lata spędzone w Polsce jest to przejaw wyjątkowej ignorancji.




Kamil Grabara o braku powołania do reprezentacji Polski: „Nic to w moim życiu nie zmienia”

Na łamach „Viaplay” Kamil Grabara skomentował swoją sytuację w reprezentacji Polski. 25-latek przyznał, że brak powołania do drużyny narodowej nic nie zmienia w jego życiu.

Kamil Grabara od lat uchodzi za jeden z większych talentów wśród polskich bramkarzy. Mimo to w wieku 25 lat ma on rozegrany zaledwie 1 mecz w reprezentacji Polski. Miało to miejsce w 2022 roku, kiedy selekcjonerem był jeszcze Czesław Michniewicz. W późniejszym okresie Grabara nie rozegrał już ani jednego meczu. Co więcej, od dłuższego czasu jest on pomijany w powołaniach.




Od tego sezonu Kamil Grabara jest bramkarzem VfL Wolfsburg. Polski golkiper zbiera za swoją grę pozytywne recenzje. Nie przekłada się to jednak na powołania do reprezentacji Polski. Selekcjoner Michał Probierz od początku swojej kadencji nie powołał Grabary ani razu.

O omawianą sytuację Grabara został zapytany na łamach „Viaplay”. 25-latek nie wydaje się być szczególnie zmartwiony obecnym stanem rzeczy. Przyznał jednak, że super byłoby móc reprezentować swój kraj.

– Rozdmuchujemy ten temat zupełnie niepotrzebnie. Ja na kadrę nie jestem powoływany od x lat. Nic to w moim życiu nie zmienia. (…) Nie towarzyszą temu negatywne uczucia. Super jest reprezentować swój kraj, ale trzeba mieć możliwość. Samemu się nie powołasz – przyznał Kamil Grabara.





źródło: Viaplay