🚨🏴 GOAL | Bournemouth 1-1 West Ham | Enes Unal
WHAT A BEAUTIFUL FREE KICK FROM ENES UNAL !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!pic.twitter.com/QOdiw8vJTN
— Tekkers Foot (@tekkersfoot) December 16, 2024
Michał Budzich
Legia szuka wzmocnień ataku. Klub obserwuje izraelskiego snajpera
Wszystko wskazuje na to, że zimą Legia będzie chciała wzmocnić swoją boiskową ofensywę. Jak informuje „goal.pl”, na celowniku stołecznego klubu znalazł się napastnik rodem z Izraela.
W trwającym sezonie największą bolączką Legii Warszawa wydaje się być obsada pozycji numer „9”. Podstawowym piłkarzem jest Marc Gual, który pomimo całkiem przyzwoitych liczb (12 goli, 6 asyst) bardzo często jednak zawodzi. Co gorsza, nie ma on jakościowego zmiennika. O to miano mieli rywalizować Pekhart, Majrzchrzak, Nsame i Alfarela, jednak każdy z nich jest daleko od formy, który uprawniałaby do gry w wyjściowym składzie Legii.
Legia jest pewna gry w europejskich pucharach na wiosnę. Ten argument może skusić władze Legii, by zimą dokonać wzmocnień. Nie da się ukryć, że główną pozycją do wzmocnienia będzie przede wszystkim wspomniany napastnik. I faktycznie Legia poważniej interesuje się konkretnymi piłkarzami o takim profilu. Konkretne nazwisko ujawnił Piotr Koźmiński z portalu „goal.pl”.
Zdaniem Piotra Koźmińskiego, na radar Legii Warszawa trafił Shon Weissman. Izraelski napastnik dysponuje całkiem ciekawym CV jak na standardy Ekstraklasy. W związku z tym ten transfer może być ciężko do przeprowadzenia. Tym bardziej że – jak pisze Koźmiński – obecna pensja Weissmana to ponad 600 tysięcy euro rocznie. Na ten moment nieznane są dalsze szczegóły w tej sprawie.
Shon Weissman jest obecnie piłkarzem Granady. Jego kontrakt z tym klubem obowiązuje do końca czerwca przyszłego roku. Obecny sezon na zapleczu La Liga nie układa się po myśli izraelskiego napastnika. W 18 rozegranych meczach zdobył zaledwie 4 bramki.
CV Weissmana naprawdę może budzić podziw. Wcześniej grał w takich klubach jak chociażby Real Valladolid, Salernitana, czy Wolfsberger. Dodatkowo rozegrał 33 mecze w reprezentacji Izraela. Pod względem indywidualnym jego prawdopodobnie najlepszym sezonem była kampania 2019/2020. Wówczas zdobył 30 bramek w 31 meczach ligi austriackiej.
źródło: goal.pl
fot. Janusz Partyka/ Legia.com
Rozbrajająca reakcja Antonio Rüdigera. Parsknął śmiechem na wynik meczu FC Barcelony [WIDEO]
FC Barcelona zanotowała kolejną wpadkę w rozgrywkach La Liga. W internecie pojawiło się nagranie z reakcją Antonio Rüdigera, które mocno rozbawiło kibiców.
W niedzielny wieczór FC Barcelona rozgrywała kolejne spotkanie w ramach La Liga. Rywalem Blaugrany było Leganes. Ogromnym faworytem tego starcia była drużyna Hansiego Flicka. Mimo znacznej różnicy klas między zespołami trzy punkty wpadły na konto Leganes. Drużyna „Ogórków” pokonała Barcę 1:0. Cała FC Barcelona w tym meczu nie popisała się skutecznością, marnując wiele dogodnych sytuacji do zdobycia gola.
Wczorajszego wieczoru Antonio Rüdiger był obecny na jednym z eventów sportowych. Niemiec parsknął śmiechem, gdy dowiedział się o wyniku meczu Barcy. Nagranie z reakcją piłkarza Reali szybko obiegła internet.
JAJAJAJ ANTONIO RÜDIGER BURLÁNDOSE DE LA DERROTA DEL BARCELONA VS LEGANÉS. 😂😂😂 pic.twitter.com/fQhsknpwHV
— MT2 (@madrid_total2) December 16, 2024
Rüdigerowi nie powinno jednak być aż tak śmiechu. Wszak dzień wcześniej Real zremisował 3:3 z Rayo Vallecano. Niemiec rozegrał w ramach meczu pełne 90 minut.
Polski piłkarz po raz drugi zerwał więzadła. Pokaże cały proces rekonwalescencji na swoim YouTube
Paweł Bochniewicz po raz drugi w swojej karierze zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Po takim pechu piłkarze rzadko kiedy wracają do swojej optymalnej formy. Mimo to polski piłkarz nie zamierza się poddawać. Zapowiedział już, że pokaże cały proces rekonwalescencji na swoim kanale na YouTube.
Latem 2021 roku Paweł Bochniewicz po raz pierwszy zerwał więzadła krzyżowe. Wówczas wrócił do gry po niemal roku przerwy. Ostatnio polskiego obrońcę po raz kolejny spotkał pech. 28-latek po raz drugi zerwał więzadła krzyżowe. Nabawił się on urazu podczas meczu ligi holenderskiej przeciwko RKC Waalwijk rozgrywanego 29 listopada.
Dziś Paweł poinformował o szczegółach kontuzji na swoim Twitterze. Poznaliśmy między innymi kulisy diagnozy doznanego urazu. Zawodnik podzielił się z kibicami świetnym pomysłem. A mianowicie postanowił on relacjonować przebieg swojej rekonwalescencji. Wszystko ma ukazywać się w formie filmów na platformie YouTube. Pierwszy film już 29 grudnia. Celem Pawła jest przede wszystkim pokazanie młodym zawodnikom, że tak ciężka kontuzja nie może przekreślić ich marzeń.
– Więzadła krzyżowe. Drugi raz. Koniec kariery? Już nigdy nie wróci na ten sam poziom? To słowa, które słyszy piłkarz, a ja udowodnię, że to nieprawda. Pokażę wam cały proces – krok po kroku. Start projektu i pierwszy odcinek na moim kanale YouTube 29 grudnia. Więcej szczegółów wkrótce – przekazał Paweł Bochniewicz.
– Jesli możesz udostępnij, chciałbym z tym dotrzeć do jak największej ilości młodych piłkarzy, którzy myślą że to zakończy ich marzenia o karierze – dodał.
🇵🇱 Więzadła krzyżowe. Drugi raz. Koniec kariery? Już nigdy nie wróci na ten sam poziom? To słowa, które słyszy piłkarz, a ja udowodnię, że to nieprawda. Pokażę wam cały proces – krok po kroku. Start projektu i pierwszy odcinek na moim kanale YouTube 29 grudnia. Więcej szczegółów… pic.twitter.com/yBJ2tA5kfO
— Pawel Bochniewicz (@pbochniewicz5) December 15, 2024
Roman Kołtoń deprecjonuje Roberta Lewandowskiego. „Nie będzie większym piłkarzem w reprezentacji od Bońka”
W jednym z ostatnich programów na antenie „Meczyków” wywiązała się ciekawa dyskusja na temat reprezentacji Polski. Obecny w studio Roman Kołtoń stwierdził wprost, że Boniek i Lato byli większymi piłkarzami w reprezentacji Polski od Roberta Lewandowskiego.
Robert Lewandowski od wielu lat jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Przez pewien okres był on wręcz najlepszym graczem na całym globie. Już przez kilkanaście lat gra on na najwyższym światowym poziomie, przy czym raz za razem bije kolejne rekordy, zapisując się na kartach historii futbolu.
Nie ma co ukrywać, że Lewy zdecydowanie większe osiągnięcia ma w piłce klubowej, niż w reprezentacyjnej. Wynika to przede wszystkim z ograniczeń zasobów ludzkich polskiego futbolu. Reprezentacja Polski w ostatnich latach nigdy nie miała tak dobrych piłkarzy jak tych, z którymi Robert miał przyjemność grać w klubach. Mimo to Lewy często ciągnął reprezentację i niejednokrotnie w pojedynkę rozstrzygał o losach meczu.
W mediach często pojawia się dyskusja na temat tego, kto jest najlepszym piłkarzem w historii polskiego futbolu. I w tym temacie opinie często zależą od czynników, jakie ktoś bierze pod uwagę. I tak w tej kwestii głos zabrał ostatnio Roman Kołtoń na łamach „Meczyków”. Dziennikarz wprost stwierdził, że dla niego – pod względem piłki reprezentacyjnej – większymi piłkarzami od Lewandowskiego są chociażby Boniek czy Lato.
– Nie no, panowie. Boniek był gwiazdą 3 mundiali. Lewy nie był gwiazdą żadnego – rozpoczął Roman Kołtoń.
– Lewy jest największym piłkarzem, jeśli chodzi o kluby. Ja z tą tezą nie dyskutuję, uważam, że tak jest. Natomiast Robert Lewandowski, mimo wszystko, nie będzie większym piłkarzem – w sensie reprezentacji – od Bońka, Laty. Nie ma szans – ocenił dziennikarz.
– Lato był gwiazdą trzech mundiali. Też ludzie zapominają. Był królem strzelców. Nie umniejszamy ani Laty, ani Bońka, ani Lewego. Bo Lewy jest wielki, jest gigantem. (…) Ale słuchajcie, tamci byli gwiazdami mundiali – podsumował Kołtoń.
Kibice Śląska podsumowali fatalną rundę swojego klubu. „Spadek jest nasz” [WIDEO]
Runda jesienna w PKO BP Ekstraklasie dobiegła końca. Ta nie potoczyła się po myśli Śląska Wrocław. Po ostatnim meczu w tym roku kibice Śląska wylali swoje żale.
Po świetnym poprzednim sezonie w Śląsku Wrocław coś ewidentnie się popsuło. Runda jesienna nowej kampanii w wykonaniu tego zespołu była po prostu fatalna. W 18 meczach piłkarze Śląska wygrali tylko raz. Łącznie zdobyli zaledwie 10 punktów. Zimę spędzą na ostatnim miejscu. Do pozycji dającej im utrzymanie tracą 9 punktów.
W ostatnim meczu w tym roku piłkarze Śląska nie poprawili swojego wizerunku w oczach wrocławskich kibiców. Na finiszu jesiennych zmagań Śląsk poległ w starciu z Radomiakiem Radom wynikiem 1:2.
Po ostatnim meczu kibice Śląska dali upust swoim emocjom. Pojawiły się hasła pt. „Wyp*******ć”, czy też przyśpiewki „Spadek jest nasz”. Pojawiły się też odniesienia w stronę Jacka Sutryka. Na meczu widniał także transparent z napisem: „Amatorzy w ratuszu, zarządzie, zespole. Była Ryga, St. Gallen, będzie Pruszków i Opole”.
Kibice @SlaskWroclawPl dają do zrozumienia, co myślą o piłkarzach. #ŚLĄRAD @sportpl pic.twitter.com/AsYGJjM4vt
— Filip Macuda (@f_macuda) December 14, 2024
🚨Kibice @SlaskWroclawPl śpiewają dalej:
„Spadek jest nasz!” – niesie się z trybuny.#ŚLĄRAD @sportpl pic.twitter.com/7112gvVmOj
— Filip Macuda (@f_macuda) December 14, 2024
Kibice @SlaskWroclawPl „pozdrawiają” prezydenta @SutrykJacek. 🚨
Mają absolutnie dość tej kompromitacji.#ŚLĄRAD @sportpl pic.twitter.com/pFZBIsJBcF
— Filip Macuda (@f_macuda) December 14, 2024
„Amatorzy w ratuszu, zarządzie, zespole. Była Ryga, St. Gallen, będzie Pruszków i Opole”. #ŚLĄRAD pic.twitter.com/wD287eQPmn
— Bartosz Wieczorek (@Bart_Wieczorek) December 14, 2024
Bójka w klubie Ekstraklasy! Piłkarz aż stracił przytomność
Podczas ostatniego treningu Radomiaka Radom doszło do bójki między piłkarzami. Jeden z nich aż stracił przytomność, informuje „Weszło”.
Większość polskich klubów zakończyła już tegoroczną rywalizację w PKO BP Ekstraklasie. Za nami 18 kolejek. Do rozegrania został już tylko jeden zaległy mecz. W sobotę Śląsk Wrocław podejmie u siebie Radomiaka Radom. Jest to zaległe starcie z trzeciej serii gier.
Radomiak przygotowywał się do meczu ze Śląskiem w mocno napiętej atmosferze. Na jednym z ostatnich treningów doszło nawet do bójki między piłkarzy, o czym poinformował serwis „Weszło”. Podczas jednej z gierek zawrzało między Vagnerem Diasem a Rafałem Wolskim.
Jak czytamy w artykule autorstwa Szymona Janczyka, powodem spięcia między piłkarzami Radomiaka miała być błahostka. Mimo to doszło do bójki. Choć ciężko w zasadzie nazwać to bójką, gdyż agresją wykazała się tu tylko jedna osoba. Atak zainicjował Vagner Dias, który miał rzucić się na Wolskiego z pięściami. Miało to być uderzenie zza pleców, kiedy Wolski kompletnie się tego nie spodziewał. Polak miał nawet stracić przytomność.
Czy Vagnera Diasa spotka kara? Jak najbardziej. A w zasadzie, to już spotkała. Trener Radomiaka odsunął go od zespołu. Nie zobaczymy go zatem w meczu ze Śląskiem. Klub będzie chciał rozwiązać umowę, a sprawa trafiła już nawet do FIFA, informuje „Weszło”.
źródło: Weszło
Losowanie udane, ale szanse na bezpośredni awans na mundial nikłe. To mówią statystyki
Niezawodny „AbsurDB” wyliczył procentowe szanse reprezentacji Polski w nadchodzących eliminacjach do Mistrzostw Świata 2026. Najbardziej prawdopodobny scenariusz, to gra Biało-Czerwonych w barażach do mundialu. Szanse na bezpośredni awans są zaledwie kilkuprocentowe.
Za nami losowanie grup eliminacji Mistrzostw Świata. Dla reprezentacji Polski dzisiejsza ceremonia była relatywnie udana. Szczególnie jeśli chodzi o rywali wylosowanych z koszyków numer 3, 4 i 5. Z nich do naszej grupy wylosowano kolejno: Finlandię, Litwę i Maltę. Zdecydowanie mniej szczęścia Polacy mieli jeśli chodzi o dobór rywala z pierwszego koszyka. Z niego dolosowano do kogoś z pary Hiszpania-Holandia. W „polskiej” grupie zagra przegrany tego meczu, który odbędzie się w ramach ćwierćfinału Ligi Narodów.
Wszystko wskazuje na to, że Polacy w eliminacjach powalczą o drugie miejsce. O wygranie grupy będzie ciężko, wszak w dwumeczu z Hiszpanią lub Holandią faworytem nasza reprezentacja nie będzie. Zajęcie drugiego miejsca zdaje się być wielce prawdopodobne. Ciężko sobie – mimo wszystko – wyobrazić, by miał nas wyprzedzić ktoś z trójki Finlandia-Litwa-Malta. Przypomnijmy, że drugie miejsce w grupie zapewnia udział w barażach. Bezpośredni awans wywalczą tylko zwycięzcy grup.
A co mówią statystyki? Niezawodny użytkownik „AbsurDB” opublikował na Twitterze swoje szacunki, co do szans poszczególnych reprezentacji w nadchodzących eliminacjach. Jeśli chodzi o Polskę, to – według wyliczeń – ma ona zaledwie 5,7% szans na wygranie grupy i uzyskanie awansu na MŚ. Zajęcie drugiego miejsca, to prawdopodobieństwo na poziomie 77,8%. Jest także szansa na zakwalifikowanie się do baraży poprzez Ligę Narodów. Polska ma na to jednak zaledwie 0,7% szans. Zatem łączne szanse na baraż to 78,5%. Z kolei najczarniejszy scenariusz, czyli brak gry choćby w barażach, jest oceniany na 15,8%.
Łączne szanse na każdy scenariusz na screenie.
Na teraz najbardziej realna opcja:
Awans bezpośredni:🇪🇸🇳🇱🇮🇹🇫🇷🏴🇭🇷🇵🇹🇩🇪🇦🇹🇧🇪🇩🇰🇨🇭
Baraże półfinały:
🇺🇦🇸🇪🇹🇷🏴(gospodarz)-🇲🇩🇬🇧(NIR)🇲🇰🇸🇲
🇭🇺🇷🇸🇵🇱🇷🇴(gospodarz)-🇬🇷🇸🇰🇨🇿🇳🇴
Gospodarz finału losowany pic.twitter.com/EsdLLV8O7x— AbsurDB (@DbAbsur) December 13, 2024
Czy losowanie faktycznie było dla nas bardzo szczęśliwe? Jednak nie aż tak, jak mogło się pierwotnie wydawać. Głównie za sprawą wylosowania z pierwszego koszyka pary Hiszpania-Holandia. Według wyliczeń użytkownika „AbsurDB” szanse po poznaniu rywali – względem stanu przed losowaniem – mocno się zmieniły. Szanse na bezpośredni awans zmalały z ok. 9% do ok. 6%. Wzrosły jednak nasze szanse na udział w barażach. Teraz wynoszą one ok. 78% i są one większe o ok. 15% w porównaniu do stanu przed poznaniem rywali. Ogólne szanse Biało-Czerwonych na udział w Mistrzostwach świata wynoszą obecnie ok. 25,5%. Przed losowaniem było to 25%.
🇪🇸/🇳🇱🇵🇱🇫🇮🇱🇹🇲🇹
Szansa na awans bezpośredni: 6% (o 3% mniej niż w przeciętnej grupie przed losowaniem)
Szansa na grę w barażach: 78% (o 15% więcej niż przed losowaniem)
Łączne szanse na awans na MŚ wzrosły z 25% do 25,5%
To NIE jest jakieś mega szczęśliwe losowanie pic.twitter.com/K8lbdc7ESl— AbsurDB (@DbAbsur) December 13, 2024
Manchester United tnie koszty. Ucierpią głównie pracownicy klubu
Władze Manchesteru United zdecydowały się na obniżenie wydatków. Ucierpią na tym przede wszystkim pracownicy administracyjni klubu.
Redakcja „The Telegraph” opublikowała artykuł na temat stanu finansów Manchesteru United. Wymienionych zostało kilka kluczowych liczb. 113,2 mln funtów – tyle wyniosła strata netto tylko w ubiegłym sezonie. Warto jednak zwrócić uwagę, że klub odnotował rekordowy obrót w ubiegłym sezonie, który wyniósł 661,8 mln funtów.
Nie najlepsza sytuacja finansowa klubu skłoniła włodarzy do redukcji wydatków. Zmiany najbardziej dotkną podstawowych pracowników klubu. Z ujawnionych przez „The Telegraph” informacji dowiadujemy się między innymi, że klub postanowił zrezygnować ze świątecznej premii w wysokości 100 funtów dla pracowników. W zamian za to mają oni otrzymać bon o wartości 40 funtów do sieci sklepów Marks and Spencer. Co więcej, zrezygnowano ze wspólnego świętowania Bożego Narodzenia.
Autorzy artykułu zwracają uwagę także na redukcję zatrudnienia. Ta miała miejsca ostatniego lata. Do tamtej pory w klubie pracowało ponad 1 100 pracowników. Latem zostało zwolnionych około 250 osób. Taki ruch miał zapewnić klubowy oszczędność na poziomie 35 milionów funtów.
Co jeszcze zmieniło się ostatnimi czasy w Manchesterze United? A no ceny biletów. Wzrosły one do wysokości 66 funtów. Zrezygnowano także z płacenia „wielomilionowej” pensji Sir Alexowi Fergusonowi. Legendarny szkoleniowiec inkasował taką sumę za pełnienie funkcji ambasadora klubu.
źródło: The Telegraph
Kontrowersja w hicie I Ligi. Sędzia cofnął poprawną decyzję? [WIDEO]
W dzisiejszym meczu I Ligi między Wisłą Kraków a Miedzią Legnica miała miejsce duża kontrowersja. Sędzia wycofał się z podyktowania rzutu karnego dla Białej Gwiazdy. To wywołało niemałe poruszenie w mediach.
Na czwartkowy wieczór zaplanowane zostało zaległe starcie Wisły Kraków z Miedzią Legnica. Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane w 7. kolejce, jednak zostało ono przełożone z uwagi na grę Białej Gwiazdy w europejskich pucharach. Dzisiejszy pojedynek między tymi ekipami zapowiadał się naprawdę ciekawie. Wszak obie drużyny zajmowały przed tym meczem miejsca w TOP 7 I Ligi (Miedź 3., Wisła 7.).
Pod koniec pierwszej połowy omawianego meczu doszło do dużej kontrowersji. Podczas jednej z ofensywnych akcji Wisły Kraków piłkę ręką zagrał jeden z zawodników Miedzi. Pierwotnie sędzia bez zawahania wskazał na rzut karny. Wtem do akcji wkroczył VAR, który poprosił sędziego głównego do obejrzenia powtórki. Po wideoweryfikacji arbiter postanowił wycofać się ze swojej decyzji, tym samym anulował rzut karny dla Wisły.
𝐀𝐧𝐚𝐥𝐢𝐳𝐚 𝐕𝐀𝐑 🧐
Czy Wiśle Kraków należała się jedenastka w meczu z Miedzią Legnica… po analizie wideo sędzia cofnął decyzję o karnym!
Do przerwy 0:0.
🔴📲 Oglądaj online #WISMIE ▶️ https://t.co/TccLwmcpcV pic.twitter.com/70QpSr62MU— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 12, 2024
Piłkarski pojedynek na FAME MMA? Walka byłych piłkarzy Legii i Lecha
Czy wkrótce będziemy świadkami „piłkarskiej” walki na freak fightowej gali? W jednym z ostatnich wywiadów Jakub Kosecki ujawnił nazwisko byłego piłkarza, z którym chętnie by się zmierzył.
Po zakończeniu piłkarskiej kariery Jakub Kosecki zdecydował się wejść w świat freak fightów. Pierwszą walkę stoczył w lutym 2024 roku. Jego rywalem był wówczas Łukasz „Tuszol” Tuszyński. Były piłkarz m.in. Legii przegrał ten pojedynek. W miniony weekend „Kosa” miał stoczyć swój drugi pojedynek. Niestety, z powodu kontuzji nie był w stanie zmierzyć się z Mateuszem „Trombą” Trąbką.ty
Ostatnio Kosecki pojawił się w jednym z programów na łamach „sport.pl”. 34-latek wymienił potencjalnego rywala, z którym chętnie by się zmierzył. Popularny „Kosa” wskazał na Sławomira Peszko. 39-latek w ostatnim czasie był jedną z twarzy organizacji Clout MMA.
Starcie Koseckiego z Peszko miałoby wiele smaczków. Z pewnością pojedynek ten przyciągnąłby uwagę wielu piłkarskich kibiców. Wszak są to byli piłkarze Legii i Lecha. W rozmowie ze „sport.pl” Kosecki rzucił pomysł, by ten pojedynek odbył się na stadionie w Poznaniu.
– Mój wzrost, moja waga, do tego słyszałem, że Sławek bardzo dobrze się bije. Bułgarska, stadion Lecha Poznań, zróbmy to tam – skomentował Jakub Kosecki.
źródło: sport.pl
Jerzy Brzęczek wspomina pracę w reprezentacji Polski. „Z perspektywy czasu jednak to ja miałem rację”
Przed kilkoma dniami Jerzy Brzęczek udzielił wywiadu na łamach „Super Expressu”. 53-latek wrócił wspomnieniami do pracy z reprezentacją Polski.
Jerzy Brzęczek pracował w reprezentacji Polski od lipca 2018 roku do stycznia 2021 roku. Kadencja tego selekcjonera nie jest jednoznaczna do oceny. Z jednej strony, Biało-Czerwoni pod wodzą Brzęczka notowali bardzo dobre wyniki. Z drugiej jednak styl gry polskiej drużyny pozostawiał wiele do życzenia. I to właśnie ten drugi aspekt przeważył o zwolnieniu Brzęczka przez ówczesnego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka.
Ostatnio Jerzy Brzęczek udzielił krótkiego wywiadu na łamach „Super Expressu”. Były selekcjoner został zapytany o porównania, jakie czasem pojawiają się w mediach, które wychwalają grę defensywną reprezentacji Brzęczka w porównaniu z obecną drużyną narodową. 53-latek stwierdził, że w tamtym okresie to on miał rację, jeśli chodzi o sposób prowadzenie kadry narodowej. Mimo to ma on świadomość błędów, jakie popełnił.
– W piłce nożnej jest zawsze tak, że docenia się po czasie pewne rzeczy. Miałem świadomość, jaką pracę wykonałem i jak to było różnie oceniane – rozpoczął Jerzy Brzęczek.
– Myślę, że z perspektywy czasu, jednak to ja miałem rację. Z decyzjami, z tym wszystkim, co się działo. Mając świadomość błędów, jakie popełniałem – ocenił były selekcjoner.
źródło: super express
Piłkarz z Ekstraklasy ostro narozrabiał. Jechał autem 130 km/h bez uprawnień!
Lamine Diaby-Fadiga z Jagiellonii Białystok mocno narozrabiał w ostatnim czasie. Jak ujawnił Piotr Wołosik, piłkarz miał przekroczyć prędkość, prowadząc samochód bez uprawnień.
Latem Jagiellonia Białystok dokonała kilku wzmocnień. Jednym z nabytków Jagi został Lamine Diaby-Fadiga. Francuski napastnik trafił do Polski z Paris FC na zasadzie wolnego transferu. Do tej pory 23-latek jednak nie zawojował jeszcze Ekstraklasy. W barwach Jagi rozegrał 23 mecze. Strzelił zaledwie 3 gole i zanotował 1 asystę.
W ostatnim wydaniu „Misji Futbol” ciekawego odkrycia dokonał Piotr Wołosik. Dziennikarz ujawnił informację o wybryku, jakiego dopuścił się wspomniany Fadiga. Z przekazanych wieści wynika, że Francuz miał jechać samochodem przez Białystok z prędkością 130 km/h. Co więcej, piłkarz miał się tego dopuścić bez ważnego prawa jazdy! Sama sytuacja miała mieć miejsce już jakiś czas temu.
– Francuski napastnik Jagiellonii Lamine Diaby-Fadiga — jakoś bez echa to przeszło — został złapany, jak jechał w Białymstoku 130 km na godz. Został zatrzymany przez policjantów, którzy poprosili go o prawo jazdy. On stwierdził, że nie ma… – rozpoczął Piotr Wołosik.
– W ogóle udawał zaskoczonego, że coś takiego trzeba. Że w Polsce prawo jazdy? Akurat nie miał pod ręką ani polskiego, ani francuskiego i jak później służby sprawdziły, on w ogóle nie ma żadnego prawa jazdy! – ujawnił dziennikarz.
– Z tego, co się orientuję, sprawa trafiła do sądu. I polski sąd poprosił francuski wymiar sprawiedliwości, żeby ustalił, czy rzeczywiście żadnego prawa jazdy nie miał. Zobaczymy, jaki będzie finał tego. Klub bardzo ładnie to wyciszył, bo to było jakiś czas temu i nie przedostało się to do opinii publicznej. Do tego momentu – podsumował Wołosik.
źródło: Przegląd Sportowy Onet
Kylian Mbappe zaczyna się rozkręcać! Co za akcja przeciwko Atalancie [WIDEO]
KYLIAN MBAPPE! Francuz szybko otwiera wynik spotkania przeciwko Atalancie 😎
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA1 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/dm6Hj5QMQr
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 10, 2024
Patryk Klimala podbija Australię! Kolejna bramka do kolekcji. Jego liczby robią wrażenie [WIDEO]
Patryk Klimala zdobył kolejną bramkę w barwach australijskiego Sydney FC. Dla 26-latka była to już 7. bramka w nowym zespole.
W styczniu 2024 roku Patryk Klimala zasilił szeregi Śląska Wrocław. Wówczas wydawało się, że ekipa Jacka Magiery zyskała solidne wzmocnienie do linii ataku. Wszak Klimala wcześniej występował w Hapoelu Beer Szewa, New York Red Bulls czy Celtiku Glasgow. Pobyt Klimali w Śląsku okazał się jednak totalną klapą. W ciągu 8 miesięcy rozegrał w pierwszej drużynie Śląska 11 spotkań. W tym czasie nie zdobył ani jednej bramki.
Po kilku miesiącach pobytu Klimali we Wrocławiu już chyba wszyscy w klubie zdali sobie sprawę, że z tej mąki chleba nie będzie. Postanowiono więc pozbyć się piłkarza. Zgłosiło się po niego Sydney FC. Australijski klub zaproponował wypożyczenie Klimali do końca sezonu, na co Śląsk przystał.
Klimala świetnie odnalazł się w nowym otoczeniu. Nie potrzebował wiele czasu na aklimatyzację. Z miejsca stał się piłkarzem podstawowego składu. Co więcej, od razu zaczął regularnie zdobywać bramki.
W niedzielny poranek (o godzinie 8 czasu polskiego) Klimala poprawił swój dorobek bramkowy. Zespół Polaka rywalizował z Central Coast Mariners. Co prawda Sydney FC poległo 1:2, jednak Patryk zdołał wpisać się na listę strzelców.
Klimala levels the ledger! 🎯
A clinical finish from the Polish striker squares the score for a shorthanded @SydneyFC and it’s 1-1 on the Coast#CCMvSYD is live on Paramount+ 📺 pic.twitter.com/EKElcFuvS4
— Paramount+ Australia (@ParamountPlusAU) December 8, 2024
Dorobek Patryka Klimala w Sydney FC zaczyna wyglądać naprawdę okazale. Do tej pory 26-latek rozegrał dla australijskiego klubu 11 spotkań. W sumie zdobył 7 bramek i zanotował 4 asysty.