Kto zastąpi Fernando Santosa? Dwóch głównych kandydatów

Wiele wskazuje na to, że przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Polski nie potrwa już długo. Kto może go zastąpić? Maciej Łuczak z portalu meczyki.pl wskazał kilku najbardziej prawdopodobnych kandydatów. 

Dotychczasowa kadencja Santosa jest nie najlepsza. W eliminacjach do Euro 2024 Polacy wygrali tylko z Albanią (1-0) i z Wyspami Owczymi (2-0). Przegrali natomiast mecz z Czechami (1-3) i w drugim spotkaniu z Albanią (0-2) oraz skompromitowali się z Mołdawią (2-3).

Kto następny?

W mediach obecnie pojawia się wiele spekulacji na temat przyszłości Santosa oraz samej reprezentacji. Wszystko wskazuje na to, że podczas jutrzejszego spotkania Cezarego Kuleszy z Portugalczykiem – strony zakończą współpracę. Ale kto w takim wypadku miałby przejąć kadrę? Według Macieja Łuczaka z meczyki.pl kandydatów jest kilku.

Dziennikarz największe szanse daje Markowi Papszunowi, który jest obecnie prawdopodobnie najlepszym polskim trenerem. Szkoleniowiec od rozstania z Rakowem pozostaje bez pracy, ale wciąż uchodzi za największego faworyta do przejęcia reprezentacji.

Łuczak przypomina jednak o trenerze, którzy jakiś czas temu z Polski wyjechał. Mowa o Macieju Skorży.

– Drugim kandydatem, który regularnie przewija się przy okazji zmian selekcjonera jest Maciej Skorża. Z nim oczywiście sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, bo od lutego obecnego roku pracuje w Urawa Reds – napisał dziennikarz. 

 

Co ze zwolnieniem Fernando Santosa? Cezary Kulesza: „Do tego czasu decyzji nie będzie”

Wkrótce reprezentację Polski może czekać kolejna zmiana selekcjonera. Cezary Kulesza nie zamierza jednak podejmować pochopnych decyzji. Prezes PZPN oznajmił w rozmowie ze sport.pl, że najpierw odbędzie rozmowę z Fernando Santosem, a następnie poinformuje o niej oficjalnie.

Reprezentacja Polski w minioną niedzielę ponownie się skompromitowała. „Biało-Czerwoni” przegrali wczoraj z Albanią (0-2) i skomplikowali sobie kwestię awansu na Euro 2024 w Niemczech. Jednocześnie skomplikowała się sytuacja Fernando Santosa. Niewykluczone, że niebawem Portugalczyk pożegna się z posadą.

Najpierw rozmowa

Najbliższe dni okażą się sądne dla przyszłości całej polskiej reprezentacji. Cezary Kulesza poinformował w rozmowie ze sport.pl, że przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w sprawie Portugalczyka, chce najpierw z nim porozmawiać. Dodatkowo zaznaczył, że pierwszy o dalszych krokach dowie się selekcjoner.

Chcę porozmawiać z trenerem, dowiedzieć się, jaka jest jego opinia na temat obecnej sytuacji. Do tego czasu decyzji nie będzie, a na pewno pierwszy o niej dowie się trener – oznajmił Kulesza. 

Według medialnych przecieków panowie mają spotkać się już we wtorek około godziny 12. Ewentualne pożegnanie z Portugalczykiem ma się odbyć z należytą klasą. Warto zaznaczyć, że zerwanie umowy z 68-latkiem oznaczałoby wypłacenie mu rekompensaty w postaci około 1,5 miliona euro.

Legenda FC Barcelony łączy siły z byłym piłkarzem Realu Madryt. Niespodziewana inwestycja

Rivaldo może wkrótce zainwestować w rumuński klub. Co ciekawe, legenda FC Barcelony miałaby stworzyć duet wraz z… byłym piłkarzem Realu Madryt! 

Brazylijczyk przed laty sięgnął między innymi po mistrzostwo świata. Jako piłkarz FC Barcelony zdobył także Złotą Piłkę i dał się zapamiętać kibicom Blaugrany, jako jeden z najlepszych w historii klubu.

Duet

Według Emanuela Rosu, mimo emerytury, 51-latek nadal chce pozostać w futbolu. Wkrótce miałby stać się współwłaścicielem dwukrotnego mistrza Rumunii, Farulu Konstanta. Co ciekawe, w klubie występuje także syn Brazylijczyka, Rivaldinho.

 Warto wspomnieć, że od dłuższego czasu w Farulu udziały ma Gheorge Hagi. W przeszłości występował on także w FC Barcelonie, a nawet w Realu Madryt. Największe sukcesy święcił co prawda w Galatasaray, ale jest zdecydowaną legendą właśnie rumuńskiej drużyny.

UEFA prowadzi postępowanie przeciwko Legii Warszawa. Co z biletami na mecz z Aston Villą?

UEFA może ograniczyć pulę biletów dla kibiców Legii na mecz z Aston Villą w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. To pokłosie meczu z Midtjylland w ostatniej rundzie kwalifikacji. Klub wydał specjalny komunikat. 

Legia Warszawa awansowała do fazy grupowej LKE po pokonaniu duńskiego Midtjylland w rzutach karnych (4-4 w dwumeczu). „Wojskowi” w grupie zmierzą się z Aston Villą, AZ Alkmaar i Zrinjskim Mostarem.

Ograniczone bilety

Pierwsze spotkanie Legia w Lidze Konferencji rozegra już 21 września z Aston Villą przy Łazienkowskiej. Okazuje się, że na stadion mogą jednak nie wejść wszyscy kibice. Przeciwko wicemistrzom Polski toczy się postępowanie przed organami dyscyplinarnymi UEFA. W związku z tym klub wystosował specjalny komunikat.

– Klub wykorzystuje wszelkie możliwe instrumenty, aby wszystkie miejsca na stadionie podczas meczu z Aston Villa FC były dostępne dla kibiców. Istnieje jednak ryzyko, że decyzja organów UEFA może ograniczyć nam pulę biletów dostępnych do sprzedaży – czytamy.

Legia zaznacza także, że sprzedaż biletów na mecz z ekipą z Premier League wystartuje dopiero, kiedy UEFA podejmie decyzję w sprawie. Klub ma na bieżąco informować o postępach w sprawie.

Zaskakująca decyzja Fernando Santosa. Skreślił dwóch piłkarzy na mecz z Wyspami Owczymi

Kolejne nie najlepsze informacje dobiegają z obozu reprezentacji Polski przed spotkaniem z Wyspami Owczymi. W kadrze meczowej zabrakło Adriana Benedyczaka i Pawła Dawidowicza. Drugie nazwisko wzbudziło największe kontrowersje.

O 20:45 reprezentacja Polski rozegra czwarty mecz w ramach eliminacji Mistrzostwa Europy. Do tej pory „Biało-Czerwoni” zanotowali tylko jedno zwycięstwo (z Albanią 1-0). Pozostałe starcia zakończyły się porażkami (z Czechami 1-3 i z Mołdawią 2-3).

Niepokojące informacje

Teraz reprezentanci stoją przed możliwością na naprawienie swojego wizerunku. W Warszawie zmierzą się z Wyspami Owczymi, jednak już teraz pojawiają się kolejne znaki zapytania. Fernando Santos ogłosił kadrę meczową, w której sensacyjnie zabrakło jednego nazwiska.

Mowa o Pawle Dawidowiczu. Obrońca oraz kapitan Hellasu Werona znajduje się w świetnej formie od początku sezonu. Spekulowano nawet, że może on spokojnie wskoczyć do pierwszego składu.

Tymczasem jednak Santos zdaje się myśleć zupełnie inaczej. Dawidowicza zabrakło na liście meczowej, a w rubryce z obrońcami widzimy: Matty’ego Casha, Bartosza Bereszyńskiego, Jakuba Kiwiora, Mateusza Wieteskę, Tomasza Kędziorę oraz Jana Bednarka.

Kadra meczowa Polski na spotkanie z Wyspami Owczymi

Bramkarze: Szczęsny, Bułka, Drągowski

Obrońcy: Cash, Bereszyński, Kędziora, Wieteska, Bednarek, Kiwior

Pomocnicy: Kozłowski, Linetty, S. Szymański, D. Szymański, Krychowiak, Zieliński, Slisz, Wszołek, Skóraś, Grosicki, Kamiński

Napastnicy: Lewandowski, Milik, Świderski

Kuriozum w Grudziądzu. Trener odsunął piłkarza za grę na orliku. Sam również był na boisku

Do bardzo dziwnej sytuacji doszło w Olimpii II Grudziądz. Piłkarz został odsunięty od treningu i wylądował na dywaniku trenera. Powód i okoliczności tej sytuacji były absurdalne. 

W polskiej piłce bardzo często dochodzi do dziwnych akcji. Nie raz widywaliśmy takie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, ale liczne kurioza dzieją się także kilka poziomów niżej.

Na dywanik

Przykładem takiej sytuacji jest 17-letni zawodnik Olimpii II Grudziądz. Jak poinformował w serwisie „X”, Kasjan Bojarowski, młody zawodnik został odsunięty od treningu wtorkowego treningu, a także wezwany na rozmowę z trenerem.

Jak się okazało, powodem takiej decyzji było to, że nastolatek przyszedł… pograć w piłkę na orliku. W jaki sposób wyszło to jednak na jaw? Otóż na ten sam orlik przyszedł pograć również… sam trener.

– Żeby zobrazować patologie polskiej myśli szkoleniowej muszę Wam opowiedzieć o historii 17-letniego piłkarza Olimpii II Grudziądz, który został odsunięty od dzisiejszego treningu, a także wylądował na dywaniku u trenera. Powód? Grał wczoraj wieczorem na orliku w piłkę, a trener go zobaczył, bo sam przyszedł pograć na ten orlik… – napisał Bojarowski.

Kopenhaga wyjaśniła sytuację zdrowotną Kamila Grabary. Klub odniósł się do słów Kuby Kwiatkowskiego

Kamil Grabara miał awaryjnie dojechać na zgrupowanie reprezentacji Polski. Bramkarz Kopenhagi zmaga się jednak z problemami zdrowotnymi. Klub przekazał dokładnego informacje w jego sprawie.

Pierwotnie 24-latek nie był w planach Fernando Santosa. Portugalczyk postawił na Łukasza Skorupskiego, a zawodnik FC Kopenhaga został dowołany w obliczu kontuzji bramkarza Bolognii. Ostatecznie on także nie mógł się jednak pojawić na zgrupowaniu, co wyjaśnił na konferencji prasowej Jakub Kwiatkowski

– Kamil miał w zeszłym roku złamaną kość twarzy. Ten problem cały czas mu doskwiera. W ostatnim meczu z Rakowem został uderzony w twarz i czuje mocny dyskomfort. Niewykluczone, że będzie miał kolejną operację i wyciągną mu te elementy, które zostały mu założone po tej kontuzji – powiedział rzecznik prasowy kadry. 

O co dokładnie chodzi?

Wypowiedź Kwiatkowskiego trafiła już do Danii. Dziennikarze serwisu „B.T.” zapytali o sytuację Grabary rzecznika prasowego FC Kopenhaga, Jesa Mortensena.

– Kamil musi przejść kontrolę w związku z operacją, którą przeszedł po kontuzji twarzy i dlatego został w Kopenhadze – wyjaśnił.

Finalnie na zgrupowaniu pojawi się Marcin Bułka, który stał się podstawowym bramkarzem Nicei od początku sezonu. Poza nim Santos będzie mieć do dyspozycji Wojciecha Szczęsnego i Bartłomieja Drągowskiego.

Lider reprezentacji Polski nie dokończył treningu. Kolejne problemy przed meczem z Wyspami Owczymi

Bardzo złe informacje dobiegają z obozu reprezentacji Polski. Wtorkowego treningu z drużyną nie dokończył Piotr Zieliński. Czy pomocnik nie pojawi się w meczu z Wyspami Owczymi? 

Dopiero we wtorek odbyły się pierwsze grupowe zajęcia reprezentacji Polski w pełnym składzie. „Dopiero”, bo już w czwartek „Biało-Czerwoni” zmierzą się w Warszawie z Wyspami Owczymi. To jednak nie koniec kiepskich informacji dla Fernando Santosa i spółki.

Bez lidera środka pola

Według portalu tvpsport.pl ostatniego treningu z drużyną nie skończył Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli miał przedwcześnie opuścić boisko z powodu problemów zdrowotnych. Na ten moment brakuje dokładnych informacji o stanie zawodnika. Możliwe zatem, że nie będzie do dyspozycji selekcjonera w meczu z Wyspami Owczymi.

Jego absencja byłaby sporym problemem dla Santosa. Dotychczas Zieliński był pewniakiem w składzie Portugalczyka. Nie opuścił bowiem żadnego spotkania kadry w eliminacjach do Euro 2024. W sobotę rozegrał także trzeci mecz w tym sezonie Serie A i strzelił gola przeciwko Lazio (1-2).

Przypomnijmy, że to nie jedyny kadrowicz, którego męczą problemy ze zdrowiem. Z powodu kontuzji na zgrupowaniu nie stawili się Nicola Zalewski i Łukasz Skorupski. W ich miejsca mieli przyjechać Paweł Wszołek i Marcin Bułka.

Karol Świderski zdradził plan na dalszą karierę. „W klubie też o tym wiedzą”

Karol Świderski wyjaśnił, jakie ma dalsze plany odnośnie swojej kariery. Napastnik nie ukrywa, że chciałby wrócić do Europy i zagrać w jeden z lig TOP5. 

„Świder” to obecnie jedna z największych gwiazd Charlotte FC. Do klubu trafił w 2022 roku, a kibice niemal od razu go pokochali.

Powrót do Europy się zbliża

Reprezentant Polski ma ambitne plany w stosunku do swojej kariery. Nie ukrywa, że chciałby trafić do klubu z topu lig europejskich. Do końca sezonu na pewno zostanie jednak w MLS.

– Do końca sezonu będę zawodnikiem Charlotte FC. Zobaczymy, co wydarzy się po sezonie. Na pewno chciałbym wrócić do Europy i tego nie ukrywam. U mnie w klubie też o tym wiedzą. Nie chcę, żeby coś wydarzyło się na siłę. Mam nadzieję, że uda mi się trafić do silnego zespołu z lig TOP5. Teraz zostało mi kilkanaście spotkań w MLS – przyznał dla „TVP Sport”.

Co ciekawe, agent zawodnika, Mariusz Piekarski powiedział kilka dni temu na antenie „Meczyków”, że Charlotte otrzymywało oferty od Midtjylland. Latem wykluczono jednak jego transfer.

– Charlotte otrzymało bardzo dobrą ofertę od Midtjylland za Świderskiego. Gdyby Duńczycy wyeliminowali Legię i awansowali do Ligi Konferencji, to deal prawdopodobnie zostałby dopięty – mówił działacz.

Mateusz Morawiecki został zapytany o wywiad Roberta Lewandowskiego. Odpowiedzi… uniknął

Mateusz Morawiecki został zapytany o wywiad Roberta Lewandowskiego. Piłkarz FC Barcelony wrócił kilka dni temu do afery premiowej. Premier uniknął jednak odpowiedzi. 

Sprawa premii dla reprezentacji za dobry wynik na mundialu w Katarze nadal nie cichnie. W sobotę na kanale „Meczyków” pojawił się głośny wywiad Roberta Lewandowskiego, w którym powrócił on do afery i określił ją mianem „niemoralnej”.

Wymijanie odpowiedzi

Teraz o komentarz do wywiadu Lewandowskiego poproszono Mateusza Morawieckiego. Premier nie chciał jednak na nie odpowiedzieć. Zamiast tego skupił się na wynikach Legii i Rakowa, które awansowały do faz grupowych europejskich pucharów.

– Nie będę się odnosił do tego. Chciałbym, żeby nasi piłkarze odnosili takie sukcesy, jak ostatnio w klubach zaczęli odnosić. Bardzo się z tego cieszę. To, co osiągnął Raków i Legia, to jest coś wielkiego. Życzę, żeby nasza drużyna narodowa również grała jak najlepiej – powiedział Morawiecki. 

Już w najbliższy czwartek reprezentacja Polski będzie miała okazję na ocieplenie swojego wizerunku. Zmierzą się wówczas na Stadionie Narodowym z Wyspami Owczymi. Trzy dni później zagrają z kolei na wyjeździe z Albanią.

Góralski odpowiedział na słowa Lewandowskiego. „Wchodzą jak do siebie. To nie powinno tak wyglądać”

Wywiad Roberta Lewandowskiego odbił się szerokim echem w kraju. Skłonił także do przemyśleń Jacka Góralskiego, który ocenił podejście do reprezentacji młodszych zawodników. 

W sobotę na kanale „Meczyków” pojawił się wywiad Mateusza Święcickiego z Robertem Lewandowskim. Kapitan reprezentacji Polski poruszył w nim wiele wątków. Zahaczył także o nową generację polskich piłkarzy, która ma mieć zgoła inne podejście, niż on i jego rówieśnicy przed laty.

„Wchodzą jak do siebie”

O młodych polskich piłkarzach wypowiedział się również Jacek Góralski. Defensywny pomocnik, który niedawno dołączył do Wieczystej Kraków potwierdził słowa Lewandowskiego. Pokusił się jednak o mocniejszy komentarz.

– Jak przyjeżdżałem pierwszy raz na reprezentację, to były mocne postacie. Nie stresowałem się, ale czułem respekt do tych zawodników – powiedział „Góral”.

– Teraz młodzi jak przyjeżdżają to wchodzą jak do siebie. To nie powinno tak wyglądać od początku – podsumował.

Jacek Góralski ma na koncie 21 występów w reprezentacji Polski. Zadebiutował w niej w 2016 roku.

Robert Lewandowski zapowiada zakończenie kariery w kadrze. „Przed Euro 2024 o tym zdecyduję”

Robert Lewandowski udzielił głośnego wywiadu Mateuszowi Święcickiemu. Na kanale „Meczyków” pojawiła się rozmowa z piłkarzem FC Barcelony. 35-latek zdradził w niej, że niebawem zamierza podjąć decyzję o kontynuowaniu gry w kadrze. 

Wywiad Lewandowskiego opiewał na wiele wątków. Skupiono się głównie na ostatnich aferach wokół PZPN-u i całej reprezentacji. Napastnik zdradził również, że wkrótce podejmie bardzo ważne decyzje w kwestii swojej dalszej kariery.

Decyzję podejmie jeszcze przed Euro

Okazuje się, że 35-latek w ciągu najbliższych miesięcy chce zdecydować, czy nadal będzie reprezentować narodowe barwy. Na takie przemyślenia skłania się kilka spraw, między innymi ostatnie ataki na jego osobę za niepowodzenia kadry.

– Nie może być tak, że Lewandowski jest za wszystko odpowiedzialny i jak coś jest złego, to zawsze on. Bo kto jeszcze? Wiadomo, że jest paru zawodników, którzy chcą wziąć tę odpowiedzialność, ale jeszcze nie ma zewnętrznie takiego punktu, że oprócz mnie są inni piłkarze, którzy są odpowiedzialni za tę reprezentację – ocenił Lewandowski. 

– Mam już 35 lat i zaczynają pojawiać się myśli „co dalej?”. To jest mega ciężkie. Wolałbym dawać to, co mam najlepsze, swoje doświadczenie, spostrzeżenia, umiejętności, ale też być wspierany przez innych – dodał.

– Kiedy zakończę grę w reprezentacji? Myślę, że przed EURO 2024 o tym zdecyduję.

– Jest wiele rzeczy, które mnie denerwują i nie mogę się z nimi pogodzić. W ostatnim czasie wiele wydarzyło się wokół reprezentacji i nawet teraz ciągle to jest. Zamiast skoncentrować się na graniu, musiałem wielokrotnie skupić się na sprawach, na których nie powinienem. Brałem wiele na siebie, by bronić drużynę, ale w pewnym wieku można zadać sobie pytanie: „Po co mam to robić?” – podsumował kapitan „Biało-Czerwonych”.

Lewandowski jest zdecydowanie najlepszym polskim piłkarzem w historii. W reprezentacji rozegrał 142 mecze – najwięcej ze wszystkich kadrowiczów. Zdobył w nich 79 goli – również najwięcej.

 

Trudne początki Rakowa i Legii w LE i LKE. UEFA opublikowała terminarze fazy grupowej

W piątek rozlosowano grupy Ligi Europy i Ligi Konferencji, w których znalazły się polskie kluby. W sobotni poranek natomiast opublikowano terminarze nadchodzących meczów. 

Jesienią w europejskich pucharach zagrają dwie polskie drużyny. Raków Częstochowa dostał się do Ligi Mistrzów po zaciętym dwumeczu z FC Kopenhaga. Podopieczni Dawida Szwargi spadli po porażce z Duńczykami. Legia natomiast wywalczyła miejsce w Lidze Konferencji po emocjonujących meczach w kwalifikacjach.

Znamy terminarze

W piątek rozlosowane zostały grupy Ligi Europy oraz Ligi Konferencji. Obie ekipy nie będą miały łatwego zadania. Raków trafił na Atalantę Bergamo, Sporting Lizbonę i Sturm Graz. Legia natomiast zmierzy się z Aston Villą, AZ Alkmaar i Zrinjskim Mostarem. Wiadomo także, że „Medaliki” i „Wojskowi” nie będą grać o tych samych godzinach. Jest to więc świetna informacja dla kibiców.

Z samego rana w sobotę UEFA opublikowała oficjalne terminarze. Faza grupowa rozpocznie się już 21 września. Raków i Legia już na start będą mieli trudne zadanie. Mistrzowie Polski zagrają na wyjeździe z Atalantą, a „Wojskowi” przed własną publicznością z Aston Villą. Koniec fazy grupowej datuje się na 14 grudnia.

Terminarz Legii w fazie grupowej Ligi Konferencji:

  • 21 września 18:45 Legia – Aston Villa
  • 5 października 21:00 AZ – Legia
  • 26 października 21:00 Zrinjski – Legia
  • 9 listopada 18:45 Legia – Zrinjski
  • 30 listopada 21:00 Aston Villa – Legia
  • 14 grudnia 18:45 Legia – AZ

Terminarz Rakowa w fazie grupowej Ligi Europy:

  • 21 września 21:00 Atalanta – Raków
  • 5 października 18:45 Raków – Sturm
  • 26 października 18:45 Raków – Sporting
  • 9 listopada 21:00 Sporting – Raków
  • 30 listopada 18:45 Sturm – Raków
  • 14 grudnia 21:00 Raków – Atalanta

Kewin Komar opowiedział o pobiciu na festynie. Bramkarz Puszczy przerwał milczenie głośnym wywiadem

Piłkarską Polskę obiegła kilka dni temu informacja o pobiciu Kewina Komara przez kiboli Wisły Kraków. Wokół sprawy narosło już wiele kontrowersji i pojawiły się nowe wątki. Poszkodowany postanowił przerwać milczenie i udzielił wczoraj wywiadu na łamach meczyki.pl.

Według informacji, które dotarły do mediów Komar miał zostać pobity przez kiboli Wisły Kraków. Miała to być swojego rodzaju „zemsta” za wyeliminowanie „Białej Gwiazdy” z barażu o Ekstraklasę przez Puszczę Niepołomice w ubiegłym sezonie.

Później pojawiły się nowe informacje przedstawione przez policję. Z ich dotychczasowych ustaleń miało wynikać, że pobicie nie miało podłoża kibicowskiego.

Jak było według Komara?

Bramkarz Puszczy nie komentował sprawy na samym początku. Postanowił jednak przerwać milczenie i udzielił wywiadu portalowi meczyki.pl. Z jego relacji wynika, że po przyjeździe na festyn, na którym miało dojść do pobicia, został rozpoznany przez grupkę osób, która zaczęła intonować przyśpiewki Wisły Kraków. Część z nich śpiewała także obraźliwie w kierunku Puszczy oraz jego samego.

– Miałem wrażenie, że kiedy szedłem z dziewczyną do znajomych, to właśnie dopiero w tym momencie zaczęły się te przyśpiewki. Spojrzałem w ich stronę, ale w żaden sposób nie zareagowałem.

Tak. Były, że „Wisła to jest potęga” i tak dalej, a potem zaczęli śpiewać, że „je**ć Puszczę i Cracovię” – relacjonował Komar. 

Później miało dojść do starcia z pierwszymi napastnikami.

– Siedziałem z prawej strony ławki. Właściwie na jej brzegu. Jeden z nich stanął przede mną, drugi od prawej ręki. Tak jakby mnie otoczyli. Jeden z nich, ten po prawej stronie, trzymał w ręce piwo. Na pewno był pod wpływem alkoholu. On zapytał mnie: „Co ku**o teraz?”.

– Spojrzałem na tego mężczyznę, a ten wytoczył cios w lewą część mojej głowy.

Dostałem od niego cios z prawej ręki i obaj zaczęli mnie atakować. Wstałem i zacząłem się bronić, zasłaniając twarz. Trwało to może kilkanaście-kilkadziesiąt sekund. Zacząłem wymachiwać lewą i prawą ręką, żeby ich odgonić. Wtedy reszta tej grupki, z której oni przyszli przyglądała się temu wszystkiemu – opowiadał bramkarz. 

Próba ucieczki i groźby

Dalej Komar opowiada, jak udało mu się przewrócić jednego z napastników. Następnie próbował wydostać się z festynu i dojść do swojego samochodu. Został jednak zaatakowany przez całą grupę.

– Puściłem dziewczynę i zacząłem uciekać tą lewą stroną w głąb boiska, gdzie nie było tych ławek. Na początku biegłem jak najszybciej sprintem, ale jak poczułem, że napastnicy są idealnie za mną, to odwróciłem się ciałem do nich, żeby dowiedzieć się, jak blisko są ode mnie i wtedy zacząłem się bronić, a oni mnie atakowali.

Kolejni napastnicy podbiegali do mnie, wyprowadzając ciosy i kopnięcia we mnie. Próbowałem zasłaniać twarz i zacząłem wyprowadzać ciosy, żeby ich odgonić. Po chwili dalej uciekając, poślizgnąłem się lub przewróciłem po ciosie i przewróciłem się na plecy. Wtedy doskoczyli do mnie i zaczęli mnie kopać oraz obijać. Bili, gdzie mogli. Po kilku sekundach próbowałem jak najszybciej wstać. Udało mi się i dalej uciekałem najszybciej, jak się da. Ostatnia faza jest taka, że biegnę i nagle z mojej lewej strony pojawił się mężczyzna w moim wzroście, szerokiej postury, który bardzo dużo ważył. Dobiegł do mnie na bliski dystans i zaczął zasypywać mnie ciosami rękoma. Przewróciłem się na ławkę, która tam była i po tych uderzeniach wkroczyła straż – dodał.

Komar dodał, że strażacy najpierw odprowadzili go w bezpieczne miejsce, a potem odeskortowali do samochodu. Następnie dziewczyna przewiozła go na SOR. Na miejscu miał do niego podejść jeden z napastników, który ostrzegł, że reszta grupy też jest w szpitalu. Zawodnikowi udało się jednak bezpiecznie opuścić placówkę i wrócić do domu. Niestety nie miał być to koniec.

– Podjechaliśmy, weszliśmy, spokojnie układaliśmy się już do snu. I nagle przez uchylone okno usłyszałem, że pod pokój mojej dziewczyny podchodzą jakieś osoby i po cichu między sobą rozmawiają. I nagle jeden z nich krzyknął: „Dobra ku**a, wjeżdżamy mu na chatę”. Nie jestem w stanie powiedzieć, ilu ich było, było ciemno. Szybko wstałem z łóżka i po domu biegłem do wszystkich mieszkańców, żeby zapalili światła w pokojach i na zewnątrz. Zapaliliśmy i wtedy ci goście, którzy byli pod domem, uciekli w las. Było wtedy widać ich sylwetki i znikli. Wtedy mama mojej dziewczyny zadzwoniła po policję – opowiedział.

Dalej Komar wyznał, w jakim obecnie jest stanie. Nie ukrywał, że jest podłamany psychicznie i czuje, że „stracił wszystko, co kochał”. Okazuje się jednak, że nie jest to koniec afery. Na łamach „Weszło” ma się niebawem ukazać artykuł, który przedstawi także inną perspektywę całego zajścia.


Cały wywiad w oryginale możecie przeczytać TUTAJ.