Spore zmiany w gronie sędziowskim. PZPN wykreśli dwa nazwiska. Wiadomo, kto wypada!

PZPN szykuje zmiany w kwestii sędziów międzynarodowych. Według informacji sport.pl wykreśleni zostaną niebawem Tomasz Musiał i Krzysztof Jakubik. W ich miejsca federacja wpisze następców. 




Wśród polskich międzynarodowych sędziów prym wiedzie bezsprzecznie Szymon Marciniak. W ostatnim czasie 42-latek sędziował zarówno finał mistrzostw świata w Katarze (Argentyna – Francja), jak i finał Ligi Mistrzów (Manchester City – Inter Mediolan). Ogólnie arbitrów w Europie mamy jednak aż siedmiu.




Dwójka wykreślona

Jak dowiedział się portal sport.pl niebawem w gronie sędziowskim czekają nas spore roszady. W środę PZPN usunie z listy polskich sędziów międzynarodowych dwójkę arbitrów – Tomasza Musiała (Kraków) oraz Krzysztofa Jakubka (Siedlce) na rok 2024.




– Tajemnicą poliszynela jest to, że usunięcie Jakubika było kwestią czasu. Taki temat pojawiał się już od miesięcy i teraz ta decyzja stanie się faktem. 41-latek sędziuje bardzo przeciętnie, od lat nie poprawia swojego poziomu i nie był w stanie awansować z najniższej arbitrów UEFA – kategoria 2. Przyszedł więc czas na kogo innego – czytamy w artykule Jakuba Seweryna na portalu sport.pl.

Wykluczenie Tomasza Musiała ma zgoła inne podłoże. Arbiter nie doszedł do siebie w kontekście zdrowotnym po tym, jak przeszedł boreliozę.



Skoro wspomnianych sędziów zabraknie na liście PZPN-u, to naturalne, że kogoś będzie trzeba wpisać w ich miejsca. Sport.pl twierdzi, że najprawdopodobniej będą to młodsi koledzy po fachu, a więc 34-letni Damian Kos (Wejherowo) oraz 32-letni Łukasz Kuźma (Białystok).

Złe wieści dla kibiców ws. Ligi Mistrzów. Koniec współpracy między nadawcami

Polscy kibice będą mieli problemy z oglądaniem Ligi Mistrzów w tym sezonie? Na to wygląda. Okazuje się, że „TVP” nie ma już w swojej ofercie sublicencji na pokazywanie najbardziej prestiżowych rozgrywek Starego Kontynentu. 




Rozgrywki Ligi Mistrzów zapowiadają się w tym sezonie bardzo atrakcyjnie. Już w pierwszej kolejce fazy grupowej dojdzie do kilku hitów. Najciekawiej zapowiadają się starcia Bayernu Monachium z Manchesterem United, czy PSG z Borussią Dortmund.




Koniec sublicencji?

Od dobrych kilku lat w Polsce kibice mogą oglądać Ligę Mistrzów w Polsacie. Rozgrywki są transmitowane na płatnych kanałach „Polsat Sport Premium”. W ostatnich sezonach można jednak było obejrzeć nieco spotkań także na otwartych kanałach, dzięki sublicencji „Telewizji Polskiej”.

Niestety w tym sezonie polscy kibice mogą nie mieć już tej okazji. Sebastian Staszewski, który jest redaktorem naczelnym „TVP Sport” poinformował, że stacja nie posiada już ważnej umowy z Polsatem.




Na ten moment nie wiadomo, czy „TVP” planuje odnowić umowę i ponownie pokazywać część spotkań Ligi Mistrzów, czy woli z tego zrezygnować. Jeśli do porozumienia nie dojdzie, to kibicom postanie jedynie zapłacić za dostęp „Polsatowi”.

Kontrowersyjna czerwona kartka dla Josue. Wyleciał za faul, którego nie było

W meczu Piasta Gliwice z Legią Warszawa (1-1) doszło do sporej kontrowersji. Pod koniec pierwszej połowy drugą żółtą kartkę otrzymał Josue. Decyzja Damian Sylwestrzaka wzbudziła jednak szereg wątpliwości. 




„Wojskowi” po ciężkim boju zremisowali w Gliwicach z Piastem 1-1. Legia przez całą drugą połowę musiała grać w „10” po tym, jak z boiska wyleciał Josue. Lider stołecznej ekipy zobaczył pierwszą żółtą kartkę w 33. minucie za dyskusje z sędzią. W 42. minucie Damian Sylwestrzak dopatrzył się z kolei faulu Portugalczyka i wyrzucił go do szatni. Problem w tym, że faulu… nie było.




Kontrowersja

Chodzi o spięcie Josue z Alexandrosem Katranisem. Grek dopadł do piłki chwilę po rywalu i nadepnął mu na stopę. Rzucił się jednak na murawę, co Damian Sylwestrzak odebrał jako dowód na faul piłkarza Legii. Bez żadnego zawahania pokazał pomocnikowi drugi żółty kartonik i odesłał go do szatni.





Sytuacja natychmiastowo obleciała internet i była komentowana przez całe środowisko. Komentarz zamieściła nawet Legia, która dodała na portalu „X” (dawniej Twitter) wpis ze screenem, okraszonym wymownym „xD”.

AKTUALIZACJA

Jak się okazuje, Damian Sylwestrzak był świadomy, że podjął złą decyzję i niesłusznie pokazał Josue czerwoną kartkę. Nie mógł jej jednak cofnąć. Poinformował o tym Paweł Wszołek w pomeczowej rozmowie.

– Sędzia powiedział nam w przerwie, że druga kartka dla Josue była niesłuszna, ale nie mógł jej cofnąć – przyznał piłkarz Legii w rozmowie z „Canal+”

Z nim Tomasz Hajto zmierzy się w oktagonie? Szykuje się walka byłych reprezentantów Polski

Niebawem możemy być świadkami kolejnego pojedynku sportowców na gali „Clout MMA”. Według portalu meczyki.pl ponownie do oktagonu ma wejść Tomasz Hajto. Jego rywalem ma być z kolei… inny, były reprezentant Polski. 




Federacje freak-fight coraz częściej sięgają po osoby ze świata sportu. W Fame MMA walczyli już między innymi Kamil Łaszczyk, Norman Parke, Marcin Wrzosek czy Michał Pasternak. Z kolei na pierwszej gali Clout MMA zawalczył Tomasz Hajto ze Zbigniewem Bartmanem. W innej walce pokazał się natomiast Błażej Augustyn.




Pojedynek piłkarzy

Już wkrótce możemy być świadkami coraz częstszych angażów zawodowych sportowców do świata freak-fightów. Portal meczyki.pl przekonuje, że do klatki wróci Tomasz Hajto. W przyszłym roku ma dojść do pojedynku 50-latka z… Grzegorzem Rasiakiem.




– We mnie na pewno jest nutka sportu i śmieję się, że teraz nie gram w piłkę nożną, ale gram w tenisa czy golfa. Przyjechałem tu na zaproszenie Sławka Peszki. Niczego nie można wykluczyć – mówił niedawno w studiu Clout MMA były napastnik. 

Dlaczego jednak do ewentualnej walki miałoby dojść dopiero w przyszłym roku? Rasiak zmaga się obecnie z kontuzją. Były reprezentant Polski ma problemy z ręką, co wykluczałoby potencjalny pojedynek wcześniej.

Anglik żałuje, że nie wybrał gry dla Polski. „Mógłbym stworzyć duet z Lewandowskim”

Były reprezentant Anglii, który ma na koncie prawie 200 meczów w Premier League przyznaje, że mógł grać dla Polski. Z perspektywy czasu żałuje, że nie skorzystał z tej opcji. 




Andy Johnson, który zakończył karierę w 2015 roku grał w przeszłości dla kilku angielskich klubów. Głównie występował w Evertonie, Fulham czy Crystal Palace. 42-letni napastnik uzbierał łącznie 187 meczów na poziomie Premier League. Strzelił w nich 51 goli i zanotował 22 asysty.




Mógł grać z Lewandowskim

Były napastnik nieźle prezentował się na boiskach Premier League, więc naturalnie przykuwał uwagę selekcjonerów reprezentacji Anglii. W sumie w narodowej kadrze zagrał jednak tylko ośmiokrotnie i ani razu nie pokonał bramkarzy rywali.




W rozmowie z „Ladbrokes Fanzone” przyznał, że ze względu na swoje pochodzenie mógł reprezentować Polskę. Nie skorzystał jednak z tej opcji i wybrał Anglię. Z perspektywy czasu żałuje, że nie udało mu się stworzyć duetu z Robertem Lewandowskim.



– Ojciec mojej mamy jest Polakiem, więc mam polskie korzenie. Miałem w przeszłości kontakt z polską federacją i istniała realna szansa, że mógłbym zagrać dla nich. Ale zadzwonili z angielskiego związku – przyznał Johnson. 

– Gdybym nie otrzymał powołania do kadry Anglii, mógłbym grać dla Polski? Tak! Pojechałbym na dwa finały mistrzostw świata, dwa turnieje mistrzostw Europy. Być może strzeliłbym dziesięć goli w najważniejszych turniejach reprezentacyjnych. Mógłbym stworzyć duet z Robertem Lewandowskim – podsumował.

Absurdalna sytuacja w Czechach. Klub otrzyma 500 tysięcy za… 10 minut gry totalnego amatora

Kuriozalna historia zza naszej granicy. W trzeciej lidze czeskiej jeden z klubów otrzyma blisko 100 tysięcy złotych za… 10 minut na boisku 22-latka. Kwotę wypłaci jego ojciec. 




Sytuacja tyczy się trzecioligowego FK Viagem Usti nad Labem. Przeprowadził on dość nietypowy transfer, mimo zamkniętego kilkanaście dni temu okna transferowego. Nie będzie to jednak wzmocnienie drużyny, a raczej zastrzyk gotówki.

100 tysięcy za 10 minut

Wspomniany klub zakontraktował 22-letniego Martina Podhajskiego, studenta prawa, pracującego w firmie Viagem. Firma zajmuje się nieruchomościami prezesa klubu, Pemyslo Kubana. Ojciec chłopaka w umowie sponsorskiej zaproponował, że wypłaci klubowi 500 tysięcy koron czeskich (blisko 100 tys. złotych), ale pod jednym warunkiem.




Chce, aby Podhajski zagrał minimum 10 minut na boiskach trzeciej ligi. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że 22-latek nie trenował piłki nożnej, nawet jako amator. W związku z dodatkowymi pieniędzmi klub jednak nie odmówił i postanowił przyjąć propozycję.

– Jego jedyny kontrakt z futbolem to FIFA na komputerze. Ale cóż: nie codziennie widzi się 500 tysięcy koron leżących na ulicy. Przykro mi, ale nie mamy żadnych sponsorów – przyznał prezes klubu. 




-Będziemy prowadzić 3:0, wystawimy go w ataku na dziesięć minut, zastąpi kapitana Maresa. Zacznie trenować, przygotuje się. Kibice zobaczą go przy okazji naszego pierwszego meczu domowego. Na razie tylko na ławce – dodał w mediach.

Niespodziewana deklaracja Zbigniewa Bońka. „Chciałbym wrócić. Nie byłbym ciężarem”

Zbigniew Boniek niespodziewanie przyznał, że chciałby wrócić do pracy we Włoszech. Były prezes PZPN powiedział, że chce pomóc swojej byłej drużynie.

AS Roma nie zaczęła najlepiej sezonu 2023/24. Po 3 pierwszych kolejkach „Giallorossi” nie mają na koncie żadnego zwycięstwa. Na inaugurację zremisowali z Salernitaną, a następnie zanotowali dwie porażki – z Veroną i Milanem. Tym samym znajdują się w strefie spadkowej.

Wielki powrót

Słaba forma klubu przyczyniła się do wielu plotek odnośnie przyszłości Romy. Włoskie media zaczęły nawet łączyć z nią… Zbigniewa Bońka. Były prezes PZPN co prawda zdementował plotki o rozmowach z działaczami, ale przyznał, że jest gotowy wrócić, aby pomóc swojej byłej drużynie.

– Klub nigdy się ze mną nie skontaktował. Chciałbym jednak wrócić. Nie byłbym ciężarem, wręcz przeciwnie, mógłbym pomóc. W przypadku 22-24 graczy zawsze lepiej jest mieć więcej oczu, potrzebna jest praca zespołowa. Im więcej wiesz, tym więcej widzisz i tym łatwiej możesz dokonać właściwych wyborów – przyznał Boniek dla „Radio Romanista”.

67-latek występował w Romie w latach 1985-88. Zanotował łącznie 92 mecze i strzelił 23 gole.

Marek Papszun nie ma szans za przejęcie reprezentacji? Padły konkretne argumenty

Marek Papszun jest jednym z głównych faworytów do objęcia reprezentacji Polski. Według Marka Koźmińskiego nie ma jednak szans, aby były trener Rakowa Częstochowa został zakontraktowany przez PZPN. Wskazał za to innych kandydatów. 



Zaledwie kilka miesięcy potrwała przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Polski. Po 6 meczach Portugalczyk został zwolniony przez Cezarego Kuleszę. Obecnie trwają poszukiwania nowego selekcjonera.

Największe szanse ma…

W mediach głównym faworytem jest Marek Papszun. Byłego trenera Rakowa Częstochowa bardzo chcieliby zobaczyć za sterami kadry kibice. Marek Koźmiński uważa jednak, że największe szanse ma Michał Probierz. Wpływ ma na to kilka aspektów.

– Jest pod ręką, ma gotowy sztab, może bardzo łatwo przejść z U-21 do pierwszej reprezentacji. Pamiętajmy, że mamy bardzo mało czasu. Myślę, że Probierz przyjmie dużo obostrzeń, pewnych ustaleń z prezesem. No i jest pod jego ręką. Z dnia na dzień Michał zarabia punkciki i zdziwiłbym się, jakby to nie był on – stwierdził Koźmiński w „Kanale Sportowym”.




W kontekście Marka Papszuna działacz ma pewne obawy. Mogą one stanąć na przeszkodzie zatrudnienia go w kadrze.

– To człowiek o bardzo silnej osobowości. Człowiek mający pewne cechy wolicjonalne, które na dzisiaj mogą być nie do zaakceptowania w trudnym okresie, w jakim znalazł się PZPN. To nie tak, że ma zły warsztat czy jest złym trenerem. Jest trenerem, którego polska piłka poznała jako twardego dżentelmena, który rządzi i dzieli. Według mnie PZPN po tym, co się ostatnio działo, nie jest gotowy na tego typu osobowość – podsumował.



Najbliższe mecze reprezentacja Polski w eliminacjach Euro 2024 rozegra już w październiku. W połowie miesiąca zagramy z Wyspami Owczymi (na wyjeździe) i Mołdawią (u siebie). PZPN ma ogłosić nowego selekcjonera w przyszłym tygodniu.




Oficjalnie: PZPN rozstał się z Fernando Santosem! Federacja opublikowała komunikat

Fernando Santos nie jest już selekcjonerem reprezentacji Polski! PZPN wydał oficjalny komunikat o zwolnieniu Portugalczyka. Tym samym potwierdziły się dzisiejsze doniesienia mediów. 

We wtorek odbyło się spotkanie Cezarego Kuleszy z Fernando Santosem. Nie ustalono na nim żadnych konkretów, a panowie mieli odbyć kolejne rozmowy w najbliższych dniach. Nikt chyba nie spodziewał się jednak, że zasiądą do nich tak szybko.

Oficjalnie

Od samego rana w środę media huczały. Piotr Koźmiński poinformował jako pierwszy, że Santos został zwolniony przez Kuleszę i nie poprowadzi już reprezentacji Polski. Teraz wiemy to oficjalnie. PZPN wydał komunikat, w którym poinformował o zakończeniu współpracy z 68-latkiem.

Na razie nie wiadomo, kto miałby zostać nowym selekcjonerem. W mediach często pojawia się nazwisko Marka Papszuna, który zdaje się być obecnie największym faworytem kibiców. Nie brakuje jednak plotek o powrocie Adama Nawałki czy przekazaniu piecza nad kadrą… Michałowi Probierzowi.

fot. Kacper Polaczyk

Nieoficjalnie: Fernando Santos zwolniony z reprezentacji Polski!

Fernando Santos przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski! Według informacji Piotra Koźmińskiego Portugalczyk został zwolniony przez Cezarego Kuleszę. 

Od porażki z Albanią (0-2) atmosfera wokół reprezentacji Polski zgęstniała niewyobrażalnie. Pod gigantycznym znakiem zapytania stanęła również pozycja Fernando Santosa. W najbliższych dniach miała się wyjaśnić jego przyszłość i chyba teraz nastąpił przełom.

Zwolniony?

Cezary Kulesza odbył pierwsze spotkanie z 68-latkiem we wtorek. Wówczas jednak nie miało dojść do większych konkluzji, a strony odłożyły dalsze rozmowy na następne dni. Niespodziewanie okazuje się, że Santos miał zostać zwolniony już dzisiaj. Takie rewelacje przedstawił Piotr Koźmiński.

– Według mojej wiedzy Fernando Santos przestaje być trenerem reprezentacji Polski!!!! – napisał dziennikarz „Wirtualnej Polski” na portalu „X” (dawniej Twitter).

Na ten moment informacje Koźmińskiego są niepotwierdzone. Jeśli się nie myli, to niebawem powinniśmy dostać oficjalny komunikat PZPN-u.

Aktualizacja

Według Piotra Koźmińskiego PZPN nie zostanie zmuszony do zapłacenia Santosowi dużego odszkodowania za przedwczesne zakończenie umowy. Dziennikarz twierdzi, że Portugalczyk miał przystać na warunki przedstawione przez Cezarego Kuleszę.

– Choć w mediach pojawiały się różne kwoty co do jego zarobków, to Santos tak naprawdę zarabiał dużo mniej. Nie jest też prawdą, że kontrakt przedłużałby mu się, gdyby Polska zagrała w barażach. Prolongatę zapewniał mu tylko awans z pierwszego lub drugiego miejsca w grupie – dodaje na stronie „WP Sportowe Fakty”.

Sztab Fernando Santosa nie zna pozycji kadrowiczów w ich klubach? Kuriozalna sytuacja

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl obnażył słabe rozeznanie sztabu Fernando Santosa wśród zawodników reprezentacji Polski. Jeden ze współpracowników Portugalczyka zdawał się nie wiedzieć, na jakiej pozycji w klubie występuje ostatnio Matty Cash. 

We wtorek ma dojść do spotkania Fernando Santosa z Cezarym Kuleszą. Na nim określona ma zostać przyszłość selekcjonera i reprezentacji Polski. Wiele wskazuje jednak na to, że strony się rozejdą.

Złe rozeznanie

„Biało-Czerwoni” za kadencji Santosa notują bardzo słabe wyniki. Jeszcze niedawno doszło do kompromitacji z Mołdawią (2-3), a w minioną niedzielę kadra ponownie zaprezentowała się bardzo słabo i przegrała z Albanią (0-2). W grupie eliminacji mistrzostw Europy na koncie 68-latka widnieją zaledwie dwie wygrane – pierwszy mecz z Albanią (1-0) i wymęczone zwycięstwo z Wyspami Owczymi (2-0).

Złe wyniki reprezentacji mogą być spowodowane między innymi słabym przygotowaniem Santosa do roli selekcjonera naszej kadry. Według najnowszych informacji Portugalczyk nie odnajduje się na stanowisku i nie wie, gdzie grają poszczególni zawodnicy. Do nieporozumienia doszło w przypadku Matty’ego Casha, o czym informował Tomasz Włodarczyk.

– Przed meczem Albania – Polska jeden z członków sztabu szkoleniowego Fernando Santosa spotkał się z Mattym Cashem. Zapytał go, czy czuje się na siłach, żeby wystąpić na prawym skrzydle – powiedział dziennikarz meczyki.pl w programie „Futbol Insajder”.

– Cash mógł się zdziwić, ponieważ w ostatnich dwóch spotkaniach Aston Villi grał na tej pozycji, a w jednym z nich zdobył dwie bramki, więc nie jest to dla niego nic nowego – dodał.

– Wypada załamać ręce, jeśli chodzi dogłębność przygotowania sztabu pod kątem obserwacji zawodników – podsumował.

Kto zastąpi Fernando Santosa? Dwóch głównych kandydatów

Wiele wskazuje na to, że przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Polski nie potrwa już długo. Kto może go zastąpić? Maciej Łuczak z portalu meczyki.pl wskazał kilku najbardziej prawdopodobnych kandydatów. 

Dotychczasowa kadencja Santosa jest nie najlepsza. W eliminacjach do Euro 2024 Polacy wygrali tylko z Albanią (1-0) i z Wyspami Owczymi (2-0). Przegrali natomiast mecz z Czechami (1-3) i w drugim spotkaniu z Albanią (0-2) oraz skompromitowali się z Mołdawią (2-3).

Kto następny?

W mediach obecnie pojawia się wiele spekulacji na temat przyszłości Santosa oraz samej reprezentacji. Wszystko wskazuje na to, że podczas jutrzejszego spotkania Cezarego Kuleszy z Portugalczykiem – strony zakończą współpracę. Ale kto w takim wypadku miałby przejąć kadrę? Według Macieja Łuczaka z meczyki.pl kandydatów jest kilku.

Dziennikarz największe szanse daje Markowi Papszunowi, który jest obecnie prawdopodobnie najlepszym polskim trenerem. Szkoleniowiec od rozstania z Rakowem pozostaje bez pracy, ale wciąż uchodzi za największego faworyta do przejęcia reprezentacji.

Łuczak przypomina jednak o trenerze, którzy jakiś czas temu z Polski wyjechał. Mowa o Macieju Skorży.

– Drugim kandydatem, który regularnie przewija się przy okazji zmian selekcjonera jest Maciej Skorża. Z nim oczywiście sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, bo od lutego obecnego roku pracuje w Urawa Reds – napisał dziennikarz.