Nicola Zalewski zamieszany w aferę bukmacherską? Włoski dziennikarz uchylił rąbka tajemnicy

Niepokojące informacje dopływają z Włoch. O godzinie 14:00 ujawnione ma zostać nazwisko kolejnego zawodnika zamieszanego w aferę bukmacherską. Możliwe, że chodzi o Nicolę Zalewskiego, na co wskazuje kilka poszlak.




We Włoszech dzieje się w ostatnim czasie bardzo dużo. Kilka dni temu ujawniono, że Nicolo Fagioli obstawiał mecze, w dodatku u nielegalnego bukmachera. Sprawa nabiera tempa i dotyka kolejnych piłkarzy. O 14:00 dziennikarz Fabrizio Corona ma opublikować następne zamieszane nazwisko.




Polak?

Włoch opublikował w „zapowiedzi” zaciemnione zdjęcie zawodnika, który sylwetką przypomina… Nicolę Zalewskiego. Dodatkowo napisał, że chodzi o piłkarz AS Romy. Sprawę podchwycono już w polskich mediach. Filip Macuda zwrócił uwagę, że „niewykluczone”, iż chodzi właśnie o 21-letniego Polaka.





Cała afera powoli pochłania kolejnych zawodników. Corona uderzył już nawet w reprezentantów Włoch. Wskazał, że u nielegalnego bukmachera mecze mieli obstawiać Sandro Tonali i Nicolo Zaniolo. Warto jednak zaznaczyć, że zawodnik Newcastle United miał typować mecze swojej drużyny, ale tylko te, w których nie brał udziału. Drugi z wymienionych miał natomiast obstawić mecz Pucharu Włoch, który przesiedział na ławce.




O 14:00 dowiemy się natomiast, czy dziennikarzowi chodziło właśnie o Zalewskiego. Jeśli domysły okażą się prawdą, to Polak może mieć spore problemy. Afera we Włoszech nabiera bowiem coraz szybszego tempa i budzi skrajnie negatywne emocje.

Fernando Santos zupełnie bez klasy. Zostawił PZPN-owi jeszcze jeden rachunek do opłacenia

Mateusz Borek podzielił się niezbyt przyjemnymi informacjami na temat odejścia Fernando Santosa. Dziennikarz przekazał, w jaki sposób Portugalczyk pożegnał się z PZPN-em. 




Kilka miesięcy – tyle wystarczyło, aby Fernando Santos przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Portugalczyk pozostawił po sobie kiepską sytuację w eliminacjach Euro 2024. „Biało-Czerwoni” muszą obecnie drżeć o awans. W cyklu kwalifikacyjnym zdobyli zaledwie sześć punktów po pięciu meczach i zajmują przedostatnie miejsce w grupie, wyprzedzając jedynie Wyspy Owcze.




Wystawiony rachunek

Santos został zwolniony zaraz po przegranym meczu z Albanią (0-2) w Tiranie. W mediach szybko pojawiły się informacje o ładnym geście 68-latka, mimo przedwczesnego zakończenia współpracy w niemiłych okolicznościach. Szkoleniowiec zaprosił na kolację współpracowników z PZPN-u. Udział w niej wzięli Łukasz Gawryjołek czy Jakub Kwiatkowski.

Teraz do wspomnianej kolacji wrócił Mateusz Borek. Dziennikarz i współtwórca „Kanału Sportowego” wyjawił, że kolacja faktycznie się odbyła, jednak… zachowanie Santosa było zdecydowanie bez klasy.




– Ostatecznie rachunek za tę kolację trafił do sekretariatu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Fajny ten Fernando, ale za pożegnalną kolację trzeba było zapłacić. To by było na tyle, jeśli chodzi o Fernando Santosa – oznajmił Borek na antenie „KS”.




Kadra powoli zapomina o nieudanym epizodzie z Santosem. Obecnie reprezentację prowadzi Michał Probierz, który przygotowuje się do swojego debiutu za jej sterami. Już dziś o 20:45 czeka go starcie z Wyspami Owczymi w eliminacjach Euro 2024.

Zaskakujący pomysł Michała Probierza na mecz z Wyspami Owczymi. Selekcjoner szykuje niespodzianki

Już za kilka godzin Michał Probierz po raz pierwszy poprowadzi reprezentację Polski. Na mecz z Wyspami Owczymi selekcjoner szykuje dość zaskakujący skład. Według przewidywań, niektóre wybory 51-latka mogą zadziwić kibiców. 




Po pięciu meczach eliminacji mistrzostwa Europy Polacy mają na koncie zaledwie sześć punktów. Na domiar złego w trakcie cyklu kwalifikacyjnego zmienił się selekcjoner, który obecnie musi dowieźć kadrę na Euro w Niemczech. Do tego potrzebne będą jednak wyniki.




Skład zaskoczy?

Za sterami kadry zasiadł całkiem niedawno Michał Probierz. Jego pierwszym rywalem będą Wyspy Owcze, z którymi „Biało-Czerwoni” już za kilka godzin zmierzą się na wyjeździe. Zapowiada się, że selekcjoner może dokonać kilku zaskakujących dla kibiców wyborów.




Przede wszystkim do występu od pierwszych minut ma być szykowany Patryk Peda, który na co dzień występuje w Serie C. Młody obrońca ma stworzyć duet stoperów z Jakubem Kiwiorem. Blok defensywny mają uzupełnić zawodnicy o charakterze ofensywnym.

Po lewej stronie najprawdopodobniej zobaczymy Przemysława Frankowskiego, zaś po prawej – Matty’ego Casha, lub… Pawła Wszołka. Portal meczyki.pl podaje nawet, że to piłkarz Legii może zostać typowym prawym obrońcą, zaś zawodnik Aston Villi grać będzie wyżej, na skrzydle.

W kwestii środka pola nie ma być żadnych zaskoczeń. Piotr Zieliński ma zostać obudowany przed Damiana i Sebastiana Szymańskich, a więc zawodników o zupełnie innym nastawieniu. Z powodu kontuzji na zgrupowaniu nie pojawi się natomiast Robert Lewandowski. Kapitana zastąpi w ataku duet Milik – Świderski.




Przewidywany skład reprezentacji Polski na Wyspy Owcze, według portalu meczyki.pl:

Wojciech Szczęsny — Paweł Wszołek/Matty Cash, Patryk Peda, Jakub Kiwior, Przemysław Frankowski — Matty Cash/Paweł Wszołek, Damian Szymański, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański — Arkadiusz Milik, Karol Świderski

Legia ujawnia kulisy skandalu w Alkmaar. „Pokazali ksenofobię, agresję i dyskryminację” [WIDEO]

Legia Warszawa opublikowała na swoim kanale YouTube kulisy meczu z AZ Alkmaar w fazie grupowej Ligi Konferencji. Na materiale widać nowe, nieudostępnione wcześniej nagrania. Jasno pokazują one zdarzenia, do jakich doszło po zakończonej rywalizacji i rzucają nowe światło na skandaliczne zachowanie Holendrów. 




Po meczu Legii z AZ w fazie grupowej LKE, media huczały o wielkim skandalu. W dużym uproszczeniu: zamknięto stadion, przez co Legioniści nie mogli dostać się do autokaru. Policja otoczyła drużynę, sztab trenerski, a nawet członków delegacji. Aresztowano Pankova oraz Josue, którzy dopiero wieczorem następnego dnia wrócili do Warszawy. Dodatkowo naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego, który został uderzony w twarz przez policjanta.




Nowe fakty

Wydarzenia były niesamowicie bulwersujące i nadal budzą w Polsce ogromne emocje. Stanowisko Legii było jasne – klub nie ma zamiaru zostawić sprawy samej sobie. W środę opublikowano zatem nagranie z kulis meczu z AZ oraz wydarzeń pomeczowych. Materiał nie pozostawił żadnych złudzeń, co do tego, kto był stroną prowokacyjną w całej sytuacji.




– Holendrzy pokazali ksenofobię, agresję i dyskryminację. Skandal po meczu AZ – Legia – grzmi sam tytuł materiału. 

W filmie poproszono o komentarz pracowników Legii, ale nie tylko. Wypowiedzi udzieliły także osoby zaproszone na spotkanie. Wśród nich znaleźli się Niemcy oraz Holendrzy, którzy jasną mówią o dyskryminacji, z jaką spotkali się w Alkmaar.




– Zostałem zaproszony przez zarząd Legii na mecz w Alkmaar. Było dla mnie trudno jako Niemca zobaczyć rodzaj dyskryminacji, która była zwrócona w stronę członków polskiej delegacji klubu – przyznał niemiecki przedsiębiorca, Stephean Bonk.

– Od dnia przed meczem w Alkmaar było bardzo dużo kontroli, osoby mówiące w języku polskim były obligowane do opuszczania ulic. Z racji tego, że posługuję się językiem niemieckim, mnie nikt nie zaczepiał – ujawnił.

Legia miała już uruchomić wszelkie procedury w UEFA, aby ukarać AZ Alkmaar. Polski klub oskarżył Holendrów o niezapewnienie dostatecznych warunków zawodnikom, sztabowi i zaproszonym na spotkanie gościom.

Cezary Kulesza wyjaśnił, czemu nie wybrał Papszuna. „To miało wpływ na decyzję”

Cezary Kulesza wyjaśnił, dlaczego wybrał na selekcjonera Michała Probierza, a nie Marka Papszuna. W rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” zaznaczy także, że do końca traktował obu kandydatów bardzo poważnie. Żadnemu nie obiecał wcześniej stanowiska.

Michał Probierz przygotowuje się do debiutu w roli selekcjonera reprezentacji Polski. 20 września Cezary Kulesza oficjalnie przedstawił 51-latka jako pierwszego szkoleniowca kadry, a już w czwartek (12 października) „Biało-Czerwoni” zmierzą się z Wyspami Owczymi.

„To wszystko miało wpływ”

Głównym kandydatem obok Probierza był dla Kuleszy Marek Papszun. Były opiekun Rakowa Częstochowa uchodził także za faworyta kibiców. Ostateczne postawienie PZPN-u na pierwszego z wymienionych kandydatów wywołało niemałe kontrowersje. Kibice byli niepocieszeni, że to właśnie Probierz zostanie selekcjonerem. Sam Papszun miał mieć także spory uraz do związku o odrzucenie jego kandydatury.

Co jednak o tym wszystkim uważa Kulesza? Prezes PZPN zaznaczył, że żadnemu trenerowi nie obiecał stanowiska. Co więcej, na jego decyzję złożyło się kilka czynników, o których opowiedział w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

– Spotkałem się z Markiem Papszunem i Michałem Probierzem. Nigdy żadnemu nie powiedziałem jednak: „Będziesz trenerem”. Zbierałem informacje. Zależało mi na tym, by trener określił się, jakim systemem chce grać, jakich zawodnik zamierza powołać, z jakim sztabem chciałby pracować. Rozmawialiśmy także o długości umowy i wynagrodzeniu. To wszystko miało wpływ na moją decyzję – zaznaczył Kulesza.

– Marek Papszun też jest znakomitym trenerem. W naszej rozmowie pokazał, że jest bardzo szczegółowym i wymagającym szkoleniowcem, dużym profesjonalistą. Nie skreślałem Marka, traktowałem go poważnie – dodał.

Były trener ekstraklasowicza z poważnymi problemami. Jego sytuacja finansowa jest dramatyczna

Były trener między innymi Widzew Łódź znalazł się na poważnym zakręcie. Od jakiegoś czasu pozostaje na bezrobociu i szuka pracy w Polsce. Jego sytuacja finansowa jest dramatyczna. 




Petro Kuszłyk w sezonie 2000/2001 prowadził Widzew Łódź. Szybko jednak stracił posadę i długo nie mógł znaleźć nowego klubu. 5 lat później podpisał kontrakt z Zakarpatią, w której spędził dwa lata. Ostatnio prowadził litewską FK Jonavę, ale od niemal roku pozostaje bez stałego zatrudnienia.




Dramatyczna sytuacja

Niedawno 72-latek udzielił jeszcze wywiadu „Przeglądowi Sportowemu Onet”, w którym nie ukrywał, że liczy na ofertę z polskich klubów. Takiej się jednak nie doczekał i obecnie męczą go problemy finansowe. O sytuacji ukraińskiego szkoleniowca poinformował na Twitterze Andrzej Klemba z „Interii”.

– Zadzwonił do mnie trener Kuszłyk. Nie ma za co żyć, szuka pracy w Polsce. Przypomniał, że postawił na Ludwikowskiego w meczu z Legią (było 0:0) i w końcówce Widzew miał setkę – zrelacjonował dziennikarz. 








Być może jednak niebawem problemy Kuszłyka uda się rozwiązać. Sprawa nabiera bowiem rozgłosu, a zainteresował się nią między innymi Żelisław Żyżyński z „CANAL+ Sport”.

– Trener Kuszłyk, świetny facet. Może ktoś uzna, że przyda mu się trener z doświadczeniem piłkarskim i życiowym, porozmawia i uzna, że warto pomóc człowiekowi a przy okazji swojej drużynie, akademii? – napisał na Twitterze, cytując wpis Klemby.

Michał Probierz wybrał nowego kapitana. Wiadomo, kto zastąpi Roberta Lewandowskiego

Michał Probierz nie zamierza kombinować i zmieniać hierarchii w reprezentacji Polski. Według portalu meczyki.pl wiadomo już, kto zastąpi Roberta Lewandowskiego w roli kapitana na najbliższym zgrupowaniu. Zadecydowała liczba występów. 




Robert Lewandowski od 2014 roku nieprzerwanie dzierży opaskę kapitańską w reprezentacji Polski. Piłkarza FC Barcelony zabraknie jednak na październikowym zgrupowaniu „Biało-Czerwonych” ze względu na kontuzję. Oznacza to, że Michał Probierz musi wybrać zastępczego kapitana na mecze z Wyspami Owczymi i Mołdawią.




Co zadecydowało?

Według portalu meczyki.pl selekcjonera zdecydował, że opaskę w najbliższych spotkaniach założy Piotr Zieliński. Wybór pomocnika nie jest przypadkowy. Probierz miał się kierować liczbą występów zawodników w kadrze. Na koncie ma ich 84 i, choć więcej ma Kamil Grosicki (90), to skrzydłowy Pogoni Szczecin jest szykowany do roli rezerwowego.




– Na kolejnych miejscach pod względem liczby gier w kadrze są Wojciech Szczęsny (76), Arkadiusz Milik (70) i Bartosz Bereszyński (54). W naturalny sposób są zatem kandydatami do przejęcia roli kapitana, gdyby Zieliński musiał zejść z boiska – czytamy na portalu meczyki.pl w tekście Tomasza Włodarczyka. 

Jeśli przewidywania dziennikarza się sprawdzą, to Zieliński zadebiutuje w roli kapitana „Biało-Czerwonych”. W Napoli natomiast zdarzało mu się już grywać z opaską. W minionym sezonie, zakończonym mistrzostwem Serie A, pomocnik zaliczył dwa takie występy.




Paweł Wszołek zabrał głos ws. skandalu po meczu z AZ. „Pachniało tam ostrym rasizmem”

Paweł Wszołek odniósł się do wydarzeń z minionego czwartku. Piłkarz Legii zdradził nowe szczegóły w kwestii skandalu po meczu z AZ Alkmaar. Wyznał, jak drużynę potraktowano jeszcze przed spotkaniem z Holendrami. 




W czwartek po meczu Legii z AZ doszło do ogromnego skandalu. Piłkarze nie zdążyli wejść do klubowego autokaru i doszło do awantury. W jej wyniku aresztowano Josue oraz Pankova. Policjanci z Alkmaar naruszyli nawet nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego.




Rasizm?

Gorąca atmosfera była jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Z relacji dziennikarzy czy samego Mioduskiego wynika, że polscy kibice nie byli mile widziani w Alkmaar. Paweł Wszołek nie ukrywa, że jest wściekły na to, co działo się w Holandii.




– Osobiście nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, żeby tak traktowano nie tylko naszą drużynę, albo w ogóle Polaków. To dla mnie wielki skandal i mam nadzieję, że konsekwencje będą wyciągnięte. Nie mogą nam Holendrzy mówić, że to po naszej stronie był problem. Ze strony policji i ochroniarzy była agresja, szukali zadym. To był skandal, ale jesteśmy profesjonalistami i możemy oczywiście po przegranym spotkaniu powiedzieć, przez co przegraliśmy. To nie była łatwa sytuacja, ale nie ma jednak co szukać wymówek – przyznał dla „CANAL+ SPORT”.




Piłkarz Legii ma nadzieję, że wobec Holendrów zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Przy okazji opowiedział, jak potraktowano drużynę przed meczem.

– Skoro nie potrafią traktować przyzwoicie ludzi z obcych krajów, to nie powinni grać w Europie. Pachniało tam ostrym rasizmem. Dzień przed meczem, o godz. 3 czy 4 w nocy też przyszli pod nasz hotel kibice, zbijali szyby, odpalali fajerwerki. To jest słabe. Tak nie powinna wyglądać gra w Europie – podsumował.

Po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Konferencji sytuacja w grupie Legii jest niezwykle wyrównana. Jak na razie każda ekipa zanotowała po jednym zwycięstwie i jednej porażce. Tym samym wszystkie zespoły mają na koncie po trzy punkty.

Kolejny głos ws. skandalu po meczu AZ – Legia. „Wyszukiwanie Polaków, żeby wywieźć ich poza miasto”

W piątek pojawiło się wiele informacji o skandalu, jaki miał miejsce po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa (1-0). Holendrzy byli bardzo źle nastawieni do polskich kibiców. „Absolutnie żenujący rozdział historii” – mówi Krzysztof Marciniak. 




Po wyjazdowym meczu Legii w Lidze Konferencji doszło do wielkiego skandalu. Naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego, uniemożliwiono zawodnikom powrót do Polski, a nawet… aresztowano Josue i Pankova. Finalnie drużyna, na raty, ale w całości wróciła do kraju. Obecnie klub ma podejmować kroki prawne przeciwko AZ.




Brzydkie nastawienie

Ponownie w mediach pojawiają się jednak informacje, że także kibice nie mieli w Holandii łatwego życia. Już na konferencji prasowej sam Mioduski mówił, że sympatycy Legii musieli odebrać swoje bilety w oddalonej o 80 km od Alkmaar Hadze. Na tym się to jednak nie kończyło. Polacy byli wyciągani z restauracji, wywożeni poza Alkmaar.




– Odezwał się do mnie kolega, który jeździ z Legią od wielu lat. Powiedział, że nigdy wcześniej nie spotkał się z tak agresywnymi i prowokacyjnymi funkcjonariuszami ochrony. Kto wymyślił, że kibic – przyjeżdżając do innego kraju – musi odebrać bilet 80 km dalej? Jak mówił Dariusz Mioduski – w takim razie jak Alkmaar przyleci do Warszawy, to może wyślijmy ich do Radomia? Albo do Kielc – jeżeli mogą przejechać 80 km, to niech przejadą i 200 km – mówił dziennikarz w programie „Piłkarski Salon” na antenie meczyki.pl.




– To brzmi okrutnie, że ktoś jest wyciągany z restauracji dlatego, że mówi w innym języku. Mój kolega wspominał jeszcze, że było regularne wyszukiwanie Polaków, żeby zgarnąć ich z ulicy i wywieźć za miasto. Absolutnie żenujący rozdział historii – dodał.

Szokująca decyzja Michała Probierza? Szykuje występ absolutnego debiutanta

Reprezentacja Polski stanowi obecnie jedną wielką niewiadomą. Już za kilka dni „Biało-Czerowni” zagrają pierwszy mecz pod wodzą nowego selekcjonera. Tomasz Włodarczyk w programie meczyki.pl podał dość zaskakującą informację. 




Michał Probierz nie zawiódł i zaskoczył swoimi pierwszymi powołaniami w roli selekcjonera. Na październikowe zgrupowanie zostali przyzwani między innymi Jakub Piotrowski, Patryk Peda czy Filip Marchwiński.




Zaskakujący debiutant?

Obecność na zgrupowaniu jednego z wymienionych piłkarzy zszokowała niemal wszystkich. Chodzi o Patryka Pedę, który na co dzień występuje w SPAL, które gra w Serie C (3. poziom rozgrywek we Włoszech). Zaskoczenie może być jeszcze większy gdyż młody obrońca… ma być szykowany do gry w pierwszym składzie.




– Peda jest szykowany do gry od początku w meczu z Wyspami Owczymi. To może być pierwszy piłkarz w historii reprezentacji Polski, który z takiego poziomu rozgrywkowego zagra w meczu o punkty w biało-czerwonych barwach – powiedział na antenie „Meczyków” Tomasz Włodarczyk. 

W kwestii 21-latka wypowiedział się również Sebastian Mila. Asystent Michała Probierza nie szczędził pochwał pod adresem defensora.




– Bardzo podoba mi się to, jak trzyma pozycję i jest agresywny. Potrafi odebrać piłkę, a wydaje mi się, że trochę zapomniano o tym, że obrońcy są od tego, a on coś takiego w sobie posiada – przyznał Mila. 

12 października, a więc zaledwie za 4 dni, reprezentacja Polski zagra z Wyspami Owczymi. Trzy dni później zmierzy się z Mołdawią na Stadionie Narodowym.

Źródło: Meczyki.pl




Pokaz ksenofobii burmistrz Alkmaar. „Polscy obywatele nie mają prawa przebywać w Alkmaar”

Dzisiejszy dzień upływa pod znakiem nocnej afery po meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar. Okazuje się, że sytuacja była o wiele poważniejsza jeszcze przed startem rywalizacji w Lidze Konferencji. O szczegółach opowiedział Jarek Jankowski dla portalu meczyki.pl oraz Dariusz Mioduski na konferencji prasowej. 




W nocy doszło do skandalu z udziałem holenderskiej policji po meczu Legii z AZ. Aresztowani zostali Josue oraz Pankov, zaś uderzony został Dariusz Mioduski. Więcej pisaliśmy o tym w linkach poniżej.




Stosunek do polskich kibiców

Okazuje się, że sytuacja eskalowała jeszcze długo przed meczem. Na piątkowej konferencji prasowej Legii Warszawa Dariusz Mioduski poruszył kilka wątków związanych ze skandalem. Zaznaczył między innymi, że nie zamierza zostawić tak tej sprawy i klub będzie walczył, aby pociągnąć AZ do odpowiedzialności.

Co więcej, zaznaczył, że burmistrz Alkmaar była przeciwko wizycie polskich kibiców w mieście. Dowodem tego był przymus odbioru biletów na mecz nie tam, gdzie się odbywał, a w Hadze. Odległość między miastami wynosi ponad 80 kilometrów.




– Pani burmistrz nie życzyła sobie kibiców Legii w swoim mieście. Kibice zostali zmuszeni do odbioru biletów w Hadze. To tak, jakbyśmy my kazali odbierać bilety na mecz w Warszawie w Radomiu – powiedział na konferencji prasowej Dariusz Mioduski. 

– To co wydarzyło się godzinę po meczu, wydaje się nieprawdopodobne. Gdy o tym myślę, mam wrażenie, że nie był to incydent, napięcie narastało. Od mojego przyjazdu słyszałem od wielu osób związanych z klubem informacje na temat tego, jak nas traktowano. Nastawienie władz lokalnych do Polaków było fatalne – dodał.




Kolejne mocne informacje przekazał Jarek Jankowski w programie na antenie „Meczyków”. Z jego relacji wynika, że burmistrz Alkmaar tak bardzo nie chciała w swoim mieście kibiców Legii, że mieli zakaz pokazywania się do godziny 18:00.

– Dzień w Alkmaar zaczął się od tego, że policja przekazał nam decyzję pani burmistrz, że polscy obywatele do godz. 18 nie mają prawa przebywać w Alkmaar. To jest niedopuszczalne i ma znamiona ksenofobii i rasizmu – stwierdził.

– Nasi kibice byli wywożeni poza Alkmaar. Były łapanki, wyprowadzali ich z mieszkań, restauracji. Jedna z pracownic klubu przez pół godziny broniła się przed tym, by jej nie wywieźli – dodał.

Kolejna wersja skandalu w Alkmaar. „Odepchnął chłopa, który znowu skakał mu do gardła”

Josue i Radovan Pankov spędzili noc w areszcie w Alkmaar. Holenderskie media podały, że piłkarze Legii zostali oskarżeni o zaatakowanie ochroniarza. Nowe szczegóły skandalu przedstawił Tomasz Dębek z „Faktu”.




Po zakończeniu meczu Legii z AZ (0-1) doszło do nieprawdopodobnego zamieszania. Aresztowani zostali Josue i Pankov, którzy do tej pory nie wrócili z Holandii. Dodatkowo zaatakowani mieli zostać członkowie sztabu trenerskiego Legii i delegacji klubu. Wśród poszkodowanych znajduje się także Dariusz Mioduski, którego ponoć uderzono w twarz. Więcej TUTAJ.




Która wersja prawdziwa?

Nie ma wątpliwości, ze mówimy o ogromnym skandalu. Nie wiadomo jednak, po której stronie leży prawda. Holendrzy przedstawili już swoją wersję wydarzeń, w której twierdzą, że Josue i Pankov zostali aresztowani w wyniku napaści na jednego z ochroniarzy. Poszkodowany miał zostać przetransportowany do szpitala ze wstrząsem mózgu. Miał także złamany łokieć. Więcej TUTAJ.




Teraz kolejne informacje przedstawił Tomasz Dębek z „Faktu”. Dziennikarz był obecny na miejscu zdarzenia i twierdzi, że Josue nie dopuścił się żadnych rękoczynów, a jedynie wszedł w walkę słowną. Inaczej miało być w przypadku Radovana Pankova.




– Josue z nikim się nie szarpał, trochę pokrzyczał tylko, ale nie było żadnych rękoczynów z jego strony – napisał.

– Doszło do szarpaniny, w której agresywną stroną byli ochroniarze. Jeden z nich rzucił się na Radovana Pankova, który po momencie zwarcia odepchnął stewarda, a ten upadł na podłogę i uderzył głową w ścianę – czytamy.

– Później w mediach społecznościowych pojawiły się informacje, jakoby ochroniarz doznał wstrząśnienia mózgu i złamania ręki w łokciu. Jak na tak poważne obrażenia, bardzo szybko jednak wstał i znów próbował rzucić się Serbowi do gardła – dodaje.

To dlatego Josue i Pankov zostali zatrzymani? Holendrzy przedstawili swoją wersję

Holenderskie media podały nowe informacje w kwestii zatrzymania Josue i Radovana Pankova po meczu Legii z AZ Alkmaar. Według nieoficjalnych informacji miało dojść do bójki z ochroniarzami. Jeden z pobitych trafił do szpitala ze wstrząsem mózgu i złamanym łokciem. 




To nie była spokojna noc dla Legii Warszawa. Po porażce z AZ Alkmaar (0-1) nieoczekiwanie zamknięto stadion, a piłkarze nie mogli dostać się do klubowego autokaru. Co więcej, zawodnicy, delegacja oraz członkowie sztabu zostali otoczeni przez policję. Doszło nawet do rękoczynów i eskalacji agresji.




Pobicie ochroniarza

W wyniku całego skandalu aresztowano dwóch zawodników Legii – Josue oraz Radovana Pankova. Obaj zawodnicy nie wrócili z resztą drużyny do Polski. Na terenie Holandii został z nimi prawnik oraz przedstawiciele klubu.




Tymczasem swoją wersję wydarzeń opublikował portal Voetboalzone. Z ich ustaleń wynika, że doszło do bójki pomiędzy Josue i Pankovem a jednym z ochroniarzy stadionu. W jej wyniku wspomniany ochroniarz miał trafił do szpitala ze wstrząsem mózgu oraz złamanym łokciem. Jak czytamy dalej – AZ zamierza podjąć kroki prawne przeciwko Legii Warszawa w tej sprawie.

Skandal totalny po meczu Legii z AZ! Josue i Pankov zatrzymani, Mioduski uderzony [WIDEO]

Skandal totalny po meczu Legii z AZ! Josue i Pankov zatrzymani, Mioduski uderzony [WIDEO]

Po meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar doszło do gigantycznego skandalu. Dwóch piłkarzy wicemistrzów Polski zostało zakutych w kajdanki i aresztowani. Miało dojść także do ataku fizycznego policji w kierunku Dariusza Mioduskiego. 




Legia przegrała wczoraj na wyjeździe z AZ Alkmaar 0-1. Wynik, choć niekorzystny, nie do końca odzwierciedlał to, jak grały oba zespoły. „Wojskowym” zabrakło nieco szczęścia, aby wrócić do kraju przynajmniej z punktem. Na murawie emocji nie brakowało. Jak się okazało, nie brakowało ich także po ostatnim gwizdku.




Gigantyczny skandal

Na krótko po zakończeniu meczu zdecydowano o zamknięciu stadionu AZ. W wyniku decyzji piłkarze Legii mieli spory problem, aby dotrzeć do klubowego autokaru. Co więcej, zablokowano dojazd pojazdu, więc nie było opcji zabrania zawodników. O wszystkim informował na bieżąco Piotr Kamieniecki z „TVP Sport”.




Piłkarze, trenerzy oraz członkowie klubowej delegacji zostali otoczeni przez policję, a atmosfera gęstniała z sekundy na sekundę. Funkcjonariusze nie chcieli dopuścić do odjazdu Legii. Miały się nawet pojawiać pytania o to, z kim rozmawiali przez telefony.




Prawdziwe kuriozum dopiero jednak nadchodziło. W krótkim odstępie czasu zakuto w kajdanki Josue i Radovana Pankova. Policja groziła ponoć szturmem na autokar.

W sytuacji uczestniczył też prezes Legii, Dariusz Mioduski, który miał zostać uderzony przez policjanta w twarz. Członkowie sztabu trenerskie zostali z kolei zaatakowani pałkami. Jak podał Paweł Gołaszewski z „Piłki Nożnej”, między innym oberwał trener przygotowani motorycznego.

Co z Josue i Pankovem?

Około godziny 7:20 w mediach pojawiła się informacja, że obaj zatrzymani przez policję piłkarze wciąż nie wrócili do zespołu. Jak podali holenderscy dziennikarze – Josue i Pankov chcieli wejść do autokaru siłą, mimo zatrzymania przez ochronę. Miało dojść do bójki, a jeden z ochroniarzy miał doznać wstrząśnienia mózgu. Z tego powodu obaj trafili na komisariat w Alkmaar.

Sprawa dotarła już do polskich dyplomatów. Jako, że do zdarzenia doszło w nocy, to kontakt był utrudniony. Na pewno w Holandii doszło do gigantycznego skandalu i prawdopodobnie dziś oraz w ciągu najbliższych dni sytuacja zacznie się wyjaśniać.

Źródła: @PKamieniecki, @golaszewski_p

„Lider wieczorów rozpusty”. Mocne słowa pod adresem Kyliana Mbappe. Francuz krytykowany

Kylian Mbappe na celowniku francuskich mediów. Po porażce PSG z Newcastle United (1-4) lider paryżan obrywa bardzo mocno przez swój imprezowy styl życia. Daniel Riolo z „RMC Sport” przejechał się po 24-latku. 

 Newcastle United wygrało wczoraj w przekonujący sposób z PSG różnicą aż trzech goli. Słaby mecz rozegrał Kylian Mbappe, który dostosował się poziomem do swoich kolegów. Finalnie na boisku błyszczały tylko „Sroki” a rywalizacja na St. James’ Park skończyła się wynikiem 4-1.

Lider wieczorów

Po spotkaniu oberwało się głównie Mbappe, jednak nie za sam występ Francuza przeciwko ekipie z Premier League. Na światło dzienne wychodzą zaskakujące fakty z życia prywatnego gwiazdy PSG. Daniel Riolo z „RMC Sport” zarzuca 24-latkowi rozpustny styl życia i przykleja mu łatkę imprezowicza. Dodatkowo zestawia to z tym, co powiedział w kontekście Neymara zaledwie rok temu.

– Pamiętam słynne zdanie Mbappe z zeszłego roku: „Trzeba dobrze jeść i dobrze spać”. Wtedy powiedział to przeciwko Neymarowi. A po odsunięciu od drużyny sam fatalnie przygotowywał się do sezonu. To, gdzie Mbappe staje się wielkim liderem w Paryżu, to jeśli chodzi o wieczory rozpusty – twierdzi dziennikarz.

– To więcej niż problematyczne. Powinien bardzo uważać na rzeczy, które mogą go spotkać w najbliższej przyszłości ze względu na przyjęcia, które urządza w Paryżu i reputację, jaką sobie buduje. Musi uważać na to, o czym ludzie zaczną niedługo mówić – dodaje. 

Mimo zaskakujących doniesień i kiepskiego występu w Lidze Mistrzów, Mbappe może się pochwalić niezłymi statystykami. W bieżącym sezonie rozegrał osiem meczów w barwach PSG. Strzelił w nich osiem goli.

Obecna umowa Francuza obowiązuje do końca rozgrywek, ale nie wiadomo, czy zdecyduje się ją przedłużyć. Latem może zatem odbyć się kolejna część sagi związana z przyszłością 24-latka. Pytanie jednak, czy ponownie weźmie w niej udział Real Madryt, który zdaje się już nie być zainteresowany usługami gwiazdora.