Skandal przed hitem w Ligue 1! Kibole zaatakowali autokar, trener dostał kamieniem [WIDEO]

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się przed meczem Marsylii z Lyonem. Kibole gospodarzy zaatakowali autokar gości, w wyniku czego ucierpiał trener Fabio Grosso. Spotkanie stanęło w pewnym momencie pod sporym znakiem zapytania. 




Kibice zarówno Olympique Marsylii, jak i Olympique Lyonu mogą czuć w tym sezonie wielkie rozczarowanie. Oba kluby grają zdecydowanie poniżej oczekiwań i spisują się bardzo kiepsko. Marsylczycy znajdują się w środku ligowej tabeli, mimo poczynieniu kilku letnich transferów. W gorszej sytuacji jest OL, który szoruje po dnie stawki.




Atak na trenera

W niedzielę oba wspominane kluby miały zmierzyć się ze sobą w 10. kolejce Ligue 1. Przed zaplanowaną godziną startu spotkania doszło jednak do skandalu, przez co sam mecz stanął pod znakiem zapytania. Kibole z Marsylii zaatakowali autokar piłkarzy z Lyonu, gdy ten jechał na Stade Velodrome. Pojazd został obrzucony kamieniami, a wśród poszkodowanych znalazł się Fabio Grosso, trener Lyonu.

Na zdjęciach, które szybko ubiegły internet i zostały przesłane przez dziennikarzy widać zabandażowaną twarz Włocha. Szkoleniowiec doznał rozcięć w okolicy oczu.




W wyniku skandalicznych wydarzeń pojawiły się informacje, że mecz może zostać odwołany. Zdaje się jednak, że zostanie rozegrany normalnie. Według „RMC Sport” kibole zaatakowali również fanów Lyonu.

Aktualizacja

Mimo pierwszych informacji o rozegraniu meczu o planowanej godzinie, zostało ono odwołane. Na ten moment nie wiadomo, na kiedy zostanie przełożone, o ile w ogóle.

Tragiczny mecz piłkarza Zagłębia Lubin. Latem biły się o niego dwa kluby. „Był irytujący, jest fatalny”

Mikkel Kirkeskov był bardzo pożądanym zawodnikiem podczas letniego okna transferowego. Duńczyk trafił finalnie do Zagłębia Lubin, ale „Miedziowi” powoli mogą żałować zakupu. W meczu z Radomiakiem (2-3) był zamieszany w utratę wszystkich goli. 

Wielkie emocje towarzyszyły niedzielnemu spotkaniu Radomiaka z Zagłębiem Lubin. Mazowiecki klub szybko strzelił dwa gole i do 72. minuty prowadził 2-0. Wtedy w krótkim odstępie czasu stracił dwie bramki i znowu na mieliśmy remis, ale tylko na chwilę. Szybko efektowną akcją popisał się Edi Semedo, który ustalił wynik na 3-2.

Wielka krytyka

Bardzo słabo w tym meczu zaprezentował się Mikkel Kirkeskov. Duńczyk był zamieszany w utratę każdej z 3 bramek swojego zespołu. Przy pierwszej sytuacji był kompletnie bierny w stosunku do Ediego Semedo, z czego piłkarz Radomiaka skrzętnie skorzystał. Podobnie było przy trafieniu Portugalczyka na 3-2. Przy drugim golu dla Radomiaka zaliczył bardzo złe wybicie, co napędziło akcję rywali.

Kiepski występ był szeroko komentowany na Twitterze. Kibice i dziennikarze przypomnieli między innymi, że podczas letniego okna transferowego o zatrudnienie Kirkeskova walczył Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin. Ostatecznie pojedynek wygrali „Miedziowi”, który powoli prawdopodobnie żałują zakupu.

– W ostatnim oknie transferowym trwała walka Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin o podpis Kirkeskova. Dzisiaj we Wrocławiu mogą się cieszyć, że tę walkę przegrali. To, co robi dzisiaj Duńczyk, to kryminał. Zachowuje się jak sabotażysta – napisał Piotr Janas z „Gazety Wrocławskiej”.

Nie brakuje również wpisów wprost wyśmiewających lewego obrońcę. „Jest mi wstyd, że kilka miesięcy temu śmiałem się ze Śląska, że zamiast do nich przyszedł grać do nas”, „Najpierw był irytujący, teraz jest fatalny” – to tylko część prześmiewczych komentarzy pod adresem piłkarza po meczu z Radomiakiem.

Świetne wieści ws. zdrowia Roberta Lewandowskiego! Polak gotowy na mecz z Realem Madryt

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przekazał świetne wieści w sprawie zdrowia Roberta Lewandowskiego. Dziennikarz zdradził, że Polak ma być gotowy na sobotni klasyk z Realem Madryt. 




W ostatnich dniach toczyła się walka z czasem o powrót Roberta Lewandowskiego do pełni zdrowia. 35-latek doznał kontuzji na początku października w starciu z FC Porto w Lidze Mistrzów. Napastnik nabawił się urazu przy okazji ostrego wślizgu Davida Carmo. Z tego powodu opuścił kilka meczów Barcelony. Nie pojawił się także na zgrupowaniu reprezentacji Polski.




Zielone światło

Ostatnie dni w Barcelonie minęły pod znakiem walki z czasem o przywrócenie Lewandowskiego do zdrowia. Już w sobotę odbędzie się El Clasico, a Xaviemu zależało, aby mieć jak najwięcej kluczowych zawodników do dyspozycji. Teraz dochodzą wieści, że walka okazała się wygrana.

W czwartek i piątek Lewandowski wziął udział w treningu Barcelony, podobnie zresztą, jak czwórka innych kontuzjowanych do niedawna piłkarzy. Obok Polaka na zdjęciach widać było Raphinhę, De Jonga oraz Pedriego i Kounde.




Tomasz Włodarczyk ustalił, że „Lewy” dostał już zielone światło od katalońskich lekarzy i będzie mógł wyjść na spotkanie z Realem. Dziennikarz potwierdził to u hiszpańskich źródeł. Dobre wieści potwierdził również Xavi. Zaznaczył jednak, że ostateczna decyzja w kwestii tego, czy Polak faktycznie zagra w Klasyku, zapadnie dopiero w sobotę.

– Robert Lewandowski? Nic mu nie jest, ale nie chcę mówić nic więcej, dawać żadnych wskazówek. Wszystko z nim jest w porządku, jutro zapadnie decyzja, co dalej – oznajmił trener Barcelony.

Włodarczyk dodaje, że na ten moment nie wiadomo, na ile minut potencjalnie byłby gotowy Lewandowski. Dziennikarz „Meczyków” przewiduje, że snajper zacznie mecz na ławce rezerwowych.

– Trudno ocenić, na ile minut gotowy jest Lewandowski. Wydaje się, że napastnik powinien rozpocząć spotkanie na ławce rezerwowych. Jeśli będzie taka potrzeba, będzie mógł pojawić się na boisku w drugiej połowie – podsumował.

Znowu działo się w Alkmaar! Liczne interwencje policji, starcie w pociągu i wyrzucony transparent [WIDEO]

AZ Alkmaar przegrało wczoraj przed własną publicznością z Aston Villą (1-4). Ponownie dała o sobie znać holenderska policja, a na trybunach nie zabrakło kontrowersyjnych i nieprzyjemnych obrazków. 




Ekipa Matty’ego Casha urządziła sobie wczoraj strzelanie w Alkmaar. AZ nie miało szans i zostało rozgromione przez Aston Villę aż 1-4. Prawdziwy koncert dał Leon Bailey. Jamajczyk najpierw otworzył wynik meczu, a później dołożył dwie asysty przy trafieniach kolegów.




Łapanki i wyciąganie z pociągu

Za Aston Villą do Alkmaar pojechała spora grupa kibiców. Niestety, jak w przypadku meczu z Legią, tym razem także nie obyło się bez problemów. Jeszcze przed spotkaniem miało dojść do licznych zatrzymań sympatyków przyjezdnych. Według „Noordhollands Dagsblad” dojść miało do przynajmniej trzech incydentów. Łącznie holenderska policja miała zatrzymać około 50 osób.

Na prawie dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, o 17:15 przed stadionem miał zostać zatrzymany Anglik z nożem. Jego los podzielił inny kibic Aston, który znieważył policjantów. To było jednak nic przy tym, co wydarzyło się na dworcu kolejowym.

Grupa funkcjonariuszy chciała skontrolować grupę przyjezdnych kibiców, w celu sprawdzenia ich biletów na mecz. Ci w odpowiedzi schowali się w pociągu. Policja miała próbować wyciągnąć ich z wagonu siłą, co spotkało się z agresją, na którą… odpowiedziano również agresją. Funkcjonariusze poza zastosowaniem przemocy użyli gazu pieprzowego.




Finalnie kontrolę udało się przeprowadzić. Jak się okazało wspomniana grupa nie miała przy sobie biletów. Znaleziono za to kominiarki oraz narkotyki.

Wzruszający moment

Podczas meczu również wydarzył się pewien nieprzyjemny incydent. Jeden z młodszych kibiców próbował wywiesić transparent z prośbą o koszulkę Moussy Diaby’ego. Spotkało się to ze sprzeciwem stewarda, który zabrał materiał i go wyrzucił. Chłopiec natychmiast zalał się łzami.

Na szczęście wiadomość i tak dotarła do Diaby’ego. Po zwycięstwie na profilu Aston Villi zamieszczono wideo zawodnika z młodym kibicem.  Widać na nim, że ostatecznie koszulka do niego trafiła.

Bramkarz Klaksvik dostał ofertę pracy w Oslo. Może porzucić rewelację europejskich pucharów

Jonathan Johansson, bramkarz Klaksvik może wkrótce opuścić swoją drużynę, występującą w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Wszystko przez ofertę pracy w Oslo, jako… inżynier projektu przy budowie paneli słonecznych.




Klaksvik było prawdziwą sensacją eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2023/24. Mistrzowie Wysp Owczych najpierw wyeliminowali Ferencvaros, a następnie Hacken. W trzeciej rundzie, mimo wygrania pierwszego meczu z Molde, musieli uznać wyższość rywali, którzy wygrali drugie spotkanie (2-0).




W związku z tym Klaksvik spadło do eliminacji Ligi Europy, gdzie również nie zdołali pokonać ostatniej przeszkody. Tym razem na drodze stanął Sheriff Tiraspol, a Farerzy „awansowali” do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.




Praca>Piłka

Klaksvik trafił do trudnej grupy ze Slovanem Bratysława, Lille i Olimpią Ljubljana. I tutaj ponownie sprawiają niespodzianki. Mimo porażki w pierwszym meczu (1-2 ze Slovanem), kolejne starcie z ekipą z Ligue 1 już zremisowali (0-0), a ostatniego z wymienionych przeciwników zmiażdżyli u siebie 3-0. Tym samym w grupie mają na koncie 4 punkty i zajmują 3. miejsce z ciągłymi szansami na awans do fazy pucharowej.

Niezłe wyniki ekipy z Wysp to spora zasługa dobrze zgranej defensywy. Niebawem monolit może zostać jednak nadszarpnięty przez możliwą stratę podstawowego bramkarza. Mowa o Jonathanie Johanssonie. Szwed jest głównym golkiperem Klaksvik w europejskich pucharach, ale nim dołączył do drużyny grał w 5. lidze norweskiej, co łączył z pracą elektryka.




I to właśnie zawód ponownie odzywa się do Johanssona. Według Piotra Piotrowicza Szwed otrzymał ofertę pracy w Oslo, gdzie miały zostać inżynierem projektu przy budowie paneli słonecznych. Na razie nie wiadomo, jak potoczy się ta sprawa, ale gdyby bramkarz ją przyjął, to Klaksvik musiałoby się zastanowić nad kolejnymi ruchami. Szczególnie w przypadku awansu do fazy pucharowej LKE.

Kolejne sensacyjne powołanie Michała Probierza? Potencjalny debiutant pod obserwacją

Kolejny zaskakujący piłkarz w kadrze Michała Probierza? „Przegląd Sportowy Onet” przekonuje, że pod lupę sztabu reprezentacji Polski wpadł zawodnik z ligi cypryjskiej. Dziś będzie obserwowany przy okazji meczu w fazie grupowej Ligi Europy. 




Michał Probierz zadebiutował w roli selekcjonera reprezentacji Polski meczem z Wyspami Owczymi (2-0). Później zremisował jednak z Mołdawią (1-1). Największym pozytywem jest natomiast spora liczba debiutantów, która zagrała w tym pierwszym spotkaniu.




Kolejny sensacyjny debiutant?

Największe emocje wywołało powołanie Patryka Pedy (90 minut z Wyspami Owczymi i z Mołdawią) z Serie C. Okazuje się, że przy okazji listopadowego zgrupowania i meczach z Czechami oraz Łotwą, Probierz znowu może zaskoczyć. Pod lupą sztabu selekcjonera miał się znaleźć Karol Struski.




Informację tę podał „Przegląd Sportowy Onet”. Z ich doniesień wynika, że w czwartek członek sztabu Michała Probierza pojawi się na meczu Arisu Limassol z Realem Betis. Celem wizyty ma być właśnie obejrzenie gry 22-letniego pomocnika, który trafił na Cypr w 2022 roku.

Struski zbiera jak na razie niezłe recenzje w Arisie. W bieżącym sezonie zaliczył 16 występów, w których zaliczył jedną asystę i strzelił jednego gola. W pucharach grał już między innymi ze Spartą Praga czy Rangersami.




Poza 22-latkiem sztab Michała Probierza ma w najbliższy weekend obejrzeć grę innych potencjalnych kandydatów do gry w reprezentacji. Mają to być między innymi: Kacper Kozłowski (Vitesse), Paweł Bochniewicz (Heerenveen), Nicola Zalewski (AS Roma), Jan Bednarek (Southampton) czy Michał Helik (Huddersfield). W tym gronie zapewne znajdzie się także Sebastian Szymański, Adam Buksa, Jakub Piotrowski czy Tymoteusz Puchacz, którzy znajdowali się już w orbicie zainteresować selekcjonera.

Co dalej z Maciejem Skorżą? Dziennikarz nie ma wątpliwości ws. nowego kontraktu Polaka

Maciej Skorża świetnie radzi sobie w Japoni, jako szkoleniowiec Urawa Red Diamonds. Póki co nie wiadomo jednak, czy klub przedłuży kontrakt Polaka. Wątpliwości nie ma natomiast jeden z lokalnych dziennikarzy. 

Szkoleniowiec trafił do Japonii na początku bieżącego roku. Od lutego poprowadził Urawę w 50 meczach, z których przegrał zaledwie 8. 23-krotnie notował zwycięstwa, zaś 19 razy zremisował.

Zostanie na dłużej?

Co ciekawe, nie wiadomo jednak, czy Polak będzie trenerem klubu w przyszłym roku. Jego obecny kontrakt obowiązuje tylko do 1 stycznia 2024, stąd pojawiają się zapytania o przyszłość 51-latka. Skorża nie jest co prawda łączony z przejęciem żadnego innego klubu, ale nie słychać także o przedłużeniu wygasającej umowy.

Dan Orlowitz, dziennikarz „The Japan Times” nie ma jednak wątpliwości w tej sprawie. W rozmowie z „TVP Sport” stwierdził, że Urawa nie ma głosów przeciwko przedłużeniu kontraktu z polskim trenerem.

– Urawa nie ma żadnego powodu, aby nie zaoferować mu przedłużenia kontraktu. Jestem więc optymistą i myślę, że niebawem do tego dojdzie. Skorża osiągnął zbyt wiele, by klub mógł zmienić kierunek i myślę, że kibice woleliby widzieć, jak buduje tę drużynę i rozwija ją – przyznał Orlowitz. 

– Kibice go lubią, ponieważ dzięki niemu Urawa gra bardzo zorganizowany, zdyscyplinowany futbol i osiąga wyniki. Dziennikarzom podoba się to, że jest bezkompromisowy – udziela dobrych, prostych wypowiedzi na konferencjach prasowych
dodał.

Co ważne, dziennikarz zaznacza, że pozycji Skorży nie pogarsza także pozycja Urawy w tabeli japońskiej ekstraklasy. Obecnie Red Diamonds zajmują 3. miejsce ze stratą ośmiu punktów do lidera.

– Kiedy jesteś pod wodzą nowego menedżera i rywalizujesz w tak wielu rozgrywkach jak Urawa, trzecie miejsce jest fantastycznym wynikiem na tym etapie sezonu. To niezwykle konkurencyjna liga, a osiągnięcie tak dobrego wyniku mimo słabszej gry w ataku jest ogromnym osiągnięciem – podsumował.

Starcia kibiców przed meczem Ligi Mistrzów. Zadyma przeniosła się na trybuny [WIDEO]

Do poważnych zamieszek doszło przed jednym z wczorajszych meczów Ligi Mistrzów. Władze miasta ogłosiły największy stan zagrożenia, a zadyma przeniosła się nawet na stadion. 

We wtorek rozegrano pierwszą serię gier 3. kolejki Ligi Mistrzów. W jednym z meczów RC Lens podejmowało PSV Eindhoven. Spotkanie zakończyło się remisem (1-1), ale na murawie działo się bardzo dużo. Wiele wydarzyło się również między kibicami obu zespołów.

Zamieszki

Jeszcze na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem holenderscy kibice zaatakowali fanów Lens. Rannych miało być około 30 osób, ale sytuację udało się ustabilizować po interwencji francuskiej policji. Według „RMC Sport” władze miasta miały jednak przewidzieć taki obrót spraw i potencjalne problemy z kibicami gości.

Do Lens miało przyjechać bowiem aż dwa tysiące holenderskich kibiców. Z tego powodu ogłoszono czwarty poziom zagrożenia chuligaństwem (z pięciu możliwych). Policja i pozostałe służby porządkowe miały wiele pracy zarówno przed meczem… jak i później, bo nie był to koniec zamieszek.

Holendrzy dali o sobie znać ponownie po zakończeniu pierwszej połowy meczu. Agencja prasowa „AFP” podaje, że przyjezdni zaczęli niszczyć krzesełka na swoim sektorze. W pewnym momencie w ruch miały pójść nawet petardy.

Po meczu kibiców PSV zganił Luuk de Jong. Zaznaczył, że nie lubi oglądać podobnych obrazków i nie chciałby ich więcej widzieć.

– Zawsze jest to denerwujące, nie chcemy widzieć takich rzeczy. Robi to niewielka grupa osób. Niszczą rozrywkę innym ludziom. Jeśli będziemy musieli grać mecze wyjazdowe bez kibiców, będzie to miało wpływ również na naszych zawodników – mówił.

„Znany” austriacki akwarelista na telebimie przed meczem! Wielki skandal w Ameryce

Do potężnego skandalu doszło przed rozpoczęciem meczu ligi akademickiej futbolu amerykańskiego. W pewnym momencie na telebimie wyświetlono zdjęcie… Adolfa Hitlera. Pracownika odpowiedzialnego za wpadkę zwolniono. 

W miniony weekend rozegrano mecze futbolu amerykańskiego w lidze akademickiej NCAA. Przed spotkaniem Michigan State doszło do olbrzymiego skandalu, wywołanego przez jednego z pracowników.

Führer na telebimie!

Dosłownie na kilka chwil przed rozpoczęciem meczu na wielkim telebimie przeprowadzano quiz z ciekawostkami dla kibiców. Jedno z pytań dotyczyło kraju, z którego pochodził Adolf Hitler. Po chwili na ekranie wyświetlił się wizerunek kanclerza III Rzeszy z niewielkim dopiskiem „Austria”.

Obecni na stadionie kibiców ekspresowo wyciągnęli telefony i wrzucali zdjęcia do internetu. Te masowo podchwyciły media, a amerykański klub zaczął się gęsto tłumaczyć.

Dodatkowo, władze Michigan State przekazały, że pracownik odpowiedzialny za sytuację został niezwłocznie zwolniony.

– Jest nam bardzo przykro z powodu obraźliwego obrazu, który pokazaliśmy na telebimie na stadionie Spartan Stadium w niedzielny wieczór. Obraz był szkodliwy dla naszej społeczności, zwłaszcza społeczności żydowskiej, która obecnie doświadcza wzrostu antysemityzmu – oznajmili. 

Mateusz Borek wieszczy wielki transfer Marcina Bułki. Wspomniał o bramkarzu Realu Madryt

Mateusz Borek wieszczy wielki transfer Marcina Bułki. Zdaniem dziennikarza 24-latek może skorzystać na kontaktach swojego agenta i w przyszłości trafić do prawdziwych gigantów europejskiej piłki. 

Bułka bryluje w tym sezonie na boiskach Ligue 1. Polak wskoczył do bramki OGC Nicea, wygryzając z niej weterana, Kaspera Schmeichela, który finalnie opuścił klub. 24-letni bramkarz w 9 meczach zachował już 6 czystych kont i puścił zaledwie 4 bramki. Kibice wybrali go także piłkarzem września całej ligi francuskiej.

Real Madryt?

Nic dziwnego, że Bułka jest obecnie łączony z transferem do mocniejszych klubów. Choć sam golkiper mówił niedawno, że obecnie nie myśli o odejściu z Nicei, to Mateusz Borek zaznacza, że 24-latek może otrzymać oferty z wielu wielkich drużyn. Dziennikarz powołuje się tu na agenta, który reprezentuje zawodnika. Mowa o Pinim Zahavim, który uchodzi za jednego z najbardziej wpływowych ludzi w futbolu.

– Patrzyliśmy na mapę koneksji Piniego Zahaviego, który zajmuje się nim osobiście. Ma też starszego kolegę Thibauta Courtoisa. Zobaczymy, co tam się będzie działo – stwierdził Borek w „Mocy Futbolu”.

W miniony weekend Bułka zachował kolejne czyste konto, a jego Nicea wygrała z Marsylią 1-0. Drużyna Polaka obecnie zajmuje 2. miejsce w tabeli Ligue 1 z 19 punktami na koncie. Ustępują o jedno „oczko” AS Monaco.

„Może wygrałbyś Złotą Piłkę” – Gundogan zażartował z Lewandowskiego [WIDEO]

Ilkay Gundogan i Robert Lewandowski wzięli udział w specjalnym quizie. Nie brakowało dobrej atmosfery, a w pewnym momencie Niemiec zażartował nawet… ze Złotej Piłki dla kapitana reprezentacji Polski. 




Obaj panowie spotkali się po wielu latach w FC Barcelonie. Wcześniej grali w innych klubach – Gundogan w Manchesterze City, a Lewandowski w Bayernie. W latach 2010-2014 obaj występowali natomiast w Borussii Dortmund. Później „Lewy” odszedł właśnie do Monachium.

„Blackburn = Złota Piłka”





Teraz pojawił się materiał z udziałem wspomnianej dwójki. Obaj zmierzyli się w quizie, w którym odpowiadali na przemiennie na pytania, dotyczące swoich karier. Lewandowski zapytał Gundogana o to, do którego klubu miał trafić w 2010 roku.

Wówczas młody napastnik miał opuścić Lecha Poznań na rzecz… Blackburn Rovers. Transfer udaremnił wybuch wulkanu Eyjafjalljokull. Gundogan zupełnie jednak przestrzelił i stwierdził, że chodzi o jakiś włoski klub.

– Może gdybyś trafił do Blackburn, to wygrałbyś Złotą Piłkę – żartował po poznaniu prawidłowej odpowiedzi Niemiec. 





Było to oczywiste nawiązanie do sytuacji z 2020 roku, kiedy to Lewandowski był zdecydowanie najlepszym piłkarzem na świecie. Wygrał wtedy z Bayernem Monachium wszystko i niemal każdy wskazywał go jako głównego faworyta do zgarnięcia statuetki. „France Football” anulowało jednak galę z powodu pandemii koronawirusa.

W kolejnym roku Lewandowski ponownie znalazł się w gronie faworytów do wygrania Złotej Piłki. Musiał jednak uznać wyższość Leo Messiego, zajmując finalnie drugie miejsce.

Były piłkarz zdecydowanie o Michniewiczu: „Był elementem mechanizmu Fryzjera”

Wiele czasu minęło od kiedy ostatni raz słyszeliśmy o aferze korupcyjnej związanej z Czesławem Michniewiczem. Teraz niespodziewanie wrócił do niej Jacek Bednarz, były piłkarz a z wykształcenia prawnik. Wyraził swoją opinię w tym temacie. 




Bednarz grał w Ekstraklasie w latach 90., w których wyróżniał się na tle innych zawodników. Gros swojej kariery spędził w Ruchu Chorzów i Legii Warszawa, dla których łącznie rozegrał blisko 300 meczów. Dodatkowo, może się on pochwalić wykształceniem wyższym, mianowicie prawniczym. Ukończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, a następnie zdał aplikację sędziowską.




„Był elementem mechanizmu”

Dość niespodziewanie Bednarz wrócił teraz do… afery z „Fryzjerem”. Skupił się konkretnie na powiązaniach Ryszarda Forbricha z Czesławem Michniewiczem. Były piłkarz nie ma wątpliwości, że częstotliwość ich kontaktów telefonicznych nie był przypadkowy.




– „Wszyscy” wiedzieli, że Czesiu jest bardzo blisko z „Fryzjerem” i że te telefony nie są tylko dlatego, że się rozmawia o pogodzie. Zresztą liczba tych telefonów obrażałaby moją inteligencję, gdybym uznał, że oni rozmawiali tylko o rzeczach towarzyskich – powiedział Bednarz na kanale „Futbolownia”.

– Moim zdaniem był elementem mechanizmu, który „Fryzjer” zbudował. W końcówce mojego grania środowisko o tym wiedziało. Ale nikt nie miał dowodów, ani nikogo nie interesowało, żeby to jakoś rozwijać, coś z tym robić – dodał.

Dawid Kownacki brutalnie zweryfikowany w Bundeslidze. Koncertowo zmarnował wielką szansę

Dawid Kownacki w miniony weekend dostał szansę na grę od pierwszych minut w barwach Werderu Brema. W spotkaniu z Borussią Dortmund nie udźwignął jednak presji i kompletnie zawiódł. „Kicker” nie oszczędził Polaka i wystawił mu najgorszą możliwą notę. 

„Kownaś” miał bardzo udany sezon 2022/23 w 2. Bundeslidze. W 32 meczach w Fortunie Duesseldorf strzelił 14 goli i dołożył 9 asyst. Szybko zaczęły interesować się nim silniejsze kluby, głównie z Bundesligi. Finalnie trafił do Werderu Brema, gdzie miał jeszcze bardziej rozwiną skrzydła i pokazać, że świetna gra w Fortunie nie była przypadkiem.

Tragiczna nota

Niestety jak na razie nie spełnił oczekiwań. Kownacki do tej pory dostawał szanse głównie jako rezerwowy. W piątek jednak wybiegł na mecz z Borussią Dortmund w pierwszym składzie, ale… kompletnie zawiódł.

Co prawda miał świetną okazję już w 10. minucie gry, jednak koncertowo ją popsuł. Później było już tylko gorzej. W sumie Polak zanotował raptem 23 kontakty z piłką i 2 próby dryblingu. Nie oddał ani jednego strzału. Często przegrywał także pojedynki i tracił piłkę.

Niemieckie media nie miały tym samym żadnych problemów z oceną występu Kownackiego. „Kicker” nie zostawił na napastniku suchej nitki i wystawił mu najniższą ocenę, spośród wszystkich piłkarzy na boisku – „5,5” (gdzie „6” to najgorsza nota).

– Kownacki z fatalną notą 5,5 od „Kickera” za mecz Werderu z BVB – najniższa nota spośród wszystkich piłkarzy na boisku – napisał na Twitterze Tomasz Urban z Viaplay.

Jędrzejczyk skomentował frekwencję na meczu Śląska z Legią. Źle się to zestarzało

Stadion Śląska Wrocław przy okazji meczu z Legią Warszawa w ostatniej kolejce Ekstraklasy wypełnił się niemal w pełni. Świetną frekwencję skomentował Artur Jędrzejczyk przed spotkaniem. Kibice WKS-u niezbyt dobrze odebrali słowa zawodnika „Wojskowych”. 

Śląsk Wrocław prezentuje się bardzo dobrze w trwającym sezonie Ekstraklasy. Po 12 kolejkach drużyna Jacka Magiery zajmuje 1. miejsce w tabeli z 26 punktami. Ostatnio zdemolowali na własnym stadionie Legię Warszawa 4-0. Popis wrocławian oglądał z trybun niemal komplet publiczności.

„Chcą oglądać Legię”

W sumie na stadion przybyło prawie 40 tysięcy kibiców. Świetną frekwencję, której dawno we Wrocławiu nie było, skomentował przed meczem Artur Jędrzejczyk. Jego nieco prześmiewczą wypowiedź wychwyciły kamery „Canal+ Sport”.

– Chcą Legię oglądać, to muszą przychodzić – powiedział piłkarz Legii. 

Wypowiedź „Jędzy” wywołała sporo negatywnych emocji. Głównie sfrustrowali się kibice Śląska, którzy szybko przypomnieli obrońcy, że to Legia przegrała aż 0-4.

Taki plan ma sztab Michała Probierza na piłkarski weekend. Te mecze mają oglądać

Portal meczyki.pl wyjawił plany sztabu Michała Probierza na najbliższy czas. Tomasz Włodarczyk wskazał mecze, na które zamierza wybrać się selekcjoner. 

Reprezentacja Polski zawiodła podczas ostatniego zgrupowania. Mimo wygranej z Wyspami Owczymi (2-0) w Warszawie znowu nie udało się pokonać Mołdawii. Podopieczni Michała Probierza tylko zremisowali (1-1), a po pierwszej połowie jeszcze przegrywali.

Plan na weekend

„Biało-Czerwoni” utrudnili sobie zatem awans bezpośredni na Euro 2024 i szykuje się walka w barażach. Probierza zapowiada walkę do końca, ale kontynuuje przebudowę zespołu. W listopadzie można spodziewać się nowych nazwisk na liście powołanych, czemu dowodzi ogrom meczów, jakie obejrzy selekcjoner oraz jego sztab.

Jak zauważył Tomasz Włodarczyk – Probierzowi zależy na obserwacji obrońców. Wyliczył, że łącznie oglądanych będzie 11 meczów, z czego w aż 7 zagrają właśnie obrońcy. Mowa tutaj między innymi o: Marcinie Kamińskim (Schalke), Mateuszu Wietesce (Cagliari), Kamilu Piątkowskim (RB Salzburg) czy Pawle Dawidowiczu (Verona).

Pełna lista meczów, które w weekend ma obejrzeć Probierz i jego sztab wg. Tomasza Włodarczyka:

VFL Wolfsburg – Bayer Leverkusen (Jakub Kamiński)

Karlsruhe – Schalke (Marcin Kamiński)

Palermo – Spezia (Bartłomiej Drągowski, Arkadiusz Reca, Szymon Żurkowski)

Salernitana – Cagliari (Mateusz Łęgowski, Mateusz Wieteska)

Nicea – Maryslia (Marcin Bułka)

Red Bull Salzburg – Lask Linz (Kamil Piątkowski)

Nurnbergia – Hertha (Michał Karbownik)

Parma – Como (Adrian Benedyczak)

Verona – Napoli (Paweł Dawidowicz, Piotr Zieliński)

Milan – Juventus (Wojciech Szczęsny, Arkadiusz Milik)

Empoli – Fiorentina (Bartosz Bereszyński, Sebastian Walukiewicz)