Estonia boi się Polski, ale mimo to z niej kpi. „Spór o 11 mln nadal będzie wszystko psuł”

Reprezentacja Polski wiosną zagra z Estonią w półfinale baraży o Euro 2024. Choć „Biało-Czerwoni” uchodzą za zdecydowanego faworyta, to estońskie media znalazły powód do kpin z naszej kadry. Wrócili między innymi do… afery premiowej z czasów mundialu w Katarze. 




W czwartek odbyło się losowanie baraży o Euro 2024. Jeśli Polsce uda się wyeliminować Estonię, to w finale zagra z wygranym z dwójki Walia – Finlandia. Ekipa Michała Probierza już teraz uchodzi za faworyta, ale w kraju naszych rywali zwracają uwagę na gęstą atmosferę wokół naszej drużyny.

Obawy i szydera

Estońskie media niemal od razu zaczęły rozpisywać się o Polsce. Większość z nich zdecydowanie faworyzuje „Biało-Czerwonych” i daje im większe szanse na wygraną




– To najsilniejsza drużyna z ligi A Ligi Narodów, która bezpośrednio nie zakwalifikowała się do mistrzostw Europy” – piszą dziennikarze portalu ohtuleht.ee.




Media wspominają jednak gęstą atmosferę w reprezentacji Polski i przypominają aferę premiową. Zaznaczają wprost, że nasza kadra jest zepsuta i pokłócona.

– Polska nie boi się Estonii, ale obawia się, że spór o 11 milionów euro będzie nadal wszystko psuł – brzmi już sam tytuł. 




– Wyciekła tajna obietnica premiera, a w Polsce zapanowało prawdziwe oburzenie. Czołowi zawodnicy zespołu oraz ówczesny trener Czesław Michniewicz zaprzeczali różnicom, ale wiosną rezerwowy bramkarz Łukasz Skorupski udzielił wywiadu, w którym stwierdził coś przeciwnego. Kontynuacja opery mydlanej miała miejsce we wrześniu, kiedy Lewandowski nazwał historię Skorupskiego kłamstwem – pisali dalej. 




Estończycy zauważyli także, że zatrudnienie Fernando Santosa było błędem polskiej reprezentacji. Mimo wszystko widzą poprawę naszych wyników i zdają sobie sprawę, że będzie to trudne spotkanie.

Kolejny szok po meczu Brazylia – Argentyna. Mistrz świata opluł jednego z kibiców [WIDEO]

Nie milkną echa niedawnego meczu Brazylii z Argentyną (0-1). Tym razem świat obiegło nagranie, na którym widać, jak Angel Di Maria opluł jednego z kibiców. 




W środę doszło do hitowego starcia w eliminacjach mistrzostw świata 2026 strefy CONMEBOL. Brazylia podejmowała na Maracanie Argentynę. Mistrzowie świata wygrali 1-0 po szarpanej grze, ale więcej mówi się obecnie o wydarzeń sprzed pierwszego gwizdka.

Opluty kibic

Tuż przed rozpoczęciem meczu doszło do starć między policjantami a kibicami zgromadzonymi na stadionie w Rio de Janeiro. Służby porządkowe użyły pałek, a obrazki z trybun były momentami naprawdę makabryczne. Piłkarze Argentyny byli nawet gotowi zbojkotować spotkanie i skierowali się do szatni.




Gdy szli w stronę tunelu zostali zaatakowani przez jednego z brazylijskich kibiców, który rzucił w nich kubkiem z piwem. Na prowokację zareagował Angel Di Maria. 35-latek zbliżył się do trybuny i… opluł widza.

Wielka szansa dla Jakuba Kiwiora? Czołowy klub Serie A chce ściągnąć Polaka!

Jakub Kiwior wzbudza spore zainteresowanie na rynku transferowym. Rezerwowy stoper Arsenalu wkrótce może zostać wypożyczony do Włoch. Poważnie rozważać jego wypożyczenie ma czołowa ekipa Serie A. 




Rok temu Arsenal postanowił wyłożyć 25 milionów euro i ściągnąć do siebie Jakuba Kiwiora ze Spezii. Niestety Polak nie ma pewnego miejsca w składzie „Kanonierów” i przegrywa rywalizację. Mimo to, kiedy pojawia się na murawie, zbiera przeważnie dobre recenzje. Mikel Arteta ceni sobie jednak innych defensorów.

Powrót do Włoch?

Z tego powodu niewykluczone, że lewonożny obrońca wkrótce zmieni barwy klubowe. Co prawda nie na stałe, ale na jakiś czas. Jego usługami ma być bowiem zainteresowany AC Milan, który planuje wzmocnienie defensywy nadchodzącej zimy. Według „La Gazzetty dello Sport” włoski klub chciałby pozyskać zawodnika na zasadzie wypożyczenia. Co więcej, Arsenal jest ponoć chętny na takie rozwiązanie.




Milan ma mieć na radarze także innych obrońców. Na liście znajdują się ponoć takie nazwiska jak: Lloyd Kelly z Bournemouth, Konstantinos Koulierakis z PAOK-u Ateny czy Juan Miranda z Betisu. Co istotne – to Polak ma być priorytetem i jego notowania stoją w Mediolanie najwyżej.




– Pierwsza opcja to Kiwior, niegdyś gracz Spezii, dziś Arsenalu. Urodzony w 2000 roku lewonożny obrońca nie otrzymuje zbyt wielu szans w Anglii – czytamy w „LGdS”.




– Może grać na lewej stronie obrony, a także jako stoper. Arsenal rozważa, czy nie zgodzić się na jego wypożyczenie. Nawet z opcją wykupu. To może być szansa – dodali dziennikarze. 

Dantejskie sceny na Maracanie przed meczem Brazylia – Argentyna. Messi: „To szaleństwo. Trzeba było to przerwać”

W nocy rozegrany został mecz eliminacji mistrzostw świata 2026 między Brazylią a Argentyną (0-1). Spotkanie opiewało w multum emocji, ale niekoniecznie tych pozytywnych. Na ostry komentarz o działaniach policji zdecydował się po ostatnim gwizdku Leo Messi. 




Argentyna okazała się lepsza od Brazylii, pokonując ją na Maracanie 1-0 po bramce Otamendiego. Na murawie nie brakowało emocji między piłkarzami, przez co gra była mocno szarpana. „Canarinhos” spotkanie kończyli w „10”, po tym jak czerwoną kartkę dostał Joelinton. Brazylijczycy jeszcze w pierwszej połowie otrzymali trzy żółte kartki.




Zamieszki

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu na trybunach stadionu w Rio de Janeiro doszło do starć kibiców Argentyny z miejscową policją. Mundurowi próbowali zapanować na tłumem i w ruch poszły nawet pałki. Ciosy wymierzone w fanów starał się powstrzymać stojący pod trybuną Emiliano Martinez.

Kiedy dochodziło do eskalacji konfliktu piłkarze Argentyny chcieli zbojkotować mecz. Na polecenie Leo Messiego udali się do szatni i odmówili gry. Zanosiło się nawet na odwołanie hitowego starcia, ale ostatecznie z półgodzinnym opóźnieniem udało się rozpocząć widowisko.




Mocny komentarz

Mimo zwycięstwa „Albicelestes” nie zapomnieli, co wydarzyło się przed meczem. W pomeczowych wywiadach głównie mówili o tych wydarzeniach. Nie wyłamał się także Leo Messi, który między innymi zdradził, dlaczego zdecydowali się wrócić na murawę.

– Widzieliśmy, jak policja biła ludzi na trybunach, na których byli też niektórzy członkowie naszych rodzin. To samo wydarzyło się również w finale Copa Libertadores – mówił.




– Skupiali się na tym bardziej niż na meczu. Jesteśmy rodziną. Zdecydowaliśmy się zagrać, żeby sytuacja była spokojniejsza – zaznaczył.




– Dziś wieczorem przeszliśmy do historii. Ważne jest jednak, aby to powiedzieć – po raz kolejny będzie ona naznaczona represjami Brazylijczyków wobec Argentyńczyków. Nie można było tego zaakceptować. To szaleństwo. Trzeba było to natychmiast przerwać – podsumował.

Ogromna kontrowersja w meczu o awans na Euro. Ukraina została okradziona kosztem Włochów? [WIDEO]

Wczoraj rozstrzygnęła się rywalizacja o bezpośredni awans na Euro 2024 między Ukrainą a Włochami. Bilet na turniej zgarnęli ci drudzy, zaś nasi sąsiedzi zagrają wiosną w barażach. W trakcie spotkania doszło jednak do sporej kontrowersji, która mogła przesądzić o innym rozstrzygnięciu.




W poniedziałkowy wieczór Ukraina przystępowała do meczu z Włochami z gorszej pozycji. Italia potrzebowała bowiem zaledwie remisu, aby bezpośrednio awansować na mistrzostwa Europy. Zwycięstwo Ukrainy oznaczało z kolei ich awans.




Kontrowersja

Rywalizacja zakończyła się ostatecznie bezbramkowym remisem, mimo sporej liczby sytuacji. W doliczonym czasie, rzutem na taśmę Ukraina mogła jednak wygrać to spotkanie i zająć miejsce na Euro kosztem Włochów. W 93. minucie w polu karnym padł Mudryk, po kontakcie z rywalem.




Gwizdek arbitra jednak milczał, co wywołało olbrzymie kontrowersje. Decyzja Jesusa Gila Manzano wzbudziła jeszcze większe wątpliwości przez fakt, że nie była nawet zanalizowana przez VAR.


W internecie nie brakuje głosów o okradzeniu Ukrainy z wyjazdu bezpośredniego na Euro. Część kibiców jest jednak zdania, że Mudryk dołożył sporo od siebie w tej sytuacji i sędzia postąpił słusznie.




Szokujące kulisy afery alkoholowej w kadrze U-17! „Wracał w samych kąpielówkach”

Reprezentacja Polski U17 zakończyła po trzech meczach swój udział w młodzieżowych mistrzostwach świata. Tuż przed startem turnieju w kadrze doszło do sporej afery na tle alkoholowym. Teraz w rozmowie z „Głosem Wielkopolski” jeden z zawodników ujawnił jej kulisy. 




We wspomnianej aferze uczestniczyło czterech piłkarzy – Filip Wolski, Oskar Tomczyk, Jan Łabędzki i Filip Rózga. Przyłapano ich na spożywaniu mocnego alkoholu, a jeden z nich miał nawet ucierpieć na zdrowiu. W związku z tym wszystkich usunięto ze zgrupowania dyscyplinarnie.

„Musiał wracać w kąpielówkach”

Obecnie na jaw wychodzą kolejne szczegóły odnośnie całej afery. Jeden z piłkarzy, który był obecny na zgrupowaniu, w rozmowie z „Głosem Wielkopolski” wyjawił zaskakujące informacje. Zrelacjonował, w jakich warunkach jego koledzy wracali do Polski.




– Gdy sztab szkoleniowy zobaczył ich na mieście, selekcjoner postanowił zrobić drugi obchód. Po powrocie do hotelu kazano im zdać cały sprzęt, w tym torbę, z którą przylecieli i w której mieli prywatne rzeczy, a także ubrania PZPN – mówił zawodnik. 




– Na drugi dzień rano, podczas odprawy, poinformowano ich o wyrzuceniu ze zgrupowania. Nie było miejsca na dyskusję czy negocjowanie. Przeprowadzone zostały również badania moczu. Dwukrotnie. One nic nie wykazały – dodał.

Młokosy do Polski wracali sami, bez opieki dorosłych. Co jednak ważne, zgrupowanie opuścili bez większości swoich rzeczy. Z relacji ich kolegi wynika, że jeden z zawodników miał nawet wracać w samych kąpielówkach.




– Oprócz torby, którą musieli zostawić, mieli ze sobą plecaki, do których niewiele się mieściło. Realnie pozbawiono ich możliwości spakowania ubrań i rzeczy, z którymi przylecieli – oznajmił.




– Doszło do takiej sytuacji, w której jeden z zawodników nie miał w co się przebrać, więc wracał w kąpielówkach i odwróconej na lewą stronę koszulce sparingowej. Część ubrań i akcesoriów trzymali w rękach – podsumował.

Prezydent UEFA rozwścieczył Ukrainę. Skandaliczna wypowiedź przed meczem z Włochami

Aleksander Ceferin otwarcie przyznał, że liczy na awans Włochów na mistrzostwa Europy. Rozwścieczył tym samym kadrę Ukrainy, która niebawem zmierzy się z Italią bezpośrednio w walce o bezpośrednią kwalifikację na turniej. 




Rywalizacja w grupie C wygląda bardzo atrakcyjnie. Pewnymi awansu jak na razie są jedynie Anglicy. O drugie miejsce i tym samym bezpośredni awans na Euro walczą jeszcze Włochy i Ukraina. W poniedziałek dojdzie do ich starcia, które zadecyduje, kogo czeka walka w barażach.




Skandaliczna wypowiedź

W lepszej sytuacji przed spotkaniem znajdują się Włosi. Obecnym mistrzom Europy potrzeba do awansu zaledwie remisu z Ukrainą. Zdaje się, że awans ekipy Luciano Spalettiego odpowiadałby Aleksandrowi Ceferinowi. Prezydent UEFA otwarcie przyznał, że brak ich awansu byłby katastrofą.




– Włochy muszą awansować do mistrzostw Europy. W innym przypadku dojdzie do katastrofy – wypalił. 

Na te słowa zareagował już sam selekcjoner Ukrainy – Serij Rebrow. Szkoleniowiec nie wydawał się szczególnie dotknięty wypowiedzią Ceferina.

– Nie skupiamy się na komentarzach Ceferina. Jedyne, co mogę zrobić, to sprawić, by piłkarze byli bardziej wściekli i zmotywani do wywalczenia awansu. Myślę, że mamy na to duże szanse – stwierdził. 




– Stadion będzie pełny, kibice będą nas wspierać. W tym meczu musimy pokazać swoją prawdziwą twarz. We Włoszech popełniliśmy wiele błędów. Wiemy, co musimy teraz zrobić – podsumował.

Ujawniono przemowę Michała Probierza z przerwy w meczu z Czechami! „Dalej szukać” [WIDEO]

Kanał „Łączy nas Piłka” opublikował kulisy zremisowanego meczu eliminacji Euro 2024 z Czechami (1-1). Na nagrania nie zabrakło obrazków z samej szatni Polaków. Nagrano między innymi przemowę Michała Probierza. 




W piątek reprezentacja Polski walczyła o przedłużenie swoich szans na bezpośredni awans na mistrzostwa Europy. Remis z Czechami na Stadionie Narodowym ostatecznie te nadzieje jednak zmył. Obecnie pozostało przygotowywanie się do wiosennych baraży.

„Nie ma czegoś takiego”

Na kanale „Łączy nas Piłka” pojawiły się kulisy starcia sprzed dwóch dni. Zamieszczono w nich między innymi przemowę Michała Probierza z przerwy meczu. Przypomnijmy, że „Biało-Czerwoni” do szatni schodzili prowadząc 1-0 po bramce Jakuba Piotrowskiego, a ich gra momentami naprawdę mogła się podobać. Przynajmniej względem tego, co oglądaliśmy w ostatnim czasie.




– Dalej takie samo granie, nie ma wycofywania się, nie ma czegoś takiego, że my chcemy bronić wynik. Dalej szukać możliwości uderzeń, dalej wyjść do pressingu, stałe fragmenty gry dobrze wykonywać, zwrócić uwagę na to i wykorzystywać sytuację – mówił selekcjoner. 




– Panowie, ostatnie 45 minut w tych eliminacjach. Ten wynik zostaje albo jeszcze wyżej dla nas. Nie ma innej opcji. I dalej gramy swoją piłkę – wtórował mu także Robert Lewandowski. 

Niestety w drugiej odsłonie nie udało się spełnić apelu Probierza i dość szybko do wyniku doprowadził Soucek. Polacy stworzyli później jeszcze kilka sytuacji i próbowali ponownie wyjść na prowadzenie. To się im jednak nie udało i wynik 1-1 utrzymał się aż do końca.




– Nie ma co się rozczulać, rozumiemy się, to już jest przeszłość. Można coś zrobić, naprawdę chwała. Graliście jako zespół, klasa. Nie umiemy po prostu jeszcze tego wykończyć, nad stałymi fragmentami gry popracujemy. I głowy do góry, jeden za drugiego zapierdzielać, bo naprawdę jest, na czym budować. Potraficie grać, pokazaliście to i na treningach i dzisiaj na meczu. Wiem, że to jest bolesne, odpadliśmy na razie, ale są baraże, można awansować i jest dobry zespół. Trzeba tylko się scalić i jeszcze więcej od siebie dać. Brawo, panowie, bo dumny jestem z was dzisiaj, z tego, co pokazaliście na boisku – przyznał Probierz tuż po spotkaniu. 




Kolejny mecz, tym razem towarzyski, Polska zagra już we wtorek. Naszym rywalem będzie Łotwa. Kolejne mecze czekają nas z kolei na wiosnę, kiedy to zagramy w barażach o wyjazd na mistrzostwa Europy.

Tak prezentuje się nasza sytuacja w barażach o Euro. Idealny scenariusz blisko spełnienia

Reprezentacja Polski wiosną podejdzie do meczów barażowych o wyjazd na mistrzostwa Europy w Niemczech. Na ten moment scenariusz układa się dla nas bardzo korzystnie. Możliwe, że ominiemy najsilniejsze drużyny. 




Jeszcze w piątek „Biało-Czerwoni” mieli szanse na bezpośredni awans na Euro. Niestety remis z Czechami (1-1) ostatecznie rozbił nasze nadzieje i wiosną Polacy przystąpią do meczów barażowych. Z kim możemy w nich zagrać? Jak na razie wszystko układa się na naszą korzyść.

Unikniemy potęg

Na chwilę obecną na drodze ekipy Probierza stanęłaby Estonia. W drugiej parze ścieżki A Walia zagra z kimś z trójki: Finlandia, Ukraina, Islandia. Przeciwnika wyłoni jednak dopiero losowanie.




Aby takie zestawienie się utrzymało, spełnione muszą zostać pewne warunki. Przede wszystkim w ostatniej kolejce eliminacji Walia nie może awansować bezpośrednio na turniej kosztem Chorwacji. We wtorek Walijczycy zagrają z Turcją, a Chorwaci – z Armenią.




Ważny będzie również mecz grupy C między Ukrainą a Włochami. Od wyniku tego spotkania zależy, kto wywalczy bezpośredni awans. Mistrzowie Europy potrzebują jednak zaledwie remisu, więc to nasi wschodni sąsiedzi przystąpią do meczu z większą presją.

Bardzo istotna będzie również sytuacja w naszej grupie, gdzie także nie wszystko się rozstrzygnęło. Czechy potrzebują do awansu remisu lub zwycięstwa z Mołdawią. Gdyby jednak przegrali, a Chorwaci lub Włosi nie wywalczyli bezpośredniego awansu, to w barażach ponownie mogłyby spotkać się nasze reprezentacje.

Dobre informacje nt. zdrowia Karola Świderskiego. Co z występem przeciwko Łotwie?

Karol Świderski nie był w stanie kontynuować wczorajszego meczu z Czechami w drugiej połowie. Napastnik reprezentacji Polski trafił w przerwie pojechał do szpitala, gdzie spędził noc. Według najnowszych doniesień zawodnik powinien być do dyspozycji Michała Probierza na sparing z Łotwą. 




Reprezentacja Polski zremisowała w ostatnim meczu eliminacji mistrzostw Europy z Czechami 1-1.Tym samym pozbawiliśmy się szansy na bezpośredni awans na turniej w Niemczech i wiosną będziemy musieli zawalczyć w barażach.

Co ze zdrowiem Świderskiego?

W podstawowym składzie na Czechy Michał Probierz ustawił w ataku Roberta Lewandowskiego i Karola Świderskiego. Niestety ten drugi nie wyszedł już na drugą połowę. Jak się okazało w przerwie meczu miała miejsce dramatyczna scena. „Świder” zemdlał i potrzebna była natychmiastowa pomoc medyczna i przewiezienie go do szpitala.




Napastnik co prawda zdołał dojść do karetki sam, ale nie było mowy o kontynuowaniu gry. Po zmianie stron na murawie w jego miejsce zameldował się Adam Buksa. Świderski natomiast został w szpitalu, gdzie przeprowadzane badania nie pokazały żadnych złych wieści.




Teraz kolejne dobre wieści w sprawie 26-latka przekazał portal „Weszło”. Z ich informacji wynika, że Świderski prawdopodobnie będzie dostępny do gry przeciwko Łotwie w najbliższy wtorek.




– Z naszych informacji wynika, że Michał Probierz prawdopodobnie będzie mógł skorzystać z usług 26-latka, który niedługo wróci na zgrupowanie reprezentacji Polski – czytamy na „Weszło”.

Skomplikowana sytuacja barażowa reprezentacji Polski. Z tymi rywalami możemy zagrać wiosną

polW marcu reprezentację Polski czeka walka w barażach o awans na mistrzostwa Europy. Sytuacja jest jednak bardzo złożona i skomplikowana. Z kim „Biało-Czerwoni” mogą zagrać wiosną? 




Eliminacje Euro 2024 są zdecydowanie do zapomnienia. Tylko dzięki pozycji w Lidze Narodów zachowaliśmy szanse na udział w turnieju w Niemczech. Bezpośrednio awansowała już Albania, zaś dołączą do niej Czesi lub Mołdawianie.

Złożona sytuacja

Właśnie dzięki Lidze Narodów „Biało-Czerwoni” bez względu na miejsce w grupie mieli zapewniony udział w barażach. Sytuacja jest jednak na ten moment dość skomplikowana, bo rywale, jakich spotkamy, zależą od wyników w poszczególnych grupach. Na „teraz” zmierzylibyśmy się jednak w półfinale z Ukrainą, Finlandią lub Islandią.




W drugiej parze z kolei w tym momencie odbyłby się mecz Chorwacji z Estonią. Chorwaci natomiast wciąż walczą o bezpośredni awans. W grupie wyprzedza ich jednak Walia.

Scenariuszy jest natomiast dużo, dużo więcej. Z naszego punktu widzenia korzystnie byłoby gdyby Chorwacja wywalczyła awans bezpośrednio. Wówczas Polska byłaby najwyżej rozstawiona i w półfinale zagrałaby z Estonią. Z kolei Walijczycy zagraliby z wcześniej wspomnianą Ukrainą, Finlandią lub Islandią.




Należy jednak pamiętać, że Ukraina wciąż też ma szanse na bezpośredni awans. O to bije się z Włochami, z którymi zmierzy się już w poniedziałek. Italii do wyjazdu na turniej w Niemczech potrzeba zaledwie remisu.




We wtorek będziemy mieć już pełny obraz nadchodzących baraży. Rozegrane zostaną bowiem ostatnie spotkania i faza zasadnicza eliminacji mistrzostwa Europy zostanie oficjalnie zakończona.

Były piłkarz Górnika nakłaniał gangstera do napadu na dom Lewandowskich?! Szokujące słowa

Wydawało się, że Robert Lewandowski miał w Monachium spokojne życie. Okazało się jednak, że gangster mógł obrabować w tamtym czasie jego willę. Do napadu namawiać go miał… były piłkarz Górnika Zabrze. 

Lewandowski grał w Bayernie Monachium od 2014 roku, kiedy rozstał się z Borussią Dortmund. W stolicy Bawarii święcił piękne triumfy, zdobył wiele mistrzostw i Pucharów Niemiec, a także wygrał Ligę Mistrzów. Rok temu zdecydował się natomiast przenieść do FC Barcelony, w której gra do dziś.

Gangster planował napad?

Choć w Monachium Lewandowski miał świetne życie, mógł paść ofiarą napadu. Gangster Grzegorz L. o pseudonimie „Młody”, obecnie świadek koronny, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wyznał, że do takiej akcji namawiał go były piłkarz Górnika Zabrze.

– Jacek W. zaproponował mi, żebyśmy napadli na rodzinę Lewandowskiego, który wtedy grał w Bayernie Monachium. Powiedział, że ma adres domu. Twierdził, że wystarczy tylko pojechać na miejsce, zrobić obserwację, a następnie wejść do środka „na policjanta”, skuć Lewandowskich i zmusić ich do wydania pieniędzy i kosztowności. Długo wiercił mi dziurę w brzuchu, żebyśmy to zrobili. Kazałem mu spi*****ać – wyznał „Młody”.

– Oczywiście mogłem zrobić skok na Lewandowskich w Monachium, nie byłby to dla mnie żaden problem. Wiedziałem jednak, że kiedy napadnę na dom Lewandowskiego, prasa oszaleje, a „psy” z całej Europy staną na głowie, żeby dopaść sprawców. Po co mi to? Jacek W. musiał pogodzić się z odmową, bo sam nie byłby w stanie zrobić takiego napadu. Był za cienki na taki numer. Teraz ma zarzuty udziału w mojej grupie przestępczej i kilku włamaniach. Opowiedziałem prokuraturze o nakłanianiu mnie do skoku na Lewandowskich – dodał.

W. miał łamać prawo w okolicach 2016 i 2017 roku, kiedy uczestniczył w napadach. Miał również wziąć udział w akcji w Nowym Targu, kiedy skradziono 300 tysięcy złotych. Były piłkarz Górnika Zabrze pracował jakiś czas temu w klubie jako skaut oraz nadal znajduje się w jego galerii sław.

Michał Probierz szykuje sensacyjne zmiany w składzie! Selekcjoner zaskoczy w meczu z Czechami?

W piątek reprezentacja Polski zagra ostatni mecz w ramach eliminacji mistrzostwa Europy. Na ten moment trudno przewidzieć skład, jaki pośle do boju z Czechami Michał Probierz. Według portalu sport.pl selekcjoner szykuje jednak duże zmiany.




Pierwsze zgrupowanie Probierza skończyło się zwycięstwem z Wyspami Owczymi (2-0) oraz remisem z Mołdawią (1-1). W obu spotkaniach w defensywie oglądaliśmy trójkę: Kiwior-Peda-Kędziora. Ten ostatni prezentował się jednak dużo gorzej od młodszych kolegów.




Powrót

Peda i Kiwior w większości zostali pozytywnie ocenieni po obu meczach. Na najbliższe spotkanie z Czechami wyjść ma jednak tylko jeden z nich, mimo ponownego szykowania przez selekcjonera ustawienia z trójką defensorów. Tym razem do składu ma natomiast wrócić Jan Bednarek.




Piłkarza Southampton zabrakło na ostatnim zgrupowaniu, ale powoli odzyskuje dobrą formę. Niezłymi ocenami zbieranymi w klubie zapracował sobie na powrót do reprezentacji. Sport.pl podaje, że teraz wróci do podstawowego składu.




Co ciekawe, trzecim stoperem ma zostać Paweł Bochniewicz. Obrońca Heerenveen ma otrzymać olbrzymią szansę i zagrać z Czechami od samego początku. Warto zaznaczyć, że będzie to dopiero jego trzeci mecz w narodowych barwach. Wcześniej wystąpił jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka w 2020 roku.

Z Czechami na dwóch napastników? Wiadomo, kto ma zagrać w duecie z Lewandowskim

Mecz z Czechami zbliża się wielki krokami. Michał Probierz ustala powoli skład na ostatnie spotkanie w ramach eliminacji mistrzostwa Europy. Według „TVP Sport” Robert Lewandowski ma otrzymać wsparcie w ataku. 




Reprezentacja Polski nadal nie jest pewna awansu na Euro w Niemczech. Już w piątek odbędzie się za to mecz z Czechami, kluczowy w kwestii dalszej walki o bezpośrednie zakwalifikowanie się na turniej finałowy. W przypadku zwycięstwa zachowamy jednak tylko matematyczne szanse i pozostanie czekać na starcie Czechów z Mołdawią.




Dwóch napastników?

Od poniedziałku w Warszawie kadrowicze przebywają na zgrupowaniu. Mają już za sobą trzy jednostki treningowe, a „TVP Sport” podaje, że w składzie nie powinno znaleźć się wiele niespodzianek. Po kontuzji wraca Robert Lewandowski, który ponownie przywdzieje opaskę kapitana i zagra od pierwszej minuty.




Co jednak ważniejsze – piłkarz Barcelony ma nie być w ataku osamotniony. Na zgrupowaniu są także Karol Świderski i Adam Buksa, którzy mogliby zagrać w duecie z kapitanem. „TVP Sport” podaje, że to właśnie napastnik Charlotte znajdzie się w podstawowej jedenastce na spotkanie z Czechami.




Warto przypomnieć, że ostatni raz w takim zestawieniu od pierwszych minut obaj panowie zagrali w marcu. Wówczas Świderski strzelił gola przeciwko Albanii (1-0) i zapewnił „Biało-Czerwonym” trzy punkty.