Noriaki Kasai nadal to ma! 51-latek zaliczył świetne skoki i wygrał zawody w Sapporo [WIDEO]

Noriaki Kasai nadal zaskakuje swoją formą. 51-letni skoczek wygrał TVh Cup rozgrywany w Sapporo. Co ciekawe na skoczni widzieliśmy też innego japońskiego weterana – 3 lata młodszego Kazuyoshiego Funaki.




W czerwcu Kasai skończy 52 lata. Mimo zaawansowanego wieku Japończyk wciąż cieszy się sportem i potrafi zaskakiwać, jak za młodszych lat. Cechuje go również duża ambicja, która nie pozwala mu zadowolić się występami w Pucharze Kontynentalnym. Zawodnik nadal liczy na powrót do kadry na zawody Pucharu Świata.

Wciąż zaskakuje

Niewykluczone, że jego marzenia wkrótce się spełnią. Kasai zaprezentował się świetnie podczas TVh Cup w Sapporo. Skoczek oddał skoki na odległość 125 i 130 metrów, które dały mu zwycięstwo. Pokonał tym samym młodszych kolegów, w tym chociażby Keichiego Sato, który w zeszłym sezonie regularnie brał udział w zawodach PŚ.

Kasai nie był jedynym weteranem, który pojawił się w Sapporo. Skakał również 48-letni Kazuyoshi Funaki, ale on zaprezentował się już dużo słabiej. Pierwszy skok oddał co prawda na odległość 114 metrów, ale druga próba zakończyła się bardzo słabo. Skoczył tylko na 74 metry, a zawody zakończył na 21. miejscu.




Funaki swoje największe sukcesy odnosił ponad 25 lat temu. W Nagano w 1998 roku zdobył dwa złote medale na Igrzyskach Olimpijskich. Z Pucharem Świata pożegnał się natomiast po sezonie 2011/12.

Polska firma została oficjalnym partnerem Juventusu! Jej nazwa pojawi się na koszulkach

Polska firma Zondacrypto została sponsorem Juventusu. Jej nazwa pojawi się niebawem na rękawach koszulek zawodników pierwszej drużyny „Starej Damy”. – Nie możemy się doczekać dynamicznego i udanego partnerstwa w świecie kryptowalut – czytamy w komunikacie włoskiego klubu.




Od 2014 roku Zondacrypto działa na rynku kryptowalut. Firma, założona w Polsce, była początkowo platformą handlową dla Bitcoina. Finalnie przetransformowała się jednak w platformę do handlu dla wielu kryptowalut. Obecnie obsługuje ludzi we Włoszech, Litwie, Słowacji, Estonii i Kanadzie. W sumie obsługuje 1,2 mln użytkowników.

Wielki transfer polskiej marki

Teraz Zondacrypto jeszcze mocniej wchodzi na włoski rynek. Juventus ogłosił oficjalnie, że firma została sponsorem klubu. Jej nazwa pojawi się na rękawach koszulek pierwszej drużyny.




Z przyjemnością witamy Zondacrypto jako naszego oficjalnego partnera Crypto Exchange. Współpraca ma na celu wsparcie ich międzynarodowej ekspansji, wykorzystując siłę i entuzjazm naszej licznej rzeszy fanów – powiedział dyrektor zarządzający Juventusu ds. przychodów i rozwoju piłki nożnej, Francesco Calvo.




Zondacrypto wyróżnia się jako wiodąca firma w sektorze kryptowalut. Dla Juventusu kluczowa jest współpraca z myślącym przyszłościowo, innowacyjnym i profesjonalnym podmiotem. Nie możemy się doczekać dynamicznego i udanego partnerstwa w świecie kryptowalut – podkreślił. 

Przemysław Kral, dyrektor generalny giełdy podziękował Juventusowi za zaufanie. Podkreślił, że otwiera to przed firmą oraz klubem wielkie możliwości.




Jesteśmy dumni, że Juventus wybrał nas na swoją oficjalną giełdę kryptowalut, co otwiera nowe możliwości zarówno dla klubu, jak i dla nas – zaznaczył Kral. 

Zondacrypto to kolejna polska firma, która związała się z zagranicznym klubem. Pod koniec ubiegłego roku świat obiegła informacja, że partnerem Newcastle United został InPost.

Stanowski odkrył kary. Wiadomo, jakie koszty generuje Kanał Zero. Pierwszy wywiad z… Andrzejem Dudą

1 lutego 2024 roku oficjalnie wystartował Kanał Zero. W czwartkowy wieczór na YouTube Krzysztof Stanowski w asyście Przemysława Rudzkiego przeprowadzili ponad czterogodzinny live, na którym opisano ideę nowego projektu. Zapowiedziano także, że już dziś pojawi się wywiad z… prezydentem Andrzejem Dudą. 




Transmisja na żywo rozpoczęła się od przedstawienia czołówki autorstwa Mateusza Sadowskiego. Towarzyszyła jej ścieżka dźwiękowa stworzona przez jednego z największych producentów muzycznych w Polsce – Atutowego. Następnie Stanowski przeszedł do tłumaczenia widzom czym ma być Kanał Zero. Zaznaczył przede wszystkim, że chcą stanowić alternatywę dla mainstreamowych mediów.

Gigantyczne koszty, gigantyczne zyski

Przy okazji tłumaczeń założeń swojego projektu nie zabrakło oczywiście wzmianek na temat Kanału Sportowego. Stanowski nie szczędził przy tym gorzkich słów, zaznaczając, że jego były projekt nie jest dla niego punktem odniesienia.




– Kanał Sportowy nie jest dla mnie punktem odniesienia. KS jest zbyt mały, żeby się z tym mierzyć – powiedział.

– Polskie media zabrnęły w ślepą uliczkę. Chcę być kamieniem w bucie dużych mediów. (…) Media zapędzają do zagrody i szczują [nas] wzajemnie – podkreślił. 




Stanowski ujawnił również, że siedziba Kanału Zero powstała w trzy tygodnie. Zdradził również, że kosztowała około dwóch milionów złotych, zaś koszty miesięczne na utrzymanie projektu mają wynieść nawet 1,3 mln. To jednak nie jest dla dziennikarza zmartwienie, gdyż kanał zaczął na siebie zarabiać już od samego początku. Duża w tym zasługa potężnych sponsorów.

– Ten biznes zarabia od pierwszego dnia, zarabia dobre pieniądze. Dokładamy kolejne elementy, ale wiemy dlaczego nas na to stać – zaznaczył. 




– Mamy naprawdę bardzo dużą siatkę sponsorską. Nie upadniemy. Jeśli ktoś myśli, że przesadziliśmy, że to nie ma szans – pomyłka – dodał. 

Głównym sponsorem Kanału Zero zostały portale rekrutacyjne – RocketJobs i Just Join IT. Stanowski wymienił również wśród nich wiele innych – x-kom, SFD, Diety od Brokuła, TP Vision, GoldSaver, Mubi, KFC i XTB.




Ramówka

Stanowski i Rudzki w międzyczasie odsłaniali również kolejne karty ramówki kanału. W godzinach 7:30-9:00 transmitowany będzie Poranek, a po nim studyjny program jednego z autorów. Od 13:00 pojawiać się będzie „cykl commentary” z udziałem całej redakcji. Pasmo popołudniowe wystartuje o 17:00. Ramówkę zakończy program nadawany o 20:00, w którym pojawi się między innymi Robert Mazurek (wywiady z politykami) czy duet – Rajmund Andrzejczak i Sławomir Dębski (Ground Zero).




W soboty na kanale oglądać będziemy mogli filmy dokumentalne. Zapowiedziano już materiał Mariusza Zielkego o sprawie Michała Wiśniewskiego. Celebryta w październiku 2023 roku usłyszał wyrok o wyłudzenie pieniędzy ze SKOK Wołomin. W niedzielę natomiast swój program poprowadzi Marcin Meller.




Stanowski zapowiedział też, że już w piątek wyemitowany zostanie wywiad z Andrzejem Dudą. Poza dziennikarzem weźmie w nim udział Robert Mazurek. Rozmowa zostanie nagrana o 13:00 i „na surowo” wyemitowana o 20:00.

 

Tragiczny upadek Schalke. Klub blisko całkowitej klęski. Żeby przetrwać, musi spełnić jeden warunek

Z Niemiec docierają bardzo niepokojące informacje. Schalke mogą czekać ogromne problemy, jeśli spadnie na trzeci poziom rozgrywkowy. Klub może mieć problem na uzyskanie licencji. 




W poprzednim sezonie Schalke zaliczyło tragiczny sezon w Bundeslidze, zakończony spadkiem do drugiej ligi. Po 34 kolejkach ekipa z Gelsenkirchen miała na koncie zaledwie 31 punktów. Teraz nie jest jednak lepiej.

Sensacyjny upadek?

Schalke zajmuje obecnie dopiero przedostatnie miejsce w tabeli, mając na koncie tyle samo punktów, co ostatnia Hansa Rostock. Nie da się zatem ukryć, że spadek do 3. ligi jest naprawdę realny. Okazuje się jednak, że może on być dużo potężniejszym ciosem dla „Die Koenigsblauen”, niż się wydaje. Podopieczni Karela Geraertsa mogą nie uzyskać licencji do gry w niższej klasie rozgrywkowej.




– Uzyskanie przez Schalke licencji na grę w trzeciej lidze jest w zasadzie niemożliwe. Ewentualny spadek miałby konsekwencje, których obecnie nie da się w pełni przewidzieć, ale jedno jest pewne – klub w obecnym kształcie byłby martwy – napisano na „Sky Sports”.




– Bez wątpienia w ciągu ostatnich kilku miesięcy i lat w Schalke popełniono więcej błędów niż można by wymienić, ale w obecnej sytuacji to nie ma znaczenia. Teraz ważne jest, aby znaleźć zawodników, którzy udźwigną ogromną presję i będą dobrze prezentować się na boisku. Nie chodzi o budowanie wartości rynkowej czy zapewnienie młodym zawodnikom czasu na grę. Chodzi o przetrwanie jednego z największych niemieckich klubów piłkarskich – podsumowano. 




Schalke jest utytułowanym klubem, który funkcjonuje nieprzerwanie od 1904 roku. W sumie siedmiokrotnie wygrywali Bundesligę, zaś pięciokrotnie – Puchar Niemiec. Ich spadek do drugiej ligi wywołał wielkie emocje, ale całkowity upadek klubu byłby całkowitą klęską.

Polak z młodzieżówki Milanu sprzedawał bilety na mecz. Robił to ze swojego prywatnego konta

Mateusz Skoczylas, piłkarz Milanu, grający w Primaverze, został przyłapany na… sprzedawaniu biletów na mecz z Napoli. Zawodnik robił to ze swojego prywatnego konta na facebookowych grupach. 

Latem zeszłego roku z Zagłębia Lubin do Milanu powędrował Mateusz Skoczylas. Młody Polak miał grać w Primaverze, czyli w młodzieżowej lidze włoskiej. Oprócz tego jest też młodzieżowym reprezentantem Polski. W drużynie U16 rozegrał 8 spotkań, zaś w drużynie U17 – 18, dokładając 3 gole. Ma za sobą także debiut w drużynie do 18. roku życia.

Biznes „na boku”

Skoczylas z racji gry w drużynie młodzieżowej Milanu może liczyć na bilety na spotkania zespołu seniorskiego. Za dwa tygodnie „Rossonerii” zmierzą się z Napoli w hicie Serie A, co 17-latek postanowił wykorzystać. Zawodnik opublikował wpisy na grupach w mediach społecznościowych, w których… oferuje sprzedaż wejściówek na spotkanie z mistrzami Włoch. Mało tego – robi to ze swojego prywatnego konta, podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem.

Brak opisu.

Oferta Skoczylasa zdawała się cieszyć sporym zainteresowaniem. Z jednym z użytkowników zaczął nawet ustalać kwotę za pięć biletów.

– Dałbym radę pięć, ale musisz wiedzieć, że cena będzie sięgała koło 2750 złotych – odpisał zawodnik na grupie. 

Screeny rozeszły się po internecie w błyskawicznym tempie. Zawodnik najprawdopodobniej posty już pousuwał, ale kwestią czasu zdaje się, aż hulające w mediach zrzuty ekranu dojdą do władz Milanu. Co wówczas czeka młodego Polaka? Trudno powiedzieć, ale kara nie powinna go ominąć.

To samo imię i nazwisko, ten sam wygląd, to samo życie. Niezwykła historia amerykańskich baseballistów

Istnieje teoria, że każdy z nas ma gdzieś na świecie osobę, która jest identyczna, niemal jak brat bliźniak. Takie historie brzmią nieprawdopodobnie, ale faktycznie – zdarzają się. Przykład takiej sytuacji mamy w Stanach Zjednoczonych, gdzie dwaj amerykańscy baseballiści wyglądają niemal tak samo, a nawet prowadzą takie samo życie. Co więcej, testy DNA wykluczyły ich pokrewieństwo. 




Brady Feigl jest baseballistą, grającym na pozycji miotacza. Mierzy 1,95 metra, ma rude włosy i rudą brodę oraz nosi okulary w grubych oprawkach. Tak samo możemy opisać… Brady’ego Feigla. Co ciekawe to nie jedyne rzeczy, które łączą obu panów, a jedyne co ich dzieli to różnica pięciu lat.

Testy nie wykazały pokrewieństwa

Choć ich sytuacja jest niczym żywcem wyjęta z filmów, to wbrew wszelkim podejrzeniom baseballiści nie są zaginionym rodzeństwem. Można się było jednak łatwo pomylić. Poza cechami szczególnymi jak kolor włosów czy wada wzroku, obaj prowadzili do złudzenia identyczne życie.




Zarówno jeden, jak i drugi gra na pozycji miotacza w MBL (amerykańska liga baseballowa), ale to nie wszystko. Podczas ich spotkania ustalili kolejne zaskakujące podobieństwa. Obaj mają brata o imieniu Larry, pierwszą żonę o imieniu Linda, a nawet drugą o imieniu Betty. Nawet ich psy w dzieciństwie nosiły te same imiona (Toy). Obaj lubili nawet to samo piwo czy papierosy, a każdy dał swojemu pierworodnemu synowi to samo imię.




Jakby tego było mało, w 2015 roku przeszli dokładnie tę samą operację łokcia, którą przeprowadził ten sam lekarz. Młodszy Feigl po kilku miesiącach od przejścia zabiegu otrzymał telefon z przychodni, czy zgłosi się na operację. To wtedy miał się dowiedzieć o swoim sobowtórze.




Nie była to jednak jedyna tego typu sytuacja. W 2017 roku pomyliła ich nawet drużyna baseballowa Uniwersytetu Mississippi. We wpisie na Twitterze oznaczono niewłaściwego Feigla przy okazji jego urodzin. Pod postem udzielił się oznaczony zawodnik, który krótko skomentował tę kuriozalną sytuację:

„Zły Brady Feigl. Możecie szukać @bfeigl39…”

Wówczas zdecydowali się na spotkanie, a także na przeprowadzenie testów DNA, które miały na zawsze rozwikłać zagadkę ich pokrewieństwa. Te jednak go nie wykazały. Jedynym, co miało ich łączyć był gen germańskiego pochodzenia, który u obu wyniósł 53 procent. Mimo to zostali przyjaciółmi, twierdząc, że „poniekąd i tak są braćmi”.

Tak Milik zachował się w szatni po czerwonej kartce. Wojciech Szczęsny zdradził, co zrobił Polak

Arkadiusz Milik we wczorajszym meczu Juventusu otrzymał bardzo szybko czerwoną kartkę i nie dokończył meczu z Empoli (1-1). Wojciech Szczęsny zdradził, jak na sytuację zareagował polski napastnik w szatni po spotkaniu. 




Juventus zaledwie zremisował mecz z Empoli na własnym stadionie 1-1. Spotkanie mogło ułożyć się zupełnie inaczej, gdyby z boiska ekspresowo nie wyleciał Arkadiusz Milik. Polak już w 18. minucie zobaczył czerwoną kartkę po ostrym faulu na Alberto Cercim.

Jak było w szatni?

Milik po meczu opublikował wpis z przeprosinami w mediach społecznościowych. Skierowane było ono zarówno do kolegów z drużyny, jak i kibiców, liczących na trzy punkty Juventusu. Wojciech Szczęsny zdradził natomiast, że w szatni napastnik postąpił podobnie. Bramkarz stanął w obronie swojego rodaka.




– Milik przeprosił drużynę, ale nie było takiej potrzeby. Każdy może popełnić błąd. W sobotę nadeszła jego kolej. Wciąż jest jednak bardzo ważnym zawodnikiem. Musi nam się odwdzięczyć dużą liczbą goli w kolejnych meczach – podkreślił. 

Szczęsny ocenił również końcowy wynik rywalizacji z Empoli. Stwierdził, że remis był w ostatecznym rozrachunku sprawiedliwym wynikiem, trafnie oddającym przebieg spotkania.




– Remis jest sprawiedliwy. To nie taki zły wynik. Boli, że nie wygraliśmy u siebie, ale sytuacja rozwija się dla nas pozytywnie – dodał.

Brazylijczyk z polskimi korzeniami trafi do Ekstraklasy. Otwarcie mówił, że chce grać dla Polski

Guilherme Zimovski, Brazylijczyk z polskimi korzeniami niedawno udzielał wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale, w którym wyraził chęć gry dla „Biało-Czerwonych”. 19-letni skrzydłowy najwidoczniej traktuje sprawę poważnie, bo wkrótce ma trafić do Ekstraklasy. Tomasz Włodarczyk podaje, że jest blisko transferu do Radomiaka. 




Prawie rok temu na kanale YouTube’owym Tomasza Ćwiąkały pojawił się wywiad z Guilherme Zimovskim, występującym wówczas w Corinthians. W materiale poruszono temat polskich korzeni 19-latka, który wyraził chęć gry w naszej reprezentacji.




– Zaakceptowałbym bez wątpliwości [powołanieprzyp. red.]. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym dostał powołanie z reprezentacji Polski – mówił w rozmowie.

Ekstraklasa teraz, a później?

Od tamtej pory minęło już sporo czasu, ale wygląda na to, że niebawem zobaczymy zawodnika na boiskach Ekstraklasy. Według Tomasza Włodarczyka Zimovski ma zagrać w Radomiaku. Skrzydłowy jest obecnie zawodnikiem Capivariano, dla którego rozegrał dziewięć meczów, strzelił cztery bramki i dołożył dwie asysty.




Warto zaznaczyć, że dla Radomiaka ściągnięcie Zimovskiego byłoby drugim zimowym transferem. Wcześniej do Radomia trafił Vagner Dias, mający za sobą nawet występy w Ligue 1. 28-latek był ostatnio bez klubu, po rozstaniu z FC Metz.




Wywiad Tomasza Ćwiąkały z Zimovskim możecie znaleźć poniżej:

Karolina Bojar-Stefańska na podsłuchu. „Mówię poczekaj, to poczekaj! Spokój!” i wiele więcej [WIDEO]

Nowy sezon serialu „Sędziowie” miał na celu ocieplenie wizerunku arbitrów w naszym kraju. Na razie jednak idzie to w drugą stronę, a internauci często wytykają niepotrzebne zachowania prezentowane na murawie. Tym razem na tapet została wzięta Karolina Bojar-Stefańska i w jej przypadku także pojawiło się mnóstwo niepochlebnych opinii. 




Produkcja, która pojawia się na „Canal +”, ma właśnie swój drugi sezon. Pierwszy został przyjęty bardzo ciepło przez kibiców, którzy mogli obejrzeć nieco kulis z pracy sędziów, w tym między innymi Szymona Marciniaka. Z entuzjazmem spotkała się również informacja o drugiej edycji serialu, ale póki co oczekiwania zderzyły się z brutalną rzeczywistością.




Drugi sezon otworzył odcinek ze wspomnianym Marciniakiem, a oglądający szybko zwrócili uwagę na wulgarny język, którym posługuje się arbiter. Internet szybko obiegły nagrania i wycinki ze spotkań ujętych w odcinku. Kibice nie szczędzili słów krytyki pod adresem sędziego.

„Jeszcze raz mi krzykniesz!”

W szóstym wyemitowanym odcinku serialu wystąpiło małżeństwo – Daniel Stefański oraz jego żona Karolina Bojar-Stefańska. Niestety w przypadku kobiety efekt ponownie nie przyniósł tego, czego zapewne oczekiwano. Internauci zwrócili uwagę na chaos i wielokrotny brak respektu względem prowadzącej spotkanie pani sędzi.




Według opinii odbiorców odcinka zwodnicy nie rozumieli decyzji o faulach, kartkach oraz przerwach w grze.

Drugi sezon serialu „Sędziowie” ma mieć 9 odcinków, które pojawiają się co poniedziałek. W najbliższym wystąpią Jarosław Przybył i Krzysztof Jakubik. Następne zaplanowano kolejno na 5 i 12 lutego.

Ogromny skandal na Euro w piłce ręcznej. Francja niesłusznie awansowała do finału. Jest oficjalny protest

Na trwających właśnie mistrzostwa Europy w piłce ręcznej doszło do wielkiej kontrowersji. W dramatycznych okolicznościach reprezentacja Francji doprowadziła wczoraj do dogrywki ze Szwecją w półfinale. Okazuje się, że gol, który dał „Trójkolorowym” drugi oddech nie powinien zostać uznany. 




Francja w ostatniej akcji meczu, dzięki trafieniu Prandiego doprowadziła do remisu 27:27 i tym samym do dogrywki. W niej z kolei ustaliła wynik na 34:30 i pokonała Szwecję, awansując do finału Euro w Niemczech.

Wypaczony wynik

Teraz okazuje się jednak, że gol nie powinien zostać uznany, a tym samym nie powinno dojść do dogrywki, ani tym bardziej do wygranej Francji. Prandi miał zdobyć bramkę w nieregulaminowy sposób.




Tvpsport.pl tłumaczy, że zawodnik, który wykonuje rzut wolny może oderwać od podłoża jedną stopę. Prandi wykonał jednak dwa kroki w całej sekwencji ruchów. Sędziom sytuacja miała umknąć, ale co gorsza – nie skorzystali z opcji wideoweryfikacji.




Szwedzi naturalnie nie zgadzają się z takich obrotem spraw i złożyli oficjalny protest do Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. Bardzo wątpliwe jest jednak ich zwycięstwo w tej sprawie. Wątpliwe, aby wynik meczu został zmieniony po jego zakończeniu.

Na ten moment w niedzielnym finale Euro w piłce ręcznej Francja zmierzy się z Danią. Taka para się utrzyma, o ile nie wydarzy się żadna sensacja w kwestii złożonego przez Szwecję protestu.

Trzęsienie ziemi w Liverpoolu! Odejście Kloppa to dopiero początek rewolucji

Ogłoszenie przez Juergena Kloppa z Liverpoolu to dopiero początek trzęsienia ziemi w klubie. Poza Niemcem pokład opuszczą także członkowie sztabu, a także dyrektor sportowy. Kolejne miesiące mogą być niezwykle ciekawe. 




Jak grom z nieba spadła na kibiców piątkowa informacja wprost od Juergena Kloppa. Szkoleniowiec zwrócił się do fanów za pośrednictwem kanałów Liverpoolu w mediach społecznościowych i przekazał im smutne wieści. Niemiec wraz z końcem trwającego sezonu odejdzie z klubu. Swoją decyzją zaskoczył wszystkich, ale zapowiada ona dużo większe zmiany w zespole „The Reds”.

Wiatr zmian

Wraz z odejściem Kloppa z Liverpoolem pożegna się również jego sztab. Nie będzie to jednak jedyna ważna zmiana. Z posadą rozstanie się Joachim Schmadtke, czyli dyrektor sportowy klubu.




– Liverpool to wyjątkowy klub, więc możliwość pracy tutaj była dla mnie ogromnym zaszczytem. Od początku wiedziałem, że będzie to jedynie krótki okres – powiedział.




– Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie, które otrzymałem – właścicielom, trenerowi, sztabowi szkoleniowemu, zawodnikom oraz kibicom – a także życzyć wszystkiego najlepszego na dalszą część sezonu – zaznaczył Schmadtke. 




Jeśli chodzi o współpracowników Kloppa, to mowa o trzech osobach. Z Liverpoolem rozstaną się: Pepijn Lijnders, Peter Krawietz oraz Vitor Matos. Pierwszy z wymienionych, według Fabrizio Romano ma wkrótce spróbować swoich sił jako pierwszy szkoleniowiec.

Absurdalna sytuacja i kuriozalne plany WKS-u. Zwolnili podczas PNA, a nowego chcą… wypożyczyć

Do dość absurdalnej sytuacji doszło podczas Pucharu Narodów Afryki. Wybrzeże Kości Słoniowej zwolniło swojego szkoleniowca, mimo awansu do 1/8 finału. Obecnie trwają poszukiwania jego następcy, a tym może być… niedoszły selekcjoner reprezentacji Polski. 




WKS na razie radzi sobie fatalnie w tegorocznej odsłonie Pucharu Narodów Afryki. Jedna z najlepszych afrykańskich reprezentacji wygrała co prawda z Gwineą-Bissau (2-0), ale później przegrała z Nigerią (0-1), a następnie została rozjechana przez Gwineę Równikową (0-4).




Mimo to i tak awansowali do 1/8 finału PNA dzięki klasyfikacji zespołów z trzecich miejsc. W kolejnej fazie zmierzy się z Senegalem. Pojawił się jednak pewien problem.

Poszukiwania trenera

Po sromotnej porażce z Gwineą Równikową WKS zdecydował się na zwolnienie dotychczasowego selekcjonera – Jeana-Louisa Gasseta. Przy podejmowaniu decyzji nieznane były jeszcze pozostałe rozstrzygnięcia, wobec czego Iworyjczycy byli przekonani, że pożegnają się z turniejem. Tak się jednak nie stało, więc muszą czym prędzej znaleźć sobie nowego trenera.




Tymczasowo w tej roli obsadzono Emerse Fae, który pracował na razie jako asystent. Do meczu z Senegalem WKS ma mieć jednak nowego selekcjonera, a „L’Equipe” podało nawet potencjalne nazwisko. Możliwe, że zostanie nim dobrze znany polskim kibicom Herve Renard.




Francuz prowadził na mistrzostwach świata w Katarze Arabię Saudyjską, a od minionego roku prowadzi kobiecą reprezentację „Trójkolorowych”. Wcześniej pracował również w Zambii, Maroku czy Angoli.




Co jednak istotne w kwestii możliwego zatrudnienia 55-latka przez WKS – nie miałoby to być „normalne” zakontraktowanie. Według francuskich dziennikarzy Iworyjczycy chcą… wypożyczyć szkoleniowca. Nie wiadomo na razie, jak ta sprawa się zakończy i czy Renard faktycznie objąłby na krótki czas WKS.

Absolutnie hitowy transfer Żurkowskiego i… zmiana pozycji?! Szokujące informacje z Włoch

Szymon Żurkowski wrócił do Empoli zaledwie 3 tygodnie temu, a już znalazł się na ustach całych Włoch. Wszystko to przez formę, którą prezentuje w ostatnim czasie. Zaowocować może ona rychłym transferem Polaka do topowego klubu Serie A. Co ciekawe, miałoby się to wiązać… ze zmianą pozycji. 




„Żurek” grał ostatnio w Spezii, jednak Empoli zdecydowało się na jego wypożyczenie Miała to być dla niego szansa na udowodnienie swoich umiejętności i póki co, idealnie ją wykorzystuje. Po swoim powrocie do klubu rozegrał dwa mecze, w których strzelił cztery bramki, z czego aż trzy w ostatnim meczu Monzą, notując hat-tricka. Ten ostatni występ sprawił, że 26-latek znalazł się na ustach całych Włoch.

Transfer i… zmiana pozycji?

Co ciekawe, dzięki zaledwie dwóm meczom na Żurkowskiego zwrócić mieli uwagę działacze AS Romy. Według ilromanista.it klub z Rzymu chciałby pozyskać Polaka w miejsce Romelu Lukaku. Belg przebywa w Romie na wypożyczeniu, które kończy się pod koniec czerwca. Dziennikarze uważają, że właśnie pomocnik Empoli mógłby go zastąpić.




Ale no właśnie – pomocnik, to słowo kluczowe. „Żurek” nie jest napastnikiem, ale w przeszłości bywał ustawiany wyżej w linii ataku. Dlatego właśnie dziennikarze twierdzą, że taką opcję mogą rozważać w stolicy Włoch.




– Tak naprawdę bez awansu do Ligi Mistrzów Roma będzie miała trudności, by bezpośrednio kupić Belga. W związku z tym mogą wybrać tańszą opcję, ale wciąż przydatną jak Żurkowski – napisano na ilromanista.it.




W tym momencie na próżno szukać potwierdzenia tych rewelacji. Portal podaje jednak, że jeśli cokolwiek miałoby się w tym temacie wydarzyć, to raczej przyjdzie nam poczekać do zakończenia bieżącego sezonu.

Stanowski odsłania kolejne karty przed startem „Kanału Zero”! Opublikował obszerny zakulisowy materiał [WIDEO]

Wielkimi krokami zbliża się debiut nowego projektu Krzysztofa Stanowskiego o nazwie „Kanał Zero”. Już 1 lutego najmłodsze „dziecko” dziennikarza oficjalnie przyjdzie na świat, a powoli odkrywane są pierwsze karty. Na kanale pojawił się dziś materiał, przedstawiający kulisy jego powstawania. 




Kilka dni temu Stanowski potwierdził grono osób, które będą z nim współpracować przy „Kanale Zero”. Wśród nich znalazł się między innymi raper Tede czy Andrzej Twarowski. Tak duże nazwiska zwiastują jedno – projekt ma mieć rozmach, co potwierdzają także wcześniejsze informacje o zawartych przez „Stana” współpracach.

Kulisy budowy projektu

Emocje rosną z dnia na dzień, tym bardziej że zbliżamy się do wielkiej inauguracji działania „Kanału Zero”. Nowy projekt Stanowskiego rozpoczyna nadawanie już 1 lutego, więc zaledwie za kilka dni. Dziennikarz wraz ze swoimi współpracownikami postanowili wyjść naprzeciw oczekującym i nagrać 35-minutowy materiał. Odsłania on kulisy powstawania całego projektu.

Już teraz zapowiada się, że „Kanał Zero” będzie wielkim sukcesem. Na kilka dni przed startem projektu zgromadził prawie 500 tysięcy subskrypcji.