Co z kontuzją Neymara? Brazylijczyk uspokaja. „Lekarze mnie ostrzegali”

Ledwie kilka dni temu Neymar wrócił do gry, a już nabawił się kolejnej kontuzji. W meczu Azjatyckiej Ligi Mistrzów Brazylijczyk spędził na murawie niespełna 30 minut i ponownie doznał urazu.




W październiku, po 369 dniach przerwy, Neymar powrócił do gry w Al-Hilal. Od transferu do Arabii Saudyjskiej w sierpniu 2023 roku zdążył rozegrać zaledwie pięć meczów. Już podczas meczu Brazylii z Urugwajem dwa miesiące później naderwał więzadła krzyżowe.

Niezwykły pechowiec

32-latek był stopniowo wprowadzany do drużyny. Do gry powrócił 24 października, w meczu z Al Ain w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Spędził wówczas na murawie zaledwie 14 minut. Kolejne trzy mecze jednak opuścił, a ponownie na boisko wybiegł w kolejnym spotkaniu LM.




Tym razem pojawił się na murawie w 58. minucie, ale już po pół godzinie – doznał urazu. Neymar zasygnalizował sztabowi medycznemu, że ma problem mięśniowy z udem. Konieczna była zmiana. Al-Hilal mecz wygrało, jednak dużo więcej mówi się właśnie o Brazylijczyku.

Neymar po spotkaniu starał się uspokoić swoich fanów. Jak twierdził – doznał tylko skurczu. Był on jednak na tyle silny, że nie mógł dokończyć spotkania. Co więcej, lekarze ostrzegali go, że taka sytuacja może się przydarzyć.

– To było jak skurcz, tylko bardzo silny! Sprawdzimy to i mam nadzieję, że nie będzie to nic poważnego – twierdził 32-latek.

– To normalne, że dzieje się tak po roku, lekarze już mnie ostrzegali, więc muszę być ostrożny i grać więcej minut – dodał.

Dramatyczne nagranie Adriano. Brazylijska legenda w opłakanym stanie [WIDEO]

Media społecznościowe obiegło niepokojące nagranie z udziałem Adriano. Brazylijska legenda spożywała alkohol i wyglądał na nietrzeźwego. Powodem może być depresją byłego zawodnika.




Adriano miał niezwykle bogatą karierę piłkarską. Grał między innymi we Flamengo, Interze Mediolan, Fiorentinie, Parmie czy AS Romie. W maju 2016 roku zdecydował się na odwieszenie butów na kołek.

Dramatyczne obrazki

Największe sukcesy Adriano osiągał w Interze, którego stał się zdecydowaną legendą. W Mediolanie niestety przeżył także swoje najgorsze momenty. Sierpień 2004 roku odznaczył się w życiu Brazylijczyka poważnym piętnem. Zaledwie w wieku 45 lat w wyniku ataku serca, zmarł ojciec zawodnika – Almir Leite Ribeiro.

42-latek od tamtej pory zmaga się z depresją. Popadł także w uzależnienia od różnych używek. Na profilu „Doble Amarilla” pojawiło się niepokojące nagranie z udziałem byłego napastnika. Adriano, w samym środku brazylijskiej faweli, spożywał alkohol, palił papierosy i sprawiał wrażenie nietrzeźwego.




Kamil Grosicki ma plan na swoje pożegnanie z reprezentacją. Symboliczne 11 minut

Wielkimi krokami zbliża się pożegnanie Kamila Grosickiego z reprezentacją Polski. 36-latek miał zostać uhonorowany podczas listopadowego zgrupowania, ale termin przesunięto. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” zdradził, jaki ma plan na to specjalne wydarzenie.

Grosicki to kapitan i podstawowy piłkarz Pogoni Szczecin. Doświadczony skrzydłowy uzbierał w tym sezonie 13 występów dla „Portowców”, które okrasił 2 golami i 5 asystami.

Przez lata był także czołową postacią w reprezentacji Polski. W sumie dla „Biało-Czerwonych” zagrał w 94 meczach. Zagrał też na pięciu wielkich turniejach – Euro 2012, 2016 i 2024, a także na mundialach w 2018 i 2022 roku.

Pożegnalne 11 minut

Wielkimi krokami zbliża się jednak dzień, kiedy „Grosik” pożegna się z reprezentacją. Początkowo miał zostać uhonorowany podobnie, jak Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. 36-latek ma jednak inne plany na ten szczególny dzień.

Tak, rzeczywiście chciałbym w tym ostatnim moim meczu w biało-czerwonych barwach pojawić się na boisku na 11 minut. Tak, żeby kibice mieli okazję mnie dobrze pożegnać, bo mam od nich wiele dowodów sympatii, wiem, że byłem dla nich ważnym zawodnikiem kadry, często mnie wspierali, skandowali moje nazwisko, itd. Poza tym w podobny sposób żegnali się z kadrą moi starsi koledzy m.in. Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek czy Kuba Błaszczykowski. Ja też bym chciał się rozstać z drużyną narodową w ten sposób. Z klasąprzyznał w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

Przychodzi moment na pożegnanie i stanie się to niebawem. Nie wiem jeszcze, kiedy, bo to nie zostało jeszcze dopięte na ostatni guzik. Toczą się rozmowy, bo przecież najważniejsze jest dobro drużyny, która musi zdobywać punkty w Lidze Narodów, także w meczu ze Szkocją. Czekam więc na decyzję Michała Probierza i PZPN, bo być może ten mój mecz pożegnalny odbędzie się dopiero w przyszłym roku dodał.

Jose Mourinho wybuchł po meczu z Trabzonsporem. Krytykuje sędziego i… swoich pracodawców [WIDEO]

Jose Mourinho nie wytrzymał na konferencji prasowej po meczu z Trabzonsporem. Portugalczyk ostro wypowiedział się o pracy sędziego. Oberwało się także… władzom Fenerbahce.




W miniony weekend Fenerbahce wygrało hit ligi tureckiej z Trabzonsporem 3-2. Gola na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry strzelił Edin Dżeko. Cały mecz aż kipiał od emocji.

Kontrowersje

Oczywiście w spotkaniu nie zabrakło sytuacji, które były trudne w ocenie. Największe kontrowersje dotyczyły obu goli strzelonych przez Trabzonspor, które padły po rzutach karnych. Sędzia dwukrotnie dyktował „jedenastki” po analizie VAR. Jose Mourinho nie zostawił tego bez komentarza.

– Zawodnikiem meczu był Atilla Karaoglan. Nie widzieliśmy go, bo był sędzią VAR. Na boisku sędzią był mały chłopiec, ale w rzeczywistości sędziował Karaoglan. Z niewidzialnego człowieka stał się najważniejszą postacią meczu – wypalił Portugalczyk na pomeczowej konferencji.

– Mówię to w imieniu każdego kibica Fenerbahce: nie chcemy go więcej w naszych meczach. To brzydko pachnie. Nie wierzyłem w to, co mówiono mi, zanim podjąłem pracę w Fenerbahce. Naprawdę jest jeszcze gorzej. Mieliśmy grać z dobrym przeciwnikiem, ale w rzeczywistości rywalizowaliśmy z systemem. To najtrudniejsze. Dlatego tak świętowaliśmy. Wygraliśmy z potężnymi ludźmi – dodał.

– Mam pretensje do ludzi z Fenerbahce, bo powiedzieli mi tylko połowę prawdy. Gdyby powiedzieli całą, to bym tu nie przyjechał – grzmiał dalej.

To nie był koniec tyrady „The Special One”. Mourinho uważa, że sędzia okradł Fenerbahce z ich rzutu karnego.




– Karaoglan był czujny i zdecydował o dwóch karnych dla Trabzonsporu. Potem pił herbatę po turecku, gdy nie podyktowano ewidentnej jedenastki dla nas. Są tylko dwa możliwe wyjaśnienia: albo pił herbatę, albo spał – podsumował.

Niespodziewany powrót Paulo Sousy? Gigant w kryzysie zainteresowany Portugalczykiem

Włoskie media twierdzą, że Paulo Sousa może niebawem wrócić do pracy w Serie A. W gronie zainteresowanych Portugalczykiem miała pojawić się AS Roma. Władze ponoć odbyły już pierwsze kontakty ze szkoleniowcem.




Roma spisuje się w tym sezonie dużo poniżej oczekiwań. Zatrudnienie w roli trenera Daniele De Rossiego okazało się nie wypałem, a zamiana Włocha na Ivana Juricia nie przyniosła poprawy. W weekend doszło do kolejnej wpadki – „Giallorossi” przegrali na wyjeździe z Hellasem Verona (2-3).

Niespodziewany powrót?

Nasilają się tym samym plotki o możliwym zwolnieniu Chorwata. Dziennik „Il Messaggero” twierdzi nawet, że do takiego ruchu może dojść już w poniedziałek. Ciekawie robi się, jeśli zerkniemy na potencjalnych kandydatów do zastąpienia Juricia.

A wśród nich znajduje się znajome polskim kibicom nazwisko. Władze AS Romy miały się kontaktować z… Paulo Sousą, który pracuje obecnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W jego kontrakcie ma się znajdować specjalna klauzula, która pozwoliłaby na przedwczesne zerwanie kontraktu.




Lista jego potencjalnych rywali w walce o zatrudnienie w Romie jest jednak spora. Roma miała się kontaktować także z Edinem Terziciem. Media mówią również o Claudio Ranierim czy Roberto Mancinim.

Wojciech Szczęsny będzie musiał dalej czekać. Hiszpanie zdecydowanie ws. debiutu

Hiszpańscy dziennikarze nie mają wątpliwości w sprawie Wojciecha Szczęsnego. Z ich informacji wynika, że bramkarz będzie musiał jeszcze poczekać na swój debiut w FC Barcelonie.




Szczęsny jest już od kilku tygodni piłkarzem FC Barcelony. Jak na razie nie doczekał się jednak debiutu w nowej drużynie. Dość niespodziewanie, dobrze w bramce Blaugrany prezentuje się Inaki Pena.

Musi dalej czekać

Niedawno pojawiły się informacje, według których Szczęsny miałby zadebiutować w Barcelonie meczem z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów. Zdaniem dziennikarza Sergiego de Juana ma być jednak inaczej.




– Wątpię, żeby to była prawda. Szczęsny raczej nie zagra w Lidze Mistrzów przeciwko Crvenej Zvezdzie – przekazał redaktor „AS”.

– Uważam, że Flick zadecyduje, że Polak będzie grał głównie w Pucharze Króla. Minie więc jeszcze trochę czasu, zanim pojawi się na boisku. Nie sądzę, by Szczęsny występował zbyt dużo ani w LaLiga, ani w Lidze Mistrzów – dodał dla „WP Sportowe Fakty”.

– Inaki Pena musiałby nagle zacząć grać bardzo źle, by stracił pozycję numeru jeden w FC Barcelonie. Szczęsny przyjechał tutaj tylko do pomocy. Moim zdaniem Flick da mu sporo okazji do gry w Pucharze Króla, ale w innych rozgrywkach nie będzie występował zbyt często – podsumował.

Pau Cubarsi wbija szpilkę Realowi Madryt. Piłkarz Barcelony zdecydowanie ws. Złotej Piłki

Bojkot gali Złotej Piłki przez Real Madryt odbił się szerokim echem. Pau Cubarsi, który pojawił się podczas eventu, w rozmowie z „RAC1” wbił szpilkę „Królewskim”.




17-letni stoper FC Barcelony został nominowany do nagrody Copa Trophy, dla najlepszego piłkarza na świecie do 21. roku życia. Statuetki jednak nie odebrał. Ubiegł go jego kluby kolega – Lamine Yamal.

„To wielkie wyróżnienie”

W dniu gali pojawiły się doniesienia, że po Złotą Piłkę może nie sięgnąć Vinicius. Brazylijczyk od tygodni był typowany na głównego faworyta do zdobycia statuetki. Na ostatniej prostej ubiegł go jednak Rodri.

Gdy sam zainteresowany dowiedział się, że przegrał głosowanie, postanowił odwołać plany i nie pojawił się w ogóle w paryskim Theatre du Chatelet. Jego śladami poszli także pozostali zawodnicy Realu Madryt. Na galę nie poleciał nawet Florentino Perez czy Carlo Ancelotti.




Cały bojkot „Królewskich” odbił się szerokim echem. W rozmowie z „RAC1” szpilkę rywalom postanowił wbić Pau Cubarsi. 17-latek nie gryzł się w język.

– Ja i Dani Olmo pojechaliśmy tam, mimo że nie zdobyliśmy żadnych nagród. Chcieliśmy po prostu uczestniczyć w wydarzeniu, które jest ważne dla każdego zawodnika – podkreślił piłkarz FC Barcelony.

– Niezależnie od tego, czy coś wygrasz, czy nie, bycie w czołowej dziesiątce czy dwudziestce któregokolwiek z zestawień tam, to też wielkie wyróżnienie – podsumował.

Ten Hag dostanie prawie 20 mln odprawy od Manchesteru United. „Jest załamany”

Przyjaciel Erika ten Haga w rozmowie z „Daily Mirror” potwierdził wysoką odprawę, którą Manchester United ma wypłacić Holendrowi. Jednak z jego relacji wynika, że szkoleniowiec nie jest nią usatysfakcjonowany.




Miarka wreszcie się przebrała i Manchester United zdecydowało zmianie trenera. Erik ten Hag został zwolniony z Old Trafford, a jego miejsce zajmie Ruben Amorim. Dotychczas Portugalczyk pracował w Sportingu Lizbona, z którego stworzył bardzo solidny klub. Według komunikatu „Czerwonych Diabłów”, nowy szkoleniowiec rozpocznie pracę 11 listopada.

„Jest zdruzgotany i załamany”

Przyjaciel ten Haga, Hans Kraay Jr na łamach „Daily Mirror” zdradził, na jaką odprawę może liczyć Holender. Ta ma wynieść aż 17 milionów funtów. Mimo to, trener ma być całkowicie załamany takim obrotem spraw.




– Tak – dostanie 17 mln euro odszkodowania i ludzie mówią, że teraz będzie skakał z radości – zdradził Kraay.

– Nie – on jest całkowicie, ale to całkowicie zdruzgotany i załamany. W takich momentach nie myślisz o pieniądzach – podkreślił.

W sumie Erik ten Hag poprowadził „Czerwone Diabły” w 128 meczach. Wygrał 72 z nich. Do klubowej gabloty dołożył dwa trofea – FA Cup i Puchar Ligi Angielskiej.

Nijaki mecz Nicoli Zalewskiego. Polak wygwizdany przez kibiców i krytykowany w mediach

Nicola Zalewski zaliczył kolejny występ w Romie. Nie był on jednak ani udany, ani szczególnie zły. Niestety, ponownie został jednak wygwizdany przez kibiców.




Polak nie ma łatwego życia w Rzymie po letniej sadze transferowej z Galatasaray. Zalewski najpierw został wykreślony z kadry, a następnie powrócił do gry, ale w charakterze rezerwowego. Korzystając z kontuzji innych graczy powrócił jednak do pierwszego składu.

Gwizdy

Sukcesywnie 22-latek stara się przełożyć formę reprezentacyjną na grę w klubie. Przeciwko Torino (1-0) nie udało się jednak tego zrobić. Zalewski zaliczył bezbarwny występ, co wytknęły mu włoskie media.

– Zwykły mecz, zwykła rutyna. Zalewski niby próbuje jakichś sztuczek, czasem nawet dobrze współpracuje na lewej flance z Angelino. Potrafią tam wykreować niezłe sytuacje, ale tylko niezłe. Nic więcej – pisał portal leggo.it.

– Nigdy nie naciska na rywali w defensywie, a do przodu kombinuje i stara się o wiele za mało. A jak już, to robi to byle jak – czytamy z kolei na romatoday.it.




Dużo gorsze od ocen mediów jest jednak zachowanie kibiców względem Polaka. Zalewski został kolejny raz wygwizdany, kiedy schodził z boiska. Sympatycy AS Romy ponownie dali znać 22-latkowi, co myślą o jego pobycie w klubie.

Piłkarz FC Barcelony pomoże ofiarom powodzi! Zapewni również wsparcie zwierzętom ze schronisk

Hiszpanię nawiedziła niedawno potężna powódź. W jej wyniku zginęło ponad sto osób. Świat sportu na Półwyspie Iberyjskim postanowił pomóc ofiarom powodzi.




Valencia zmaga się ze skutkami potęgi żywiołu. Wielkie opady deszczu i gradu, które niedawno przetoczyły się przez miasto i okolice, spowodowały wielkie straty. Pojawiło się także ponad sto ofiar śmiertelnych. W Hiszpanii ogłoszono w związku z tym trzydniową żałobę.

Pomoc

Tamtejsza federacja zdecydowała się na odwołanie kilku spotkań, które miały odbyć się w tamtym regionie. Wśród nich znalazł się mecz Valencii z Realem Madryt. „Królewscy” zdecydowali się przekazać na rzecz ofiar powodzi milion euro.




Mistrzowie Hiszpanii nie są jedynymi, którzy chcą pomóc. Do akcji włączył się także Ferran Torres. Piłkarz FC Barcelony zobowiązał się do przekazania ofiarom powodzi żywność i niezbędne rzeczy. „Mundo Deportivo” dodaje, że pomoże im również finansowo. Wsparcie mają otrzymać także schroniska zniszczone przez żywioł.

Karol Linetty zmiażdżony przez włoskie media. Polak grillowany za swój fatalny błąd przeciwko Romie

Torino przegrało czwartkowy mecz z AS Romą (0-1). Udanego występu nie zaliczył Karol Linetty, którego brutalnie podsumowały włoskie media. Polak przyczynił się do straty jedynego gola.

Karol Linetty udanie wszedł w sezon 2024/25. W Torino wyrobił sobie już taką markę, że został niedawno mianowany kapitanem „Byków”. Przez chwilę wydawało się nawet, że może być ponownie rozpatrzony w kontekście gry w reprezentacji Polski.

Karygodny błąd

Wszystko przez fakt, że potwierdzał swoją formę również na murawie. W roli kapitana spisywał się świetnie i notował bardzo dobre występy. Zresztą niedawno popisał się pięknym golem przeciwko Cagliari.

Niestety, Linetty długo formy nie utrzymał, bo już w czwartek popełnił karygodny błąd w meczu z AS Romą. Polak niefortunnie podał piłkę w kierunku własnego pola karnego. Futbolówkę przejął Paulo Dybala, który ustawił wynik na 0-1.

Linettego nie oszczędzają także włoskie media. Część serwisów dosadnie zgrillowała Polaka, uznając go za najgorszego piłkarza na murawie.

– Halloweenowa wersja. Wpadka przy golu Romy na 1:0 była duża. Spudłował podanie do tyłu, które dało bramkę Dybali. Najgorszy na boisku – pisze calciomercatoweb.

Kibice z przemową do piłkarzy Widzewa po awansie do 1/8 finału PP. „Pier******cie się w głowę” [WIDEO]

Widzew Łódź w dramatycznych okolicznościach awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski. Dopiero po rzutach karnych, ekstraklasowiczowi udało się wyeliminować trzecioligową Lechię Zielona Góra. Kibice nie oszczędzali zawodników po meczu.




Skazywana na pożarcie przez Widzewa Lechia, postawiła trudne warunki na swoim terenie. Na przerwę po pierwszej połowie schodzili z prowadzeniem 1-0, a gdy w końcówce rywale prowadzili 2-1, w samej końcówce doprowadzili do dogrywki.

W niej było również bardzo ciekawie. Widzew wyszedł na prowadzenie w 115. minucie i wydawało się, że awansuje do 1/8. Lechia w ostatniej akcji meczu ponownie jednak wyrównała i czekały nas rzuty karne. W nich ekstraklasowicz nie pozostawił złudzeń i zapewnił sobie awans.

Bez radości




Mimo finalnego zwycięstwa, kibice Widzewa nie byli zadowoleni z okoliczności, w jakich do tego doszło. Po ostatnim gwizdku dali zdecydowany upust swoim emocjom, ostro krytykując piłkarzy z poziomu trybun.

– Panowie, Pier******cie się w głowę. Wy to robicie na co dzień, a tu są jacyś stolarze, lakiernicy. Oni to po pracy robią w większości. Zastanówcie się, co robicie. W jakiej drużynie gracie. Nie, że kogoś noga boli, czy jakiś palec. Macie za****dalać. Na razie, trzymajcie się – krzyczeli.

Potężny gracz chce przejąć Górnika Zabrze! Gigant branży prowadzi rozmowy z klubem

Portal meczyki.pl podaje, że niebawem może dojść do ciekawego ruchu w polskiej piłce. Tomasz Włodarczyk twierdzi, że trwają rozmowy między „Panattoni”, deweloperem nieruchomości przemysłowych a Górnikiem Zabrze.




Zabrzanie radzą sobie przeciętnie w trwającym sezonie Ekstraklasy. W ligowej tabeli zajmują dopiero 9. miejsce, a pod koniec września odpadli z Pucharu Polski. Ostatnie dwa mecze zakończyli jednak zwycięstwami – kolejno: ze Stalą Mielec (3-1) oraz z Widzewem Łódź (2-0).

Gigant na horyzoncie

Według Tomasza Włodarczyka, w Górniku wkrótce może zrobić się niezwykle ciekawie. Klub chciałby przejąć gigant w branży deweloperów nieruchomości przemysłowych – „Panattoni”. Firma zajmuje się stawianiem powierzchni magazowych, między innymi dla Amazona.




Rozmowy mają trwać, a jeśli dojdzie do transakcji, to Górnik dołączy do ciekawego grona. „Panattoni” już teraz sponsoruje Widzew Łódź, a także Akademię BVB Łukasza Piszczka. Przejęcie zabrzan maluje się jako postawienie kolejnego, dużego kroku w świat sportu.

– Według naszej wiedzy już odbyły się rozmowy w tej sprawie, w które zaangażowany jest Lukas Podolski – piłkarz, ale też, a może przede wszystkim, świetny ambasador Górnika. Patrząc na rozmach z jakim działa firma – nie tylko w Polsce, ale też na innych europejskich i światowych rynkach – jest potencjał na dużą inwestycję, a sam klub ma podstawy do tego, by stać się silnym graczem: historię i tradycje, kibiców, a zaraz w pełni oddany stadion. Budowa ostatniej trybuny ma zakończyć się w przyszłym roku, co zwiększy pojemność obiektu do 32 tysięcy miejsc – pisze „Włodar”.