Co za spokój, co za luz! Marcin Bułka ograł Aubameyanga przed własnym polem karnym [WIDEO]

W środę Marcin Bułka rozegrał kolejne 90 minut na boiskach Ligue 1. Polak dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki w meczu z Marsylią, a jego Nicea zremisowała 2-2. Golkiper zaimponował jednak kibicom, ale w dość nieoczywisty sposób. Błysnął swoimi umiejętnościami technicznymi. 




Bułka rozegrał w bieżącym sezonie w barwach Nicei 30 spotkań, w których aż 16 razy zachował czyste konto. Kolejnego nie udało mu się utrzymać w środę. Dwukrotnie bramkarza pokonali piłkarze Marsylii, a mecz zakończył się remisem (2-2).

Techniczny błysk

Mimo to Polak zaimponował kibicom, choć tym razem nie ekwilibrystycznymi interwencjami. Do sieci trafiło nagranie z odważnego zachowania Bułki, który postanowił wyjść przed własne pole karne. 24-latek z piłką przy nodze szukał dogodnego zagrania do jednego z lepiej ustawionych kolegów.




Wówczas momentalnie doskoczył do niego Pierre-Emerick Aubameyang. Bramkarz nic nie zrobił sobie z ataku Gabończyka na piłkę i jak gdyby nigdy nic „przełożył” sobie rywala. Odegrał następnie piłkę do kolegi z obrony.

Dzięki remisowi z Marsylią, Nicea utrzymała piątą pozycję w tabeli Ligue 1. Tym samym wciąż walczy o grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. W najbliższym meczu ekipa Marcina Bułki podejmie Strasbourg na wyjeździe.

Raków najgorszy w Ekstraklasie. Legia i Pogoń niewiele lepsze. Posypią się kary finansowe

Legia Warszawa może po zakończeniu sezonu zapłacić karę. Wszystko przez przepisy o grze młodzieżowców w Ekstraklasie. W tej kwestii „Wojskowi” są niemal najgorsi w całej lidze. 




Przedsezonowe oczekiwania wobec Legii były wysokie. Stołeczni ich jednak zdecydowanie nie spełnili i na końcówce sezonu zajmują dopiero 5. miejsce w tabeli, przez co mogą nie zakwalifikować się do europejskich pucharów. Mało tego, odpadli również z Pucharu Polski.

Złamane przepisy

Brak wyników sportowych rzutuje negatywnie na finanse Legii. Klub może stracić spore kwoty, które mogłyby zostać przeznaczone na wzmocnienia składu. Okazuje się, że na „Wojskowych” może spaść dodatkowy cios, już po zakończeniu sezonu, za nieprzestrzeganie przepisu o młodzieżowcu.

Portal legia.net zauważa, że młodzieżowcy Legii spędzili na murawie 2000 minut. Jest to niewystarczająca ilość, bo według przepisów powinni mieć na liczniku łącznie 3000. Żeby do końca sezonu nadrobić zaległości, Legia musiała postawić na aż trzech młodzieżowców w każdym meczu. Do tej pory najwięcej minut zebrał Kacper Tobiasz (1800). Poza bramkarzem występowali również Igor Strzałek (109), Wojciech Urbański (46) i Filip Rejczyk (30).

Obecnie Legii grozi grzywna w wysokości od 500 tysięcy do miliona złotych. Według zasad takie kary przewidziane są dla klubów, których młodzieżowcy nie zrobią od 2000 do 2500 minut lub od 2500 do 3000 minut.




Warto jednak podkreślić, że choć Legia jest w ciężkiej sytuacji, to w jeszcze gorszej jest Raków. Piłkarze „Medalików” przed 22. rokiem życia wyrobili do tej pory zaledwie 1227 minut. Częstochowianie najprawdopodobniej będą zmuszeni zapłacić 2 mln zł kary.

Pewni uniknięcia kary są z kolei Jagiellonia, Korona, Zagłębie, Puszcza, Lech i Piast, którym udało się wyrobić 3000 minut. Blisko jest także Warta Poznań. Z kolei poza Legią i Rakowem kary grożą również Pogoni, Ruchowi, Górnikowi i Radomiakowi.

Minuty młodzieżowców w klubach Ekstraklasy (od najmniejszej liczby):

  • Raków – 1227
  • Legia – 2000
  • Pogoń – 2005
  • Ruch – 2231
  • Górnik – 2273
  • Radomiak – 2312
  • Stal – 2638
  • Śląsk – 2640
  • Cracovia – 2661
  • ŁKS – 2676
  • Widzew – 2691
  • Warta – 2936
  • Jagiellonia – 3007
  • Korona – 3097
  • Zagłębie – 3389
  • Puszcza – 3436
  • Lech – 3884
  • Piast – 4904

Wielka szansa dla Sebastiana Szymańskiego. Klub z Premier League szykuje nową ofertę!

Przyszłość Sebastiana Szymańskiego stanowi na razie znak zapytania. Polak jest rozchwytywany na rynku transferowym za sprawą występów w Fenerbahce. Wkrótce ofertę za zawodnika ma złożyć Tottenham. 




Szymański od początku swoich przenosin do Fenerbahce imponował formą. W rundzie jesiennej prezentował się znakomicie, strzelając i asystując jak na zawołanie. Obecnie nieco spuścił z tonu i coraz częściej pojawiają się pod jego adresem słowa krytyki. 24-latek wciąż ma jednak na koncie 12 goli i 17 asyst w 50 występach ekipy znad Bosforu.

20 milionów euro

Świetne statystyki Polaka w bieżącym sezonie powodują, że poważnie zainteresowane Szymańskim są kluby z europejskiego topu. Do niedawna głośno było o zakusach ze strony Napoli. Z Serie A bacznie przyglądać się miały 24-latkowi także Juventus i AC Milan, ale oczy w jego kierunku kierowały także kluby spoza Włoch. W tym gronie miały być Sevilla czy Tottenham.




Według fotomac.com.tr to właśnie „Koguty” są najbardziej zainteresowane Szymańskim. Anglicy są ponoć gotowi zapłacić Fenerbahce 20 milionów euro. Trudno jednak przewidzieć, co zrobią tureccy działacze. Wcześniejsze doniesienia sugerowały, że oczekiwali za Polaka nieco większych ofert.

Dlatego Kovacević nie trafił do Benfiki. Bramkarz wyjawił szczegóły niedoszłego transferu

Vladan Kovacević jakiś czas temu był bliski odejścia z Rakowa Częstochowa. Bramkarzem „Medalików” interesowała się wówczas Benfica Lizbona. Teraz Bośniak zdecydował się na skomentowanie tamtych doniesień oraz wyjaśnieniu, czemu transfer nie doszedł do skutku. 




Kovacević jest piłkarzem Rakowa od 2021 roku. Świetnymi występami zapracował na miano jednego z najlepszych bramkarzy w Ekstraklasie, zaś do Częstochowy systematycznie spływały zapytania o możliwość jego wykupu. Bośniakiem interesowały się naprawdę solidne marki na czele z Benficą Lizboną. Portugalczycy chcieli według „Record” ściągnąć golkipera do siebie w 2022 roku oraz w kolejnym.

Problem z prowizją agenta

Po czasie Kovacević na łamach „Kanału Sportowego” potwierdził, że temat przenosin do Benfiki był realny. Wówczas nie chciał jednak zdradzić szczegółów oraz wyjaśnić, dlaczego nie doszedł on do skutku. Zrobił to natomiast teraz w podcaście „Alesto”.

– Tak, miałem nawet okazję rozmawiać z trenerem Benfiki Rogerem Schmidtem, zadzwonił do mnie. Nie mogłem uwierzyć, że Schmidt zrobił to osobiście. Później rozmawiałem też z dyrektorem sportowym Benfiki… Dla mnie to było nierealne, że tak duży klub tak bardzo się starał. Wszystko uzgodniliśmy. Musiały to jeszcze zrobić kluby, co myślałem, że nie będzie stanowiło problemu. Ludzie z Lizbony byli w Częstochowie. Dla Rakowa to też była duża sprawa – podkreślał Kovacević. 




– Sprawa skomplikowała się z powodu agenta. Był problem z prowizją dla niego. Dowiedziałem się o tym później, choć mogłem się domyślić, o co chodziło… Rozegrałem ostatni mecz w sezonie i czekałem na transfer… Ale nigdzie nie poszedłem. Później nastąpił dla mnie trudny czas. Finalnie jednak mnie to wzmocniło, bo zobaczyłem, że mam jakość, by trafić do takiego klubu – dodał. 

– Potem zdecydowałem się na zmianę agenta. Nie chciałem z nim współpracować. Rozwiązałem kontrakt i tyle – podsumował. 

Kovacević ma ważny kontrakt z Rakowem do 2026 roku. W sumie dla częstochowskiego klubu zaliczył 108 meczów, w których aż 51 razy zachowywał czyste konto. Obecnie leczy jednak kontuzję.

Kibice Górnika Zabrze i Lukas Podolski z niespodzianką! Specjalna koszulki wynikiem współpracy

Stowarzyszenie kibiców Górnika Zabrze, „Torcida”, przygotowało niespodziankę. Wraz z Lukasem Podolskim przygotowano specjalne koszulki, które już niebawem mają ujrzeć światło dzienne.




Lukas Podolski trzy lata temu dopełnił złożonej dawno temu obietnicy i został zawodnikiem Górnika Zabrze. Obecnie znaczy jednak w klubie dużo więcej i daje klubowi wiele nie tylko na boisku. Niemal na każdym kroku Niemiec pokazuje ile znaczą dla niego „Trójkolorowi”.

Niespodzianka

38-latek jest również bardzo blisko kibiców Górnika, z którymi kilkukrotnie jeździł na wyjazdy, gdy nie mógł wystąpić z kolegami na boisku. Udowodnił to też między innymi podczas drugiej tury wyborów samorządowych w Zabrzu, kiedy poparł głos „Torcidy” przeciwko działaniom Małgorzaty Mańki-Szulik, która finalnie przegrała z Agnieszką Rupniewską.




Taka zmiana jest postrzegana jako świetna wiadomość dla samego Górnika, choć wszystko wyjdzie w praniu. Niemniej jednak, „Torcida” odtrąbiła sukces i ogłosiła niespodziankę. We współpracy z Podolskim miały z tej okazji powstać specjalne koszulki. Poniżej treść komunikatu kibiców:

„Czołem Szlachta !!!

Za nami burzliwy czas wspólnej walki o lepszą przyszłość naszego Górnika! Pokazaliśmy, że Lukas plus kibice to siła, której powinien się obawiać każdy! Nawet matka chrzestna, jakiej przez 18 lat nikt nie był w stanie zatopić…

Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was pierwszą, lecz nie ostatnią niespodziankę.
Przedstawiamy Wam koszulkę, która otwierała będzie kolekcję „LP10xTG99”, a zarazem jest symbolem naszej wspólnej walki oraz nadchodzących
zmian!
Ta koszulka, to tak zwany „must have” w Waszej kolekcji barw. Noście ją z dumą i niech Wam przypomina, że razem trójkolorowa rodzina jest niezniszczalna!
W komentarzu wklejamy również filmik przygotowany na tę okazję!
LP10xTG99
Razem po wielkiego Górnika!”
Źródło Torcida Górnik

Łukasz Piszczek zdecydowany w kwestii Roberta Lewandowskiego. „Dla mnie sprawa oczywista”

Łukasz Piszczek udzielił wywiadu na łamach „WP Sportowe Fakty”. W rozmowie poruszono kilka wątków, w tym również temat Roberta Lewandowskiego. Były reprezentant Polski podzielił się swoimi przewidywaniami odnośnie przyszłości po zakończeniu kariery przez piłkarza FC Barcelony. 




Piszczek obecnie pracuje jako grający trener w swoim rodzimym LKSie Goczałkowice-Zdrój. 38-latek przygotowuje się również do roli eksperta TVP Sport na Euro 2024.

„Będzie go trudno zastąpić”

Jeszcze kilka lat temu natomiast, „Piszczu” cieszył kibiców reprezentacji Polski swoimi występami z orzełkiem na piersi. Karierę w kadrze zakończył w 2019 roku i wkrótce podobny los czeka również jego byłych kolegów z drużyny, w tym Wojciecha Szczęsnego czy Roberta Lewandowskiego. O pozycję bramkarza po zawodniku Juventusu Piszczek jest jednak spokojny.

– Wojtek, hmm, od dłuższego czasu mówi, że już niedługo przestanie grać w kadrze. To bramkarz dużej klasy, ale myślę, że o zawodników na tej pozycji nigdy nie musieliśmy się martwić i nie będziemy musieli. Jest Kamil Grabara, Marcin Bułka, bardzo doświadczony Łukasz Skorupski – przyznał Piszczek w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.




W nieco mniej jasnych barwach 38-latek widzi przyszłość po odejściu Lewandowskiego. Obaj w przeszłości dzielili szatnię nie tylko w kadrze, ale również w Borussii Dortmund, gdzie grali wraz z Jakubem Błaszczykowskim.

– Jeżeli Robert skończy, to na pewno strata będzie wyraźna. Moim zdaniem to zawodnik stulecia w polskiej piłce. Ktoś może się obruszyć lub powiedzieć, że z kadrą nic nie wygrał, trudno. Ale mówię o umiejętnościach i fakcie, przez jak długi czas Robert rywalizuje na najwyższym poziomie. Utrzymać się na szczycie przez tyle lat, grać w tym wieku w Barcelonie… dla mnie sprawa jest oczywista. Będzie go trudno zastąpić – ocenił. 

Piszczek w reprezentacji Polski rozegrał 66 meczów. Strzelił trzy gole i dołożył dziewięć asyst. Przez wielu uważany jest za jednego z najlepszych prawych obrońców w historii naszej kadry.

 

Źródło: WP Sportowe Fakty

Antonio Rudiger próbował… wystraszyć policjanta. Komiczne zachowanie Niemca [WIDEO]

Emocji podczas El Clasico zdecydowanie nie zabrakło. Jeszcze przed startem spotkania widać było po zawodnikach, że są w bojowych nastrojach. Upust swoim dał Antonio Rudiger, który postanowił spróbować… przestraszyć policjanta. 




Real Madryt pokonał w niedzielę FC Barceloną (3-2) i pewnie zmierza po mistrzostwo Hiszpanii. Blaugrana po porażce straciła już szanse w wyścigu o tytuł.

Bojowe nastawienie

W pierwszym składzie Realu na mecz z Barceloną znalazł się Antonio Rudiger. Niemiec rozegrał całe spotkanie i już przed pierwszym gwizdkiem było widać, że jest bojowo do niego nastawiony. W tunelu prowadzącym na murawę 31-latek postanowił spróbować… przestraszyć policjanta.




Piłkarz zbliżył się do funkcjonariusza i w mgnieniu oka podniósł gardę. Sytuacja miała oczywiście wydźwięk humorystyczny, a sam policjant zareagował uśmiechem, nie dając się wystraszyć. Rudiger po chwili poszedł dalej w kierunku murawy.

Rudiger jest jednym z filarów Królewskich w bieżącym sezonie. Dla Realu rozegrał 40 meczów, w których dwukrotnie pokonywał nawet bramkarzy rywali. Tyle samo razy asystował przy golach kolegów.

Wiadomo, ilu widzów w Polsce oglądało El Clasico. Lewandowski nic nie zmienił

Wielkie wydarzenie, jakim jest El Clasico, zawsze gromadzi ogromną ilość widzów. Nie inaczej sytuacja ma się w Polsce. Wiadomo, ilu kibiców obejrzało starcie Realu Madryt z FC Barceloną w naszym kraju. 




Królewscy pokonali w niedzielę Blaugranę 3-2. W wyniki porażki drużyna Xaviego straciła ostatnie złudzenia i nie ma już szans na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii, choć te przed spotkaniem i tak były niewielkie.

Wielka publiczność

Klasyk jak zawsze śledziła ogromna ilość kibiców. W Polsce mecz mogliśmy oglądać na antenie „Eleven Sports” i „Canal+”. Pierwsza stacja zgromadziła przed odbiornikami aż 437 tysięcy widzów, jak poinformowała firma Nielsen. Drugi nadawca miał z kolei uzbierać wynik 359 tysięcy widzów.




Warto podkreślić, że na wynik, według badań, nie wpłynęło zejście z boiska Roberta Lewandowskiego. Polak rozegrał całą pierwszą połowę, zaś po zmianie stron Xavi zdecydował się na zmianę. Napastnik zszedł z murawy w 64. minucie, a jego miejsce zajął Ferran Torres.

Tebas reaguje na kontrowersję w El Clasico. Szef La Liga wybrał ciekawą linię obrony…

Od wielu lat w Hiszpanii przewija się temat braku technologii goal-line. Po El Clasico te dyskusje tylko przybrały na sile, na co zareagował Javier Tebas. Wpis szefa La Liga nie napawa jednak optymizmem i nie zapowiada zmian w tej kwestii. 




W niedzielnym klasyku Real Madryt wygrał z FC Barceloną 3-2. Choć emocji na murawie nie brakowało, to po meczu najwięcej mówi się o sędziowskich kontrowersjach. Najwięcej z nich wywołała sytuacja z pierwszej połowy, kiedy Andrij Łunin obronił strzał Lamine Yamala. Nie do końca wiadomo, czy Ukrainiec odbił piłkę jeszcze przed, czy już za linią bramkową.

Zmian nie będzie?

Problem w tym sporze jest duży i trudny do rozstrzygnięcia. Wszystko przez to, że w Hiszpanii nie stosuje się technologii goal-line, która w tego typu sytuacjach zdaje się być nieoceniona. Sędziowie do podjęcia decyzji mogli zatem bazować jedynie na ujęciach z różnych kamer. Media podkreślają, że to już trzeci przypadek w tym sezonie, kiedy wspomniana technologia pomogłaby w poprawnej ocenie sytuacji.




Najwidoczniej jednak władze La Liga nie zamierzają się ugiąć i nie wprowadzą goal-line do swoich rozgrywek. Sugeruje to przynajmniej wpis Javiera Tebasa, który zamieścił na swoim profilu na Twitterze.

– Bez komentarza… – napisał szef La Liga, dodając wycinki z artykułów dotyczących błędów technologii goal-line. 

Tebas już dużo wcześniej tłumaczył, czemu goal-line nie zostanie wprowadzone do hiszpańskich rozgrywek. Jego zdaniem do rozstrzygnięcia większości sytuacji wystarczy VAR. Nie ma więc sensu kupowania dodatkowej technologii, która przyda się kilka razy w sezonie. Jej koszt za jedną kampanię ma wynosić około 4 mln euro.

Genialne wejście polskiego piłkarza! Strzelił gola z 30 metrów po 26 sekundach gry [WIDEO]

Miniony weekend był niezwykle udany dla Łukasza Łakomego. Polak wszedł na boisko z ławki rezerwowych w meczu Young Boys Berno z FC Winterthur i po kilku sekundach strzelił bramkę. Jego zespół wygrał spotkanie 2-1. 




Łakomy zdecydował się na transfer do Szwajcarii przed trwającym sezonem. Były piłkarz Zagłębia Lubin zaliczył co prawda 31 występów, ale większość z nich zaczynał na ławce rezerwowych.

Ekspresowy gol

Nie inaczej było w przypadku ostatniego meczu Young Boys Berno z FC Winterthur (2-1). Łakomy czekał na wejście na murawę aż do 83. minuty, ale kiedy się już doczekał szansy – świetnie ją wykorzystał. Po zaledwie 26 sekundach pobytu na murawie 23-latek wpisał się na listę strzelców.




Warto zaznaczyć, że nie był to gol byle jakiej urody. Polak podszedł szybko do rzutu wolnego w okolicy 30. metra. Mimo sporej odległości zdecydował się na strzał, co okazało się doskonałym pomysłem. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od jednego z rywali i po rykoszecie znalazła się w siatce.

Dla Łakomego był to w sumie trzeci gol w tym sezonie. To trafienie było bardzo znaczące w kontekście rywalizacji Young Boys o mistrzostwo Szwajcarii. Drużyna 23-latka lideruje obecnie w tabeli z przewagą sześciu punktów nad drugim Lugano.

Ostre słowa pod adresem Czesława Michniewicza. „To żaden trener”

Stefan Szczepłek w rozmowie z portalem meczyki.pl zdecydowanie skrytykował Czesława Michniewicza. Dziennikarz negatywnie ocenił pracę byłego selekcjonera z reprezentacją Polski. 




Za kadencji Michniewicza „Biało-Czerwoni” osiągnęli swój najlepszy wynik na mistrzostwach świata od wielu lat. Polacy wyszli z grupy z Arabią Saudyjską, Meksykiem i Argentyną, a w 1/8 finału zagrali z Francją. Mimo dobrego wyniku na turnieju Cezary Kulesza zdecydował o nieprzedłużaniu kontraktu selekcjonera i postanowił zmienić go na Fernando Santosa.

„To żaden trener”

Wątek Michniewicza na dłuższy czas zniknął w polskich mediach. Powrócił teraz za sprawą programu meczyki.pl „Dwa Fotele”, w którym gościł Stefan Szczepłek. Znany dziennikarz bez ogródek przejechał się po szkoleniowcu.

– Nie zatrudniłbym Czesława Michniewicza z różnych powodów – również merytorycznych. Uważam, że to żaden trener. Takich jak on jest wielu. Jemu to wszystko spadło z nieba – podkreślił.




– Funkcja selekcjonera wymaga umiejętności zachowania się w sytuacjach krytycznych. Pan Michniewicz tego nie potrafił. Mam pretensje do niego nie tylko za jego zachowanie po meczu ze Szwecją – zaznaczył Szczepłek. 

Cytowany fragment – 35:22.

Szymon Marciniak pod ostrzałem włoskich mediów. Burza po decyzji Polaka. „To był zły mecz”

Włoskie media są zawiedzone postawą Szymona Marciniaka w meczu Ligi Europy między AS Romą a Milanem. Polski sędzia miał bardzo trudne zadanie i podjął wiele ciężkich decyzji. Dziennikarze zauważyli dużo błędów popełnionych przez arbitra. 




Dzięki zwycięstwu Romy nad Milanem w czwartkowy wieczór (2-1), ekipa Daniele De Rossiego awansowała do półfinału Ligi Europy. Mecz był bardzo stykowy i opływał w emocje, które udzielały się na murawie. Szymon Marciniak, który prowadził te spotkanie, nie miał łatwego zadania i musiał podjął wiele bardzo trudnych decyzji.

Wypaczył wynik?

Szczególnie zawiedzione Marciniakiem są włoskie media. Dziennikarze przeanalizowali dokładnie decyzje, jakie podjął Polak. Pierwsze kontrowersje pojawiły się już w 29. minucie, kiedy za faul na Leao wyleciał z boiska Zeki Celik. Po kilku minutach arbiter nie odgwizdał z kolei rzutu karnego, którego domagali się piłkarze Milanu.

Jeszcze w pierwszej połowie, a konkretnie w doliczonym czasie, Marciniak wyrzucił z boiska Theo Hernandeza. Sędzia podszedł jednak do monitora VAR i po obejrzeniu powtórki zmienił swoją decyzję. Obrońca Milanu dostał jednak tylko żółtą kartkę i został na murawie.

Wspomniane włoskie media ostro potraktowali sposób, w jaki Marciniak prowadził mecz. „Corriere dello Sport” pisze między innymi o błędzie w kontekście czerwonej kartki dla Celika. „To był błąd. To nie był faul na czerwoną kartkę” – czytamy na „CdS”.

– To był zły mecz Marciniaka. Polak pobłażał zawodnikom, a nagle kontrowersyjnie wyrzucił z boiska Celika. To najlepszy dowód na to, że nie był dobrym dowódcą pod względem dyscyplinarnym. Marciniak nagle zareagował bardzo zdecydowanie, mimo że wcześniej nie pokazał kartek Calabrii i Giroudowi. A poza tym kartka dla Celika była niezasłużona. Turek zasługiwał na ostrzeżenie, bo jego noga nisko, tuż nad ziemią i ledwo dotknęła pięty Leao – argumentowano dalej. 




W podobnym tonie o Marciniaku pisał serwis „Football Italia”, który nazwał decyzje Polaka „kontrowersyjnymi”. On sam został z kolei mianowany „bohaterem meczu”, ale nie w pozytywnym kontekście. Nieco bardziej wyrozumiała była „La Gazzetta dello Sport”.

– Marciniak to bardzo dobry sędzia, który nie pozwala, by mecze – niezależnie od poziomu napięcia – wymykały mu się spod kontroli. Dzieje się tak nawet jeśli obie strony mają do niego pretensje – napisali dziennikarze. 

Łunin zdradził przygotowania do rzutów karnych z Man City. „Dzięki Bogu, dobrze się skończyło”

W rewanżowym meczu Realu Madryt z Manchesterem City bohaterem „Królewskich” okazał się nieoczekiwanie Andrij Łunin. Ukrainiec świetnie bronił przez cały mecz, a w rzutach karnych obronił strzały Bernardo Silvy i Mateo Kovacicia. Golkiper opowiedział, jak przygotował się do tego elementu gry. 




25-latek, który wskoczył do bramki Realu w miejsce kontuzjowanego Courtois, zaliczył bardzo słaby występ w pierwszym meczu z Manchesterem City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W rewanżu wyglądał już dużo lepiej. Łunin bronił świetnie podczas regulaminowego czasu gry. Gdy doszło do rzutów karnych udało mu się obronił strzał Bernardo Silvy i Mateo Kovacicia.

„Dzięki Bogu, dobrze się skończyło”

Łunin nie ukrywa, że za przygotowanie go do rzutów karnych odpowiadał trener bramkarzy. Na zajęciach bazują na danych na temat potencjalnych strzelców „jedenastek”, zebranych przez sztab szkoleniowy. 25-latek nie ukrywa jednak, że w meczu z „Obywatelami” potrzebne było coś więcej.

– Do karnych przygotowywałem się z trenerem bramkarzy. Przy trzech zawodnikach mieliśmy wątpliwości, czy zostać w środku bramki, czy nie. Ostatecznie wybraliśmy Silvę. Przy pięciu strzałach nie można ciągle stać w środku. Dzięki Bogu dobrze się skończyło – przyznał Łunin. 




Łunin ma jeszcze ważny kontrakt z Realem Madryt do czerwca przyszłego roku. Do tej pory rozegrał 27 meczów w tym sezonie.

To koniec Nicoli Zalewskiego w Romie! Klub wycenił Polaka

Nicola Zalewski zdaje się być coraz bliżej rozstania z AS Romą. Polak nie znalazł uznania w oczach Daniele De Rossiego i prawdopodobnie po sezonie zmieni barwy. „La Gazzetta dello Sport” przedstawiła nowe informacje w kwestii jego sytuacji. 




Gdy trenerem Romy był Jose Mourinho, Zalewski regularnie występował w pierwszym składzie. Tak naprawdę to właśnie Portugalczyk go „odkrył” i wprowadził do drużyny. Po zmianie trenera na Daniele De Rossiego sytuacja reprezentanta Polski zmieniła się o 180 stopni. On sam jednak też nie zrobił nic aby ją poprawić. Gdy już dostawał szansę na murawie, zupełnie jej nie wykorzystywał.

Wyceniony

Po kilku słabszych meczach zaczęły się pojawiać wieści o możliwej sprzedaży Zalewskiego. „La Gazzetta dello Sport” poinformowała, że władze Romy podjęły już w tej kwestii decyzję i dokonali wyceny reprezentanta Polski. Piłkarz miał dostać wolną rękę w kwestii znalezienia sobie nowego pracodawcy.




Jak podaje „LGdS” klub z Rzymu ma żądać za Zalewskiego sporej sumy. Mówi się o kwocie od 13 milionów euro do nawet 16 mln. Przyszłe lato będzie prawdopodobnie najlepszym momentem na jego sprzedanie. Kontrakt Polaka z Romą obowiązuje jeszcze do czerwca 2025 roku.

Tak prezentuje się pełna obsada komentatorów na Euro 2024. Wiadomo, kto skomentuje finał!

Za niespełna dwa miesiące rozpoczną się mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wszystkie mecze będziemy mogli obejrzeć na antenie Telewizji Polskiej. Nadawca przedstawił teraz pełną obsadę komentatorską wytypowaną na spotkania. 




Przypomnijmy, że Euro w Niemczech rozpocznie się 14 czerwca. Zainaugurują je gospodarze meczem ze Szkocją. Następnie przez kolejne dni będziemy codziennie oglądać po kilka starć. Na turnieju zagrają również Polacy, którzy zmagania rozpoczną od spotkania z Holandią.

Obsada komentatorska

W związku z tym, że do mistrzostw zostały niespełna dwa miesiące, Telewizja Polska, na której antenie będziemy mogli śledzić mecze, podzieliła się pełną obsada komentatorską. Najpierw zaprezentowano, kto skomentuje mecze Polaków. Wybór padł na Mateusza Borka (Polska – Holandia), Dariusza Szpakowskiego (Polska – Austria) i Jacka Laskowskiego (Polska – Francja).

Więcej na temat obsady TVP na turniej w Niemczech wypowiedział się Jakub Kwiatkowski. Dyrektor TVP Sport zdradził, że nadawca wyśle sporą ekipę do naszych sąsiadów.




– Ekipa Telewizji Polskiej na piłkarskie Mistrzostwa Europy w Niemczech liczyć ma około 120 osób, w tym około 50 reporterów, komentatorów i ekspertów – powiedział dla „Press”.

Wiadomo już także, że mecz otwarcia skomentuje Mateusz Borek. Komentowanie finału Euro 2024 przypadnie z kolei Dariuszowi Szpakowskiemu.

Obsada komentatorska na Euro:

  • Dariusz Szpakowski i Grzegorz Mielcarski
  • Jacek Laskowski i Marcin Żewłakow
  • Mateusz Borek i Robert Podoliński
  • Maciej Iwański i Radosław Gilewicz
  • Michał Zawacki i Kazimierz Węgrzyn
  • Sławomir Kwiatkowski i Marek Wasiluk
  • Mateusz Święcicki i Wojciech Kowalewski