Niesmaczny żart BBC z Cristiano Ronaldo. Angielska legenda miażdży stację

Mecz 1/8 finału Euro 2024 między Portugalią a Słowenią rozczarował w regulaminowym czasie gry. W dogrywce natomiast wydarzyło się sporo, na czele ze zmarnowanym rzutem karnym Cristiano Ronaldo i emocjonalną reakcją 39-latka. Angielska stacja BBC zachowała się w stosunku do zawodnika Al-Nassr nieelegancko, co spotkało się ze stanowczą reakcją opinii publicznej. 




Dopiero rzuty karne przesądziły o awansie Portugalii do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Przez 120 minut zaciętej rywalizacji ze Słowenią utrzymywał się bezbramkowy remis, mimo kilku dogodnych sytuacji. Wystarczy przypomnieć sobie choćby dwie świetne sytuacje Benjamina Sesko, czy rzut karny Cristiano Ronaldo, który świetnie obronił Jan Oblak.

Ostatecznie to Portugalia okazała się lepsza. W konkursie „jedenastek” podopieczni Roberto Martineza byli bezwzględni i wykorzystali wszystkie swoje strzały. Spora była w tym również zasługa Diogo Costy. Bramkarz Portugalii obronił trzy próby wykonywane przez Słoweńców.

„Misstiano Penaldo”

Największe poruszenie w trakcie meczu wywołał jednak nie sam jego przebieg, a reakcja Ronaldo na wspomniany zmarnowany rzut karny w dogrywce. Portugalczyk po obronie Jana Oblaka zalał się łzami. W trakcie krótkiej przerwy między zmianą połów 39-latek ponownie się rozkleił, tym razem w pełnym wymiarze. Interweniować musieli jego koledzy z kadry, którzy starali się pocieszyć swojego kapitana.

Zachowanie Ronaldo odbiło się szerokim echem i jest obecnie analizowane w mediach. Toczą się dyskusje na temat tego, czy płacz Portugalczyka był słuszny w tej sytuacji. Tymczasem angielska stacja telewizyjna BBC posunęła się o krok za daleko. Zaraz po nietrafionym rzucie karnym, w rogu pojawił się pasek z ironicznym napisem: „Misstiano Penaldo„.




Gigant zbiera teraz plony tej niesmacznej szpilki. Kibice ostro krytykują stację, a do linczu dołączył się nawet John Terry. Były kapitan reprezentacji Anglii i legenda „Synów Albionu” krótko skomentował sytuację, pisząc: „Hańba„.

Duńska federacja ukarana grzywną przez UEFĘ. Powód? Podróż samolotem na mecz z Niemcami

Duńska federacja została ukarana przez UEFĘ. Wszystko przez środek transportu, jaki wybrano podczas Euro 2024 w Niemczech. 




Reprezentacja Danii wyszła na mistrzostwach Europy z grupy, ale już w 1/8 finału trafiła na wymagającego przeciwnika. Na drodze Duńczyków stanęli Niemcy, czyli gospodarze całego turnieju. „Die Manschaft” wygrali mecz 2-0, a Skandynawowie musieli wrócić do domu.

Kara dla federacji

Jak się okazuje, duńska federacja otrzymała od UEFY karę. Wszystko przez środek transportu, jaki wybrała reprezentacja na mecz z Niemcami. Według „Ekstrabledet” z 16 drużyn, które wyszły z grupy, siedem zdecydowało się na podróżowanie pociągiem, zaś sześć – autobusem. Tylko Dania postawiła na samolot, co nie spodobało się z kolei UEFIE.

Podróż pociągiem wymagałaby kilku przesiadek, a autobusem byłoby to ponad siedem godzin w mało komfortowych warunkach. Dlatego zdecydowaliśmy się na lotniczy czarter ze Stuttgartu do Dortmundu i uważamy, że ze sportowego punktu widzenia było to najlepsze rozwiązanie – wyjaśniał decyzję dyrektor duńskiej federacji Erik Broegger.




Organizacja ma nałożyć na duńską federację karę za niestosowanie się do zasad ograniczania emisji CO2. Wszystkie reprezentacje, które brały udział w Euro w Niemczech, były zobligowane do korzystania z transportu pociągowego lub autobusowego. Wysokość kary będzie zależna od wyliczeń specjalnego systemu, który oblicza emisję dwutlenku węgla i koszty z tym związane. Kwota zostanie odjęta od wynagrodzenia dla federacji za udział w mistrzostwach.

Tomasz Ćwiąkała ostro o Robercie Lewandowskim. „Moim zdaniem jest słabym kapitanem”

Tomasz Ćwiąkała na antenie Kanału Zero brutalnie ocenił Roberta Lewandowskiego w roli kapitana reprezentacji Polski. Dziennikarz nie szczędził gorzkich słów pod adresem napastnika FC Barcelony. Wrócił między innymi do niesławnej afery premiowej.




Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w mistrzostwach Europy na poziomie fazy grupowej. „Biało-Czerwoni” wywalczyli zaledwie jeden punkt, dzięki remisowi w ostatniej kolejce z Francją (1-1). Wcześniej przegrali mecze z Holandią (1-2) oraz Austrią (1-3).

Słaby kapitan

Choć obecnie atmosfera wokół reprezentacji, nawet mimo odpadnięcia z Euro, jest dużo lepsza niż w ostatnich latach, to wciąż powracają do niech echa przeszłości. Chodzi konkretnie o niesławną aferę premiową przy okazji mundialu w Katarze. Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od domniemanej obietnicy Mateusza Morawieckiego, ówczesnego szefa rządu, wypłacenia premii zawodnikom za wyjście z grupy na mistrzostwach.

Cel udało się osiągnąć, jednak kadrowicze mieli podzielić już między sobą wspomniane pieniądze. Wybuchła afera, a w drużynie miały pojawić się konflikty, co wynikało ze słów Łukasza Skorupskiego dla „Przeglądu Sportowego”. Później wypowiedź bramkarza zdementował Robert Lewandowski, wprost sugerując, że ten kłamał.




W marcu 2023 roku na konferencji prasowej Robert Lewandowski oficjalnie przeprosił kibiców za całe zamieszanie. Według wielu opinii sprawa powinna zostać jednak wyjaśniona dużo szybciej. Kapitan „Biało-Czerwonych” zebrał sporą burę za swoje podejście do sprawy. Teraz do tematu wrócił Tomasz Ćwiąkała, który w ostrych słowach podsumował Lewandowskiego, jako kapitana.

– Moim zdaniem Robert Lewandowski jest słabym kapitanem ze względu na swoje głośne wypowiedzi na temat funkcjonowania reprezentacji, na temat selekcjonerów i na temat afery premiowej. Wydaje mi się, że „Lewy” często w trakcie kariery miał zły timing, jeśli chodzi o poszczególne wypowiedzi. Nie zawsze były na miejscu, jeśli chodzi o to, co się działo – ocenił dziennikarz w Kanale Zero. 

– Do tego sprawa afery premiowej, która moim zdaniem nie została załatwiona przez Roberta Lewandowskiego tak, jak powinna, czyli jakieś tam wywiady udzielane na gorąco Bartoszowi Węglarczykowi. To wszystko wyglądało mocno średnio, później rozdrapywanie tego wszystkiego, cały ten spór z Łukaszem Skorupskim. Wydaje mi się, że Robert Lewandowski pogubił się w tej całej sytuacji, a afera premiowa to w moim odczuciu był jeden z najważniejszych egzaminów dla kapitana reprezentacji Polski. Moim zdaniem Lewandowski tamten egzamin niestety oblał – podkreślał. 




– Natomiast w żaden sposób nie będę deprecjonował umiejętności piłkarskich Lewandowskiego, bo to nie o to chodzi – zaznaczył. 

Reprezentanci Polski wrócili już do kraju i obecnie część spędza wakacje z rodziną, a pozostali szykują się do startu nowego sezonu ligowego. Wkrótce czeka ich jednak kolejne zgrupowanie. Już we wrześniu „Biało-Czerwoni” spotkają się ponownie, aby rozegrać mecze w Lidze Narodów. Na początek będą to starcia ze Szkocją i Chorwacją.

Selekcjoner Gruzji uderza w VAR po porażce z Hiszpanią. „W mojej opinii był spalony”

Willy Sangol po meczu z Hiszpanią (1-4), miał zastrzeżenia do VARu. Selekcjoner Gruzji uważa, że gol Alvaro Moraty został niewłaściwie uznany za prawidłowy. 




Mecz Hiszpanii z Gruzją w 1/8 finału Euro 2024 był kapitalny. Outsider jako pierwszy wyszedł na prowadzenie i wciąż stwarzał zagrożenie pod bramką „La Furia Roja”. Dominacja ekipy de la Fuente była jednak widoczna gołym okiem i gole były kwestią czasu. Te wpadły finalnie w liczbie czterech, a Hiszpanie przypieczętowali awans do ćwierćfinału.

Niewłaściwy gol?

Po ostatnim gwizdku z obozu gruzińskiego nie brakuje uwag do pracy sędziego, a konkretnie VARu. Willy Sagnol uważa, że pierwszy gol dla Hiszpanii, strzelony przez Alvaro Moratę, nie powinien zostać uznany. Selekcjoner zaznaczył na konferencji prasowej, że napastnik absorbował uwagę Giorgiego Mamardaszwiliego, stojąc na pozycji spalonej.




Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni, z tego co osiągnęliśmy na Euro 2024, ale w mojej opinii w tej sytuacji był spalony. To była bardzo podobna sytuacja do tej z meczu Holandii z Francją i wtedy gol nie został uznany. A nasza sytuacja była 10 bardziej ewidentna. VAR to świetny wynalazek, ale musimy nauczyć się z niego korzystać. Zbyt często te same sytuacje są oceniane zupełnie inaczej – stwierdził Francuz. 

Piotr Zieliński pożegnał Napoli. Poruszający wpis Polaka. „Zawsze będę z Wami”

Piotr Zieliński oficjalnie nie jest już zawodnikiem Napoli. Kontrakt Polaka przestał obowiązywać wraz z końcem czerwca, a od nowego sezonu będzie on już piłkarzem Interu Mediolan. Pomocnik pożegnał się z Neapolem, w którym spędził osiem lat, poruszającym wpisem na Instagramie. 




„Zielu” ma za sobą niezłe w swoim wykonaniu Euro 2024. Obecnie 30-latek szykuje się do startu nowego sezonu oraz debiutu w nowym klubie. Wraz z końcem czerwca przestał on bowiem być zawodnikiem Napoli, w którym spędził ostatnie osiem lat.

– Osiem wspólnych sezonów, dwa niezapomniane trofea, Scudetto po 33 latach. Na zawsze w historii naszego klubu. Cześć, Piotrze – napisało Napoli, zamieszczając krótkie wideo pożegnalne. 

„Zawsze czułem się jednym z was”

Zieliński nie pozostał dłużny swojemu byłemu klubowi. Na swoim profilu na Instagramie również zamieścił pożegnalne wideo oraz długi, wzruszający opis. Wpis chwyta za serce.

– Neapolu, mój drogi Neapolu… po ośmiu długich latach nasze drogi się rozeszły. Przyjęliście mnie, kiedy byłem chłopcem, a dziś odchodzę jako mężczyzna i ojciec. Neapol był moim domem i na zawsze będzie częścią mnie i mojej rodziny. Przeżyłem tu szczególne chwile, które zachowam i będę pielęgnował w swoim sercu – rozpoczął Zieliński.

– Neapolu, dałeś mi tak wielu przyjaciół, którzy na zawsze pozostaną częścią mojego życia. Dziękuję wyjątkowym kibicom za okazanie wielkiego serca. Sprawiliście, że zawsze czułem się jednym z was – kontynuował. 




– Wspólnie zdobywaliśmy ważne trofea, w tym Scudetto po 33 latach. To była wielka przyjemność, świętować razem z wami. Zawsze będę wdzięczny, że mogłem nosić tę koszulkę – dodał. 

– Dziękuję całej rodzinie Napoli, która pozwoliła mi na to wszystko, a także wszystkim, którzy mi w tym czasie towarzyszyli. Na zawsze będę z Wami. Wasz „Napolacco”, Zielu” – podkreślił na pożegnanie. 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Piotr Zielinski (@zielu_94)

W sumie Zieliński spędził w Neapolu aż osiem lat, na przestrzeni których rozegrał łącznie 364 mecze. Strzelił w nich 51 goli i dołożył 46 asyst. Był nieodzownym elementem układanki Luciano Spallettiego w mistrzowskim sezonie 2022/23.

Iga Świątek żartuje z meczu Euro 2024, nawiązaniem do samej siebie. „Wiem, jestem zabawna

Spotkanie 1/8 finału Euro 2024 między Szwajcarią a Włochami interesował ogrom kibiców. Wśród widzów była także Iga Świątek, która postanowiła… zażartować ze skrótu, jaki widniał na ekranie przy wyniku. 




Mistrzostwa Europy trwają w najlepsze. Za nami pierwsze mecze 1/8 finału, a w ćwierćfinałach zameldowały się już oficjalnie reprezentacje Niemiec i Szwajcarii. Niebawem, bo już w poniedziałek rozpocznie się natomiast tegoroczna edycja Wimbledonu. Iga Świątek, która w pierwszym meczu zmierzy się z Sofią Kenin, wyjdzie na kort we wtorek.

„Wiem, jestem zabawna”

Obecnie 23-latka przebywa w Londynie, gdzie przygotowuje się do startu zawodów. Korzystając z chwili wolnego, Świątek spoglądała na mecz Szwajcarii z Włochami (2-0). Na jej profilu na Instagramie dodano wideo, które obiegło już internet.




Polska we wspomnianym materiale staje przed telewizorem i wskazuje na napis „SWI”, który jest skrótem Szwajcarii (z ang. Switzerland). Może się on również kojarzyć z nazwiskiem liderki rankingu WTA. Na nagraniu zamieściła jeszcze napis: „Wiem, jestem zabawna”.

Jeśli Świątek zatriumfuje w tegorocznej edycji Wimbledonu, zapisze na swoim koncie szóste zwycięstwo na wielkim turnieju w tym roku. Wcześniej triumfowała już w Dosze, Madrycie i Rzymie, oraz na kortach Indian Wells i Roland Garros.

Niesamowita forma Mateusza Bogusza! Hat-trick Polaka w MLS. Kiedy powołanie do kadry? [WIDEO]

Mateusz Bogusz nie przestaje zaskakiwać za Oceanem. Polak zanotował hat-tricka w meczu LA Galaxy z Colorado Rapids (3-0). 22-latek coraz śmielej dobija się do kadry. 




Bogusz imponuje formą w bieżącym sezonie MLS. Polak do kolejnej kolejki grania podchodził z dorobkiem 19 rozegranych meczów ligowych, w których strzelił 9 goli i zanotował 4 asysty.

Kolejny popis

Wspomniany dorobek jest już jednak nieaktualny. Po meczu z Colorado Rapids (3-0), Bogusz dopisał sobie kolejne trzy gole! Wynik otworzył już w 20. minucie z bliska pokonując bramkarza.

Drugie trafienie 22-latek zanotował w 58. minucie. Wówczas w polu karnym Colorado świetnie odnalazł się Bouanga, jednak jego strzał dobił się od obrońcy. Do piłki dopadł Bogusz, który ponownie pokonał bramkarza.

W 72. minucie po pięknej akcji Polak ponownie wpadł w pole karne Colorado. Ponownie nie zostawił również złudzeń i kapitalnie uderzył futbolówkę, która wleciała do siatki tuż pod poprzeczkę.

Tym samym, dzięki dopisanemu hat-trickowi, Mateusz Bogusz po dwudziestu rozegranych meczach w MLS w tym sezonie, ma już na koncie dwanaście goli. Jego Los Angeles FC prowadzi w tabeli Konferencji Zachodniej MLS z 40 punktami.

Duńczyk zaatakował sędziego po meczu z Niemcami. „To szalone. Kompletne bezmózgowie”

Nie brakowało kontrowersji w minionym meczu Niemców z Danią (2-0). W głównej roli, jak się okazało, wystąpił na murawie sędzia – Michael Oliver. Po ostatnim gwizdku Anglik został ostro zaatakowany za swoje decyzje. 




Do drugiej połowy w meczu Niemcy – Dania utrzymywał się bezbramkowy remis. Po zamianie w stron na Signal Iduna Park pierwsi do glosu doszli Duńczycy, którzy wyszli na prowadzenie po golu Joachima Andersena. Trafienie zostało jednak nieuznane po analizie i stwierdzeniu, że podający piłkę Thomas Delaney był na spalonym. Dosłownie chwilę później Andersen niefortunnie zagrał piłkę ręką w polu karnym Duńczyków. Podyktowano rzut karny, który wykorzystał Kai Havertz.

Rozgoryczenie

W spotkaniu mieliśmy jeszcze kilka przerw i analiz. Praca Michaela Olivera nie podobała się Andersenowi, który po ostatnim gwizdku ostro skrytykował angielskiego arbitra.

– To jeden z najgorszych występów sędziego, jaki widziałem w karierze. Spalony to spalony, ale jak można było w takiej sytuacji dać karnego za rękę? To szalone – mówił. 

– Dwa lata temu mieliśmy spotkanie z sędziami przed sezonem Premier League. Rozmawialiśmy o tym, że w takich sytuacjach nigdy nie może być podyktowany rzut karny. Niemiec był pół metra ode mnie i kopnął piłką w moją rękę. Znajdowałem się w naturalnej pozycji, więc nie powinno być mowy o karnym. To, że sędzia poszedł oglądać to na VAR, to kompletne bezmózgowie – dodał. 




Andersen zwrócił również uwagę na nowinkę, zastosowaną podczas bieżącego Euro. Obecnie tylko kapitanowie zespołów mogą dyskutować z sędziami. Jeżeli opaskę ma bramkarz, to do rozmów z arbitrem jest wyznaczony konkretny zawodnik z pola. To także nie podoba się 28-latkowi.

– Śmieszna zasada. Nawet jeśli ktoś powie coś drobnego, to dostaje kartkę. Sędzia może popełniać takie błędy, jak tylko chce, a my nie możemy nic powiedzieć – podsumował Duńczyk. 

FC Barcelona znalazła konkurenta dla Roberta Lewandowskiego. To byłaby bomba transferowa

Robert Lewandowski może wkrótce dostać konkurenta do walki o skład w FC Barcelonie. Joan Laporta i spółka mają szykować bombę transferową. Celem Blaugrany ma być napastnik Manchesteru City. 




Vitor Roque, który został pośpiesznie ściągnięty do Barcelony w minionym sezonie, okazał się niewypałem. Obecnie Brazylijczyk otrzymał pozwolenie na opuszczenie klubu. Oznacza to, że Robert Lewandowski pozostaje bez nominalnego konkurenta do walki o skład.

Hit lata?

Taki obrót spraw nie podoba się zarządowi Barcelony, z Joanem Laportą na czele. Hiszpan miał od dłuższego czasu konsultować ze swoimi współpracownikami możliwości wzmocnienia rywalizacji w ataku. W końcu miało dojść do porozumienia i wyklarowania się konkretnego kandydata do transferu.

Wybór działaczy miał paść na Juliana Alvareza z Manchesteru City. Jak podaje Farrella Keelinga, Argentyńczyk ma być obecnie priorytetem transferowym na letnie okno. Problemem może się jednak okazać kwota, jaką trzeba za niego zapłacić. „Obywatele” mają oczekiwać za 24-latka 100 milionów euro.




Aby uzbierać na napastnika, Barcelona ma przeprowadzić gruntowne wietrzenie szatni. Z medialnych doniesień wynika, że Hansi Flick zamierza rozstać się z graczami, którzy w ostatnim czasie stanowili liderów drużyny. Mowa tu choćby o Ilkayu Gundoganie.

Santiago Bernabeu ofiarą burzy. Stadion Realu zalany wodą. Ucierpiało klubowe muzeum [WIDEO]

Hiszpanię nawiedziła ostatnio ogromna burza. Żywioł okazał się na tyle potężny, że uderzył w kilka obiektów. Ucierpiało między innymi Santiago Bernabeu. 




Real Madryt w minionym sezonie wygrał podwójną koronę. „Królewscy” sięgnęli po mistrzostwo Hiszpanii oraz triumfowali kolejny raz w Lidze Mistrzów. Niestety, osiągnięciom „Los Blancos” nie dotrzymuje kroku ich stadion, który ma swoje kolejne problemy.

Zalanie

Ostatnio nad Hiszpanią przeszły ogromne burze. Wśród strat znalazło się również Santiago Bernabeu, które zostało zalane w wyniku sporych opadów. Co ciekawe, to już trzeci taki przypadek w ostatnich miesiącach. Wcześniej woda dostawała się przez dach i boczne strefy fasady, jednak wydawało się, że problem udało się rozwiązać. No jednak nie.




Nocą klubowe korytarze znowu zalały się wodą. Tym razem dostała się ona również do klubowego muzeum „Królewskich”, przez co musiało ono zostać zamknięte. Na szczęście nie doszło do żadnych poważniejszych uszkodzeń.

16-letni z Brazylii chce grać dla Polski! „Każdy wie o moim pochodzeniu”

Reprezentanci Polski wrócili już do kraju po odpadnięciu z mistrzostw Europy. Część z nich poleciała na wakacje, a pozostali przygotowują się do nowego sezonu ligowego. Tymczasem z Brazylii docierają wieści o 16-latku, chętnym do gry w biało-czerwonych barwach.




Podopieczni Michała Probierza udział w Euro 2024 zakończyli z dorobkiem jednego punktu dzięki jedynemu remisowi z Francją. Na koncie mają poza tym porażki z Holandią i Austrią. Jeszcze przed meczem z „Trójkolorowymi” ogłoszenie zakończenia kariery reprezentacyjnej zapowiedział Kamil Grosicki, a blisko tego zdaje się być także Wojciech Szczęsny.

Niespodziewane wzmocnienie?

Tymczasem z Brazylii docierają dość zaskakujące informacje o możliwym wzmocnieniu „Biało-Czerwonych”. Davi Waisman, bo o nim mowa, to 16-letni pomocnik występujący w młodzieżowej reprezentacji „Canarinhos”. Jego babcia jest Polką, która wyjechała do Brazylii z rodzicami jeszcze przed rozpoczęciem II Wojny Światowej.




Waisman nie ukrywa swojego przywiązania do Polski. Choć gra obecnie dla brazylijskich młodzieżówek, to nie przekreśla możliwości przywdziana biało-czerwonej koszulki.

– Dziś jestem przeszczęśliwy, zakładając koszulkę Canarinhos, ale przyszłość planuję krok po kroku – mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.

– Bardzo chciałbym odwiedzić Polskę. Posiadanie waszego obywatelstwa jest dla mnie niezwykle ważne, to powód do dumy oraz ogromnego szczęścia dla mnie, ale również całej rodziny. W Brazylii każdy wie o moim pochodzeniu – tłumaczył. 




16-latek może również liczyć na wsparcie ze strony swojego ojca. Jacques Waisman zapewnia, że niezależnie jaką drogę obierze jego syn, będzie mu pomagać.

– Syn od zawsze imponował pasją do futbolu. W futsal grał już w wieku 5 lat, byłem pod wrażeniem jego zaangażowania i dyscypliny. Jako ojciec, niezależnie jakie rozwiązanie wybierze mój syn, będę go wspierał – mówił ojciec zawodnika. 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Davi Waisman (@daviwaisman)

Kibice Argentyny sprankowani w Nowym Jorku. Kibic z Chile poświęcił masę pieniędzy [WIDEO]

Równolegle do mistrzostw Europy po drugiej stronie Oceanu odbywa się Copa America. Argentyńscy kibice, którzy tłumnie przebywali w Nowym Jorku z okazji meczu z Chile, zostali porządnie „sprankowani”. Jeden z Chilijczyków postarał się, aby zepsuć im dzień. 




W nocy ze środy na czwartek odbywały się kolejne mecze w ramach tegorocznego Copa America. Argentyna rozprawiła się wówczas z Chile 1-0 i ma już pewne wyjście z grupy. „La Roja” ma natomiast tylko jeden punkt na koncie i traci dwa „oczka” do Kanady.

Prankster

Wspomniany mecz odbywał się w New Jersey na MetLife Stadium. Kibice „Albicelestes” przed spotkaniem postanowili spędził czas w Nowym Jorku i tłumnie zebrali się na Times Square. Plac ten jest znany między innymi z wielu ogromnym ekranów, na których wyświetlane są różne reklamy i banery.




Jak się okazało, argentyński tłum wpadł w pułapkę. W pewnym momencie na jednym z ekranów pojawił się Alexis Sanchez, gwiazdor reprezentacji Chile. Sytuacja miała być skrzętnie zaplanowana przez jednego z chilijskich kibiców, który wykupił czas reklamowy na największym z monitorów.