Wielkie pożegnanie Lukasa Podolskiego. Znamy szczegóły specjalnego wydarzenia

FC Koeln chce przygotować specjalny mecz. Celem spotkania ma być pożegnanie wieloletniego zawodnika klubu, Lukasa Podolskiego. 




Mistrz świata z 2014 roku jest od 3 lat zawodnikiem Górnika Zabrze. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał jednak w FC Koeln, z którego tak naprawdę dopiero wypłynął na szerokie wody. 10 października w Kolonii odbędzie się mecz, w którym wezmą udział największe osobistości niemieckiego futbolu.

Więcej szczegółów

Na wydarzeniu pojawić się mają między innymi Hansi Flick czy Joachim Loew. Poza Podolskim, obecnych ma być również kilku innych piłkarzy, którzy sięgali razem z nim po mistrzostwo świata 10 lat temu. Nie zabraknie także zawodników z obecnej drużyny Podolskiego, a więc Górnika Zabrze.

Sprzedaż biletów na specjalny mecz ma wystartować już niebawem, bo 7 sierpnia. 39-latek podkreśla, jak wyjątkowa będzie dla niego ta chwila.




– Niezwykle ważne jest dla mnie, aby podziękować w Kolonii za wsparcie przez te wszystkie lata. To ostateczna deklaracja miłości do wyjątkowego miasta, klubu z jego wspaniałymi kibicami, wieloletnimi kolegami z drużyny i wieloma innymi osobami, które do dziś towarzyszą mi w mojej podróży – cytuje „Poldiego” oficjalna strona FC Koeln. 

Podolski, wliczając drużyny młodzieżowe, występował w Kolonii w latach 1995-2006 i 2009-2012 (trzyletnia przerwa była spowodowana przenosinami do Bayernu Monachium). W sumie zaliczył w jej barwach 181 meczów, w których strzelił 86 goli i zanotował 41 asyst.

Kolejny komentator nie wytrzymał podczas IO. „Nie ważcie się. Idźcie stąd, jak najdalej”

Głośnym echem dobiły się niedawno słowa Jakuba Zborowskiego o Polskim Związku Szermierczym. Teraz inny komentator Igrzysk Olimpijskich, Krzysztof Maksel, wbił potężną szpilę w inną organizację. 

Minionej niedzieli komentator Eurosportu, Jakub Zborowski, uderzył w Polski Związek Szermierczy. Na wizji wytknął złe rzeczy, które dzieją się w federacji.




– Drodzy państwo, ja powiem tylko krótko – tak kończy się kolesiostwo i układy w Polskim Związku Szermierczym. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdybyśmy mieli uczciwe klasyfikacje, to takich momentów na igrzyskach, nie tylko w szermierce, mielibyśmy zdecydowanie mniej. Wielka prośba o zainteresowanie się tym, co dzieje się na igrzyskach olimpijskich – grzmiał na antenie. 

Oberwali kolejni

Słowa komentatora odbiły się szerokim echem i błyskawicznie rozeszły się po kraju. Zborowski zebrał masę gratulacji, a teraz jego śladem poszli również inni. W poniedziałek Tomasz Jaroński oraz ekspert Krzysztof Maksel (dwukrotny olimpijczyk z Rio i Tokio), którzy komentowali kolarstwo torowe, wytknęli podobne problemy w tej dyscyplinie.

– Nawiązując do kolegi, który komentuje szermierkę, nie będę wchodził w szczegóły, ale zagadkowo powiem, że najważniejsze, że prezes się zakwalifikował – powiedział Jaroński, po czym dodał w stronę partnera przy mikrofonie – Ty nie musisz jako kolarz nic mówić.




– Ja już jestem jedną nogą poza karierą kolarską, więc mogę powiedzieć dużo. Dużo powiedzieć też nie chcę, chociaż być może powinienem. Kolarstwo torowe to piękny sport, ale w nieudolnym związku, z nieudolnymi działaczami ci kolarze, mimo wszystko błyszczą i naprawdę trzeba ich docenić. To, że te zawodniczki i jedyny zawodnik mogą startować na igrzyskach olimpijskich, to jest to zasługa wyłącznie tych ludzi ze sztabu. Niestety związek nie pomaga, związek u nas rzuca kłody pod nogi, a nie wymienia deski na nowe – dorzucił Maksel. 

– Kolarze w Polsce bardzo często zarabiają mniej niż najniższa krajowa. To jest rzeczywistość, z którą mierzymy się od wielu lat z dużą nadzieję, że to się zmieni. I zmienia się, ale na gorsze – dodał później. 

To nie był jednak koniec głośnych wypowiedzi Maksela. Wystosował jeszcze specjalny, acz krótki apel do działaczy ze Związku Kolarskiego.

– A wy nie ważcie się przyjechać na lotnisko i wręczać im żadnych kwiatów, bo nie zasługujcie na to. Idźcie stąd jak najdalej – mówił. 

Cała sprawa ewidentnie nie spodobała się działaczom. Maksel opublikował na Twitterze nagranie, w którym zapowiada sądową walkę ze związkiem, od którego miał otrzymać pozew.

Polskie kluby poznały potencjalnych rywali w el. LKE! Miękkie lądowanie Legii, trudne zadanie Śląska i Wisły

Znamy już oficjalnie wszystkich rywali, z którymi potencjalnie zagrają polskie kluby w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Najłatwiej zapowiada się droga Legii Warszawa. Nieco ciężej trafiły Śląsk Wrocław i Wisła Kraków. 




W tym tygodniu polskie kluby rozpoczną zmagania w III rundzie eliminacji LKE. Legię czeka najpierw wyjazd do Danii i starcie z Broendby. Śląsk zmierzy się natomiast z Sankt Gallen, a Wisła – ze Spartakiem Trnava.

Droga znana!

Wiadomo już, z kim wspomniana trójka zmierzy się, jeśli uda się przejść III rundę eliminacji. W przypadku Legii będzie to zwycięzca pary Auda (Łotwa) – Drita (Kosowo). Na papierze droga „Wojskowych” wydaje się być najłatwiejsza. Trzeba jednak pamiętać, że w czwartek zagrają pierwszy mecz z Broendby, które jest faworytem do awansu.

Śląsk w przypadku przejścia St. Gallen będzie musiał powalczyć o awans z kimś z dwójki Trabzonspor (Turcja) – Rapid Wiedeń (Austria). Obie drużyny zagrają ze sobą w III rundzie eliminacji Ligi Europy. Przegrany tej pary trafiłby na polski klub.




Przeciwnika dla Wisły Kraków wyłoni natomiast rywalizacja Molde (Norwegia) z Cercle Brugge (Belgia). Podobnie, jak w przypadku Śląska, „Biała Gwiazda” również zmierzy się z przegranym tego dwumeczu.

Ewentualne pierwsze spotkania tych meczów polskie kluby grałyby u siebie 22 sierpnia. Rewanże zaplanowano na tydzień później.

Bartman nie krył wzruszenia po słowach Grbicia o Kurku. „Przepraszam, głos mi się łamie” [WIDEO]

Awans reprezentacji Polski w siatkówce do półfinału Igrzysk Olimpijskich wywołał ogromne emocje. Po meczu w pięknych słowach o Bartoszu Kurku wypowiadał się Nikola Grbić. Emocjonalnie zareagował na nie Zbigniew Bartman. 




44 długie lata czekała Polska na zakwalifikowanie się do strefy medalowej w siatkówce na Igrzyskach Olimpijskich. Ta sztuka udała się „Biało-Czerwonym” w poniedziałek po kapitalnym meczu ze Słowenią. Jednym a niekwestionowanych architektów tego sukcesu był Bartosz Kurek, o którym pięknie wypowiedział się zresztą Nikola Grbić.

– On jest liderem. Każdy ma do niego szacunek, patrzy na niego. Dla mnie nie jest ważne, ile ma procent w ataku. Wie, jak grać w siatkówkę. Jeśli jest spokojny, to dla mnie jest jednym z najlepszym zawodników na świecie – mówił selekcjoner naszej reprezentacji. 

„Mnie to wzrusza”

Słowa Grbicia odbiły się szerokim echem. Po meczu zareagował na nie Zbigniew Bartman, który pełni na Igrzyskach rolę eksperta TVP Sport. Były reprezentant Polski nie krył wielkiego wzruszenia i szacunku, jakim darzy Kurka.

– Wielokrotnie powtarzałem, że jest najlepszym zawodnikiem w historii tego sportu w Polsce. To bez dwóch zdań. Jest najlepszym siatkarzem w historii Polski – mówił Bartman. 




– Jak słyszę, że trener Grbić tak o nim mówi, to przepraszam, głos mi się łamie, ale mnie to wzrusza – dodał, łamiącym się głosem. 

Luquinhas w ogniu krytyki po bezczelnej symulce. Kuriozalnie to wyglądało [WIDEO]

Piast Gliwice, dość niespodziewanie, pokonał przy Łazienkowskiej Legię (2-1). Więcej niż o samym wyniku, mówi się jednak o zachowaniu Luquinhasa. Brazylijczyk w dość perfidny i wyraźny sposób próbował wymusić faul. 




Legia Warszawa udanie weszła w nowy sezon. „Wojskowi” wygrali oba mecze w Ekstraklasie (2-0 z Zagłębiem Lubin i 1-0 z Koroną Kielce) oraz awansowali do III rundy el. Ligi Konferencji (11-0 w dwumeczu z Caernarfon Town). Po dobrych wynikach drużyna Goncalo Feio doznała jednak pierwszej porażki. Minionej niedzieli lepszy okazał się Piast Gliwice, który ograł Legię na jej stadionie.

Brzydkie zachowanie

Stołecznej drużynie wyraźnie brakowało na murawie lidera. Takim w poprzednich meczach okazywał się Luquinhas, który zarówno przeciwko Zagłębiu, jak i Koronie, strzelał bramki. Tym razem zaprezentował się natomiast zdecydowanie poniżej swojego poziomu.




Mało tego, o Brazylijczyku zrobiło się głośno, ze względu na jego niepotrzebne zachowanie. Chodzi konkretnie o próbę wymuszenia faulu po… klepnięciu w plecy przez Grzegorza Tomasiewicza. Wyglądało to, co najmniej, kuriozalnie.

W związku z zachowaniem Luquinhasa nie brakuje negatywnych komentarzy w social mediach. Gorzko o zawodniku Legii wypowiadają się przede wszystkim kibice, ale dziennikarze także go nie oszczędzają.

– Takich piłkarzy jak Luquinhas sędziowie muszą szczególnie chronić. Tylko po co… sam zawodnik urządza takie teatrzyki jak ten przed chwilą? Nie pomaga tym sobie budować zaufanie po stronie arbitra. Zawsze będzie dylemat – znowu ktoś go sfaulował czy może jednak symulka? – ocenił między innymi Błażej Łukaszewicz z portalu meczyk.pl.

Grzegorz Krychowiak ocenił Igrzyska Olimpijskie. Przy okazji zapowiedział powrót do gry w piłkę

Grzegorz Krychowiak wystąpił na antenie Eurosportu. 34-latek wypowiedział się o Igrzyskach Olimpijskich z perspektywy mieszkańca Paryża. Przy okazji poruszył również temat przyszłości swojej piłkarskiej kariery. 




Krychowiak obecnie pozostaje bez klubu. Miniony sezon spędził, reprezentując barwy saudyjskiej Abha Club. Wcześniej grał również w innym arabskim klubie – Al-Shabab.

Co dalej?

Były reprezentant Polski czas wolny wykorzystał, aby wystąpić przed kamerami Eurosportu, podczas trwających Igrzysk Olimpijskich. Krychowiak miał okazję wypowiedzieć się nieco o imprezie z perspektywy mieszkańca Paryża.

– Byłem bardzo podekscytowany, że igrzyska będą tutaj, w stolicy tego kraju, bo jest to impreza wyjątkowa. Każdy stadion, każda trybuna jest pełna. To jest coś fantastycznego. Gdy przyjeżdżają tutaj sportowcy i widzą tłumy na trybunach, to inaczej się podchodzi do tego wszystkiego – przyznał 34-latek. 




– Nie wpuścili mnie do mieszkania w pewnym momencie. Chciałem zaparkować, ale nie wpuścili mnie. Musiałem zaparkować samochód trochę dalej i przyjść na piechotę. Plus taki, że mogłem oglądać triathlon za darmo – dodał.

Przy okazji Krychowiak wypowiedział się na temat swojej piłkarskiej przyszłości. Obecnie, jak wyżej pisaliśmy, pozostaje bez klubu. 100-krotny reprezentant Polski wyjawił jednak, że wkrótce jego sytuacja może ulec zmianie.

– U mnie wszystko dobrze, jestem bezrobotnym piłkarzem w Paryżu na olimpiadzie. Jestem wolnym zawodnikiem i szukam klubu. W przeciągu dwóch tygodni wszystko się wyjaśni – zapowiedział.

To Flick zmotywował Lewandowskiego do pobicia rekordu Bundesligi. „Ty możesz to pobić”

Mateusz Święcicki na antenie „Meczyków” zdradził ciekawą rozmowę między Robertem Lewandowskim a Hansim Flickiem, Dziennikarz wyjawił, że to szkoleniowiec niejako zainspirował Polaka do pobicia rekordu Gerda Muellera. 




Robert Lewandowski szykuje się do swojego trzeciego sezonu w barwach FC Barcelony. Tym razem napastnik nie będzie jednak współpracować z Xavim. Miejsce Hiszpana zajął dobry znajomy Polaka z Bayernu Monachium – Hansi Flick.

„I ty możesz to zrobić”

Spora część kibiców Blaugrany ma nadzieję, że Lewandowski przy Flicku odżyje. Poprzedni sezon nie był bowiem w wykonaniu Polaka najlepszy. W Bayernie jednak, pod wodzą Niemca, wykręcał wręcz nieprawdopodobne liczby. Dość powiedzieć, że pobił wieloletni rekord Gerda Muellera i strzelił w jednej kampanii Bundesligi aż 41 goli.

Jak się okazuje, sam Lewandowski nie myślał wówczas o takim osiągnięciu. Dopiero Flick miał go uświadomić, ile faktycznie on wynosi. Co więcej, to właśnie Niemiec miał również zaszczepić w nim motywację do jego pobicia. Tak przynajmniej wynika z relacji Mateusza Święcickiego.




– Hansi Flick bardzo indywidualizował treningi napastników Bayernu. Chciał, by Lewandowski strzelał jeszcze więcej goli. Kiedyś na jednym z treningów odbył z nim rozmowę – mówił Święcicki na antenie „Meczyków”. 

– Czy wiesz, ile wynosi rekord Gerda Müllera?
– Pewnie z 40 goli.
– Tak, 40. I ty możesz to pobić – tak miała wyglądać rozmowa Flicka z Lewandowskim. 

Piotr Zieliński zdradził, jak wyglądały pierwsze dni w Interze. „Nigdy nie trenowałem tak ciężko”

Inter Mediolan przygotowuje się do startu nowego sezonu Serie A. Z drużyną mistrza Włoch trenuje już także Piotr Zieliński. Reprezentanta Polski na łamach „La Gazzetta dello Sport” przyznaje, że nigdy nie pracował tak ciężko, jak teraz. 




Zieliński trafił do Interu po wygaśnięciu kontraktu z Napoli. 30-latek ma już za sobą pierwsze występy w nowej ekipie. W przedsezonowych sparingach mierzł się z Pergolettese (2:1), Las Palmas (3:0) i Pisą (1:1). Jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to „Zielek” oficjalny debiut zaliczy już 17 sierpnia z Genoą.

Ciężkie treningi

Inter, mimo zdobycia mistrzostwa w poprzednim sezonie, nie zamierza ściągać teraz nogi z gazu. W Mediolanie cel jest prosty – obrona trofeum oraz zwycięstwo w europejskich pucharach. Pomóc ma w tym Zieliński, który jest kolejnym wzmocnieniem i tak potężnej linii pomocy drużyny Simone Inzaghiego

Zieliński ostatnio udzielił wywiadu na łamach „La Gazzetty dello Sport”. Podczas rozmowy poruszono kilka wątków. Polak zdradził między innymi, jak wyglądały jego początki w nowej drużynie oraz podzielił się wrażeniami z treningów.

Pierwsze dni były trochę trudne. Wszystko było dla mnie nowe, nie jest łatwo wszystko zmienić po ośmiu latach. Ale muszę powiedzieć, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Przed przyjściem rozmawiałem z Marko Arnautoviciem i poprosiłem go o rady. Miał rację mówiąc, że od razu poczuję się tu dobrze – przyznał.

Dużo rozmawiam zarówno z trenerem, jak i ze sztabem. W porównaniu do przeszłości, muszę pracować inaczej, gdy nie mamy piłki, ale są to mechanizmy, których uczysz się krok po kroku. Nigdy wcześniej nie trenowałem tak ciężko, ale to dobrze. Jestem pewien, że później zobaczę tego efekty – dodał Polak. 




Zieliński nie uniknie również gry przeciwko Napoli, w którym spędził ostatnie osiem lat. Reprezentant Polski nie jest jednak zestresowany takim starciem. Wręcz przeciwnie. Wprost przyznaje, że nie może się doczekać meczu z „Niebieskimi”.

Już jestem podekscytowany. Będzie zupełnie inaczej, ale nadal pięknie. Neapolitańczycy mnie kochają, tak jak ja kocham ich. Broniłem ich barw całym sercem. Teraz muszę zrobić to samo dla nowych fanów, dlatego zrobię wszystko, aby Inter wygrał – podkreślił Zieliński. 

Sensacyjny transfer Lechii Gdańsk? Beniaminek Ekstraklasy chce reprezentanta Polski

Lechia Gdańsk szykuje się do zrealizowania zaskakującego transferu. Według Łukasza Gikiewicza, beniaminek Ekstraklasy chce pozyskać Patryka Pedę z włoskiego SPAL. W grę ma wchodzić roczne wypożyczenie. 




Peda związał się ze SPAL po wyjeździe z akademii Legii Warszawa w 2019 roku. W 2023 został natomiast zawodnikiem Palermo, które to wypożyczyło go do jego byłego zespołu. Właśnie w barwach 3-ligowca spędził ubiegły sezon. 12 października ubiegłego roku zadebiutował nawet w reprezentacji Polski, w której uzbierał dotychczas trzy występy.

Powrót do Polski?

Obecnie Peda znowu jest zawodnikiem Palermo, które przebywa z kolei w Anglii. Tam przygotowuje się do startu nowego sezonu. Przy Polaku stoi jednak znak zapytania. Na ten moment nie wiadomo, czy przystąpi on ze swoją drużyną do rozgrywek Serie B.




Piotr Potępa poinformował, że zawodnik trafił na celownik Lechii Gdańsk. Beniaminek Ekstraklasy wciąż nie zakończył wzmacniania podczas letniego okna transferowego. Piłkarz ma być zainteresowany powrotem do Polski. Łukasz Gikiewicz podał z kolei, że w grę ma wchodzić roczne wypożyczenie.

Raków oskarżony o szantażowanie beniaminka Ekstraklasy. Marek Papszun odpowiada

Trener GKSu Katowice zarzuca… szantaż Rakowowi Częstochowa. Sprawa ma dotyczyć Bartosza Nowaka, który przed startem sezonu zamienił „Medaliki” właśnie na śląski klub. Marek Papszun postanowił odpowiedzieć na te oskarżenia. 




GKS Katowice jest jednym z tegorocznych beniaminków Ekstraklasy. W jego barwach zadebiutował niedawno Bartosz Nowak, który latem przeniósł się tam z Rakowa Częstochowa. Zawodnik nie będzie mógł tym samym zagrać w najbliżej kolejce przeciwko swojej byłej ekipie. To pokłosie zapisów w umowie.

Iskrzy

Cała sprawa rozchodzi się o pieniądze, który GKS musiałby dodatkowo zapłacić, jeżeli Nowak zagra w meczu przeciwko „Medalikom”. Rafał Górak, trener katowickiego klubu, wypowiedział o szczegółach w tej kwestii. Nie gryzł się przy tym w język i użył naprawdę mocnych słów pod adresem Rakowa.

– Zawodnik przychodzący do nas na zasadzie transferu definitywnego powinien mieć do tego pełne prawo. Niestety na sam koniec zostaliśmy poinformowani o zapisie w umowie, że Bartek będzie do mojej dyspozycji, ale tylko pod warunkiem wpłaty ekwiwalentu. Dla mnie jest to sprawa bulwersująca i w pewien sposób szantażująca nas – mówił Górak na konferencji prasowej.




– Podziwiam cierpliwość Bartka, jak i naszego dyrektora sportowego, którzy ten kontrakt doprowadzili do końca. Ja bym takiej cierpliwości nie miał. Kwota jest niebanalna i Bartek w meczu z Rakowem nie zagra – podkreślił trener beniaminka. 

Słowa Góraka dotarły również do obozu Rakowa. Na oskarżenia szkoleniowca postanowił odpowiedzieć Marek Papszun.

– Gdybym ja był w takiej sytuacji, to bym po prostu nie podpisał tej umowy. GKS Katowice zgodził się na taki zapis. Mógł się nie zgadzać – cytuje opiekuna Rakowa „WP Sportowe Fakty”.

Polska znowu punktuje w rankingu UEFA. Świetne wieści po zwycięstwach w el. LM i LKE

Polskie kluby, nie licząc Wisły Kraków, zanotowały dobre wyniki w mijającym tygodniu w eliminacjach europejskich pucharów. Tym samym strata w rankingu UEFA do rywali uległa kolejnemu zmniejszeniu. Wciąż gonimy resztę stawki.




Jagiellonia, Legia, Śląsk i Wisła zagrają w III rundzie eliminacji europejskich pucharów. Wszystkie polskie zespoły, nie licząc „Białej Gwiazdy”, która doznała bolesnego lania od Rapidu Wiedeń (8-2 w dwumeczu), wygrały swoje ostatnie spotkania. Tym samym udało się zebrać kolejne punkty w krajowym rankingu UEFA.

Gonimy!

Obecnie Polska zajmuje w zestawieniu 18. miejsce. Powoli zmniejszamy dystans do wyprzedzającej nas Szkocji, Austrii i Szwajcarii. Zwiększamy go z kolei, jeśli chodzi o kraje za nami. Mowa tu o Chorwacji, Serbii i Ukrainie. Wygrane Jagiellonii, Legii i Śląska przełożyły się na 0,75 punktu w rankingu.




Warto zaznaczyć, że teraz poziom trudności będzie zdecydowanie wyższy. Jagiellonia w eliminacjach Ligi Mistrzów zmierzy się teraz z norweskim Bodo/Glimt. Legia zagra z kolei z duńskim Broendby, a Śląsk – ze szwajcarskim St. Gallen. Mimo odpadnięcia z el. Ligi Europy, Wisła Kraków wciąż pozostaje w grze o Ligę Konferencji, gdzie w III rundzie przyjdzie jej rywalizować ze Spartakiem Trnava.

Polska i bezpośredni rywale w rankingu UEFA:

Ranking UEFA, 1.08.2024

 

Wielka zmiana ws. Przemysława Babiarza! Dziennikarz wraca do komentowania Igrzysk

W sprawie Przemysława Babiarza nastąpił niespodziewany zwrot. Według ustaleń „Faktu”, komentator ma wrócić do pracy podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu!




Babiarz został zawieszony przez Telewizję Polską po ceremonii otwarcia. W trakcie wydarzenia odtworzono słynną piosenkę Johna Lennona, pt. „Imagine”. Dziennikarz wygłosił porównał wówczas utwór do „wizji komunizmu”, przy czym nie minął się szczególnie z prawdą. Sam autor przed laty, w jednym z wywiadów, potwierdził, że taka właśnie była jego intencja.

Powrót do pracy!

Mimo to Babiarz podzielił swoją opinią całą Polskę. Wytworzyły się dwa obozy, które na zmianę krytykowały i zgadzały się z komentatorem. Niestety, miejsce w tym pierwszym zajęło również TVP, które zadecydowało o zawieszeniu Babiarza do końca Igrzysk. To z kolei wywołało kolejną burzę w mediach.

Wydawało się, że nic nie zmieni już decyzji publicznego nadawcy. Według „Faktu” doszło jednak do przełomu. Babiarz miał wrócić w czwartek do Polski, gdzie spotkał się z Tomaszem Sygutem i Jakubem Kwiatkowskim (kolejno: dyrektor generalny TVP oraz dyrektor TVP Sport). Wynikiem rozmów miało być odwołanie zawieszenia dziennikarza i przywrócenie go do pracy.




Jeszcze dziś Babiarz ma wylecieć z Warszawy i wrócić do Paryża. Od piątku ponownie będzie komentować Igrzyska. Usłyszeć go będziemy mogli podczas zmagań w lekkoatletyce.