Robert Lewandowski zmiażdżył konkurencję. Tak głosowali kibice w plebiscycie „PS”

Robert Lewandowski został w sobotę wybrany najlepszym polskim sportowcem 2020 roku. Na Gali Mistrzów Sportów piłkarz Bayernu wyprzedził Igę Świątek i Kamila Stocha, którzy zajęli kolejno drugie i trzecie miejsce. „Przegląd Sportowy” opublikował szczegółowe wyniki głosów oddanych przez kibiców.

Przypomnijmy, że 32-latek wygrał dopiero drugie takie wyróżnienie w swojej karierze. Wcześniej „Lewy” triumfował w plebiscycie „PS” w 2015 roku. W sobotę nie miał sobie równych. Z informacji podanych przez organizatora głosowania jasno wynika, jaką przewagę miał Lewandowski.

Przepaść

Zwycięstwo napastnika Bayernu wydawało się pewne przed rozpoczęciem gali, jednak mało kto spodziewał się, że zrobi to z taką przewagą. Kapitan reprezentacji Polski zdobył ponad 221 tysięcy punktów. To prawie o sto tysięcy więcej niż zebrała Iga Świątek (126 tysięcy) oraz ponad sto tysięcy więcej niż Kamil Stoch (114 tysięcy).

Poza wspomnianą trójką barierę 100 tysięcy „oczek” przekroczyli także Kajetan Kajetanowicz, Bartosz Zmarzlik oraz Natalia Maliszewska. Kolejno zajęli oni czwarte, piąte i szóste miejsca w plebiscycie.

Szczegółowe wyniki 86. plebiscytu „Przeglądu Sportowego”

  1. Robert Lewandowski (piłka nożna) – 221 226 punktów
  2. Iga Świątek (tenis) – 126 451
  3. Kamil Stoch (skoki narciarskie) – 114 964
  4. Kajetan Kajetanowicz (rajdy samochodowe) – 113 451
  5. Bartosz Zmarzlik (żużel) – 108 610
  6. Natalia Maliszewska (short-track) – 102 356
  7. Jan Błachowicz (MMA) – 94 304
  8. Wilfredo Leon (siatkówka) – 94 130
  9. Katarzyna Niewiadoma (kolarstwo) – 81 505
  10. Dawid Kubacki (skoki narciarskie) – 80 399
  11. Katarzyna Wasick (pływanie) – 69 330
  12. Michał Kwiatkowski (kolarstwo) – 66 413
  13. Jan-Krzysztof Duda (szachy) – 45 998
  14. Justyna Święty-Ersetic (lekkoatletyka) – 23 653
  15. Magomedmurad Gadżijew (zapasy) – 13 357

Liczenie punktów

Każdy kupon wycięty z „Przeglądu Sportowego” zawierał 50 punktów do rozdania poszczególnym kandydatom. Głosowano na 10 sportowców, przy czym 1. miejsce równało się 10 pkt. Analogicznie punktacja schodziła w dół. Im niższe miejsce, tym mniejsza liczba punktów. 10. pozycja równała się zatem jednemu punktowi.

Głosować można było także przez kupon w gazecie codzienne „Fakt”. Wybranemu kandydatowi dostarczał on natomiast pięć punktów.

Z kolei głosowanie przez strony internetowe „www.przeglądsportowy.pl” oraz „www.polsatsport.pl”, a  także przez SMS miały równowartość jednego punktu.

 

Pchanie aut w ramach treningu. Kuriozalna sytuacja w Hiszpanii [WIDEO]

Do bardzo nietypowej sytuacji doszło w Hiszpanii. Zarząd La Liga po raz kolejny udowodnił, że czasami po prostu nie wie co robi. I to bardzo dosadnie.

Sytuacja pogodowa na Półwyspie Iberyjskim jest nie do pozazdroszczenia. W Hiszpanii pada tyle śniegu, że czasami ludziom jest trudno nawet wyjść z domu. Problem dotyka także piłkarzy, którzy przecież muszą dostać się na swoje treningi czy wylecieć mecz.

Świetny pomysł

W tym całym zamieszaniu mocno dostało się zawodnikom Getafe. Na poniedziałkowy wieczór zaplanowany bowiem ich wyjazdowy mecz z Elche. Wylot zaplanowano na niedzielę. Piłkarze gości zgłaszali problemy z dotarciem na lotnisko, na co zareagowały władze ligi.

Jak się wydawało, miały wspaniałomyślny pomysł. Działacze postanowili zorganizować zawodnikom transport we własnym zakresie. Plan był dobry. Podwieźć piłkarzy Getafe do hotelu obok lotnika, żeby rano mogli od razu wylecieć do Elche.

Wykonanie gorsze

Jak się okazało, nie wszystko poszło po ich myśli. Po piłkarzy przyjechały zwykłe ubery. Już po przejechaniu kilku kilometrów… zakopały się w śniegu. Zawodnicy Getafe postanowili, że pomogą się odkopać swoim kierowcom.

W ten sposób spędzili oni wieczór na popychaniu aut i wydostawaniu ich z zasp. Kilka nagrań z tej kuriozalnej sytuacji umieścili w swoich mediach społecznościowych.

Po całej akcji nie chowali jednak urazy, ani nie grali pokrzywdzonych. Co więcej, w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera. Piłkarze żartowali nawet z trenera, że ten dał im dodatkowy trening, na którym bawili się bardzo dobrze.

Jose Mourinho ma szansę na poprowadzenie… 8-ligowego Marine FC! Wziął udział w losowaniu

Tottenham rozgromił w niedzielę ósmoligowy Marine FC w Pucharze Anglii. „Koguty” nie pozostawiły złudzeń i gładko wygrały 5-0. Dla kibiców gospodarzy spotkanie z drużyną z Premier League było nie lada gratką. Władze klubu zapewniły fanom dodatkową atrakcję.

Już po 24 minutach gry tablica wskazywała wynik korzystny dla gości. Z jednego metra piłkę do bramki Marine zapakował Carlos Vinicius. Sześć minut później dołożył jeszcze drugie trafienie, a dosłownie chwilę po nim z rzutu wolnego pięknie przymierzył Lucas Moura.

W 37. minucie znowu strzelił Carlos. Tym samym Brazylijczyk skompletował hat-tricka. Po przerwie bramkę dołożył jeszcze Alfie Devine ustalając wynik na 5-0.

Możesz poprowadzić klub w sparingu

Mimo sromotnej porażki z Tottenhamem, której oczywiście się spodziewano, władze Marine postanowiły zorganizować dla kibiców pewien konkurs. Łącznie na spotkanie z „Kogutami” sprzedano 20 tysięcy wirtualnych biletów. Każdy nabywca weźmie udział w losowaniu, którego zwycięzca otrzyma szansę poprowadzenia ósmoligowca w przedsezonowym sparingu.

Gest Mourinho

Jedną z osób, które zakupiły wirtualną wejściówkę był także Jose Mourinho! Portugalczyk powiedział o tym na pomeczowej konferencji, jednak dodał, że w przypadku wygranej niestety nie mógłby zasiąść za sterami klubu.

„Kupiłem bilet. Jeśli wygram, nie mogę tego zrobić [poprowadzić Marine — przyp. red.], ponieważ mamy też mamy okres przygotowawczy. Nie sądzę, żebym miał warunki, aby to zrobić. Ale postanowiłem w tym uczestniczyć” – Powiedział szkoleniowiec.

18-latek miał nigdy nie stanąć na nogi. W sobotę zaliczył debiut w FA Cup. Ojciec nie krył łez… [WIDEO]]

Piłka nożna zaskakuje właściwie codziennie. Czasami rozgrywają się tak nieprawdopodobne historie, że aż ciężko uwierzyć w ich autentyczność. Do jednej z nich doszło w Anglii, a jej główny bohater przebył bardzo ciężką drogę.

Declan Thompson w wieku 5 lat usłyszał tragiczną wiadomość. Chłopiec miał resztę życia spędzić na wózku. Nigdy więcej miał nie chodzić o własnych siłach, a co dopiero grać w piłkę. Lekarze zdiagnozowali u niego bardzo rzadką chorobę Perthesa, która atakuje dziecięce biodra.

Walczył, jak tylko był w stanie

5-latek nie mógł pogodzić się z wizją porzucenia swojej pasji. Przez 18 miesięcy był przyspawany do wózka inwalidzkiego. Po przejściu szeregu specjalistycznych operacji udało mu się rozpocząć treningi piłkarskie. Najpierw jeszcze na wózku, a później o kulach. Młodzian wciąż wierzył, że jeszcze nadejdzie dzień, gdy wybiegnie na murawę o własnych siłach.

W końcu latem 2020 roku jego sen zaczął się spełniać. 18-letni już Thompson podpisał profesjonalny kontrakt z Sheffield Wednesday, a w sobotę zadebiutował w zespole. Nastolatek wszedł na końcówkę meczu z Exeter w trzeciej rundzie Pucharu Anglii. Mimo że zagrał jedynie 2 minuty było to dla niego niesamowite przeżycie i spełnienie najskrytszego marzenia.

Dumny tata

Debiut Thompsona był wielką chwilą nie tylko dla niego. Na wejście 18-latka na murawę niecierpliwie czekał jego ojciec. Poniżej zamieszczamy nagranie z eksplozją radości taty Thompsona, kiedy jego syn wchodzi na boisko.

Ci sportowcy pominęli Lewandowskiego w głosowaniu. Nie dali go nawet na 3. miejscu

Robert Lewandowski zwyciężył w sobotnim plebiscycie na najlepszego polskiego sportowca 2020 roku. „Przegląd Sportowy” ujawnił głosy, jakie oddali sami nominowani do tej nagrody.

Przypomnijmy, że oprócz piłkarza Bayernu, który zajął 1. miejsce w głosowaniu, na podium znaleźli się także Iga Świątek oraz Kamil Stoch. Jak się okazało, nie każdy z nominowanych był zwolennikiem zwycięstwa napastnika Bayernu Monachium.

Lewandowski? Nie łapie się na podium

Wybór trzech najlepszych polskich sportowców w minionym roku był wyjątkowo trudny. Nasi rodacy odnosili sukcesu w tylu dyscyplinach, że ciężko byłoby wybrać tak, żeby nikogo nie skrzywdzić. Co ciekawe, według Jana Błachowicza, Kajetana Kajetanowicza, Dawida Kubackiego oraz Katarzyny Niewiadomej Robert Lewandowski nie zasłużył nawet na 3. miejsce w plebiscycie. Cała czwórka całkowicie pominęła piłkarza w swoich wyborach.

Tak głosowali wspomniani sportowcy:

  • Jan Błachowicz: Świątek, Kajetanowicz, Stoch
  • Kajetan Kajetanowicz: Światek, Błachowicz, Zmarzlik
  • Dawid Kubacki: Zmarzlik, Stoch, Świątek
  • Katarzyna Niewiadoma: Światek, Stoch, Kwiatkowski

Brak szacunku „kolegów-sportowców” do osiągnięć najlepszego piłkarza 2020 roku? Jest to oczywiście mocna hiperbolizacja, jednak trzeba przyznać, że nie umieszczenie Lewandowskiego w finałowej trójce budzi spore kontrowersje.

Zobacz najbardziej absurdalne komentarze z gali! „Niemiec”, Najman i „Stoch powinien wygrać”

Jak głosował „Lewy”?

Robert Lewandowski natomiast oddał swoje głosy na Igę Świątek, Wilfredo Leona oraz Bartosza Zmarzlika. Po odebraniu statuetki wypowiedział kilka słów na temat nagrody. Zdradził także, dlaczego dokonał takich wyborów.

„Siatkówka jest mi bliska. Pewnie dlatego, że mama uprawiała tę dyscyplinę. Zawsze lubiłem też lekkoatletykę. Brałem udział w biegach przełajowych, a treningi piłkarskie dawały mi taką wytrzymałość, że mogłem wygrywać zawody. Lubię też tenis, sam gram, ale przede wszystkim oglądam” – Wyjaśnił piłkarz.

„Każdy sukces moich rodaków nagłaśniam w Bayernie. Kiedy startują Polacy, zawsze wzmacniam głos w klubowym telewizorze, mówię kolegom, by obserwowali, co się wydarzy” – Dodał 32-latek.

„Niemiec”, „Nic nie zrobił dla Polski”. Zabraliśmy najbardziej absurdalne komentarze po wygranej Lewandowskiego

Robert Lewandowski w sobotę wygrał 86. plebiscyt Przeglądu Sportowego na najlepszego polskiego sportowca minionego roku. Piłkarz Bayernu wyprzedził finalnie Igę Świątek, która zajęła drugie miejsce oraz Kamila Stocha, który stanął na trzecim stopniu podium. 

Tuż po ogłoszeniu wyników głosowania zebraliśmy dla was najlepsze reakcje na zwycięstwo Lewandowskiego. Były to jednak zwykłe komentarze dziennikarzy, ekspertów, ale też i zwykłych kibiców. Idąc za ciosem postanowiliśmy zebrać kolejną pulę wpisów na Twitterze. Tym razem skupiliśmy się jednak na nieco innym rodzaju postów…

Nadzieje poszły się…

To jak to jest z tym „Lewym” w kadrze?

Potężna dyskusja

No tak, w reprezentacji jest tylko Lewandowski.

Uwaga, mocne

Otóż niekoniecznie

Świątek>Lewandowski, bo gra sama. W sporcie indywidualnym.

Bo czasami znajdzie się dobry żużlowiec

No w końcu!

Ale jak to, najlepszy piłkarz świata jest najlepszym polskim sportowcem? Hmm…

Ktoś pytał?

Tak było?

Czyli sportowo jednak nie powinien wygrać Lewandowski?

Co?

I na zakończenie…

Bonus

Dzieci Messiego świętowały gola razem z nim. Nagranie podbija internet [WIDEO]

Leo Messi w sobotę znowu wrócił na usta wszystkich kibiców. Argentyńczyk zaliczył dublet, a jego drugi gol był szczególnej urody. 33-latek trafił do siatki z rzutu wolnego, a hitem stała się reakcja jego dzieci na to trafienie.

FC Barcelona łatwo ograła Granadę 4-0 w 18. kolejce La Liga. Zwycięstwo Blaugranie zapewnili Antoine Griezmann i Leo Messi. Obaj panowie zanotowali po dublecie, jednak to o Argentyńczyku było po meczu najgłośniej.

33-latek zawdzięcza to swojemu sprytowi, którym popisał się przy drugim golu. W 42. minucie skrzydłowy pięknie przymierzył z rzutu wolnego uderzając po ziemi, czym kompletnie zaskoczył bramkarza Granady.

Co ciekawe, po spotkaniu nie mówiono najwięcej o samej bramce Messiego, ale o jego synach. Internet obiegło bowiem nagranie, na którym chłopcy celebrują trafienie razem ze swoim ojcem.

https://twitter.com/HagridFCB/status/1347977660656476163

Dla 33-latka w tym sezonie był to 10 i 11 gol w La Liga. Oprócz tego w rozgrywkach ligowych dołożył 4 asysty. Licząc wszystkie zmagania Messi ma na koncie 21 występów, 14 bramek i 6 ostatnich podań.

„Zrobił coś więcej niż wygranie plebiscytu FIFA”, czyli reakcje na zwycięstwo Lewandowskiego w plebiscycie na Sportowca roku

Robert Lewandowski drugi raz w swojej karierze został wybrany najlepszym polskim sportowcem roku. Napastnik Bayernu powtórzył swoje osiągnięcie z 2015 roku. Drugie miejsce na podium zajęła Iga Świątek, a zamknął je Kamil Stoch.

32-latek wygrał 86. plebiscyt Przeglądu Sportowego. Na Twitterze nie zabrakło oczywiście komentarzy na temat głosowania, a także wielu zachwytów nad osobą Lewandowskiego. W artykule zebraliśmy najlepsze wpisy pod adresem gali.

Nie mogło być inaczej

Dopiero czwarty raz wygrał piłkarz

Drugi raz w karierze „Lewego”

Gratulacje dodało także „Łączy nas Piłka”

Więcej niż FIFA The Best!

Nie zabrakło wzruszeń

I miłych akcentów

Polscy ambasadorzy

A dla malkontentów…

Piękne słowa Stocha

Pamiętajmy jednak, co najważniejsze

 

Wstał i przeskoczyło. W końcu inne reprezentacje mogą nam zazdrościć Zielińskiego!

Jeżeli wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie” – takie słowa po słabym spotkaniu Polska — Austria (0-0) padły z ust selekcjonera Jerzego Brzęczka 19 września 2019 roku. Nie da się ukryć, że Zieliński w tamtym meczu zawiódł. Oczywiście słabo zagrała cała drużyna, jednak dla niego miała to być (kolejna już zresztą) szansa na pokazanie, że może być liderem. Z wypowiedzi Brzęczka szydzi się do dzisiaj, ale z perspektywy czasu wydaje się, że mógł on mieć trochę racji.

Dzisiaj jesteśmy już półtora roku dalej od remisu z Austrią. Awansowaliśmy na Euro 2020(21) i czekamy do marca na start eliminacji do mundialu. Kadencja Brzęczka nadal nie budzi entuzjazmu ze względu na styl, w jakim gramy. Selekcjonerowi nie można jednak odmówić dwóch rzeczy. Wyników i słów o Zielińskim.

Przeskoczyło

Pomocnik od tamtej pory grał właściwie swoje. Zauważyłem u niego (i nie tylko ja), że każdy kapitalny występ przeplatał później z jednym, może dwoma gorszymi meczami. Rzadko albo wcale pojawiała się seria na przykład 3-4 występów na klasowym poziomie. Aż do tego sezonu.

Od powrotu z kwarantanny, Zieliński zachwyca. Dublet w meczu z Cagliari, po którym wpadł mi pomysł na ten tekst, był swoistym podsumowaniem formy Polaka. W najlepszym możliwym stylu, bo to, w jaki sposób „Zielek” znajdował drogę do bramki rywali budziło podziw.

https://twitter.com/only_football20/status/1345740170000273408

https://twitter.com/Pan_Jozek1/status/1345809967950008320

Po tym meczu trafił zresztą także do najlepszej XI kolejki:

Oprócz liczb w tym sezonie Zieliński wykręca także inną ciekawą statystykę. Polak króluje w liczbie siatek założonych rywalom w Serie A. Aż ośmiokrotnie upokorzył w ten sposób piłkarzy przeciwników.

Co więcej, w poprzedniej kampanii Zieliński był w topie zawodników z największą ilością podań progresywnych. Analitycy wzięli pod uwagę podania oraz biegi z piłką w kierunku bramki rywali.

Najlepszy sezon

Warto odnotować, że Zieliński rozgrywa najlepszy sezon w Napoli. Jak na razie po 16 kolejkach Serie A ma już na koncie trzy gole i trzy asysty. Do tego dołożył także trafienie i asystę w Lidze Europy. Najważniejsze oczywiście, że w końcu zaczął nabijać liczby z pewną regularnością. Jeśli spojrzymy na poprzednie sezony, to nie było tak kolorowo.

Biorąc na tapet na przykład sezon 2018/19 Zieliński po 16 meczach może i miał trzy bramki na ligowych boiskach jednak brakowało mu asyst. Pomocnik bez żadnej asysty w połowie sezonu? Nie brzmi to jak dobra etykieta.

W sumie rok później lepiej nie było. W końcu pojawiło się ostatnie podanie (całe jedno), ale zabrakło sił na strzelanie goli.

Zieliński po 16 kolejkach: 

2018/19 – 3 gole | 0 asyst

2019/20 – 0 goli | 1 asysta

2020/21 – 3 gole | 3 asysty

Pomocnik kompletny

O talencie Piotra Zielińskiego wypowiedział się ostatnio kilkukrotnie Gennaro Gattuso. Także komentarza o formie Polaka udzielił Carlo Ancelotti, jego były szkoleniowiec. Spróbujcie odnaleźć punkt wspólny wypowiedzi obydwu panów.

„Zieliński to zawodnik, który tańczy na piłce, robi niesamowite rzeczy, jest kompletnym pomocnikiem, który ma wszystko, by zostać świetnym graczem. Brakuje mu tylko szczypty złośliwości” – Powiedział Gattuso po dublecie „Zielka” z Cagliari.

„Zieliński jest kompletnym pomocnikiem. U mnie grał na wszystkich pozycjach. Ma wspaniałe cechy. Jest dynamiczny i sprawny przy piłce. To, czego mu brakowało, to ciągłość w jego grze” – Zauważył z kolei Ancelotti.

Słowa Włochów są piękną laurką, która wieńczy doskonałą rundę jesienną w wykonaniu Polaka. Szczególną uwagę zwraca jednak komentarz „Carletto”. W kadrze ustawianie Zielińskiego gdzieś indziej niż środek pola był raczej słabym pomysłem. Eksperymenty z Zielińskim na lewym skrzydle nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i zakończyły się kiepskimi występami Polaka.

Patrząc jednak na jego aktualną dyspozycję w Napoli możemy chyba być spokojni. Czy to nowe rozdanie dla Zielińskiego? Pamiętajmy, że ma na karku 26 lat. Nie możemy czekać przez całą jego karierę aż „odpali”. Nie róbmy z niego drugiego Brożka. Cieszmy się natomiast tym, że w końcu zaczął prezentować poziom, jaki od niego wymagamy.

Poradziłby sobie w każdym klubie?

W niedawno udzielonym wywiadzie dla WP SportoweFakty Zbigniew Boniek został zapytany o formę Zielińskiego. Prezes PZPN nie krył, że od zawsze wierzył w 26-latka i uważa, że dałby sobie radę w każdym klubie. Według niego pomocnik nie uznaje czegoś takiego, jak „za wysoka półka”.

„Nie ma czegoś takiego jak za wysokie progi czy za wysoka półka dla Zielińskiego. To piłkarz wyjątkowy, jeden z najlepszych obecnie pomocników. Powiem więcej. Wprawdzie to się pewnie nie zdarzy, ale on według mnie pasowałby do Lionela Messiego. Bo Leo lubi mieć niedaleko siebie piłkarza, który też dobrze, krótko prowadzi piłkę” – Mówił Boniek w rozmowie z Piotrem Koźmińskim.

Nawiązując do Messiego, perspektywa gry w FC Barcelonie nie jest przecież taka nierealna. Jakiś czas temu Łukasz Wiśniowski zdradził, że Blaugrana interesowała się Polakiem. Jak widać, w słowach Bońka nie było ani trochę fikcji.

„Był taki moment, gdy wydawało się, że Piotr będzie mógł trafić do Barcelony. Było tego blisko pod koniec 2019 roku. Nie wszyscy chcą w to wierzyć, ale tak rzeczywiście było. To był moment, gdy Zieliński nie miał podpisanego nowego kontraktu z Napoli, a Barcelona szukała rozwiązań. Moim zdaniem taki środek pola Frenkie de Jong – Piotr Zieliński – Pedri sprawiłby, że piłeczka by się cieszyła” – Mówił Wiśniowski w „Eleven Gol Live” kilka dni temu.

Dwa polskie kluby zainteresowane Kamilem Grosickim! Jeden złożył już ofertę

Kamil Grosicki zdaje się nie mieć przyszłości w West Bromwich. Skrzydłowy nie ma szans na grę, a dotychczas zaliczył jedynie 10 minut na boiskach Premier League. Pozyskaniem 32-latka interesują się dwa polskie kluby.

Przypomnijmy, że „Grosik” trafił do WBA 31 stycznia 2020 roku. Reprezentant Polski nie notuje jednak szczególnie udanego pobytu w Premier League. W minionym sezonie w Championship zdawał się wyrastać na istotną postać drużyny Slavena Bilicia, jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała nasze nadzieje.

Polak w trwającej kampanii wszedł jedynie na 10 minut ligowego meczu z Newcastle. Oprócz tego odnotował 55 minut w Pucharze EFL oraz zagrał pełne spotkanie w rezerwach West Bromwich, gdzie strzelił dwa gole.

Czas na zakończenie wojaży

Kamil Grosicki może zostać niejako „zmuszony” do powrotu do Polski. Sytuacji 32-latka w WBA nie poprawiła nawet zmiana trenera. Sam Allardyce, podobnie jak Bilić, nie widzi miejsca dla piłkarza w swojej koncepcji.

Niedawno pojawiła się w mediach informacja o zainteresowaniu 80-krotnym reprezentantem Polski ze strony Nottingham Forest. Oprócz klubu z Championship o skrzydłowego miały pytać także zespoły z Ekstraklasy.

„Onet” podał, że Legia Warszawa i Pogoń Szczecin chciałby powrotu Grosickiego. Co więcej, „Portowcy” mieli już złożyć za niego ofertę. Problemem może okazać się jedynie pensja 32-latka. Zdaniem mediów, tygodniowo inkasuje około 25 tysięcy funtów. Żaden piłkarz Pogoni aktualnie nie zarabia takich pieniędzy.

Powrót po latach

Ostatni raz Kamil Grosicki w Ekstraklasie występował w Jagiellonii Białystok. Polak grał w podlaskim zespole 10 lat temu. W 2011 z Polski przeniósł się do tureckiego Sivassporu 1,6 mln euro.

20. gol Lewandowskiego w tym sezonie Bundesligi! Pewny rzut karny [WIDEO]

Takich sytuacji on po prostu nie marnuje! Robert Lewandowski w 20. minucie meczu z Borussią M’Gladbach pewnie wykorzystał rzut karny i otworzył wynik spotkania.

Dla 32-latka był to już 20 gol w tym sezonie Bundesligi. Polak do legendarnego rekordu Gerda Mullera traci zatem kolejnych 20 trafień.

Wideo:

https://twitter.com/xVARaGidiyor1/status/1347632630360109057?s=19

Poprzeczka i słupek uratowały bramkarza przed pięknym… samobójem [WIDEO]

W środowym meczu Ligue 1 pomiędzy Brest a OGC Nice doszło do bardzo nietypowej sytuacji. Bramkarz gospodarzy był o krok od zapakowania pięknego gola… samobójczego.

Gautier Larsonneur przyjął piłkę podaną przez jednego z obrońców, po czym chciał wybić ją do przodu. Nie poszło to jednak do końca po jego myśli.

Efekt możecie zobaczyć poniżej:

Gattuso wyzywał swoich piłkarzy i uderzał pięściami o ściany. Kulisy sensacyjnej porażki Napoli

W środę Napoli sensacyjnie przegrało ze Spezią 1-2. Podopieczni Gennaro Gattuso zagrali katastrofalne drugie 45 minut, co spotkało się z furią rozwścieczonego Włocha. Media zdradziły, jak wyglądała rozmowa trenera z piłkarzami.

Pierwsza połowa w wykonaniu „Azzurrich” była przyzwoita. Mimo bezbramkowego remisu widać było, że Napoli nie da się tutaj ograć. Po przerwie potwierdził to Andrea Petagna, który dał prowadzenie gospodarzom. Jednak im bliżej końca meczu, tym gorzej wyglądali piłkarze spod Wezuwiusza.

Już w 68. minucie gola na wagę remisu strzelił M’Bala Nzola. W 79. minucie goście grali w osłabieniu jednego zawodnika, ale to nie podcięło im skrzydeł. Niedługo przed ostatnim gwizdkiem sędziego do bramki Napoli trafił Tommaso Pobega i ustalił wynik meczu.

Włoska furia

Przed kamerami w pomeczowych wywiadach Gattuso był przygnębiony porażką. Mimo tego zachowywał klasę i opanowanie aż do końca. Jak się jednak okazało, była to tylko maska. W szatni trener nie oszczędział swoich podopiecznych.

„Corriere dello Sport” relacjonuje, że Włoch wyrzucał neapolitańczykom brak charakteru, pasji. Szkoleniowiec miał uderzać pięściami w ściany i wręcz wyzywać zawodników. Według gazety robił to do takiego stopnia, że niektórzy z nich mieli aż łzy w oczach.

Jakub Moder nadal nie poleciał do Anglii. Polak stracił szansę na debiut w Brighton

Jakub Moder stał przed szansą na debiut w Brighton w meczu z Newport County w Pucharze Anglii. Polak będzie musiał jednak poczekać na swój pierwszy występ w barwach „Mew”, bo… nadal nie poleciał na Wyspy.

W niedziele Brighton spotka się z 4-ligowym Newport. Mecz wydawał się idealnym momentem na debiut Modera w nowym zespole. Niestety, tak się finalnie nie stanie.

Anglicy zachwycają się Moderem. Piękne słowa w brytyjskiej prasie

Wirusowy chaos

Panująca na świecie sytuacja doskwiera nam wszystkim, jednak pomocnik odczuł skutki pandemii bardzo dosadnie. Moder wciąż nie wyleciał do Anglii i oczekuje w Polsce na negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Informację o sytuacji 21-latka przekazał trener Brighton, Graham Potter.

Przypomnijmy, że Moder jest oficjalnie piłkarzem „Mew” od stycznia. Anglicy kupili go już wcześniej, jednak pozostał na wypożyczeniu w Lechu Poznań. Układ między klubami odpowiadał zarówno „Kolejorzowi”, jak zespołowi z Premier League. Na sprzedaży Lechici zarobili rekordowe 11 milionów euro.

Kamil Piątkowski na celowniku giganta Serie A! Szykuje się wielki transfer stopera

Raków Częstochowa ma za sobą kapitalną rundę. Niedawny beniaminek zajmuje 2. miejsce w tabeli Ekstraklasy ustępując tylko Legii Warszawa. Wielu piłkarzy częstochowskiego klubu znalazło się jednak na celownikach zagranicznych zespołów.

Jak na razie „Medalikom” skutecznie udało się kontrolować transfery wychodzące. Raków nie osłabił się znacząco, co może stanowić ważny punkt w kontekście ewentualnej walki o europejskie puchary w przyszłym sezonie. Niebawem może jednak dojść do głośnego transferu.

Alternatywa zamiast Udinese

Jednym z najważniejszych zawodników częstochowian jest Kamil Piątkowski. 21-latek po kontuzji Tomasa Petraska przejął dowodzenie nad defensywą Rakowa i w każdym meczu spisywał się wzorowo.

Młodym stoperem już teraz interesują się wielkie światowe marki. Jesienią mówiło się o ofercie od Udinese opiewającą na 3 miliony euro za stopera, jednak wicelider Ekstraklasy nie uległ pokusie. Raków odrzucił propozycję, co może zwrócić się już w najbliższym czasie.

Do gry o 21-latka wkroczył sam AC Milan. Według portalu Tuttomercatoweb.com „Rossoneri” są bardzo zainteresowani ściągnięciem do siebie perspektywicznego Polaka.

Zysk w przyszłości

Do porozumienia brakuje jedynie drobnego szczegółu. Raków chciałby zapewnić sobie podział zysku z następnego transferu stopera w przyszłości. To właśnie ten aspekt zaważył na braku ostatecznego porozumienia z Udinese.