Z Dortmundu do Paryża? PSG znalazło następcę Kyliana Mbappe

PSG wytypowało następcę Kyliana Mbappe. W przypadku odejścia Francuza w jego miejsce ma zostać sprowadzony Jadon Sancho. Informację podał David Ornstein z „The Athletic”.

Mbappe to aktualnie jedno z najgłośniejszych nazwisk na rynku transferowym. 22-latek wciąż nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu z PSG, a o jego zakontraktowanie zabiega między innymi Real Madryt. Paryżanie powoli szykują się na odejście młodego gwiazdora.

Następca znaleziony?

Zeszłorocznego lata toczyła się batalia o wykupienie Jadona Sancho z Borussii Dortmund. Ostatecznie Anglik pozostał na Signal Iduna Park, jednak to nie oznacza, że wkrótce nie zmieni barw klubowych.

W 2020 roku o skrzydłowego BVB zabiegał choćby Manchester United. Według „The Athletic” jeśli dortmundczycy nie awansują do przyszłej edycji Ligi Mistrzów 21-latek odejdzie z klubu. To w nim PSG widzi ewentualnego następcę Kyliana Mbappe, którego kontrakt wygasa w 2022 roku.

Na razie Francuz wciąż nie podjął decyzji odnośnie swojej przyszłości. To z kolei motywuje właścicieli mistrzów Francji do poszukiwań alternatywy.

David Orstein z „The Athletic” twierdzi, że Jadon Sancho znalazł się na liście życzeń PSG. „Calciomercato.com” podało ostatnio, że Anglika wyceniono na 100 mln euro. Jego wykupienie nie będzie łatwe nie tylko ze względu na cenę. Na 21-latka wciąż poluje Manchester United, ale w gronie zainteresowanych znajduje się też Juventus czy Chelsea.

W tym sezonie Sancho rozegrał dla BVB 31 meczów. We wszystkich rozgrywkach strzelił łącznie 12 goli i zanotował 16 asyst. Jego kontrakt ważny jest jeszcze przez dwa lata.

UEFA częściowo zrezygnuje z zasady goli strzelonych na wyjeździe? Możliwa modyfikacja

Wielu kibiców narzeka na zasadę, w myśl której gole strzelone na wyjeździe w meczach pucharowych Ligi Mistrzów liczą się podwójnie. Niebawem UEFA może jednak znieść tę regułę. Zdaniem „The Sun” może to nastąpić nawet w przyszłym sezonie.

Najświeższym przykładem wygranej dzięki bramkom na wyjeździe jest PSG. Francuzi pierwszy mecz z Bawarczykami wygrali (3-2), jednak w rewanżu ulegli im 0-1. Wynik dwumeczu jasno wskazywał remis 3-3, ale w myśl zasady liczonych podwójnie bramek – Paryżanie awansowali do półfinału. Wielu ekspertów i kibiców uważa, że taka reguła jest bez sensu i we wtorek powinniśmy byli oglądać dogrywkę.

Koniec z tym?

„The Sun” jest zdania, że UEFA zaczyna się skłaniać do zmiany przepisów. Jedną ze zmian miałoby być usunięcie zasady o golach na wyjeździe… chociaż nie do końca.

– Jeśli obie drużyny strzeliły taką samą liczbę bramek w obu meczach, ten, który strzelił więcej goli na wyjeździe, kwalifikuje się do następnej rundy – głosi na tę chwilę artykuł dwudziesty przepisów. 

Według Anglików organizacja nie chce w pełni zrezygnować z podwójnego liczenia wyjazdowych trafień. W myśl nowelizacji są jednak w stanie z nich zrezygnować w przypadku remisu oraz dogrywki.

Szokujące słowa niemieckiej legendy. „Hansi Flick nie będzie już trenerem Bayernu”

Bayern Monachium stracił w tym sezonie szanse na zdobycie dwóch trofeów – Pucharu Niemiec oraz Ligi Mistrzów. Z tego powodu w Niemczech znowu narastają plotki o rozstaniu się Bawarczyków z Hansim Flickiem. Lothar Matthaeus stwierdził, że w przyszłych rozgrywkach szkoleniowiec nie będzie już trenować „Die Roten”.

Mimo zwycięstwa nad PSG (1-0) w rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów, Bayern pożegnał się z rozgrywkami. Wszystko przez wynik pierwszego starcia. PSG wygrało przed tygodniem 3-2 w Monachium i dzięki korzystnemu bilansowi bramek na wyjeździe przeszło do następnej fazy rozgrywek.

Flick odejdzie?

W Bayernie upatrywano na początku sezonu głównego faworyta do wygrania Champions League w tym roku. Teraz wiemy jednak, że Bawarczykom nie uda się już obronić tytułu.

Porażka w ćwierćfinale obudziła plotki o możliwym odejściu Flicka z Monachium. Zdaniem Lothara Matthaeusa w przyszłym sezonie ktoś inny poprowadzi Bayern. Co więcej,  szkoleniowiec miał już otrzymać ofertę od reprezentacji Niemiec, z którą lada moment pożegna się Joachim Loew.

– Jestem przekonany, że Hansi Flick nie będzie już trenerem Bayernu po zakończeniu tego sezonu – twierdzi legenda niemieckiej piłki.

Według mediów Matthaeus miał także rozmawiać z Flickiem o jego przyszłości. Nie wiadomo jednak, jak potoczyła się ich rozmowa.

Thomas Muller rozgoryczony po porażce. „Piłkarze PSG łatwo się przewracali i krzyczeli”

Dwumecz ćwierćfinałowy pomiędzy PSG a Bayernem Monachium był kwintesencją Ligi Mistrzów. Nie zabrakło emocji zarówno w pierwszym, jak i rewanżowym spotkaniu. Ostatecznie zwycięską ręką z pojedynku wyszli paryżanie, którzy mimo porażki w drugim meczu awansowali do półfinału rozgrywek.

Bayern był jednym z największych faworytów do zgarnięcia trofeum w tym roku, po tym, jaką grą popisał się w minionym sezonie. Bawarczycy nie zdołali jednak przejść nawet ćwierćfinału, a dla drużyny Hansiego Flicka oznacza to jedynie walkę o Bundesligę. Na początku rundy jesiennej „Die Roten” odpadli bowiem również z Pucharu Niemiec.

Mecz na Parc des Princes wyglądał zupełnie inaczej niż pojedynek na Allianz Arenie. Tym razem to PSG zepchnęło Bayern do defensywy, a nie odwrotnie, jak miało to miejsce w Monachium. Choć mistrzowie Francji stworzyli sobie mnóstwo okazji to nie mogli pokonać Manuela Neuera.

Pod koniec pierwszej połowy bramkę dla gości strzelił za to Choupo-Moting. Jak się okazało był to jedyny gol w tym spotkaniu, aczkolwiek niedający niczego Bayernowi w końcowym rozrachunku.

Rozgoryczenie

Po spotkaniu piłkarze Bawarczyków byli rozczarowani wynikiem. Ciężko im się dziwić, gdyż pomimo wygranej we Francji musieli pogodzić się z brakiem awansu do półfinału. Swojej złości upust dał między innymi Thomas Muller, który w pomeczowym wywiadzie z telewizją „Sky” zarzucił sędziemu bierną postawę.

– Sędzia zaangażował się w to, że piłkarze PSG łatwo się przewracali i krzyczeli. Nie mogliśmy kontynuować naszej fazy pressingu. Byliśmy wybijani z rytmu – stwierdził Muller.

– To bardzo rozczarowujące, że odpadliśmy, mimo że wygraliśmy w Paryżu. Zostawiliśmy w tym spotkaniu krew, pot i zły. Nie byliśmy jednak bezbłędni. Szacunek dla PSG – sposób, w jaki atakowali był niesamowity – dodał Niemiec.

 

Ile kluby zarabiają za reklamy na środku koszulek? Gigantyczne kwoty. Lider bez konkurencji

Reklamodawcy są już integralną częścią piłki nożnej. Gdyby nie oni, to przychody klubów byłyby zdecydowanie mniejsze. Dlatego w futbolu od dawna największe marki prześcigają się o umieszczenie swoich logotypów na trykotach zawodników. Ale które kluby notują największe zyski z takich współprac?

Trwająca nadal pandemia wywołała spory wstrząs w niemal każdej dziedzinie pracy. Sportowcy, a raczej działacze i zarządcy klubów odczuli to tak samo mocno, lub nawet mocniej, jak „przeciętni” ludzie. Jednym z ciosów było dla nich zamknięcie stadionów dla kibiców, przez co odeszły wpływy ze sprzedaży biletów. To jednak nie spowodowało załamania się rynku.

Właściciele mają bowiem w dalszym ciągu różnego rodzaju inne sposoby na otrzymanie sporych zysków. Jednym z nich są oczywiście reklamy, a raczej miejsca na reklamy. W zależności od tego, jak dużą reklamę da się bowiem w danym miejscu na koszulce umieścić, kwoty z umów sponsorskich wzrastają.

Dlatego najcenniejsze są najbardziej widoczne i największe, najbardziej odkryte pola na trykotach zawodników. Jednym z nich jest środek, a więc centralna część koszulki. To właśnie o to miejsce najbardziej zabiegają reklamodawcy.

Bezkonkurencyjny lider

Kto zatem osiąga największe wpływy z tego tytułu? Okazuje się, że najbardziej obfitym kontraktem sponsorkim może pochwalić się Real Madryt. „Królewscy” mają podpisany kontrakt do 2022 roku z firmą Emirates. Na jego mocy inkasują rocznie 82,5 mln dolarów.

Dzięki temu dominują nad resztą stawki. Drugi w rankingu Manchester United otrzymuje bowiem od TeamViewera 64,9 mln dolarów na rok. Podium uzupełnia FC Barcelona, która jest dosłownie krok za „Czerwonymi Diabłami”. Katalończycy od Rakutena dostają 64,8 mln dolarów.

Pierwsza „10” rankingu największych umów sponsorskich:

  1. Real Madryt (Emirates) – 82,5 miliona dolarów
  2. Manchester United (TeamViewer) – 64,9 mln dolarów
  3. FC Barcelona (Rakuten) – 64,8 mln dolarów
  4. PSG (Accor) – 57 mln dolarów
  5. Arsenal (Emirates) – 56 mln dolarów
  6. Liverpool (Standard Chartered) – 55,3 mln dolarów
  7. Chelsea (Three) – 55,2 mln dolarów
  8. Juventus (Jeep) – 53,1 mln dolarów
  9. Tottenham (AIA) – 50 mln dolarów
  10. Bayern Monachium (Deutsche Telekom) – 35,4 mln dolarów

Jakub Moder podbija serca angielskich dziennikarzy i kibiców. „To czysty czołg”

Jakub Moder w poniedziałek po raz trzeci z rzędu wyszedł na boisko Premier League w barwach Brighton. Polski pomocnik zanotował kolejny dobry występ, czym zaimponował angielskim mediom. 

Brighton tylko zremisowało z Evertonem na rozpoczęcie tygodnia (0-0). „Mewy” mogą odczuwać po takim rozstrzygnięciu niedosyt. Do bramki mógł trafić między innymi Moder, i to dwukrotnie, jednak zabrakło mu nieco skuteczności. Pomimo tego i tak zebrał dobre recenzje za swój występ.

„Moder to czołg”

22-latek z „The Toffies” zagrał jako odwrócony lewy wahadłowy. Zdaniem „Independent” Polak zagrał świetny mecz, co przełożyło się na jego ocenę. Pomocnik otrzymał aż „ósemkę” w dziesięciostopniowej skali. W zespole gospodarzy tylko Yves Bissouma dostał taką samą notę.

– Reprezentant Polski bez problemu wkomponował się w drużynę Albion. Zagrał z lewej strony, dwukrotnie oddał przyzwoite strzały z pierwszej piłki – napisano w lokalnym serwisie.

W takiej samej skali oceny przyznawali dziennikarze „90min.com”. Tam Moder otrzymał nieco niższą ocenę, bo „szóstkę”, jednak także doceniono jego przegląd pola i dobrą dyspozycję.

– Na początku meczu oddał dobry strzał, który minął bramkę. Później prawie asystował Welbeckowi, lecz jego cross został przechwycony – stwierdzili w uzasadnieniu. Taką samą notę otrzymał również od „Daily Mail”.

Według „Sky Sports” 22-latek był natomiast najlepszym piłkarzem „Mew”. Przełożyło się to na jego ocenę, która wyniosła tym razem „7”. Podobnie ocenili go dziennikarze „sussexlive.co.uk”.

– Znów dobrze zagrał w roli wahadłowego. Ciężko pracował w obronie i stwarzał zagrożenie w grze do przodu. Pokazał wszechstronność i zaangażowanie – podsumowano.

Swoje dołożyli także kibice. Fani Brighton są zakochani w Moderze od czasu jego debiutu. Na Twitterze pojawiało się mnóstwo pochlebstw pod adresem byłego piłkarza Lecha Poznań. Jeden z kibiców stwierdził nawet, że „Moder to czysty czołg”.

Bayern przekazał dobre wieści w sprawie Lewandowskiego. Powrót coraz bliżej

Robert Lewandowski może wrócić wcześniej niż zapowiadano! W poniedziałek pojawiły się zdjęcia Polaka z treningu. 32-latek jest na dobrej drodze do pełnego wyleczenia kontuzji.

Przypomnijmy, że po meczu z Andorą Lewandowski doznał kontuzji prawego kolana. Wykluczyła go ona z dwumeczu z PSG w Lidze Mistrzów, a także kilku spotkań w Bundeslidze. Pierwotnie Polak miał wrócić dopiero po starciu z Bayerem Leverkusen, które zaplanowano na 20 kwietnia.

Znowu biega

W poniedziałek z Monachium dostaliśmy świetne wieści. Bayern potwierdził, że Lewandowski pierwszy raz od pojawienia się urazu odbył trening biegowy bez przeszkód. Takie informacje napawają kibiców optymizmem.

Co więcej, „Bild” podał, że 32-latek wcale nie musi opuścić meczu z Bayerem 20 kwietnia. Szybka regeneracja i dobrze postępująca rehabilitacja powodują, że snajper „Die Roten” może być gotowy na spotkanie z „Aptekarzami”. Póki co są to oczywiście tylko domniemania, jednak kolejne zdjęcia Lewandowskiego z treningów powinny sugerować, że wraca do zdrowia.

Bjelica skrytykował zarząd Lecha Poznań. „Walczysz o mistrza, a oni proszą cię o grę młodymi zawodnikami”

Nenad Bjelica jest znany polskim kibicom, szczególnie w Poznaniu. Chorwat miał okazję prowadzić Lecha Poznań kilka lat temu. Szkoleniowiec NK Osijek wrócił do czasów swojej przygody w Ekstraklasie w rozmowie z „germanijak.hr”.

Bjelica z Lechem związany był przez dwa lata. „Kolejorza” prowadził od 2016 do 2018 roku. Nie sięgnął jednak w Polsce po żadne trofeum, co zaowocowało zwolnieniem go przez władze klubu. Później zaistniał na arenie międzynarodowej prowadząc Dynamo Zagrzeb w Lidze Mistrzów.

Konflikt z władzami

Chorwat nie spełnił pokładanych w nim oczekiwać, jednak kiedy odszedł z Lecha udowodnił, że potrafi dobrze poprowadzić zespół. 49-latek w rozmowie z „germanijak.hr” nie ukrywa, że współpraca z właścicielami „Kolejorza” nie była zbyt udana. Być może to właśnie przez to nie udało mu się osiągnąć w Polsce sukcesów.

– W ogóle nie dzielę graczy na starych i młodych, ale na tych, którzy mogą i tych, którzy nie mogą. Tak więc może być jeden gracz, który ma 31 lat i może dać więcej niż niektórzy młodzi ludzie w wieku 20 lat i odwrotnie. Nie jestem zwolennikiem młodych grających tylko dlatego, że są młodzi, ale kiedy na to zasługują. Nie tylko w Dinamie, nie tylko w Osijeku – stwierdził jasno Bjelica.

– Byłem w polskim Lechu Poznań i mieliśmy młodą drużynę w IV lidze, a klub chciał grać młodymi zawodnikami. Teraz walczysz o mistrza Polski, a oni proszą cię o grę młodymi zawodnikami, którzy zajmują ósme miejsce w IV lidze. Czy to realistyczne? – dodał na koniec.

Zaskakujące zachowanie Bayernu w sprawie Boatenga. Tak dowiedział się, że odchodzi

Jerome Boateng od dekady jest piłkarzem Bayernu Monachium. Można zaryzykować tezę, że w stolicy Bawarii zapracował już sobie na miano legendy, a na pewno jednej z ikon klubu. Jego czas w „Die Roten” jednak przemija i po sezonie rozstanie się z mistrzem Niemiec. „Sport1.de” dowiedział się, w jaki sposób 32-latka poinformowano o nieprzedłużeniu kontraktu latem.

Hasan Salihamidzić wraz z resztą rady nadzorczej Bayernu Monachium, zdecydował się nie przedłużać kontraktu Boatenga. Jego umowa wygasa najbliższego lata. Już od dłuższego czasu niemieckie media przebąkiwały, że podjętą tę decyzję i 32-latek rozgrywa ostatni sezon w barwach „Die Roten”.

„Dobrze, że w kiblu mu nie powiedział”

Florian Plettenberg, dziennikarz „sport1.de” dotarł do informacji o tym, jak Boateng dowiedział się o rozstaniu z Bayernem. Mimo statusu, na jaki zapracował sobie stoper, potraktowano go jak „zwykłego” zawodnika. Salihamidzić miał rozmawiać 32-latkiem o rozstaniu… kilka godzin przed meczem z PSG. Do spotkania obu panów doszło po porannej rozgrzewce.

– Salihamidzić miał powiedzieć Boatengowi w dzień meczu z PSG, tuż po porannym treningu, że klub nie przedłuża z nim umowy. 10 lat w klubie, 17 trofeów, mistrz świata, dwie potrójne korony. Dobrze, że mu w kiblu nie powiedział, podczas mycia rąk – napisał Tomasz Urban, dziennikarz „Eleven Sports”.

Boateng do Bayernu trafił w 2011 roku z Manchesteru City. Doświadczony stoper święcił w Bawarii największe sukcesy. Z klubem między innymi ośmiokrotnie sięgnął po mistrzostwo Niemiec. Będąc zawodnikiem Bayernu został także mistrzem świata z narodową reprezentacją w 2014 roku.

W sumie w barwach „Die Roten” przez dekadę zaliczył 356 występów, w których strzelił 10 bramek oraz dołożył 25 asyst.

Szczęsny wrócił do łask. Włoscy dziennikarze znowu zachwyceni. „Super obronił strzały”

Po ostatnim meczu Juventusu Wojciech Szczęsny znowu znalazł się na ustach włoskich dziennikarzy. Przerwa od gry najwidoczniej wyszła mu na dobre. Media z Półwyspu Apenińskiego nie mogły się nachwalić polskiego bramkarza po spotkaniu z Genoą.

Choć derby Turynu rozgrywane przed tygodniem zakończyły się teoretycznie nie najgorszym wynikiem (remis 2-2), to Szczęsny nie mógł zaliczyć meczu do udanych. Polak zawinił przy obu golach „Byków” i zebrał fatalne recenzje.

Andrea Pirlo zdecydował się z tego powodu posadzić go na ławce w kolejnym spotkaniu. Jak widać przerwa dobrze na niego wpłynęła. W niedzielę 30-latek wrócił do bramki „Starej Damy” i zanotował świetny występ.

Powrót w wielkim stylu

Szczęsny w wygranym meczu z Genoą (3-1) popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami. Jeszcze w pierwszej połowie wygrał pojedynek „sam na sam” z Ginalucą Scamaccą, zaś po zmianie stron odbił potężny strzał Marko Pjacy.

Po zakończonym spotkaniu nachwalić się go nie mogli włoscy dziennikarze. Ich zdaniem Polak rozegrał świetny mecz, a przerwa dobrze mu zrobiła.

– Po kiepskim występie w derbach Turynu, Wojciech Szczęsny wrócił do podstawowego składu. Był bardziej skoncentrowany. Krótko mówiąc, wydaje się, że wykluczenie go z meczu z Napoli miało swój powód. Super obronił strzały Scamaccy i Pjacy – napisano we włoskim oddziale „Goal.com”. Portal przyznał mu także najwyższą notę spośród piłkarzy obecnych na boisku – 6,5 (takie same otrzymali Rabiot, Morata, Kulusevski i Danilo oraz Scamacca z Genoi).

Dziennikarze podkreślają jednocześnie, że przy bramce dla gości Szczęsny był bezradny. Gdyby nie on, Juventus mógłby znowu stracić w głupi sposób punkty. Dzięki świetnym interwencją polskiego bramkarza udało się jednak utrzymać korzystny rezultat.

Kłopoty Moukoko. 16-latek zamknął swoją dziewczynę w apartamencie i wyszedł

Młoda gwiazda Borussii Dortmund, Youssoufa Moukoko może mieć duże problemy. „Bild” poinformował, że 16-latek pokłócił się ze swoją dziewczyną, po czym zamknął ją w apartamencie, a następnie… poszedł sobie. O sprawie poinformowała policję. 

Od kiedy świat po raz pierwszy usłyszał o Moukoko, każdy z niecierpliwością wyczekiwał jego debiutu w BVB. Dzień po swoich 16. urodzinach utalentowany zawodnik dokonał tego i pojawił się w meczu seniorskim na poziomie Bundesligi.

Aktualnie na koncie ma 15 występów, a także trzy strzelone bramki na koncie. Bilansu jednak nie poprawi już w tym sezonie. Nastolatek zmaga się z urazem stopy, którego nabawił się w meczu fazy grupowej Mistrzostw Europy U-21.

W centrum uwagi

Chociaż Moukoko nie skupia na sobie uwagi mediów swoimi występami, to znalazł na to inny sposób. „Bild” poinformował o aferze związanej z 16-letnim talentem Borussii.

Piłkarz zaprosił do apartamentu swoją dziewczynę, aby z nią porozmawiać. Pomiędzy parą wywiązała się kłótnia. Co zrobił Moukoko? Zamknął swoją partnerkę we wspomnianym apartamencie i wyszedł.

„Bild” dodał, że zawodnik umówiony był na inne spotkanie. Zamykając dziewczynę miał pewność, że po powrocie będzie mógł kontynuować z nią rozmowę. Dziewczyna okazała się jednak sprytniejsza i o całym zajściu poinformowała policję.

Brak konsekwencji… czy aby na pewno?

Po powrocie 16-latek musiał wytłumaczyć się obecnym na miejscu funkcjonariuszom. Na szczęście dla niego dziewczyna postanowiła nie wnosić żadnych oskarżeń.

– Mogę potwierdzić, że taka sprawa się pojawiła, ale kobieta nie wnosiła później żadnych oskarżeń ani nie zawiadomiła nas o popełnieniu przestępstwa – poinformował rzecznik policji Oliver Peiler, cytowany przez „Bild”.

Nie oznacza to jednak końca problemów Moukoko. Sprawą zainteresowała się już prokuratura, która zamierza się jej dokładnie przyjrzeć. Przeciwko 16-letniemu zawodnikowi mogą zatem zostać wyciągnięte dodatkowe konsekwencje.

Ronald Koeman zmiażdżył sędziego po porażce z Realem. „Nie da się tego zrozumieć”

Ronald Koeman po porażce z Realem Madryt (1-2) nie krył swojego zdenerwowania. Trener FC Barcelony zarzucił sędziom podczas sobotniej El Clasico źle wykonywaną robotę. Jego zdaniem w jednej sytuacji powinien zostać podyktowany rzut karny.

Real Madryt pokonał Barcelonę po dwóch bramkach w pierwszej połowie. Autorem pierwszego, wyjątkowego trafienia był Karim Benzema. Drugiego zaś jeszcze przed przerwą wbił Toni Kroos. W drugiej połowie Barcelona złapała kontakt za sprawą Oscara Minguezy. Wynikiem 2-1 ostatecznie zakończył się sobotni klasyk.

„Cały świat widział, że to był karny”

Ronald Koeman po zakończonej rywalizacji nie krył swojego gniewu. Holender także na boisku komentował podejmowane przez głównego arbitra decyzje. Kiedy stanął jednak przed dziennikarzami po porażce – wybuchł.

– Karny był bardzo wyraźny. Proszę tylko sędziów o podejmowane właściwych decyzji. Nie jestem jedyną zdenerwowaną osobą. Piłkarze są zawiedzeni decyzją sędziego o niepodyktowaniu rzutu karnego – grzmiał Koeman.

– Sędzia mógł nie widzieć faulu, gdy przewrócono Braithwaite’a, ale jest VAR, który ma mu pomóc. Cały świat widział, że to był karny – dodał.

– I jak to możliwe, że dodano tylko 4 minuty, gdy sędzia potrzebował 3 minut na wymianę sprzętu? Nie da się tego zrozumieć – wściekał się Holender.

– Nie mówię, że przegraliśmy przez sędziego. Graliśmy niewystarczająco dobrze w tym meczu, ale z drugiej strony nie powinniśmy być krzywdzeni takimi decyzjami. Prawda jest taka, że jestem optymistą. Pokazaliśmy, że możemy walczyć. Mamy jeszcze wiele spotkań. Będziemy się bić do ostatniej kolejki – podsumował.

Pique zaatakował sędziego, a Modrić się z niego śmiał. Kamery wszystko nagrały [WIDEO]

Pique zaatakował sędziego, a Modrić się z niego śmiał. Kamery wszystko nagrały [WIDEO]

El Clasico zakończyło się korzystnym wynikiem dla Realu Madryt, który ograł FC Barcelonę (2-1). Kataloński klub ma spory żal do sędziów po porażce w arcyważnym spotkaniu z odwiecznym rywalem. Chwilę po zakończeniu meczu kamery zarejestrowały, jak Gerard Pique skarżył się na pracę Jesusa Manzano. Z tego powodu też zadrwił z niego Luka Modrić.

„Królewscy” wygrali na własnym obiekcie 2-1. Bramki dla ekipy Zidane’a padły jeszcze w pierwszej połowie. Najpierw pięknym trafieniem popisał się Karim Benzema, zaś niedługo później gola dopisał sobie Toni Kroos.

Do szatni Real schodził z dwubramkową zaliczką, jednak po przerwie FC Barcelona nawiązała jeszcze walkę. Na nic zdało się jednak kontaktowe trafienie Mingueza i rywalizację ostatecznie wygrali gospodarze.

„Czekasz, żeby się poskarżyć?”

Tuż po ostatnim gwizdku sędziego w kierunku Jesusa Gila Manzano ruszył Gerard Pique. Stoper całe El Clasico obejrzał jedynie z ławki rezerwowych. Na zachowanie Hiszpana zareagował Luka Modrić, który zadrwił sobie z rywala.

– Czekasz, żeby się poskarżyć, co? – rzucił w stronę Pique Chorwat.

Sędzie w drugiej połowie doliczył do spotkania cztery minuty. Zdaniem 34-letniego defensora było to jednak za mało. To właśnie powiedział w odpowiedzi co Modricia, co pomocnik Realu również po chwili skontrował.

– A ile byś chciał? – zapytał kurtuazyjnie.

Piłkarz Barcelony postanowił nie przejmować się docinkami rywala i i tak ruszył do sędziego. Po chwili wykładał wyraźnie eksponował swoje niezadowolenie.

– Były zmiany, przerwy w grze, a doliczone cztery minuty. To wstrząsające – stwierdził 34-latek.

Pique był na tyle wściekły, że nie dało się go uspokoić. Na nic zdały się próby potrząśnięcia nim przez członków sztabu Barcelony. Ostatecznie zobaczył żółtą kartkę, jednak w tunelu nadal komentował pracę sędziego.

Zdaniem eksperta sędziowskiego „AS”, Eduardo Iturralde Gonzalez Hiszpan powinien dostać nawet czerwoną kartkę. Tłumaczy to tym, że próbował za mocno wejść mu „na głowę”.

– Arbiter nie może sobie pozwolić na to, żeby ktoś przyszedł i go zjadł. Może się mylić, ale nie może stracić autorytetu i tolerować łamania przepisów – uważa były sędzia.

Oficjalnie. Maciej Skorża wrócił do Lecha Poznań! Mecz z Legią obejrzy z trybun

No to oficjalnie! Maciej Skorża wrócił do Lecha Poznań i podpisał kontrakt na dwa lata. Najbliższe spotkanie z Legią obejrzy jednak z trybun. W poniedziałek przejmie zespół – poinformował Lech na Twitterze.

Od zwolnienia Dariusza Żurawia minęło już kilka dni. W ostatnich dniach nasiliły się plotki o potencjalnym następcy szkoleniowca „Kolejorza”. Większość głosów przemawiała za Maciejem Skorżą, którego ostatecznie rzeczywiście przedstawiono jako nowego trenera Lecha.

Polskie El Clasico z trybun

Poznański klub na Twitterze poinformował o podpisaniu ze Skorżą dwuletniego kontraktu. Jednocześnie dodano, że szkoleniowiec dopiero w poniedziałek oficjalnie przejmie drużynę i obowiązki pierwszego trenera. Oznacza to, że najbliższe, sobotnie spotkanie z Legią Warszawa obejrzy z trybun stadionu przy Bułgarskiej.

– Znajdujemy się w trudnym momencie, nasza drużyna gra od dłuższego czasu zdecydowanie poniżej oczekiwań i poniżej swoich dużych możliwości, które prezentowaliśmy wiosną i wczesną jesienią. Chcemy to zmienić i jesteśmy przekonani, że Maciej Skorża jest odpowiednią osobą żeby przywrócić Lecha na zwycięską ścieżkę – skomentował prezes Rutkowski.

49-latek jest dobrze znany kibicom Lecha. Prowadził drużynę w sezonie 2014/15. Wówczas sięgnął z „Kolejorzem” po mistrzostwo Polski, a także Superpuchar Polski.

– Lechowi się nie odmawia. Dobrze wspominam czas mojej poprzedniej pracy w Poznaniu. Udało nam się wówczas sięgnąć po mistrzostwo Polski, ale też przeżyć gorycz porażki. Teraz wracam mądrzejszy o tamte doświadczenia i pełen energii do pracy – powiedział Maciej Skorża.

Legendarny piłkarz regularnie ogląda polską 1. Ligę. Jest wujkiem jednego z zawodników

W 2019 roku Zagłębie Sosnowiec pozyskało Quentina Seedorfa. Wujkiem 20-latka jest legendarny Clarence. Młody zawodnik w rozmowie z „Łączy nas Piłka TV” zdradził, że były piłkarz Ajaxu czy Milanu ogląda jego poczynania w 1. Lidze.

Clarence Seedorf karierę zakończył w 2014 roku. W swoim dorobku ma między innymi czterokrotne zwycięstwo w Lidze Mistrzów. W CV pochwalić się z kolei może występami dla Ajaxu, Realu Madryt, a także Milanu.

Legenda ogląda 1. Ligę

Jak się okazuje, wujek Quentina bacznie śledzi jego występy w polskiej 1. Lidze. W rozmowie z „Łączy nas Piłka TV” 20-latek zdradził, że po każdym meczu pyta Clarence’a o swoje postępy. 45-latek z kolei zawsze mówi mu, co robił dobrze, a co musi jeszcze poprawić.

– Praktycznie po każdym meczu pytam wujka, co sądzie o mojej grze. Daje mi trochę wskazówek, dzieli się przemyśleniami, mówi, co powinienem robić lepiej. Jest dla mnie bardzo ważny – opowiedział Quentin, po czym dodał –  To część mojej rodziny. Kiedy byłem dzieckiem, oglądałem jego mecze. Rozmawiałem z nim o piłce nożnej. Dla mnie jest wzorem do naśladowania.

W tym sezonie 20-latek dziesięciokrotnie wybiegał na pierwszoligowe boiska. Holender w ostatnim meczu Zagłębia z Widzewem Łódź strzelił nawet dwie bramki. Jak przyznaje – był to dla niego wyjątkowy moment.

– Pierwszy gol był dla mnie bardzo ważny, również dlatego, że wcześniej ich nie strzelałem. To dla mnie bardzo istotne, że wreszcie doświadczyłem tego uczucia. Teraz chcę zdobywać kolejne bramki, robić to regularnie i cały czas poprawiać swoją grę – zapewnił.

Mimo dobrego występu Seedorfa w ostatnim spotkaniu to sytuacja jego klubu nie jest do pozazdroszczenia. W tabeli Zagłębie zajmuje dopiero 15. miejsce. Przewaga nad ostatnim GKS-em Bełchatów wynosi natomiast jedynie trzy punkty.