Pini Zahavi przygotował plan na Lewandowskiego. Dąży do transferu i wielkich pieniędzy

Ostatnimi czasy powstało wiele plotek odnośnie przyszłości Roberta Lewandowskiego. Zdaniem niemieckich mediów Polak znalazł się na celowniku wielkich klubów i może opuścić Bayern Monachium. Okazuje się, że faktycznie jest coś na rzeczy. „Sport1.de” informuje, że agent 32-latka ma na niego ciekawy plan.

Tylko w ciągu ostatnich kilku dni temat odejścia Lewandowskiego z Bayernu stał się niezwykle żywy w niemieckich i polskich mediach. Według wielu portali po napastnika zgłosił się nawet jeden klub, którego jednak nazwy nie ujawniono. Wiadomo natomiast, że mnóstwo uznanych marek sonduje transfer Polaka. W tym gronie znaleźli się, chociażby Real Madryt czy Chelsea.

Bawarczycy zaznaczyli już swoje stanowisko w tej sprawie. Lewandowski nie jest na sprzedaż, i kropka. Pini Zahavi nie zamierza się poddawać i ma już pewien plan na swojego podopiecznego.

Wielki zysk

Agent „Lewego” zamierza w najbliższym czasie spotkać się z władzami Bayernu. Tematem rozmów będzie transfer 32-latka do innego klubu. Florian Plettenberg ze „Sport1.de” podaje, że Izraelczyk chciałby wynegocjować zgodę na sprzedaż Lewandowskiego dopiero za rok.

Skąd jednak taka determinacja? W tle majaczy wizja ogromnych pieniędzy. Na kapitana „Biało-Czerwonych” czekają zarówno PSG, jak i Chelsea. W obu klubach mógłby liczyć na 30 milionów euro za sezon gry. Dla porównania aktualnie inkasuje „tylko” około 20 mln.

Dla Zahaviego oczywiście takie gigantyczne pieniądze oznaczają prowizję. Jako agent mógłby również liczyć na wzbogacenie się, dzięki transferowi swojego podopiecznego.

Co z wiekiem?

Choć Lewandowski kończy w sierpniu 33 lata, to Plettenberg zaznacza, że nie jest to przeszkoda. Władze paryżan i „The Blues” mają świadomość umiejętności Polaka oraz jego profesjonalizmu. Zdają sobie także sprawę z niebywałego rozwoju, jaki dokonał nasz rodak.

W obecnym sezonie ma na koncie 43 gole we wszystkich rozgrywkach. W samej tylko Bundeslidze uzbierał aż 36 trafień i jest blisko pobicia rekordu Gerda Mullera. Nic więc dziwnego, że wiele klubów chciałoby zapłacić za jego transfer.

Mateusz Musiałowski błysnął w meczu z Arsenalem. Klopp widział jego bramkę [WIDEO]

Doskonałe wieści z Anglii! Mateusz Musiałowski, 17-letni napastnik z Liverpoolu U18 strzelił gola w meczu młodzieżowego Pucharu Anglii przeciwko rezerwom Arsenalu. Co ważne, na trybunach siedział sam Juergen Klopp.

Musiałowski znowu dał o sobie znać na Wyspach Brytyjskich. Nastolatek w połowie marca błysnął fantastyczną akcją w meczu rezerw Liverpoolu z młodzieżową drużyną Newcastle. Teraz strzelił kolejnego gola, jednak w dużo ważniejszym meczu i zdecydowanie innych okolicznościach.

Na oczach trenera

Liverpool U18 pokonał równieśników z Arsenalu w ćwierćfinale FA Youth Cup (3-1). Jednego z goli dla „The Reds” strzelił Mateusz Musiałowski. Zrobił to w świetnym dla siebie momencie. Starcie młodzików z trybun Anfield oglądał bowiem sam Juergen Klopp.

17-latek popisał się świetnym dryblingiem i czuciem piłki. Znakomicie zwiódł rywala i wykorzystał podanie od kolegi z zespołu. Polak tym samym udowodnił, że akcja sprzed ponad miesiąca nie była jednorazowym wybrykiem.

https://twitter.com/F9Txrres/status/1388209510028873733

Przypomnijmy, że Musiałowski w zeszłym roku był gorącym nazwiskiem na rynku. O zakontraktowanie 16-letniego wówczas zawodnika SMS-u Łódź zabiegało wiele klubów, w tym między innymi właśnie Arsenal. W Londynie napastnik przebywał nawet na testach. Ostatecznie jednak przeniósł się do Liverpoolu, gdzie w tym sezonie uzbierał 22 występy, licząc młodzieżową Premier League oraz FA Youth Cup. W sumie na koncie ma 10 goli oraz 3 asysty.

Laporta ma dość Koemana i wybrał jego następcę. Holender dostał ultimatum

Ostatnia porażka FC Barcelony z Granadą (1-2) może mieć poważne konsekwencje. Hiszpańskie media podają, że Ronald Koeman znalazł się na bardzo grząskim gruncie. Władze Blaugrany wybrały Xaviego na następcę Holendra.

Po ostatniej wpadce FC Barcelona oddaliła się od wygrania mistrzostwa La Liga. Duma Katalonii wprawdzie wciąż traci ledwie dwa punkty do lidera (Atletico Madryt), jednak tyle samo „oczek” ma także Real Madryt. Na domiar złego przewaga nad czwartą Sevillą wynosi tylko punkt.

Zmiana warty?

W Katalonii zanosi się zatem na zmiany. „Deportes Cuatro” podaje, że Joan Laporta ma dość pracy Ronalda Koemana. Prezesowi Barcelony nie podoba się styl, jaki prezentuje drużyna, jej wizerunek oraz samo zachowanie szkoleniowca.

To samo źródło dodaje, że Laporta upatrzył sobie już następcę Holendra. Mowa o Xavim, który od dłuższego czasu jest już szykowany do objęcia pierwszej drużyny Blaugrany.

Zmiana na stanowisku szkoleniowca miałaby nastąpić po zakończeniu tego sezonu. Wiele zależy od tego, czy Koeman zdoła jeszcze wygrać ligę. Jeśli jednak mu się to nie uda, w jego miejsce przyjdzie właśnie Xavi.

Zobacz także:

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Piszczek znowu przedłuży kontrakt z BVB? Wymowna wiadomość Marco Reusa

Choć Łukasz Piszczek po tym sezonie miał odejść z Borussii Dortmund, to jeszcze wiele może się wydarzyć. Marco Reus, kapitan BVB nie chce dopuścić do pożegnania Polaka. 

Prawy obrońca nie stanowi już o sile zespołu z Signal Iduna Park. Na murawie w tym sezonie spędził zaledwie 285 minut w Bundeslidze. Dołożył także kilka parę występów w krajowym pucharze czy w rozgrywkach międzynarodowych. Mimo to nadal stanowi ważne ogniwo, chociażby w szatni.

Zasłużony odpoczynek

Przez lata Piszczek wyrobił sobie renomę w Niemczech. Śmiało można go nazwać również ikoną Borussii Dortmund. Jednak wszystko, co się kiedyś zaczyna, również kiedyś się kończy. Już przed rokiem Polak przygotowywał siebie i kibiców na pożegnanie z Dortmundem.

Ostatecznie 35-latek (dosyć niespodziewanie) przedłużył kontrakt i został w BVB na kolejny sezon. To miał być jednak definitywny koniec. Piszczek nie ukrywa, że chciałby zająć się ukochanym LKS-em Goczałkowice-Zdrój i pomóc nieco klubowi.

Jeszcze rok

Okazuje się natomiast, że do Polski były kadrowicz może jeszcze nie wrócić. Należy pamiętać, że Piszczek jest niezwykle ceniony w Dortmundzie. Lubi go zarówno zarząd, jak i koledzy z szatni. Istotne jest także jego doświadczenie, którym może dzielić się z młodszymi kolegami.

Wśród przyjaciół Piszczka znajduje się, chociażby Marco Reus. To właśnie kapitan BVB w pewien sposób dał kibicom nadzieję na kolejne przedłużenie kontraktu 35-latka.

Piszczek wstawił bowiem na Twittera wpis, w którym tłumaczył nieporozumienia, jakie zaszły po jednej z jego wypowiedzi. W odpowiedzi natomiast Reus wstawił tylko wymowny hasztag „#onemoreyear”, co może oznaczać kolejne odnowienie umowy Polaka.

Ronald Koeman grzmi po czerwonej kartce. „Będę musiał interweniować”

FC Barcelona doznała w czwartek porażki na własnym stadionie w meczu z Granadą (1-2). Tym samym Dumie Katalonii wymsknęła się szansa wskoczenia na fotel lidera La Liga. W okolicach 60. minuty na trybuny wyrzucony został Ronald Koeman, który na pomeczowej konferencji skrytykował pracę sędziego.

Sytuacja w Hiszpanii jest dosyć nietypowa. Atletico przewodzi w ligowej tabeli z 73 punktami na koncie. Drugi Real Madryt oraz trzecia FC Barcelona mają o dwa „oczka” mniej od ekipy Diego Simeone. Katalończycy mieli także o jeden mecz rozegrany mniej od reszty stawki. Spotkanie z Granadą było zatem idealną okazją do objęcia pierwszego miejsca w La Liga. Blaugrana nie wykorzystała jednak swojej szansy.

Spięcie

W okolicach 60. minuty Ronald Koeman krzyczał coś w kierunku sędziego. Chwilę później arbiter pokazał Holendrowi czerwoną kartkę i odesłał go na trybuny. Z tego powodu w najbliższych dwóch spotkaniach nie będzie mógł zasiąść na ławce Barcelony.

Po ostatnim gwizdku szkoleniowiec nie krył swojego zdenerwowania zachowaniem Pablo Gonzaleza Fuertesa. Ostro skrytykował jego pracę oraz ostrzegł, że podejmie działania, jeśli protokół wykaże coś, czego nie powiedział.

– Jeśli arbiter chciał być tego wieczoru gwiazdą, to proszę bardzo. Zobaczymy, co pojawi się w pomeczowym protokole – grzmiał Koeman na pomeczowej konferencji. 

– Jeśli w protokole zostaną umieszczone słowa, których nawet nie wypowiedziałem, to będę musiał interweniować – dodał 58-latek.

Więcej:

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Jakub Kosecki zaszokował. „Miałem iść do Liverpoolu, jak byłem w Legii”

Jakub Kosecki jest dobrze znany kibicom w Polsce. 30-latek ma za sobą grę między innymi w Legii Warszawa czy Śląsku Wrocław, a także wyjazd do Turcji. Ostatnimi czasy wrócił jednak do Ekstraklasy, gdzie zasilił szeregi Cracovii. Okazuje się, że w przeszłości skrzydłowy znalazł się pod obserwacją… wysłanników Liverpoolu.

Pod koniec lutego bieżącego roku Koseckiemu wygasł kontrakt z tureckim Demirsporem. Postanowił wrócić zatem do Polski, gdzie przybrał barwy „Pasów”. Jego kontrakt wygasa jednak już najbliższego lata i nie wiadomo, czy uda się go przedłużyć.

Wrócić za wszelką cenę

30-latek był ostatnio gościem Łukasza Polkowskiego i Michała Wiśniowskiego. W rozmowie na kanale „Foot Truck” wyjawił, że bardzo mu zależało na powrocie do Ekstraklasy. „Kosa” zdradził nawet, że był gotowy grać za darmo.

– Sam dzwoniłem do Śląska Wrocław, żeby dali mi kontrakt za darmo. Byle do końca sezonu, nie chcę nic od was. Trener Lavicka chciał, Sztylka chciał, ale inni nie chcieli. Za darmo mnie nie chcieli z powrotem – opowiedział Kosecki.

– Zobaczymy jak to się ułoży w Krakowie. Miałem problem ze znalezieniem klubu, który zaoferuje mi kontrakt tylko do końca sezonu. Z Cracovią mi się udało, chociaż musiałem zejść z zarobków poniżej minimum. Ja nie chciałem już żadnych pieniędzy, ale trener Probierz powiedział, że to nie będzie fajnie wyglądało tak za darmo – dodał.

Mógł grać w Liverpoolu

Kosecki w dalszej części rozmowy mocno zaskoczył. 30-latek zdradził, że w przeszłości znalazł się na oku Liverpoolu. Co więcej, o transfer rywalizował z nie byle kim, bo Raheemem Sterlingiem. Ostatecznie „The Reds” postawili jednak na Anglika.

– Miałem iść do Liverpoolu, jak byłem w Legii. Był wybór między Koseckim a Sterlingiem, poważnie. Sterling albo ja. To był rok 2012/13. Przyjechali wysłannicy na mecz z New Saints, wygraliśmy 3:1, strzeliłem bramkę, fajnie zagrałem. Wiedziałem, że albo ja albo Sterling. I chyba się troszeczkę rozjechały kariery. Ale no nie dziwię się, że akurat na niego postawili – wyjawił „Kosa”.

– Też miałem ofertę z Espanyolu Barcelona. Poszedłem do Berga, do Żewłakowa i płakałem. Mówię im, że jestem po kontuzji, żeby dali mi tam pójść i wrócę za pół roku, albo nie wrócę, bo na mnie zarobią. Trener Espanyolu i wszyscy tam bardzo mnie chcieli. Ale „Żewłak” z Bergiem mi powiedzieli, że nie mogą sobie na to pozwolić, bo kibice by ich zabili. Nie pojechałem i siedziałem na ławie – opowiadał dalej piłkarz.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=3&v=zn9KFfQF_tA&feature=emb_title

8 piłkarzy AC Monza wykluczonych na dwa tygodnie. Wśród nich były ekstraklasowicz

Aż ośmiu piłkarzy AC Monza nie zagra w najbliższych spotkaniach ligowych. Powodem ich absencji okazała się wizyta w kasynie. Wśród wykluczonych znalazł się także Christian Gytkjaer, a więc były piłkarz Lecha Poznań.

Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa wywróciły świat do góry nogami. Przekonali się o tym na własnej skórze zawodnicy włoskiej Monzy. Kilku z nich urządziło sobie wycieczkę do Szwajcarii, gdzie po powrocie czekała ich przykra niespodzianka.

Izolacja

Co panowie robili w innym kraju? Pojechali do kasyna. I, oczywiście, nie jest to przestępstwo, jednak ewidentnie nie przemyśleli konsekwencji, jakie czekają ich po powrocie. Przekroczenie granicy wiązało się bowiem z przejściem przynajmniej dwutygodniowej kwarantanny.

Choć Monza nie podała dokładnych nazwisk uczestników eskapady, to ujawnił je Nicolo Schira. Uznany dziennikarz wyjawił, że wśród znaleźli się, chociażby Kevin-Prince Boateng czy dobrze znany polskim kibicom Christian Gytkjaer. Co ciekawe, zabrakło Mario Balotellego, znanego przecież z lubowania się w różnego rodzaju rozrywkach.

Nieobecność tak wielu piłkarzy wiąże się ze sporymi problemami dla Monzy. Klub Silvio Berlusconiego najbliższe dwa mecze rozegra z Salernitaną oraz Lecce, czyli bezpośrednimi rywalami do walki o awans. Obecnie znajduje się na 4. miejscu w tabeli.

Obaj przeciwnicy zajmują obecnie wyższe lokaty w Serie B od Monzy. Salernitana znajduje się na 3. pozycji, zaś Lecce – na drugiej. Monza traci do pierwszych pięć, zaś do drugich sześć punktów.

David Alaba porozumiał się z Realem Madryt. Wiemy, ile zarobi w nowym klubie

Do mediów docierają kolejne potwierdzenia – David Alaba zostanie piłkarzem Realu Madryt! Fabrizio Romano podał, że „Królewscy” wygrali wyścig o Austriaka. 28-latek podpisze na początku maja kontrakt i po sezonie opuści Bayern Monachium.

Już od kilku miesięcy toczyła się saga transferowa z Alabą w roli głównej. Zarząd Bawarczyków mocno zabiegał o odnowienie kontraktu uniwersalnego obrońcy, jednak ten skrupulatnie odmawiał. Zarzewiem konfliktu między piłkarzem a klubem były zarobki. Austriak chciał bowiem zarabiać blisko 20 mln euro za sezon gry.

Mniejsze wymagania

Real Madryt zamierzał wykorzystać zamieszanie i wkroczył do walki o wyciągnięcie Alaby. Fabrizio Romano jeszcze w styczniu informował, że „Królewscy” są liderami w wyścigu i kwestią czasu jest pozyskanie 28-latka.

No i się stało. Włoch zapewnia, że Real od samego początku był faworytem w negocjacjach z Austriakiem, co znalazło odzwierciedlenie w umowie zawodnika. Według dziennikarza piłkarz zszedł z oczekiwań wobec pensji. W stolicy Hiszpanii ma zarabiać o osiem milionów euro mniej niż chciał w Monachium.

Zabójczo (nie)skuteczny. Zobacz zbiór najgorszych pudeł Timo Wernera [Kompilacja]

Pierwszy mecz półfinałowy pomiędzy Realem Madryt a Chelsea zakończył się remisem (1-1). Choć „The Blues” przeważali, to, niestety dla nich, mieli w drużynie Timo Wernera. I nie da się zaprzeczyć, że na taki wynik Niemiec sporo zapracował. Jego pudła i źle podejmowane decyzje często po prostu są niezrozumiałe dla „zwykłych” ludzi. Przeciwko Realowi nic się nie zmieniło.

Po zobaczeniu wczorajszego fatalnego strzału Wernera postanowiłem poszukać ich nieco więcej. W tym tekście możecie do woli „delektować się” poczynaniami snajpera, wycenionego na 65 mln euro.

Zacznijmy od świeżynki | Real Madryt vs Chelsea – 28.04.2021

https://twitter.com/FiftyFiftyfutbl/status/1387122962961248261

To w sumie też nie było zbyt dawno… | West Ham vs Chelsea – 24.04.2021

https://twitter.com/QwesiNuamah/status/1386013198323699720

https://twitter.com/vinijohny/status/1386024663474745349

W narodowych barwach też potrafi | Niemcy vs Macedonia Północna – 31.03.2021

Słupki, poprzeczki… |Leeds vs Chelsea – 5.12.2021

Fulham vs Chelsea – 16.01.2021

Nawet karny… – 24.01.2021

https://www.youtube.com/watch?v=z0HRLTCEX34

Próbka umiejętności | Chelsea vs Burnley – 31.01.2021

https://twitter.com/rezaoesmann/status/1355856735429296129

W Lidze Mistrzów też umie | Rennes vs Chelsea – 24.11.2020

https://www.youtube.com/watch?v=Gx8lDoDgUL4

Newcastle vs Chelsea – 21.11.2020

https://twitter.com/EVZlo/status/1331004520344788998

W linku poniżej znajdziecie kompilację kuriozalnych pudeł Wernera. Znajduje się tam także kilka sytuacji, których nie umieściliśmy wyżej:

https://www.youtube.com/watch?v=2KHaDe26PNU

Niepewna przyszłość Lewandowskiego. Bayern otrzymał ofertę sprzedaży Polaka

Do Bayernu Monachium wpłynęła konkretna oferta za Roberta Lewandowskiego! Według dziennika „Tageszeitung” wokół 32-latka robi się coraz więcej szumu. Póki co nie wiadomo, który klub zdecydował się na wystosowanie oferty za snajpera.

Już kilka dni temu pojawiły się pierwsze wieści o olbrzymim zainteresowaniu Lewandowskim. Dziennikarz „Sky Sports” ustalili, że kilka drużyn sondowało możliwość pozyskania 32-latka latem. Pojawić się także miały wstępne kontakty z Pinim Zahavim, a więc agentem Polaka.

W środę dowiedziano się, że wśród zainteresowanych znalazła się między innymi Chelsea. Ostatecznie jednak „The Blues” wyżej cenią sobie Romelu Lukaku i Erlinga Haalanda. To właśnie któregoś z nich spróbują sprowadzić latem.

Dzieje się

To natomiast nie koniec zamieszania. Dziennik „Tageszeitung” podaje, że do Monachium wpłynęła oficjalna oferta w sprawie kupienia Roberta Lewandowskiego. Niestety, niemieckie źródło nie podaje konkretnie klubu, z którego wspomniana oferta pochodzi.

Z angielskiego kierunku oprócz Chelsea wiadomo o zainteresowaniu Manchesteru United. „Czerwone Diabły” także miały sondować możliwość sprowadzenia 32-latka i niewykluczone, że propozycja odkupu Pollaka pochodzi właśnie od nich.

Niesamowita obrona karnego w 1. Lidze. Bramkarz Arki Gdynia jak Neuer [WIDEO]

Spotkanie pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Arką Gdynia w 1. Lidze przyniosło kibicom wiele emocji. Dość powiedzieć, że w sumie w meczu padło pięć goli. W pierwszej połowie bramkarz gości popisał się niebywałą interwencją podczas rzutu karnego.

Arka wygrała środowe starcie w Sosnowcu (3-2). Nie udałoby się to, jednak gdyby nie świetnie dysponowany Daniel Kajzer. Bramkarz gdynian wpuścił dwie bramki, aczkolwiek w pierwszej połowie swoją interwencją uratował drużynę przed golem do szatni.

W 44. minucie Patrik Misak podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze. Kajzer nie dość, że najpierw obronił jego strzał, to później (NOGĄ!) wybronił także dobitkę. Śmiało można rzec – interwencja stadiony świata!

Lewandowski znalazł się na oku Chelsea. Dwaj zawodnicy są jednak od niego wyżej cenieni

„The Telegraph” podał dosyć zaskakującą informację. Z ustaleń dziennika wynika, że Robert Lewandowski, podobnie jak zresztą kilka razy w przeszłości, znalazł się na celowniku Chelsea. Władze „The Blues” sondowały ewentualne sprowadzenie 32-latka, jednak uznano, że wolą postawić na innych napastników.

Mimo doskonałej pozycji Lewandowskiego w Bayernie oraz statusu legendy klubu media wciąż publikują doniesienia o możliwym transferze snajpera latem. Co ciekawe, „Sky Sports” dowiedziało się nawet, że kilka zainteresowanych drużyn kontaktowało się już z Pinim Zahavim. Stanowisko mistrzów Niemiec jest jednak jasne – Lewandowski nie jest na sprzedaż.

Priorytety

Matt Law z „The Telegraph” podał, że Chelsea jest w gronie klubów zainteresowanych usługami kapitana reprezentacji Polski. Choć aktualnie na Stamford Bridge grają Timo Werner, Olivier Giroud i Tammy Abraham, to ostatnia dwójka niebawem rozstanie się z „The Blues”. Francuzowi wygasa niebawem kontrakt, zaś jego młodszy kolega łączony jest z Leicester City i West Hamem United.

Właśnie w ich miejsce Chelsea chciałaby ściągnąć klasowego napastnika. Wśród sondowanych nazwisk przewinął się także Robert Lewandowski, jednak nie on jest priorytetem londyńskiego klubu. Prawdopodobnie wpływ ma na to wiek Polaka oraz twarde stanowisko Bayernu w kwestii jego sprzedaży.

Zamiast 32-latka na Stamford Bridge trafić może ktoś z dwójki Haaland – Lukaku. To właśnie oni znaleźli się na samym szczycie listy życzeń Romana Abramowicza.

Marcelo może opuścić rewanż z Chelsea. Wszystko przez… wybory samorządowe

Prawdopodobnie Marcelo nie pojedzie z resztą drużyny do Londynu na rewanż w półfinale Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea. Brazylijczyka powołano do komisji wyborczej podczas wyborów samorządowych w Madrycie. Brzmi zabawnie, ale może się to okazać prawdą. O co chodzi?

Real Madryt zremisował na własnym boisku w pierwszym meczu półfinału Ligi Mistrzów z Chelsea (1-1). Szczególnie w pierwszej połowie „Królewscy” prezentowali się blado na tle świetnie dysponowanych gości. Choć w drugiej połowie obraz gry uległ nieco zmianie, to w rewanżu na Stamford Bridge ekipę Zidane’a czeka trudna przeprawa. A może okazać się jeszcze trudniejsza.

Marcelo, zostałeś powołany

W składzie Realu może zabraknąć jednego z podstawowych zawodników. Mowa o Marcelo, którego wybrano do komisji wyborczej w najbliższych wyborach samorządowych Madrytu.

„El Mundo” wraz z innymi hiszpańskimi mediami podaje, że Brazylijczyk z tego powodu może opuścić drugi mecz półfinałowy. Wybory przypadają na 4 maja, czyli dzień przed zaplanowanym spotkaniem z Chelsea.

Apelacja

Real Madryt stara się teraz za wszelką cenę nie dopuścić do utraty Marcelo. Klub złożył już odwołanie, jednak wniosek odrzucono. Inna byłaby decyzja, gdyby dzień wyborów pokrywał się z dniem meczowym. Regulamin dopuszcza w takim wypadku zwolnienie wylosowanego obywatela z obowiązku uczestniczenia w komisji.

Problemem jest także pandemia. Przedstawiciele „Królewskich” zadeklarowali, że Brazylijczyk mógłby w dzień mecz dolecieć do reszty drużyny prywatnym samolotem. Wówczas jednak nałożono by na niego kwarantannę. Aby ominąć konieczność odbycia izolacji, warunkiem jest przybycie całej drużyny w tym samym momencie, wspólnie.

„Marca” dodaje, że Real złożył już apelację i nie zamierza porzucić walki o lewego obrońcę. Sytuacja wydaje się na tyle kuriozalna i skomplikowana, że nie można aktualnie powiedzieć nic więcej.

Nagelsmann stworzy z Bayernu większego potwora niż Flick? Analiza na to wskazuje

Jak będzie wyglądać skład Bayernu pod wodzą Juliana Nagelsmanna? Dziennikarze „Bundesliga.com” pokusili się o skomponowanie potencjalnego składu Bawarczyków z nowym szkoleniowcem na ławce. Uwzględniono taktykę, w której lubuje się 33-latek oraz nowy nabytek monachijczyków, a więc Dayota Upamecano.

Bayern w przyszłym sezonie czekają pewne zmiany. Wiadomo, że klub opuści Hansi Flick, a także Jerome Boateng. Również David Alaba ma odejść z Allianz Areny. Pewne są za to dwa transfery, a zatem nowy szkoleniowiec, którym zostanie Julian Nagelsmann oraz nowy stoper, czyli Dayot Upamecano. Co ciekawe, obaj aktualnie współpracują ze sobą w RB Lipsk.

Jak będzie grać Bayern?

Dziennikarze „Bundesliga.com” stworzyli potencjalny skład, którym Bayern może w przyszłym sezonie najczęściej wychodzić na boisko. Według nich skończy się dotychczasowe granie „czwórką” w obronie, chociaż… nie do końca. Zamiast niego pojawi się trzech stoperów, plus dwójka wahadłowych.

Blok defensywy składać miałby się, oczywiście, z Manuela Neuera w bramce. Przed nim we wspomnianej trójce staną natomiast Lucas Hernandez, Niklas Sule oraz właśnie nowy piłkarz Bayernu, Dayot Upamecano. Znając Nagelsmanna to właśnie 22-letni Francuz mógłby przechodzić ze środka defensywy na prawą stronę i zmieniając taktykę na „4-5-1”.

Takie możliwości zwiastują także wahadłowi w tej koncepcji. Po lewej stronie umieszczono bowiem Alphonso Daviesa, natomiast po drugiej Serge’a Gnabry’ego. To właśnie obecność Niemca stwarza pole do popisu dla Nagelsmanna.

Tym bardziej że w środku pola znaleźli się Thomas Muller, Leon Goretzka, Joshua Kimmich i Leroy Sane. Ten ostatni w trakcie meczu mógłby zmieniać pozycję na lewoskrzydłowego. Tym sposobem Bayern może płynnie przechodzić od grania „trójką” z wahadłowymi w obronie do „czwórki” z trzema pomocnikami i dwójką nominalnych skrzydłowych.

Na szpicy nie ma oczywiście żadnego zaskoczenia. Pozycję napastnika okupuje Robert Lewandowski, który ani myśli o oddawaniu swojego miejsca.

Potencjalny skład Bayernu Monachium na sezon 2021/22:

Brak opisu.

Robert Lewandowski skomentował zatrudnienie Nagelsmanna. Klasa, wielkie słowa

We wtorek gruchnęła informacja o pomyślnym zakończeniu negocjacji Bayernu Monachium z RB Lipsk. Bawarczycy dogadali się z rywalami i od nowego sezonu „Die Roten” obejmie Julian Nagelsmann. 33-latek mimo młodego jak na trenera wieku robi spore wrażenie swoim doświadczeniem. Robert Lewandowski także docenia swojego przyszłego szkoleniowca.

Hansi Flick jakiś czas temu oficjalnie ogłosił, że zamierza opuścić Monachium. Tym samym Niemiec nie dokończy obowiązującego jeszcze przez dwa lata kontraktu. Przez wzgląd na konflikty trenera z Hasanem Salihamidziciem zarząd zdecydował się jednak nie robić mu problemów. Strony się dogadały i latem Flick ostatecznie rozstanie się z mistrzami Niemiec.

Następca

Ostatnie dni na Allianz Arenie upłynęły zatem pod znakiem szukania nowego szkoleniowca. Na rynku brakowało jednak nazwisk, które nadawały się do pracy za sterami Bayernu. Najczęściej przewijały się kolejno: Nagelsmann, Klopp i Tuchel. Ten ostatni związał się niedawno z Chelsea, więc pogłoski o ewentualnym zastąpieniu Flicka były jedynie mrzonkami.

Wybór padł na tego pierwszego, a więc zaledwie 33-letniego Juliana Nagelsmanna. Bayern dogadał się z Lipskiem w sprawie kwoty wykupu trenera przed zakończeniem jego umowy. Finalnie Bawarczycy mieli zapłacić około 15-20 mln euro, plus bonus w wysokości kolejnych pięciu milionów euro. Nowy szkoleniowiec obejmie drużynę po zakończeniu tego sezonu.

Co na to Lewandowski?

Dziennikarze oraz kibice Bayernu obawiają się, póki co, że Nagelsmann nie zyska pogłosu w szatni. Biorąc pod uwagę jego młody wiek, niektórzy doświadczeni piłkarze Bawarczyków mogą, mówiąc wprost, nie brać go na poważnie.

Sam Lewandowski jest starszy od swojego nowego trenera zaledwie o rok. Polak jednak nie kryje fascynacji umiejętnościami i doświadczeniem 33-latka. W rozmowie ze „Sport Bild” skomplementował jego dotychczasową pracę.

– Nie znam go za dobrze, ale mogę powiedzieć, że zawsze wznosi zespół, z którym pracuje, na poziom, którego nikt się wcześniej nie spodziewał – stwierdził snajper Bayernu.

Przypomnijmy, że Lewandowski w tym sezonie goni rekord Gerda Mullera i wciąż ma szansę na jego pobicie. 32-latek strzelił w trwającej kampanii aż 36 goli w samej Bundeslidze. Wiele wskazuje na to, że pod wodzą Nagelsmanna może rozwinąć się jeszcze bardziej. Sam szkoleniowiec w ciepłych słowach już rok temu wypowiedział się na temat napastnika.

– Z całym szacunkiem, natomiast Robert Lewandowski nie musi już niczego trenować. Potrafi wszystko, musi tylko trenować tak, aby być świeżym i gotowym na każdy weekend – stwierdził w styczniu ubiegłego roku.