Laporta vs Tebas. Dymy w Hiszpanii trwają. Szef La Liga uderza w prezesa Barcelony

Trwa konferencja prasowa z udziałem Joana Laporty. Prezes Barcelony na bieżąco odpowiada na tweety Javiera Tebasa, szefa La Liga. Spór w sprawie Messiego trwa.

W czwartek gruchnęła informacja o tym, że Leo Messi nie podpisze nowego kontraktu z FC Barceloną. Problemem okazały się przepisy panujące w Hiszpanii, a także Finansowe Fair Play, które naruszyła Blaugrana. Więcej TUTAJ.

Konfrontacja

Na Twitterze FC Barcelony opublikowano wypowiedzi Laporty, w których wyjaśnia przyczyny odejścia Messiego. Prezes Dumy Katalonii stwierdził, że nie chciał takiego finału tej historii, jednak próba odnowienia kontraktu 34-latka byłaby katastrofalna w skutkach.

– Czy Messi może jeszcze zostać w Barcelonie? Nie chcę generować fałszywej nadziei. Musiałbym zgodzić się na umowę, która zadłużałaby nas na 50 lat. Nie zrobię tego dla nikogo, ponieważ dobro FC Barcelony jest ważniejsze niż dobro jakiejkolwiek postaci, nawet największego piłkarza w historii – zaznaczył Laporta.
Na słowa prezesa Barcy odpowiedział Javier Tebas, szef La Liga.
– Joan, wiesz, że operacja z CVC nie obciąża prawa telewizyjnych Barcelony na 50 lat, tylko sprawia, że zwiększa się ich wartość dla wszystkich klubów. Tak mógłbyś rozwiązać wielki problem z długiem – napisał.

To nie koniec Messiego w Barcelonie? Rzucono nowe światło na sprawę. Potężne dymy w Hiszpanii

Sytuacja związana z Leo Messim i jego przyszłością nabiera coraz więcej niewiadomych. Rzekome „pożegnanie” Messiego okazało się próbują wywarcia presji na władzach La Liga. FC Barcelona chce w ten sposób wymusić zmianę przepisów, zezwalających jej na zakontraktowanie Argentyńczyka, wraz z zarejestrowaniem innych zawodników. 

Przed sezonem do FC Barcelony dołączyło kilku nowych graczy. Mowa o Kunie Aguero, Ericu Garcii i Memphisie Depayu. Nowym-starym piłkarzem Blaugrany miał także zostać Leo Messi, którego kontrakt od jakiegoś czasu pozostaje nieodnowiony.

Kiedy wydawało się, że Argentyńczyk w końcu podpisze nową umowę okazało się, że nie wszystko jest takie proste. Wszystko przez zasady Finansowego Fair Play oraz zasady panujące w La Liga.

Wywołanie presji

Fabrizio Romano w środę podał, że złożenie podpisu pod nową umową Messiego jest kwestią czasu. Wydawało się, że w czwartek otrzymamy oficjalne potwierdzenie renowacji kontraktu, jednak do tego nie doszło.

Zamiast tego FC Barcelona wydawała komunikat, w którym potwierdziła ostateczne rozstanie ze swoją legendą. Podziękowała mu za wszystkie zasługi oraz wstawiła pożegnalny filmik, podsumowujący wszystkie lata, które Argentyńczyk spędził w Katalonii.

https://twitter.com/FCBarcelona_cat/status/1423359429169319937

Jak podał klub, powodem takiej decyzji nie są ani fanaberie zawodnika, ani samej Barcelony. Problemem okazały się przepisy obowiązujące w La Liga oraz zasady Finansowego Fair Play, które narusza Blaugrana.

– Mimo osiągnięcia porozumienia między Barceloną a Leo Messim i wyraźnej intencji obu stron, by dziś podpisać nowy kontrakt, nie można go sfinalizować ze względu na przeszkody ekonomiczne i strukturalne (przepisy hiszpańskiej La Liga) – napisano na stronie.

Wiele wskazuje jednak na to, że sprawa może mieć drugie dno. Prawdopodobnie sytuacja jest nagłaśniania umyślnie, w celu wpłynięcia na Javiera Tebasa, szefa hiszpańskiej ligi. Barcelona chce, aby zasady uległy zmianie, by ta mogła zakontraktować oraz zarejestrować 34-latka, wraz ze swoimi nowymi nabytkami (Depay, Aguero i Garcia).

Warto również zauważyć, że do tej pory nikt z zawodników Barcy nie pożegnał Messiego, chociażby w social mediach, co zazwyczaj w takich sytuacjach robią. Z tego powodu, ale i nie tylko, hiszpańskie media uważają, że jest to celowa zagrywka ze strony Katalończyków.

Póki co ciężko jednak stwierdzić, gdzie leży prawda. Na razie musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać na dalsze ruchy La Liga oraz FC Barcelony.

 

Kuriozalna sytuacja w meczu Rakowa. Piłkarze Rubina… pogubili numerki na koszulkach

W futbolu widzieliśmy wiele kuriozalnych sytuacji. Do jednej z nich doszło w czwartek wieczorem w meczu eliminacji do Ligi Konferencji Europy pomiędzy Rakowem Częstochowa a Rubinem Kazań. Co się dokładnie stało?

W czwartek dwa polskie kluby podejmowały swoich rywali w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Śląsk pokonał na własnym boisku Hapoel Beer Szeva, zaś Raków zremisował bezbramkowo z Rubinem Kazań.

Kuriozum

W tym drugim spotkaniu doszło do komicznej sytuacji. Na papierze Rubin jest bardzo profesjonalnie zarządzanym klubem. W końcu nie bez powodu należy do czołówki ligi rosyjskiej. Okazuje się jednak, że czasem i w takim projekcie może dojść do zgrzytów.

Podczas spotkania z Rakowem piłkarzom z Kazania zaczęły… odpadać numerki na koszulkach. Jakby tego było mało podobna sytuacja miała miejsce z nazwiskami.

Sztab rosyjskiej ekipy próbował ratować sytuację. W tym celu używano nawet markerów, aby zamaskować ubytki na trykotach. Zdjęcia szybko jednak obiegły internet, stając się w krótkim czasie hitowym wydarzeniem spotkania.

 

Oficjalnie. Istotna decyzja UEFY przed wrześniowymi meczami reprezentacji

Niebawem, bo już we wrześniu odbędą się kolejne spotkania w ramach eliminacji mistrzostw świata. UEFA podjęła bardzo istotną decyzję w sprawie tych meczów. Organizacja zdecydowała się prowadzić VAR, aby wspomóc sędziów nadchodzących zmagań międzynarodowych. 

Już w czerwcu pojawiły się pierwsze oficjalne potwierdzenia na temat VAR-u w eliminacjach. Wówczas nie było jednak pewne, czy UEFA wyrobi się z wprowadzeniem wideoweryfikacji na wrześniowe starcia w ramach eliminacji do mundialu w Katarze. Teraz wszystko stało się jasne.

Pomoc arbitrom

UEFA oficjalnie poinformowała, że VAR będzie obecny podczas eliminacji już od jesiennej rundy spotkań. To oznacza, że z wideoeryfikacji sędziowie będą mogli korzystać od wrześniowych meczów. Przypomnijmy, że VAR funkcjonował także podczas minionych mistrzostw Europy.

Polaków we wrześniu czekają trzy starcia – z Albanią, San Marino oraz rewanżowy mecz z Anglią. Obecnie z dorobkiem czterech punktów (remis z Węgrami, wygrana z Andorą i porażka z Anglią) „Biało-Czerwoni” zajmują czwarte miejsce w swojej grupie eliminacyjnej.

Piękny gol Muciego! Legia wciąż w grze o Ligę Mistrzów [WIDEO]

Ernest Muci doprowadza do wyrównania w meczu Legii z Dinamo! Albańczyk pięknie przymierzył pod koniec drugiej połowy i uradował fanów polskiej drużyny. Nadzieje na awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów wciąż żywe. 

Choć Dinamo w 60. minucie wyszło na prowadzenie w pierwszym starciu z Legionistami, to podopieczni Michniewicza się nie poddali. Ciężka praca i zaangażowanie popłaciło i udało się doprowadzić do remisu.

Pięknym trafieniem przeciwko Chorwatom popisał się Ernest Muci. Albańczyk znakomicie przymierzył sprzed pola karnego i zmieścił piłkę w dolnym rogu bramki Livakovicia.

https://www.youtube.com/watch?v=k54hGHhEbz4

Wiadomo, co dalej z Leo Messim! Oficjalne potwierdzenie kwestią godzin

Przyszłość Leo Messiego budziła ostatnio spore wątpliwości. Argentyńczyk od jakiegoś czasu pozostaje formalnie bez klubu, kiedy wygasł jego kontrakt z FC Barceloną. Nie do końca było wiadome, co dalej postanowi 34-latek. Teraz jednak nowe światło na sprawę rzucił Fabrizio Romano, renomowany włoski dziennikarz.

1 lipca bieżącego roku umowa Messiego z Barceloną dobiegła końca. Pierwotnie hiszpańskie i argentyńskie media informowały, że skrzydłowy podpisze nowy kontrakt po zakończeniu Copa America. Od tego czasu minęło już jednak sporo czasu, a podpisu jak nie było, tak nie ma.

Nigdy nie było wątpliwości

Teraz natomiast wszystko zaczyna układać się tak, jak powinno. Fabrizio Romano podał w środę, że odnowienie kontraktu Messiego jest kwestią kilku godzin. Włoch zaznaczył przy tym jednak, że renowacja umowy nie nastąpi w środę.

Można zatem przypuszczać, że klub oraz zawodnik doszli do porozumienia, zaś oficjalnego potwierdzenia powinniśmy spodziewać się w czwartek. Romano dodaje, że nowa umowa obowiązywać będzie do 2026 roku, a więc przez kolejne pięć lat.

Przypomnijmy, że 34-latek ma za sobą świetny okres. Wraz z reprezentacją Argentyny udało mu się zdobyć pierwsze trofeum na arenie międzynarodowej, prowadząc ją do zwycięstwa w Copa America.

 

Christian Eriksen odwiedził kolegów w ośrodku Interu! Uśmiech na twarzy Duńczyka [WIDEO]

Christian Eriksen wciąż nie jest pewny gry w najbliższym sezonie Serie A. Duńczyk nadal czeka na badania, które wykażą, czy może bezpiecznie występować bez wszczepionego defibrylatora. Póki co postanowił jednak odwiedzić swoich kolegów w ośrodku treningowym Interu Mediolan. 

Za Eriksenem bardzo trudne chwile. Podczas meczu grupowego z Finlandią na Euro 2020 miał atak serca, zaś kolejne dni spędził w szpitalu. Później przyszła operacja wszczepienia defibrylatora, po której powoli wraca do siebie.

Przed Duńczykiem nadal jednak wiele trudności. Eriksen przejdzie niebawem badania, które wykażą, czy może bezpiecznie grać bez wszczepionego urządzenia. Przepisy w Serie A zabraniają bowiem grania piłkarzom, którzy poddali się takiej operacji. Jeśli wynik badań okaże się negatywny – pomocnik będzie musiał poszukać innego klubu.

Uśmiech na twarzy

Na razie natomiast 29-latek stara się o tym nie myśleć. Skupia się na funkcjonowaniu jak dawniej i ostatecznym dojściu do siebie.

W środę po południu internet obiegło także zdjęcie Eriksena z ośrodka treningowego Interu. Duńczyk odwiedził kolegów z drużyny w Appiano, gdzie odbył także rozmowę ze sztabem trenerskim oraz dyrektorami klubu. Na stronie internetowej Interu dodatkowo zapewniono, że pomocnik znajduje się w świetnej formie, zarówno psychicznej, jak i fizycznej.

Tottenham zastąpi Kane’a piłkarzem FC Barcelony? Wyciekł plan „Kogutów”

Odejście Harry’ego Kane’a spowoduje transfer Philippe Coutinho? Zdaniem hiszpańskich mediów Brazylijczyk może zastąpić napastnika w Tottenhamie, jeśli zdecyduje się na zmianę klubu. Anglik ponoć jest zainteresowany przejściem do Manchesteru City. 

W poniedziałek Kane wrócił z urlopu po mistrzostwach Europy. Snajper miał zaplanowany udział w treningu Tottenhamu wraz z resztą drużyny, jednak na zajęciach się nie stawił. Według angielskich mediów w ten sposób 28-latek zaznaczył, że chce opuścić klub.

Karuzela

Plotki o tym, że Kane chciałby zmienić barwy pojawiają się od dłuższego czasu. W kontekście Anglika najczęściej wspomina się o Manchesterze City. Ba, sam napastnik także chciałby trafić właśnie do mistrzów Premier League i trenować pod okiem Pepa Guardioli.

Póki co jednak nadal pozostaje on piłkarzem Tottenhamu. Dodatkowo taki stan rzeczy może utrzymać się jeszcze przez dłuższy czas. „Koguty” pozostają bowiem nieugięte i nie chcą sprzedawać swojego najlepszego snajpera, i to jeszcze do jednego z największych rywali w lidze.

Nie mniej jednak „Mundo Deportivo” uważa, że jednocześnie w Londynie przygotowują się do odejścia 28-latka. Na taką ewentualność wymyślany jest plan „B”, który na tę chwilę zakłada wykupienie z FC Barcelony Philippe Coutinho.

Choć Brazylijczyk nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań po przejściu na Camp Nou, Ronald Koeman nadal wierzy w jego możliwości. Holender chciałby dać mu szansę w nadchodzącym sezonie, jednak nie będzie się upierać, jeśli wpłynie za niego korzystna oferta.

 

Reca bardzo blisko nowego klubu. Odejdzie z Atalanty, ale pozostanie we Włoszech

Arkadiusz Reca zmieni klub? Wiele na to wskazuje. Renomowany włoski dziennikarz, Nicolo Schira podał, że transfer jest na ostatniej prostej, mimo lekkich turbulencji. 

Obecnie Polak pozostaje piłkarzem Atalanty Bergamo. Nie ma jednak szans na grę w pierwszym składzie, więc ostatni sezon spędził na wypożyczeniu do Crotone. Teraz wrócił do klubu, aczkolwiek raczej nie zabawi w nim za długo.

Jedną nogą w Spezii

Według Nicolo Schiry znanego i cenionego włoskiego dziennikarza Reca niebawem pożegna się z Bergamo. Lewy obrońca ma trafić do Spezii, która planuje wykupić go z Atalanty. Cała operacja ma się zamknąć w 2,5 mln euro. Polak ma podpisać 4-letni kontrakt.

https://twitter.com/NicoSchira/status/1422645291208093700

Co ciekawe, o takiej możliwości informowano już kilka tygodni wcześniej. Sytuację skomplikował jednak ban transferowy nałożony na Spezię. Teraz wydaje się z kolei, że problem udało się zażegnać i Reca, i tak podpisze umowę z nowym klubem.

Wszystko oficjalnie wyjaśni się i tak w środę. Wówczas na spotkanie z dyrektorem sportowym Spezii poleci Marcin Kubacki, agent Recy. Od wyników rozmów zależy dalsza przyszłości Polaka.

Napoli z prezentem dla Wisły Kraków. Miły gest z okazji 115-lecia klubu

Wisła Kraków zamierza hucznie obchodzić 115. rocznicę powstania. Z tej szczególnej okazji zaplanowano towarzyski mecz z SSC Napoli, zaś zawodnicy „Białej Gwiazdy” wystąpią w nim w nowych, specjalnych strojach. Dodatkowo kibice polskiego zespołu mogą już zacierać ręce, gdyż do Krakowa przyjadą gwiazdy z Neapolu na czele z Piotrem Zielińskim.

Początkowo działacze Wisły zaplanowali sparing z Borussią Dortmund, który byłby uhonorowaniem obchodów 115. rocznicy powstania klubu. Ostatecznie jednak wycofano się z tego pomysłu. Zamiast BVB do Krakowa zawita Napoli.

Z tej szczególnej okazji Krakowianie zaplanowali coś jeszcze. W sparingu piłkarze wystąpią w nowych, specjalnych koszulkach. Jak się prezentują? Sprawdźcie w linku poniżej.

Wisła Kraków zaprezentowała stroje, w jakich wystąpi w meczu z SSC Napoli! [WIDEO]

Miłe zaskoczenie

Mecz z Napoli będzie gratką tak dla piłkarzy, jak i kibiców Wisły. Włosi po ogłoszeniu decyzji o rozegraniu sparingu z polską drużyną zadeklarowali, że poślą do Krakowa najmocniejszy skład. I słowa rzeczywiście dotrzymali.

Luciano Spalletti zabiera do Polski istną plejadę gwiazd. Przy Reymonta pojawią się między innymi Piotr Zieliński, Matteo Politano, Eljif Elmas czy Stanislav Lobotka. Niestety, z przyczyn niezależnych zabraknie także wielu innych znanych zawodników, jak Dries Mertens czy Lorenzo Insignie.

W wygranym meczu sparingowym z Bayernem Monachium (3-0) dubletem popisał się Victor Osimhen. Niestey, również i jego zabraknie w meczu z Wisłą. Nigeryjczyk w trakcie zmagań na Allianz Arenie doznał bowiem kontuzji.

Koniec z milimetrowymi spalonymi w Premier League! Szef arbitrów potwierdził zmianę

Kojarzycie takie sytuacje, kiedy jakiś zawodnik strzela bramkę, ale VAR pokazuje, że był na pozycji spalonej? Normalna sprawa w dzisiejszych czasach. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy mówimy o tym, kiedy ktoś lekko wysunął rękę za linię spalonego. Takie sytuacje często miały miejsce w Premier League, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Szef arbitrów ligi angielskiej w związku z nasilającą się krytyką w stronę sędziów potwierdził, że zasady dotyczące spalonych zmienią się w nadchodzących rozgrywkach.

Ostrzał, jakiego doświadczyli, chociażby w minionej edycji Premier League arbitrzy był ogromny. Na sędziów spadła gigantyczna fala krytyki, kiedy kilkukrotnie VAR ocenił milimetrowe spalone jako przewinienie. Nie mylmy pojęć, mówimy oczywiście o sytuacji, kiedy ktoś delikatnie wysunął palec u dłoni poza linię spalonego. Takie sytuacje były zresztą notoryczne.

Korzyść drużynie atakującej

Takie wyskoki miały miejsce na przestrzeni ostatniego sezonu, ale i dwa lata wstecz. Działo się tak przez to, że w Anglii wykorzystywana jest jednopikselowa linia do oceny pozycji spalonej. Wylicza się, że łącznie anulowano aż 20 bramek tylko w minionej edycji Premier League.

Mike Riley, szef arbitrów ligi angielskiej zapowiedział, że niebawem zasady się zmienią. Przede wszystkim od nowego sezonu sędziowie VAR używać będą szerszych linii do oceny spornych sytuacji. Ma to wykluczyć ewentualne decyzje, które krzywdzą stronę atakującą.

Chodzi oczywiście o sytuacje sporne, kiedy zawodnik zlewa się z linią spalonego. Jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce i piłkarz drużyny atakującej nie przekroczy wspomnianej linii — arbitrzy będą przychylni stronie atakującej.

– Zasadniczo chcemy, aby podejście było takie, które pozwala graczom wyjść, wyrazić siebie i pozwolić na płynną grę – stwierdził Riley.

– Oznacza to, że zespoły VAR nie będą interweniować w przypadku błahych wykroczeń, a próg interwencji sędziego i VAR będzie nieco wyższy niż w zeszłym sezonie – dodał.

– Wprowadziliśmy korzyść z wątpliwości dla atakującego gracza, więc gdy mamy naprawdę bliską sytuację spalonego, będziemy postępować zgodnie z tym samym procesem, co w zeszłym roku, ale teraz zastosujemy grubsze linie transmisji – podsumował szef arbitrów Premier League.

 

Peszko chciał Podolskiego w Wieczystej. „Niewiele brakowało. Pieniądze nie były problemem”

Przed rozpoczęciem sezonu 2021/22 w Ekstraklasie, Lukas Podolski podpisał z Górnikiem Zabrze roczny kontrakt. Tym samym 36-latek dotrzymał złożonej przed laty obietnicy, według której miał wrócić do swojego ukochanego klubu. Nie wszystko było jednak takie proste. Sławomir Peszko w rozmowie ze „Studio Ekstraklasa” zdradził, jak przebiegały rozmowy między Wieczystą Kraków a Podolskim oraz co ostatecznie zawiodło. 

Przed oficjalnym potwierdzeniem transferu Podolskiego do Górnika pojawiła się plotka o kuszeniu piłkarza przez Wieczystą Kraków. Klub, któremu udało się awansować do IV ligi znany jest z przeprowadzania nieoczywistych transferów. W swoich szeregach skupili już kilku zawodnik z przeszłością w Ekstraklasie lub 1. Lidze, z Peszką na czele.

„Wraca, bo obiecał”

Nic więc dziwnego, że działacze krakowskiego klubu zawiesili oko na Niemcu. Podolskiemu wszak skończył się kontrakt z Antalyasporem, więc wymogiem było tylko zapewnienie mu dogodnego wynagrodzenia. Sławomir Peszko zdradził natomiast, że sprawa nie była taka prosta.

– Niewiele brakowało, a byłby naszym kolegą w drużynie. Kontaktowałem się z Lukasem, był temat, ale nie aż tak głęboki, żeby przyszedł tu i podpisał kontrakt – przyznał Peszko w rozmowie ze „Studio Ekstraklasa”.

Pieniądze nie były problemem. Lukas patrzył głównie na to, że wraca do Górnika, bo tam coś obiecał. Chce stworzyć tam akademię i zakończyć karierę – zaznaczył.

Krychowiak vs Lokomotiv. Polak wymusił transfer?

W poniedziałek Grzegorz Krychowiak został oficjalnie zaprezentowany jako nowy piłkarz FK Krasnodar. Potwierdziły się tym samym plotki o planowanych przenosinach Polaka do nowego klubu. Do mediów wyciekły z kolei kulisy odejścia 31-latka z Lokomotivu. 

Krychowiak był jednym z najważniejszych zawodników „Kolejarzy” w ostatnim czasie. Dlatego też zadziwiające było pojawienie się informacji o wystawieniu Polaka na sprzedaż.

Pierwotnie chodziło o pomysł Ralfa Rangnica na budowanie swojej drużyny w Moskwie. Na pomyśle dyrektora sportowego ucierpieć mieli kluczowi piłkarze Lokomotivu, na czele z Krychowiakiem właśnie, Miranczukiem czy Smołowem. Na jaw wyszły jednak nowe fakty.

Brak porozumienia

Według relacji Igora Rabiniera ze „Sport-Express” 31-latek spotkał się kilka dni temu z Rangnickiem oraz Tomasem Zornem, nowym dyrektorem technicznym Lokomotivu. Tam z kolei usłyszał, że jego umowa z klubem nie będzie przedłużona, wobec czego pozostają mu dwie opcje do wyboru.

W myśl pierwszemu rozwiązaniu Krychowiak mógł pozostać w Moskwie do końca kontraktu, po czym znalazłby sobie nowego pracodawcę jako wolny zawodnik. Druga ścieżka polegała natomiast na rozpoczęciu poszukiwań już teraz.

Właśnie drugie rozwiązanie postanowił zastosować Polak. Przy pomocy aktualnych szefów Krychowiaka przedstawiono Krasnodarowi oraz Rubinowi Kazań. Początkowo to właśnie do tego drugiego zespołu miał trafić pomocnik, w ramach wymiany za Denisa Makarowa. Problem polegał jednak na tym, że… nie poinformowano go o tym.

Otwarty konflikt

Krychowiak po dowiedzeniu się o możliwości przejścia do Kazania kategorycznie odmówił. Dał tym samym do zrozumienia, że chce trafić wyłącznie do Krasnodaru. Gdy Lokomotiv uznał, że potencjalni kupcy oferują za mało, oznajmił Polakowi, iż cała operacja może się nie udać.

Wówczas pomocnik wszczął bunt, odmówił przyjazdu na trening, za co wykreślono go z kadry meczowej na spotkanie z CSKA Moskwa (2-1 dla Lokomotivu).

Choć teraz transfer został już dopięty, to Rabinier podkreśla, że sytuacja mocno odbiła się na relacjach Krychowiaka z byłym już klubem. Dziennikarz zaznaczył, że Polak opuszcza Moskwę skonfliktowany z nowym zarządem „Kolejarzy”.

Finalnie Lokomotiv otrzymał za pomocnika 2,5 mln euro. Do tego trzeba także doliczyć bonusy, jednak to i tak mniej, niż chcieli Moskwianie. Pierwotnie za transfer Polaka żądano dwa razy więcej, a więc 5 mln euro.

Wielki Buffon! 43-latek udowodnił, że nadal pozostaje w wielkiej formie [WIDEO]

Choć Parma przegrała z Sassuolo (0-3), to Gianluigi Buffon ponownie zachwycił kibiców. 43-latek popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami, przypominając o swojej gigantycznej klasie. 

1995 roku Buffon zadebiutował w Parmie, kiedy dopiero wchodził do dorosłej piłki. Po 20 latach golkiper zdecydował się na powrót tam, gdzie wszystko się zaczęło. Pomimo upływu lat doświadczony bramkarz nadal udowadnia, jak dobry był i jest w swoim fachu.

Klasa zostaje

Włoch stanął ostatnio między słupkami Parmy w sparingu z Sassuolo. Choć to „Neroverdi” wyszli z pojedynku zwycięsko i pokonali gospodarzy aż 3-0 (dwa gole Djuricicia i jeden Manzariego), to Buffon popisał się kapitalnymi interwencjami.

43-latek spędził na boisku 63 minuty, w których trakcie zdążył obronić „sam na sam”. Ponad to miał kilka innych imponujących sytuacji.

https://twitter.com/Muhannadh2021/status/1421914240873598981

Warto zaznaczyć, że Parma to spadkowicz z minionego sezonu Serie A. Teraz 43-letni Buffon po tym, jak wrócił do swojej piłkarskiej kolebki — postara się pomóc klubowi w powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Pochettino skomentował porażkę w Superpucharze Francji. „Gratulacje dla Lille”

Lille potwierdziło dobrą formę z poprzedniego sezonu i zdobyło Superpuchar Francji w meczu z PSG (1-0). Mauricio Pochettino po spotkaniu stwierdził, że jego podopieczni nie potrafili wykorzystać boiskowej przewagi. 

W Ligue 1 doszło do zmiany mistrzowskiej warty. Kilkuletnią dominację Paris Saint-Germain przerwało w końcu OSC Lille, które świętowało zdobycie tytułu. Dobra passa Mastif trwa nadal. W niedzielę PSG ponownie uległo rywalom, tym razem w meczu o Superpuchar Francji. Wieloletni mistrzowie Francji w ubiegłych rozgrywkach w obu spotkaniach z Lille zdobyli zaledwie jeden punkt.

Dominacja to nie wszystko

Choć w składzie PSG na mecz o Superpuchar brakowało między innymi Neymara czy Mbappe, to nadal uznawano ich za faworyta. Trofeum ostatecznie zgarnęło jednak Lille, czym udowodniło, że w tym sezonie również postraszą Paryżan.

Mauricio Pochettino po spotkaniu stwierdził, że jego podopieczni zdecydowanie przeważali na boisku. Nie potrafili natomiast tego wykorzystać, przez co musieli uznać wyższość rywali.

– To rozczarowanie. Ogólnie byliśmy dobrzy, ale pomimo naszej dominacji w drugiej połowie nie mogliśmy wygrać. Gratulacje dla Lille. W tym sezonie mamy jeszcze większe rzeczy do zrobienia – cytuje Argentyńczyka „L’Equipe”.

Rozczarowania nie kryli również piłkarze PSG. Julian Draxler, podobnie jak Pochettino uznał, że to jego drużyna prowadziła grę. Zabrakło jednak najważniejszego.

– Straciliśmy bramkę. Mieliśmy szanse, ale nie udało nam się strzelić… Ciężko pogodzić się z przegraną w finale, ale nie graliśmy źle, chociaż brakowało nam wielu zawodników. Nie było idealnie, jednak w drugiej połowie byliśmy lepsi. Jesteśmy smutni i rozczarowani razem z naszymi kibicami, daliśmy z siebie wszystko. Będziemy gotowi na Ligue 1 zapewnił Niemiec.