Dwaj kandydaci zostali w grze o posadę selekcjonera. Możliwy sensacyjny powrót

Tomasz Włodarczyk odniósł się do ostatniej wypowiedzi Cezarego Kuleszy. Według dziennikarza „Meczyków” nowy selekcjoner został już wybrany. Komunikat ma pojawić się w przyszłym tygodniu.




Cezary Kulesza poinformował, że dokonał już wyboru i wie, kto poprowadzi reprezentację Polski. Nazwiska jednak na razie nie ogłosił. Wciąż czekamy, żeby dowiedzieć się, kto zostanie nowym selekcjonerem.

Dwóch kandydatów

Według Tomasza Włodarczyka w grze pozostało tylko dwóch kandydatów. Z ustaleń dziennikarza wynika, że możliwy jest powrót Adama Nawałki oraz zatrudnienie Jana Urbana.




– Nie dam sobie uciąć palca. Jedni mówią: Adam Nawałka, drudzy: Jan Urban. Zobaczymy – ocenił Włodarczyk.

– Na ten moment nie ma jeszcze daty konferencji prasowej. Cezary Kulesza skupia na sobie uwagę i pewnie świetnie się bawi – dodał.

Włodarczyk podkreślił, że kadrę na pewno przejmie Polak. Nie ma w tym momencie tematu zatrudnienia obcokrajowca.

– Mogę powiedzieć, że selekcjonerem będzie Polak. Nenad Bjelica odpada. O decyzji Kuleszy nie wie wybrany kandydat. Komunikat będzie raczej w przyszłym tygodniu – podsumował „Włodar”.

Źródło: meczyki.pl

Gikiewicz porównał sytuację w Widzewie Łódź do… Diogo Joty. „Nie wiemy, co będzie jutro”

Widzew Łódź rozbił w sparingu Jagiellonię aż 7-1. Rafał Gikiewicz zabrał głos po spektakularnym zwycięstwie i zaznaczył, jakie są ambicje jego drużyny na nadchodzący sezon. Posłużył się przy tym przykładem… zmarłego Diogo Joty.




Nowy sezon Ekstraklasy szczególnie rozpala kibiców Widzewa. W klubie pojawiły się ogromne pieniądze i przeprowadzane są bardzo mocne transfery. Naturalnie rosną przy tym aspiracje klubu.

„TOP 3”

Apetyty dodatkowo podsyciła ostatnia wygrana nad Jagiellonią Białystok. Widzew rozbił rywali aż 7-1. Rafał Gikiewicz przyznał po meczu na łamach TVP Sport, że ambicją klubu na nowy sezon jest walka o miejsce w topowej trójce. Posłużył się przy tym przykładem, który rozpalił opinię publiczną.




– Nasz cel to top 3 i tutaj nie ma żadnych wymówek. Trzeba mierzyć wysoko – zaznaczył Gikiewicz.

– Przykład Diogo Joty pokazuje, że nie wiemy, co będzie jutro – wypalił.

– Ten sezon może być dla niektórych ostatni, może być pół roku, bo jeśli będzie słaby, to w grudniu do Łodzi przyjedzie kolejny wagonik piłkarzy – uzupełnił.

Źródło: TVP Sport

Niespodziewane zainteresowanie Arkadiuszem Milikiem! Polak może zostać w Serie A i trafić do wielkiego klubu

Arkadiusz Milik przedłużył niedawno kontrakt z Juventusem, ale mimo to szuka sobie nowego klubu. Według portalu ilbianconero.com Polak zainteresował sobie inną wielka włoską markę.




Wydawało się, że 31-latek będzie powoli schodzić z europejskiego topu, po kolejnej kontuzji. Milik ostatni występ zaliczył jeszcze przed Euro 2024. W meczu towarzyskim z Ukrainą doznał trzeciego urazu kolana w swojej karierze.

Mocne marki

Napastnik stracił tym samym cały poprzedni sezon, ale doszedł do porozumienia z Juventusem w sprawie nowej umowy. Dogadano się również w kwestii rozłożenia jego pensji w ratach. „La Gazzetta dello Sport” podaje jednak, że Milik i tak musi szukać sobie nowego klubu.




Z kolei portal ilbianconero.com ustalił, że Polak może trafić do naprawdę solidnego klubu. Zainteresowany ma nim być AC Milan, z którego odeszli Luka Jović i Tammy Abraham. Na korzyść Milika działa również to, że zna go doskonale Massimiliano Allegrii. Włoch ma dodatkowo cenić sobie umiejętności 31-latka.

Poza Milanem, Milikiem mają się interesować także inne kluby. W tym gronie znajdują się Galatasaray oraz Nantes. Drugi kierunek jest o tyle ciekawy, że zawodnik występował już we Francji, gdy reprezentował Olympique Marsylię.

Wielki sukces kobiecej reprezentacji Polski! Mecz z Niemkami z rekordem oglądalności

Reprezentacja Polski kobiet przegrała swój pierwszy mecz na Euro 2025 z Niemcami (0-2). Mimo to piłkarki zaprezentowały się całkiem nieźle na tle mocniejszej drużyny. Dodatkowo ich spotkanie na antenie Telewizji Polskiej oglądała rekordowa ilość kibiców.




Polki długo prezentowały się bardzo solidnie w defensywie. Do przerwy utrzymały z Niemkami bezbramkowy remis. Miały przy tym również swoje sytuacje. Po zmianie stron rywalki doszły jednak do głosu i dwukrotnie pokonały Kingę Szemik.

Rekord oglądalności

Jeszcze niedawno piłka kobiet w naszym kraju nie była szczególnie popularna. Mało tego, w internecie pojawiała się masa memów i szykany z piłkarek. Tymczasem spotkanie z Niemkami na start Euro oglądało na antenie Telewizji Polskiej około dwóch milionów widzów.




Michał Zawacki, który komentował mecz w parze z Joanną Tokarską, przekazał, że był to zdecydowany rekord oglądalności. Nigdy w historii spotkanie kobiecej reprezentacji Polski nie spotkało się z takim zainteresowaniem.

Kolejny mecz Polki rozegrają we wtorek, tym razem ze Szwedkami. Najbliższe rywalki pokonały w pierwszym meczu Dunki (1-0).

Przełom odnośnie Wojciecha Szczęsnego w Barcelonie! Już niedługo oficjalne ogłoszenie

Sytuacja Wojciecha Szczęsnego w FC Barcelonie wciąż jest nie do końca jasna. Wkrótce ma się to jednak zmienić. Według najnowszych informacji, niedługo powinniśmy dostać potwierdzenie podpisania kontraktu.




30 czerwca wygasła umowa Szczęsnego z FC Barceloną. Wydawało się, że Polak jest pewniakiem do jej przedłużenia. Jak na razie nie zostało to jednak ogłoszone, więc formalnie 35-latek jest wolnym zawodnikiem.

Lada moment

Rywalizacja w bramce Blaugrany stała się ostatnio bardzo zażarta. Marc-Andre Ter Stegen wrócił po kontuzji, a klub pozyskał jeszcze Joana Garcię z Espanyolu. W odwodzie wciąż pozostaje także Inaki Pena.




Według ESPN nie powinniśmy się martwić w tej sytuacji o Wojciecha Szczęsnego. Polak miał otrzymać zielone światło do podpisania nowego kontraktu z Barceloną. Podpis pod umową ma złożyć zaraz po powrocie z wakacji.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, Szczęsny weźmie udział w pierwszym treningu Barcelony po przerwie między sezonami. Ten zaplanowano na kolejną niedzielę, 13 lipca.

Zaskakująca kandydatura na selekcjonera. „Zna język i nasze realia”

Jarosław Koliński wskazał ciekawą opcję na potencjalnego selekcjonera. Propozycję argumentował kilkoma ważnymi aspektami.




Reprezentacja Polski nadal pozostaje bez selekcjonera. Od dymisji Michała Probierza minęło już 21 dni. Wciąż nie wiemy natomiast, na kogo zdecyduje się postawić Cezary Kulesza.

„Zna język i nasze realia”

Głównym faworytem prezesa PZPN miał być Maciej Skorża. Trener Urawy nie zamierza jednak ruszać się z Japonii. W grze wciąż mieli zostać Nenad Bjelica czy Jan Urban. Obaj znają realia polskiej piłki.

Okazuje się, że pod nosem mamy także inną, ciekawą opcję. Jarosław Koliński na łamach „Meczyków” wskazał na… Aleksandara Vukovicia.




– Mam wrażenie, że jak Kulesza wymieni w mediach jakieś nazwisko, to ta osoba nie zostanie selekcjonerem – zaczął Koliński.

– Kandydatem, który jest do wzięcia, a zna język polski i nasze realia jest Aleksandar Vuković. Nie wskazuję go jako przyszłego selekcjonera, bo to byłaby szokująca kandydatura, ale jeżeli żadne z nazwisk, które dotąd przewinęło się w mediach miałoby nie zostać selekcjonerem, to kto wie. Pokazał, że jest dobrym trenerem – przejmował Piast Gliwice, gdy drużyna była blisko spadku z Ekstraklasy, w Legii Warszawa też potrafił wykonać dobrą pracę – dodał.

Cytowany fragment od [07:12]

Dlatego Paulo Sousa uciekł z Polski. „Picie przez 5 dni. To było dla niego za dużo”

Kadencja Paulo Sousa w reprezentacji Polski zakończyła się już kilka lat temu. Mimo to, temat Portugalczyka regularnie wraca w mediach. Portal goniec.pl ustalił, że przyczyną odejścia szkoleniowca było zachowanie Cezarego Kuleszy.




Sousa nie przepracował w reprezentacji Polski pełnych 12 miesięcy. Pracę rozpoczął w styczniu 2021 roku, zaś odszedł jeszcze w grudniu. Zatrudniał go jeszcze Zbigniew Boniek, natomiast gdy odchodził, stery w PZPN trzymał już Cezary Kulesza.

Alkohol niezgody

Już wtedy media podawały, że właśnie nowy prezes był przyczyną dymisji Sousy. Teraz do temu powrócił goniec.pl. Z ustaleń portalu wynika, że Portugalczyk nie mógł dogadać się z Kuleszą. Dodatkowym problemem miał być z kolei alkohol, którego trener praktycznie nie spożywa.

– Sousa był wyczulony, bo sam nie spożywał ciężkich alkoholi. Ten przeskok między Czarkiem a Zbyszkiem to było dla niego za dużo – mówił na łamach Gońca anonimowy przedstawiciel PZPN.




Sousie szczególnie miały nie spodobać się dwie sytuacje. Pierwsza miała miejsce po meczu z Andorą (4-1) oraz zwycięstwie kadry U21 nad Niemcami (4-0). Kulesza miał być tak ucieszony wynikami, że pił kilka dni.

– Picie przez 5 dni. Przychodzili na treningi pijani, zaczepiali piłkarzy, gadali głupoty. (…) Krzyczał: „coach, coach!” do Sousy i zaczął go ściskać. Powtarzał, że Polacy wygrali. Sousa był zniesmaczony, bo mocno wtedy waliło od Czarka – czytamy na łamach portalu.

Kolejny zgrzyt miał nastąpić po porażce Polski z Węgrami (1-2). Klęska na PGE Narodowy oznaczała, że „Biało-Czerwoni” o awans na mundial będą musieli zagrać w barażach. Kulesza miał być wściekły i wezwał Sousę „na dywanik”. Spotkanie jednak się nie odbyło, bo prezes pod wpływem alkoholu o nim… zapomniał.




– Po przegranym meczu eliminacyjnym z Węgrami, Kulesza wezwał Sousę na rozmowę. Do spotkania jednak nie doszło, bo zostało odwołane w ostatniej chwili z powodu „innych ważnych planów prezesa”. Sousa był tym faktem mocno zniesmaczony, zwłaszcza, że dotarły do niego przekazy świadków pomeczowych wydarzeń w loży prezesa, którzy przyznawali, że Kulesza bezpośrednio ze stadionu został zawieziony do Białegostoku, będąc prawie nieprzytomnym – relacjonował kolejny informator.

Źródło: goniec.pl

Tak od podstaw doszło do przewrotu w PZPN. Sensacyjne kulisy buntu klubowych przedstawicieli

Portal „Weszło” dotarł do zaskakujących kulisów przewrotu w PZPN. Scenariusza, który odegrał się za zamkniętymi drzwiami gabinetów, nie wymyśliliby niektórzy światowej klasy reżyserzy.




W poniedziałek w PZPN odbyły się wybory, podczas których Cezary Kulesza został wybrany prezesem na drugą kadencję. Pojawiło się jednak zaskoczenie przy wyborze wiceprezesów. Kandydaci zaproponowani przez Kuleszę zostali odrzuceni. Dodatkowo w zarządzie zasiadło aż ośmiu przedstawicieli klubów.

Kulisy przewrotu

Portal „Weszło” ustalił, że akcja rozpoczęła się w niedzielę, czyli zaledwie dzień przed wyborami. Wtedy dojść miało do spotkania prezesów wojewódzkich związków oraz Cezarego Kuleszy. Zabrakło tylko Adama Kaźmierczaka, którego obecny prezes miał wpisać na swoją „czarną listę”.




– Szef PZPN i tak traktował Wojtalę jak rywala i zamierzał pozbawić go miejsca w zarządzie. Podobnie zresztą jak innego opozycjonistę, Wojciecha Cygana, działającego z ramienia klubów – czytamy na „Weszło”.

– Wiadomość o spotkaniu dotarła jednak do Wojtali, który – jak można się domyślić – poczuł się tym wyjątkowo dotknięty. Dotychczas, choć nie sympatyzował z Kuleszą, nie miał powodu, by głosować przeciwko przedstawicielom wojewódzkich związków. Teraz jednak, gdy dowiedział się, że jego własne środowisko zamierza go „wygumkować”, optyka się zmieniła – dodano.

Już następnego dnia odbyć się miało spotkanie przedstawicieli klubów. Zaproszenie miał nawet otrzymać Kulesza, jednak pewny swojego zwycięstwa – nie pojawił się na nim.

Tymczasem doszło na nim do zawiązania koalicji. Głównodowodzącymi, namawiający do postawienia się Kuleszy, okazać się mieli Dariusz Mioduski i Karol Klimczak, a więc prezesi Legii i Lecha.




Celem minimum miało być dla zainteresowanych wprowadzenie do zarządu Dariusza Mioduskiego w miejsce Mieczysława Golby. Z kolei zawetowanie całej trójki zaproponowanej przez Kuleszę stanowić miało największy sukces, co udało się osiągnąć.

– Co ważne, to właśnie Mioduski oraz Klimczak mieli być łącznikami z Pawłem Wojtalą, a ten z kolei – z kilkoma innymi przedstawicielami związków wojewódzkich, którzy z czasem przyłączyli się do grupy „rewolucjonistów” – czytamy.

Źródło: Weszło

Bardzo mocna kandydatura na selekcjonera. Do PZPN zgłosił się kolejny trener

Do PZPN miała wpłynąć kolejna kandydatura na selekcjonera. Według portalu meczyki.pl na stole pojawiła się opcja zatrudnienia trenera z bardzo mocnym CV.




Cezary Kulesza ma już za sobą wybory w PZPN i obecnie skupia się wyłącznie na poszukiwaniu nowego selekcjonera. Faworytem prezesa do niedawna był Maciej Skorża, ale nie uda się go wyciągnąć z Japonii. Na domiar złego Kosta Runjaić, którego akcje również wysoko stały, przedłużył kontrakt z Udinese.

Mocne CV

Dość niespodziewanie okazało się, że do PZPN wpłynęła kolejna kandydatura. Według portalu meczyki.pl, Kulesza otrzymał podanie od Rogera Schmidta.

Niemiec nie pracował od roku, ale ostatnio był zatrudniony w Benfice. W Portugalii przeżywał bardzo dobre chwile. Poprowadził „Orły” łącznie w 115 meczach.




Wcześniej miał okazję pracować także w PSV, Salzburgu czy Bayerze Leverkusen. Warto podkreślić, że na koncie ma kilka trofeów. Zdobywał między innymi mistrzostwa w Austrii i Portugalii czy krajowy puchar w Holandii.

– Nauczeni doświadczeniem poprzednich castingów nie przywiązujemy do nazwisk większej wagi. Kulesza wybierze według własnego uznania i raczej szybko. Do połowy lipca – zaznaczył Tomasz Włodarczyk.

Źródło: Tomasz Włodarczyk | meczyki.pl

Tak doszło do porażki Cezarego Kuleszy. Kluby stworzyły własną opozycję

Na zjeździe PZPN nie było niespodzianki w kwestii wyboru prezesa. Sensację sprawiła jednak klęska Kuleszy, jeśli chodzi o wybór wiceprezesów. „Przegląd Sportowy Onet” zdradził kulisy wyborów.




Cezary Kulesza został wybrany prezesem PZPN na drugą kadencję. Reelekcji nie uzyskali jednak ludzie z jego otoczenia. Zarówno Henryk Kula, jak i Mieczysław Golba i Maciej Mateńko, pożegnali się ze swoimi stołkami. Ludzie obecnego prezesa nie weszli także do zarządu, gdzie miejsca zajęli przedstawiciele klubów.

Kulisy

Co właściwie wydarzyło się w poniedziałek? Według „Przeglądu Sportowego Onet”, kluby od dawna szykowały opozycję wobec popierających Kuleszę baronów. Prezesowi zaszkodzić miała lista z jego kandydatami, która niespodziewanie wyciekła.

Pośród nazwisk brakowało kilku kandydatów, którym Kulesza obiecał wsparcie. Osoby, których brakowało poczuły się pokrzywdzone i postanowiły zagłosować według swojego uznania.




Krótko przed rozpoczęciem zjazdu miało dojść do spotkania przedstawicieli klubów. Szczególnie aktywni mieli być Wojciech Cygan i Dariusz Mioduski. Obaj mieli przypominać, żeby głosować przeciwko kandydatom proponowanym przez Kuleszę.

– To po nich opozycja poczuła krew, że tego dnia może iść po coś więcej, niż tylko odsunięcie nielubianych wiceprezesów. Kiedy Adam Kaźmierczak, baron z Łodzi, próbował zrobić rozpoznanie, od jednego z prezesów usłyszał stanowczą deklarację: „Dopóki nie wystawicie Darka Mioduskiego, będziemy wycinać każdego”. Chodziło o funkcję wiceprezesa ds. zagranicznych. Dwa pozostałe stanowiska do obsadzenia kluby odpuściły i godziły się na nowe propozycje – pisze Łukasz Olkowicz.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Tak Cezary Kulesza podsumował poszukiwania nowego selekcjonera. „Mogę odpowiedzieć tyle, że na pewno będzie”

Po wyborach w PZPN Cezary Kulesza został zapytany o wybór nowego selekcjonera. Nowy-stary prezes federacji zadrwił z pytania dziennikarza.




Wciąż prowadzone są poszukiwania nowego selekcjonera dla reprezentacji Polski. Nazwisko następcy Michała Probierza powinniśmy poznać w ciągu kilku najbliższych dni.

Na pewno będzie

Zanim jednak nastąpi to ogłoszenie, w PZPN odbyły się wybory. W poniedziałek nie było niespodzianki i Cezary Kulesza został wybrany na drugą kadencję. Po zgromadzeniu został zapytany przez „TVP Sport” o poszukiwania nowego trenera.




– Mogę odpowiedzieć tylko tyle, że na pewno będzie selekcjoner. Uzbrójmy się w cierpliwość, mamy jeszcze trochę czasu. Nie chcemy popełnić żadnego błędu. Chcemy sprawdzić wszystkie rzeczy, które dotyczą tego trenera. Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie jak na boisku. Akcja trwa, akcji nie ma, tak samo tutaj. Obiecuję, że jak najszybciej wybierzemy tego trenera – stwierdził Kulesza.

Wybór nowego selekcjonera zaczął się w ostatnim czasie komplikować. Jeszcze niedawno za faworytów uchodzili Jan Urban i Nenad Bjelica. Obecnie temat rozciągnął się w czasie i trudno wskazać, kto jest najbliżej prowadzenia „Biało-Czerwonych”.

Cezary Kulesza podsumował wybory w PZPN. „Wybiera sala, a nie ja” [WIDEO]

Cezary Kulesza spełnił w poniedziałek najważniejszy cel – został ponownie wybrany prezesem PZPN. Nie spełnił jednak swoich pozostałych założeń. O szczegółach opowiedział na antenie „Kanału Sportowego”.

Poniedziałkowe wybory w PZPN nie przyniosły większych niespodzianek. Cezary Kulesza został wybrany prezesem na drugą kadencję do 2029 roku. Trudno było oczekiwać innego rezultatu, gdyż był jedynym kandydatem.

„Sala wybiera, a nie ja”

Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem nowego-starego prezesa. Delegaci nie poparli kandydatów na wiceprezesów, których rekomendował Kulesza. W zarządzie zasiądzie tym samym ośmiu przedstawicieli klubów.

Na łamach „Kanału Sportowego” działacz skomentował poniedziałkowe wybory. Zaznaczył, że jest gotowy na współpracę z nowymi członkami zarządu.

– Widzimy, że to sala wybiera, a nie ja. Każdy miał prawo demokratycznie oddać głos i to zrobił. Sala wybrała prezydium, zarząd i Komisję Rewizyjną – zaznaczył.

– Pogratulowałem nowym osobom, które weszły do zarządu. Teraz zostaje tylko to, aby częściej się spotykać, rozmawiać, by nasza piłka szła w dobrym kierunku – dodał.

– Nie chcę oceniać swojego wyniku. Był pewnie wyższy, bo byłem sam. Gdyby było dwóch kandydatów, to wynik byłby pewnie niższy – podsumował.

Źródło: Kanał Sportowy

Cezary Kulesza nie uzyskał pełnego poparcia. Wiadomo, ile głosów zdobył w wyborach

Tu nie mogło być żadnego zaskoczenia. Cezary Kulesza został wybrany prezesem PZPN na drugą kadencję. Wiadomo jednak, że nie każdy na niego głosował.




Wybory w Polskim Związku Piłki Nożnej były formalnością. Cezary Kulesza był jedynym kandydatem na prezesa. Bez żadnej konkurencji nie miał najmniejszych problemów z wygraną i przyklepaniem drugiej kadencji.

Nie każdy głosował

Kuleszy było potrzebne 60 ze 118 głosów, aby uzyskać reelekcję. W sumie uzyskał 98 głosów. Siedmiu elektów było przeciwko, zaś jedenastu wstrzymało się od głosowania.

Druga kadencja Kuleszy potrwa do 2029 roku. Po niej nie będzie miał możliwości ubiegania się o kolejną.

Nie będzie hitowego transferu Legii Warszawa. Ianis Hagi zdecydował

Ianis Hagi nie trafi do Legii Warszawa. Rumuński piłkarz odrzucił ofertę od polskiego klubu. Jego celem ma być wyjazd do jednej z topowych lig.




Legia wciąż szuka wzmocnienia ofensywy. Jednym z głównych celów „Wojskowych” miał być Ianis Hagi, czyli syn legendarnego Gheorghe’a. Od kilku dni mówiło się o możliwym transferze z udziałem zawodnika.

Koniec negocjacji

Teraz pojawiły się nowe informacje, według których Hagi jednak nie trafi do Legii. Jak podaje portal digisport.ro, celem młodego zawodnika jest transfer do jednej z topowych lig. Odrzucił ofertę z Łazienkowskiej i obecnie prowadzi negocjacje z inną drużyną.




W tej kwestii raczej nie dojdzie już do żadnego zwrotu akcji. Legia musiałaby liczyć na niemały cud.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.