Tyle PZPN miał zarobić na współpracy z Orlenem! Ujawniono kosmiczne kwoty

W styczniu bieżącego roku PZPN podpisał umowę sponsorską z Orlenem. Federacja mogła tym samym liczyć na ogromny zastrzyk finansowy. Szczegóły odnośnie kwot podał „Przegląd Sportowy Onet”.




Kiedy tylko pojawiła się informacja, że Spółka Skarbu Państwa zostanie oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski, od razu wiedzieliśmy, że mówimy o wielkich pieniądzach. O szczegółach mogliśmy jednak tylko spekulować. Od początku pozostawały one tajemnicą.

Miliony na konto

PZPN podpisał z Orlenem kontrakt, obowiązujący do sierpnia 2026 roku. „Onet” dotarł do szczegółów, w kwestiach finansowych. W sumie w latach 2023-2025, związek dostał (lub dostanie) gwarantowaną kwotę 36,5 miliona złotych. Ponadto, jeśli reprezentacja Polski awansuje na kolejne mistrzostwa świata, PZPN ma otrzymać nawet 9,5 mln premii.




Jak czytamy, łącznie związek miał sobie zagwarantować przychody w wysokości prawie 134 mln złotych. Kwota ta jednak nie zawiera potencjalnych bonusów. Gdyby je doliczyć, suma wyniosła by nawet 170 mln.

Zakaz stadionowy… dla sześciolatka. Francuski klub nie bierze jeńców

Francuski klub Le Havre podjął kontrowersyjną decyzję. Poszło o ukaranie zakazem stadionowym, zaledwie sześcioletniego kibica. Co jednak najistotniejsze – nie zrobił on w zasadzie nic, co mogłoby komukolwiek zagrozić.




Le Havre walczy w tym sezonie Ligue 1 o utrzymanie. Jak na razie do miejsca bezpiecznego od spadku, klub oddalony jest zaledwie o jeden punkt. W listopadzie udało im się wygrać nawet dwa spotkania. Na trzy rozegrane przegrali z kolei jedno – z Reims (0-3).

Zakaz dla sześciolatka

Właśnie tę porażkę z poziomu trybun oglądał sześcioletni kibic Le Havre. Dziennik „L’Equipe” podaje, że kamery zarejestrowały, jak dziecko w trakcie spotkania rzucało papierowymi kulkami.




Le Havre podjęło zdecydowane kroki wobec młodego kibica. Mimo jego wieku, klub zdecydował o nałożeniu na niego… zakazu stadionowego do końca roku. Podobnej kary podległ również jego ojciec.

– To trochę smutne, ale jesteśmy zobowiązani do podjęcia działań, aby uświadomić, że na stadionie nie ma miejsca na rzucanie przedmiotami. Stadion to miejsce przeżywania emocji – oznajmił klub.

Aż 10 klubów chętnych na Jakuba Kiwiora! Arsenal oczekuje zawrotnej kwoty

Już tej zimy Jakub Kiwior może zmienić przynależność klubową. Jeden z portali podaje, że chętnych nie brakuje. Polakiem ma się interesować nawet 10 klubów.




24-latek ma poważny problem z przebiciem się do składu Arsenalu. W bieżącym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, zagrał tylko w 10 meczach, w sumie notując ledwie 374 minuty na murawie.

10 klubów zainteresowanych

Gołym okiem widać, że Mikel Arteta nie ma pomysłu na Kiwiora i nie zamierza zmieniać jego sytuacji. Niewykluczone, że sam zawodnik zdecyduje się wreszcie na zmianę barw. Do niej może natomiast dojść jeszcze tej zimy.

Według portalu caughtoffside.com, 24-latek jest rozchwytywany na rynku transferowym. W sumie zainteresowane ma nim być nawet 10 klubów. Do tej pory najczęściej mówiło się o trójce: Milan, Napoli, Sevilla. W tym gronie mają się także znajdować: Juventus, Inter, Atalanta, Fiorentina, Bologna, Villarreal i Olympique Marsylia.




Problemem może jednak okazać się kwota, jakiej Arsenal oczekuje za Polaka. Z medialnych doniesień wynika, że „Kanonierzy” nie chcą być stratni na jego transferze. Mówi się więc nawet o 40 milionach euro.

Tak gra 18-letni Jan Faberski! Skrót występu Polaka w młodzieżówce Ajaxu [WIDEO]

Jan Faberski zanotował kolejny dobry występ w młodzieżówce Ajaxu. Choć drużyna ze stolicy Holandii przegrała z rówieśnikami z Excelsior, Polak pokazał się z niezłej strony. Widać to w opublikowanym na YouTube skrócie.




Faberski wyjechał z Jagiellonii w 2022 roku, stawiając na Ajax. Od początku pobytu w Amsterdamie ogrywa się w młodzieżówkach. 18-latek regularnie występuje obecnie w drużynie do 21. roku życia w 2. lidze holenderskiej.

Kolejny dobry mecz

Coraz częściej mówi się o tym, że Faberski mógłby przebić się w niedalekiej przyszłości do pierwszej drużyny Ajaxu. Dowodem tego mają być jego niezłe występy w młodzieżówce, których nie brakuje.




Kolejną próbkę gry w defensywie i ofensywie pokazał przeciwko rówieśnikom z Excelsioru. Choć jego drużyna spotkanie przegrała (0-2), to sam Polak zebrał pozytywne opinie.

Puig grał ponad pół godziny z zerwanymi więzadłami. Zaliczył nawet asystę na wagę wygranej

Riqui Puig, niestety, dołączył do grona piłkarzy, którzy zerwali więzadła krzyżowe. Hiszpan doznał kontuzji w trakcie rywalizacji LA Galaxy z Seattle Sounders. Mimo tak poważnego urazu, zdołał jednak dokończyć mecz.




Rodri, Dani Carvajal czy Eder Militao – to tylko kilka nazwisk piłkarzy, którzy w tym sezonie zerwali więzadła krzyżowe. Niestety, w czasach tak napiętego kalendarza rozgrywek, jedna z najpoważniejszych kontuzji jest obecnie wręcz plagą.

Wola walki

Do tego nieszczęśliwego grona dołączył także Riqui Puig. Hiszpan uszkodził więzadła w lewym kolanie podczas finału Konferencji Wschodniej MLS (LA Galaxy – Seattle Sounders). Urazu nabawił się w drugiej połowie meczu, ale mimo to dokończył spotkanie.




W sumie z zerwanym więzadłem grał jeszcze ponad pół godziny. Kontuzja nie przeszkodziła mu także w zaliczeniu asysty przy golu na wagę zwycięstwa. O poświęceniu Hiszpana oraz jego stanie zdrowia poinformowało w oficjalnym komunikacie LA Galaxy.

Puig ma poddać się niebawem operacji. Jej termin nie został jeszcze podany. Po niej czeka go wielomiesięczna rekonwalescencja.

Lech Poznań sprzeda kolejny talent? Włoski klub zainteresowany Michałem Gurgulem!

Lech Poznań może w najbliższej przyszłości wypuścić do światowej piłki kolejnego wychowanka. „La Gazzetta dello Sport” podaje, że Michałem Gurgulem zainteresowana jest włoska Parma.




„Kolejorz” posiada zdecydowanie jedną z najlepszych akademii w Polsce. W ostatnich latach z Lecha, do silniejszych lig, wyjeżdżali między innymi Jan Bednarek, Jakub Moder czy Michał Skóraś. Wkrótce do tego grona może dołączyć także Michał Gurgul.

Nowe wyzwanie?

18-latek przebojem wdarł się do składu Nielsa Frederiksena. W bieżącym sezonie Gurgul rozegrał już 16 meczów w Ekstraklasie. Większość z nich zaliczył w pełnym wymiarze czasowym. Pojawił się nawet na zgrupowaniu reprezentacji Polski, ale Michał Probierz nie postawił na niego ani w meczu z Portugalią (1-5), ani ze Szkocją (1-2).




Kariera młodego obrońcy nabrała niezłego tempa i nie wygląda na to, aby miała zwolnić. Wręcz przeciwnie, zdaje się coraz bardziej rozpędzać, co sugerują doniesienia „La Gazzetty dello Sport”.

Włoscy dziennikarze twierdzą, że 18-latkiem interesuje się Parma. Celem klubu ma być wzmocnienie pozycji lewego obrońcy. Do konkretnych rozmów z Lechem ponoć jeszcze jednak nie doszło.

Obecnie w Parmie występuje już dwóch Polaków – Adrian Benedyczka i Mateusz Kowalski. Gurgul, którego kontrakt z Lechem obowiązuje tylko do połowy 2026 roku, miałby więc w klubie dobre towarzystwo.

Znowu zmiany przed losowaniem eliminacji MŚ. Tym razem nie są to dobre wieści

Doszło do kolejnej zmiany przed losowaniem grup eliminacyjnych mistrzostw świata. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, reprezentacja Polski może trafić jednak do grupy czterozespołowej.




Ostatnie doniesienia na temat losowania grup malowały się dla nas pozytywnie. „Biało-Czerwoni” mieli trafić do pięciozespołowego zestawienia, unikając przy tym półfinalistów Ligi Narodów.

Kolejna zmiana

Nie zmienia to faktu, że zasady są bardzo zawiłe, czego ponownie dostajemy dowód. Według Dale’a Johnsona z ESPN, regulamin uległ zmianie. Tym razem jednak na niekorzyść dla naszej reprezentacji.

Ostateczna wersja zasad ma wszystkim drużynom pozwolić na grę w grupach pięciozespołowych. Nie ma już także zapisu, według którego drużyny z drugiego, trzeciego i czwartego koszyka, które zagrają w barażach, mają zostać automatycznie przydzielone do czterozespołowych grup.

Pojawiło się więc ryzyko, choć niewielkie, że Polska może trafić do grupy czterozespołowej. Poza „Biało-Czerwonymi” w drugim koszyku znajdziemy jeszcze pięć drużyn, które nie zagrają w barażach Ligi Narodów. Dwie z nich mają trafić do „mniejszych” grup.




W dalszym ciągu podtrzymano natomiast inną zasadę. Jeśli „Biało-Czerwoni” trafią do pięciozespołowej grupy, to na pewno ominą Szkocję, Słowenię, Irlandię, Gruzję i Islandię z trzeciego koszyka, a także Bułgarię, Kosowo i Armenię z koszyka czwartego.

Marek Papszun nie wytrzymał po krytyce gry Rakowa. „Głupie, płytkie, mizerne”

Widzew Łódź i Raków Częstochowa zapewniły w sobotę kapitalne widowisko. „Medaliki” wyszarpały zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry. Na pomeczowej konferencji Marek Papszun ponownie odniósł się do krytyki gry swojego zespołu.




Raków nie miał łatwego życia w Łodzi. Widzew postawił trudne warunki i do 90. minuty utrzymywał się remis 2-2. Dopiero w doliczonym czasie gry piłkę do siatki skierował Jonatan Brunes i zapewnił zwycięstwo „Medalikom”.

„Głupie, płytkie, mizerne”

W ostatnim czasie sporo mówiło się, że Raków „zabija futbol”, grając w sposób defensywny. Temat powrócił na konferencji po meczu z Widzewem, za sprawą Kamila Głębockiego z czestosport.pl. Marek Papszun ostro odpowiedział dziennikarzowi.




– Nie rozumiem tej nomenklatury. Jestem chyba za stary, za głupi. Przyjęło się to w waszym światku i kibice to podłapują. Ale to tak głupie, płytkie i mizerne, że ja taką nomenklaturą bym nie operował. To jak na blokowiskach, to nie przystoi. To po prostu słabe – odpalił trener.

– Nie analizujecie meczów, nie rozbieracie ich na czynniki pierwsze. Bazujecie na jakichś screenach. Nie dostrzegacie, że czasem mecze są zamknięte. Wiem, że są brzydkie i trudne do oglądania, ale taka nomenklatura jest słaba. Nie dostrzegacie poświęcenia i pracy zawodników – kontynuował.

– Rozumiem przeciwników. Wiadomo, że najlepsze drużyny, które mają rzesze kibiców, są zainteresowane deprecjonowaniem pracy innych. To element gry. Bolało mnie, że nawet miejscowi poszli w tym kierunku. Są porządni, klasowi, merytoryczni dziennikarze. Operują faktami, a nie tylko subiektywnym odczuciem i klepaniem banałów obrażających nas i ludzi pracujących bardzo ciężko na to, żeby dorównać czołowym klubom – podsumował.

Włoski selekcjoner zamiast Probierza? Cezary Kulesza zabrał głos

W związku ze spadkiem reprezentacji Polski z dywizji A Ligi Narodów pojawiły się doniesienia o możliwym zwolnieniu Michała Probierza. Cezary Kulesza już co prawda dementował takie rewelacje, ale podsycił je ponownie Gianluca Di Marzio. Włoski dziennikarz twierdził, że PZPN ma być zainteresowany jego rodakiem. Portal meczyki.pl zgłębił temat i przedstawił nowe informacje.




Po porażkach z Portugalią (1-5) i Szkocją (1-2), które poskutkowały spadkiem z dywizji A Ligi Narodów, pod znakiem pytania stanęła przyszłość Michała Probierza. Sprawa wyszła poza Polskę i dotarła do Włoch. Tamtejszy dziennikarz, Gianluca Di Marzio twierdził, że PZPN ma być zainteresowany zatrudnienie Marco Rossiego.

Jaka jest prawda?

60-latek pracuje obecnie z reprezentacją Węgier. Trudno odmówić mu przy tym sukcesów. Rossi poprowadził Madziarów dwukrotnie na mistrzostwach Europy, a ostatnio uchronił ją przed spadkiem z dywizji A Ligi Narodów. Węgrzy w swojej grupie wyprzedzili Bośnię i Hercegowinę, plasując się za Holandią i Niemcami.

Zatrudnienie Włocha za sterami „Biało-Czerwonych” byłoby z pewnością ciekawe. PZPN jednak już po meczu ze Szkocją miał nie planować żadnej zmiany. Cezary Kulesza na łamach meczyki.pl ostatecznie zdementował plotki, które przekazał Di Marzio.




– Nie myślę o tym, żeby Michała Probierza zwalniać. Chcę się z nim spotkać. Trener będzie musiał przygotować raport, w którym opisze wszystkie rzeczy, które zrobił dobrze i nakreśli ścieżkę rozwoju, ścieżkę gry o mistrzostwa świata. Jest mało czasu. Kto miałby go zastąpić? – pytał prezes na kanale „Meczyków” w serwisie YouTube.

– Nowy trener nie da gwarancji awansu. Gdyby przegrał dwa pierwsze mecze, to 80 proc. społeczeństwa mówiłoby, że trzeba go zwolnić. Tak to jest – podsumował.

Probierz może zatem ze spokojem czekać na wylosowanie rywali w eliminacjach mistrzostw świata 2026. Wiadomo, że Polska zagra w pięciozespołowej grupie. Skład poznamy już 13 grudnia.

Od piłkarza, przez trenera, do… serowego sommeliera. Najlepszy strzelec kraju spełnia marzenie

Alex Frei, były reprezentant Szwajcarii, zdobył tytuł sommeliera szwajcarskich serów. Jeszcze do niedawna próbował swoich sił jako trener. Obecnie marzy o otworzeniu sklepu z serami.




Frei to legenda szwajcarskiej piłki. W latach 2001-2011 był podstawowym napastnikiem „Helwetów”, dla których rozegrał 84 mecze. Do tej pory pozostaje najlepszym strzelcem w historii drużyny narodowej swojego kraju, z 42 golami na koncie.

Przez lata grał także w klubach z ligi szwajcarskiej. Występował w FC Basel, FC Thun, FC Luzern czy Servette. Sporą część kariery spędził także zagranicą, gdzie grał dla Rennes i Borussii Dortmund.

Od piłkarza do sommeliera

W 2013 roku Frei zdecydował się zakończyć karierę. Nie odszedł jednak od piłki nożnej, bo szybko podjął pracę jako dyrektor sportowy w swoim byłym klubie – FC Luzern. Po dwóch latach pierwszy raz objął drużynę jako trener. Jego wybór padł na AS Timau.




Pracował następnie w akademiach FC Basel, po drodze obejmując inne drużyny, aż został trenerem pierwszej drużyny Bazylei. Do marca 2024 roku pracował w FC Aarau. Rozwiązał jednak kontrakt w trybie natychmiastowym.

– W ostatnich tygodniach i miesiącach zdałem sobie sprawę, że nie mam już siły i energii, aby w pełni realizować swoją pasję jako trener – przyznał w komunikacie prasowym.




Frei kończąc przygodę z trenowaniem miał ku temu dobry powód. Jeszcze w 2023 roku dla „Blicka” zdradził, że chciałby w przyszłości otworzyć swój sklep z serami. Niewykluczone, że wkrótce uda mu się spełnić ten cel. W Bernie, wraz z innymi 22 absolwentami, Frei został uhonorowany za ukończenie kursu sommelierskiego Switzerland Cheese Marketing (SCM).

Polska walczy o TOP15 rankingu UEFA! Kapitalne wieści po meczach Legii i Jagiellonii

Polska, głównie za sprawą Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok, walczy o wejście do topowej „piętnastki” rankingu UEFA. Sytuacja jest bardzo komfortowa. Gdyby udało się prześcignąć rywali, Polska miałby piąty klub uprawniony do gry w europejskich pucharach.

Jagiellonia w czwartek zremisowała ze słoweńskim Celje (3-3) po szalonym meczu. Duma Podlasia nadal pozostaje niepokonana w bieżącym sezonie Ligi Konferencji. Podobnie sytuacja ma się z Legią Warszawa, która natomiast wygrała spotkanie z Omonią (3-0). Co więcej, nie straciła do tej pory ani jednej bramki w rozgrywkach, czym może pochwalić się jedynie Inter Mediolan, biorąc pod uwagę europejskie puchary.




Pniemy się w rankingu

Dzięki remisowi Jagiellonii, Polska dopisała do rankingu UEFA 0,25 punktu. Zwycięstwo Legii przyniosło z kolei kolejne 0,5 pkt. Łącznie za cztery ostatnie sezony, a także ten bieżący, mamy na koncie 30,375 „oczek”.

Obecnie nadal zajmujemy 18. miejsce w rankingu, jednakże dobre wyniki pozwoliły zmniejszyć stratę do naszych bezpośrednich rywali. W walce o wejście do TOP15 walczymy z Izraelem, Danią, Szwajcarią i Szkocją.

Jeżeli nasi reprezentanci nie zwolnią tempa i utrzymają korzystną passę, to już w grudniu możemy awansować w rankingu kosztem Izraela. W bieżącym sezonie reprezentuje go zresztą zaledwie jeden klub. Maccabi Tel Awiw, mistrz ligi izraelskiej, wygrał jednak w czwartek niespodziewanie z Besiktasem (4-1). Tym samym odrobiliśmy to tego rywala 0,25 pkt.

Tyle samo odrobiliśmy do Duńczyków, których reprezentują dwa kluby. Kopenhaga wygrała co prawda z Dynamem Mińsk (2-1), ale Midtjylland przegrało już z Eintrachtem Frankfurt (1-2).




Zdecydowanie lepiej mają się Szwajcarzy i Szkoci, którzy w europejskich pucharach mają po trzech reprezentantów. Wyspiarze punktują jednak głównie dzięki Rangersom (ostatnio 4-1 z Niceą). Celtic zremisował niedawno z Club Brugge w Lidze Mistrzów, zaś Hearts uległo Circle Brugge.

Jeśli chodzi o Szwajcarię, to ich sytuacja prezentuje się identycznie. Lugano dopisało zwycięstwo z Gentem, St. Gallen zremisowało mecz z Baćka Topol, a Young Boys przegrało w LM z Atalantą.

Optymistyczne wyliczenia

Wiele wskazuje jednak, że możemy spokojnie myśleć o aż pięciu klubach uprawnionych do gry w pucharach od sezonu 2026/27. Z wyliczeń Piotra Klimka wynika, że Polska ma na to nawet 80 proc. szans.

Zapowiada się, że bieżący sezon zapisze się w historii polskiej piłki złotymi zgłoskami. Wojciech Frączek wyliczył, ze wystarczy jedno zwycięstwo, lub dwa remisy naszych klubów, aby uzyskać najlepszy wynik punktowy. W tym momencie mamy 7,125 pkt.




W grudniu Legia Warszawa zagra z Lugano na własnym stadionie, a także na wyjeździe z Djurgardens. Jagiellonię czeka natomiast najpierw wyjazd do Czech na mecz z Mladą Bolesław, a następnie domowe spotkanie z Olimpią Ljubljaną.

Sytuacja Polski w rankingu UEFA:

  • 14. Szkocja 31,900 (+0,600 w tym tygodniu)
  • 15. Szwajcaria 31,775 (+0,600)
  • 16. Dania 31,575 (+0,500)
  • 17. Izrael 31,125 (+0,500)
  • 18. Polska 30,375 (+0,750)

Ukraiński piłkarz nie przybił „piątki” Rosjaninowi. Spięcie przed meczem LM [WIDEO]

Przed meczem Ligi Mistrzów doszło do spięcia między ukraińskim a rosyjskim piłkarzem. Ten pierwszy odmówił przybicia piątki rywalowi. Nagranie z tego zajścia błyskawicznie obiegło internet.




Benfica Lizbona pokonała w środę AS Monaco (3-2) w meczu 5. kolejki Ligi Mistrzów. Drużyna z Księstwa kończyła mecz w „dziesiątkę”, a pogrążył ich znakomity Angel Di Maria. Argentyńczyk zanotował dwie asysty w ciągu 4 minut.

Spięcie

Więcej, niż o występie doświadczonego gracza czy ogólnie o samym meczu, mówi się jednak o zajściu sprzed pierwszego gwizdka. Kamery zarejestrowały, jak bramkarz Benfiki, Anatolij Trubin, odmawia przybicia piątki Aleksandrowi Gołowinowi i przechodzi obok rywala.




Sytuacja była zapewne związana z trwającym konfliktem na Ukrainie. Trubin jest właśnie tej narodowości, zaś Gołowin, grający w Monaco, to Rosjanin. Nagranie z tego zajścia szybko obiegło media społecznościowe.

Nadzieja reprezentacji Polski zniszczona przez kontuzje? Rozegrał 5 minut w tym sezonie

Celtic podzielił się w środę punktami z Club Brugge w Lidze Mistrzów (1-1). Kolejne spotkanie poza składem zanotował natomiast Maik Nawrocki. Były piłkarz Legii nie może zaliczyć swojego wyjazdu do Szkocji do udanych, choć początki były naprawdę obiecujące.




Nawrocki w sezonie 2022/23 stał się kluczowym zawodnikiem Legii, dla której rozegrał w sumie 25 meczów. Strzelił w nich nawet 4 bramki, a dobre występy spowodowały, że interesować się nim zaczęły kluby z zagranicy.

Dobre złego początki

Finalnie wybór obrońcy padł na Celtic Glasgow, do którego przeniósł się pod koniec lipca 2023 roku. Do pierwszego składu został włączony natychmiastowo, bo już sierpnia rozegrał 66 minut z Ross County, a następnie zagrał po 90 przeciwko Aberdeen i Kilmarnock.

Nawrocki za swoje występy był bardzo chwalony, ale na tym skończyły się pozytywy. Najpierw Polakowi przydarzyła się kontuzja, a następnie miał problemy z powrotem do regularnej gry. Dość powiedzieć, że od ostatniego meczu z Kilmarnock – 20 sierpnia, kolejne spotkanie rozegrał dopiero… 30 grudnia.




Warto jednak zaznaczył, że powrócił wówczas na hitowe derby z Rangersami i ponownie na dłużej zagościł w składzie. Zagrał bowiem w sześciu meczach z rzędu.

Naznaczony kontuzjami

Naworckiemu jednak zdecydowanie nie dopisało zdrowie. Po meczu z Hibernian przesiedział na ławce dwa kolejne spotkania. Powrócił do gry z St. Mirren, po czym znowu zaczął grać w kratkę.

W sumie więc w pierwszym sezonie w Celticu (2023/24) zanotował 14 występów. Przełożyło się to na 844 minuty, licząc wszystkie fronty. Jeśli wtedy nie było kolorowo, to co powiedzieć dzisiaj?




Obecnie jesteśmy po meczu „The Boys” z Club Brugge w Lidze Mistrzów, który Nawrocki także przeoczył. Stan na 28 listopada 2024 roku jest zatrważający. W rozgrywkach 2024/25 zagrał tylko pięć minut w oficjalnych meczach. Przeciwko Falkirk w Pucharze ligi szkockiej.

Dramatyczna Bologna i Super Skorupski. Polak z kapitalnymi ocenami po meczu Ligi Mistrzów

Bologna nadal czeka na zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Łukasz Skorupski nie dał rady uchronić swojej drużyny przed porażką, choć dwoił się i troił. Włoskie media nie ukrywają zachwytu nad występem Polaka.




Lille okazało się lepsze od Bolognii i wygrało 2-1 mecz 5. kolejki Ligi Mistrzów. Włoska drużyna tym samym nadal czeka na swoje pierwsze zwycięstwo. Jak na razie doznali aż czterech porażek i tylko jedno spotkanie zremisowali.

Super „Skorup”

W meczu z Lille kolejne 90 minut rozegrał Łukasz Skorupski. Golkiper został przez włoskie media wybrany najlepszym piłkarzem Bolognii. Dziennikarze podkreślają jego znakomite interwencje i grę na przedpolu.




– Wrócił, imponował formą i pewnością siebie. Kluczowe interwencje skutecznie trzymały Bolognę w grze, dając drużynie nadzieję na korzystny wynik. Przy straconych bramkach był bez większych szans – czytamy na 1000cuorirossoblu.it.

– Skorupski był kluczową postacią, popisując się co najmniej trzema doskonałymi wyjściami z bramki. W drugiej połowie zanotował fenomenalną podwójną interwencję. Przy obu straconych golach był bezradny. Wyróżniał się na tle zespołu. Najlepszy zawodnik Bolognii na murawie – dodaje tuttomercatoweb.com.