Manchester City zdegradowane z Premier League? 115 zarzutów dla klubu

Nad Manchesterem City zbierają się ciemne chmury. Nie chodzi tylko o ostatnie słabe wyniki. Jak podaje „Daily Mail”, w londyńskim „International Dispute Resolution Centre” zakończyły się przesłuchania w sprawie naruszeń zasad Finansowego Fair Play.




Kwestia naruszeń, jakich miał dopuszczać się Manchester City, wywołuje od lat sporo emocji. 16 września rozpoczęto w tej sprawie przesłuchania. „Obywatele” łącznie mieli usłyszeć aż 115 zarzutów.

Degradacja?

Według „Daily Mail”, przedstawiciele Premier League oskarżają Manchester City o szereg przewinień. Między innymi mają to być: nieskładanie sprawozdań finansowych z działalności klubu w latach 2009-2018 czy zatajanie wynagrodzenia trenera Roberto Manciniego w latach 2009-2010 i 2012-2013. Utajnione miały być także zarobki piłkarzy w latach 2010-2011 i 2015-2016.




Przedstawiciele „Obywatele” oczywiście zaprzeczają wszelkim nieprawidłowościom. Niemniej jednak, dziennikarze twierdzą, że werdykt w tej sprawie zostanie wydany w ciągu najbliższych miesięcy. Wydać ma go trzyosobowa komisja z „International Dispute Resolution Centre” w Londynie.

Co może grozić klubowi? Zdaniem „Daily Mail” w grę wchodzą przede wszystkim kary finansowe. W ekstremalnym przypadku ma być jednak mowa nawet o degradacji z Premier League.

Arkadiusz Milik wróci do Ekstraklasy? Mógłby zagrać w swoim byłym klubie

Łukasz Milik, brat Arkadiusza, jest dyrektorem sportowym w Górniku Zabrze. Działacz zabrał głos w kwestii potencjalnego powrotu piłkarza Juventusu do Ekstraklasy. Może się to wydarzyć w relatywnie niedalekiej przyszłości.




Milik trafił do Górnika Zabrze w 2011 roku, ale długo miejsca w nim nie zagrzał. Już po półtora roku wyjechał do Bayeru Leverkusen. Jego kariera szybko nabrała tempa. Wyjechał z Niemiec do Ajaxu, gdzie wyrobił sobie markę, dzięki której zapracował na grę w Napoli, Marsylii czy Juventusie.

Sentymentalny powrót

Być może w przyszłości zobaczymy Milika ponownie na boiskach Ekstraklasy. Niewykluczone, że ściągnąłby go Górnik Zabrze, tym bardziej że dyrektorem sportowym w klubie jest jego brat – Łukasz.

Sam działacz został wywołany do tablicy po ostatnim meczu Górnika w rundzie jesiennej. Łukasz Milik jest dość optymistycznie nastawiony do takiego scenariusza.




– Arek śledzi mecze Górnika, kibicuje mu. Wiadomo, że ma jeszcze kontrakt w Juventusie. Ma też swoje marzenia. Może będzie na to szansa za trzy czy cztery lata. Zobaczymy jaka będzie jego sytuacja – ocenił dyrektor.

– Temat na pewno będzie wracał. Tak samo było z „Poldim”. Też wracał przez ileś lat. Tak samo może być z Arkiem, że też kiedyś powie, że jest już gotowy na powrót – podsumował.

Obecnie Arkadiusz Milik wraca do zdrowia po kontuzji, której doznał jeszcze przed mistrzostwami Europy. Wedle ostatnich informacji, 30-latek może wrócić do gry już w styczniu.

Nowa data debiutu Wojciecha Szczęsnego! Hiszpanie pewni: „Wszystko na to wskazuje”

FC Barcelona poznała rywala w 1/16 finału Pucharu Króla. To ważne informacje dla Wojciecha Szczęsnego. Według katalońskich mediów, właśnie w tym spotkaniu zadebiutować ma Polak.




W poniedziałek rozlosowano pary 1/16 finału Pucharu Króla. FC Barcelona trafiła na czwartoligowe UD Barbastro. Z tym samym klubem mierzyła się także w zeszłym roku.

Wreszcie debiut?

Katalońscy dziennikarze już teraz wieszczą, że mecz z czwartoligowym rywalem będzie okazją na debiut Wojciecha Szczęsnego. Mecze 1/16 Pucharu Króla rozegrane zostaną 3, 4 i 5 stycznia. Właśnie wtedy Polak ma zaliczyć swój pierwszy mecz w barwach Blaugrany.

– Czy nadejdzie czas Polaka? Wszystko wskazuje na to, że mógłby zadebiutować w meczu Dumy Katalonii w Pucharze Króla – pisze kataloński „Sport”.




Gdy Barcelona mierzyła się w zeszłym roku z Barbastro, nie obyło się bez kłopotów. Katalończycy wygrali 3-2 na wyjeździe. Tym razem powinno jednak pójść łatwiej. Czwartoligowiec zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli grupy drugiej Segunda RFEF, po 15 rozegranych kolejkach.

Kylian Mbappe podsumował swoją karierę w PSG. „Miałem problemy z pewnymi ludźmi”

Kylian Mbappe latem oficjalnie trafił do Realu Madryt. Obecnie toczy wojnę sądową ze swoim byłym klubem – PSG. W rozmowie z francuskim oddziałem „Canal+”, zdecydował się na podsumowanie swojej kariery w stolicy Francji.




PSG intensywnie pracowało nad nakłonieniem Mbappe do przedłużenia kontraktu. 25-latek postanowił jednak wreszcie odejść do Realu Madryt, z którym łączono go od bardzo dawna.

„Miałem pewne problemy”

Francuz, mimo dość burzliwego rozstania, nie kryje sentymentu do swojego byłego klubu. W PSG spędził w końcu siedem sezonów. Wciąż wiele dla niego znaczy.

– PSG to klub, który wiele dla mnie znaczy. To klub, w którym wszystko jest intensywne, czy to dobre rzeczy, czy złe. Spędziłem tutaj siedem niezwykłych lat – zaznaczył Mbappe dla francuskiego „Canal+”.

Gwiazdo Realu Madryt podkreślił również, że nigdy nie miał problemów z kibicami. Inaczej sprawa miała się z niektórymi działaczami w klubie. Choć nie powiedział tego wprost, łatwo wywnioskować, że chodziło mu o Nassera Al-Khelaifiego.




– W PSG miałem problemy z pewnymi ludźmi, bo walczyłem o swoje prawa. Powinienem okazywać więcej miłości kibicom PSG, nigdy nie miałem z nimi problemu – podsumował Mbappe.

Sebastian Szymański trafi do Serie A? Skauci obserwowali go w derbach Stambułu

Na ostatnim meczu Fenerbahce pojawili się skauci Fiorentiny. Wysłannicy włoskiego klubu mieli obserwować występ Sebastiana Szymańskiego. Polak pojawił się na murawie dopiero pod koniec spotkania.




Sebastian Szymański na początku pracy Jose Mourinho w Fenerbahce, miał pewny pierwszy skład. Wraz z coraz słabszą formą pomocnika, jego pozycja stopniowo spadała. Ostatnie ligowe mecze zaczynał już jako rezerwowy.

Skauci na trybunach

Nie inaczej sytuacja miała się podczas derbów z Besiktasem. Polak pojawił się na murawie dopiero w 67. minucie, a jego drużyna przegrała 0-1. Co istotne, Szymański miał być obserwowany przez skautów Fiorentiny.




Jak podaje portal fotomac.com.tr, „Viola” ma od dłuższego czasu obserwować sytuację pomocnika. Włosi są ponoć zainteresowani jego transferem jeszcze tej zimy. Niewykluczone więc, że już w styczniu Szymański zmieni przynależność klubową.

Mariusz Stępiński ukarany za krytykę skandalicznego transparentu? Od tamtej pory nie gra

Wiele wskazuje na to, że po pamiętnym meczu z Legią Warszawa w Lidze Konferencji, Mariusz Stępiński został ukarany przez Omonię Nikozję. Wszystko przez słowa krytyki, które Polak wystosował pod adresem kibiców cypryjskiego klubu.




W listopadzie Omonia podejmowała Legię w meczu Ligi Konferencji. „Wojskowi” wygrali 3-0, ale więcej niż o wyniku, mówiło się o skandalicznej oprawie gospodarzy. Kibice wywiesili transparent, który głosił: „17.01.1945 – Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.

Transparent o takiej treści nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie są wyedukowani, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówićmówił stanowczo po meczu Mariusz Stępiński, który jest piłkarzem Omonii.

Ukarany za obronę kraju?

Szybko okazało się, że wypowiedź Stępińskiego spotkała się z krytyką ze strony klubu. Najpierw, w specjalnym oświadczeniu, Polaka skrytykowali kibice, a następnie do sprawy odniósł się rzecznik prasowy Omonii.




Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów – zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju – chociaż nie otrzymał on niezbędnej zgody drużyny na udzielenie wywiadu. Z przykrością jednak zauważamy, że kilka jego odniesień do całości wywiadu, a nie tylko do kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnychpodkreślał Andreas Demetriou.

Rzecznik dodał również, że sprawę rozwiązano wewnętrznie. Patrząc na ostatnie dwa mecze Omonii można wywnioskować, że Stępińskiego spotkała kara. Mimo, iż jest najlepszym strzelcem swojej drużyny (10 goli w 18 meczach), nie zagrał w istotnych ligowych spotkaniach – z Pafos (1-0) i APOELem (2-2). Wcześniej oczywiście Polak grał regularnie.

Marco Rossi zareagował na łączenie go z reprezentacją Polski. Rozpłynął się nad kadrowiczem

W mediach niedawno pojawiła się informacja, według której Marco Rossi był łączony z pracą w reprezentacji Polski. Selekcjoner Węgier zareagował na te doniesienia. Zdementował co prawda, jakoby miałby prowadzić jakieś rozmowy, ale docenił jednego z naszych kadrowiczów.




Gianluca Di Marzio jako pierwszy podał informację o możliwej zmianie Michała Probierza na Marco Rossiego. PZPN bardzo szybko podjął reakcję i zdementował rewelacje włoskiego dziennikarza.

„Znam go osobiście”

Teraz na te plotki zareagował sam Włoch. Selekcjoner Węgier zaznaczył, że chciałby jeszcze w kolejnym roku poprowadzić swoją obecną drużynę. Nie wykluczył jednak, że gdyby dostał ciekawą ofertę, to na pewno by ją rozważył.




– Z Polski nikt się ze mną nie kontaktował i czytałem też, że związek zdementował wymienioną wiadomość. Jeśli zostałaby złożona oferta, mógłbym ją rozważyć, ale to nie znaczyłoby, że zaakceptowałbym ją. W każdym razie dużo zależy od tego, jak potoczą się kwalifikacje do mistrzostw świata. Gdybyśmy nie awansowali, pojawiłoby się zapewne trochę niezadowolenia i władze mogłyby zdecydować się na zmianę – przyznał na łamach „Przeglądu Sportowego”.

– Polska teoretycznie jest wyżej notowaną reprezentacją od naszej. Wielu zawodników gra w najważniejszych europejskich ligach, Robert Lewandowski, choć ma 36 lat, dalej robi różnicę, a Piotr Zieliński… Trudno nie docenić piłkarzy z jego umiejętnościami. Znam go osobiście, ponieważ we Włoszech mieszkam blisko Neapolu i mamy kontakt – dodał.

Brazylijczyk chce grać w reprezentacji Polski. Wkrótce może trafić do lidera naszej ligi

Thiago Dombroski od jakiegoś czasu łączony jest z grą w reprezentacji Polski. Jak się okazuje, nim dojdzie do jego debiutu, wcześniej może przenieść się do naszej ligi. Wśród zainteresowanych ma być między innymi Wisła Płock czy Termalica.




W naszym kraju nazwisko 22-letniego Brazylijczyka odbiło się szerokim echem za sprawą jego polskich korzeni. Już w rozmowie z „TVP Sport” Dombroski przekonywał, że liczy na odzew ze strony PZPN.

Trafi do 1. Ligi?

Ostatnimi czasy środkowy obrońca był zawodnikiem Portimonense. Do portugalskiego drugoligowca trafił na wypożyczenie z Coritiby. Nie udało mu się jednak przebić do składu na Półwyspie Iberyjskim i wiele wskazuje na to, że musi szukać kolejnego wypożyczenia.




Rogerio Scarione twierdzi, że Dombroski może niebawem trafić do 1. Ligi. Zainteresowanie Brazylijczykiem ma wykazywać między innymi lider rozgrywek – Bruk-Bet Termalica.

Przemysław Chlebicki z „TVP Sport” podaje z kolei, że sytuację 22-latka obserwuje także Wisła Płock. Poza tą dwójką, w grze o Dombroskiego ma znajdować się jeszcze jeden zespół.

Boniek zdradził, co powiedział piłkarzowi po aferze premiowej. „Jesteście ci*y”

Zbigniew Boniek w rozmowie z meczyki.pl wrócił do tematu niesławnej afery premiowej. Z relacji byłego prezesa PZPN wynika, że rozmawiał on z jednym z piłkarzy. Zdradził, co mu powiedział.




Na mistrzostwach świata w Katarze, reprezentacja Polski pierwszy raz od 1986 roku wyszła z grupy. Sukces przysłoniła jednak afera premiowa. Sprawa zaczęła się od obiecanego przez premiera Mateusza Morawieckiego bonusu, jaki mieli otrzymać piłkarze, właśnie za wyjście z grupy.

„Jesteście ci*y”

Zbigniew Boniek na łamach meczyki.pl wrócił do tej niesławnej afery. Zdradził, co powiedział jednemu z zawodników po całym zamieszaniu.




– Przyrzeczenie publiczne jest jak kontrakt. Pan premier powiedział, że za wyjście z grupy piłkarze otrzymają 40 mln zł. Było wyjście z grupy? Było. Dostali 40 mln zł? O tym nie słyszałem – zaznaczył.

– Rozmawiałem kiedyś z jednym z piłkarzy i mu powiedziałem: „Jesteście ci*y. Powinniście dać zadanie jakiemuś mecenasowi, by w waszym imieniu zdobył te 40 mln zł. Wy z tego nie przyjęlibyście żadnego grosza, tylko dali na cele charytatywne”. W Polsce jest przecież wielu potrzebujących ludzi – dodał.

– Oczywiście, po tym, jak tym zarządzono całą sprawą, to piłkarze nie mogli przyjąć tych pieniędzy. To było śmieszne, był bałagan. Można było to rozegrać zupełnie inaczej – podsumował.

Cytowany fragment od [41:10]:

Śląsk Wrocław otrzyma potężne dofinansowanie od miasta. Radny potwierdza

Śląsk Wrocław wciąż może liczyć na solidne dofinansowanie od miasta. W planie budżetu na przyszły rok, wpisano sporą sumę na ten cel.




Przedstawiciele Śląska Wrocław nie ukrywają, że oczekują od miasta pieniędzy. Klub w dalszym ciągu pozostaje uzależniony od finansów Wrocławia.

– Jeżeli mam zarządzać Śląskiem, to chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło. Nie będę ukrywał, ale z tego względu, żebyśmy zrobili coś porządnego w tym klubie. Czy to będzie 25, czy 30 milionów złotych, jeśli oczywiście miasto dysponowałoby takimi środkami – mówił Patryk Załęczny.

Potężne dofinansowanie

Jak potwierdził na Twitterze radny Andrzej Kilijanek, miasto przychyli się do prośby Śląska. Nie będzie to jednak kwota rzędu 25-30 mln, ale 19, co i tak stanowi ogromną sumę. Tym bardziej, że klub ma duże problemy.




Kwota będzie tym samym niższa, niż ostatnie dofinansowanie. W 2024 roku Śląsk dostał od Rady Miasta 21 milionów.

Cristiano Ronaldo wbija szpilkę w byłego kolegę z Realu Madryt. „Kim jest ten gość?”

Rafael van der Vaart zdecydował się na przytyk w stronę Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie pozostawił Holendra bez odpowiedzi.




Van der Vaart trafił do Realu Madryt w 2008 roku. „Królewscy” zapłacili za niego HSV 15 milionów euro. Nigdy nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań. Już po dwóch latach został sprzedany do Tottenhamu.

Szpilka i odpowiedź

Gdy Holender przebywał na Bernabeu, Real przeprowadził jeden z największych transferów w historii. Do Madytu przeprowadził się Cristiano Ronaldo. Van der Vaart nie wspomina dobrze współpracy z Portugalczykiem.




– W Realu, jeśli wygrywaliśmy 6:0, a Ronaldo nie strzelił ani jednego gola, to nie był zadowolony. Był egoistą – stwierdził Holender.

Cristiano Ronaldo nie pozostawił tego bez komentarza. Pod postem z wypowiedzią Van der Vaarta zapytał ironicznie: „Kim jest ten gość?”.

Jakub Kiwior wykorzystał szansę przeciwko United! Kibice i media zachwycone występem

Jakub Kiwior ma za sobą pełne 90 minut w barwach Arsenalu. I to nie byle jakie. Polak zanotował świetny występ przeciwko Manchesterowi United. Angielskie media nie szczędzą pochwał pod jego adresem.

W bieżącym sezonie Kiwior jest głównie rezerwowym Arsenalu. Polak musi liczyć na kontuzje podstawowych obrońców „Kanonierów”. Taka sytuacja otworzyła się przed kadrowiczem minionej środy. Mikel Arteta postawił na 24-latka w meczu z Manchesterem United za niedysponowanego Gabriela.




Kapitalny występ

Nastawienie kibiców Arsenalu, gdy zobaczyli Kiwiora w pierwszym składzie było zgodne. W większości bali się, czy stoper poradzi sobie w starciu z „Czerwonymi Diabłami”. Obawy okazały się jednak niesłuszne, bo Polak zaliczył bardzo dobry występ.

„Kiwior. Będziemy pamiętać o tym występie!”, „Udowodnił, że może odegrać swoją rolę w tym sezonie” – piszą kibice.

– Jakub Kiwior zasługuje na wyjątkową uwagę. Było sporo obaw co do jego obecności w składzie, ale nie miał żadnego fałszywego ruchu od pierwszej do ostatniej minuty. Topowy występ – chwalił Kiwiora nawet Patrick Timmons, jeden z najbardziej znanych kibiców Arsenalu.




Również angielskie media nie kryją zachwytów. Choćby „Football London” uznało Kiwiora za drugiego najlepszego piłkarza na boisku. Polak otrzymał od redakcji „ósemkę”, a wyżej oceniono tylko Williama Salibę.

– Czy Arsenalowi brakowało Gabriela? Tak. Czy wróci do składu, jak będzie gotowy? Tak. Ale rozpacz wynikająca z Kiwiora w składzie była przesadzona. Polak nie popełnił żadnego błędu – podsumowano.

– Nie było Gabriela, nie było kłopotu. Co za występ Kiwiora, chyba jego najlepszy! Mówiłem już wcześniej: to jest półlewy stoper. Gdy gra na tej pozycji, widzimy jego najlepszą wersję – dodał dziennikarz, Ben Mattinson.

12-latek zbiera na obóz piłkarski. Klub twierdzi, że go nie zna: „Po co te kłamstwa?”

W ostatnich dniach przez media przewinęła się historia 12-letniego chłopca. Młody sportowiec sprzedawał na poznańskim jarmarku, organizowanego w ramach Betlejem Poznańskiego, ciastka, aby uzbierać na obóz piłkarski. Sprawa urosła do ogromnych rozmiarów, a dość niespodziewanie klub, do którego miał przynależeć chłopak… podważył jego intencje.




12-letni Kuba pojawił się w mediach kilka dni temu. Ustawił się w rejonie wejścia na jarmark bożonarodzeniowy na pl. Wolności jeszcze w listopadzie. Od początku deklarował, że sprzedaje ciastka, aby uzbierać pieniądze na wyjazd do Zakopanem na obóz piłkarski MKS-u Olimpia Koło, którego według „Głosu Wielkopolskiego” miał być zawodnikiem.

Oszustwo?

Więcej o samym chłopcu przeczytaliśmy na łamach „Głos Wielkopolski”. W rozmowie wyniknęło między innymi, że ustawił się w Poznaniu, bo sam kibicuje Lechowi. Historia nabrała na tyle dużego rozgłosu, że na jarmark zaczęli zjeżdżać się turyści specjalnie dla niego.

Mało tego, część osób chciała w całości pokryć koszty obozu dla 12-latka, a jeszcze inni deklarowali wsparcie jego dalszego piłkarskiego rozwoju. Nie zabrakło także reakcji Lecha Poznań. „Głos Wielkopolski” twierdził, że „Kolejorz” zamierza zaprosić chłopca z rodziną na pierwszy domowy mecz w 2025 roku.

Tym dziwniejsze musiało być oświadczenie MKS-u Olimpii Koło, która w środę wyparła się oficjalnie młodego piłkarza. Prezes klubu, Sebastian Kalinowski wprost zaznaczył, że Kuba nie jest zawodnikiem klubu. Podkreślono także, że trener go nie rozpoznaje i nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek widział go na swoich zajęciach. Co więcej, wyjazd na obóz do Zakopanem… nigdy miał się nie odbyć.




– Inspirują nas własne inicjatywy dzieci i kibicujemy takowym przedsięwzięciom, jednakże zaprzeczamy przynależności klubowej Kuby do naszego stowarzyszenia. W tym roku żadna z grup nie jedzie na obóz do Zakopanego co więcej, żaden trener nie rozpoznaje chłopca, który uczestniczyłby w zajęciach organizowanych przez MKS Olimpię Koło. Prosimy o wyrozumiałość i ustalenie personaliów dziecka, ponieważ takie działania mogą w przyszłości źle wpływać na wizerunek innych Klubów – czytamy na Facebookowym profilu klubu.

– Sprawy nijak się mają do rzeczywistości. Do administratora naszej strony zgłaszały się osoby prywatne, które w całości oferowały pokrycie kosztów obozu. Jesteśmy małym klubem, ale społeczeństwo jest bardzo wrażliwe i chętne do pomocy. Dlatego moja frustracja rośnie z każdym dniem ponieważ osoba podszywająca się w celu zarobkowania nie jest szczera! Pytam w jakim celu wymyślony scenariusz do opowieści ma służyć? Sam mogę przelać pieniążki dla chłopca spełniającego marzenia, którego jest wyjazd na obóz, ale zapytam po co te kłamstwa? – dodał prezes w komentarzu pod oświadczeniem.

Powtórka?

Co ciekawe, podobna sytuacja miała mieć miejsce rok temu. Wtedy na jarmarku chłopiec miał natomiast zbierać na buty do piłki. Publikowano nawet o nim posty w mediach społecznościowych.

Via. Poznań Moment/IG
Via. Poznań Moment/IG
Via. Poznań Moment/IG

Hiszpańska prasa komentuje odstawienie Lewandowskiego. „Bez specjalisty”

Robert Lewandowski spędził cały mecz z Mallorcą (5-1), niespodziewanie na ławce rezerwowych. Dobrze zastąpił go natomiast Ferran Torres. Po spotkaniu hiszpańska prasa skomentowała odstawienie Polaka.




Hansi Flick zaskoczył składem na mecz z Mallorcą. Na ławce rezerwowych zasiadł bowiem Robert Lewandowski, który do tej pory grał niemal wszystko. Decyzja Niemca okazała się jednak trafiona, co potwierdza wysokie zwycięstwo 5-1.

„Przebiera się za Lewandowskiego”

Choć Barcelona wygrała, to hiszpańska prasa skupia się na posadzonym na ławce Lewandowskim. Podkreślono przede wszystkim, jak świetnie w roli lidera spisuje się Raphinha.




– Raphina przebiera się za Lewandowskiego i przywraca Barcelonie zwycięstwo – napisano w tytule artykułu na „Mundo Deportivo”.

– Z Polakiem na ławce rezerwowych Brazylijczyk strzelił dublet i ma obecnie 11 goli w La Liga, zaledwie cztery za [Lewandowskim – przyp. red.], a łącznie zdobył 16 bramek we wszystkich rozgrywkach – podkreślono.

– Bez specjalisty Lewandowskiego na boisku rzut karny wziął na siebie kapitan Raphinha. Strzelił perfekcyjnie, posyłając piłkę w lewą stronę bramkarza, który mimo wyciągnięcia się nie zdołał jej sięgnąć – dodano.