Mariusz Stępiński ucieknie z Omonii? Trzy kluby z Ekstraklasy zainteresowane

Mariusz Stępiński nie ma ostatnio łatwego życia. Możliwe, że w związku z zamieszaniem w Omonii Nikozja, wkrótce zmieni barwy klubowe. Według Piotra Koźmińskiego z goal.pl, napastnikiem mają się interesować drużyny z Ekstraklasy.




Polak w bieżącym sezonie jest najlepszym strzelcem Omonii. W sumie na wszystkich frontach strzelił 10 goli w 18 meczach. Ostatnio został jednak odstawiony. Ma to mieć związek z wywiadem, w którym potępił zachowanie kibiców z meczu z Legią Warszawa.

Powrót do Polski?

Od tamtej wypowiedzi minęło trochę czasu, a Stępiński wciąż przesiaduje mecze na ławce rezerwowych. Wiele wskazuje na to, że jego sytuacja w Omonii się nie poprawi. Pomocną dłoń do napastnika chcą wyciągnąć kluby z Ekstraklasy.




Piotr Koźmiński z goal.pl podaje, że 29-latkiem interesują się trzy drużyny. Mają to być: Lech Poznań, Raków Częstochowa i Motor Lublin. Co więcej, transfer Stępińskiego mógłby odbyć się już tej zimy.

Tymoteusz Puchacz zimą odejdzie z Holstein Kiel? „Nieobecność nie jest związana z formą”

Tymoteusz Puchacz od dwóch spotkań nie pojawił się na murawie w barwach Holstein Kiel. Niewykluczone, że zimą Polak zmieni klub. Nowe informacje przekazał w jego sprawie Tomasz Włodarczyk.




„Pucha” przeżywa ostatnio kiepski okres. 7 grudnia przesiedział mecz z RB Lipsk (0-2) na ławce rezerwowych, a w ostatniej kolejce przeciwko Borussii M’Gladbach (1-4) nie pojawił się nawet w kadrze meczowej.

Powrót do Polski?

Ostatnio głośno zrobiło się w kwestii ewentualnego powrotu obrońcy do Lecha Poznań. Nieuwzględnienie zawodnika w kadrze tylko zwiększyło te plotki. Według Tomasza Włodarczyka, Puchacz może zmienić klub już zimą.

– Według mojej wiedzy nieobecność Puchacza w ostatnim meczu nie jest związana z formą, ani podyktowana względami sportowymi. Nie zdziwię się, jeśli Tymek zimą zmieni klub – ocenił dziennikarz portalu meczyki.pl.

Mateusz Skrzypczak może trafić do Serie A! Kilka klubów zainteresowanych

Mateusz Skrzypczak wkrótce może odejść z Jagiellonii Białystok. Według portalu meczyki.pl, zawodnikiem interesują się kluby z Serie A. Jednym z nich ma być Udinese, prowadzone przez Kostę Runjaicia.




W 2022 roku Skrzypczak odszedł z Lecha Poznań, stawiając na Jagiellonię Białystok. Transfer okazał się strzałem w dziesiątkę. Obrońca był jednym z czołowych zawodników „Dumy Podlasia” w historycznym, mistrzowskim sezonie.

24-latek dostał całkiem niedawno szansę od Michała Probierza, który powołał go na zgrupowanie reprezentacji Polski. Niestety zawodnik Jagiellonii nie mógł wziąć w nim udziału ze względu na kontuzję.

Czas na Włochy?

W listopadzie Skrzypczak przedłużył kontrakt z Jagą do 2027 roku. Długo w Białymstoku może jednak nie pograć. W umowie zawarto niską klauzulę wykupu, która wkrótce może zostać wykorzystana.

Obrońca znalazł się na radarze kilku włoskich klubów. Wśród nich ma być między innymi Udinese, prowadzone przez Kostę Runjaicia.




– Prawdopodobnie do transferu Skrzypczaka nie dojdzie w styczniu. Należy się raczej spodziewać tego, że zmieni klub po zakończeniu sezonu – czytamy na meczyki.pl.

Czołowy strzelec Ekstraklasy na celowniku Lecha Poznań! Mocne otwarcie okna transferowego?

Niedługo rozpocznie się zimowe okno transferowe. Kluby Ekstraklasy powoli rozpoczynają dozbrajanie się przed rundą wiosenną. Według portalu meczyki.pl, Lech Poznań upatrzył sobie nowego napastnika.




„Kolejorz” skończył rundę jesienną na 1. miejscu w tabeli. Konkurencja jednak nie śpi i ciągle wywiera presję. W związku z tym Lech myśli o wzmocnieniach podczas zimowego okna transferowego. Jednym z priorytetów ma być odciążenie Mikaela Ishaka i znalezienie mu partnera do gry w ataku.

Czołowy strzelec na celowniku

Jak czytamy na portalu meczyki.pl, Lech ma się poważnie interesować Imadem Rondiciem. Bośniak ma za sobą bardzo udaną rundę. W 18 meczach Ekstraklasy w barwach Widzewa Łódź, udało mu się strzelić 9 goli. Do dorobku dołożył jeszcze 2 asysty.




Na korzyść Lecha działa fakt, że kontrakt Rondicia wygasa za rok. Jest w nim co prawda klauzula przedłużenia o kolejne 12 miesięcy, ale aby ją aktywować, zgodzić muszą się obie strony.

Burza wokół Viniciusa. Brazylijczyk powinien dostać czerwoną kartkę w meczu z Rayo? [WIDEO]

Rayo Vallecano niespodziewanie zremisowało sobotni mecz z Realem Madryt 3-3. Na boisku nie brakowało emocji, czego dowodem jest wynik. Sporo mówi się jednak również o kontrowersyjnym zachowaniu Viniciusa. Mówi się, że Brazylijczyk powinien dostać czerwoną kartkę.




Już w pierwszych minutach meczu Rayo sprawiło sporą niespodziankę. Po 34 minutach rywalizacji Real Madryt przegrywał 0-2. Jeszcze przed przerwą „Królewscy” doprowadzili jednak do remisu, a po przerwie wyszli na prowadzenie. Szybko je natomiast stracili, a gospodarze mogli cieszyć się ze zdobytego punktu.

Czerwona kartka?

Bramki dla Realu strzelali w sobotę: Valverde, Bellingham i Rodrygo. Tym razem nie błysnął Vinicius. O Brazylijczyku mimo wszystko zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą kontrowersji z końcówki.




Po jednej z akcji Vinicius ruszył z pretensjami w stronę sędziego. Widać było, że skrzydłowy jest naprawdę wściekły. Interweniować musieli jego koledzy z drużyny.

Obecnie w Hiszpanii trwa dyskusja, czy Vinicius nie powinien za swoje zachowanie zobaczyć czerwonej kartki. Katalońskie media podchwyciły temat i nawiązały do sytuacji z Hansim Flickiem. Niemiec w meczu z Betisem za podobną akcję został odesłany na trybuny.

Co za cyrk w Bundeslidze. Bramkarz zaatakowany przez kibiców. Mecz musiał dokończyć napastnik [WIDEO]

Do niebywałego skandalu doszło w meczu Bundesligi. Bramkarz Bochum został zaatakowany przez kibiców Unionu Berlin, przez co musiał zejść z boiska. Na murawie musiał zastąpić go napastnik.




W sobotę Union Berlin podejmował na własnym stadionie Bochum. Gospodarze byli w dużo lepiej pozycji, bo mierzyli się ze zdecydowanie najsłabszą drużyną w Bundeslidze. Przed pierwszym gwizdkiem goście mieli na koncie zaledwie 2 punkty i szorowali po dnie tabeli.

Skandaliczne zachowanie kibiców

Na pewną wygraną Unionu wskazywała także szybka czerwona karta, którą otrzymał zawodnik Bochum już w 13. minucie. Mimo gry w przewadze, gospodarze nie byli jednak w stanie strzelić bramki. Co więcej, jako pierwsi strzelili ją właśnie goście.

23. minucie Bochum wyszło na prowadzenie. Co prawda chwilę później doprowadził do remisu, ale taki wynik utrzymał się już do końca spotkania. Niestety, w samej końcówce byliśmy świadkami przykrych obrazków.




Kibice Unionu zaczęli rzucać różne przedmioty w kierunku Patricka Drewesa, bramkarza gości. Zawodnik Bochum został w pewnym momencie trafiony w głowę, prawdopodobnie zapalniczką.

Mecz po tym incydencie został oczywiście przerwany przez sędziego. Zawodnicy obu drużyn skierowali się do szatni, ale wrócili już po kilku minutach. W zespole Bochum zabrakło już natomiast bramkarza. Drewesa musiał zastąpić napastnik – Philipp Hofmann.




Choć Union mógł spróbować wykorzystać zamieszanie i strzelić bramkę w końcówce, nie zrobił tego. Zamiast tego, zawodnicy obu drużyn wymieniali między sobą piłkę. Nie trwało to jednak co prawda długo, bo do dogrania zostało zaledwie kilka sekund.

Lukas Podolski znowu pomógł Górnikowi. Ogromna współpraca klubu potwierdzona

Górnik Zabrze nawiązał współpracę z japońskim Vissel Kobe. Duża w tym zasługa Lukasa Podolskiego. To nie pierwszy raz, kiedy Niemiec pomaga klubowi w kwestiach pozaboiskowych.

Vissel Kobe to obecny mistrz Japonii. Tytuł obronił zresztą kilka dni temu. Przez szeregi klubu przewinęło się wielu znakomitych piłkarzy, jak chociażby Andres Iniesta, czy Lukas Podolski.

Współpraca przyklepana

Niemiec spędził w Kobe trzy lata w okresie od 2017 do 2020 roku. Zawodnik Górnika Zabrze zbudował sobie tym samym pozycję w klubie. Na tyle solidną, że dzięki jego wstawiennictwu, „Trójkolorowi” mogli nawiązać współpracę z Japończykami.

Oba kluby stały się strategicznymi partnerami, na mocy dokumentów, które podpisano w sobotę. Współpraca ma obowiązywać nie tylko na polu transferowym, ale również marketingowym.

– Bardzo się cieszymy, że dzięki Lukasowi i jego kontaktom na świecie, jako Górnik Zabrze mogliśmy nawiązać współpracę z tak utytułowanym klubem w Japonii. Tamtejszy rynek jest już od kilku lat pod naszą obserwacją. Interesujemy się nim, obecnie w kadrze pierwszej drużyny mamy czwartego piłkarza z tego kraju – przekazał Łukasz Milik.

– Piłkarze z Japonii świetnie się odnajdują w Górniku. Za nami pierwsza wizyta przedstawiciela klubu w Zabrzu. Wierzymy, że czeka nas wiele wspólnych inicjatyw nie tylko w obszarze sportowym, ale także marketingowym, wizerunkowym czy sponsoringowym. Poprzez wspólne działania chcemy zbudować markę Górnika w Azji oraz pomóc Vissel Kobe budować markę w Europie – dodał dyrektor Górnika.

Goncalo Feio zwrócił się do żony Lucjana Brychczego. Poruszające słowa Portugalczyka

Legia Warszawa przegrała pierwszy mecz w Lidze Konferencji Europy. „Wojskowi” polegli na własnym boisku ze szwajcarskim Lugano (1-2). Po ostatnim gwizdku, Goncalo Feio zwrócił się niespodziewanie do żony zmarłego Lucjana Brychczego.




Legia przystępowała do meczu z Lugano z pozycji faworyta. Ekipa Goncalo Feio świetnie prezentowała się w tym sezonie LKE, wygrywając wszystkie mecze i nie tracąc przy tym żadnego gola. Niespodziewanie jednak przegrali 1-2.

„Wiem, że Pani nas ogląda”

Mimo porażki na trybunach popis dali kibice. Żyleta zadedykowała specjalną oprawę zmarłemu 2 grudnia Lucjanowi Brychczemu. Na cześć legendy grupa smyczkowa zagrała także „Always on my mind”, autorstwa Elvisa Presley’a. Spotkanie poprzedziła także minuta ciszy.

Na pomeczowej konferencji nie brakowało emocji. Mimo porażki, Goncalo Feio wierzy, że Brychczy może być dumny z gry Legii. W poruszających słowach Portugalczyk skierował słowa do żony zmarłej legendy.




– Pani Małgosiu Brychczy, wiemy, że Pani nas ogląda. Dzisiaj godnie reprezentowaliśmy Legię – z zaangażowaniem, walką. To było dzisiaj niewystarczające, ale nie można nam odmówić walki. Nie była to kwestia cech wolicjonalnych. Najtrudniej jest być dumnym po takim meczu, ale myślę, że powinniśmy być. Jesteśmy niezadowoleni z porażki, ale doceniam i jestem dumny z drogi, którą przeszliśmy. Pan Lucjan również może być z nas dumny – przyznał.

Niespodziewany kandydat na prezesa PZPN? Cezary Kulesza może mieć poważnego rywala

W przyszłym roku odbędą się wybory na nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dość niespodziewanie wyłonił się potencjalny kandydat na rywala dla Cezarego Kuleszy. Ma nim być Wojciech Cygan.




Niedawno w Jachrance odbyło się spotkanie Cezarego Kuleszy z przedstawicielami klubów z Ekstraklasy i 1. Ligi. Klubom zależy przede wszystkim na zmiany w przepisie o młodzieżowcu.

Niespodziewany kandydat

Zwolennikiem modyfikacji wspomnianego przepisu ma być Wojciech Cygan. Działacz jest obecnie przewodniczącym rady nadzorczej Rakowa Częstochowa, członkiem rady nadzorczej Ekstraklasy oraz wiceprezesem PZPNu. Dawniej, wraz z ówczesnym prezesem Korony Kielce, Łukaszem Jabłońskim, opowiedział się za zniesieniem obowiązujących reguł.

Na linii Cygan – Kulesza miało ostatnio zaiskrzyć. Prezes PZPN miał stwierdzić, że nie otrzymał w odpowiednim czasie zastrzeżeń i planów klubów. Dojść miało do tego dopiero w kwietniu. Nie zgadza się z tym jednak sam Cygan, który twierdzi, że stosowne pismo wpłynęło w lutym.

Obecnie sporo mówi się, że Cygan może niespodziewanie wyrosnąć na kandydata do stołka prezesa związku. Sam tego jednak nie potwierdził.




– Jan Mazurek na łamach Interia.pl nazwał działacza Rakowa człowiekiem o wysokiej kulturze osobistej i naturze dyplomaty. Raczej nie ma co spodziewać się tego, że wprost skrytykuje Kuleszę. W kuluarach pojawiają się jednak sugestie, że to on może powalczyć z obecnym prezesem o jego stanowisko w przyszłym roku – czytamy na portalu transfery.info.

Totalna zmiana w sytuacji Jakuba Kiwiora! Kibice Arsenalu proszą, żeby go nie sprzedawać

Jakub Kiwior zanotował kolejny występ w barwach Arsenalu. W środę rozegrał 90 minut przeciwko AS Monaco (3-0) w Lidze Mistrzów. Kibice „Kanonierów” zmienili kompletnie zdanie na temat Polaka i wystosowali apel do Mikela Artety.




W ostatnim czasie najwięcej w kontekście Kiwiora mówiono o potencjalnym odejściu z Arsenalu. Sytuacja obrońcy zaczęła się jednak zmienić pod koniec listopada. Najpierw rozegrał 45 minut przeciwko West Hamowi (5-2).

W grudniu natomiast nie opuścił jeszcze żadnego spotkania „Kanonierów”. Co więcej, przeciwko Manchesterowi United (2-0), Fulham (1-1) i AS Monaco (3-0) rozegrał komplet minut.

Przełom?

O ile dwa poprzednie występy w Premier League niewiele zmieniły w kwestii sytuacji Kiwiora, o tyle dużo może zmienić się po spotkaniu z Monaco. Polak zaimponował swoim występem. Kibice byli zachwyceni jego spokojem oraz rozegraniem. Szum zrobiło między innymi jego świetne podanie do Gabriela Jesusa.

W mediach społecznościowych możemy obecnie zaobserwować kompletną zmianę nastawienia kibiców „Kanonierów”. Jeszcze niedawno wypychali oni Kiwiora z klubu. Teraz proszą właścicieli, aby pod żadnym pozorem go nie sprzedawać.




– Nie sprzedawajcie Kiwiora. To solidny obrońca i dobry zawodnik. Ma dobrą lewą nogę. Jego zasięg podań jest niesamowity. A co najważniejsze, zawsze jest dostępny. Dobry profesjonalista – pisze jeden z komentujących.

– Kiwior miał o wiele więcej dobrych meczów niż złych w koszulce Arsenalu. Pamiętam, że w zeszłym sezonie wykonał niesamowitą robotę jako lewy obrońca. Dostępność to najlepsza umiejętność, a on zawsze jest dostępny. Mój idealny zawodnik drużyny!! – zachwyca się drugi.

To tylko część pozytywnych komentarzy pod adresem Polaka. W mediach społecznościowych można znaleźć ich dużo więcej. Miejmy nadzieję, że dla Kiwiora, który rozegrał już swoje 51. spotkanie w barwach Arsenalu, będzie to swoisty przełom podczas dotychczasowego pobytu w Londynie.

Gennaro Gattuso zmienił się nie do poznania! Włoch zgolił swoją brodę w szczytnym celu

Gennaro Gattuso wygląda obecnie zupełnie inaczej. Włoch zdecydował się na zgolenie swojej charakterystycznej brody. Miało to związek z akcją charytatywną.




Gattuso na początku lipca przejął Hajduka Split. Chorwacki klub pod przewodnictwem Włocha miał ciężki start. Na „dzień dobry” odpadł z rozgrywek Ligi Konferencji Europy. Szkoleniowiec zdołał jednak szybko znaleźć odpowiednią drogę i obecnie Hajduk jest wiceliderem w lidze, a także pozostaje w grze o Puchar Chorwacji.

Szczytny cel

Ostatnio o Włochu zrobiło się głośno, ale nie przez wyniki Hajduka. Gattuso zdecydował się na zgolenie swojej charakterystycznej brody. Przez lata była ona jego znakiem rozpoznawczym.

46-latek dokonał tego jednak nie bezinteresownie. Jak donoszą media, decyzja Włocha była podyktowana złożoną obietnicą. Gattuso przyrzekł jakiś czas temu, że jeśli jednak z organizacji charytatywnych zbierze 10 tysięcy euro, pozbędzie się zarostu.




Źródło Zdjęcia: Twitter/@MilanPosts

Lukas Podolski ściągnie do Górnika kolejnego mistrza świata z 2014 roku? Wymowny wpis Niemca

Christopher Kramer poszukuje nowego klubu. Były mistrz świata ma problemy ze znalezieniem sobie pracodawcy po odejściu z Borussii M’Gladbach. Lukas Podolski „puszcza oczko” do swojego byłego kolegi z kadry.




Kramer był jednym z bohaterów reprezentacji Niemiec podczas mundialu w Brazylii. Ostatnio zdecydował się na kolejny krok w swojej karierze. Po ośmiu latach spędzonych w Borussii M’Gladbach 33-latek odszedł z klubu i jak na razie wciąż pozostaje bezrobotny.

Do Górnika?

Decyzja z perspektywy czasu okazała się zatem kompletnie nietrafiona. Sam Kramer ma zresztą tego świadomość. W wywiadzie w podcaście „Copa TS” jasno przyznał, że nieco się przeliczył.

– Źle to oceniłem. Myślałem, że jeśli wejdę na otwarty rynek, wszyscy powiedzą: „Proszę, przyjdź do mnie”. Wcale tak nie było – wyznał.

– Muszę też powiedzieć, że to naprawdę coś ze mną zrobiło. Naprawdę zabolało mnie uczucie, że nie jestem już potrzebny jako zawodnik. Nienawidzę niczego bardziej niż poczucia, że nie jestem naprawdę pożądany – dodał mistrz świata.

– Zwróciłem się już proaktywnie do jednego lub dwóch klubów i powiedziałem: „Hej, nie masz ochoty? Nie potrzebuję więcej pieniędzy. Jestem po prostu gotowy na wszystko” – podkreślił.




Na słowa swojego byłego kolegi z kadry zareagował nie kto inny, jak Lukas Podolski. Złożył mu wręcz nieformalną propozycję dołączenia do Górnika Zabrze, oznaczając klub pod postem na Instagramie i dodając wymowne emotki. Jasno zasugerował więc, co ma na myśli.

Sensacyjny powrót Jerzego Brzęczka? Prowadził rozmowy z ekstraklasowiczem!

Jerzy Brzęczek może wkrótce wrócić do pracy w roli trenera. Były selekcjoner reprezentacji Polski miał prowadzić rozmowy z Radomiakiem Radom. O szczegółach poinformował Rafał Jonczyk.




3 października 2022 roku Brzęczek rozstał się z Wisłą Kraków. Od tamtej pory szkoleniowiec pozostaje bez pracy. Mimo wielokrotnego łączenia go z kilkoma klubami, nie zdecydował się na objęcie żadnego z nich.

Uratować sezon?

Wkrótce może się to jednak zmienić. Kibicowski profil Radomiaka Radom, „Pod Gołębnikiem” twierdzi, że kandydatem do przejęcia drużyny jest właśnie Brzęczek. Były selekcjoner miał już nawet odbyć rozmowy z klubem.




W Radomiu poszukiwany jest zastępstwo dla Bruno Baltazara. Pod wodzą Portugalczyka, drużyna z Mazowsza zakończyła rundę jesienną w Ekstraklasie dopiero na 16. miejscu w tabeli. W sumie Radomiak zdobył w bieżącym sezonie tylko 17 punktów.