Komiczna wpadka Eduardo Quaresmy w meczu Ligi Mistrzów. To trzeba zobaczyć [WIDEO]

Eduardo Quaresma ze Sportingu zaliczył jedną z bardziej niefortunnych sytuacji w tegorocznej Lidze Mistrzów. W 71. minucie meczu z PSV Eindhoven, gdy miał szansę na wyrównanie, potknął się i upadł w kluczowym momencie, co z pewnością zapewniło jego kolegom z szatni sporo śmiechu.

 

Mecz na remis

Spotkanie PSV Eindhoven ze Sportingiem w fazie grupowej Ligi Mistrzów dostarczyło wielu emocji. Holendrzy prowadzili od 15. minuty po golu Jerdy’ego Schoutena.

PSV kontrolowało sytuację przez większość meczu. Sporting walczył o wyrównanie, a najlepszą okazję miał w 71. minucie. Wówczas Quaresma niespodziewanie znalazł się sam na sam z bramkarzem PSV.

 

Środkowy obrońca świetnie przyjął piłkę i pędził w stronę bramki, ale tuż przed oddaniem strzału… potknął się o własne nogi i przewrócił.

Zanim zdążył się podnieść, bramkarz PSV przejął piłkę, a Quaresma mógł jedynie chwycić się za głowę.

Cała sytuacja wyglądała na tyle komicznie, że zapewne po meczu w szatni padło kilka żartów na ten temat.

Na szczęście dla Portugalczyków, wyrównanie przyszło w 83. minucie. Stało się to za sprawą gola Daniela Bragancy. To pozwoliło Sportingowi wywieźć z Eindhoven cenny punkt.

W kolejnej rundzie Ligi Mistrzów Sporting uda się na mecz wyjazdowy do Austrii. 22 października zmierzy się ze Sturmem Graz.

Z kolei PSV czeka trudne wyzwanie na Parc des Princes, gdzie zagra z Paris Saint-Germain.

Źródło: X, sport.pl

Agent Ishak namówił Walemarka do transferu. „On naprawdę nie miał złego słowa do powiedzenia na temat Poznania”

Lech Poznań kontynuuje swoją zwycięską passę w Ekstraklasie. Lider odnotował szóste z rzędu zwycięstwo w lidze. Bohaterem niedzielnego spotkania z Koroną Kielce został nowy nabytek „Kolejorza” – Patrik Walemark, który strzelił hat-tricka, prowadząc drużynę do zwycięstwa 3:2. Szwedzki skrzydłowy podzielił się swoimi wrażeniami z pierwszych tygodni w Poznaniu w rozmowie z „TVP 3 Poznań”.

 

Błyskawiczna adaptacja w nowym klubie

Patrik Walemark dołączył do Lecha Poznań pod koniec sierpnia. Skrzydłowy przyszedł na roczne wypożyczenie z opcją wykupu z Feyenoordu. Szwed szybko zdobył zaufanie sztabu szkoleniowego.

 

W czterech ligowych spotkaniach pokazał swoją wartość. Niedzielny hat-trick przeciwko Koronie Kielce potwierdził, że Walemark może być kluczowym graczem Lecha w tym sezonie.

Szwed przyznał, że w adaptacji pomogli mu rodacy występujący w „Kolejorzu”. W rozmowie z „TVP 3 Poznań” Walemark podkreślił także znaczenie Mikaela Ishaka w podjęciu decyzji o transferze do Lecha.

– Pomagają mi dosłownie we wszystkim, ale nie trzymam się tylko z chłopakami ze Skandynawii. Nie mam oporów, by prosić o pomoc innych kolegów. Nikt mi jeszcze nie odmówił. Wszystko idzie jak należy. Znam się dość dobrze z Eliasem Anderssonem. Graliśmy przeciwko sobie w lidze szwedzkiej. Na razie z nim spędzam najwięcej czasu w klubie i poza nim. Wydaje mi się, że cała grupa tworzy fajną, przyjazną atmosferę w szatni – powiedział.

– Mikaela poznałem na zgrupowaniu reprezentacji chyba dwa lata temu. Odświeżyliśmy kontakt jeszcze na początku okna transferowego. Sporo rozmawialiśmy ogólnie o piłce, ale też o tym, jak on się czuje w Lechu. On naprawdę nie miał złego słowa do powiedzenia na temat Poznania. Jego opinia mi się udzieliła i także dzięki niemu jestem tutaj – dodał Szwed.

Patrik Walemark ma za sobą występy w szwedzkim Hacken oraz holenderskich Feyenoordzie i Heerenveen.

Źródło: TVP 3 Poznań

Enrique poirytowany pytaniami o odstawienie Dembele. „Nie mam nic do dodania”

Luis Enrique wyjaśnił powody swojej decyzji o odsunięciu Ousmane Dembele od składu przed meczem z Arsenalem. Choć Dembele był jednym z kluczowych zawodników PSG w bieżącym sezonie, Enrique uznał, że jego nieobecność była konieczna.

 

Zawieszenie za brak odpowiedzialności

Ousmane Dembele od początku sezonu regularnie pojawiał się w składzie PSG. Piłkarz dotychczas zanotował cztery bramki i cztery asysty. Mimo jego dobrych wyników Luis Enrique zdecydował, że zawodnik nie znajdzie się w kadrze na kluczowy mecz z Arsenalem. Trener mistrzów Francji wytłumaczył swoją decyzję wprost, zwracając uwagę na kwestie dyscyplinarne.

– Jeśli ktoś nie szanuje albo nie stosuje się do obowiązków i wymagań, to oznacza, że nie jest gotowy do gry. W tak ważnym tygodniu, gdy zbliża się bardzo ważny mecz, chcę, żeby moi piłkarze byli w jak najlepszej kondycji. Dlatego odsunąłem Dembele. Chcę zrobić wszystko, co najlepsze dla mojej drużyny — wyjaśnił Enrique.

Luis Enrique podkreślił, że odsunięcie Dembele od składu było decyzją, która miała na celu dobro zespołu, choć sam ruch nie był łatwy.

– Zbudowanie zespołu wymaga decyzji, które mogą być trudne. Takie było odsunięcie Dembele, ale myślę, że to najlepsze rozwiązanie. Zrobiłbym to jeszcze 100 razy. Nie znaczy to jednak, że to nieodwracalna decyzja. Dembele nadal jest w zespole — dodał Hiszpan.

Luis Enrique stanowczo odrzucił plotki o konflikcie z Dembele. Zaznaczył, że jego decyzja wynikała z odpowiedzialności, jaką każdy zawodnik powinien mieć wobec drużyny, a nie z osobistych niesnasek.

 

– Nie było żadnej sprzeczki między mną i Dembele. To nieprawda. Był problem z odpowiedzialnością zawodnika wobec drużyny. Nie mam nic do dodania — powiedział Enrique, który był wyraźnie poirytowany powtarzającymi się pytaniami o Francuza.

Trener PSG odniósł się także do spekulacji, że z Dembele w składzie drużyna nie przegrywa. Wyliczył jednak mecze, w których paryżanie doznali porażek z nim na boisku.

– Wygląda na to, że nigdy nie przegraliśmy z nim w składzie, ale tak nie jest. Przegraliśmy z Newcastle, Milanem, Barceloną… — podsumował trener.

Źródło: X, meczyki.pl

Kluczowy piłkarz Lecha o tym, dlaczego trafił do Poznania. „W stu procentach czujesz się piłkarzem”

Latem ubiegłego roku Dino Hotić dołączył do Lecha Poznań. Piłkarz miał na stole również inne oferty, w tym poważną propozycję z Turcji. O szczegółach swojego transferu do Polski opowiedział w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna”.

 

Udany początek sezonu

Dino Hotić okazał się jednym z kluczowych zawodników Lecha Poznań w bieżącym sezonie Ekstraklasy. 29-letni pomocnik od początku sezonu prezentuje bardzo dobrą formę. W dziesięciu dotychczasowych meczach zdobył cztery bramki i zaliczył jedną asystę.

W wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna” Dino Hotić przyznał, że podczas letniego okna transferowego w poprzednim sezonie miał także inne propozycje. Najpoważniejszą z nich była oferta z tureckiego klubu, którą rozważał bardzo poważnie. Jednak ostatecznie zdecydował się na transfer do Lecha Poznań.

 

– Pojawiło się sporo możliwości. Była opcja belgijska, ale nie spełniała moich oczekiwań. Najpoważniejsza oferta, poza Lechem, nadeszła z Turcji. Proponowali wiele, jednak nie kierowałem się wyłącznie kwestiami finansowymi. Ważny był dla mnie poziom organizacyjny klubu. Ponadto nie chciałem, aby codzienne życie rodziny ulegało diametralnej zmianie. Nie twierdzę, że Turcja jest pod jakimś względem zła, tamtejsza liga prezentuje dobry poziom, natomiast uznałem, iż bliskim łatwiej będzie zaaklimatyzować się w Polsce – powiedział Hotić w wywiadzie.

Pomimo atrakcyjnej oferty z Turcji Hotić zdecydował się na transfer do Lecha. Stało się tak między innymi ze względu na stabilność organizacyjną klubu oraz kwestie rodzinne. Bośniak podkreślił, że Polska wydawała się lepszym miejscem na osiedlenie się dla jego bliskich.

– Lech mocno naciskał na transfer, co mi zaimponowało – to wielki plus, kiedy widzę, że ktoś naprawdę chce mnie u siebie. Nie bez znaczenia byli także kibice; grając przy pełnych trybunach na takim stadionie, w stu procentach czujesz się piłkarzem. Wspólnie z narzeczoną zdecydowaliśmy się na Poznań – dodał.

Lech Poznań zalicza niezwykle udany początek sezonu ligowego. Po dziesięciu kolejkach zespół z Poznania prowadzi w tabeli Ekstraklasy. Sam Hotić stał się jednym z najważniejszych zawodników zespołu.

Źródło: Piłka Nożna

Problemy FC Barcelony ws. transferu Szczęsnego. Znów na przeszkodzie stanęła liga

Transfer Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony napotkał na nieoczekiwane trudności. Jak donosi hiszpański portal Relevo, problemem nie są kwestie sportowe czy zdrowotne, ale techniczne komplikacje związane z przepisami La Liga.

 

Problemy w FC Barcelonie i La Lidze

34-letni bramkarz osiągnął porozumienie w sprawie indywidualnego kontraktu z „Blaugraną”. Według medialnych doniesień Szczęsny zarobi około trzech milionów euro rocznie, a do jego zarobków dołączone zostaną premie za wyniki.

Polak ma w najbliższych dniach przejść testy medyczne, po czym zostanie oficjalnie zaprezentowany jako nowy zawodnik Barcelony.

Pomimo gotowości do ogłoszenia transferu, klub z Camp Nou nie może jeszcze oficjalnie potwierdzić pozyskania Szczęsnego.

 

Relevo wskazuje, że przyczyną są „problemy techniczne” związane z przepisami La Liga, które nie zostały dokładnie sprecyzowane.

Można jednak przypuszczać, że sprawa dotyczy skomplikowanych reguł finansowych obowiązujących w hiszpańskiej lidze.

Barcelona od dłuższego czasu boryka się z problemami finansowymi, które ograniczają jej zdolność do rejestrowania nowych zawodników.

Zgodnie z przepisami, klub może przeznaczyć tylko 80% oszczędności na wynagrodzenia pochodzących z kontraktu z kontuzjowanym ter Stegenem na pokrycie pensji nowego gracza.

Ter Stegen jest jednak jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy w drużynie.

Szczegóły „problemów technicznych” pozostają nieznane. Hiszpańskie media spekulują, że może chodzić o skomplikowane przepisy dotyczące rejestrowania nowych zawodników. Mowa o sytuacji, gdy klub ma przekroczony limit wydatków na pensje.

To nie pierwszy raz

Kataloński klub w ostatnich sezonach wielokrotnie zmagał się z ograniczeniami narzuconymi przez władze La Liga, co powodowało opóźnienia i komplikacje w procesie rejestrowania nowych zawodników.

Relevo zaznacza, że najbliższe dni będą kluczowe dla ostatecznego rozwiązania tej sytuacji. Pomimo przeszkód, transfer Szczęsnego nadal jest bardzo prawdopodobny, a Barcelona robi wszystko, aby Polak mógł zadebiutować jak najszybciej.

Źródło: Relevo

Nie wszystko stracone. Lech może wzmocnić drużynę rezerw w Pucharze Polski

Lech Poznań niespodziewanie pożegnał się z rozgrywkami Pucharu Polski już na etapie 1/32 finału po porażce 0:1 z Resovią Rzeszów. Mimo tego „Kolejorz” wciąż ma szansę na sukces w tych rozgrywkach, ponieważ w stawce pozostaje jego zespół rezerw. W obliczu zaistniałej sytuacji klub może rozważyć wykorzystanie regulaminowego przepisu umożliwiającego wzmocnienie drugiej drużyny graczami z pierwszego zespołu.

 

Zaskakujące odpadnięcie pierwszej drużyny

Lech Poznań przystępował do starcia z Resovią jako faworyt i lider Ekstraklasy, jednak na boisku drugoligowiec okazał się lepszy. Zwycięskiego gola dla rzeszowskiej drużyny zdobył Maksymilian Hebel, co wyeliminowało „Kolejorza” z dalszej rywalizacji w krajowym pucharze.

 

Mimo niepowodzenia pierwszego zespołu, rezerwy Lecha Poznań wciąż mają szansę na sukces. Drużyna prowadzona przez Grzegorza Wojtkowiaka wyeliminowała Barycz Sułów w konkursie rzutów karnych. Teraz przygotowuje się do rywalizacji w 1/16 finału Pucharu Polski.

Regulamin Pucharu Polski przewiduje możliwość dokoptowania do zespołu rezerwowego trzech zawodników z pierwszej drużyny, którzy brali już udział w rozgrywkach. Oznacza to, że Lech może wzmocnić swój drugi zespół, aby zwiększyć jego szanse na awans do kolejnych rund.

Zgodnie z regulaminem, klub może wprowadzić następujące zmiany:

  • Jeśli jedna z drużyn klubu odpadła z rozgrywek, można przenieść do trzech piłkarzy z tej drużyny do zespołu, który kontynuuje grę.
  • Zawodnicy, którzy wystąpili w meczach jednej drużyny, nie mogą grać w meczach innej drużyny tego samego klubu w tej samej fazie rozgrywek, chyba że spełnione są warunki dotyczące dokoptowania.

 

Decyzja o ewentualnym wzmocnieniu rezerw Lecha Poznań spoczywa teraz na barkach sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu. Niels Frederiksen będzie musiał ocenić, czy istnieje potrzeba wsparcia drużyny rezerw graczami z doświadczeniem w Ekstraklasie.

Czas pokaże, czy „Kolejorz” zdecyduje się na ten krok i jakie będą tego konsekwencje.

Źródło: Głos Wielkopolski, PZPN

fot. Lech Poznań

Kuriozalna sytuacja w Rumunii. „Nie wymyśliliby tego nawet w latynoskich serialach”

Rumuńska Komisja Dyscyplinarna ukarała Vointę Limpezis walkowerem oraz grzywną po skandalu związanym z próbą wystawienia nieuprawnionych zawodników w inauguracyjnym meczu III ligi z CSM Adjud. Klub nie tylko stracił zwycięstwo, ale także otrzymał zakaz transferowy na najbliższe okno.

Niecodzienny incydent przed meczem

Pod koniec sierpnia w pierwszej kolejce rumuńskiej III ligi, CSM Adjud podejmował u siebie Vointę Limpezis. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 1:0, jednak to, co wydarzyło się przed i w trakcie meczu przysłoniło sportowe emocje.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, sędzia główny Silviu Popa został poinformowany przez drużynę gospodarzy o podejrzeniach dotyczących nieprawidłowości w składzie Vointy Limpezis.

 

Chcieli wystawić nieuprawnionych piłkarzy

Dyrektor sportowy CSM Adjud, Ciprian Vrabi wyjaśnił w rozmowie z portalem Gsp.ro, że już przed meczem otrzymali sygnały o możliwości wystawienia przez przeciwników zawodników niezgłoszonych w oficjalnym protokole meczowym.

W związku z tym poprosił sędziego o dokładną weryfikację tożsamości graczy Vointy Limpezis. Kontrola wykazała, że aż sześciu piłkarzy nie miało prawa do gry, przez co zostali oni odesłani na trybuny.

 

Weryfikacja kolejnego zawodnika

Wydarzenia z pierwszej połowy spotkania przyniosły kolejne kontrowersje. Jeden z zawodników Vointy Limpezis, występujący z numerem 21, zachowywał się w sposób budzący podejrzenia.

Choć w protokole meczowym widniał jako urodzony w Rumunii w 2005 roku, dyrektor Adjud zwrócił uwagę na jego komunikację w obcym języku.

W przerwie meczu poproszono sędziego o ponowną weryfikację tożsamości piłkarza.

„Nie mógł rozmawiać z powodu swojej niepełnosprawności”

Sprawy przybrały jeszcze bardziej absurdalny obrót, gdy zawodnik udawał głuchoniemego.

Przedstawiciele Vointy Limpezis tłumaczyli, że piłkarz nie może rozmawiać z sędzią z powodu swojej niepełnosprawności, a dodatkowo miał on nie umieć pisać.

Próba sprawdzenia jego tożsamości została w ten sposób skutecznie utrudniona.

Spora kara dla klubu

Ostatecznie sprawa trafiła do Rumuńskiej Komisji Dyscyplinarnej, która uznała działania Vointy Limpezis za oszustwo. Mecz zweryfikowano jako walkower 0:3 na korzyść CSM Adjud.

Ponadto, na klub nałożono karę finansową w wysokości około 450 euro oraz zakaz transferowy na najbliższe okno transferowe. Dodatkowo Vointa Limpezis straciła trzy punkty w ligowej tabeli.

Decyzja Komisji Dyscyplinarnej spotkała się z szerokim zainteresowaniem mediów oraz kibiców.

Portal Nova.rs określił całą sytuację jako „wydarzenie, którego nie wymyśliliby nawet twórcy latynoskich seriali”.

Cezary Kulesza o powrocie Szczęsnego do kadry: „Zależy od trenera i zawodnika”

Cezary Kulesza skomentował możliwość powrotu Wojciecha Szczęsnego do reprezentacji Polski po wznowieniu przez bramkarza kariery klubowej. Szczęsny jest bliski podpisania kontraktu z FC Barceloną, co wywołało spekulacje na temat jego ewentualnego ponownego występu w kadrze narodowej.

 

Szczęsny wraca na boisko

Wojciech Szczęsny może wkrótce powrócić na boisko w barwach FC Barcelony. Kataloński klub zdecydował się na zakontraktowanie 34-letniego bramkarza po kontuzji Marca-André ter Stegena. Powrót Szczęsnego do gry wywołał dyskusje na temat ewentualnego wznowienia występów w reprezentacji Polski.

 

Cezary Kulesza w rozmowie z Maciejem Kmitą dla „WP Sportowe Fakty” podkreślił, że choć ceni wkład bramkarza w drużynę, to decyzja o powrocie do kadry należy wyłącznie do selekcjonera Michała Probierza oraz samego zawodnika.

– Wojtek dużo wnosił do reprezentacji. Był jej liderem. To doświadczony bramkarz i doświadczony reprezentant. Jego obecność działała dobrze na reprezentację. To jest jednak moja prywatna opinia, a nie opinia Cezarego Kuleszy-prezesa PZPN-u. Wojtek jest w kwiecie wieku, ale to nie ja podejmuję decyzję w tej sprawie. To leży w gestii trenera Probierza i samego Wojtka – stwierdził prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Prezes PZPN odniósł się również do tematu oficjalnego pożegnania z reprezentacją, które miało objąć m.in. Wojciecha Szczęsnego. Planowano je podczas październikowych spotkań Ligi Narodów z Portugalią oraz Chorwacją, ale sytuacja stała się bardziej skomplikowana w związku z bieżącymi wydarzeniami.

– Rozmowy w tej sprawie się odbywały, z piłkarzami rozmawiał sekretarz Łukasz Wachowski. Z tego, co wiem, konkretne decyzje jednak nie zapadły, więc nie można mówić, że pokrzyżowało nam to plany. To „święto ruchome”, dlatego z przyjemnością odłożymy je w czasie – dodał Kulesza.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Coraz więcej szczegółów ws. transferu Szczęsnego. Polak musi załatwić sprawę umowy z Juventusem

Wojciech Szczęsny może niebawem zasilić szeregi FC Barcelony. Kataloński „Sport” informuje, że polski bramkarz jest blisko podpisania rocznego kontraktu z „Dumą Katalonii”. Pozostaje do rozwiązania kwestia związana z umową zerwania kontraktu z Juventusem.

Co dalej ze Szczęsnym?

Według informacji przekazanych przez kataloński dziennik „Sport”, Wojciech Szczęsny jest na ostatniej prostej do podpisania umowy z FC Barceloną.

Polak miałby podpisać roczny kontrakt, na mocy którego zarobi około trzech milionów euro, plus ewentualne premie.

 

Lluís Miguelsanz, dziennikarz „Sportu” uważa, że Szczęsny jest podekscytowany możliwością gry u boku Roberta Lewandowskiego w Barcelonie.

Choć transfer wydaje się bliski finalizacji, pozostaje jedna istotna kwestia do rozwiązania – klauzula w umowie zerwania kontraktu Szczęsnego z Juventusem.

Polak miał otrzymać od turyńskiego klubu cztery miliony euro, jednak w przypadku powrotu do gry w innym zespole kwota ta zostaje zmniejszona o połowę.

Barcelona oczekuje, że Szczęsny samodzielnie ureguluje ten problem, co otworzyłoby drogę do podpisania kontraktu.

Mimo zaawansowanych rozmów i potencjalnego transferu, Wojciech Szczęsny nie dostanie miejsca w podstawowym składzie Barcelony za darmo.

 

Polak będzie musiał wywalczyć sobie pozycję bramkarza numer jeden. Trener Hansi Flick docenia jednak umiejętności Szczęsnego, więc nie powinien mieć problemów z regularnymi występami.

Chociaż kontrakt miałby obowiązywać tylko przez rok, „Sport” zaznacza, że zarówno klub, jak i zawodnik nie wykluczają możliwości przedłużenia współpracy.

Jeśli Szczęsny będzie chciał kontynuować karierę po zakończeniu sezonu, strony zasiądą do negocjacji w sprawie ewentualnej nowej umowy.

Źródło: Sport

Niefortunny start Mbappe w Realu. Kontuzja wykluczy go z hitowego starcia

Kylian Mbappe nie dokończył ostatniego meczu Realu Madryt z Deportivo Alaves z powodu kontuzji mięśniowej. Klub potwierdził uraz Francuza, który wykluczy go z gry na kilka tygodni.

Mbappe przegapi mecz z Atletico

We wtorkowym meczu Realu Madryt przeciwko Deportivo Alaves (3:2) Kylian Mbappe musiał opuścić boisko z powodu problemów zdrowotnych.

 

W 80. minucie spotkania jego miejsce zajął Arda Guler. Jak poinformował klub w oficjalnym komunikacie, badania przeprowadzone w środę potwierdziły kontuzję.

Real Madryt opublikował oficjalne oświadczenie w sprawie stanu zdrowia swojego napastnika.

– Dzisiejsze badania Kyliana Mbappe wykazały u niego kontuzję mięśnia dwugłowego uda w lewej nodze – czytamy w komunikacie klubu.

Choć szczegóły nie zostały w pełni ujawnione, hiszpańskie media już spekulują na temat długości absencji zawodnika.

Według informacji Mario Cortegany z The Athletic Mbappe prawdopodobnie będzie pauzował przez trzy tygodnie.

Oznacza to, że powrót napastnika może nastąpić dopiero po październikowej przerwie na mecze reprezentacyjne.

Tym samym, Francuz z pewnością przegapi nadchodzące derby Madrytu, w których Real zmierzy się z Atletico już w tę niedzielę.

 

Przed kontuzją Kylian Mbappe znajdował się w bardzo dobrej formie. W dziewięciu meczach w barwach Realu Madryt zdobył siedem bramek i zaliczył jedną asystę.

Źródło: Real Madryt, The Athletic

Kuriozalna sytuacja przed karnym Mbappe. Francuz zagiął bramkarza Espanyolu

Kylian Mbappe w ostatnim meczu Realu Madryt z Espanyolem zmierzył się z próbą prowokacji ze strony bramkarza rywali, Joana Garcii. Francuz zachował jednak zimną krew i wywołał śmiech kolegi z drużyny.

 

Prowokacje przy karnym

W ostatnim spotkaniu przeciwko Espanyolowi „Królewscy” wygrali pewnie 4:1. Kylian Mbappe wykorzystał w tym spotkaniu rzut karny, który poprzedziła nietypowa sytuacja.

Gdy Mbappe przygotowywał się do wykonania jedenastki, Joan Garcia, bramkarz Espanyolu, postanowił wytrącić go z równowagi. Jak donosi hiszpańska stacja Cadena SER, Garcia podszedł do Francuza, próbując go sprowokować słowami wypowiedzianymi z katalońskim akcentem.

Napastnik Realu Madryt nie pozostał obojętny na zaczepki rywala. Według doniesień Mbappe odpowiedział:

 

– Nie rozumiem ani jednego pieprzonego słowa, które do mnie mówisz.

Jego odpowiedź uchwycona przez kamery wywołała uśmiech na twarzy Lucasa Vazqueza, który ruszył w kierunku Garcii, aby wesprzeć kolegę z drużyny. Mimo prowokacji Mbappe zachował spokój i pewnie wykonał rzut karny.

Źródło: Cadena SER

Kibice Fenerbahce tracą cierpliwość do Sebastiana Szymańskiego. Wina Mourinho?

Sebastian Szymański zmaga się z trudnościami w bieżącym sezonie Super Ligi. Kibice Fenerbahce zaczynają krytykować reprezentanta Polski za brak wyników, choć wielu z nich winą za słabszą postawę obarcza Jose Mourinho.

 

Słabszy czas Szymańskiego

Sebastian Szymański od początku sezonu w Fenerbahce nie osiąga oczekiwanych wyników. W dziesięciu dotychczasowych spotkaniach udało mu się zdobyć tylko jedną bramkę oraz zaliczyć dwie asysty.

 

Jego statystyki w porównaniu do zeszłego sezonu znacząco się pogorszyły, a kibice tureckiego klubu zaczynają wyrażać swoje niezadowolenie. Część z nich upatruje winy w trenerze.

Przyjście Jose Mourinho do Fenerbahce przyniosło zmianę stylu gry drużyny. Portugalski szkoleniowiec wpłynął na sposób funkcjonowania zespołu, który teraz kładzie większy nacisk na grę w defensywie. Taki styl może ograniczać piłkarzy z formacji ofensywnych, takich jak Szymański, którzy „żyją” z gry kombinacyjnej i kreowania sytuacji podbramkowych.

Część fanów Fenerbahce zaczęła otwarcie krytykować Polaka za brak odpowiednich wyników, sugerując nawet, że jego sprzedaż mogłaby być korzystna dla klubu.

W jednym z komentarzy kibic napisał: „Szymański w ostatnich 23 meczach zdobył jedną bramkę i miał cztery asysty. To nie jest wynik na poziomie czołowej „10”. Może lepiej przesunąć go na inną pozycję albo rozważyć sprzedaż”.

Tego typu opinie zaczynają coraz częściej pojawiać się w mediach społecznościowych. Zdaniem Łukasza Gerlaka, eksperta od tureckiego futbolu, część problemów Szymańskiego wynika z taktyki narzuconej przez Mourinho.

– Mourinho psuje PR Szymańskiemu, jego styl gry promuje zawodników defensywnych, a Sebastian potrzebuje podań i bramek, aby błyszczeć. Często zdarza się, że tych okazji brakuje, bo drużyna zamiast grać do przodu, koncentruje się na bezpiecznej grze do tyłu – powiedział w rozmowie z TVP Sport.

Nadchodzący mecz Fenerbahce w Lidze Europy z Royal Union Saint-Gilloise może być kolejną szansą dla Szymańskiego na poprawę swojego dorobku. Spotkanie zaplanowano na 26 września.

Źródło: TVP Sport

Źródło: