Dwa polskie talenty na oku Probierza. Jeden z nich był bliski powołania

Selekcjoner reprezentacji Polski rozważał powołanie dodatkowego zawodnika na mecz z Chorwacją w związku z problemami zdrowotnymi Sebastiana Walukiewicza i Jakuba Piotrowskiego. Jak ujawnił podczas konferencji prasowej, trudności organizacyjne związane z młodzieżowym turniejem uniemożliwiły sprowadzenie dodatkowego gracza.

 

Potencjalni kandydaci do powołania

Według informacji przekazanych przez jednego z dziennikarzy TVP Sport, Probierz miał na oku dwóch piłkarzy z reprezentacji U-19 – Jana Faberskiego i Karola Borysa.

 

Faberski występuje w rezerwach Ajaksu Amsterdam, natomiast Borys gra w Mariborze.

Ze względu na pozycję na boisku, najbardziej prawdopodobnym kandydatem do powołania był Borys. Ostatecznie selekcjoner zrezygnował z dodatkowego powołania, ponieważ Borys przebywa obecnie na Malcie.

Tam reprezentacja Polski U-19 rywalizuje w eliminacjach do mistrzostw Europy. Organizacyjne komplikacje uniemożliwiły jego dołączenie do kadry seniorskiej na mecz z Chorwacją.

Wspomniani piłkarze będą więc musieli poczekać na swoją szansę w seniorskiej reprezentacji Polski.

Źródło: TVP Sport

Probierz docenił klasę Wawrzyniaka. „Zadzwonił do mnie” [WIDEO]

Debiut Maximilliana Oyedele w seniorskiej reprezentacji Polski podczas meczu z Portugalią (1:3) wywołał liczne komentarze. Bardzo mocno przebił się głos Jakuba Wawrzyniaka, który po spotkaniu ostro ocenił występ młodego pomocnika. Jednak następnego dnia były reprezentant Polski złagodził ton swoich wypowiedzi. Wawrzyniak przyznał, że jego krytyka mogła być zbyt surowa. Michał Probierz docenił klasę byłego reprezentanta Polski i zdradził, że „Wawrzyn” dzwonił do niego w tej sprawie.

 

Krytyka i refleksja Wawrzyniaka

Po meczu z Portugalią Wawrzyniak stwierdził, że debiutant przeszedł obok meczu. Były piłkarz zarzucał Oyedele, że nie reagował odpowiednio na akcje rywali, zwłaszcza na rajdy Rafaela Leão.

Były reprezentant Polski w rozmowie z TVP Sport ocenił, że Oyedele powinien był przerwać takie akcje faulem, aby zatrzymać przeciwnika.

Dzień później Wawrzyniak wyraził żal z powodu swojej wcześniejszej oceny. Przyznał, że forma przekazu mogła być bardziej wyważona, zwłaszcza wobec młodego zawodnika.

 

– Istotna jest forma przekazu. 19-letniego piłkarza, debiutanta w reprezentacji, można skrytykować, ale zachowując poczucie godności danej osoby. Mówiąc wczoraj, że przeszedł obok meczu, troszeczkę zabrakło mi klasy, o którą zawsze dbałem. Jako były piłkarz od czterech lat pracuję przy niemal każdym meczu reprezentacji i wczoraj to był pierwszy raz, gdy troszeczkę puściły lejce. Powinienem to ująć w innych słowach. Robiłem to samo. Robiłem nieraz źle, ale jako były piłkarz, reprezentant kraju, do końca muszę zachowywać się jak reprezentant. Zwłaszcza że to dotyczy debiutanta i młodego chłopaka. Nie wiem, czy Maxi będzie to oglądał, ale życzę tobie, żebyś zawsze dobrze grał w reprezentacji. A ja, żebym z tym tekstem mierzył się do końca swoich dni – powiedział w programie „Sportowy top tygodnia”.

Michał Probierz również skomentował zamieszanie wokół debiutu Oyedele. W rozmowie z TVP Sport podkreślił, że tego typu sytuacje są częścią kariery piłkarskiej, a młody zawodnik musi nauczyć się radzić sobie z krytyką. Probierz zaznaczył również, że docenia postawę Wawrzyniaka, który osobiście skontaktował się z nim po swoich wypowiedziach.

– Nie wiem, bo akurat nie zwracam na to uwagi. To jest normalna kolej rzeczy. Media mają to do siebie, trzeba umieć to przyjąć, trzeba z tym żyć. Tu akurat Kuba Wawrzyniak zachował się z klasą, bo też do mnie zadzwonił. Takie jest życie. W piłce nie ma się co obrażać. W piłce trzeba umieć przyjąć wiele elementów. Maxi doświadczył tego od samego początku. Tak jak pan mówi, ja nie do końca też wiem, o co tam chodzi – stwierdził.

 

Źródło: TVP Sport

Stanowski ostro o debiucie Oyedele. „Przetruchtał mecz, jakby to był Las Kabacki”

Debiut Maximilliana Oyedele w reprezentacji Polski w meczu z Portugalią wzbudził sporą kontrowersję i wywołał falę komentarzy. 19-latek spotkał się między innymi z ostrą krytyką ze strony Krzysztofa Stanowskiego.

 

Przetruchtał mecz?

Marek Wawrzynowski po meczu Polski z Portugalią stanął w obronie Oyedele po lawinie negatywnych komentarzy. Wpis dziennikarza Przeglądu Sportowego Onet przyciągnął uwagę Krzysztofa Stanowskiego, który postanowił zareagować.

Założyciel Kanału Zero ostro skrytykował młodego pomocnika. Dziennikarz zarzucił mu brak zaangażowania na boisku. Wawrzynowski jednak nie odpuścił i dalej bronił świeżego reprezentanta Polski.

 

– Debiutant zawsze przyciąga wzrok. Jeśli dodatkowo jest to debiutant – wybacz mi – z d***, to przyciąga wzrok tym bardziej. Dlatego wszyscy patrzyli, kim jest wynalazek Probierza i zobaczyli gościa, którzy przetruchtał mecz, jakby to był Las Kabacki, a nie Stadion Narodowy – napisał Stanowski.

– Moim zdaniem jest spory problem z nr 6 i Probierz szuka zawodnika, który poradzi sobie na poziomie międzynarodowym. Oyedele zagrał bardzo przeciętnie, podobnie jak niemal każdy. Po prostu na dziś to nie nasz poziom – odpowiedział dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet.

W tym wątku wywiązała się spora dyskusja, która podzieliła kibiców na dwa obozy. Ocena Oyedele według większości opinionistów jest jednak raczej negatywna.

Piłkarz Legii Warszawa może ponownie pokazać się w reprezentacyjnych barwach już we wtorek. Polska zmierzy się wówczas z Chorwacją. Spotkanie odbędzie się na Stadionie Narodowym.

Źródło: X

Piotr Zieliński ocenił występ Oyedele. „Zagrał pierwszy raz na takim stadionie”

Maximillian Oyedele ma za sobą debiut w reprezentacji Polski. Po meczu z Portugalią Piotr Zieliński ocenił występ nowego kolegi z kadry.

Debiut Oyedele

Maximillian Oyedele w ostatnich miesiącach ma przyspieszony kurs seniorskiej piłki. Piłkarz odszedł z młodzieżowych struktur Manchesteru United i trafił do Legii Warszawa.

 

Tam pokazał się z bardzo dobrej strony w zaledwie dwóch spotkaniach i już otrzymał powołanie od Michała Probierza. Selekcjoner rzucił pomocnika na głęboką wodę i dał mu zadebiutować od pierwszej minuty w starciu z Portugalią w ramach Ligi Narodów.

 

Po debiucie opinia publiczna była jednak mało przekonana co do umiejętności Oyedele. Surowe zdanie na temat piłkarza Legii przedstawił między innymi Jakub Wawrzyniak, który stwierdził, że 19-latek przeszedł obojętnie obok swojego debiutu.

Z tymi słowami nie zgadza się Piotr Zieliński. Piłkarz Interu Mediolan uważa te słowa za krzywdzące. Czołowy pomocnik ligi włoskiej stwierdził, że Oyedele ma przed sobą wielką przyszłość.

– Fajny chłopak. Na pewno ma wielką przyszłość przed sobą. Wyglądał jak cały ten mecz: momentami OK, momentami troszkę gorzej. Jest bardzo młody, zagrał pierwszy raz na takim stadionie, w takim meczu, z takim rywalem. Będzie tylko lepiej – powiedział Piotr Zieliński, cytowany przez portal meczyki.pl.

W następnym spotkaniu Ligi Narodów Polska zmierzy się z Chorwacją. Mecz odbędzie się na stadionie narodowym we wtorek.

Źródło: meczyki.pl

Bruno Fernandes wychwala Oyedele. „On ma wielką jakość” [WIDEO]

Bruno Fernandes w rozmowie z TVP Sport wyraził uznanie dla Maximilliana Oyedele. 19-latek, który do niedawna dzielił szatnię z Portugalczykiem w Manchesterze United, ma szansę na występ w reprezentacji Polski w nadchodzącym meczu Ligi Narodów.

 

Bruno wychwala Oyedele

Bruno Fernandes zauważył potencjał Oyedele już podczas wspólnej gry w Manchesterze United. W rozmowie z TVP Sport opowiedział o swoich przemyśleniach dotyczących piłkarza Legii Warszawa.

 

– Myślę, że Max był u nas naprawdę dobrym zawodnikiem. Zawsze był jednym z zawodników, o których wszyscy w klubie myśleli w kontekście przejścia z akademii do pierwszego zespołu – powiedział Portugalczyk.

Fernandes zwrócił również uwagę na technikę i pracowitość młodego piłkarza. Podkreślił także jego skromność i zaangażowanie.

– On ma wielką jakość, to świetny dzieciak. Naprawdę skromny, a do tego naprawdę ciężko pracuje. Pod względem technicznym jest bardzo, bardzo dobry. Życzę mu wszystkiego najlepszego. Przyjechał do Polski i chce grać wiele minut – dodał pomocnik Czerwonych Diabłów.

W sobotnim meczu Ligi Narodów Polska zmierzy się z Portugalią, a Oyedele może mieć szansę na występ przeciwko swojemu dawnemu klubowemu koledze. Początek spotkania zaplanowano na 20:45.

Źródło: TVP Sport

Puchacz wytłumaczył się ze swojej cieszynki przeciwko Bayernowi. „Śruba mi się odkręciła” [WIDEO]

Tymoteusz Puchacz w ostatnim vlogu na kanale „Łączy nas Piłka” wrócił do sytuacji, która miała miejsce podczas wrześniowego meczu Bundesligi między jego zespołem, a Bayernem Monachium. Pomocnik asystował przy jedynym golu dla swojej drużyny, jednak jego zachowanie po tej bramce wzbudziło spore kontrowersje. Przyłożył palec do ucha w kierunku kibiców, jakby próbując ich uciszyć – mimo że było to jedynie honorowe trafienie na 1:5.

 

„Odklejka” Puchacza

Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem Bayernu, który już w pierwszej połowie zdobył cztery bramki. Puchacz pojawił się na boisku na początku drugiej połowy, gdy jego drużyna przegrywała 0:4.

 

W 65. minucie Bawarczycy podwyższyli wynik na 5:0, a Kiel odpowiedziało honorowym golem w 82. minucie, przy którym Puchacz asystował. To właśnie wtedy doszło do pamiętnego gestu, który został szeroko skomentowany w mediach.

W najnowszym vlogu na kanale „Łączy nas Piłka” odniósł się do tej sytuacji, wyjaśniając, że nie miał zamiaru uciszać kibiców.

– Nie uciszałem, nie farmazoń, tylko przykładałem… a w sumie, po co ja się tłumaczę. Od*****em, przyjmuje to. Oficjalne oświadczenie jest takie, że zgadzam się z opinią publiczną, że było to bardzo memiczne i śmieszne, ale mi po udziale w bramkach trochę korba siada, śruba mi się odkręciła. Pokazałem to, a zapomniałem, że w pierwszej połowie strzelili nam pięć. Ale ja wszedłem w drugiej połowie i na 1:0 dałem – powiedział Tymoteusz Puchacz.

Podczas opisywania sytuacji Puchacz pomylił się w kwestii przebiegu meczu. Stwierdził, że jego drużyna po pierwszej połowie przegrywała 0:5, choć w rzeczywistości Bayern prowadził 4:0, a piątą bramkę zdobył 20 minut po wejściu Polaka na boisko.

Źródło: Łączy nas Piłka

Czesław Michniewicz na wylocie z Maroka? Klub Polaka rozmawia z innym trenerem

Czesław Michniewicz może wkrótce zakończyć swoją krótką przygodę z FAR Rabat. Marokański klub już rozpoczął zaawansowane rozmowy z Sébastienem Desabre, co sugeruje, że dni Polaka na stanowisku trenera są policzone.

 

Udany początek i szybki spadek formy

Po zatrudnieniu Czesława Michniewicza FAR Rabat odnotował imponujący start. Klub z powodzeniem przeszedł eliminacje do Afrykańskiej Ligi Mistrzów i zdobył dwie efektowne wygrane w lidze marokańskiej.

Początkowe sukcesy wywołały optymizm wśród kibiców i zarządu klubu, który wydawał się zadowolony ze współpracy z polskim trenerem.

Niestety, po udanym początku FAR Rabat wpadł w kryzys. Drużyna nie wygrała żadnego z czterech ostatnich spotkań, co wywołało frustrację zarówno w klubie, jak i wśród kibiców.

 

Największym ciosem była porażka w krajowym pucharze Excellence Cup z Hassanią Agadir, która utrudniła szanse na awans z grupy w tych rozgrywkach. To wydarzenie stało się punktem zapalnym i mogło przyspieszyć decyzję o zmianie trenera.

Powtórka z Arabii Saudyjskiej?

Michniewicz ma za sobą trudny epizod w saudyjskim Abha Club. W tamtejszym klubie rozegrał dziewięć spotkań. Polak odniósł trzy zwycięstwa i sześć porażek, co doprowadziło do szybkiego zakończenia współpracy.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że podobny scenariusz powtórzy się w Maroku. Wszystko wskazuje na to, że 54-letni trener może rozstać się z FAR Rabat jeszcze przed nadchodzącym meczem w krajowym turnieju z Yacoub El Mansour. To spotkanie zaplanowano na 14 października.

Według doniesień KoraMaroc zarząd FAR Rabat prowadzi zaawansowane rozmowy z Sébastienem Desabre. Obecny selekcjoner Demokratycznej Republiki Konga uważany jest za odpowiednią osobę do poprowadzenia „Czarnej Armii” w przyszłości.

Jego doświadczenie na Czarnym Lądzie i sukcesy na różnych poziomach rozgrywek sprawiają, że Desabre jest poważnym kandydatem na następcę Michniewicza. 48-letni Francuz ma również spore doświadczenie trenerskie w Afryce, co działa na jego korzyść.

Źródło: KoraMaroc

Szczęsny z dużym szacunkiem o konkurencie do bramki Barcy. „Grał bardzo dobrze”

Wojciech Szczęsny ma zastąpić kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena, ale podkreśla, że jego priorytetem jest pomoc dla Inakiego Peni, który do tej pory bronił bramki „Blaugrany”. Choć Szczęsny liczy na swoje szanse, nie widzi problemu w pełnieniu roli rezerwowego, jeśli przysłuży się to drużynie.

 

Szczęsny o Peni

Wojciech Szczęsny niespodziewanie dołączył do zespołu „Blaugrany” w wyniku kontuzji Marca-Andre ter Stegena. Niemiecki bramkarz musiał wycofać się z gry na dłuższy czas, co zmusiło wicemistrzów Hiszpanii do poszukiwania zastępstwa. Wybór padł na Szczęsnego.

Według doniesień medialnych Polak ma zadebiutować w barwach Barcelony 20 października w meczu przeciwko Sevilli. Dotychczas w bramce hiszpańskiego zespołu stawał Inaki Pena, który zyskał zaufanie sztabu szkoleniowego podczas nieobecności Ter Stegena.

 

Choć Szczęsny jest gotowy do walki o miejsce w podstawowej jedenastce, to nie ukrywa, że jego pierwszym celem jest wsparcie młodszego kolegi.

W swoich wypowiedziach Szczęsny podkreśla, jak bardzo ceni umiejętności Peni, i zaznacza, że nie widzi problemu w pełnieniu roli rezerwowego.

– Inaki Pena grał bardzo dobrze. Dałem mu jasno do zrozumienia, że w tej chwili moim priorytetem jest pomoc dla niego, ponieważ sam nie jestem gotowy do gry. Byłem na wakacjach przez dwa miesiące i potrzebuję czasu, aby zagwarantować poziom godny tej koszulki. Dam z siebie sto procent i będę wszędzie, gdzie będą mnie potrzebować – powiedział Szczęsny.

– Jeśli powiedzieliby mi teraz, że będę na ławce przez cały sezon, ale pomogę Inakiemu i zdobędziemy tytuły, byłbym szczęśliwy. Oczywiście chcę grać, ale nie przyszedłem tutaj tylko po to, aby zająć pozycję Inakiego – dodał polski bramkarz.

Źródło: Mundo Deportivo, Sport.es, X

Wyjątkowa zmiana w ostatnim meczu Podolskiego w Kolonii? Syn powołany do kadry Górnika

Czwartkowy mecz Górnika Zabrze z 1. FC Köln będzie szczególnym wydarzeniem w karierze Lukasa Podolskiego. Dla 39-letniego piłkarza to nie tylko pożegnanie z niemieckim klubem. To również szansa na wystąpienie w jednym meczu ze swoim synem Louisem, który został powołany do kadry Górnika na to spotkanie.

 

Wyjątkowy mecz z Kolonią

Lukas Podolski wrócił do Górnika Zabrze latem 2021 roku i od razu stał się kluczową postacią w klubie. Mimo swojego zaawansowanego jak na piłkarza wieku 39-letni zawodnik wciąż imponuje formą na boisku.

Od momentu powrotu, zdobył 22 bramki i zaliczył 19 asyst w 99 występach. Jego rola w Górniku wykracza jednak poza same mecze. Podolski aktywnie angażuje się w działalność klubu, pomaga w organizacji transferów i współpracy ze sponsorami.

 

Nie tylko Lukas podbija serca kibiców Górnika. Jego syn, Louis, także zaczął robić wrażenie, szczególnie w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów U-17. W meczu przeciwko Arce Gdynia, młody Podolski zdobył hat-tricka, co zwróciło na niego uwagę mediów sportowych.

Zapytany przez „Dziennik Zachodni” o przyszłość Louisa, Lukas Podolski odniósł się do kwestii możliwego rozwoju kariery swojego syna w Górniku.

– Może kiedyś będzie miał koszulkę albo mnie zmieni na boisku? Ale to jego życie, na razie ma szesnaście lat. Jest normalny, nie wykorzystuje, że jest Podolskim. On wszędzie był ze mną, wie, jak to jest, musi sobie radzić z różnymi sprawami. A czy będzie piłkarzem, sam zdecyduje. Przecież jak powie, że nie chce już grać, tylko idzie coś ciekawego studiować, to co się stanie? Przestanie być moim synem?! – mówił Lukas Podolski.

Jak się okazuje, marzenie o wspólnym występie ojca i syna na boisku może spełnić się już podczas pożegnalnego meczu Lukasa Podolskiego z 1. FC Köln. Louis został powołany do kadry Górnika na ten mecz, co otwiera możliwość do zmiany ojca z synem na boisku.

Źródło: Górnik Zabrze, Dziennik Zachodni

Szczęsny śmiał się z krytyki Tomaszewskiego. „Kocha słuchać jego opinii”

Wojciech Szczęsny po krótkiej emeryturze, postanowił wznowić piłkarską karierę, co spotkało się z ostrą reakcją Jana Tomaszewskiego. Słowa legendarnego bramkarza dotarły do Szczęsnego, który miał niezły ubaw z tego, co powiedział „Tomek”. Mateusz Święcicki z Eleven Sports ujawnił szczegóły tej sytuacji w podcaście WojewódzkiKędzierski.

 

Krytyka rozbawiła Szczęsnego

Decyzja Wojciecha Szczęsnego o wznowieniu kariery zaskoczyła wielu kibiców, szczególnie po tym, jak bramkarz zapowiedział jej zakończenie. Emerytura nie trwała długo, gdyż FC Barcelona zgłosiła się po polskiego golkipera, co doprowadziło do jego szybkiego powrotu na boisko.

 

Nie wszyscy jednak przyjęli tę decyzję z entuzjazmem. Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski, ostro skrytykował decyzję Szczęsnego o przyjęciu oferty „Blaugrany”.

Jan Tomaszewski nie przebierał w słowach, oceniając wybór Szczęsnego. W jego ocenie decyzja Polaka była niepoważna i sugerował, że jedynym powodem, dla którego Szczęsny przyjął ofertę Barcelony, była obecność Roberta Lewandowskiego w drużynie.

– Jak chłopiec w piaskownicy. To dla mnie bardzo niepoważne zachowanie. Jedynym wytłumaczeniem jest to, że w Barcelonie gra Lewandowski i łączą ich jakieś więzy. Wojtek powiedział, że kończy karierę i jeszcze dworował sobie z ludzi, którzy mówili, że jednak będzie grał – mówił były reprezentant Polski.

Słowa Tomaszewskiego dotarły do Wojciecha Szczęsnego, a Mateusz Święcicki z Eleven Sports ujawnił, jak bramkarz Barcelony zareagował na krytykę.

– Wojtek Szczęsny nam to w Barcelonie pokazywał na telefonie i on uwielbia Jana Tomaszewskiego. Powiedział: „kocham słuchać Jana Tomaszewskiego, jego opinii, jego ekspresji. Pokażę wam, co mnie powiedział” – powiedział w podcaście WojewódzkiKędzierski.

– Jaka była reakcja Szczęsnego? Kwiczeliśmy ze śmiechu, bo Jan Tomaszewski na koniec dodał coś, bardzo solennie, mówiąc „Barcelona dla mnie już nie istnieje”. Ja myślę, że w Katalonii strach – podsumował.

Źródło: WojewódzkiKędzierski

Nowe doniesienia ws. przyszłości Pogby. Może dołączyć do ciekawego projektu

Wiele wskazuje na to, że Paul Pogba odejdzie z Juventusu i rozpocznie nowy etap kariery w Olympique Marsylia. Według informacji podanych przez Malicka Traoré z NCI Sport, Francuz prowadzi zaawansowane negocjacje z klubem z Lazurowego Wybrzeża.

 

Odwołanie Pogby i skrócenie kary

Paul Pogba przez ponad rok znajdował się na marginesie piłki nożnej z powodu wykrycia w jego organizmie niedozwolonej substancji. Zawieszenie początkowo trwające aż do września 2027 roku, praktycznie przekreślało dalsze perspektywy 31-letniego pomocnika.

W wyniku odwołania do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu (CAS) w Lozannie kara została jednak skrócona do 18 miesięcy.

 

– […] CAS ustalił jednak, że pan Pogba nie był bez winy i że jako profesjonalny piłkarz powinien był zachować większą ostrożność w tych okolicznościach – podkreślono w oficjalnym oświadczeniu sądu arbitrażowego.

Skrócenie zawieszenia oznacza, że Pogba będzie mógł wrócić do treningów już w styczniu 2024 roku, a w marcu znów zagrać w oficjalnych meczach.

Mimo to wydaje się, że jego powrót do gry nie nastąpi w barwach Juventusu. Francuz ma zamiar rozwiązać swoją umowę z klubem, która obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku.

Według medialnych doniesień Pogba prowadzi rozmowy z Olympique Marsylia, który w ostatnim czasie znacząco wzmocnił swoją kadrę. Do klubu dołączono m.in. Adriena Rabiota, Masona Greenwooda, Elye Wahiego i Pierre-Emile Højbjerga.

Klub zarządzany przez Roberto De Zerbiego ma spore zaplecze kibicowskie i ambicje rywalizowania o najwyższe trofea, co może być atrakcyjną opcją dla Pogby.

Źródło: NCI Sport

Mocne słowa Karlströma po odejściu z Lecha. „Było toksycznie”

Jesper Karlström w rozmowie ze szwedzkimi mediami opowiedział o ostatnim sezonie w Lechu Poznań. Były pomocnik Kolejorza w gorzkich słowach ocenił minioną kampanię.

 

Gorzkie słowa na koniec

Choć Karlström miał na swoim koncie spore osiągnięcia w barwach Lecha, to miniony sezon okazał się dla zespołu kompletną katastrofą. Problemy zaczęły się nasilać po zatrudnieniu Mariusza Rumaka. Ostatecznie Lech nie zdobył mistrzostwa, a piłkarzom się oberwało za słabe wyniki.

Szwedzki pomocnik opowiedział o swoich odczuciach z końcówki pobytu w Lechu w rozmowie ze szwedzkimi mediami.

– Przez większość czasu szło nam bardzo dobrze, ale zmieniliśmy trenera i poszło… Jest wiele rzeczy, o których ludzie z zewnątrz nie wiedzą, ale zawsze daliśmy z siebie wszystko. Po prostu potrzebne było coś nowego. Kibice mają wysokie wymagania, w całym klubie było trochę trudno w końcówce, trochę toksycznie. To nie było dobre – powiedział w rozmowie z portalem Fotbolldirekt.se.

Karlström osobiście doświadczył krytyki. Pod koniec swojego pobytu w Poznaniu wdał się w wymianę zdań z jednym z fanów, który nazwał go „tłustym kotem”.

 

– Mówiono tak nie tylko o mnie, ale też innych doświadczonych zawodnikach, którzy byli częścią drużyny mistrzowskiej i którzy dotarli do ćwierćfinału w Europie. Podpisaliśmy nowe kontrakty i kibice myśleli, że nie przejmujemy się już futbolem. Nie chce mi się tego nawet komentować – podsumował.

Cała sytuacja sprawiła, że jego ostatnie miesiące w Lechu były pełne frustracji. Ostatecznie Karlström opuścił Poznań. W letnim oknie transferowym trafił do Udinese.

Źródło: fotbolldirekt.se

Łukasz Skorupski o transferze Wojciecha Szczęsnego. „Barcelonie się nie odmawia” [WIDEO]

Liverpool pokonał Bolognę 2:0 w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, jednak mimo porażki Łukasz Skorupski podkreślał dobrą postawę swojego zespołu. Polak wyróżnił również Mohameda Salaha jako kluczowego zawodnika tego spotkania.

 

Waleczna Bologna w starciu z faworytem

Bologna, mimo że nie weszła dobrze w fazę grupową Ligi Mistrzów, musiała zmierzyć się z jednym z głównych faworytów tych rozgrywek – Liverpoolem.

Angielski klub przystąpił do meczu na własnym stadionie w roli zdecydowanego faworyta, a włoski zespół po remisie z Szachtarem Donieck chciał zanotować pierwsze zwycięstwo.

 

Bologna pokazała się z dobrej strony zwłaszcza w pierwszej połowie. Choć Liverpool ostatecznie wygrał 2:0, to włoska ekipa nie zamierzała łatwo oddać tego spotkania.

– Jestem bardzo zadowolony z mojego zespołu. Stawiliśmy im czoła, w pierwszej połowie mogliśmy nawet zdobyć bramkę – powiedział Łukasz Skorupski w wywiadzie dla Canal+ Sport.

Kluczowe dla losów meczu były interwencje bramkarza Liverpoolu. To on kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą bramki, szczególnie w pierwszych 45 minutach, gdy Bologna próbowała zaskoczyć rywali.

– Alisson zaliczył dwie świetne interwencje, które mogły odmienić wynik meczu – dodał.

W drugiej połowie to Liverpool przejął kontrolę nad spotkaniem. Główną rolę odegrał Mohamed Salah, który najpierw popisał się asystą przy golu Alexisa Mac Allistera, a później sam zdobył bramkę.

– Była asysta, potem gol. Zagrał świetny mecz, myślę, że był najlepszy na boisku – stwierdził polski bramkarz.

Chociaż Bologna zakończyła mecz bez punktów, postawa zespołu w starciu z Liverpoolem napawa optymizmem. Skorupski podkreślał, że drużyna dobrze zrealizowała taktyczne założenia i że mimo porażki, zespół może wrócić do domu z podniesionymi głowami.

– Po tej porażce wracamy do domu z podniesionymi głowami – ocenił.

Łukasz Skorupski wypowiedział się także na temat transferu Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony.

– Nie jestem zaskoczony, po Wojtku można się spodziewać wszystkiego. Najpierw kończy karierę, a potem idzie do Barcelony. Życzę, aby szło mu jak najlepiej, to fajny chłopak. I tak jak powiedział, Barcelonie się nie odmawia – podsumował.

Źródło: Canal+ Sport

Kapitalny mecz Świderskiego przeciwko Chicago Fire. Dwa gole i asysta Polaka [WIDEO]

Karol Świderski zaliczył świetny występ w Major League Soccer, a Charlotte FC wygrało z Chicago Fire 4:3. Reprezentant Polski był kluczową postacią meczu, strzelając dwa gole i dokładając asystę.

 

Kapitalny mecz Świderskiego

Pierwsza bramka padła po szybkim rozegraniu z Pepem Bielem, a Świderski pewnie wykończył akcję.

W 25. minucie Chicago wyrównało dzięki Fabianowi Hebersowi, ale jeszcze przed przerwą Junior Urso i ponownie Świderski przywrócili prowadzenie gospodarzom.

Polak zdobył swoją drugą bramkę precyzyjnym strzałem głową, wygrywając pojedynek z obrońcami.

W drugiej połowie, przy golu Liela Abady na 4:1, Świderski zanotował asystę.

Mimo że Chicago strzeliło jeszcze dwa gole, zabrakło im czasu na wyrównanie.

 


Źródło: X