Vuković gotowy przejąć Legię. „Zostawiłbym dumę na boku. I tak mam ważny kontrakt”

Aleksandar Vuković udzielił wywiadu portalowi Mozzartsport.pl. 42-letni Serb przyznał, że byłby gotowy schować swoją dumę do kieszeni i wrócić do Legii Warszawa, aby jej pomóc do końca sezonu.

Vuko o sytuacji Legii

Legia Warszawa zajmuje siedemnaste miejsce w PKO BP Ekstraklasie. W niedzielnym meczu z Górnikiem mistrzowie Polski przegrali 2:3 po golu w doliczonym czasie gry. Sytuacja warszawiaków jest dramatyczna. Aleksandar Vuković w rozmowie z portalem Mozzartsport.pl przyznał, że chętnie pomoże Legii.

– Tak wspaniały klub po zaledwie jednej trzeciej sezonu ma nikłe, matematyczne szanse na obronę tytułu. Nawet osoby wnikliwie śledzące polską piłkę nie pamiętają, kiedy było tak poprzednio. Legia istnieje od 105 lat i w tym sezonie pobiła już kilka negatywnych rekordów – powiedział były piłkarz Legii jeszcze przed meczem z Górnikiem Zabrze.

– Dotarły do mnie wiadomości, że mogę spodziewać się zaproszenia na spotkanie od właściciela klubu. Wiedziałem jednak, że to głównie plotki. Chociaż, hipotetycznie rzecz biorąc, niezależnie od goryczy, jaką odczuwam z powodu tego, jak się rozstaliśmy, zostawiłbym dumę na boku i byłbym gotów pomóc klubowi do końca sezonu – zadeklarował.

– I tak mam ważny kontrakt z Legią do połowy 2022 roku, więc nie stawiałbym żadnych dodatkowych warunków finansowych ani innych. Miałbym tylko prośbę związaną z osobami będącymi w klubie, z którymi nie chciałbym i nie mógłbym pracować – zakończył „Vuko”.

Legenda klubu

Aleksandar Vuković reprezentował barwy Legii Warszawa w latach 2001-2009. Dla stołecznego klubu zebrał łącznie 202 występy, w których strzelił 15 bramek i zanotował 14 asyst. Serb był pierwszym trenerem Wojskowych od kwietnia 2019 roku do września 2020. Obecnie pozostaje bez pracy.

Były piłkarz Wisły przyznał się do korupcji w meczu z Legią w 1993 roku. „Chcę, żeby cała Polska wiedziała, że ten mecz był sprzedany”

Były piłkarz Wisły Kraków i Legii Warszawa, Grzegorz Szeliga przyznał się niedawno do sprzedania meczu. Po wszystkim udzielił wywiadu portalowi TVP Sport, w którym zdradził nieco więcej na ten temat. Szeliga odczuwa wielkie poczucie winy, dlatego postanowił ogłosić swoją korupcję po… prawie trzydziestu latach.

Były piłkarz przyznał się do korupcji

W 1993 roku Wisła Kraków mierzyła się z Legią Warszawa. Grający w Białej Gwieździe Grzegorz Szeliga po 28 latach przyznał się do sprzedania tego meczu.

– Ja, Grzegorz Szeliga sprzedałem mecz w 1993 roku Legia – Wisla. Chcę się poddać karze. Przepraszam kibiców obu drużyn – napisał w mediach społecznościowych 53-latek.

Dziennikarze TVP Sport postanowili się upewnić, że to nie włam na konto Szeligi i zapytali go o tę sytuację. Były piłkarz przyznał, że jest świadomy swojego postu. W wywiadzie dla wspomnianego źródła mówi o tym, że przez prawie 30 lat nie mógł spojrzeć w lustro.

– Jestem świadomy tego, co napisałem. Po blisko 30 latach musiałem o tym powiedzieć. Wziąłem pieniądze… Sam… Dostałem pieniądze od Legii. Przecież ja tam wcześniej grałem. Nie pamiętam kwoty, bo po drodze była denominacja. Była czwórka z przodu na pewno – powiedział Grzegorz Szeliga w rozmowie z TVP Sport.

Szeliga chce, żeby ludzie znali prawdę

Umierający na nowotwór były piłkarz chce, aby ludzie wiedzieli, że ten mecz był sprzedany.

– Powiem szczerze. Grałem na sto procent, ale nie dostawałem żadnych piłek. Przyznaję się do tego i chcę ponieść karę. Chcę, abyście o tym pisali. Ja… umieram. Nie mogę tego zabrać do grobu. Muszę o tym powiedzieć. Sprzedałem ten mecz – przyznał.

– 30 lat nie mogłem się przejrzeć w lustrze. Męczyło mnie to. Chodziło mi przede wszystkim o kibiców Wisły. Przez całe życie chciałem o tym powiedzieć – dodał.

– Mam 53 lata i dostałem pieniądze za to, by nie strzelać w tym meczu. To najszczersza prawda. Chcę, żeby cała Polska wiedziała, że ten mecz był sprzedany – zakończył.

Legia nie akceptuje decyzji federacji do dziś

Grzegorz Szeliga grał dla Wisły Kraków od 1993 roku. W tym roku Legia Warszawa zdobyła mistrzostwo, jednak decyzją PZPN je straciła. Warszawiakom postawiono zarzuty dotyczące korupcji m.in. w oparciu o wyjazdową wygraną z Wisłą (6:0). Ostatecznie tytuł przyznano Lechowi Poznań. Legia Warszawa do dziś nie uznaje decyzji PZPN-u. Wojskowi wciąż używają symboliki z jedną gwiazdką więcej za tytuły.

Źródło: TVP Sport

Fot. Grzegorz Szeliga (Facebook)

Paulo Sousa przyznał się do błędu ws. absencji Lewandowskiego. Zdradził swoich wymarzonych rywali w barażach

Selekcjoner reprezentacji Polski udzielił wywiadu Jackowi Kurowskiemu z TVP Sport. Paulo Sousa opowiedział o swoich wymarzonych rywalach w barażach i odniósł się do sytuacji związanej z Robertem Lewandowskim i jego absencją w meczu z Węgrami.

Sousa przyznał się do błędu

Selekcjoner Biało-Czerwonych w rozmowie z TVP Sport odniósł się do swoich decyzji przed meczem z Węgrami. Portugalczyk przemyślał sprawę i przyznał się do błędu. Sousa stwierdził, że jeśli mógłby cofnąć czas, nie zrezygnowałby z kapitana reprezentacji Polski.

– Zdałem sobie sprawę, że popełniłem w tej sytuacji błąd. Bo je popełniam. Podjąłem taką decyzję, ponieważ uważałem, że jest najlepsza i miałem za tym argumenty. Ale zdaję sobie sprawę, że to nie była najlepsza decyzja – powiedział Sousa.

– Zdaję sobie sprawę, że mogłem zachować się zdecydowanie lepiej. Gdybym mógł cofnąć czas, zachowałbym się inaczej. Mogłem lepiej zarządzać minutami gry Roberta. Mogłem dużo lepiej zarządzać drużyną w meczu z Andorą, ale nie możemy mówić tylko o Lewandowskim. To najlepszy zawodnik na świecie, jednak próbowaliśmy czegoś innego. Myliłem się, zdaję sobie sprawę, zrobiłbym to kompletnie inaczej – dodał Portugalczyk.

Ma swoich wymarzonych rywali

Sousa opowiedział również o swoich wymarzonych przeciwnikach w barażach do mistrzostw świata w Katarze. Portugalczyk chciałby trafić na Szkocję, a później zmierzyć się u siebie ze Szwecją.

– Tym drugim musimy się zrewanżować i to będzie dodatkowa motywacja. Zdaję sobie sprawę, że to nie byłby dla nas łatwy mecz, patrząc na wcześniejsze rezultaty – podsumował selekcjoner Biało-Czerwonych.

Źródło: TVP Sport

Podolski zakpił z kibiców Legii Warszawa. „Miło, że byliście w Zabrzu”

Górnik Zabrze pokonał Legię Warszawa (3:2) w niedzielnym spotkaniu PKO BP Ekstraklasy. Lukas Podolski po meczu postanowił odpowiedzieć na transparent kibiców ze stolicy.

Obraźliwy transparent Legii

Kibice Legii Warszawa mobilizowali się na wyjazd do Zabrza. Podczas poprzedniego domowego spotkania fani CWKS-u wywiesili transparent z treścią: „Chociaż w Zabrzu śmierdzi i bieda, za Legią na wyjazd jechać trzeba”.

Odpowiedź mistrza świata

Obraźliwe słowa w kierunku Zabrza najwidoczniej nie spodobały się Lukasowi Podolskiemu, który wykorzystał transparent do szyderki po wygranej z Legią.

– Miło, że byliście w Zabrzu – napisał po meczu mistrz świata z 2014 roku.

Zobacz również: Lukas Podolski podsumował mecz z Legią. „Paliła nam się trochę du*a” [WIDEO]

Źródło: Twitter

Alan Shearer szczery do bólu dla piłkarzy United. „Przestali dla niego biegać”

Po kompromitującej porażce 4:1 z Watfordem Ole Gunnar Solskjaer został zwolniony z Manchesteru United. Postawę zespołu w programie „Match of the Day” skomentował Alan Shearer. Według legendy angielskiej piłki zawodnicy stracili szacunek do pracy wykonywanej przez trenera.

Utrata poparcia

Wątpliwości wobec pracy wykonywanej przez Solskjaera pojawiały się już od dłuższego czasu. Wielu kibiców domagało się zwolnienia po blamażu z Liverpoolem. Według  Alana Shearera nie tylko fani stracili wiarę w umiejętności trenera:

– Z postawy zawodników w tym meczu jasno wynikało, że nie chcieli dalej pracować z Ole Gunnarem Solskjaerem. Przestali dla niego biegać i stracili szacunek do jego pracy. Jeżeli piłkarz mówi, że nie wie, co zrobić z piłką, to po prostu kłamie. To nie ma nic wspólnego z taktyką, pokazują, co myślą o pracy trenera- przekonuje Shearer.

Awaryjny zastępca

Po zwolnieniu Solskjaera zespół tymczasowo przejmie Michael Carrick. Do tej pory 40-latek był asystentem norweskiego szkoleniowca. Jego debiut przypadnie na mecz w Lidze Mistrzów z Villarealem.

Źródło: Sport.pl

Lukas Podolski z pierwszą bramką dla Górnika. Przełamanie na Legii [WIDEO]

Górnik Zabrze prowadzi 2:0 z Legią Warszawa. Pierwszą bramkę dla zabrzan strzelił Erik Janża. Drugie trafienie dla KSG zaliczył Lukas Podolski. To pierwsze trafienie Niemca w tym sezonie.

Pierwszy gol Podolskiego

Lukas Podolski dołączył do Górnika Zabrze w letnim oknie transferowym. Kibice KSG mieli ogromne oczekiwania względem niemieckiego mistrza świata. 36-latek trafił do siatki dopiero w swoim jedenastym występie dla drużyny z Górnego Śląska.

Niemiec przełamał się w listopadowym meczu przeciwko Legii Warszawa. Jeden z piłkarzy Górnika pomknął lewą stroną boiska, oddał strzał z głowy, a odbita piłka wylądowała pod nogą „Poldiego”. Doświadczony zawodnik nie zwykł marnować takich sytuacji i z bliska wpakował futbolówkę do siatki.

Czy poznaliśmy zagranie sezonu? Piękna asysta Cancelo przeciwko Evertonowi [WIDEO]

Manchester City pokonał Everton 3:0 w dwunastej kolejce Premier League. Bramkę dla Obywateli zdobył Raheem Sterling, który wykorzystał fenomenalne podanie Joao Cancelo.

Asysta sezonu?

The Citizens przeważają w starciu z Evertonem, jednak pierwsze trafienie zaliczyli dopiero 44. minucie. Bramka dla klubu z niebieskiej części Manchesteru padła po świetnym zagraniu Joao Cancelo. Portugalczyk przytomnie zauważył wbiegającego w pole karne Raheema Sterlinga i zagrał mu piłkę fałszem. Anglik przyjął futbolówkę i pewnie pokonał Jordana Pickforda. Ostatnie podanie Cancelo spotkało się ze sporą dawką pochwał postronnych kibiców i trudno się dziwić. Takie zagranie z pewnością zasługuje na nominację do asysty sezonu.

Źródło: Twitter

Frankowski przedstawiony w L’Equipe. „Po pierwszym treningu zawodnik powiedział, że Polak śmierdzi piłką”

Francuska gazeta L’Equipe zaprezentowała artykuł o Przemysławie Frankowskim w niedzielnym wydaniu. Dziennikarze zapytali o Polaka dyrektora sportowego Lens, Florenta Ghisolfiego oraz Christophera Oualembo, z którym grał w Lechii Gdańsk.

Nietypowa droga Polaka

Przemysław Frankowski dołączył do Lens z Chicago Fire za nieco ponad 2 mln euro. Polak notuje świetnie liczby we francuskiej ekstraklasie. Skrzydłowy zdobył cztery bramki i zanotował trzy asysty w trzynastu spotkaniach. Jego zespół zajmuje trzecie miejsce w lidze z 24 punktami na koncie.

Dziennikarze L’Equipe przedstawili sylwetkę 26-latka w niedzielnym wydaniu gazety. Christopher Oualembo, który grał w Lechii Gdańsk z Frankowskim opowiedział Yohannowi Hautboisowi (dziennikarzowi L’Equipe przyp. red.) o nietypowej ścieżce reprezentanta Polski.

– Miał wystarczający poziom, by trafić do klubu środka tabeli Bundesligi, co jest logiczną ścieżką w Polsce. Ale postanowił wyjść ze strefy komfortu i przeszedł do Chicago. To sprawiło, że się rozwinął – powiedział kolega z szatni z czasów Lechii Gdańsk.

Pochwały od dyrektora sportowego

Swoje zdanie na temat Frankowskiego przedstawił również dyrektor sportowy Lens. Florent Ghisolfi nie szczędził pochwał pod adresem polskiego skrzydłowego. Jeden z zawodników po pierwszym treningu Polaka powiedział, że „śmierdzi on piłką”, co jest pozytywnym określeniem we Francji.

– Pierwsze słowo, które mi przychodzi na myśl o nim to inteligencja. Ma niezwykłe zdolności, jest powtarzalny… To idealny zawodnik do naszego projektu – podsumował dyrektor sportowy trzeciego zespołu Ligue 1.

Źródło: L’Equipe, TVP Sport

Groźnie wyglądająca kontuzja Łukasza Piszczka. Obrońca LKS-u musiał opuścić boisko [WIDEO]

Łukasz Piszczek w ostatnim meczu rundy jesiennej odniósł groźnie wyglądającą kontuzje. „Piszczu” chciał po prostu wybić piłkę. Niestety ta próba nie zakończyła  się najlepiej. Zawodnik LKS-u był zmuszony opuścić plac gry. 

Miły gest

Po zejściu z boiska Piszczek znalazł czas dla najmłodszych kibiców. O całej sytuacji poinformowała strona Ślęzy Wrocław:

– „Czekało na niego bowiem mnóstwo, zwłaszcza młodych kibiców, z nadzieją na autograf, a ten wspaniały piłkarz, mimo że mocno cierpiał, siedząc na krześle, przez 40 minut cierpliwie podpisywał koszulki, piłki i karteczki podsuwane mu przez fanów. Wielki szacunek Panie Łukaszu. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i na boisko.”

Czas na leczenie

Klub jeszcze nie poinformował jak poważna jest kontuzja Piszczka. Jednak na nagraniach cała sytuacja nie wygląda najlepiej. Najbliższe spotkanie LKS zagra dopiero w marcu. Warto zaznaczyć, że po powrocie do Goczałkowic Piszczek opuścił tylko jedno spotkanie.

Źródło: Sport.pl

Aguero skończy karierę? „W przyszłym tygodniu odbędzie się konferencja prasowa”

Sergio Aguero dołączył do FC Barcelony w letnim oknie transferowym. Niedawno wykryto u niego problemy z sercem. Piłkarz postanowił nie ryzykować i zakończyć karierę piłkarską. Według Gerarda Romero w przyszłym tygodniu ma się odbyć specjalna konferencja prasowa.

Chciał grać z przyjacielem

Przygoda Sergio Aguero w FC Barcelonie miała wyglądać zupełnie inaczej. Argentyńczyk trafił do stolicy Katalonii, by grać ramię w ramię ze swoim rodakiem i przyjacielem, Leo Messim. Okazało się jednak, że doświadczony wychowanek La Masii musiał opuścić Barcę przez względy finansowe.

Problemy ze zdrowiem

Później Aguero złapał kontuzję, a gdy wrócił na boisko w meczu z Deportivo Alaves zszedł z boiska w 41. minucie. Argentyńczyk skarżył się na ból w klatce piersiowej. Po badaniach okazało się, że były snajper Manchesteru City ma problemy z sercem.

Koniec kariery?

Według Gerarda Romero Sergio Kun Aguero postanowił nie ryzykować. W przyszłym tygodniu ma się odbyć specjalna konferencja prasowa, podczas której Argentyńczyk ogłosi zakończenie kariery.

Doświadczony napastnik nie zdążył za wiele pograć w barwach FC Barcelony. Jego bilans z bieżącego sezonu to pięć spotkań i jedna bramka. 33-latek łącznie zebrał 165 minut na boisku. Aguero wcześniej reprezentował barwy Manchesteru City (2011-2021), Atletico Madryt (2006-2011) oraz Independente (1997-2006).

Źródło: Gerard Romero

Kolejne szokujące zachowanie Balotellego wyszło na jaw. „Gonił ludzi z zapalniczką i lakierem do włosów, żeby ich podpalić”

Z biegiem lat poznajemy kolejne historie z udziałem Mario Balotellego. Tym razem o swojej przygodzie z Balotellim opowiedział jego klubowy kolega z Brescii – Simon Skrabb. Według 26-latka włoski napastnik miał gonić ludzi z zapalniczką i lakierem do włosów, żeby ich podpalić.

Powrót do ojczyzny

Pobyt Balotellego w Brescii nie należał do udanych. Włoch w końcowej fazie swojego pobytu w klubie nie był nawet wpuszczany na treningi. Historia opowiedziana przez Simona Skrabba jest tylko potwierdzeniem na jak dziwne pomysły może wpaść „Super Mario”:

– Zachowywał się jak kapitan, na treningach pokazywał wspaniałe rzeczy, a potem nagle znikał. Gonił ludzi z zapalniczką i lakierem do włosów, żeby ich podpalić – wspomina Skrabb.

Poprzednie incydenty

Swoje skłonności pirotechniczne Balotelli pokazał już w 2011 roku, odpalając fajerwerki w domowej łazience. Jak się później okazało nie był to najlepszy pomysł. Prawie cały budynek spłoną a koszty zniszczeń oszacowano na 400 000 funtów.

Źródło: Meczyki.pl

Rafał Gikiewicz ironicznie po wygranej z Bayernem. „Stary dziad, a ograł Bayern”

Augsburg pokonał Bayern Monachium (2:1) w piątkowym spotkaniu Bundesligi. Rafał Gikiewicz po meczu odpowiedział na pytania Mateusza Borka z Viaplay. Polski bramkarz ironicznie odgryzł się Paulo Sousie.

Skreślony przez Sousę

Rafał Gikiewicz jest jednym z najlepszych polskich bramkarzy. Mimo to, Paulo Sousa go nie powołuje. W pomeczowym wywiadzie golkiper Augsburga ironicznie skwitował zachowanie selekcjonera, który zrezygnował z niego ze względu na wiek.

– Zobacz, stary dziad, a ograł Bayern… Mam 34 lata i po raz pierwszy w karierze ogrywam Bayern. Nikt mnie z tej bramki nie wyrzuca i nie wyrzuci – ocenił bramkarz Augsburga.

– Jakbym był „stary”, to nie stałbym w bramce i nie pokonałbym Bayernu. Trzeci sezon z rzędu bronię w Bundeslidze, a w Niemczech naprawdę nie brakuje młodych, zdolnych bramkarzy – dodał Gikiewicz.

Rafał Gikiewicz wystąpił w czternastu spotkaniach w bieżącym sezonie. Polak trzykrotnie zachował czyste konto. Portal transfermakrt.de wycenia 34-latka na 1,5 mln euro.

Źródło: Viaplay, WP Sportowe Fakty

Robert Lewandowski o absencji w meczu z Węgrami. „Powiedziano wiele bzdurnych rzeczy” [WIDEO]

Mateusz Borek przepytał Roberta Lewandowskiego po przegranej Bayernu Monachium z Augsburgiem. Kapitan reprezentacji Polski odniósł się do zamieszania związanego z jego absencją w meczu z Węgrami.

Sensacyjna porażka mistrzów Niemiec i komentarz Lewandowskiego ws. reprezentacji

Augsburg pokonał Bayern Monachium 2:1 w piątkowym meczu Bundesligi. Robert Lewandowski strzelił jedną bramkę, jednak jego drużyna wróciła do stolicy Bawarii bez punktów. Po spotkaniu Mateusz Borek z Viaplay przepytał kapitana reprezentacji Polski. Snajper Bayernu miał okazję odnieść się do zamieszania związanego z końcówką zgrupowania kadry biało-czerwonych.

– Przed zgrupowaniem ustalone było, że w przypadku wygranej z Andorą nie będę brany pod uwagę do gry w drugim meczu. Tak wygląda sytuacja. Nigdy nie odmówiłem gry w reprezentacji. Teraz nie ma się co nad tym głowić, bo za późno. Nie naprawimy tych błędów, które zostały popełnione – podsumował całą sytuację Robert Lewandowski.

– Powiedziano wiele bzdurnych rzeczy w tym temacie. Nie brałem udziału w żadnej sesji dla France Football – dodał kapitan reprezentacji Polski.

Źródło: Viaplay

Zbigniew Boniek po porażce reprezentacji Polski: Zabrakło dialogu

Zbigniew Boniek był gościem w programie Droga na Szczyt. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej opowiedział o zamieszaniu związanym z absencją Roberta Lewandowskiego w meczu przeciwko Węgrom.

Komentarz byłego prezesa

Biało-czerwoni przegrali z Węgrami 1:2. Przez porażkę w ostatnim spotkaniu eliminacji Polacy utrudnili sobie sytuację. Reprezentacja nie będzie rozstawiona w barażach, przez co trudniej będzie się dostać do mistrzostw świata w Katarze. Zbigniew Boniek w rozmowie z Damianem Bąbolem stwierdził, iż zabrakło odpowiedniej rozmowy i rozdysponowania sił kapitana kadry Polski na dwa ostatnie mecze eliminacji.

– My ciągle chcemy liczyć na „drapane”, że musi być łatwo, że musi być u siebie i że musimy wygrać. Natomiast fakty są takie, że my sobie strasznie pokrzyżowaliśmy sprawę, bo przecież wystarczyło zremisować z Węgrami. Nawet bez Roberta Lewandowskiego ta reprezentacja nie miała przegrać tego meczu. Ale stało się i nie ma już co płakać – ocenił były prezes PZPN.

– Wydaję mi się, że zawiodła komunikacja. Zabrakło dialogu. Trzeba było porozmawiać i powiedzieć sobie: „Słuchajcie, na stadionie będzie 60 tys. kibiców. Zamiast zagrać cały mecz z Andorą, można było to podzielić: 45 minut w jednym meczu, 45 minut w drugim meczu. Tym bardziej że Robert był na ławce rezerwowych w dresach i z pewnością można to było załatwić inaczej – dodał Boniek.

Robert Lewandowski odpowiedział na krytykę za mecz z Węgrami! Opublikował oświadczenie

Źródło: Sport.pl