Zagraniczni dziennikarze opowiedzieli o postrzeganiu reprezentacji Polski. „Przeciętny kibic kojarzy jedynie Lewandowskiego”

Fabrice Lamperti w rozmowie z portalem „Sport.pl” opowiedział o postrzeganiu reprezentacji Polski we Francji. Redaktor z dziennika „La Provence” uważa, że Trójkolorowi muszą pokonać Biało-Czerwonych w grupowym meczu EURO 2024.

 

Francuzi powinni pokonać Polaków na EURO

Reprezentacja Polski awansowała na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Biało-Czerwoni okazali się lepsi od Estonii i Walii w barażach o udział w turnieju. Tym samym podopieczni Michała Probierza trafili do jednej z najcięższych grup w rozgrywkach.

Ekipa prowadzona przez byłego szkoleniowca Cracovii spotka się na EURO 2024 z Holandią, Austrią i Francją. Dziennikarz, który reprezentuje kraj Trójkolorowych, opowiedział o postrzeganiu Biało-Czerwonych w ojczyźnie.

 

– Francja musi pokonać Polskę, piłkarze nie mają innego wyjścia. Pamiętajmy jednak, że to będzie trzeci mecz grupowy, a takie spotkania są zawsze wyjątkowe. Niewykluczone, że Francuzi będą mieli już zapewniony awans do fazy pucharowej, a wtedy selekcjoner da szansę zmiennikom – powiedział Fabrice Lamperti z dziennika „La Provence” w rozmowie z portalem „Sport.pl”.

Opinie z Austrii i Holandii

Swoje zdanie na temat Polaków przedstawili również dziennikarscy reprezentanci innych państw. Johannes Branld ze Sky Sport Austria i Sander Janssen z holenderskiego Voetbal International przedstawili swoje opinie o Biało-Czerwonych w rozmowie z serwisem „Sport.pl”.

– Przeciętny kibic w naszym kraju kojarzy z waszej drużyny jedynie Roberta Lewandowskiego. Eksperci określali jednak Polskę jako najmocniejszy zespół występujący w barażach do Euro. Jakość takich zawodników, jak Lewandowski, Zalewski, Kiwior, Bednarek, Zieliński czy Szymański mówi sama za siebie. Tym bardziej jestem zdziwiony, dlaczego polska drużyna tak męczyła się w eliminacjach z Mołdawią – przyznał Brandl.

– Myślę, że dla samego turnieju lepiej, że awansowali Polacy, bo mogą osiągnąć na Euro więcej niż Walijczycy. Inna sprawa, że mieliście naprawdę słabe eliminacje i z takiej grupy jak z Mołdawią, Albanią, Czechami i Wyspami Owczymi powinniście awansować bez problemów – dodał Janssen.

Źródło: Sport.pl

Ogromna kara za zniszczenia na Stadionie Śląskim. Ruch będzie musiał sięgnąć głęboko do kieszeni

 

W związku ze zniszczeniami na Stadionie Śląskim Ruch Chorzów będzie musiał zapłacić karę. Władze klubu mają sporą sumę do uiszczenia w ramach odszkodowania.

 

Zniszczenia na stadionie

W marcu odbyły się Wielkie Derby Śląska. Ruch Chorzów był formalnym gospodarzem meczu na Stadionie Śląskim. Podczas spotkania doszło do szkód w sektorze gości, ale musi za nie zapłacić gospodarz.

Ruch poinformował, że klub jest zobowiązany do zapłaty aż 1,1 mln złotych w ramach odszkodowania. Chorzowianie poinformowali, że pokryją tę kwotę z własnej kieszeni, ale jednocześnie skierują się do Górnika Zabrze w sprawie zwrotu pieniędzy. Szkody wystąpiły bowiem w sektorze „Torcidy”.

 

– Informujemy, iż po rozstrzygnięciu procedury przetargowej, znając dokładną kwotę, zgodnie z obowiązującymi przepisami zwrócimy się o niezwłoczny zwrot poniesionych kosztów do Górnika Zabrze SA. Górnik Zabrze SA autoryzował przyjazd zorganizowanej grupy swoich kibiców na mecz na Stadionie Śląskim, podczas którego dokonano zniszczeń w sektorze gości – napisano w oficjalnym komunikacie na stronie Ruchu Chorzów.

https://twitter.com/RuchChorzow1920/status/1778383404251173233

Źródło: Ruch Chorzów

 

Problemy z zakupem biletów na finał PP. „Jest chętnych na zakup ponad 100 tys. biletów”

Polski Związek Piłki Nożnej tłumaczy się z niedziałającej strony z biletami na finał Pucharu Polski. – Jest bardzo duże zainteresowanie. W tym momencie jest chętnych na zakup ponad 100 tys. biletów – powiedział Tomasz Kozłowski.

 

Spore zainteresowanie

W czwartek o godzinie 10:00 miała rozpocząć się sprzedaż biletów na finał Pucharu Polski. Kibice, którzy chcieli zakupić wejściówkę, nie mogli się jednak zalogować na stronie PZPN. Wiele wskazuje na to, że serwery nie udźwignęły zainteresowania, z jakim spotkało się zdarzenie.

Piotr Jawor z portalu Interia Sport zapytał dyrektora departamentu komunikacji i mediów PZPN o tę kwestię. Tomasz Kozłowski przyznał, że zainteresowanie jest ogromne.

 

– System się nie zawiesił. Mamy wszystko pod kontrolą, ale jest bardzo duże zainteresowanie. W tym momencie jest chętnych na zakup ponad 100 tys. biletów – powiedział.

Fani informowali o problemach z zakupem biletów m.in. pod postem profilu rozgrywek. Jeden z użytkowników dodał zrzut ekranu z komunikatem o kolejce do wyboru miejsc.

https://twitter.com/sport1pol/status/1778325294752870736

Źródło: Twitter, Interia Sport

Roszady w kadrze Lecha Poznań. Dwóch zawodników najprawdopodobniej odejdzie po sezonie

Portal transfery.info przekazał nowe informacje w sprawie sytuacji kadrowej Lecha Poznań w nowym sezonie. Według wspomnianego źródła z klubem najprawdopodobniej rozstaną się Barry Douglas i Artur Sobiech.

 

Czas na zmiany

Umowy Artura Sobiecha i Barry’ego Douglasa wygasają wraz z końcem sezonu. Nic nie wskazuje na to, żeby klub je przedłużył. Najprawdopodobniej jest to związane także ze zmianą trenera.

 

Mariusz Rumak ma opuścić klub po sezonie, a nazwisko jego następcy wciąż nie jest znane. W związku z tym nie ma żadnych decyzji co do kadry na następny sezon.

Barry Douglas wystąpił łącznie w 134 meczach Lecha Poznań. Szkocki obrońca zanotował w tym czasie 9 trafień i 24 asysty. Portal transfermartk.de wycenia 34-latka na 300 tysięcy euro.

Artur Sobiech dołączył do Lecha Poznań w lipcu 2021 roku. Od tego czasu doświadczony napastnik często zmagał się z urazami. 33-latek wystąpił w 54 spotkaniach dla Kolejorza, notując 5 trafień i 2 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia Sobiecha na 250 tysięcy euro.

Źródło: Transfery.info

Kibice Wisły Kraków na to czekali. PZPN odpowiedział na wniosek Białej Gwiazdy

Polski Związek Piłki Nożnej odpowiedział na wniosek Wisły Kraków w sprawie zawieszenia kary dotyczącej wyjazdu kibiców w wyjazdowych meczach Pucharu Polski. Federacja pozytywnie rozpatrzyła prośbę Białej Gwiazdy, co oznacza, że fani z Krakowa pojawią się na finale.

 

Kibice Wisły pojadą obejrzą finał z trybun

Kibice Wisły Kraków podczas jesiennego meczu w 2022 roku wrzucali race na boisko. Po wspomnianym spotkaniu z Motorem Lublin Polski Związek Piłki Nożnej ukarał fanów Białej Gwiazdy zakazem stadionowym na mecze wyjazdowym.

Pierwszoligowiec od tego czasu grał jednak w Pucharze Polski tylko u siebie. W związku z tym pod znakiem zapytania stała obecność fanów Wisły podczas finału. Jarosław Królewski zgłosił odpowiedni wniosek w sprawie zawieszenia kary.

 

Komunikat… i groźba

Federacja odpowiedziała na wniosek z pozytywnym skutkiem dla kibiców Białej Gwiazdy.

„Po rozpoznaniu wniosku Rzecznika Ochrony Prawa Związkowego PZPN o zawieszenie kary dyscyplinarnej zakazu wyjazdów zorganizowanych grup kibiców, orzeczonej w stosunku do Klubu TS Wisła SA 22 listopada 2022 r. w wymiarze 3 meczów, a nadto po zapoznaniu się ze stanowiskiem Komisji ds. Bezpieczeństwa na Obiektach Piłkarskich PZPN i pismem Klubu TS Wisła Kraków S.A., postanowiła:

– przychylić się do wniosku Rzecznika Ochrony Prawa Związkowego PZPN i zawiesić wykonanie wyżej wymienionej kary na okres próby wynoszący 3 (trzy) lata.

Komisja Dyscyplinarna PZPN wzięła pod uwagę, że orzeczona kara nie mogła zostać wykonana w ciągu ostatnich dwóch lat ze względu na to, że Klub rozgrywał wszystkie mecze Pucharu Polski w charakterze gospodarza.”

Federacja zagroziła jednak, że jakiekolwiek zakłócenia podczas spotkania mogą spowodować wykluczenie zespołu z następnych edycji pucharu.

„Komisja Dyscyplinarna dodatkowo poucza Klub oraz kibiców, że w przypadku powtarzającego się naruszania zasad bezpieczeństwa i porządku na stadionie, będzie zobligowana do zastosowania najsurowszych kar dyscyplinarnych, w tym wykluczenia Klubu z przyszłych rozgrywek Pucharu Polski” – dodano.

Wisła Kraków w wielkim finale zmierzy się z Pogonią Szczecin. Spotkanie Pucharu Polski zaplanowano na drugiego maja.

Źródło: PZPN

Goncalo Feio w Legii Warszawa to nie pomysł Dariusza Mioduskiego. Nowe doniesienia w sprawie zatrudnienia Portugalczyka

Piotr Koźmiński przekazał nowe informacje w sprawie zatrudnienia Goncalo Feio w Legii Warszawa. Dziennikarz portalu WP Sportowe Fakty uważa, że to nie był pomysł Dariusza Mioduskiego.

 

Feio za Runjaicia

Legia Warszawa poinformowała we wtorek o zwolnieniu Kosty Runjaicia z funkcji pierwszego szkoleniowca Legii Warszawa. Niedługo później Tomasz Włodarczyk przekazał informacje o jego następcy. Według dziennikarza portalu „Meczyki.pl” miejsce Niemca zajmie Goncalo Feio.

 

Piotr Koźmiński zdradził kulisy tego pomysłu. Według dziennikarza portalu WP Sportowe Fakty pomysł nie wypłynął od Dariusza Mioduskiego. Inicjatorem tego ruchu był dyrektor sportowy stołecznego klubu, Jacek Zieliński.

Przy okazji dziennikarz dodał, że nie ma mowy o zatrudnieniu Marka Papszuna w Legii Warszawa. Temat podobno nie pojawił się tym razem w gabinetach klubu ze stolicy. Celem wicemistrzów Polski był Goncalo Feio.

Legia Warszawa zajmuje piąte miejsce w lidze. Wojskowi zanotowali w tym sezonie 45 punktów w 27 kolejkach.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Nowe doniesienia po zwolnieniu Runjaicia z Legii. „Jego wypowiedź nie została dobrze odebrana w klubie”

Łukasz Olkowicz był gościem w programie Poznań vs Warszawa na antenie Meczyków. Dziennikarz Przeglądu Sportowego odniósł się do doniesień o zwolnieniu Kosty Runjaicia z Legii.

 

Niefortunna wypowiedź zdenerwowała władze?

We wtorkowy poranek jak grom z jasnego nieba spadła informacja o zwolnieniu Kosty Runjaicia z Legii Warszawa. Według medialnych doniesień jego następcą w stołecznym klubie zostanie Goncalo Feio. Takie informacje przekazał portal Meczyki.pl.

Łukasz Olkowicz, który doskonale odnajduje się w tematach związanych z Legią Warszawa, przedstawił swoje przemyślenia po odsunięciu niemieckiego szkoleniowca. Według dziennikarza Przeglądu Sportowego na decyzję mogły mieć wpływ wypowiedzi trenera po porażce z Widzewem Łódź.

 

– Wypowiedź Kosty Runjaicia po meczu z Widzewem, że nie tylko on jest odpowiedzialny za słabe wyniki, nie została dobrze odebrana w klubie. Nie mówię, że to było powodem zwolnienia, ale myślę, że to było to pierwsze tąpnięcie – powiedział Łukasz Olkowicz.

Zieliński traci wiarygodność

Łukasz Olkowicz w programie na antenie Meczyków powiedział również o utracie wiarygodności Jacka Zielińskiego. Dyrektor sportowy Legii Warszawa zatrudnił bowiem szkoleniowca, który nie wprowadzał regularnie młodzieży.

– Jacek Zieliński traci wiarygodność w moich oczach. Z jednej strony mówi, że Legii zależy na młodych piłkarzach, z drugiej – nie ma tego potwierdzenia w faktach. Czy Zieliński nie wiedział, jakiego trenera zatrudnia? O Runjaiciu można powiedzieć wszystko, to dobry trener jak na polskie warunki, ale na pewno nie jest to trener, którego dalibyśmy w czołówce szkoleniowców, którzy wprowadzają młodzież – dodał.

Źródło: Meczyki.pl

Polskie kluby zarobią więcej w Europie. Mioduski: „Szanse awansu do Ligi Mistrzów wzrosną o około 10%”

Dariusz Mioduski udzielił wywiadu Piłce Nożnej. Właściciel Legii Warszawa opowiedział o szansach polskich klubów w Lidze Mistrzów.

 

Liga Mistrzów zmienia format

Od sezonu 2024/2025 Liga Mistrzów i inne europejskie puchary będą występować w innej postaci. W klubowych turniejach UEFY wystąpi 36 drużyn, zamiast 32. To sprawi, że polskie ekipy będą miały w teorii łatwiejszą drogę do kwalifikacji.

Dariusz Mioduski miał udział w zmianach tych turniejów. Wiceprzewodniczący Club Competitions Committe wpłynął na rozgrywki, o czym opowiedział w rozmowie z Piłką Nożną.

 

– Ja skupiłem się na odzyskaniu przynajmniej jednego miejsca dla eliminacyjnej ścieżki mistrzowskiej. Nie każdy bowiem pamięta, że kiedy Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów w 2016 roku, ze ścieżki mistrzowskiej do fazy grupowej mogło dostać się w sumie sześć klubów. Tymczasem teraz taką możliwość mają tylko cztery. Wbrew pozorom jest to bardzo duża różnica – powiedział.

– Szanse awansu klubów z niżej notowanych lig spadły, a kluby z wyżej notowanych lig nie dość, że już rosły szybciej, to zaczęły jeszcze szybciej. Stanęło na tym, że ze ścieżki mistrzowskiej awans wywalczy pięć klubów, czyli nie będzie tak dobrze, jak w 2016 roku, ale nie będzie też tak źle, jak na przykład w 2023. Szanse na awans mistrza Polski wzrosną o około 10% – dodał Mioduski.

Zmiany nie oznaczają tylko łatwiejszego dostępu do europejskich rozgrywek. Polskie zespoły będą miały również możliwość zarobienia większych pieniędzy z tytułu gry w Europie.

– Dotychczas w przypadku podziału wspomnianych 4 procent niby mówiliśmy o podziale solidarnym, ale większość i tak trafiała do mniejszych klubów w najsilniejszych ligach (…) Słowem – mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju farsą, a nie mechanizmem rzeczywiście solidarnościowym. Kwota, która od nowego sezonu będzie trafiać do klubów z najsilniejszych lig, ale nie grających w europejskich pucharach została ograniczona do w sumie 50 milionów euro. Kluby z pozostałych krajów otrzymają zatem wyższe kwoty z tytułu solidarity payment, choć też nierówne. W przypadku polskich klubów będzie to wzrost na poziomie 20-30% – podsumował właściciel Legii.

Źródło: Piłka Nożna

Jacek Laskowski skrytykował działania właściciela polskiego klubu. „To jest eskalacja złych emocji”

Jacek Laskowski wypowiedział się na temat zachowania Jarosława Królewskiego po awansie Wisły Kraków do finału Pucharu Polski. Według komentatora sportowego niektóre wypowiedzi szefa Białej Gwiazdy są niepotrzebne.

 

Będzie walkower?

Wisła Kraków sensacyjnie awansowała do finału Pucharu Polski. Po triumfie nad Piastem Gliwice zrodziło się zamieszanie związane z obecnością fanów z Krakowa w Warszawie. Przypomnijmy, że fani Wisły mają zakaz stadionowy na dwa spotkania Pucharu Polski.

Jarosław Królewski ma jednak nadzieję, że Polski Związek Piłki Nożnej pozwoli krakowskim kibicom na uczestnictwo w meczu. Właściciel Białej Gwiazdy zagroził walkowerem w przypadku braku wpuszczenia fanów na Stadion Narodowy.

 

– Powtarzam. Jeśli kibice Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, klub Wisła Kraków odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu – pisał na Twitterze.

Te słowa nie spodobały się wielu ekspertom. Głos w tej sprawie zabrał między innymi Jacek Laskowski, który skrytykował zachowanie właściciela Wisły.

– Wywołujesz taki temat tuż po meczu, przez co klub nie ma czasu nacieszyć się awansem. A to jest wielki sukces zespołu z 1. ligi. To trzeba eksponować, a pewne rzeczy powinno się załatwiać po cichu. Myślę, że wtedy wszyscy by na tym skorzystali. Wyciągnięcie tego od razu po awansie, moim zdaniem, to jest eskalacja złych emocji, których ja zawsze w sporcie unikam – powiedział komentator w programie na antenie Meczyków.

Źródło: Meczyki.pl

Buksa może zostać w Turcji. Były mistrz interesuje się Polakiem

Wiele wskazuje na to, że Adam Buksa może ponownie zmienić otoczenie w letnim oknie transferowym. Według doniesień mediów jeden z tamtejszych klubów powalczy o podpis polskiego napastnika.

 

Może zostać w Turcji

Adam Buksa wyjechał z Ekstraklasy do Stanów Zjednoczonych. Po udanej przygodzie z New England Revolution trafił do francuskiego RC Lens. Tam jednak nie mógł się przebić, co spowodowało jego odejście na roczne wypożyczenie do Antalyasporu.

 

Transfer do Turcji okazał się bardzo dobrym ruchem ze strony polskiego napastnika. W 30 spotkaniach 27-latek zanotował 13 trafień i 2 asysty. Dobra postawa byłego piłkarza Pogoni Szczecin zaowocowała zainteresowaniem jednego z większych klubów nad Bosforem.

Według doniesień portalu „Damga” Besiktas miał się włączyć do walki o podpis Adama Buksy. Były mistrz Turcji chciałby uzupełnić formację napastników. Wspomniane źródło przekonuje, że niedługo może dojść do rozmów, a klub jest gotowy zapłacić około 5 mln euro.

Źródło: Damga

Brytyjski dziennikarz o Moderze. „Nie brakuje mu niczego w porównaniu do czasów sprzed kontuzji”

 

Brian Owen udzielił wywiadu portalowi „sport.tvp.pl”. Brytyjski dziennikarz czasopisma „The Argus” opowiedział o swoich odczuciach względem powrotu Jakuba Modera do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.

 

Wrócił i coraz częściej gra

Jakub Moder wrócił do gry jesienią 2023 roku. Polak przez ponad rok zmagał się z leczeniem urazu więzadeł w kolanie. 10 marca Roberto De Zerbi wystawił wychowanka Lecha Poznań w pierwszej jedenastce na mecz przeciwko Nottingham Forest.

Później włoski szkoleniowiec pozwolił mu na grę od początku w starciu z Liverpoolem. Mimo porażki Brighton, Moder zebrał dobre noty. Brian Owen z czasopisma „The Argus” opowiedział o swoich odczuciach względem powrotu Polaka do składu Mew.

 

– Wygląda na sprawnego i silnego, a trener Roberto De Zerbi stwierdził, że będzie kluczowy. Został postawiony w trudnej sytuacji w meczu z Nottingham Forest – drużyna gospodarzy zdobyła bramkę, a Lewis Dunk został wyrzucony z boiska. Brighton prowadziło 3:2 i było pod dużą presją, a jednak trener wykazał wielką wiarę w Modera, który potem miał szczęście, że też nie dostał czerwonej kartki. Okazał się jednak przydatną opcją na pozycji „dziesiątki”, choć nie jest to jego nominalne miejsce na boisku. Okazał się ważny między innymi w meczu z Liverpoolem, gdyż uniemożliwiał rozpoczynanie akcji od obrony przez Virgila van Dijka – powiedział w rozmowie z Przemysławem Chlebickim z redakcji TVP Sport.

Popularność Modera

– Jest popularny wśród fanów, którzy ułożyli o nim piosenkę i nazywają go „Magic Man”. Myślę, że mieliśmy pewne wątpliwości co do tego, czy będzie pasował do stylu De Zerbiego, polegającym na podawaniu z głębi pola pod pressingiem. Moder mówił, że trudno mu było nauczyć się sposobu gry. Ale trener znalazł dla niego inną rolę na boisku, ustawił go wyżej. Kibice go lubią, a lokalni dziennikarze widzą w nim potencjał i czekają na to, jak się rozwinie. […] Jest popularny w Brighton, ale na razie nie jest wielkim nazwiskiem w Premier League. To może się jednak zmienić, gdy zacznie strzelać gole – dodał Brian Owen.

Brytyjski dziennikarz czasopisma „The Argus” przyznał również, że Jakubowi Moderowi nie brakuje niczego w porównaniu do czasu sprzed kontuzji. Owen uważa, że Roberto De Zerbi postrzega Polaka bardziej jako zawodnika centralnej strefy, w odróżnieniu od Grahama Pottera, który często ustawiał Modera na wahadle lub skrzydle.

Dziennikarz twierdzi, że Polak najwyraźniej zaimponował swojemu szkoleniowcowi. Brytyjczyk pochwalił osobowość i nastawienie wychowanka Lecha Poznań. Według Briana Owena ważne jest jednak to, żeby Jakub Moder zaczął strzelać bramki.

Źródło: TVP Sport

Lukas Podolski sfrustrowany sytuacją w Górniku. „Tu ludzie nie znają słowa dziękuję”

Lukas Podolski wypowiedział się na temat działań władz Górnika Zabrze. Były reprezentant Niemiec w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” skrytykował ich zachowanie.

 

Podolski ostro o władzach Górnika

Górnik Zabrze nie wygląda najlepiej pod względem organizacyjnym. Lukas Podolski bardzo często w wywiadach wspomina o problemach panujących w klubie. Były reprezentant Niemiec robi jednak wszystko, co w jego mocy, aby to naprawić.

W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty ponownie wspomniał o potrzebach klubu. Lukas Podolski przy tym skrytykował działania władz Górnika.

 

– Grałem i w klubach wielkich, i w trochę mniejszych, ale z czymś takim nigdy się nie spotkałem. Owszem, w moich byłych klubach też wywalali prezesów, czy dyrektorów, ale zaraz potem powoływali nowych. Zawsze był jakiś plan – powiedział były reprezentant Niemiec.

– W Górniku czegoś takiego nie ma. A przecież Górnik jest wielką marką. Z czego znane jest Zabrze? Ze szpitala kardiologicznego i Górnika. Powiem tak: jeśli ktoś ostatnio przywrócił to miasto na światową mapę, to właśnie ja, moim transferem. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to co się dzieje z tym klubem, bo serce mi pęka. Chcę, żeby ludzie nie byli ślepi, żeby otworzyli oczy – dodał.

We wspomnianym wywiadzie Podolski stwierdził również, że dotrzymał obietnic, które złożył przed przyjściem do Górnika Zabrze. Przedstawił także swoje obawy dotyczące funkcjonowania klubu w przyszłości. Były reprezentant Niemiec obawia się, że drużyna pewnego dnia może nie wystartować w rozgrywkach.

– Po pierwsze sam dotrzymałem słowa i przyszedłem tu grać. Po drugie, ściągnąłem sponsorów, którzy przynieśli do klubu 500 tysięcy euro. Po trzecie, o Górniku znów zaczęły pisać międzynarodowe media. Po czwarte, również w pewnym stopniu dzięki mnie do klubu trafili Włodarczyk, Yokota, Ennali, Kapralik. Dzięki mnie Górnik ma tańsze obozy, pomogłem Akademii, sponsorowałem odwadnianie boiska, załatwiłem sprzęt do naszej kuchni czy siłowni. Znajdź mi drugiego takiego piłkarza na świecie. I myślisz, że ktoś mi podziękował? Ani razu. Zero. Ale do tego trzeba mieć honor i charakter. Tu ludzie nie znają słowa dziękuję – stwierdził „Poldi”.

– Robię to dla dobra klubu, ale i miasta! Bo przecież mądrze zarządzany, dobrze funkcjonujący klub będzie też plusem dla miasta. A kiedy ja to mam powiedzieć? Jak w trumnie będę leżał? Albo za parę lat, kiedy napiszę książkę o grze w Ekstraklasie? Nie, to trzeba mówić tu i teraz. Bo ja się naprawdę martwię, że to się w końcu rozpie***** – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Eksperci zażenowani wypowiedzią Josue. „W szatni Legii przydałby się ktoś, kto potrafiłby go utemperować”

Dariusz Dziekanowski wypowiedział się na temat zachowania Josue po ostatnim meczu Legii Warszawa. Były reprezentant Polski skrytykował słowa portugalskiego piłkarza klubu ze stolicy.

 

Kontrowersyjna wypowiedź i reakcja ekspertów

Josue w ostatnich meczach miał spory wpływ na grę Legii Warszawa. Po ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze przyznał jednak, że czuje się niedoceniony. Zaczął się również zastanawiać na temat swojej przyszłości w klubie.

 

– Czasami mam wrażenie, że niektórzy nie doceniają tego, co robię. Nie wiem, co mnie czeka, czy zostanę w Legii. Jeśli odejdę, to będę dumny z tego, co osiągnąłem w tym klubie. To nie ode mnie zależy, jaka czeka mnie przyszłość. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że nadal będę grał w piłkę – powiedział na antenie CANAL+.

Wypowiedź portugalskiego piłkarza Legii Warszawa nie spodobała się wielu ekspertom. Dariusz Dziekanowski w felietonie dla Przeglądu Sportowego Onet przejechał się po Josue.

– Trener Runjaic dał mu władzę i opaskę kapitana. Niestety, niekoniecznie przynosi to dobre efekty dla drużyny. Portugalczyk dostał legitymację, by stać się w klubie najważniejszą postacią, co z kolei doprowadziło do tego, że jego ego i arogancja urosło do niekontrolowanych rozmiarów – ocenił były reprezentant Polski.

– W szatni Legii przydałby się ktoś, kto potrafiłby go utemperować. Ale mleko już się rozlało. Proporcje między korzyściami na boisku, a problemy, jakie stwarza w szatni, zaczęły przybierać niepokojące rozmiary – dodał.

Swoje niezadowolenie z wypowiedzi Josue przedstawił również Robert Podoliński. Ekspert TVP Sport stwierdził, że żaden zawodnik nie może być ważniejszy od klubu.

Umowa Josue z Legią obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Na razie nie wiadomo, gdzie Portugalczyk zagra od nowego sezonu.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Meczyki.pl