Piłkarz Lecha Poznań wyróżniony w EA FC. Znalazł się w zacnym gronie

Joel Pereira został wyróżniony przez EA Sports. Obrońca Lecha Poznań trafił do prestiżowej Drużyny Tygodnia w grze EA Sports FC (dawniej FIFA).

 

Pereira wyróżniony

Występ Portugalczyka w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok (5:0) przyniósł mu to zaszczytne miejsce w gronie piłkarskich gwiazd. Pereira zanotował dwie asysty, które znacząco przyczyniły się do sukcesu drużyny.

 

W Drużynie Tygodnia obok Pereiry znaleźli się m.in. takie światowe sławy jak Lionel Messi, Karim Benzema, Theo Hernandez, Chwicza Kwaracchelia, Ousmane Dembele oraz Lamine Yamal.

Warto również dodać, że to pierwsza Drużyna Tygodnia w nowej grze. Karta piłkarza Lecha wygląda imponująco. Portugalczyk otrzymał aż 80 punktów oceny ogólnej w swojej cyfrowej wersji „w formie”.

Źródło: X

Andy Carroll i były piłkarz Ekstraklasy wylądowali w czwartej lidze francuskiej. Pomogą w odbudowie wielkiego klubu

Andy Carroll został ogłoszony nowym piłkarzem czwartoligowego Girondins de Bordeaux. Francuski klub wzmocnił również swoje szeregi Elhadjim Pape Djibrilem Diawem, znanym z występów w Koronie Kielce i Arce Gdynia.

 

Carroll w czwartej lidze francuskiej

35-letni napastnik o imponującej karierze w Anglii podjął się nowego wyzwania. Carroll, który rozegrał 248 meczów w Premier League, strzelił 54 bramki i zanotował 29 asyst, jest dobrze znany kibicom angielskiego futbolu.

W przeszłości występował m.in. w Newcastle United, West Hamie United i Liverpoolu. Ostatnio grał dla Amiens na drugim poziomie ligowym we Francji, ale teraz przenosi się do Bordeaux, które zmaga się z wielkimi problemami.

 

Oprócz Carrolla Girondins de Bordeaux zakontraktowało także senegalskiego obrońcę Elhadjiego Pape Djibrila Diawa. W przeszłości grał w Koronie Kielce i Arce Gdynia. Teraz dołącza do Francuzów z ukraińskiego Ruchu Lwów. Jego doświadczenie na polskich i ukraińskich boiskach ma pomóc drużynie w walce o odbudowanie swojej pozycji.

Girondins de Bordeaux to sześciokrotny mistrz Francji. Aktualnie zespół przeżywa trudne czasy. Po zakończeniu poprzedniego sezonu klub ogłosił upadłość i został zdegradowany do czwartego poziomu rozgrywkowego z powodu problemów finansowych.

Źródło: Girondins de Bordeaux

Zbigniew Boniek ocenił nowy format Ligi Mistrzów. „Sam miałem obawy”

Nowy format Ligi Mistrzów zadebiutował we wtorek. Reformy spotkały się z mieszanymi reakcjami, jednak Zbigniew Boniek, wiceprezes UEFA pozytywnie ocenił wprowadzone zmiany, podkreślając ich znaczenie dla kibiców i klubów.

 

Rewolucja w Lidze Mistrzów

We wtorek rozpoczęła się nowa era Ligi Mistrzów. Najbardziej zauważalną różnicą jest zwiększenie liczby drużyn z 32 do 36 oraz zlikwidowanie tradycyjnej fazy grupowej.

Teraz każdy zespół rozegra osiem meczów w fazie ligowej z różnymi przeciwnikami, a jedna wspólna tabela wyłoni najlepsze drużyny.

Zmiany były planowane od lat, a ich głównym celem było uatrakcyjnienie rozgrywek i zwiększenie wpływów finansowych. Początkowe reakcje kibiców były pełne obaw, jednak już pierwsze spotkania pokazały, że nowy format może dostarczać wielu emocji.

 

Przykładem jest efektowne zwycięstwo Bayernu Monachium nad Dinamem Zagrzeb (9:2) oraz wygrana Realu Madryt z VfB Stuttgart (3:1).

Zbigniew Boniek, obecnie wiceprezes UEFA, który miał swój wkład w opracowanie nowego formatu, wyraził optymizm po pierwszych meczach.

W swoich mediach społecznościowych zaznaczył, że nowy system spełnia oczekiwania klubów i kibiców.

– Kluby chciały zarabiać więcej, mieć ciekawsze mecze w fazie początkowej. To wszystko jest. Sam miałem obawy, ale jestem przekonany, że format jest naprawdę ok. Proponuję poczekać z oceną. Proszę zobaczyć jakie mecze mamy dzisiaj, jutro i w czwartek, i tak będzie zawsze – napisał na portalu X.

W środę zobaczymy takie starcia, jak Manchester City – Inter Mediolan czy Paris Saint-Germain – Girona.

Źródło: X

Problemy Zalewskiego w Romie. Możliwa batalia prawna

Nicola Zalewski wystosował ultimatum wobec AS Romy. Piłkarz domaga się natychmiastowego przywrócenia do pierwszego składu. Według doniesień włoskiego dziennikarza Nicolò Schiry sprawa może trafić na drogę prawną. Stanie się tak, gdy klub nie spełni oczekiwań piłkarza.

 

Problemy Zalewskiego z AS Romą

Sytuacja Zalewskiego w AS Romie skomplikowała się po tym, jak odrzucił ofertę transferu do Galatasaray oraz propozycję przedłużenia kontraktu z rzymskim klubem. Włodarze Romy, nie chcąc dopuścić do jego odejścia na zasadzie wolnego transferu po wygaśnięciu umowy w czerwcu 2025 roku, naciskali na jego przenosiny do Turcji, a następnie na prolongatę kontraktu.

Poprosił o przywrócenie do składu

W efekcie tych negocjacji Zalewski został odsunięty od pierwszego zespołu. Według informacji przekazanych przez Nicolò Schirę Zalewski wystosował oficjalną prośbę do władz Romy o natychmiastowe przywrócenie do składu.

Stoczą walkę prawną?

Polak jest zdeterminowany, by wrócić do gry, a jeśli jego żądanie nie zostanie spełnione, sprawa trafi na drogę prawną. Prawnicy reprezentanta Polski są gotowi wkroczyć do akcji, jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie w najbliższym czasie. „Batalia prawna na horyzoncie” – tak opisał sytuację włoski dziennikarz.

Nie ma sentymentów

Nicola Zalewski, który rozegrał 109 meczów w barwach AS Romy, odgrywał kluczową rolę w sukcesie drużyny podczas sezonu 2021/2022, w którym „Giallorossi” triumfowali w Lidze Konferencji Europy.

 

Te osiągnięcia jednak nie dają mu taryfy ulgowej. Jego relacje z klubem są obecnie napięte, a jego przyszłość w stolicy Włoch stoi pod dużym znakiem zapytania. Jeśli Roma nie zmieni swojego stanowiska, przed Zalewskim mogą być długie miesiące bez gry.

Źródło: Nicolo Schira

Jan Urban liczy na Lukasa Podolskiego. „Chciałbym, żeby kupił Górnika Zabrze”

Jan Urban w rozmowie z portalem slazag.pl wyraził swoje poparcie dla pomysłu, żeby Lukas Podolski stał się właścicielem Górnika Zabrze. Były reprezentant Niemiec od dawna jest zaangażowany w sprawy Górnika.

 

Co dalej z Górnikiem Zabrze?

Lukas Podolski dołączył do Górnika Zabrze pod koniec swojej piłkarskiej kariery. Były reprezentant Niemiec od lat wyraża swoje przywiązanie do klubu. Oprócz gry na boisku Podolski aktywnie wspiera zespół na wielu płaszczyznach – od działań transferowych po promowanie marki klubu na arenie międzynarodowej.

Współuczestniczył w sprowadzeniu takich zawodników jak Daisuke Yokota i Lawrence Ennali oraz zaangażował swoją firmę Mangal Döner x LP10 do współpracy z klubem. Jego aktywność nie uszła uwadze kibiców, którzy chętnie widzieliby go w roli właściciela.

Jan Urban w wywiadzie z slazag.pl wyraził nadzieję, że Podolski mógłby kiedyś przejąć klub.

 

– Jeśli byłaby taka możliwość, to oczywiście, że chciałbym, żeby Lukas Podolski kupił Górnika Zabrze. Jestem pewny jednej rzeczy – Lukas ma Górnika w sercu. Chce dla niego jak najlepiej. Wie, jak funkcjonują profesjonalne kluby na zachodzie. Jest osobą rozpoznawaną na całym świecie i łatwo przychodzi mu sprowadzanie sponsorów. Najbardziej obawiam się tego, żeby klub nie trafił w niepożądane ręce. Takich przykładów w polskiej piłce jest dużo – powiedział.

Podolski nie wyklucza dalszego zaangażowania w rozwój Górnika. Jego potencjalne przejęcie klubu mogłoby stanowić istotny krok w kierunku prywatyzacji, o której marzy część kibiców i władz klubu. Jednak na chwilę obecną nie ma oficjalnych informacji na temat planów Podolskiego dotyczących zakupu Górnika.

Źródło: slazag.pl

Komar znokautował piłkarza Piasta. Sędzia nawet nie zareagował [WIDEO]

W niedzielnym meczu Piasta Gliwice z Puszczą Niepołomice doszło do groźnego starcia pomiędzy Kewinem Komarem a Tomasem Hukiem. Choć sytuacja wydawała się jednoznaczna, sędziowie nie zdecydowali się na podyktowanie rzutu karnego.

 

Komar znokautował Huka

Spotkanie Piasta z Puszczą rozpoczęło się od niebezpiecznego zdarzenia w polu karnym. Już w 3. minucie Tomas Huk został brutalnie znokautowany przez Kewina Komara. Bramkarz Puszczy wyszedł do dośrodkowania z rzutu wolnego, ale zamiast piłki, trafił w głowę obrońcy gliwiczan.

 

Huk upadł na murawę i wymagał natychmiastowej pomocy medycznej, po czym musiał opuścić boisko na kilka minut. Pomimo poważnej interwencji Komara, żaden z sędziów nie dopatrzył się faulu. Zarówno Tomasz Kwiatkowski, sędzia główny, jak i sędziowie VAR nie podjęli decyzji o przyznaniu rzutu karnego. To dość spora kontrowersja, gdy weźmie się pod uwagę impet golkipera Puszczy Niepołomice.

 

Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1, a Piast Gliwice awansował na 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Puszcza Niepołomice zajmuje obecnie 11. lokatę.

Źródło: X

Trudna sytuacja w Kłodzku. Woda zalała stadion lokalnej drużyny

Ulewne deszcze powodują coraz większe zniszczenia w południowo-zachodniej Polsce. Szczególnie trudna sytuacja panuje w Kłodzku, gdzie poziom wody w Nysie Kłodzkiej przekroczył historyczne wartości. Rzeka zalała miasto oraz stadion lokalnego klubu piłkarskiego MKS Nysa Kłodzko.

 

Trudna sytuacja w południowo-zachodniej Polsce

Według informacji przekazanych przez Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kłodzku intensywne opady deszczu spowodowały zalanie stadionu MKS Nysa Kłodzko. Obiekt oddalony o kilkaset metrów od Nysy Kłodzkiej znalazł się pod wodą. Utrudni to treningi i mecze piłkarzy, którzy na co dzień korzystają z tego terenu.

W piątek, 13 września podjęto decyzję o odwołaniu najbliższego meczu przeciwko Iskrze Jaszkowa Dolna. Zamknięto również stadion do poniedziałku 16 września, jednak dalsze problemy spowodowane zalaniem mogą znacznie opóźnić wznowienie rozgrywek na tym obiekcie. Zgodnie z komunikatem władz miasta, poziom wody w Nysie Kłodzkiej przekroczył 6,5 metra, co jest wartością wyższą niż podczas pamiętnej powodzi z 1997 roku.

 

Skutki żywiołu są widoczne w całym mieście – woda zalała już wiele budynków i infrastruktury, a stadion MKS Nysa Kłodzko pomimo odległości od rzeki znalazł się pod wodą. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, data jego ponownego otwarcia zostanie przesunięta.

Źródło: Interia Sport, Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kłodzku

Rosjanie zablokują transfer przez nagranie na TikToku? Kuriozalna sytuacja

Transfer portugalskiego obrońcy Ricardo Mangasa z Vitorii Guimaraes do Spartaka Moskwa wydawał się już przesądzony. Teraz może jednak nie dojść do skutku. A to wszystko przez nagranie zamieszczone na TikToku, które wywołało reakcję rosyjskich organów ścigania.

 

Transfer może upaść przez nagranie na TikToku

26-letni obrońca Vitorii Guimaraes SC miał być bliski przenosin do Spartaka Moskwa. Oba kluby osiągnęły porozumienie w sprawie transferu, a jego szczegóły zostały uzgodnione. Taki stan rzeczy potwierdził również agent zawodnika, Sergio Tiago Ribeiro.

Wydawało się, że jedyną formalnością pozostaje uzyskanie wizy, a Mangas miał dołączyć do rosyjskiego klubu w najbliższy weekend. Jednak transfer stanął pod znakiem zapytania z powodu nieoczekiwanych problemów.

 

Całe zamieszanie wywołało nagranie zamieszczone na TikToku przez Carly Santos, partnerkę Mangasa, która cieszy się dużą popularnością na tej platformie. Na filmie Mangas pojawia się w damskiej sukience, szpilkach i z torebką w ręce. Wideo miało być humorystycznym przerywnikiem, jednak w Rosji wzbudziło poważne obawy.

Nagranie szybko zwróciło uwagę rosyjskich władz, w tym prokuratury generalnej Federacji Rosyjskiej. Jak donosi serwis Sovsport.ru, filmik został zakwalifikowany do sprawdzenia pod kątem propagandy nietradycyjnej orientacji seksualnej. To w Rosji jest poważnym zarzutem.

Przedstawiciele ruchu społecznego „Ojcowie Rosji” stwierdzili, że Mangas nie powinien być wpuszczony do kraju. W związku z tym transfer do moskiewskiego klubu może upaść.

Agent Ricardo Mangasa, Sergio Tiago Ribeiro, szybko zareagował na te doniesienia. W wydanym oświadczeniu podkreślił, że filmik na TikToku miał jedynie humorystyczny charakter, a Mangas nie ma zamiaru angażować się w żadne kontrowersyjne kwestie.

– Ricardo kocha dziewczyny. Jeśli zobaczysz jego dziewczynę, sam wszystko zrozumiesz. To tylko filmik na TikToku – stwierdził agent.

Źródło: Sport.pl, Sovsport.ru

Maciej Rybus ma problemy ze znalezieniem nowego klubu. Agent zdradził powód

Maciej Rybus nadal nie znalazł nowego klubu po wygaśnięciu kontraktu z Rubinem Kazań. Jego agent, Roman Oreszczuk w rozmowie z serwisem Metaratings.ru, zdradził, że głównymi powodami są kontuzje oraz wiek piłkarza, które odstraszają potencjalnych pracodawców.

Co dalej z Rybusem?

Rybus w ostatnich latach zanotował sporą obniżkę formy. Działacze klubowi obawiają się jego podatności na kontuzje oraz faktu, że piłkarz ma już 34 lata. Choć sam zawodnik i jego agent twierdzą, że Rybus jest w doskonałej formie fizycznej, to kluby pozostają sceptyczne. Głównie z uwagi na jego historię urazów oraz status zawodnika zagranicznego.

Co ciekawe, Rybus otrzymał oferty w letnim oknie transferowym. Polak jednak nie zaakceptował tych propozycji, o czym powiedział jego agent.

– Maciej nie chciał zaakceptować opcji, które mieliśmy. Kontrakt Rybusa wygasł w trakcie okna transferowego. Były opcje z rosyjskiej Premier Ligi i z klubów zagranicznych. Nie chcę o tym szczegółowo dyskutować, po prostu Maciej nie chciał przyjąć tych propozycji – przyznał.

Będzie udowadniał swoją wartość

Decyzja Rybusa o pozostaniu w lidze rosyjskiej po wybuchu wojny na Ukrainie praktycznie wykluczyła możliwość powrotu do polskiej Ekstraklasy. Choć niektórzy sugerowali, że piłkarz może rozważać zakończenie kariery, jego agent stanowczo zaprzecza tym spekulacjom.

Oreszczuk w rozmowie z Metaratings.ru zapewnił, że Rybus jest zdeterminowany, aby kontynuować karierę. Piłkarz planuje wziąć udział w obozach treningowych, aby udowodnić swoją wartość. Jego agent podkreśla, że jest w lepszej kondycji fizycznej niż większość piłkarzy w rosyjskiej Premier Lidze.

– Nie bierzemy tego pod uwagę. Będziemy mieli czas na obozy treningowe. Będzie można pojechać na zgrupowanie z jakimś zespołem i to udowodnić. Teraz Maciej jest w świetnej formie. Pracuje w siłowni. Dwie trzecie piłkarzy rosyjskiej Premier Ligi nie jest w takiej formie fizycznej, w jakiej jest teraz Rybus – powiedział.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Metaratings.ru

Były piłkarz Bayernu otworzył konto na nietypowej platformie. Jeszcze kilka lat temu grał z Lewandowskim

Były klubowy kolega Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium zaskoczył swoich fanów. Douglas Costa otworzył konto na platformie OnlyFans.

Współpraca z platformą

Decyzja ta była szeroko komentowana w mediach zagranicznych. W oficjalnym komunikacie Costa wyjaśnił, że jego motywacją do podjęcia tej współpracy była wiara w potencjał globalny marki oraz możliwość tworzenia unikalnych treści dla swoich fanów.

OnlyFans kojarzy się głównie z portalem dla dorosłych. To medium stara się jednak rozszerzać swoją działalność. Platforma chce przyciągać twórców z różnych dziedzin, w tym sportu.

Douglas Costa zaznaczył, że jego treści będą ekskluzywne, ale nie będą miały charakteru erotycznego. Sportowiec zamierza korzystać z platformy do budowania bliższych relacji z fanami oraz dostarczania im materiałów, których nie znajdą na innych mediach społecznościowych.

Jak dotąd, jego obecny klub, Sydney FC, nie skomentował decyzji Costy.

Nie będzie treści dla dorosłych

Media zwracają uwagę na to, że coraz więcej sportowców, zwłaszcza z Australii, decyduje się na założenie konta na OnlyFans.

Przykładem jest tenisista Nick Kyrgios oraz rajdowa zawodniczka Renee Gracie, która dzięki treściom publikowanym na platformie zarobiła wystarczającą kwotę, aby w ten sposób sfinansować swoją karierę sportową.

W przypadku Douglasa Costy nie ma żadnych wskazówek, że planuje on udostępniać treści przeznaczone wyłącznie dla dorosłych, jak robią to niektórzy inni sportowcy.

Douglas Costa swoje największe sukcesy świętował podczas gry w Bayernie Monachium, gdzie miał okazję występować u boku Roberta Lewandowskiego. Po przejściu do Juventusu jego kariera nieco wyhamowała.

Źródło: Sport.pl

Co ze zdrowiem Lewandowskiego? Piłkarz i lekarz wyjaśnili sytuację

Robert Lewandowski opowiedział o swoim stanie zdrowia po meczu ze Szkocją. Jego słowa potwierdził lekarz reprezentacji, według którego „Lewy” będzie dostępny na mecz z Chorwatami.

Co ze zdrowiem Lewandowskiego?

W czwartkowym meczu reprezentacji Polski ze Szkocją Robert Lewandowski doznał urazu. Kapitan polskiej drużyny ucierpiał już w pierwszej połowie po starciu z jednym z przeciwników.

 

Mimo kontuzji Lewandowski kontynuował grę, ale ostatecznie musiał opuścić boisko w drugiej połowie. Jego miejsce zajął Adam Buksa.

Po zakończeniu meczu Lewandowski zapewniał, że jego uraz nie jest poważny. Jak sam stwierdził, decyzja o zejściu z boiska była środkiem ostrożności.

Lewandowski podkreślił, że czuje dyskomfort, ale jest przekonany, że będzie gotowy na nadchodzący mecz z Chorwacją.

 

Po meczu w strefie mieszanej lekarz reprezentacji Polski, Jacek Jaroszewski potwierdził pozytywne informacje dotyczące stanu zdrowia Lewandowskiego.

Według Jaroszewskiego uraz kapitana nie jest groźny i Lewandowski będzie do dyspozycji trenera na mecz z Chorwacją, który odbędzie się już w najbliższą niedzielę.

Spotkanie z Chorwatami zaplanowano na godzinę 20:45. Będzie to drugie z rzędu wyjazdowe spotkanie reprezentacji Polski w ramach Ligi Narodów.

Źródło: Sport.pl

Robert Lewandowski przesłuchany przez prokuraturę. Chodzi o głośną aferę

Robert Lewandowski został przesłuchany przez prokuraturę w związku z tzw. aferą dyplomową. Cała sprawa ma swoje korzenie w 2021 roku, kiedy to zatrzymano Zbigniewa D., byłego kanclerza Wyższej Szkoły Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych oraz Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi.

Afera dyplomowa

Zbigniew D. był także w przeszłości dyrektorem generalnym ŁKS-u. W jego telefonie znaleziono korespondencję z polskimi piłkarzami, co stało się punktem wyjścia do dalszego śledztwa.

Według informacji przekazanych przez WP Sportowe Fakty, Robert Lewandowski jest jednym ze świadków w toczącym się postępowaniu prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku.

Piłkarze zamieszani w sprawę

Sprawa dotyczy m.in. zdobywania dyplomów uczelni wyższych przez znanych piłkarzy.

Wcześniej w tej samej sprawie przesłuchano m.in. Jacka Góralskiego, a zdjęcia dokumentujące ukończenie studiów przez Lewandowskiego i Góralskiego znaleziono w telefonie Zbigniewa D. O tym pisał wówczas Onet.

Czas na mecz Ligi Narodów

Pomimo przesłuchania, Robert Lewandowski kontynuuje swoje obowiązki sportowe. Obecnie przygotowuje się z reprezentacją Polski do nadchodzącego meczu Ligi Narodów ze Szkocją, który odbędzie się w Glasgow. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 20:45.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Kontrowersyjna decyzja TVP Sport w sprawie transmisji Ligi Mistrzów. Widzowie zawiedzeni

Decyzja Telewizji Polskiej o wyborze meczu Ligi Mistrzów do transmisji spotkała się z falą krytyki ze strony kibiców. TVP zdecydowała się na transmisję meczu Club Brugge z Borussią Dortmund, mimo że równolegle rozgrywany będzie hitowy pojedynek Manchesteru City z Interem Mediolan.

 

Kontrowersyjna decyzja

Telewizja Polska nabyła sublicencję od Canal+ na transmisję środowych spotkań Ligi Mistrzów. Zgodnie z umową, TVP miała prawo do transmisji jedynie meczów drugiego wyboru, co oznacza, że najciekawsze spotkania pozostaną w rękach Canal+.

To właśnie z tego powodu wywołał się szum, kiedy ogłoszono, jakie spotkanie zostanie wyemitowane w trakcie najbliższej kolejki.

 

Wyjaśnienie zamieszania

Jak wyjaśnił dziennikarz Jakub Seweryn ze Sport.pl, TVP mogła wybierać spośród trzech dostępnych meczów: Club Brugge z Borussią Dortmund, PSG z Gironą oraz Celticu ze Slovanem Bratysława. Wybór padł na starcie belgijsko-niemieckie, co uzasadniono obecnością polskich akcentów w obu drużynach.

Decyzja TVP spotkała się z niezadowoleniem ze strony kibiców, którzy oczekiwali transmisji hitowego starcia Manchesteru City z Interem Mediolan. W sieci szybko pojawiły się krytyczne komentarze, w których decyzję publicznego nadawcy określano jako rozczarowującą.

Wielu kibiców wyraziło również swoje niezadowolenie, że TVP nie poinformowała wcześniej o ograniczeniach związanych z prawami do transmisji. Wybór spotkania Club Brugge z Borussią Dortmund może wydawać się jednak uzasadniony z perspektywy polskiego kibica.

Polski akcent nie przekonuje kibiców

W belgijskiej drużynie występuje Michał Skóraś. Z kolei w Borussii Dortmund rolę asystenta trenera pełni Łukasz Piszczek. Jednak mimo tych polskich akcentów, kibice wciąż uważają, że inne spotkania mogłyby przyciągnąć większą uwagę.

Wybór meczu belgijsko-niemieckiego jako głównej transmisji w Polsce podsumowano w sieci jako „tanie kino klasy B”. Mecz Club Brugge z Borussią Dortmund odbędzie się w środę, 18 września, o godzinie 21:00.

Źródło: Sport.pl

Grosicki mógł zmienić klub wewnątrz Ekstraklasy. Długo się nie zastanawiał

Podczas letniego okna transferowego mogło dojść do głośnego ruchu z udziałem Kamila Grosickiego. Zawodnik Pogoni Szczecin ostatecznie odrzucił atrakcyjną ofertę z Ekstraklasy. Według doniesień portalu Sport.pl to Jagiellonia Białystok była zainteresowana sprowadzeniem byłego reprezentanta Polski.

 

„Grosik” mógł odejść do mistrzów Polski

Kamil Grosicki po powrocie do Polski trzy lata temu szybko zyskał miano kluczowego zawodnika Pogoni Szczecin. W poprzednim sezonie Ekstraklasy rozegrał 34 mecze, w których zdobył 13 bramek i zanotował 14 asyst.

 

Jagiellonia Białystok chciała wzmocnić swoje skrzydła po odejściu takich graczy jak Jose Naranjo i Dominik Marczuk. Klub z Podlasia próbował skusić Grosickiego możliwością występów w europejskich pucharach, po tym jak zakwalifikował się do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy.

Według portalu Sport.pl namysły byłego reprezentanta Polski nie trwały długo. Grosicki jednak nie zdecydował się na transfer i postanowił kontynuować swoją karierę w Pogoni Szczecin.

W związku z tym Jagiellonia musiała poszukać innych rozwiązań i finalnie zakontraktowała Darko Churlinowa oraz Marcina Listkowskiego.

Przypomnijmy, że Kamil Grosicki grał w Jagiellonii Białystok w latach 2009-2011.

Źródło: Sport.pl

Lech Poznań sprowadzi Polaka z ligi włoskiej? Lider Ekstraklasy wciąż ma czas

Według Tomasza Włodarczyka Lech Poznań mógłby zwrócić uwagę na polskiego zawodnika z ligi włoskiej. Dziennikarz Meczyków sugeruje, że Mateusz Łęgowski jest wypychany z Salernitany po niespełnieniu oczekiwań.

 

Łęgowski do Lecha?

Lech Poznań przeprowadził tego lata kilka transferów, ale wciąż może nie powiedzieć ostatniego słowa w kontekście wzmocnień. Tomasz Włodarczyk zasugerował, że klub mógłby być zainteresowany sprowadzeniem Mateusza Łęgowskiego. W programie „Pogadajmy o piłce” wyjaśnił jednak, że istnieje druga strona medalu w tej sprawie.

Mateusz Łęgowski po solidnym sezonie w Pogoni Szczecin przeniósł się do Salernitany, gdzie miał walczyć o miejsce w pierwszym składzie. W swoim debiutanckim sezonie we Włoszech zagrał w 31 meczach, jednak głównie wchodził na boisko z ławki rezerwowych.

 

Teraz presja na 21-letnim pomocniku wzrosła, a klub zaczął oczekiwać od niego większej jakości. Niestety, ale Łęgowski nie zdołał przekonać trenera Giovanniego Martusciello podczas przedsezonowych przygotowań.

Według włoskiej prasy Salernitana rozważa rozstanie z młodym Polakiem. W ostatnich dniach pojawiły się spekulacje o jego powrocie do Pogoni Szczecin lub transferze do Cracovii, które jednak Tomasz Włodarczyk zdementował.

Dziennikarz zasugerował, że poszukujący defensywnego pomocnika Lech Poznań, mógłby być zainteresowany wypożyczeniem Łęgowskiego.

– Jest jednak druga strona medalu – Łęgowski nie chce za bardzo wracać do Polski na tym etapie – powiedział dziennikarz.

Włodarczyk dodał też, że wciąż jest trochę czasu do końca okna transferowego, które w Ekstraklasie potrwa do 6 września, więc w tym okresie może się jeszcze wiele wydarzyć. Łęgowski przed transferem do Salernitany rozegrał 29 spotkań w Ekstraklasie.

Źródło: Meczyki.pl

fot. Lech Poznań