Artur Boruc wypowiedział się na temat Zbigniewa Bońka. „Dopóki go nie poznałem…”

Legia Warszawa przygotowała specjalny wywiad, w którym wziął udział Artur Boruc. Bramkarz Wojskowych był w dobrym na stroju i skory do żartów.

Artur Boruc po 15 latach przerwy znów zajął miejsce między słupkami Legii Warszawa. Wojskowi z tej okazji przygotowali specjalną wystawę poświęconą bramkarzowi. Otwarcie galerii poprzedziła rozmowa Boruca z kustoszem muzeum Legii – Wiktorem Bołbą.

W trakcie rozmowy Artur Boruc opowiedział kilka historii ze swojej reprezentacyjnej przygody.

Gdzie była lepsza zabawa? W USA czy na Ukrainie? Nie pamiętam, byłem zupełnie pijany (śmiech). Atmosfera w kadrze była wówczas bardzo fajna. Nie brakowało zawodników pamiętających czasy, w których jedno piwo po meczu nie było problemem. Co mówił Smuda? Nie pamiętam, może wypadło mi to już ze świadomości. Bardzo chciałem w tamtym czasie być pomocny kadrze, a szkoleniowiec raczej mnie w niej nie widział. Poznaliśmy się jeszcze w Legii i coś chyba się w tamtych czasach nie ułożyło. Mogłem mieć wrażenie, że przyszłość była powiązana z przeszłością – powiedział

Czy ostatni mecz w kadrze był jak propozycja nie do odrzucenia? Nie rozmawiajmy o sprawach, które nawet dla mnie nie są jasne. Miałem tego słowa nie używać, ale… pomidor. Bardzo szanowałem Zbigniewa Bońka, dopóki go nie poznałem. Ale to oczywiście żart – dodał

Były bramkarz reprezentacji Polski wypowiedział się także na temat klubowych finansów.

Zapraszam wszystkich chętnych piłkarzy, gwiazdy światowego formatu także. Messi pewnie będzie trudny do wyciągnięcia, ale… będziemy próbowali. Ja bardzo dobrze zarabiam w Legii – wyznał

Na sam koniec Boruc przyznał, że powrót do Legii dał mu dużo motywacji.

Powrót jest fantastycznym uczuciem. Cieszę się, że tak to się skończyło, bo nie wiem, co innego mógłbym robić. Nie ma zajęcia, które wciąż dawałoby mi tyle wiatru w żagle. Całość cieszy tym bardziej, że znów mogę grać w Legii – zakończył