Bartosz Cichocki, ambasador Polski w Ukrainie i jedyny z krajów Unii Europejskiej rano rozmawiał z Robertem Mazurkiem z RMF FM. Gość dziennikarza obecnie przebywa w Kijowie, więc w centrum agresji rosyjskiej. Jak sam jednak przyznał – bardziej niż o swoje bezpieczeństwo, obawia się… wyniku najbliższego meczu Legii.
Minęło już dobrych kilka dni od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Siły rosyjskie, mimo dużej przewagi liczebnej, nie radzą sobie jednak z uporczywie walczącymi obrońcami. Wciąż trwają walki o najważniejsze miasta, jak Kijów czy Charków oraz o strategiczne lokalizacje.
„Martwię się o wynik Legii”
W Ukrainie stacjonuje wielu polskich dziennikarzy, stale relacjonujących stan wojny. Również Bartosz Cichocki, ambasador Polski przebywa na wschodzie, w ukraińskiej stolicy, a więc w Kijowie. Co więcej, jest on jedynym ambasadorem z krajów Unii Europejskiej, który pozostał w Ukrainie.
Polish Ambassador Bartosz Cichocki sat in a 2nd-floor room lined with large windows, wearing a soccer jersey and sipping a glass scotch, full of bravado, and shrugging off the missile explosions that reverberated through the Ukrainian capital. 📸 @Kiehart https://t.co/86GbDP2bdO pic.twitter.com/c3C8faCEqk
— Christopher Miller (@ChristopherJM) March 3, 2022
Polityk udzielił wywiadu Robertowi Mazurkowi z RMF FM, w którym opowiedział o sytuacji obrońców. Jeśli chodzi o Kijów, to zapewnił, że wciąż jest bieżąca woda oraz prąd, nie brakuje także łączności i ogrzewania. Jednocześnie udzielił dość zabawnej wypowiedzi, zapytany o to, czy nie obawia się o własne bezpieczeństwo, przebywając w strefie wojny.
– Myśli pan, że mogą nie wejść do Kijowa? Cała ofensywa zdaje się do tego prowadzić – zapytał Mazurek.
– To jest być może ich plan, ale to nie znaczy, że on im się uda. Ja będąc wewnątrz bardziej się martwię o weekendowy wynik Legii Warszawa niż o moje bezpieczeństwo – odparł Cichocki.