Trener Motoru broni bramkarza. „Nie ma co do tego wracać”

Pierwsza bramka w meczu Motoru Lublin z Legią Warszawa przejdzie do historii Ekstraklasy. Wszystko wskazuje na to, że do jej zdobycia przyczynił się… kibic gospodarzy.

Niefortunne zachowanie bramkarza

Spotkanie rozpoczęło się w niecodzienny sposób. Kacper Rosa złapał piłkę, po czym wyrzucił ją przed siebie, zachowując się tak, jakby wykonywał rzut wolny. Widząc to, Marc Gual nie zmarnował okazji i skierował piłkę do siatki. Sędzia uznał gola.

Po pierwszej połowie Rosa tłumaczył swoje zachowanie tym, że usłyszał gwizdek. Był przekonany, że arbiter nakazał wznowienie gry rzutem wolnym po spalonym. Po meczu o tę sytuację zapytano trenera Motoru Mateusza Stolarskiego. Szkoleniowiec nie chciał obarczać winą swojego zawodnika.

– Powiem szczerze, że też słyszałem gwizdek. Nie był to jednak gwizdek sędziego, być może był on z trybun. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chcę powiedzieć, że straciliśmy gola przez kibica, natomiast nie dziwię się Kacprowi. Chciał szybko wznowić grę, realizować jedną z naszych zasad. Nie ma co do tego wracać, to już historia. Grunt, że z tego wyszliśmy, jedziemy dalej – tłumaczył Stolarski.

Portal Gol24.pl donosi, że gwizdek, który zmylił Rosę i Stolarskiego, faktycznie pochodził z trybun. Jeden z użytkowników mediów społecznościowych twierdzi, że zrobił to „dowcipny” kibic Motoru, siedzący w sektorze G1. Co ciekawe, wcześniej miał w ten sam sposób zdezorientować zawodników Legii. Wspomnianą bramkę mogą państwo zobaczyć od 0:25 poniższego filmu.

Źródło: Gol24.pl