Reprezentację Polski wiosną czeka bój w barażach o być, albo nie być na mistrzostwach Europy. „Biało-Czerwoni” w półfinale zagrają z Estonią, a w przypadku wygranej, kilka dni później zagrają z Walią lub Finlandią. Gra toczy się nie o sam awans, ale i o wielkie pieniądze.
Eliminacje Euro 2024 są dla reprezentacji Polski do zapomnienia. W grupie, która malowała się dla nas kapitalnie, zajęliśmy dopiero 3. miejsce i nie wywalczyliśmy tym samym bezpośredniego awansu na turniej w Niemczech. Tylko dzięki wynikom w Lidze Narodów wciąż zachowujemy szanse na wyszarpanie sobie miejsca na przyszłorocznych mistrzostwach.
Wielka kasa w grze
Okazuje się jednak, że w barażach „Biało-Czerwoni” zawalczą nie tylko o sam awans. Za samo zakwalifikowanie się na turniej finałowy, UEFA wypłaca federacjom 9,25 mln euro (ok. 40 mln złotych). Kolejne premie są uzależnione od wyników drużyn na samym Euro.
Każde zwycięstwo przelicza się na 1,25 mln euro. Remis to z kolei 750 tysięcy. Wyjście z grupy i awans do fazy pucharowej to natomiast dodatkowe 2 mln, które trafiają na konto federacji. Warto pamiętać, że zwyczajowo zawodnicy otrzymywali premie, wynikające z awansu oraz wyników sportowych na dużych turniejach. Można przypuszczać, że podobnie byłoby tym razem, więc kadrowicze mają o co grać.
Wykaz premii za Euro 2024:
- gra w fazie grupowej – 9,25 mln euro (ok. 40 mln zł)
- zwycięstwo w fazie grupowej – 1,25 mln euro (ok. 6,4 mln zł)
- remis w fazie grupowej – 750 tys zł (ok. 3,2 mln zł)
- wyjście z grupy – 2 mln euro (ok. 8,7 mln zł)
- awans do ćwierćfinału – 3,25 mln euro (ok. 14 mln zł)
- awans do półfinału – 5 mln euro (ok. 22 mln zł)
- awans do finału – 7 mln euro (ok. 30 mln zł)
- wygranie Euro – 10 mln euro (ok. 43 mln zł)