W piątek pojawiło się wiele informacji o skandalu, jaki miał miejsce po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa (1-0). Holendrzy byli bardzo źle nastawieni do polskich kibiców. „Absolutnie żenujący rozdział historii” – mówi Krzysztof Marciniak.
Po wyjazdowym meczu Legii w Lidze Konferencji doszło do wielkiego skandalu. Naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego, uniemożliwiono zawodnikom powrót do Polski, a nawet… aresztowano Josue i Pankova. Finalnie drużyna, na raty, ale w całości wróciła do kraju. Obecnie klub ma podejmować kroki prawne przeciwko AZ.
Brzydkie nastawienie
Ponownie w mediach pojawiają się jednak informacje, że także kibice nie mieli w Holandii łatwego życia. Już na konferencji prasowej sam Mioduski mówił, że sympatycy Legii musieli odebrać swoje bilety w oddalonej o 80 km od Alkmaar Hadze. Na tym się to jednak nie kończyło. Polacy byli wyciągani z restauracji, wywożeni poza Alkmaar.
– Odezwał się do mnie kolega, który jeździ z Legią od wielu lat. Powiedział, że nigdy wcześniej nie spotkał się z tak agresywnymi i prowokacyjnymi funkcjonariuszami ochrony. Kto wymyślił, że kibic – przyjeżdżając do innego kraju – musi odebrać bilet 80 km dalej? Jak mówił Dariusz Mioduski – w takim razie jak Alkmaar przyleci do Warszawy, to może wyślijmy ich do Radomia? Albo do Kielc – jeżeli mogą przejechać 80 km, to niech przejadą i 200 km – mówił dziennikarz w programie „Piłkarski Salon” na antenie meczyki.pl.
– To brzmi okrutnie, że ktoś jest wyciągany z restauracji dlatego, że mówi w innym języku. Mój kolega wspominał jeszcze, że było regularne wyszukiwanie Polaków, żeby zgarnąć ich z ulicy i wywieźć za miasto. Absolutnie żenujący rozdział historii – dodał.