Ostatnie doniesienia na temat Fernando Santosa postanowił skomentować Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN odniósł się między innymi do domniemanej kolacji, na którą Portugalczyk miał zaprosić swoich byłych pracodawców po zwolnieniu.
Fernando Santos został zwolniony z reprezentacji Polski kilka dni temu. Czarę goryczy przelała porażka „Biało-Czerwonych” w Tiranie z Albanią (0-2) w eliminacjach do Euro 2024. Były selekcjoner miał jednak nagrabić sobie wieloma innymi sprawami w oczach Cezarego Kuleszy. Nie wywiązał się między innymi z części obietnic.
Głupoty?
Mimo niezbyt udanej przygody z kadrą, w mediach pojawiły się doniesienia o ładnym zachowaniu Santosa po zwolnieniu. Według Krzysztofa Marciniaka Portugalczyk miał zaprosić osoby z PZPN-u na pożegnalną kolację. Informacje te poniekąd zdementował na portalu „X” Zbigniew Boniek, pisząc: „Większej głupoty dawno nie czytałem…”
Większej głupoty nie czytałem … https://t.co/1nhuET49ZY
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) September 18, 2023
Co dokładnie miał na myśli? Wypowiedź rozwinął w rozmowie z portalem goal.pl. Wyznał w niej między innymi, że Santos faktycznie zaprosił na kolację osoby z PZPN-u. Było to jednak tylko… dwóch pracowników.
– Santos był w Polsce przez kilka miesięcy. Nie nauczył się nazwisk 30 polskich piłkarzy, nie mówiąc o tym, że nie znał z reprezentacji młodzieżowych nikogo. Swoją pracę wykonywał naprawdę po macoszemu i nagle mówimy, że był wspaniałym człowiekiem, bo zaprosił na kolację dwóch ludzi – współpracujących z nim Łukasza Gawrjołka i Jakuba Kwiatkowskiego? Co jest fantastycznego w tym, że to zrobił? – pyta Boniek.
Co ciekawe, były prezes PZPN-u wrócił do sytuacji sprzed kilku tygodni. Wówczas Santos miał na stole ofertę z Arabii Saudyjskiej. Z jego informacji wynika, że Portugalczyk żałuje, iż nie został zwolniony właśnie w tamtym okresie.
– Podobno podczas tej kolacji najbardziej żałował, że nie został zwolniony dwa miesiące wcześniej, bo miał duże pieniądze do zarobienia w Arabii. Ja bym wolał, żeby nie zapraszał, ale by popełniał mniej błędów jako selekcjoner – przyznał.