Real Madryt rzutem na taśmę wywalczył sobie awans do półfinału Ligi Mistrzów. „Królewscy” przegrali z Chelsea 2-3 po dogrywce na Santiago Bernabeu, ale dzięki wygranej 3-1 na Stamford Bridge, mieli lepszy bilans bramkowy (5-4). Po ostatnim gwizdku sporo uwag do poziomu sędziowania miał Thomas Tuchel. Szkoleniowiec „The Blues” uderzył w Szymona Marciniaka.
Rewanż ćwierćfinałowy należał do meczów z gatunku bardzo trudnych. Mecz opiewał w multum emocji, zwrotów akcji oraz ciężkich decyzji, jakie musiał podjąć sędzia. Dużo pracy miał więc Szymon Marciniak.
Krytyka
Choć generalnie polski arbiter raczej sprostał wyzwaniu, jakie postawiono mu na Bernabeu, to pretensje miał do niego Thomas Tuchel. Niemiec miał do niego żal o rozmowę z Carlo Ancelottim po ostatnim gwizdku.
– Byłem rozczarowany, widząc sędziego uśmiechniętego i żartującego z trenerem rywali po meczu. Myślę, że to zdecydowanie nie był dobry moment, by robić to po ostatnim gwizdku, tuż po tym, jak jeden z zespołów zostawił serce na boisku i walczył do ostatniego tchu przez 126 minut. Myślę, że arbiter wybrał zły timing na to, powiedziałem mu o tym – powiedział po meczu.
– Nie widziałem gola Marcosa Alonso [nieuznanego – przy. red.], ale jestem nadzwyczaj rozczarowany, że sędzia nie poszedł i sam tego nie sprawdził. Musisz pozostać szefem i nie dawać podjąć decyzji komuś, kto siedzi odizolowany, na krześle – dodał Niemiec.
– Jeśli grasz przeciwko Realowi Madryt, czasami nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą mieć odwagę – podsumował.